Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość taka jaa
(z kimś innym = z innym facetem - żeby nie było ;-) ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka ja... ❤️ Jesteś niesamowita. Pięknie piszesz. Mądrze bardzo... Jesteś DROGOWSKAZEM dla innych szukających drogi. Twoja córeczka ma wspaniałą MAMĘ, która ją wychowa na wspaniałą kobietę, równie mądrą co MAMA, da jej miłość i nauczy jak żyć wspaniale. Przytulam Cię 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może komuś ten tekst pomoże. Dzisiaj Kochana mi osoba podesłała mi to...w takim trudnym dla mnie momencie: Wyjście z nałogu Kobieta, która uświadomiła sobie swoje uzależnienie od mężczyzny, zrobiła już pierwszy krok. Pojęła, dlaczego tak naprawdę jest nieszczęśliwa i że droga do wyzdrowienia jest tylko jedna mozolna praca nad sobą. Mozolna i bardzo trudna, ponieważ gdy na nią wstąpi, co i raz dopadają ją wątpliwości, czy jest ona słuszna. To, co kobieta, która "kocha za bardzo" przeżywa po rozstaniu z mężczyzną, to typowe cierpienia alkoholika po odstawieniu alkoholu. Cierpi, bo pozostał sam ze sobą, wszelkimi nieprzerobionymi traumami, bezskutecznym poszukiwaniem sensu życia, ze swoimi smutkami i wiecznym przygnębieniem. I jeśli wszedł już na drogę wyzdrowienia wie, ze musi sobie z tym poradzić, bo lekarstwo na swoje dolegliwości, jakiego dotąd używał, tak naprawdę jest trucizną. W chwilach słabości jednak, gdy ból jest nie do zniesienia, przypomina sobie, jak mu było dobrze, gdy alkohol krążył w żyłach i zadaje sobie pytanie - co zyskałem, odstawiając go? Gdy byłem alkoholikiem, miewałem przynajmniej chwile szczęścia, teraz nie mam nawet tego. I wielu alkoholików zawraca ze swojej drogi do wyzdrowienia - znów wpada w nałóg. Tak można wytłumaczyć u kobiety, która "kocha za bardzo" niezwykle silne chęci powrotu do partnera po rozstaniu. Gdy go nie ma, czuje się nieszczęśliwa, pusta, nic ją nie cieszy. I przypominając sobie te cudowne chwile, które spędzili razem, rodzi się w niej chęć przeżycia ich raz jeszcze. Jeśli jest jednak wystarczająco silna, zapala jej się lampka ostrzegawcza. Przypomina sobie, jaką cenę płaciła za te chwile szczęścia. I aby ze swojej drogi do wyzdrowienia nie zejść, wraca do swojej "pustki" i próbuje ja zapełnić. Stara się nie uciekać od problemów, zagłuszając je alkoholem, bujnym życiem towarzyskim, egzotycznymi podróżami, czy romansami. I choć nie czuje się w takim stanie szczęśliwa, wierzy, ze kluczem do jej szczęścia jest zapełnienie tej "pustki". Ma oczywiście momenty zawahania, gdy widzi osoby wyglądające na beztrosko cieszące się życiem. Ogarniają ją wątpliwości, czy będzie jeszcze kiedyś tak potrafiła? Osoby takie nie zastanawiają się nad sobą, swoim rozwojem wewnętrznym i traumami z dzieciństwa - one po prostu żyją. A jej się wydaje, że wegetuje. Ogarnia ją wtedy złość na siebie, na swoja słabość. I ta złość jest motorem jej dalszych działań. Idzie dalej. Przy wychodzeniu z każdego nałogu, także z nałogu "kochania za bardzo" najczęściej potrzebna jest pomoc, mało która kobieta sama daje sobie z tym radę. Tej pomocy trzeba poszukać u psychoterapeuty, w grupach wsparcia, w lekturze książek. Całą swoją energię, którą do tej pory kobieta wkładała w związek i w swojego mężczyznę, powinna skoncentrować na swoim wyzdrowieniu. Zdrowiejąc, kobieta odzyskuje do siebie szacunek i wiarę w swoje możliwości. Nabiera poczucia, że ma prawo do szczęścia. Zaczyna cieszyć się życiem. Uczy się też miłości do mężczyzny, takiej która nie uzależnia, a daje satysfakcję i stymuluje do osobistego rozwoju każdego z partnerów. Wyzbywając się marzeń o wielkiej, romantycznej miłości, znajduje tą prawdziwą i dojrzałą. Taką, która co prawda nie zapewnia niebiańskich rozkoszy, ale za to uwalnia od piekielnych męczarni. Eugenia Herzyk, Fundacja Kobiece Serca http://www.kobieceserca.pl/ http://www.kobieceserca.pl/czytelnia-uz .html.