Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Buszująca K:) Fajnie, że znalazłaś siłę, żeby tu się odezwać. Idź swoją drogą, zaufaj sobie, to chyba najlepszy sposób. Byłaś w PL na wakacjach? Moje sprawy wyglądają tak, że zajmuje się sobą i dzieckiem. Nie widzę potrzeby angażowania się w sprawy m. Długo "bujałam się" z napisaniem pozwu, ciągle coś mnie blokowało, ale właśnie go napisałam. I mam też komplet dokumentów do złożenia. Ale..nie żeby tak od razu:) Wszystko musi swoje "odleżeć".. Czekam aż się jeszcze raz upewnię, w swojej głowie, bo mam cofki, 2 kroki w przód, jeden w tył - jak pisze POa. zaczynam natomiast wierzyć, że jest inne życie dla mnie, takie życie po życiu:) Ciągle mnie coś zadziwia, gdzieś tam docieram do tej zakurzonej Ja i przeżywam różne emocje. Fajne emocje. Uśmiecham się do siebie na samą myśl, że w tylu sytuacjach myślałam o sobie tak źle, tak katastroficznie. A teraz w duchu potrafię się z tego śmiać. Traktuje to jako doświadczenie. Dobrze mi z tym. Nie mam tak stale, ale coraz częściej..a nie miałam przecież wogóle żadnych ciepłych uczuć dla siebie. Silna k.:) Sama zdecydujesz co zrobisz, ale swojej najlepszej przyjaciółce poradziłabym, żeby nie wracała.. Trochę zacytuję lektury, która mnie umacnia: Co to znaczy pokochać siebie? - być dla siebie największym przyjacielem - traktować się z dobrocią, - lubić siebie, - być dla siebie cierpliwym i wyrozumiałym, - UMIEĆ SOBIE WYBACZAĆ, - mieć ochotę robić coś dobrego dla siebie, - cieszyć się z tego, ze jest się żywym tu i teraz, - czuć radość ze wszystkich najwet najdrobniejszych dobrych zdarzeń Najważniejsze, by wiedzieć, że to co czujesz jest ważne. I nie trzeba byc zawsze miłym, grzecznym i posłusznym. Wiele osób wyrosło bowiem w przekonaniu, że trzeba sprawiać przyjemność innym ludziom i spotka Cię za to nagroda - pochwała. Jeśli się pomylisz, popełnisz błąd, zostaniesz ukarany. 1. Błędne jest koncentrowanie się na wypełnianiu oczekiwań innych ludzi, zapominając o własnych problemach i potrzebach 2. Błędne jest traktowanie siebie zbyt surowo, nie dając sobie szansy do popełnienia żadnego błędu 3. Ciągłe nasze starania, aby wszystkich zadowalać prowadzą nas do frustracji, ponieważ nigdy nie dostaniemy w zamian tego, czego oczekujemy. Z powyższego bierze się brak poczucia własnej wartości, który jest niczym innym jak skierowaniem całej uwagi na zewnątrz z jednoczesnym ignorowaniem samego siebie. Brak poczucia własnej wartości to zatracenie umiejętności odczytywania własnych potrzeb, uczuć i emocji poprzez skoncentrowanie się na tym, czego pragną i potrzebują inni ludzie. cdn..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca,,,,nie wiem co Ty czujesz ja prawie płakłam jak Cię czytałam,nie daj się , po prostu nie daj się ,co do mieszkania trudno najwyzej zapłacisz karę finansowa za zerwanie umowy-potraktuj to jako lekcję odpowiedzialności za swoje decyzje,zawsze płacimy jakąś cenę ,za bycie w związku czy za odejście.Ale próbuj tak jak napisali ci wyżej -może da się uniewaznić umowę.Co do dalszych decyzji,,,zastanów się czy moze byc jeszcze gorzej w związku z nim i co daje ci mit "wielkiej siłaczki" która wszystko zniesie.Moze jednak lepeiej tę siłe skierować na siebie niz na cos co i tak rozumowo nie da ci szansy jakiegokolwiek powodzenia? Sciskam.I pisz bo martwiłysmy sie o ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na skraju...
A co jesli moj partner ma zaburzenia osobowosci typu bpd...? Czuje, ze powoli upadam,on jest jak wampir energetyczny.... a nagorsze jest to, ze go bardzo kocham mimo, ze on czasem mnie nienawidzi... taka ich domena:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na skraju... to Twoje zycie i Twoje wybory. Warto czasami kierowac sie rozumem a uczucia schowac gleboko do dolnej szuflady. Inaczej mozna zmarnowac sobie zycie i caly czas cierpiec. Gwaltowne emocje bardzo sie przyciagaja i ciezko wyjsc z takiego zwiazku. Przemysl, jak bedzie wygladal ten zwiazek za 10 lat? Wytrzymasz tyle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Anno,Maajka,Yeez,Piglet,Dobrze ze jestescie,Paulina,Silna Kobieto! Dziekuje,ze przyjelyscie mnie do siebie znowu.Dobrze,ze rozumiecie,albo przynajmniej starcie sie zrozumiec....Dziekuje za to. Bo tego nikt z zewnatrz nie jest w stanie zrozumiec...ani znajomy,ani przyjaciel,ani nawet matka...chyba nikt kto nie przezyl takiej sytuacji w swoim zyciu...Dostalam szanse na uwolnienie sie,ale ja zmarnowalam...Moze to jest tak jak Anna napisala,ze czasem potrzeba wiecej czasu,grunt,zeby tego czasu nie marnowac,tylko wyciagac wnioski,pracowac nad soba,isc do przodu.... Dobrze ze jestescie... Pytasz co czuje...ja juz chyba nic nie czuje.Chce tylko,zeby byl spokoj,zebym mogla spac i zeby ten sie na mnie nie wydzieral...otepialam do cna. Pytam go od kilku dni,co