Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość oooonnnnaaaaa
Z odejściem toksyka odchodzi masa problemów, a te które zostają, stają się nagle łatwe do rozwiązania :-) Przynajmniej ja tak mam :-) Widzę, ze jest tu coraz więcej szczęśliwych kobiet 🌻 Pozdrawiam wszystkie, te mniej szczęśliwe, również ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość intuicja..
dziewczyny, bylam kiedys w toksycznym zwiazku. ponad dwa lata z chlopakiem, ktory uprzykrzal mi zycie na wszystkie mozliwe sposoby, a ja wmawialam sobie, ze tylko mi sie tak wydaje i na pewno sie zmieni. byl samolubny, krzyczal na mnie, doprowadzal do placzu, ograniczal, odsuwal od rodziny i przyjaciol. teraz gdy patrze na to, nie moge uwierzyc, ze na to pozwalalam. patrze w przeszlosc i wydaje mi sie, ze bylam otumaniona, inna osoba. i to prawda, bo bardzo chcialam milosci, ale zle trafilam. minelo od tego czasu ponad poltora roku. od kilku miesiecy mam wspanialego chlopaka. jest czuly, dobry, uroczy. rozmawiam z nim na kazdy temat, czuje, ze mnie rozumie, wspiera, szanuje. czuje, ze bardzo mnie kocha. i jest dobrym czlowiekiem. na takie uczucie warto czekac. nie ma nic piekniejszego. chcialabym powiedziec cos waznego. na poczatku, gdy poznajemy kogos, ciezko jest go ocenic. ale istnieje intuicja, ktora zadko sie myli. wewnetrzny glos, ktory mowi:cos jest nie tak. uwaga. czesto odpychamy ten glos i kierujemy sie tylko sercem, ktore jest bardzo spragnione uczucia. nieslusznie. jesli gleboko w podswiadomosci czujemy dyskomfort, nie nalezy tego lekcewazyc. mialam tak z moim ex toksykiem. od poczatku mialam zle przeczucia, ale odsuwalam je od siebie. wmawialam sobie, ze to zludzenie, ze bedzie dobrze. nie bylo. stracilam dwa lata na szarpanie sie ze zlym czlowiekiem. z moim obecnym mezczyzna jest inaczej. od pierwszego spotkania wzbudzal we mnie same dobre uczucia. sprawial, ze gdzies w srodku czulam, ze to jest dobre. ze warto w to wejsc. pamietajcie dziewczyny-kazdy czlowiek decyduje o swoim zyciu. warto stawiac na dobre wybory, bo zycie jest baaardzo krotkie. wyjscie z toksycznego zwiazku to pieklo-ale warto przez nie przejsc, bo na swiecie jest duzo dobrych ludzi. prawdziwa, bezinteresowna milosc, wiaze sie z przyjaznia i szacunkiem-jesli tego nie ma-nie jest to milosc. po doswiadczeniu przemocy psychicznej, uswiadomieniu sobie sytuacji i przezwyciezenia tego horroru kobieta jest wygrana. wie czego chce od mezczyzny i nie bedzie wiecej godzic sie na polsrodki. nie da sie upokazac i krzywdzic. zycze duzo sily i wspieram calym sercem kobiety, ktore postanowily zawalczyc o szczescie. warto! na prawde warto! zycie moze byc cudowne, a mezczyzna moze byc troskliwy, opiekunczy i po prostu dobry. warto poczekac na prawdziwa milosc zamiast zyc nieszczesliwie w strachu przed samotnoscia. caluje i trzymam kciuki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooonnnnaaaaa