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
Niebo błekitne dziekuję za te słowa :-* Niesamowicie mnie wspierają i utwierdzają w przekonaniu, że jednak "coś w tym jest". Wkleiłaś tutaj niesamowity tekst.. chyba każda kobieta, która odeszła od mężczyzny, czy też została porzucona powie "o rany to przecież o mnie ", mi się zgodziło praktycznie wszystko. Faktycznie każdy etap jest do przejścia.. I sądzę, że gdybym nie była w ciązy to aby "zapchać " tą pustkę również rzuciłabym się w wir spotkań towarzystkich itd. Wtedy jest łatwiej ..ale tylko na krótką metę. Dzisiaj również mialam doła, ale jak przypomnialam sobie te sceny z naszego życia. Te smutne sceny dzięki którym mogłam stracić kolejne dziecko, to aż mną wstrząsneło. Zadałam sobie pytanie, czy on jest tego wart, aby poświęcać tak dosłownie wszystko ? Odpowiedź jest teraz dośc prosta... Oczywiście nie od zawsze tak myślę. Przez pierwsze tygodnie nic nie mogłam jeśc, każdy we mnie wmuszał cokolwiem bylebym tylko utrzymala ciążę, a ja nie mogłam po prostu wyjśc z tego stanu, w którym w tamtym czasie się znajdowalam. Totalna obojętność na wszystko dookola i rozpacz za "ukochanym". Mało tego przez pewien okres staralam się (zresztą momentami dalej tak jest) wytłumaczyć sobie "dlaczego on to zrobił" Już nawet zaczynałam wierzyć w te jego słowa, ze to faktycznie była moja wina. Że ja go odpychalam, ja nie chciałam wracać, ja go prowokowalam do bicia, to ja nie chcialam się kochać .. Hmm po dwóch "czyszczeniach" po poronieniu, seks to ostatnia rzecz na którą ma się ochotę (uwierzcie mi). Powoli wychodze z tego dołka jak już pisalam wcześniej, raz jest lepiej, raz jesty gorzej i pewnie jeszcze nie raz tak będzie.. ale jak zostało już napisane w tym artykule "Kobieta, która uświadomiła sobie swoje uzależnienie od mężczyzny, zrobiła już pierwszy krok", ja go zrobiłam... I zaczynam życie bez niego z pełną tego świadomością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja39
Prosze, pomozcie mi, bo juz nie wytrzymam! Placze gdy o nim pomysle i o tym, ze musze zakonczyc ten zwiazek, przestac sie z nim widywac, zyc moim zyciem. Nie moge wytrzymac bez dzwieku jego slow, tonu glosu, spojrzenia, usmiechu. Tak bardzo tesknie. Kocham. kto mi pomoze? tak sie boje, ze bede plakac co noc w poduszke, ze bede tesknic, brzydzic sie innymi mezczyznami, bo kocham jego. Boje sie, ze juz nigdy sie nie zakocham. Boje sie, ze bede dlugo cierpiec i moje zycie bedzie do niczego. Boje sie wspomnien, miejsc, do ktorych chodzilismy, muzyki, ktorej razem sluchalismy.Co mam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
Alicja .. nie rozumiem w takim razie, dlaczego chcesz od niego odejść ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
Alicja .. nie rozumiem w takim razie, dlaczego chcesz od niego odejść ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jednazwas