zamierza zrobic z tym fantem,prosze go,zeby sobie poszedl jesli mnie nie kocha,zeby zabral wszystko co mam ,tylko,zeby podjal jakas decyzje,bo tak nie mozna zyc...Ja jeszcze wczesniej jak do Was pisalam,to bylam przekonana,ze jak mu powiem; rozstajemy sie,to on pojdzie....teraz wiem,ze sie mylilam,bedzie mnie wyzywal,trzaskal drzwiami,zabieral pieniadze( bo do tego juz doszlo),a potem i tak nie wyjdzie...dodatkowo ostatnio straszy mnie,ze to byla za wielka milosc,zeby tak po prostu sie rozejsc,ze on zabije mnie albo siebie...Jedyne co mi w obecnej sytuacji przychodzi do glowy to udac sie po pomoc do tej organizacji( Piglet 28,dziekuje Ci za nazwe,okazalo sie,ze to blisko mojego domu) , opowiedziec o wszystkim(lacznie z jego codziennym paleniem zielska) i zalatwic nakaz zblizania sie do nas.Tylko bede szczera...boje sie,przysiegam,boje sie,on niejednokrotnie sie odgrazal,ze jesli zrobie cos takiego to mnie znajdzie....a wie,gdzie moj Syn chodzi do szkoly,wie gdzie ja pracuje.... Paulinko! Pytalas,czy bylam w Polsce....Nie bylam...nie stac mnie chwilowo,ale przynajmniej Syna wyslalam.... Pozdrawiam Was Dziewczyny i bardzo sie ciesze,ze mnie przygarnelyscie....Boze,jak dobrze,moc do Was znowu pisac.,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
Euteniu, Dziekuje za serdeczne przywitanie!:) Wiesz z tym, moim staniem w miejscu przez ten rok to chodzilo mi o to, ze mimo iz sie wyprowadzilam nie potrafilam sie odciac..na dodatek poprzez dawanie nam kolejnej szansy w grudniu kiedy znowu plakal, obiecywal, mowil o naszej malutkiej rodzine i wrocilam - skrzywdzilam cala nasza trojke .. Mala, siebie i jego mam tego swiadomosc poniewaz wiem, ze jego mimo tych nienormalnosci, jego chorych zachowan i zaburzen on nas b kochal i kocha ale dochodze do tego o czym napisala dzis Aagaa w naszej sytuacji nie ma innego wyjscia jak podejsc do naszego zwiazku racjonlanie schowac uczucia do szuflady, gdyz po kilkuletnim doswiadczeniu wiem, ze my po prostu nie damy rady ze soba zyc.. Majac ta swiadomosc juz od kilku mcy staram sie przy tym trwac i takim podejsciem zwalczac bol, zal zwiazany z rozstaniem..nie wiem jak dlugo bedzie mi towarzyszyl tan bol, ale tez wiem, ze zyjac z nim tez bede cierpiec..a ja juz nie mam na to sily na klotnie, obwiniania, pretensje, wypominania, jego paranoidlane zarzuty tak b niesprawiedliwe i chore czasami, ze zabijaja.. Na nieszczescie w nim zero taj racjonalnosci a wrecz przeciwnie tylko emocjonalnosc i paranoidalnosc wszytskiemu winna jestem ja..ja nie twierdze, ze on jest wszystkiemu winny ja wiem, ze na swoj sposob staral sie zeby bylo lepiej ale mu nie wychodzilo najbardziej przez to, ze jest chory, i nie zdaje sobie z tego sprawy i z tego jak jego zaburzenia; obwinianie, wypominanie, jazdy, paranoje i brak odpowiedzialnosci zniszczyly nas zwiazek, nasza milosc, to b boli .. On widzi tylko swoj bol, zeby go zminimalizowac stara sie jak najbardziej mi dopiec posadza o straszne rzeczy, podejrzewam znajac jego,ze robi to tez w tym celu aby samemu w to wkoncu uwierzyc i moc mnie znienawidzic.. Straszne jest to i to co mnie czeka, on nie odejdzie, podczas naszych rozmow (b nielicznych) teraz caly czas mi cos wmawia, zarzuca, neka psychicznie raniac i oskarzajac o zdrady, o wykorzystnie, o zniszczenie jego zycia, psychiki itp.., i ostrzega,ze bedzie walczyl o mala, ze zrobi wszystko aby ona z nim mogla mieszkac bo sie na mnie poznal chcialam jechac na urlop, a wyslac ja na wakacje do PL! Tym samym twierdzac, ze mam ja gdzies liczy sie moj interes a nie ona...:( I ze zachcialo mi sie spowrotem zycia z czasow panienskich (bo chcialam jechac na urlop) a nie bycia matka to on moze mi to ulatwic .. Chory boze chory czlowiek, tak naprawde to jest mi go b zal niz czuje nienawisc czy zlosc..moze dlatego, ze mam swiadomosc , ze jest niezrownowazony i ze nie byl nigdy jakim s**lem.. Tylko, ze ja nie moge cale zycie sie uzalac nad nim, ale zaczac patrzec na siebie i zrozumiec i zaakceptowac, ze po prostu nie mozemy byc raze mi lepiej dla nas wszystkich bedzie zyc osobno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napatrzyłam się i ja
buszująca, Ty najwyraźniej lubisz dawać się tak gnoić i poniewierać nie?... To jeszcze do kompletu należał by Ci się wpierd...ol tak przynajmniej raz dziennie. Może by ci rozum wrócił i podjęła byś jakąś radykalna dezyzję. W głowie mi się nie mieści jak można dawać sobą tak pomiatać... dawać się tak traktować! Ale wiesz co, dobrze Ci tak. Sama dajesz na to przyzwolenie, pokazujesz że "tylko" wyzwiska to dla Ciebie za mało, że najwyraźniej może sobie pozwolić na więcej i więcej... NIC dla niego nie znaczysz, pojmij to kobieto. Ten Twój fagas, to gruba, zakompleksiona tchórzliwa szma.ta, która próbuje się dowartościowac, przez takie traktowanie innych osób, w tym Ciebie. Ale ok, jesteś dorosła, decydujesz o swoim życiu które masz tylko jedno (ale to taki mały szczegół), dajesz przyzwolenie na to żeby jakiś szmaciarz zniszczył ci je do cna. No najwyraźniej to taki Twój rodzaj "zboczenia". Ale jakim prawem gotujesz taki los swojemu dziecku? Za parę lat odwdzięczy Ci się tym samym i będziesz zbierać bęcki od niego - i bardzo dobrze. Za to na co się napatrzył i nasłuchał. Ale to będzie Twoje żniwo z całego jego dzieciństwa... I żeby nie było, że nie wiem o czym pisze... Jako obserwator napatrzyłam się nasłuchałam w swoim życiu i ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