Intuicja - święta prawda 🌻 Pamiętam taką sytuację, zaraz na początku naszego zwiazku, która dała mi dużo do myślenia, ale serce wytłumaczyło to sobie na swoją korzyść. To był wtedy taki znak ostrzegawczy, gdybym wtedy pomyślała rozsądnie to zdusiłabym to wszystko w zarodku. Jest dobrze, chociaż zaczyna boleć, kurcze, myślałam, ze nie będzie bolało. No ale przecież odstawiłam narkotyk, czego się mogłam spodziewać? Na szczęście serce już nie wyje z rozpaczy, a rozum mówi "to najlepsza decyzja w Twoim życiu" :-) Tak trzymać 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaaa
Intuicja świetnie powiedziane !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taaak ... Intuicjo święte słowa. Gdybym słuchałą swojej intuicji, gdybym jej uwierzyła, zamiast wmawiać sobie, ze to nie intuicja tylko przewrazliwienie - nie byłabym pewnie tu gdzie jestem. Dziewczyny jutro w południe mam sprawę rozwodową, Wreszcie sie na to zdobyłam, po 2,5 roku od odejścia. Zaproponowałam bez orzekania o wnie, bo nie mam siły sie z nim kopać - w odpowiedzi na mój pozew napisał ze sie zgadza, ale z nim to nic nigdy nie wiadomo co wymysli... Trzymajcie za mnie kciuki. Staram sie podchodzić do wszystkiego na zimno, nawet mi to wychodzi jak na razie, mam nadzieję,z ę sie jutro nie rozkleje... No cóz - tak wyszło. Zal mi, przyznaję, tego czego nigdy nie było. Ale na tle tego co jednak było - to nie ma żalu, tylko nadzieja, a właściwie nie nadzieja tylko pewność. Ze teraz to już będzie naprawde tylko lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny, wiec rozprawa była, dzięki za wsparcie! Poniewaz ja zaproponowałam o powierzenie władzy rodzicielskiej obydwojgu rodzicom, on sie na to zgodził - pani Sędzia zażadała przygotowania wspólnego Rodzicielskiego Planu Wychowawczego. Natsepna rozprawa nie wiadomo kiedy. Ja i mój adwokat zapropnowaliśmy (już na korytarzu), aby spotkać sie w tej sprawie. Jego adwokatka stanowczo odrzuciła tę propozycję bo "strony sa zbyt skonfliktowane i nie ma takiej możliwosci". NO i mamy sie wymieniać poprzez adwokatów mailami. I tak sobie myśle - a dlaczego własiciwe? Pzrecież ja jak najbardziej jestem za tym , aby WSPÓŁNIE, dla DOBRA DZIECKA, spotkać sie i ustalic coś. Co to za wspólny pLan Wychowawczy, skoro on nie jest w stanie usiąść ze mna do stołu w tej sprawie? Jka można liczyć na jakąś współprace? (dla wyjasnienia - on nie odbiera prawie nigdy ode mnie telefonów, i nigdy, przenigdy, w zadnej sprawie dptyczącej dzieci sie do mnie nie zwrócił, a na moje propzycje współpracy niezmiennie odpowiadał "to była Twoja decyzja, to teraz ponoś jej konsekwencje". MIałyście któraś taką sytuacje? Bee wdzieczna z aodpowiedzi. I muszę Wam powiedziec, ze zauważam u siebie dziwny spokój, taki kompletny brak strachu przed nim, taką pewność, ze nic mi nie moze zrobić, bo za mną stoi PRAWDA. Dziewczyny te na poczatku drogi - jestem jawnym przykładem, ze można sie z tego wyzwolić! U mnie ten proces trwa już 4 lata! BOze jak sobie przypomnę kim, jaka byłam 4 lata temu.. Jak azagubiona i przeażona, przekonana włąścwie, ze w takim przypadku jak mój, to nic sie nie da zrobić, ja już tak muszę do końca zycia...4 lata. To niby długo, ale przeciez ile jescze zycia, pięknego życia przede mną! To bardzo długi proces, przebiegający niezauważenie, minuta po minucie. Ciągłej pracy nad sobą, ciągłego drązenia tematu na wszystkie sposoby. Wiele razy to juz pisałam - ale napiszę jeszcze raz - warto :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemko . Jak dobrze, ze poszlas na terapie... jak dobrze, ze uczysz sie mowic glosno o wszystkim co cie boli. Takie nazwanie rzeczy po imieniu... wypowiedzenie krzywd glosno... jest bardzo lecznicze. Poa. Ja chyba balabym sie powierzyc wladze rodzicielska obojgu rodzicom w przypadku gdyby moj partner byl mocno zachwiany emocjonalnie. Kto wie co taki czlowiek jest w stanie wymyslic, aby zrewanzowac sie partnerce za to, ze ona smiala odejsc i niedocenic jego meskosci. Juz teraz masz problem z m., ktory nie umie dokonac zawieszenia broni dla dobra dzieci... nie umie spotkac sie z toba, i ulozyc podstawowego planu wychowawczego. Jesli dwojka ludzi, jest tak z soba skonfliktowana, ze nie sa w stanie usiasc i porozmawiac o dobru swoich dzieci... to jaka jest szansa, ze te dwie osoby beda wspolpracowac, gdy zajdzie potrzeba szybkiej decyzji np. ratowania zycia dziecka, lub chocby glupiego wydania paszportu... na to potrzebna jest zgoda obojga rodzicow. Jaka masz gwarancje, ze chcac karac ciebie, twoj m nie bedzie szkodzil dzieciom? Dajac mu prawo wspoldecydowania o dzieciach dajesz mu ostra bron do reki. Czasem wydaje nam sie, ze wybieramy mniejsze zlo... ale sprawy niezalatwione do konca lubia sie mscic i powracac czkawka. Tak czy inaczej gratulacje z powodu zdecydowania sie na rozwod. Bog da bedzie wszystko dobrze. Anna, Yeez, Paulina, Radosnka, Skrzydla, 6 rano, i wszystkie dziewczyny 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno 🌻 dzięki za uznanie ;) , ale to nie w tym rzecz, że JA jestem wielka. MY wszytskie jesteśmy wielkie!! TYlko musimy do tej wielkości podążać, daj jej czas i możliwości! Tak właśnie uważam. Pozdrwaiam serdecznie. Poczytałam o mediacji którą mi sugerowałaś. Duzo różnych rzeczy, mniejsza z tym, ale jedno powtarza sie tam wciąż - nie ma miejsca na mediacje, jesli w rodzinie była przemoc. Wręcz zalecane jest, aby mediator w takim przypadku nie podejmował sie jej. I tu pięknie sie to splata z odpowiedzią Consekwencji 🌻 - mediacja jest zalecana, jesli dwie strony nie umieją sie dogadać, a konflikt jest wynikiem sporu pomiędzy stronami. Sporu - a nie przestępstwa jakim w końcu jest przemoc, chocby "tylko" emocjonalna jak w moim przypadku.. Zdaje się że wpadłam we własne sidła - uparłam sie aby rozwód był bez orzekania o winie, i nawet nie myślałam o ograniczaniu praw rodzicielskich - przede wszytskim aby zaoszczędzić wszytskim, a zwłaszcza dzieciom trudnych przeżyć, RODKów, przesłuchań, udawadniania itd. Poza tym, M rozgłasza wszem i wobec, ze ja buntuje dzieci na niego, i dlatego nie ma z nimi kontaktu. A prawda jest taka, ze dwójka nie dały rady wytrzymać z jego gnębieniem (jedna córka jeszcze tyko z nim utrzymuje kontakt, ale juz ledwo daje radę). Chcuiałam wszytskim dookoła (a zwłaszca dzieciom) pokazać, ze ja taka szlachetna, ze ja nie chce konfliktu, że ja chce tak po europejsku, kulturalnie... ZEby nie wyszło, ze ja jednak jestem zołza, zeby dzieci kiedyś nie zarzuciły że to jednak tez i przeze mnie rodzina była do doopy. Znowu sie dałam zmanipulować sytuacji. Chyba....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusku nie zatrzaskuj sobie drzwi.... zostaw je uchylone , wybieraj to ca dla ciebie na ten moment jest dobre ale nie zakladaj z gory , ze nic sie w twoim zyciu nie zmieni... bo wiem, ze sie zmieni badza otwarta a nie radykalna... pamietaj by zawsze sobie samej dawac szanse pozdrawiam cieplo, dbaj o siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaaa
Stało się coś czego w życiu się nie spodziewałam. Nagle coś go tknęło i zaczął się starać. Przepraszać, błagać o wybaczenie. Mówi, że przeszedł terapie, że teraz wie jak radzić sobie z samym sobą. Zrobiłam najgorszą głupotę jaką tylko można było bo pojechałam z nim do starego mieszkania (po jego dokumenty) z nim ! Nic złego się nie stało, ale płakał i przepraszał powiedział, że sam siebie się brzydzi po tym wszystkim co zrobił... A ja nie ufam. Coś we mnie momentami zamierało, bo chciałabym chyba jak każda z Was by te chore sytuacje nigdy nie miały miejsca, ale z drugiej strony coś mnie strasznie odpycha do tego człowieka (wiadomo dlaczego). Mówił, że z tą dziewczyną do niczego poważniejszego nie doszło, że nie zrobiłby mi tego (ale nie mogę w to uwierzyć). Ciężko mi bo nie chcę aby tak było, ale jeśli wybaczy się od tak to on nie poniesie żadnej kary .. każdy musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, a mu to wszystko przechodzi płazem, co prawda płacze i się zarzeka, ale czy tak nie było do tej pory? Zawsze tak przepraszał, a później znowu działo się to co się działo... Ehh i co ja mam teraz zrobić ? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was serdecznie!! Jestem po rozwodzie żyję sobie z córką i mam teraz spokój. Nie znaczy to, że jestem silna, jestem bardzo słabą kobietą. Zastanawiam się nad moim związkiem, szukam winy w sobie... Odpycham takie myśli, to znów wracają. Nie potrafię czasami racjonalnie myśleć i zachowywać się...Jakbym się nie starała nie czułam tego, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu. Tu też mojego eks zgubiły pieniądza. Zarabiał bardzo dużo pieniędzy poza pracą zawodową, piękny nowy dom napełniał się sprzętem i był kończony w oczach, ale bardzo oczekiwał wdzięczności... Ja miałam być mu wdzięczna za to wszystko. Zresztą... słowa słyszane wcześniej- wyszłaś z ręcznikiem z domu, matka Cię niczego nie nauczyła, pochodzisz z patologicznej rodziny, jesteś moją utrzymanką (pracuję te zawodowo)nie pozwalały mi się tym cieszyć... Nasze rozmowy wyglądały dokładnie tak- jak było w pracy...? Dobrze.... Wcześniej zdrada, jeszcze jeden egoistyczny bardzo incydent... Za czym ja tęsknię czasami głośno do siebie krzyczę.... za czym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusku :D nareszcie nawet nie wiesz jak sie ciesze, ze zaprzestajesz walki i bedziesz sie godzic. pogodzic sie to zaakceptowac.... to na co nie mialas wplywu jako dziecko pogodzic sie to zaakceptowac i przezyc w spokoju ból ktory nosisz w sobie pogodzic sie to zaakceptowac fakt, ze nie zmienisz ojca nie zmienisz mamy ....ale otwierasz droge sobie samej do zmian. powoli.... krok po kroku....czasami 3 do przodu ... czasami bedzie znow krok do tylu ale juz tylko na chwile :D jedynie praca mi zostala.... praca turkusku