czytam tak sobie wszystko i stwierdzam, że nie jestem sama na tym świecie. Właściwie to wierzę, że większość kobiet reaguje tak jak ja, nawet jeśli ma w związku problemy i do konca nie wie czy chcą być z facetem to jak je zostawia załamują się. Tak jest własnie ze mną. Licze dni od kiedy mi obieścił ze mnie nie kocha, już umawia się na ranki, wiem to bo śledzę , to chorę przecież sama się pogrążam. mi jest ciezko budzę się kazdego dnia z myślą " a moze jednak..." ale nie, jemu jest dobrze beze mnie i to własnie najtruniej zniesc. wydawało mi sie że to niemozliwe zeby taki facet kiedykolwiek przestał mnie kochac a jednak... nie odzywa się, ma swoje zycie, ale co z tego, kiedy codziennie o nim mysle? mineły 18 dni... aż czy dopiero? Drugi raz zostałam tak porzucona, od poprzedniego razu minęly prawie 4 lata i chyba juz sie z tym pogodzilam, ile to zajmie teraz????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
Jednazwas .. masz racje ... sama dalej mam tego typu myśli. Przychodza zupelnie znikąd jesli tak mogę powiedzieć. Myślę, że to fatalnie może zabrzmieć, aleo wiele lepiej by mi było gsdybym wiedziała, że cierpi, że jest mu źle i tęskni.. wiem, ze i tak bym pewnie go nie przyjęła ale sama świadomość tego dodaje siły. Niestety jest inaczej.. podobnie jak u Ciebie zresztą, dlatego też postanowiłam się wypowiedzieć. Chyba nic nie boli tak bardzo jak świadomość tego, że osoba, która tak bardzo nas krzywdziła jest teraz bez nas szczęśliwa, a my nie dość, że zostałyśmy tak "sponiewierane" w związku, to dodatkowo jeszcze musimy znosić to cierpienie poza nim ... Nie wiem co Ci doradzić, bo te myśli i tak dlugo jeszcze będą przychodziły. Sama szukam recepty na to jak zapomnieć ... Wszystkie te moje arg wcześniej opsiane pomagają, ale myśl o tym jaki to jest szczęśliwy "z nią" nie daje spokoju ... A może Ty masz jakieś sposoby na radzenie sobie z tym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
Dziewczęta, ale jak już pisałam, o iwelelepiej by nam był gdybyśmy mialy pewnosc ze on cierpi itd .. a czy to nie działa również w drugą stronę? Tzn on ma tego świadomość, że jestem sama, że na pewno nikogo nie będę miała (ja akurat jestem w ciązy więc ta pewnosc z jego strony na pewno jest ;-)) i jest mu na pewno z tą myślą lepiej .. malo tego ! Jak wydzwanialam i płaszczyłamsię żeby wrócił ( bo a i owszem ..bylo tak przez krótki okres) to go tylko utwierdziło w przekonaniu jaki to z niego "ideał" ehh ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jednazwas
ból ból ból........:( żle mi jest bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
A dlaczego z nim już nie jesteś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
A dlaczego z nim już nie jesteś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
Chyba wszystkim zadaje to pytanie, ale wydaje mi się że to taka podstawa do kontynuowania czegokolwiek. Do uzmysłowienia (samej sobie) co było złe a co dobre w tym związku i odpowiedzenie sobie na pytanie "dlaczego" ? Hmm .. chyba muszę sama uzupełnić te swoje wywody w pare dodatkowych faktów, bo zaczynam za dużo o nim mysleć... ;-) Ktoś mi kiedyś powiedział, ze pewnego dnia będę dziekować tej dziewczynie, że się "podłożyła", bo może właśnie to uratowało mnie przed czymś gorszym niż poniżanie i bicie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boję się tego, że pewnego dnia powiem za dużo. Że przekroczę granicę ilości słów. Albo tego, że kiedyś zbyt szybko