Buszujaca, Super, ze nazwa Ci pomogla.. Rozumiem, ze sie boisz z tym zgloszeniem jego przemocy, ale mysle, ze bardziej powinnas sie obawiac tego ,ze jak nie zglosisz to moze was nekac , nachodzic itp A z takim zakazem jego zblizania sie do was zawsze jestes z dzieckiem pod ochrona, jesli on bedzie probowal go zlamac, albo zlamie bedzie mial naprawde problemy...on go dostanie i bedzie o tym ponformowany... Jestes o tyle w dobrej sytuacji, ze to nie jest ojciec Twojego dziecka, ze nie macie slubu i przy odejsciu nic nie bedzie sie za Toba ciaglo sprawy sadowe o dziecko / o sprawy majatkowe itp Pomijajac Twoj bol rozstania, i zwiazane z tym kwestie emocjonlne,psychiczne, ktore Cie czekaja i moge byc trudne to jezeli to przetrwasz, to wygrasz i uda Ci sie... Nie bedziesz narazona na kolejne cierpienia i stresy w sadzie, a to uwierz bardzo bardzo duzo.. Staraj sie w swojej trudnej sytuacji szukac pozytywow plusow a ten o ktorym wyzej napisalam jest naprawde ogromnym ulatwieniem na drodze do uniezaleznienia sie odciecia nie beddziesz zmuszana aby sie z nim konfrontowac, rozmwaiac, walczyc w sadzie i tutaj np w porownaniu ze mna masz kilka/kilknascie (cholera wie) miesiecy bolu, szarpania sie ze soba, uczuciami, emocjami z glowy... Jezeli naprawde chcesz tym razem odejsc to zglos jego przemoc, nazwij ja prawdziwie i konkretnie przemoc psychiczna/emocjonlna; zastraszanie, manipulowanie, wyzywanie, obwinianie , przemoc fizyczna, bo to Ci naprawde pomoze - i wierze, ze pozbedzie odpowiedzialnosci za podpisana umowe..w miedzy czasie mozesz szukac sobie lokum, jak nie masz pieniedzy to moze pokoj twoj syn jest na wakacjach zawsze zdazycie sie przeprowadzic do mieszkania, najwazniejsze to chyba to zeby wyrwac sie z obecnego miejsca i oby maly po wakacjach tam nie musial wracac.. Pomysl rowniez o zgloszeniu swojej sytuacji tutaj: www.womansaid.org.uk http://www.direct.gov.uk/en/CrimeJusticeAndTheLaw/VictimsOfCrime/DG_4003136 - warto zebys tutaj tez zagladnela poczytala uspokoila sie i mniej bala bo nie jestes sama i te organizacje dobrze tu dzialaja.. nie boj sie o syna nic mu nie zrobi, w szkole zaznacz, ze nie moze go odbierac, kontaktowac sie, Twoj syn niie jest juz malutki ma swiadomosc tego co sie dzieje, nie da sie np uprowadzic... zycze duzo sily i bierz sie do dzialania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość retencyjnaaaa
o ewka? jeszcze zyjesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa, piękny urywek i jaki prawdziwy... Chyba każda z nas wcześniej czy później przechodzi okres tego bujaania się. Najważniejsze, że to mija :-) Wszystkim, starym i nowym bywalczyniom topiku wielkie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca, Kochana:) masz takie samo prawo jak każdy, żeby tu bywać kiedy i jak zechcesz:) Piszesz: "Pytam go od kilku dni,co zamierza zrobic z tym fantem,prosze go,zeby sobie poszedl jesli mnie nie kocha,zeby zabral wszystko co mam ,tylko,zeby podjal jakas decyzje,bo tak nie mozna zyc...Ja jeszcze wczesniej jak do Was pisalam,to bylam przekonana,ze jak mu powiem; rozstajemy sie,to on pojdzie....teraz wiem,ze sie mylilam.." Miałam identyczną sytuację z m. Prosiłam wiele razy o rozmowę, próbowałam jak Silna k. wywołać kłótnię i nic:(. Rozmawiałam o tym z psychologiem. Powiedział, że w sytuacji, kiedy jest mur, następuje nasza bezsilność i dlatego chwytamy się takich zachowań. I że nie tędy droga. Nikt nie odejdzie, bo my tak oczekujemy. To są nasze oczekiwania, a nie ich. Im jest tak dobrze i dlatego nie podejmują żadnych działań, ba - nawet robią to celowo, bo boją się utraty tego co mają. A mają wiele: rodziny, kobiety, które zapewniają im poczucie bezpieczeństwa, obiady, ciepły kąt, ognisko domowe itd. Więc co z tym zrobić? Brać sprawy w swoje ręce, wziąć odpowiedzialność za własne życie na własne barki i iść. Realizować swoje potrzeby, oczekiwania, mimo jego sprzeciwu czy ignorancji. Tego się boimy. To wyzwanie. To jest dla nas najtrudniejsze, bo wolimy się przeglądać w oczach innych, utwierdzać się w przekonaniach i opiniach innych ludzi, nawet partnerów, którzy bywają toksyczni. A ma być odwrotnie: mamy słychać swoich myśli, swoich