to bardzo duzo ...docen to, ze ja masz da ci byt a wszystko inne w swoim czasie sie pouklada mozesz sama uksztaltowac swoj charakter zdecydowac jak ma wygladac twoje zycie zdecydowac kto zostanie wtwoim zyciu a kto nie, mozesz postawic jasne granice komu zechcesz, mozesz zrobic co tylko zechcesz ... mozesz byc taka jaka chcesz byc pamietaj ,ze ograniczenia nosisz w swojej glowie i tylko ty mozesz w tym wypadku zawalczyc sama ze soba by te ograniczenia przekuc tak by pracowaly dla ciebie i nieograniczylaly ci w niczym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolinko - jesli to będzie dla Ciebie jakieś pocieszenie, to tyle Ci powiem, ze to normalny etap. Miałam tak ja, i miały inne, i masz Ty. Ja najbardziej potrzaskana byłam jakiś czas po odejściu (na rozwód zdobyłam sie dopiero całkiem niedawno). Gdybym przed odejsciem wiedziała, ze tak bardzo to będzie boleć - nie wiem czy podjęłabym tę decyzję... Ale teraz - jak już to minęło - wiem NA PEWNO ze na pewno było warto. Ja gdy byłam na tym etapie, starałam sie jakby nie wierzyć samej sobie; przekonywałam sama siebie, ze to taka choroba, która zniekształca mi "czucie" (bo przeciez "na rozum", to wiedziałam ze zrobiłam dobrze). Powtarzałam "to minie, to minie, to minie". I minęło. Bo przeciez i teraz na pewno tak masz, ze są gorsze i lesze chwile. Sa takie - kiedy myślisz że juz zwyczajnie nie wytrzymasz, że moze było lepiej nie ruszać, ze trudno, widać ze mną już tak miało być.... Ale za jakiś czas - jest troszkę lepiej, prawda? I pomyśl sobie wtedy - było gorzej, ale minęło. Skoro tak troszkę przeszło choć na chwilę, to i tak zupełnie i na trwale przejdzie też! Ale to bardzo długo wszytsko trwa.. Ja gdy byłam w tym miejscu, nie pisałam na forum. Wydawało mi się, ze jakas kompletnie nieudana jestem; dobijały mnie posty od dziewczyn, które juz z tego wyszły i z euforią pisały : jest super! wyzwoliłam się! można, uwierzcie! Dziewczyny odeszłam i jest extra! A ja? A ja potrzaskana na kawałki doszczętnie, to chyba ja jestem jednak jakaś inna, mnie to jednak nie jest pisane, ja nie dam rady... A teraz sama takie posty piszę - i wiem że to prawda! Tylko ze to nie od razu, to powoli, i po prezjściu tego etapu wktórym Ty teraz jesteś. To minie ❤️ I wszytskie pozdrawiam, wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina z pierwszej cz.forum
witajcie dziewczyny. nie wiem czy mnie pamietacie moja historia była w pierwszej czesci. miałam wtedy chyba 20 lat i konczyłam toksyczny zwiazek...Bił, wyzywał ponizał zdradzał...a potem straszył...dałam radę dzieki temu forum i dziewczyną z pierszej czesci...było trudno nie raz myslalam ze taki moj los...ale pomalu murowałam sciane przed nim za ktora miało byc lepiej miał byc swiat dla mnie...i był...poznalma w nim mezczyzne ktory mnie pokochal taka jaka jestem z moimi doswiadczeniami i z moim strachem ktory bronil mnie przed demonami przeszlosci w ktorego ramionach czulam ze nic zlego mi sie nie stanie...zaczelam zyc poznawac swiat na nowo...to on pokazal mi ze niebo jest blekitne ze wiosna wszysko kwitnie i ze jest tak pieknie...moze dlatego lubie wiosne bo wtedy ja tez zaczelam budzic sie do zycia...pokazal