Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Oneill...super wieśći, az miło poczytać. Tak to opisałaś, że ja Ciebie w tych pubach widziałam :P A ja miałam piątkowy wieczór taki "łazikowy" po Nowym Świecie i Starówce :) było zjefajnie... Ostatmnio dużo "przyciągam" w myslach, wizualizuję Swoje zycie. Jest dobrze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No coz - szlajac sie wiecznie po pubach nie mozna ;) Czas na robote. Dzisiaj dzien uplywa mi (nadal) pod znakiem skladania puzzli a aktualnie czekam na sasiada zeby mi pomogl wyniesc z samochodu telewizor (ktory wreszcie z wielkim trudem przywiozlam). Jak sasiad nie przyjdzie to jutro mam przyjaciol do pomocy od rana. Zwiozlam znow co nieco i trzeba to poukladac. Mam juz czesc szafek w lazienkach i tez moge pudla rozpakowywac. Z eksiem to takie gadanie - obiecuje, obiecuje a doopa z tego. Mam dwie komody i szafe do przewiezienia i zastanawiam sie nad planem B - czyli zalatwieniem kogos do transportu z zewnatrz albo planem C - kupieniem niedrogo nowych mebli. Bo sie ku*wa nie doczekam na nie. Niby ten, tamten mial pomoc, byl gotow w kazdej chwili - a tu jakos cicho o tym nagle jak co do czego przychodzi. Przeciez ja nic za darmo nie chce - chetnie zaplace, pokryje koszty benzyny. Ale mam przyklad - jak ktos chce pomoc to sam przyjdzie i nie bedzie jezyka na prozno strzepil. Moi przyjaciele z Limerick sa u mnie kiedy tylko maja czas i naprawde wiele pomagaja. Jestem im bardzo wdzieczna, naprawde - bo sa to prawdziwi przyjaciele a nie tylko tacy "z geby". Ciesze sie, ze mam wokol siebie takich wlasnie ludzi. A toksyk jakis nie w sosie jest, w domu juz sie zaczyna total burdel ale mnie to juz nie obchodzi. Mam wrazenie, ze zazdrosci mi, ze sobie radze. Nie pomaga, mimo ze obiecal (ale akurat na niego nie liczylabym i nie liczylam), przewiozl mi na poczatku pare rzeczy ale na tym sie skonczylo. Na szczescie proste prace majsterkowicza sama potrafie zrobic, polke zlozyc, gwozdzia wbic, pomalowac cos. Bede malowac mur w ogrodzie (przynajmniej zaczne a syn niech dokonczy jak przyjedzie) zeby mniej "wieziennie" wygladal. Mam kawalek plotu i tez kupilam farbe do drewna, przyda sie na mwble ogrodowe bo jednak wezme te ze starego domu, maz ich nie chce a ja ponaprawiam i pomaluje. Zajecie mam do konca jesieni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest to dziwne, ze od 18. do 27. lipca tylko jedna strona jest tu zapisana, a i chyba nie cala? Czas sobie przypomniec przyslowie: "zgoda buduje, a niezgoda rujnuje". Wiec jezeli chcemy, aby tu ktos wszedl, kto potrzebuje wsparcia i pomocy, to trzeba zachowac zdrowa, dobra i bezpieczna atmosfere. Nikt nie bedzie szukal wsparcia od klotliwych, napastliwych ludzi. Zycze tym, ktorzy nie moga zyc bez dokuczania innym, aby sie zastanowili nad soba i nad tym co czynia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do malwy
nikt tez nie chce wsparcia od osob wulgarnych, czy zaklamanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusek - O tym zagrzebaniu toporu wojennego nalezy powiadomic dwie albo pare stron. Pierwsza anonimowa napisala, ze ja jestem wulgarna. Przejrzyj strone dokladnie. Ja pierwsza nie zaczynam wojen. Widze, ze tutaj bierze sie nieobiektywnie strony, niewazne co swoja strona zrobi, ale druga strone widzi sie przez lupe. Juz zagrzebuje ten topor. Zobaczymy na jak dlugo trzeba go trzymac zagrzebanego, chyba do czasu jak znow anonim zacznie swoja stala dzialalnosc. Moze zgromisz anonima wtedy?? Ciekawa jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaman@