przekonań, mimo tego całego trochę wyolbrzymionego strachu. Też się tego uczę. To najtrudniejsze, żeby zupełnie samodzielnie podjąć decyzję i ponosić jej konsekwencje. Mieszkać w gorszych warunkach, zorganizować sobie samemu czas, odpowiadać na pytania zaciekawionych ludzi, rodziny. Ale to nie jest straszne, to jest prawda o nas, której się boimy. Przed działaniem paraliżuje nas strach. Ale jakby go oswoić i nazwać, to wyszłoby, że zaczyna się od słów: a jakby.., a jeśli.., ale przecież..Nie będzie tu realnych zagrożeń, tylko te wyimaginowane, ponaciągane, bo przecież nikt nie wie jaka będzie przyszłość, to tylko nasze wyobrażenia podsycane przez strach. Buszująca, Silna, i Inne Dziewczyny - trzymam za Was, za Nas mocno kciuki. Przecież mamy jedno życie, same potrafimy je przeżyć, na własnych zasadach, tak jak najlepiej potrafimy. Przede mną dużo jeszcze decyzji, ale nie boję się już tak bardzo przyszłości jak kiedyś. Nie wybiegam, nie ma sensu. Kiedyś widziałam tam tylko katastrofy, a w sobie czarną dziurę. Teraz odkurzyłam dziurę, a przyszłość nie wydaje mi się już niebezpieczna, tylko realna i spokojniejsza. Miłego Dziewczyny! Więcej wiary w siebie - tego życzę Wam i sobie osobiście również:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
no faktycznie nie bierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Dziewczyny Kochane. Co u Was slychac? Nie odzywacie sie -przez weekend.... Anno,Paulinko,Silna,Dobrze ze jestescie,Piglet,Maajka,Ewa🌼 Pozdrawiam Was w ten pochmurny poranek. Biore sie za prace. Do uslyszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Buszująca u mnie w porządku, w miarę.. A jak Ty się trzymasz? Zastanawiam się,gdzie podziała się Maja. Maju, jeśli nas czytasz to daj znak życia. I Turkuska dawno nie było.. Wczoraj skończyłam czytać "W dżungli samotności" Beaty Pawlikowskiej i szczerze polecam, forma poradnika, bardzo wdzięcznie napisana na podstawie przeżyć i doświadczeń autorki. Jak dla mnie - rewelacja! Zamierzam kupić jeszcze z tej serii: W dżungli życia, W dżungli miłości i W dżungli niepewności. Wogóle polecam czytanie, wnosi więcej spokoju do rozhuśtanej emocjami głowy. No i rozwija duszę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
czesc dziewczyny:) u mnie wielki stres zwiazany z tym czy moj ex zablokuje wyjazd corki na wakaje z babcia czy nie.. chce to zrobic aby sie odegrac na mnie i uniemozliwic mi wyjazd na urlop, na ktory mialam jechac bez niego, noi niestety ale ma do tego prawo .. tylko, ze najgorsze jest to,ze mala chce b jechac i bedzie dla niej wielkim rozczarowanie jak nie pojedzie a on uparcie trzyma ie tego,ze on nie chce - bo ja zmaniplowal ; pytajacac wolisz jechac z bacia czy zostac z tata; stawiajac ja przed wyborem typu: kogo b kochasz.. mala powiedziala mu kilka razy,ze chce jechac ale on mowi, ze to my ja zmanipulowalysmy..!ze my jej to wmawiamy.. tylko, ze zpomina, ze my nie jestesmy chore i nienormalne zeby dziekiem grac tak jak on, i o tym, ze jego dziecko chce tam b jechac - bo po protu to b lubi i od zawsze" jezdzi z babcia na wakacje.. tylko tutaj juz nic nie jest wazne - jak osiagniecie swojego interesu - nie pusci ja - wie, ze nigdzie nie pojade..a zwala to na obawe ze cos jej sie tam stanie - chodzi o mojego ojczyma - wczesniej sie nie obawial jakas i ja puszczal.. pomine fakt, ze rani mnie tak mowiac - w sensie, ze zaklada, ze ja chce ja puscic i na cokolwiek zlego narazic.. ale teraz liczy sie dla niego przede wszystim jedno zeby swoj bol pzech jaki przechodzi - odegrac na mnie, i zeby zadajac mi kolejne ciosy - znienawidzic siebie - chyba tylko wtedy bedzie w stanie sie odciac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
kolejnym wielkim problemem w tej calej sytuacji jest to, ze on zle wplywa na mala; przedstaiwia mnie w zlym swietle, mowi, ze to ja go zostawilam i rozbilam nasza rodzine, robi przed nia ofiare z siebie - a ona ze go kocha przezywa to b i czesto mowi o tym jaki tata jet biedny, ze to ja bylam niedobra dla niego.. gra na jej uczuciach, emocjach i na niej sie to odbija negatywnie bardzo - juz to widac - a co bedzie jezeli on dalej bedzie w ten sposob z nia rozmawial.. w niedziele podczas jego wizyty kiedy znowu mi ublizal i nie zamierzal przestawac wezwalam policje..udawal ofiare przed mal, ktora plakala i nakrecona przez nigo bala sie ze jemu cos zrobia oraz byla zla na mnie bo zawolalam policje na tate.. po czym wyszli , kiedy wrocil z nia zaczal sie smiac, prowokowac mnie (wszystko na oczach malej) powtarzajac; to moze wezwiesz znowu policje, na dawaj dzwon".. najpierw narobil dziecku stresa, przed przyjechaniem policji - bo tak mu pasowalo zrobic z siebie ofiare, pozniej zaczal szydzic , i pokazwyac przy niej jak sie nie boi, co takiego mu moze policja zrobic - mala sie razem z nim smiala.. po cholere w 1 sytuacji - gral ofiare - doprowadzil dziecko do placzu a w 2 pokazuje jaki to bylby szczesliwy gdybym zadzwonila.. i robi z dziecka wariata?" coraz b zaczynaja przeraz mnie te jego chore zachowania i ich wplyw na mala..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