postawię w moim życiu kropkę. Jedną już z resztą postawiłam, ale to był chyba akurat nieodpowiedni moment. Że będzie kiedyś w moim życiu jakaś osoba i nie będę w stanie złożyć liter ze swojego alfabetu, żeby powiedzieć co do niej czuję. Lub, że powiem jej to za szybko. Że kiedyś krzyknę zamiast powiedzieć spokojnie, albo powiem coś zbyt cicho zamiast drzeć się w niebogłosy. Ale nie jest to strach paraliżujący. To jedynie delikatna obawa i niepewność, jak ta, gdy zastanawiam się wychodząc z domu, czy zabrałam ze sobą wszystko. Bo kiedy uczyli mnie mowy, nie mieli pojęcia jaką dają mi możliwość, jaką broń, jaką siłę i jaką umiejętność. Bo ciężko jest się czasem po prostu "dogadać".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mogę się dodzwonić do nieba. Nie mogę się dodzwonić do nieba. Może mam zły numer, lub pomyliłam się przy nerwowym wykręcaniu cyfr. Rozmowa nie trwałaby długo, najwyżej jakieś pół wieku. Ekonomiczniej było by zatrzymać się wtedy w czasie. Teraz wszyscy patrzą na opłacalność. By zrobić tak, żeby dać jak najmniej dostając jak najwięcej. Kiedy dzwoniłam za pierwszym razem było zajęte. Słyszałam szybki, urywany sygnał. Podobny był do tego, jaki wydaje urządzenie monitujące pracę serca. Może to znaczyło, że do śmierci jest stąd daleko i dlatego nie mogą mnie połączyć. Przecież tylko chciałam porozmawiać z kilkoma osobami. Pozdrowić najbliższych, którzy podchodzą do telefonu już nie tutaj, lecz tam. Chciałam tylko zapytać kogoś, kto za życia zrobił wielką karierę- czy było warto? Kogoś, kto stracił w życiu coś ważnego, czy zawsze, do końca mu tego brakowało? I kogoś, kogo ograniczały w życiu bariery, czy warto za wszelką cenę je przezwyciężać? To tylko kilka pytań i jedna niedługa rozmowa. Ciągle zajęte. Nie mogę się dodzwonić do nieba. Chciałam tylko podziękować, że ktoś mnie tam pilnuje. Że daje mi jakieś znaki i że, mimo wszystko, czuwa. Chciałam zapewnić o pamięci i powiedzieć, że kiedyś się przecież zobaczymy. Nie mogę się dodzwonić do nieba. Zajęte po raz trzeci. Może jakieś dziecko rozmawia z mamą. Poczekam jeszcze chwilę. Podobno w niebie nie ma czasu, więc skutki czekania odczuwam tylko ja. Nie mogę się dodzwonić do nieba. Przecież nie zmienili numer. Ciekawe, kto odbierze i czy wszyscy podejdą do słuchawki, żeby ze mną porozmawiać. Nie mogę się dodzwonić do nieba. Dobrze, że jest zajęte a nie: „nie ma takiego numeru. Bo numer do nieba przecież jest prosty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaa
słuchaj swego serca.. piękne ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna66- jak dobrze ze zamiescilas wlasnie ten fragment ❤️ Pamietam jak kiedys czytalam po raz pierwszy wyjasnienie tej kwesti ....swoje pomieszane uczucia, zlosc, zal, poczucie krzywdy i zaraz potem rodzaca sie nadzieje, ze skoro mozna dotrzec do tego ukrytego scenariusza to jest swiatelko w tunelu. dla mnie dotarcie oznaczalo pozmienianie i naprawienie, droge ku radosci i zyciu, ale tez ku zrozumieniu. Dotrzec tam samemu.... jest niezmiernie trudno, warto poszukac pomocy Pozdrawiam cieplo Wszystkich 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu ...jesli masz ta ksiazke w formie ebooka byla bym wdzieczna za przeslanie na e maila z przyjemnoscia poglebie wiedze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu Dziekuje za dobre chęci :D pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchak swego serca...