mi ze sjestem warta wiele i ze wiele potrafie...i tak zapisalam sie na studia ktore niedlugo koncze poznalam noowych wspanialych przyjaciol a za dwa miesiace wychodze za maz.. i nic nie jest wazne oprocz Nieo..oprocz mojego przewodnika mojej dobrej duszy...i powiem Wam jedno to wszyko dzieki Wam..a nowym dziewczynom ktore zaczynaja walczyc o siebie chce powqiedziec ze warto...Bo za tymi drzwiami ktore wydaja sie dla was zamkniete teraz jest swiat lepszy, dla Was a po penym czsie okazuje się ze drzwi wcale nie byly zamkniete tylko mocniej trzeba było pchnąc... a tak na marginesie ostatnio przejechalabym swojego bylego na rowerze i nawet go nie zauwazylam hihi widzicie jak to dziala?? DAcie Rade wierze w wAS I W KOBIECA SIŁE POWODZENIA!!!! PS. Dziekuje swoim mentorom z tego forum i pozdrawiam was dziewczynki kochane:::*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1111pomocy1111
Dziewczyny czy istnieje jakiś sposób aby uspokoić męża tyrana , aby nie wpadał w napady złośći i przestał terroryzować psychicznie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj zwiazek z tyranem trwa 18 lat.18 lat znosilam jego humory i ciagle pretensje o to : ze kupilam niesmaczne ziemniaki,za chude lub za grube zeberka,ze zepsula sie pralka,ze zachorowalo dziecko(pewnie gdzies lazilam),ze rozp...jego pieniadze(codziennie wydzielal mi stawke przeznaczona na jedzenie). Ciagle zmienial dzieciom szkoly bo byl niezadowolony z nauczycieli.Zakazal jakichkolwiek kontaktow z moja rodzina ,bo glupia i prymitywna.Mnie wywozil do lasu abym kopala dol lub straszyl ze mnie rozjedzie samochodem jak bede podskakiwac!Gdy bylam chora krzyczal ze jestem leniwym babskiem i udaje chorobe!Gdy przesolilam zupe drwil przy dzieciach ze pewnie mam kochanka! Psa kopnal tak ze przelecial z pokoju do kuchni.Po 3 mies.pies zmarl.Rentgen wykazal ze od mocnego kopniecia!Lekarka byla w szoku! Starszy syn uciekl z domu w wieku 18 lat.Mlodszy po tym jak szantazowal go nozem!W domu jest 10 letnia corka ktorej robi tzw.pranie mozgu.Ma zostac lekarka i do konca studiow wykonywac polecenia taty!Ma unikac kolezanek.Rower jest dla debili,basen dla prostakow,a na balet chodza corki zakompleksionych matek!Corka zaczyna sie buntowac ale to jest moja wina poniewaz jest nastawiona przeze mnie! Acha! Polacy to prymitywi,a Polki brudaski!(Sam jest ze Slaska) Mimo,ze od 2mies.jestem po rozwodzie to nadal z nim mieszkam...Nie chce slyszec o mojej z corka wyprowadzce bo ...dziecko potrzebuje obojga rodzicow!Ponadto planuje wyjazd z corka za granice!A ja jak chce moge zamieszkac obok nich!Jezeli utrudnie mu wyjazd to bede martwa. Juz nie wiem co mam robic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1111pomocy11111 Nie zmienisz drugiego czlowieka, mozesz zmienic siebie, by spojrzec na swoje zycie inaczej. Chcesz zmienic kogos, by byl taki jaki sobie wymarzylas.... niestety tak sie nie da. Pomysl dlaczego jestes z takim czlowiekiem? Dlaczego dajesz sie tak traktowac? Dlaczego nie stawiasz granic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tabea... zglos sie do osrodka dla ofiar przemocy w rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym !
Jolinka - za miesiac otrzymam rozwod, od prawie roku mieszkam sama, na poczatku byla ulga, potem chwilami bardzo ciezko a teraz sie ciesze, ze jestem sama, doceniam spokoj. Jestem szczesliwa. W pewnej ksiazce, ktorej tytulu nie pamietam byl taki dialog: - Zostanie sama.... - Sama , sama..Lepiej sama niz w zlym towarzystwie! Naprawde, lepiej sama niz w zlym towarzystwie :) Wytrwalosci zycze, mi pomoglo gdy w chwilach kryzysu spisalam sobie, to wszystko co robil i mowil, mam tez nagrane na telefonie jego wrzaski. Naprawde pomagalo i kryzys mijal, znowu patrzylam trzezwo na zycie. Jolinka, to co teraz czujesz minie i bedzie coraz slabsze az kiedys nie poczujesz tesknoty. Kiedys pisalam tutaj, niestety zapomnialam hasla i nie moge sie zalogowac. Wszystkim ktorzy wtedy mi pomagali bardzo, bardzo dziekuje :) To byla ogromna pomoc , naprawde. Wszystkie dziewczyny , takze i te nowe bardzo goraco pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenaanna
lenaanna lenaanna@tlen.pl'; Witam,jestem tutaj nowa,ale widze,ze nie sama. Jak ktokolwiek ,przeczyta moj post ,pewnie stwierdzi,ze ze mna jest cos nie tak.Ja tez tak mysle,z drugiej strony stwierdzam,ze tyle przezylam,czyli jestem bardzo odporna psychicznie i po "dolkach" zawsze podnosze sie. Ja w takim zwiazku tkwie juz 30 lat!!!!!!!!! Nie widze.czy zdolam odejsc ,chce baaaaaaaardzo ale..wlasnie ,znajde zawsze 100 wymowek ,ze...straszyl ,ze zabije siebie moze mnie ,dzieci w zyciu nie tknal ,kocha je bardzo.Osobiescie uwazam ,ze jest emocjonalnie niedojrzaly i dlatego jest "zly" ,teraz doszlo do tego ,ze coraz czesciej chodzi do kosciola i o zgrozo! wraca i potrafi przeklinac,zwymyslac.Uwazam,ze mam w sobie jakas moc przyciagania "nieszczesc" do 3-go roku zycia w domu rodzinnym (nic nie pamietam z tego",rodzice pijacy,ojciec bijacy matke,ktora tez pila.Potem 3 -ce w Domu Dziecka a potem rodzina adopcyjana ,teraz wiem,ze przezylam istne pieklo co najdziwniejsze to ojciec byl pod presja matki ,ktora rzydzila wszystkimi i wszystkim.Odeszlam z domu majac 20 lat.Wyszlam szybko za mazno i.....nowe piekielko ,z ktorego nie umiem sie tak szybko wyzwolic jak z domu rodzicow..spakowalam sie i wyjechalam .Nie moglam nigdy podjac decyzji spakowac sie i wyjechac bo niby gdzie???????????? Teraz jestm z dala od domu (praca za granica) ale chce oddzyskac ten spokoj ,ktory mam tutaj i byc szczesliwa ale tez sama bez "tyrana" w domu.Jak podjac decyzje ? sama nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenaanna
Aagaa, dziekuje za podpowiedz ..pozdrawiam i milego dniia zycze:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenaanna
weszlam ,na to Forum chyba o 5 lat za pozno:(( ale ,ciesze sie,ze te kobiety ,ktore tutaj byly i pisaly,pewnie juz odnalazly sie,maja inne ,wspanialsze zycie . No coz bede czekac cierpliwie ,moze ktos podzieli sie ze mna swoimi doswiadczeniami i wskaze chociaz mala "drozke" ,ktora powinnam pojsc. Teraz ,czytam wszystkie posty od 1- wszej czesci i o zgrozo !!stwierdzam ,ze moj M nie jest chyba taki zly ,to moje poczucie krzywdy i moze wyolbrzymiam???widze wszystko w "krzywym zwierciadle"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM WAS KOBIETKI:) Eutenia---ciszę się , żemnie pamiętasz jeszcze i za wklejenie mojego postu do 3 ciej czesci:) ...jejku...jestem w trzeciej czesci...a zaczynalam swoje rozwazania o tkwieniu w toksyczym zwiaku jeszcze w pierwszej czesci 3 lata temu...ile to czlowiek muisial zdobyc wiedzy i ile dokonac przemian samego siebie. Ten rok byl przelowlowy. Na poczatku rroku rzucilam palenie zaczelam uprawiac intensywnie sporty...nie moglam znalezc pracy i chyba zaczynajac od rzucania palenia potem od cwiczen