a to tylko jedno az wielu jego chorych zachowan..niestety.. jutro wybieram sie do sadu - starac sie o pozwolenie na ten wyjazd corki - ze wzgledu na to jak duze znaczenie o dla niej ma.. nie mam pojecia czy mi sie uda, ale musze sprobowac zanim on wnesie zakaz, on sie nie zgodzi jej puscic, nie ide na zadna sprawe - bo jezcze ich nie mam - tylko po prostu na spotkanie i rozmowe z sedzia i prosbe o wydanie takiego pozwolenia.. nie wiem nawet czy mi sie uda dstac do sedziego i porozmawiac - zalezy od szczescia - od tego czy kto sie wogole zgodzi moja sprawa jutro zainterespwac i czy uzna ja na tyle wazna zeby wydac tkie pozwolenie... tazke trzymajcie kciuki.. Buszujaca, bylas juz w tym Citizen Bureau? jesli nie, to wybierasz sie tam? pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Cześc Dziewczyny:)\ Trochę sie naładowałam.Buszująca troche egoistycznie powiem ,że twój powrót do eksia ,był dla mnie mocnym kopem.Czasami mam wątpliwości czy mimo wszystko dobrze zrobiłam.Bo to niby mąz itp.Ale twój przykład momentalnie uzmysłowił mi ,ze byłoby dokładnie tak samo jak u Ciebie.Także dobrze ,że to opisałaś.I że miałaś odwagę to napisać. Paulina co u ciebie?Rozplanowałas sobie działania czasowo?Szukałam ksiązki O której piszesz na eboku ale niestety nie ma. Silna co u Ciebie? Polecam Wam ,może was to zainspiruje do walki, na onecie -vod kanał jest cykl Martyny Wojciechowskiej.Kobiety na Krańcu świata.Obejrzyjcie 2 odcinki o Boliwii.Tam jest matka ,która samotnie wychowuje synów.Jest zapaśniczka, bo to jej zródło utrzymania.Obejrzyjcie naprawdę warto.Przy okazji mozna nauczyć się cenic to co mamy,bo w porównaniu do nich i do ich warunków to mamy full wypas. Całuje wszystkie znajome dziewczyny i te ,kórych nie znam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Kochane Dziewczyny. Sciskam na poczatku. Paulina. Ciesze sie niezmiernie,ze kontynuujesz swoje dzielo,ze pracujesz dalej nad swoim rozwojem,ze trwasz przy swoim.Byl taki okres,ze zniknelas z forum i myslalam,ze zmienilas swoje myslenie,ze moze pogodzilas sie z tym o jest...Pamietaj,dla mnie jestes wzorem;-) Napisz cos o zachowaniu m.Jaki jest teraz? A jak Twoj urlop? Piglet. Jak czytam to co piszesz o zachowaniu swego m,to szlag mnie trafia.Jak mozna byc takim prymitywem,zeby odgrywac sie na kobiecie uzywajac do tego wlasnego dziecka...Komu onrobi na zlosc?Ciekawe czy bedzie dumny,ze uniemozliwil corce spedzenie fajnych wakacji... Piglet,rozmawiaj duzo z corcia,mow jej ze ja kochasz,ze jestescie bezpieczne...i jesli moge cos Ci doradzic( z wlasnego doswiadczenia,bo moi rodzice tez sie rozstali z hukiem jak bylam dzieckiem) postaraj sie nie mowic zle o Jej ojcu....bo dzieci wtedy cierpia.... Nie moge odnalezc Twoich wczesniejszych wpisow,a bardzo chce poznac Twoja historie... Jestes w UK? dzis ide do tego biura. Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Dobrze ze jestescie Usciski dla Ciebie. Mysle,ze wszyscy jestesmy ludzmi...powinno byc chyba; WSZYSTKIE JESTESMY LUDZMI;-) Mysle,ze decyzja o odejsciu nie zawsze jest prosta,pomimo wszystko.Dlatego rozumiem Twoje(chwilowe na szczescie) watpliwosci odnosnie szansy dla meza.Kazda z nas serce zakluje,kazda pomysli o dobrych chwilach,ale widzisz,ze nie warto...jestem,niestety,przykladem. Napisz,prosze,cos wiecej o tym jak sie czujesz,jak sie wszystko poukladalo i co u Syna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Dobrze ze jestescie. Jeszcze Ci opisze sytuacje z piatku,heh,zebys nie miala watpliwosci,ze lepiej zyc samej a spokojnie,planowac sobie powolutku i oby do przodu...niz zyc z jakims wariatem w imie przysiegi malzenskiej,albo w imie wielkiej pseudo milosci( ja tak probowalam). W zeszly piatek wlasciciel mieszkania zadzwonil do mnie,ze przyjdzie o 17 po czynsz.Jest on dosc wysoki(czynsz,nie wlasciciel;-)),ale nazbieralam swoja czesc.M mial zaplacic swoja czesc. Przyszlam po pracy do domu,cos tam sie odezwalam co sie nie spodobalo m, no to kopnal w garnek(bo akurat wode na ziemniaki wstawialam) no i woda sie wylala na mnie.Powylam troche i mowie,uspokoj sie,bo zaraz przyjdzie facet,nie rob scen,na to on cytuje; ty k....,ty szm....o,tylko ci o moje pieniadze chodzi,nie zaplace,nie mysl sobie,jak przyjdzie facet to mu powiem,ze nie place,a ty jestes niewyplacalna i on cie wyrzuci z mieszkania. No to ja mowie; prosze cie,zaplac,bo mieszkales tu przez miesiac tak samo jak ja,mamy umowe z agencja,narobisz problemow ...I tak chyba z godzine,ja wylam,on sie odgrazal,wychodzil,wracal....Jak przyszedl facet po