Jest takie miejsce na Ziemi, gdzie Anioły spotykają się codziennie, żeby podzielić się naszymi historiami. Siadają na łące z gitarami i wyśpiewują kolejno zwrotki naszego życia z wciąż powtarzającym się refrenem. Każdy Anioł przysłuchuje się naszym słowom i obserwuje naszą codzienność, żeby później wyśpiewać ją innym skrzydlatym przyjaciołom. Z każdą pieśnią wiedzą o nas więcej. Z każdą zwrotką poznają nas lepiej. Z każdym refrenem utrwalamy się im w pamięci. Potem śpiewają wspólną pieśń o tym, że będą chronić nas zawsze i że zawsze będą przy nas. Więc kiedy masz wrażenie, że nikt nie zauważa twoich starań i twojej codzienności, pomyśl o tym, że o każdym Twoim dniu słyszą wszystkie Anioły, bo Twój Stróż tworzy o Tobie najpiękniejsze piosenki każdego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest takie miejsce na Ziemi, gdzie Anioły spotykają się codziennie, żeby podzielić się naszymi historiami. Siadają na łące z gitarami i wyśpiewują kolejno zwrotki naszego życia z wciąż powtarzającym się refrenem. Każdy Anioł przysłuchuje się naszym słowom i obserwuje naszą codzienność, żeby później wyśpiewać ją innym skrzydlatym przyjaciołom. Z każdą pieśnią wiedzą o nas więcej. Z każdą zwrotką poznają nas lepiej. Z każdym refrenem utrwalamy się im w pamięci. Potem śpiewają wspólną pieśń o tym, że będą chronić nas zawsze i że zawsze będą przy nas. Więc kiedy masz wrażenie, że nikt nie zauważa twoich starań i twojej codzienności, pomyśl o tym, że o każdym Twoim dniu słyszą wszystkie Anioły, bo Twój Stróż tworzy o Tobie najpiękniejsze piosenki każdego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny u mnie bez większych zmian na razie. Zawisłam. No może oprócz kłopotów zdrowotnych, którymi w ostatnim czasie się zajmuję. Jestem ciekawa co u Was. Maja? Gdzie się podziałaś, jeszcze nie ma Cię w PL, prawda? Silna, jak się trzymasz, odliczasz dni do wyjazdu? Buszująca, gdzie przepadłaś? Pisz, jak Ci się układa, czy coś się zmieniło u Ciebie. Dziekuje ze jestescie >>pozdrawiam Cię. Bezsenna - jak sobie radzisz? Pozdrowienia dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Witam dziewczyny ,Paulina trzymaj sie mocno ,zebys nie wypadła z kursu na wirażach ,bedzie ostro z pewnością,Silna ,Buszująca ,6 odezwijcie się ,Maja i Eutenia pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje ze jestescie dzięki za dobre słowo. No ostro będzie. Właśnie wróciłam od psychologa..Jest ciężko, ale nieustająco wierzę, że zasługuję na DOBRE NOWE. A co u Ciebie? Syn będzie miał wkrótce wakacje:) Gdybyś chciała się spotkać kiedyś, mój mail jest w stopce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
no mam wreszcie neta:),u mnie bez zmian ,z praca kicha ze zdrowiem też,postanowiłam odpocząć ,bo juz nie daje rady ,zwalniam tempo.Za duzo spraw na raz chciałam udzwignąć.Syn sie buntuje ,nie chce do ojca ale to co jest też mu nie odpowiada.No ale musze dalej życ i próbować.Co do rozwodu pewnie z orzeczeniem będziesz robić, więc dłużej potrwa.Będzie manipulacja ze strony małż, co do dziecka ,ja co prawda przy separacji to przechodziłam, ale szybko im się nudzi.Dziecko jest tylko pionkiem w grze.Jak zaproponowałam małz całkowita opiekę nad synem a wcześniej szantażował ,że mnie pozbawi dziecka ze względu na stan zdrowia.Więc jak powiedziałam ok:) to szybko zmienił zdanie.Nie warto się nimi przejmować.Napisze ci truizm ,to co każdam pisze :jak mogłam byc z takim idiotą, spadły łuski ,spadła odpowiedzialność, został obraz małego zgniłego facecika ,który nie cofnie sie przed najobrzydliwszymi rzeczami.Bądź twarda ,stawiaj twarde warunki rozwodowe .Na placu dabrowskiego są fajne babki w sekretariacie ne 3 piętrze ,jak chcesz idź do nich popytaj.Z pewnością dużo doradzą.Adwokat z ligii kobiet na placu wolności odradzam .Do kitu jest. Pozdrawiam ćie mocno i ściskam.Jak sie podreperujesz fiz i psych pojedziemy do łagiewnik ok?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość layla nowa******************
witammmmmmmmmm;) dziewczyny to ja layla jestem wolna od niego wolna i nie żałuje ciesze sie ze zdobyłam sie na ten kpok i od niego odeszłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×