hej pisałam na ok 126 stronie i było to jakoś miesiąc temu...a teraz pisze -jeśli to kogoś interesuje:)widzę dla nas jeszcze nadzieję...wiem,że to ja muszę się zmienić i staram się,ale..teraz byłam przed okresem i hormony chyba mi tak grały ,że byłam nie do zniesienia,to mąż się śmiał ,że chyba okresu dostanę uspokajał mnie i mówił "kocham cię".Ciesze się bo zazwyczaj nasze "akcje" były srednio co 2 tyg ewentualnie co miesiąc,od ostatniej kłótni minął ponad miesiac i cisza tzn jest cudownie.To mi daje nadzieje i chęć poprawy:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na samym poczatku uprzedzam i prosze o nie pisanie do mnie na @ bo moj maz go kontroluje !!! ma dostep do wszystkiego do @, konta , allegro , do calego mojego zycia , wiec co w danej chwili robie i gdzie jestem i wciaz slysze ze wszystko to moja wina , ze nic nie mam , ze kiedy dzieci dorosna to mnie zostawi a mamy ich troje w wieku od 3 lat do 13 lat , on moze robic co chce , duzo pije z kolegami itd ...narobil mi dlugow , zakladal na moje nazwisko firmy bral na kredyt a nie splacal , teraz ma firme na siebie a ja mam komornikow , dzis zrobil mi awanture ze allegro zablokowali...nie moge wyjsc z domu z dziecmi bo ja sie bawie wtedy a on ma zycie zjebane , gdzie godze sie na imprezy w soboty po 11 osob np , zapraszam mlode osoby ktorych nie znamy nawet znajmoych znajomych itd , ja sprzatam po wszystkim w niczym mi nei pomaga , jestem sama we wszystkim , dzis powiedzial ze go nie interesuja moja zobowiazania i ze dom idzie pod mlotek on nie bedzie placil rat za dom , ciagle mnie straszy , chodzi mu o pieniadze ze bez niego i jego kasy zdechne , ciagle jestem niczym , szmata jebana itd , wracam do domu a on np spi na krzesle wrecz brak oznak zycia taki pijany i np 6 szklanek na stole , kasa z roboty na blacie rozwalona w kwocie jakies 2tys , nie wiadomo czy ktos cos ukradl , kto tu byl itd ...ale on moze bo zarabia !!! a ja siedze na pizdzie w domu i nic nie robie , mamy 260 m kwadartowych , wszedzie jest czysciutko , obiad , poprane , prasowane , ja wierce dziry w scianach , uzywam roznych narzedzi , kosze kosa spalinowa w kolo domu bo on jest zmeczony a ja nic nie robie wiec to moja dzialka , szafka opadla , kibel sie zapchal ...to moja dzialka ...pradu nie ma , rura pekla to moja dzialka ...on wraca z pracy zjada , wypija kilka piw lub pol litra wodki i zasypia , pije w sumie 7 dni w tygodniu ...raz mniej raz wiecej weekendy potrafi wypic do nieprzytomnosci piatek sobota niedziela jest na leczenie ...tzn zapic sie znowu bo kac meczy ...zero czasu dla rodziny dla dzieci ktore go kochaja bardzo , raz powaznie mnie pobil przy dzieciach ...ale zawsze jest to moja wina bo go wkurzam , czesto zabiera sie i wyjezdza do rodzicow swoich do brata i tam sa dni picia az ma dosc i wraca jak pies ...i jakby nigdy nic wspanialy maz i tatus ...a ja jestem ta zla bo co aj chce od niego , przeciez nic sie nie stalo ...ja jestem wariat , zawsze tak mowi bo chwilowo nie wytrzymuje rzuce kluczami od auta albo jak wtedy gdy mnie pobil mocno ...za sutki podniosl z podlogi ...przy dzieciach ...wybieglam i dostal w glowe lyzka cedzakowa ...to ja jestem chora , zabic go chcialam , on sie boi o swoje zycie i z wariatem zyc nie bedzie ....a ludzie maja go za