pieniadze to mu zaplacil bez slowa.... Potem do 1 w nocy odbywal pogadanke, z wyzwiskami,plakaniem nad soba,grozbami. Po prostu wykonczyl mnie nerwowo. W sobote nawet nosa nie wytknelam z domu,bylam spuchnieta jak potwor. I on nie pojdzie,rozumiesz,on nigdy nie pojdzie,poki mnie nie wykonczy....mylilam sie kiedys. Lece dzis do tego biura z pomoca prawna,zobaczymy co powiedza.... Opisalam to wszystko,zebys sobie przypomniala swoje prywatne pieklo,ktore mialas....i abys pomyslala jak szczesliwa i spokojna teraz jestes...... Ten program Martyny Wojciechowskiej to chetnie bym obejrzala. Jesli moge cos polecic,to ostatnio ogladalam bardzo ladny film pt.Mala Moskwa....polska produkcja....wzruszajacy,mozna sie wylaczyc i zapomniec o calym swiecie...pozdrawiam jeszcze raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny:) Dziekuje ze jestescie nie rozplanowałam działań, niestety.. Ale się nie wycofuję, czekam jeszcze. Co nie znaczy, że się wycofuję. Po prostu, nie ma jakiegoś zagrożenia dla mnie. M. żyje swoim życiem, ja swoim, dwoje obcych w jednym domu i wspólne dziecko. Kasa nadal wspólna, z tego zawsze się wywiązywał.. Tylko mam koszmary w nocy :( I będą mnie męczyły dopóty, dopóki nie zrobię tego co powinnam.. Trzymaj się mocno, dobrze zrobiłaś, zazdroszczę Ci i nie miej wątpliwości.. Jakiego e-booka Ci podesłać? Buszująca w.. Dziki kochana za miłe słowo:) Nie pisałam jakiś czas, bo nie miałam co..Ale czytałam regularnie. No i byłam zajęta swoimi lekturami, co mi dobrze zrobiło. Nie - nie pogodziłam się z tym co jest. Mam co chwilę tysiące mysli na sekundę, ale nie chcę się wycofać - zrobię to prędzej czy później. A m. zachowuje się poprawnie, po prostu bywa w domu, jest zajęty swoim życiem, może drugim życiem (?), tego nie wiem. Staram się nie denerwować tym, mam dach nad głową, nikt mnie nie obraża, nie bije, więc trwam w takim stanie. Co nie znaczy, że mi się podoba. Nic z tego. Już troszkę zdrowieję, już dużo wiem, już nie jestem taka sama jak kiedyś. Ale jeszcze dużo mi brakuje do wyzdrowienia. Liczę, że jak już będę taka w połowie zdrowa, to znajdę siłę, żeby zrobić co powinnam już dawno i przestać się oszukiwać. Nie chcę żałować potem całe życie. Kiedy czytam takie historie, kiedy kobiety po 20, 30, 40 latach są nieszczęśliwe w związku, to mnie to mobilizuje, żeby się nie dać i działać dalej. Trzymaj się kochana mocno! Wierzę mocno, że przyjdzie dobry czas i dla Ciebie:) Buziaki i trzymajcie się wszystkie dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca dziekuję znowu stanęło mi to przed oczami.Tym bardziej ,że rozmawiałam ostatnio z głabem ,bo syn na koloniach załapał zapalenie trądzikowe skóry i pytałam czy jezeli trzeba będzie iśc prywatnie do dermatologa to sie dołozy.Powiedział ze mam z opieki pomoc ,mówię ze nie mam już bo mi zabrali.To słuchajcie ----iść i normalnie klekać z radosci-to dostane zawrotne 100 zł na wyprawkę z opieki(do rodzinnego) - a swoja drogą jak dobrze jest poinformowany nagle, i moge z tego opłacic dermatologa.Heh brakuje słow.Masz racje Buszująca,nie ma sensu ciagnąc takiego gówna. A ze zdrowiem ,no u mnie juz nigdy nie będzie dobrze.Ale dziekuję ,że pytasz.Z synem dobrze ,miał taki 1 kryzys z dziewczyna ale jakoś nauczyli się rozmawiać ze soba o problemach.U mnie tez się troszke uspokoił ,bo sie denerwował o te moje choroby i sytuacje finansową strasznie.Był zły ,że nia mozemy sobie pozwolic na rózne rozrywki jakie by chciał.Ale tłumaczyłam mu ,że z ojcem byłoby jeszcze gorzej ,bo wtedy nie dostałabym ani złotówki do r ęki.Ze znowu ojciec zadłuzyłby mieszkania , a takto do konca roku już wszystko ureguluje i musimy to po prostu przetrwać.Jakos dotarło ,ma 15 lat już i musi takie rzeczy rozumiec .Zreszta nie mamy innego wyjscia.Dlatego ładowałam bateryjki,musiałam się tez jakoś naładować na nastepny rok.Pozdrawiam i Dobrze ,że Jesteście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny :) w ramach urlopu robię porządki nie tylko domowe, ale i komputerowe i znalazłam kopię swoich wpisów tutaj ( a raczej w 1ej częsci tego topika ) sprzed 5 lat; mam 50 stron własnych wpisów, które uwieczniłam z myślą o tym, że jeśli kiedykolwiek będę znów na początku syfu, jaki mialam w małżeństwie - to sobie poczytam, co przeszłam i widocznie zapomniałam :) jak na razie to zapomniałam, w jaki folder skrzętnie ukryłam ten dokument - który na szczęście ODNALAZŁAM :D póki co - mi to nie jest potrzebne ( bo nie ma żadnego związku :D ), ale może warto, żeby podzielić się tym z wami - oczywiście nie całą 50ciostronicową historią :D wklejam:D : "stoicie na rozdrożu, w lewo, w prawo, same do końca nie wiecie ... tu bagienko a tam straszy ... ale pamiętajcie, że bagienko po lewej jest realne, czujecie je i widzicie, śmierdoli na odległość, myślicie - smród do wytrzymania, jakoś