pokazalam sobie jaka mam sile wewnetrzna...na koncu rzucilam Jego...juz 2 miesiace minie za kilka dni odkad sie rozstalam z Nim. Nie majac pracy i dziecko na utrzymaniu odwazylam sie na ten krok...balam sie tego ze finansowo sobie nie poradze ale twierdzilam ze co juz gorszego moze mnie spotkac i niech sie dzieje co chce...nie bylo latwo...ale chyba jednak góra czuwa...od 2 tygodni pracuje:)) jestem zadowolona i ciesze sie bardzo z tego powodu:) Od niego do konca sie nie uwolnilam poniewaz caly czas przyjezdza do dziecka i tu jest ten pluis ze ma z dzieckiem swietne relacje takie jak nigdy...i gdy jest to tez mnie dobija poniewaz mowi ze nie odpusci sobie i bedzie walczyl caly czas o to abym wrocilado Niego ...zesie nie podda i zrobi wszystko abym mu dala szanse i ze nigdy nie uwierzy w to rozstanie bo wie ze mnie odzyska. Moze sobie gadac i juz to olewam...wiem jedno , że napewno nie wroce do Niego. NIGDY!! za dobrze mi samej...tzn nie jest idealnie ale zauwazylam ze jestem bardziej spokojna zawsze usmiechnieta zadowolona:) nie mam juz teraz az tak duzo codziennego stresu...nie boje sie ...ale jednak zauwazylam ze jeszcze nie wyzbylam sie starych nawykow takich jakich mialam bedac z NIM...np gdy rozmawiam z Nim i wypytuje co i jak mam nadal cos takiego ze sie przed nim tlumacze...wiem ze nie musze juz..i moja kolezanka zwrocila mi juz uwage na ten temat ale niestety...pozostaja pewne rzeczy...mysle ze jak sobie poradzilam z rozstaniem to z tym tez sobieporadz. Teraz jestem przygotowana na hjego sztuczki...dla dzieckaidealny tatus...mnie stara sie kontrolowac teraz bardzioej bo nie jest ze mna...milutki az do rany przyloz....ai jeszcze jedno...powiedzial ze nigdy sie nie zwiaze z zadnym mezczyzna bo On juz o to zadba...powiedzialam mu ze nie mam zamiaru i nie chce sie wiazac zeby przez przypadek nie trafic na drugoego takiego psychopate jak On... :))mimo wszystko dzis juz wiem , że w zyciu trzeba nisc do przodu..wychodzic z trudnych sytuacji i nie bac sie...bo musi sie udac....w momencie rozstania pozostalam w naprawde bardzo niekorzystnej sytuacji materialnej...ale wiedzialam ze jest zle i bedzie zle ale wkoncu kiedys musi sie odwrocic ten los i kiedys musi zaswiecic slonce...dodam ze te ostatnie miesiace szczegolnie od listopada byly pasmem problemow i klopotow...ciagle choroby dziecka i to powazne , wizyty w szpitalu brak dlugotrwaly brak pracy , awantyry w domu przemoc psychicnmza i fizyczna czasami...czasami mialam dni takie ze nie chcialomi sie zyc ale caly czaspodswiadomie wierzylam zemusi byckiedys dobrze...ale zeby bylo dobbrze to musze skonczycten zwiazek chory bo i tak juz jest zle i nawet jak bedzie gorzej to jakos to przezyje i wierzylam ze wreszcie zacznie sie ukladac powoli.....i tak jest...jestem inna i nie jestem juz ta sama osoba co kiedys Powodzenia zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tabea64
Hallo lenaanna,pewnie dalej kochasz swojego brutala skoro piszesz,ze w porownaniu z innymi nie byl taki najgorszy.Ale jesli od niego ucieklas to chyba cos bylo nie tak!My kobiety w takich zwiazkach bardzo dlugo liczymy na to ,ze on sie zmieni .musimy tylko bardziej sie starac i wszystko robic tak aby naszego brutala nie wyprowadzic z rownowagi..bo wtedy marny nasz los.Nie musi to byc zaraz przemoc fizyczna tylko grozby,szantaz ,wyzwiska itp..U mnie dzisiaj padl taki tekst ze strony eks -meza; noooo,nie podskakuj kolezanko bo cie szybciutko ustawie do pionu!!do tego odpowiedni grozny wzrok i jego gruby paluch przy moich oczach! Od kilku dni mam dyktafon i zaczynam go nagrywac! lenaanna napisz cos o swoim 30.letnim malzenstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×