cudo ...byl swiadkiem jehowy do 18 roku zycia ...wtedy go poznalam ja mialam 16 zakochalam sie w prawym czlowieku ktory rozroznia dobro od zla , spiewa i gra na gitarze ...kilka dni temu spotkalam nauczycielke ...pytala sie o meza i mowi ze on zawsze wyroznial sei sposrod chlopcow , taki prawy , nie pije , nie pali , napewno jestem szczesliwa ...pieniadze jakie wydaje na dzieci w tym ubranai zabawki i cala reszta to jego zdaniem wydaje tez na siebie ...nie moge poprosic ze dzis potrzebuje 300 zl na moje jakies potrzeby oj 100 zl nie dostane bo mamy wydatki on nie ma pieniedzy ale na alkohol jest zawsze ....nie wiem co jeszcze napisac , przezylam z nim wiele , mial tetniaka , wszystko skonczylo sie oki stal sie nerwowy ...tylko ...najwazniejsze jest picie i koledzy ...ale on mowi ze to wylko moja wariacka teoria ...wciaz mnie straszy ze mnei zostawi ...ja dochodze do wniosku ze nikt nigdy takiej kobiety jak ja nie pokocha , jestem zerem , nie parcuje jestem zerem i nie mam do niczego prawa , wiem ze jak zaczne cos robic to mnie zgnebi i juz mi powiedzial ze on nie wykazuje zadnych dochodow i nie nie dostane od niego , a zarabia srednio 1 tys zl dziennie czasami wiecej ...prosze nie pisac na meila pozdrawiam usidlona w chorym zwiazku !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dosc - wariatka Warto, zebys zadzwonila: "Niebieska Linia" 22 668-70-00 Poradnia telefoniczna działa w dni powszednie w godzinach 14.00 - 22.00; Szukaj dla siebie pomocy. Jezeli pozostaniesz bierna i zrezygnowana, ze nic nie mozesz zrobic, to bedziesz dalej trwac w tak chorej dla Ciebie i dzieci sytuacji. A twoj maz prawdopodobnie jest uzalezniony od alkoholu. A z takim czlowiekiem nie jest latwo zyc, bo to choroba na cale zycie, ktora zmienia nieodwracalnie prace mozgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalamana... pomysl tylko, czy czasem nie zaczelas "chodzic na palcach" by nie zdenerwowac meza. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama nie wiem , czytalam artykul z corka , tak jest nie bede tu przytaczac przykladow bo wstyd ze jestem az tak glupia i tak sie dalam zmanipulowac przez meza , jestem na kazde zawolanie we wszystkim ...bo inaczej on mi pokaze , ze zostawi mnie bez kasy itd , jezeli chodzi o te zazdrosc to na imprezach przy stole potrafi podlapywac inne kobiety za piersi przy mnie nawet przy moich rodzicach a na drugi dzien twierdzi ze nic nie pamieta i ze tak juz ma ...zadne rozmowy nie pomagaja bo on na trzezwo nic nie przyjmuje do swiadomosci i nie chce sluchac co robil i ze mnie to bolalo , takie tam inne rozne ...cokolwiek nie zrobie jestem wariatka ...a co pojde po pomoc gdzies i co ...jak splace moje zobowiazania stworzone przez meza i jak dam rade z 3 dzieci , jak to zostawic za soba i nie martwic sie o przyszlosc najbardziej dzieci , myslalam o ucieczce do siostry za granice ale sama nie wiem ...on i tak mnie wciaz straszy ze tylko dzieci podrosna to mnie zostawi ...a nie dalej jak w sobote tulil sie jak dziecko pytajac sie czy go kocham itd az sie wymiotowac chcialo , zaklamane slodkosci , w niedziele impreza z kolegami ...wiem ze sie boje , ze nie dam rady sama ...ale nie wyobrazam sobie ze dam rade !!! moj maz jest szanowanym czlowiekiem w naszym otoczeniu (kto nie byl z nim na imprezie )pozadny , prawy czlowiek , ciezko pracujacy na to aby nam bylo dobrze bo ja nie pracuje odkad urodzila nam sie corka czyli 13 lat , z malymi przerwami ....zawsze bylam spokojna , ulozona i twarda , pewna siebie , z tego pozostal strach i bol ...jedyne co mi pozostalo to sobie pogadac i popisac chyba ...ma nadzieje ze moj maz tego nie znajdzie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