przyzwyczaję się i po czasie nawet go czuć nie będę, a tam na prawo - wszyscy mówią, że straszy i w dodatku ciemno - nic nie widać, bo zakręt wielki ... a tam może siedzieć na pieńku królewicz, biały koń obok, a on siedzi i zniecierpliwiony macha nuzią, pali cygaro i czeka, kiedy w końcu wleziecie w ten zakręt i pamiętajcie, że bagienkiem przesiąkniecie i inni czuć was będą,jak z tej bagiennej nory wychyniecie od czasu do czasu - wybór należy do was; a teraz bez żarcików: - odkąd rozeszłam się z mężem, mam więcej cierpliwości, miłości i czasu dla dziecka; - odkąd rozeszłam się z mężem, wróciłam do swoich cudownych książek, których mi tak brakowało; - odkąd rozeszłam się z mężem, jestem spokojniejsza, wyciszona, choć to oczywiście przyszło z czasem; - odkąd rozeszłam się z mężem, jestem odpowiedzialna tylko za swoje czyny, wstydzić muszę się tylko za siebie; - odkąd rozeszłam się z mężem, stałam się pewniejsza siebie, zyskałam szacunek bliskich i tych dalszych znajomych, zaczyna szanować mnie i moje zdanie moja własna matka nawet; - odkąd rozeszłam się z mężem, nie nasłuchuję kroków wieczorami na korytarzu z lękiem w sercu i paniką w oczach; - odkąd rozeszłam się z mężem, jestem szcześliwsza o niebo całe - mimo doliny finansowej i mnóstwa kłopotów z tym związanych; - odkąd rozeszłam się z mężem, jestem mimo braku fizycznych zmian, bardziej kobieca niż kiedykolwiek przedtem; - odkąd rozeszłam się z mężem, znów zaczęłam widzieć kolory świata, cieszyć się tęczą (taką, jak widziałam wczoraj ), kolorami lasów, robakami wszechobecnymi; życiem cieszyć się potrafię; - odkąd rozeszłam się z mężem, wieczorami mogę leżeć godzinę w wannie i nikt mnie z niej nie wygania - odkąd rozeszłam się z mężem, mogę zrobić na obiad makaron z serem i nikt nie kręci nosem - odkąd rozeszłam się z mężem, nie chodzę wiecznie z siatami pełnymi zakupów, by mu dogadzać - odkąd rozeszłam się z mężem, zaczęłam bardziej jeszcze dbać o siebie - ja tych odkąd to mogę jeszcze pisać, pewnie tych odkąd, takich ważnych, kilku nie wymieniłam, ale nic straconego, jak tylko przypomnę sobie - dopiszę i na litość boską kobiety!!! nie piszcie, co on wam daje!!! zwariowałyście??? robicie listę rzeczy, za które warto zaprzedać swoje ciało i zniewolić duszę!!!! piszcie za i przeciw w trwaniu w tym związku! po jednej stronie - starannie, punkt po punkcie ( a warto numerować niż od myślniczka) powody przemawiające za pozostaniem z nim; po drugiej - powody, z których tak źle czujecie się w tym związku, przykrości, jakie was spotkały od niego; nie moje drogie napisać - zdrada, nieeeeeeeee ... napisać zdradził mnie perfidnie z taką i taką wtedy i wtedy;uderzył w twarz, aż zabolało to i to, bo zupa była za słona! i to nie jest jednorazowe zadanie domowe kobietki! ta lista ma być w waszym pobliżu, bo nie wiadomo, kiedy znów coś się przypomni! dacie wiarę?! mi po dwóch i pół roku nowe rzeczy się przypominają! i pamiętajcie ... musicie być świadome, że jeśli wybierzecie bagienko po lewej, świadome swojego czynu, wyboru - nigdy potem nie możecie uskarażać się, że wam źle, nie możecie płakać z tego powodu, nie będzie wypadało zaciskać nawet zębów i brnąć dalej ... bo wy miałyście kiedyś wybór i wy go dokonałyście, trzeba być konsekwentnym i odpowiedzialnym za swoje czyny i wybory; ścieżka w lewo oznaczać będzie wasze pogodzenie się z losem i pochylenie czoła oraz nadstawienie dupy bez możliwości powiedzenia od czasu do czasu : ałaaaaa, boli ... bo to będzie wasz świadomy i przemyślany wybór, wasza życiowa decyzja ... cóż ... milony kobiet trwają przy takich mężach aż do końca życia jego lub swojego ... ale co one z tego życia mają??? matka teresa z kalkuty jest jedna jedyna na całym świecie, ale jej praca i misja obejmowała chyba jednak innych niż męże węże, ludzi, prawda??? czy warto poświęcić swoje jedyne życie na usługiwanie i bycie tołdim podnóżkiem z gumisi ??? czy warto dla takiego księciunia rezygnować ze swoich marzeń??? czy ma się na tyle wytrzymałe nerwy i panowanie nad wewnętrznym bólem, by żyć tak jeszcze 30, a może i 40 lat z kimś takim??? ja chcę to moje jedno, jedyne cenne życie zadedykować samej sobie! chcę się rozwijać, chcę być w tym krótkim życiu szczęśliwa, chcę swoją radością i szczęściem dzielić się z innymi, chcę być z siebie dumna, chcę żeby moje dziecko i potencjalne wnuki były ze mnie dumne, żeby mnie kochały, szanowały i stawiały za wzór ambitne, co? " pozdrawiam niezdecydowane 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co się zmieniło od tego czasu - od tych niemal 5 lat od powyższego wpisu:)? od nieco więcej niż 7 lat od definitywnego końca z mężem??? - przeszłam piekło komorników i długów; jestem na prostej :) kończę wymarzony remont mieszkania, planuję kupno samochodu :) - po toksycznym męzu w pizdu rzuciłam toksyczną pracę z toksycznym, molestującym mnie dyrektorem; rzuciłam w ciemno licząc na cud znalezienia innej i znalazłam :D bo wiara czyni cuda i przenosi góry :D - boskie 15toletnie dziecko mówi, że gdyby nie te kary ( ograniczenia czasowe na komputer,tv i wyjścia ze znajomymi - kiedy opuszcza się w nauce ), to byłabym mamą idealną :D - mam na koncie niewypał związkowy na odległość, ale pozostałam w ogromnej przyjaźni z owym niewypałem, telefonicznej przyjaźni ( 500km dystansu wedle geografii ); moze kiedyś, jak oboje wylądujemy na emeryturze, kto wie :D co się wydarzy :D - w końcu udało mi się zrzucić 10 kg nadwagi ( dieta białkowa-polecam :D ) - jestem starsza, mądrzejsza, piękniejsza :D i szczęsliwa, choć czasami doskwiera mi samotność ( ten seks :D ); ale bycie samą to mój świadomy wybór; musialam skupić się na dlugach, na zadbaniu o córkę, o siebie; nie dawałam rady znaleźć czasu na nową miłość :) - a teraz mimo 40tki na karku :D chyba powolutku dorastam do niej własnie :D powoli staję się gotowa na nową miłość :D każda z nas jest piękna, mądra, wyjątkowa i wspaniała; każda ma to coś, co urzekło chociazby tego potwora, przez którego cierpicie; to jak z chorobą; jeśli jest się słabym, wycieńczonym, przyczepia się byle gówno i człowiek zainfekowany; traci siły, goni w piętkę, nie daje rady niczemu; poci się z wysiłku, kiedy idzie siusiu do łazienki; ale kiedy jest zdrowy ( czytaj - pewny siebie), silny - żadna cholera, żaden pasozyt dlugo nie pozyje przyczepiony do nas, odpadnie jak strup, bo nasz system odpornościowy stanowi naszą ochronę; naszym systemem odpornościowym jest wiara w nas same; własnie wiara w naszą mądrość, siłę, wyjątkowość i niepowtarzalność :) i to ,że po tym co przeszłyśmy, ze wszystkim jesteśmy w stanie dać sobie radę :) pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
idaalia, piekny i prawdziwy wpis - madrej, silnej, niezaleznej, swiadomej kobiety! gratuluje sukcesu, sily i dziekuje - bo Twoj wpis daje nadzieje i wiare..:) pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Czesc Dziewczyny. Idalia🌼 Jestes wielka.....masz racje nie mozna spedzic zycia na byciu Towdim....podnozkiem u ksieciunia;-) Piglet🌼 Co u Ciebie? Anno🌼 Dziekuje za madre slowa.Wiem,ze jestem uzalezniona emocjonalnie...ale teraz rowniez i finansowo, na skutek swojej bezgranicznej naiwnosci....ale pracuje,stale nad soba pracuje,zeby to zmienic...Napisalas,ze nauczylas sie przestaac zadowalac wszystkich w kolo,myslec o sobie...Anno,czy to Ci zajelo bardzo duzo czasu?Jak sie teraz czujesz? Paulino,Dobrze ze jestescie{kwiatek] Zycze milego dnia i odezwijcie sie.. Silna🌼 Gdzie jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami was podczytuję
cześć dziewczyny Czasami WAS PODCZYTUJĘ, jak złapę doła itp... Mój mąż też jest z gatunku tych psychopatycznych, po prostu od czasu do czasu musi wyżyć się na mnie żeby poczuć władzę. Zachowuje się jak jakiś członek Al Kaidy- jak jest przy swoich - wtedy najczęściej mu odbija- chyba,żeby pokazać, że on rządzi w tym związku. Na początku naszego małżeństwa była totalna masakra. Niszczył mnie na każdym kroku. Byłam za głupia, nieciekawa itp. Próbowałam wszystkiego. rozmów, terapi- wszystko na nic. Dopiero teraz jest lepiej i widzę w czsym twkił problem. W nim oczywiście, ale też we mnie. I żadna terapia własna nie pomoże. Po prostu trzeba się na takiego gościa znieczulić. I chyba - przestać go kochać. Ja mam go w 90% w dupie. I dzięi temu nie boli mnie,że nie okazuje mi uczuć, zainteresowania, że nie chce dzieliś się ze mną swoimi sprawami. Nie boli mnie, kiedy chce ze mną "zaczynać". Teraz coraz częściej mnie to smieszy, bo widzę w nim malutkiego sfrustrowanego człowieka.Dzięki mojemu podejściu on też już rzadziej reaguje w niewłaściwy sposób, bo wie,że nie będzie reakcji. A jak już zacznie, to wie, że przegnie. I że może być koniec. Czuję się lepiej. Żyję w swoim świecie, pracuję, egzystuję wyprana z emocji. Czasami tylko, jak sobie przyponę jak to jest kochac i być kochaną, zakochaną, to wyć się chce.Wtedy jest mi bardzo przykro. Ciekawa też jestem które z nas pierwsze zdradzi....Nie sypiamy ze sobą pół roku.Nie jestem w stanie się przemóc.To co zrobił, powiedział- obrzydza mnie. Nie umiem. Macie też tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami was podczytuję ,miałam identycznie .Ale wierz mi ,tak długo się nie da żyć .Nie niszczysz jego ,ale siebie .Emocje stłumione jakie by nie były muszą znaleść ujście .Zdrowie masz jedno .Jesteś w drodze do uwolnienia ,ale to daleka droga i wiele etapów przed toba .Musisz sobie odpowiedzieć co chcesz ,bo na razie nie jesteś uwolniona ,a twoje reakcje i zachowanie to obrona ,nie wolność .Pozdrawiam ,ja też nie jestem jeszcze wolna ,w drodze ku wolności i z postanowieniami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×