do mam dość Nie traktuj alkoholika jak normalnego człowieka, który odpowiada za to, co robi. Kazde zło, które ci wyrzadza nie bierz do siebie, bo jemu wcale o ciebie nie chodzi tylko o to, by mógł dalej pić. Tak zrobi, aby mogł dalej pić za kazdą cenę. Człowiek uzależniony kieuje sie tylko i wyłącznie potrzebą realizacji tego swojego nałogu. Jest mistrzem manipulacji. Jest nieludzko bezwzgledny. Dopóki ulega nałogowi - nie kocha nikogo - te dwie rzeczy nie mieszczą się równocześnie w jego głowie. Jak chcesz - zajrzyj do linku, który wcześniej podałam. a to drugi: http://forum.akcjasos.pl/viewforum.php?f=8&sid=cfef87a58192b3aa31f0b9b0598a530c Poznaj problem, z którym się zmagasz i zawalcz o siebie i dzieci. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"wiem ze sie boje , ze nie dam rady sama ..." Wiem, że się boisz... to zrozumiałe... jesteś zastraszona i niestety zależna od niego finansowo, a przecież masz dzieci... Natomiast nie myśl, że nie dasz sobie radę sama. Dasz, jak się mocno zaprzesz i odważysz się. A z pomocy innych ludzi skorzystaj jak najbadziej. Szukaj ludzi wyspecjalizowanych w takiej pomocy np. czy psycholog, czy terapeuta od uzależnień, czy grupa wsparcia w Ośrodku Leczenia Uzależnień. Potrzebujesz wsparcia i zrozumienia takich ludzi a także bardzo dużo wiedzy o problemie, w którym tkwisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
do załamana Miło się czyta takie posty, że jest OK. Oby tak dalej. Pamiętaj, że zawsze warto na chwilę zatrzymać się, pomyśleć, przemyśleć - a potem reagować. Dać szansę rozsądkowi a nie ulegać ciągle automatycznym emocjonalnym reakcjom. Do do załamana - ręce i nogi opadają....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam , wszystkich i dziekuje za pomocne linki itd , jestem juz po paru lekturach , forach ..przeraza mnie to wszystko ,nie mialam pojecia ze to jest juz alkoholizm , jego ojciec dziadek brat , wujkowie , kuzynowie wszyscy to alkoholicy do dzis albo byli , ale myslalam ze on jest inny , zawsze grzeczny , ulozony , studiowal biblie przed poznaniem mnie po ukonczeniu 18 roku zycia porzucil Arke Przymierza ...gitara , spiew do dzis ludzie mysla ze to ideal co ja glupia chce , mam wszystko , dom , rodzine kase itd...moj maz ciezko pracuje a ja siedze w domu i nic nie robie o nic sie nie martwie ....i jeszcze wlasnie pomagam mu w piciu , matko boska , w sumie jak tak mysle to sama mu polewam , zgadzam sie na wszystko , w sumie chodze ja nakrecona jak on mnie nakreci , czasami bardziej zalezy mi na nim niz na dzieciach , tak tak wiem co pisze , gonie dzieci zeby on mial spokoj bo zarabia a my korzystamy z tego , bo tak mam wypominane wszystko bo jestem zerem ...chociaz trzymam caly dom w szponach swojej glupoty , kiedys jego brat powiedzial mi ze ja zyje w zaklamaniu w swoim swiecie ...a kiedy moj maz chce sie rozkodowac prowokuje klotnie zabiera sie i jedzie nawet po pijaku gdzie ma prace zwiazana z prawem jazdy kat c ,do rodzicow , do brata i pije 3 , 4 dni i wraca jakby nigdy nic ...ja po czasie zaczne rozmawiac , dogryzac wreszcie bo on nie slucha tzzw monolog ...i sie zaczyna ze ja musze sie leczyc bo jestem wariatka , zaczepiam go , prowokuje itd.przed dziecmi robi sceny wrazliwego tatusia tak wogole to nwet go nie interesuje czy maja cos na kolacje czy nie jak jego nie ma 3 dni...bo ja nie mam dostepu do swojego konta maz ma karte , do jego tym bardziej , ma ich kilka , ani zero kasy w portfelu ...jestem jak ptaszekw klatce , choc w sumie niczego nam nie potrzeba , na pozor wspaniala rodzina , bogata , dobrze ulozona i nawet wzor do nasladowania dla innych ....ale ja wlasnie jeszcze troche i wyladuje jako wariatka , ze mna jest coraz gorzej masakrycznie zaczelam krzyczec , przeklinac , nie kontroluje powoli swoich zachowan wobec dzieci , przepraszam je pozniej ...gdzies zbladzilam i nie wiem gdzie , modle sie co wieczor o meza o siebie i dzieci ...ale trzeba zaczac dzialac ...nie ma mnie kto kopnac w tylek zebym zrobila krok do przodu ...nie wiem czy on jest tym alkoholikiem ale wszystko do nas pasuje , moj maz pije , popija , upija sie od dawna , sa dni 4 ciaglego picia , w domu np piatek jest nieprzytomny , sobota to samo , niedziela sie leczy do bolu , poniedzialek kilka piw , wtorek to samo , sroda jakies pol litra , czwartek kilka piw i piatek znowu do bolu...czasami tego do bolu jest wiecej , szczegolnie w wakacje , reszta typu obarczania mnie za wszystko itd jak w opisach z forum ...czy to ja jestem chora wariatka bo tak na mnie mowi maz i tak przedstawia rodzinie i znajmomym??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dosc - przeczytalam Twoje posty i nasuwa mi sie taki cytat z Krasickiego: "Lepszy na wolnosci kasek byle jaki Nizli w niewoli przysmaki" Choc te Twoje "przysmaki" watpliwe raczej i tylko z zewnatrz na takowe wygladajace. Na razie jestes w poczatkowej fazie uwalniania sie, ale zrobilas ten najtrudniejszy, pierwszy i decydujacy (ale to zalezy od Ciebie) krok. Napisalas o swojej sytuacji na forum. Podzielilas sie. Juz ktos (a wlasiwie wiele osob) wie o Twoich problemach. Juz nie jestes sama bo masz nas tutaj, na forum. I nie schodz z tej drogi - dla dobra swojego i dzieci. Jestes jeszcze pod ogromnym wplywem meza i jego prania mozgu bo nie wierzysz ze sobie sama dasz rady. I troche czasu minie, zanim znow uwierzysz we wlasne sily i mozliwosci. Jestem przekonana ze gdybys zostala sama dasz sobie rade doskonale - przeciez, jak piszesz, sama dbasz o dom i nawet techniczne sprawy zalatwiasz. Spojrz na to co do tej pory zrobilas i zorganizowalas sama - a nawet przy trudnosciach w postaci meza - alkoholika i toksyka. I wyobraz sobie ze masz takie same mozliwosci ale bez zbednego balastu w postaci jego... Kwestia finansowa - macie troje dzieci i na nie placic musi. Nie wiem jak rozwiazac kredyty bankowe ale to chyba dom do podzialu albo sprzedac i splacic bank. To sa sprawy na ktorych sie nie znam wiec lepiej popytaj doradcy finansowego anonimowo. Niebieska Linia - natychmiast. Zadzwon do nich, umow sie, porozmawiaj. Oni nie takie przypadki znaja i wiedza jak doradzic. My mozemy Cie podtrzymac na duchu w dalszej drodze do wolnosci. Nie masz zycia z tym czlowiekiem. Nie jestes wariatka ale osoba potwornie znerwicowana, zastraszona, zaszczuta - ale kto by nie bil w Twojej sytuacji. Nie obwiniaj sie za jego pijanstwo. Kazdy dorosly czlowiek ma wolny wybor - a on wybral alkohol i towarzystwo. Trzymaj sie i pisz tutaj! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki wielkie za tego kopa , mam cicha nadzieje za malymi aczkolwiek w moim przypadku poteznymi kroczkami bede sie posuwac do przodu lub w lepszym kierunku niz do tej pory , ciezko bedzie , nawet moi rodzice sa przeciwko mnie , bo on ciezko pracuje zebysmi mieli wszystko i jest dobrym zieciem , ja wariatka ktora zawsze wzburza klotnie w domu itd ...wychodzi na to ze mam psyche zryta do bolu , ja anwet potrafie usiasc z moim mezem i z nim pic zrobie kolacje itd zeby tylko nie lazł nigdzie indziej ...oczywiscie on wypija 5 drinkow ja jednego , nawet w towarzystwie kiedy jest pelen dom ludzi maz wypija drinka jak szklanke wody gdzie reszta ledwie zamoczyla usta ...i on jest po 3 drinkach sam sobie polewa i jest tekst (kazdy pije wedlug potrzeb swoich ) i my siedzimy bawimy sie rozmawiamy a moj amz spi przy stole na krzesle lub na sofie z boku i chrapie , lub sie przebudza i zachowuje jak porzadnie uposledzony ...bron boze mu cos powiedz na drugi dzien ...zawsze mu cos wkrecam bo on tak nie robi !!!!!!!! teraz wiem ze bycie dobra zona nie polega na tym zeby byc posluszna i grzeczna ....tylko zeby dbac o siebei i dzieci ...ratowac meza ktory powoli zgasil we mnie nawet checi do zycia !!!!!!!!!! tiptop tiptop mam przyjaciol powoli wyjde z tego dramatu ...chociaz maz jest pzrekonany ze ja potzrebuje pomocy od strony psychicznej co w sumie ma racje :) czemu kobieta musi wszystko wytrzymac , musi byc tak silna choc jest bardzo slaba ...dziekuje za wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki oneill , niebieska linia juz za mna ....przyznam sie szczerze ze boje sie wstydu , ludzkich szeptow a wiem ze tak bedzie to mala wioska i miasto z ktorego pochodze , wszyscy sie znaja a ja jestem z dobrego domu jak to sie mowi a moj maz wlasnie w sumie z patologii ale on jako jedyny sie zawsze wyroznial...tyle ze najpierw sie zakochalam a pozniej powoli otwieralam oczy , sa dni ze jest kochany , wczoraj w sumie od rana po trzezwemu wzniecil ogien przez glupote , dostal dzikich oczu..czepia sie o wszystko czasami , to znowu jest dobrze itd ...teraz chore dni ciagna sie od niedzieli bo ja sie bawilam caly dzien z dziecmi nad morzem a on pracowal ciezko...az skonczyl w domu na spiaca a na stole 6 szklanek i puste butelki po wodce ...koledzy w tym jego brat ...zamiastw rocic z pracy zajac sie czyms , tyle jest pracy w kolo domu i w domu ...ja mam dosc meza , zycia tego domu wymarzonego ;wrecz go nienawidze !!! boze ja faktycznie potrzebuje sie wygadac , jade z dziecmi zaraz do kolezanki...ona ma faceta w garsci ...choc mi sie to tez nie podoba , zawsze chcialam miec partnerski zwiazek i az po grob :) jaka ja naiwna jestem...maz zawsze to powtarza ...i ze mna zyc nie idzie , ciekawe ile z pan na tym forum czekalo na swojego mlodego meza w domu po pracy z wanna pelna wody i pianka , z boku kufel piwa i sama go myla jeszcze ,w szystko konczylo sie aktem...mam reke do kuchni kocha gotowac , znajomi , koledzy meza zazdrosza mu takiej obrotnej zony ...zagubilam gdzies swoja kobiecosc , jestem ojcem i matka w jednym , konserwatorem i kucharka itd i jeszcze k...a zle wariatka bo oddala siebie cala ...taka jestem ale bede sie zmieniac musze dla dzieci sa moim zyciem nic w sumie tak na prawde nie mam oprocz nich !!! milego dnia ) choc ja mam 2 dzien placzu , ledwo na oczy widze ...ale moze to i lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj na portalu Kobiecy Punkt Widzenia, prowadzaca na FB dyskusje wkleila fragment ksiazki: " Jest takie powiedzenie, bardzo dosadne -Mężczyzna traktuje kobietę w taki sposób, na jaki ta sobie pozwoli. Jeśli więc raz usłyszysz, że jesteś "durną babą", czy "prowokującą innych mężczyzn zdzirą", i nie zareagujesz, możesz być pewna, że usłyszysz to po raz kolejny... " ile kobiet tak postepuje dla swietego spokoju !!! ale tego spokoju wlasnie nie doswiadczysz , jest tylko gorzej i gorzej ...szkoda wszystko zostawic tak z dnia na dzien ale jak sie nei wezme to zgine w jego cieniu szczerze zanim mi z glowy uleci ta trucizna to duzo wody uplynie ale bede starac sie byc silna , czuje sie dziwne , sama nie wiem , wszystko moja wina ( ale z wasza pomoca powoli musze sie leczyc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
" ja anwet potrafie usiasc z moim mezem i z nim pic zrobie kolacje itd zeby tylko nie lazł nigdzie indziej ..." Myślę, że sporo alkoholiczek, (chocby tych, których wpisy mozesz poczytać na forach, do których wleiłam linki) własnie tak zaczynało... A wtedy - co z waszymi dziećmi ? zadnych szans na zdrowy czy chociaż zdrowiejący wzorzec radzenia sobie w zyciu... Wyrok w postaci DDA, alkoholizmu czyli mówiąc w skrócie: zryta psychika, powazny problem z emocjami itd................... Ktoś powinien tą chorą rodzinną karuzelę zatrzymać albo wysiąść.... spróbuj, choć w jakimś stopniu..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
...Waham się czy napisać... Waham się co napisać... Ale ja mam to wszystko pogmatwane. Tylko nie wiem, czy tak jest naprawdę czy to tylko w mojej głowie... -----napisałam ,,poemat" ale go skracam do ,,jednego" zdania: Przez 16 lat małżeństwa uchodziliśmy za świetną parę, która się szanuje i kocha, a w środku przechodziliśmy różne tragedie, które ,,rozwaliły" nas psychicznie i oddaliły nas od siebie tak bardzo, że... Że jest źle. W tym wszystkim On dał sobie prawo do depresji... A ja chodziłam koło niego na paluszkach. Zawsze drżałam o to jak on ,,to" zniesie... Leczył się i robi to nadal... A ja.... Z nerwicy weszłam chyba w depresję... Nie chciałam leków--- bo może ciąża, bo dziecku może zaszkodzę. I tak walczyłam sama... Mąż drążył temat: lecz się... ale ja w tym już nie czułam miłości z jego strony czy troski. Miałam wrażenie, że chce mieć mnie z głowy. Pozwoliłam mu na to, wiem... Zrezygnowałam z siebie na wielu płaszczyznach... Ja w szpitalu- straciłam Aniołka- kolejne już łyżeczkowanie. On w sanatorium- musi wrócić do zdrowia... Po powrocie było strasznie. Dał mi odczuć że jestem ciężarem, do niczego, że wogóle się o niego nie troszczę, że... Wspomniał o separacji. O tym że jakaś wolność potrzebna... Własny adres mailowy. Telefon do znajomej zapisał szyfrem. Podły.... Potem po jednej rozmowie ustaliliśmy, że oboje mamy problem i że trzeba coś zmienić w życiu. On próbował ożywić naszą szarą codzienność. Wyjazd na basen, np. Ja, przez parę miesięcy przepracowałam siebie...ale to wciąż za mało... Mam tak, że jestem niczym naczynie połączone z mężem. Zwracam uwagę, żeby nie był zły, nadąsany. Jak ma zły humor to i ja już źle funkcjonuje. On decyduje o wielu rzeczach, tym swoim zachowaniem... Mówi, że źle się czuje... Że nie lubi... A ja mu ulegam... TERAZ Nie okazuje mi uczuć. Fakt dużo pracuje... Nie traktuje mnie jak swojej kobiety, tylko żony... Jestem to jestem... Krytykuje mnie. Karze mi się odchudzać, bo mam fałdki.... A ja się cieszę, bo bardzo przez te miesiące zmieniłam się i zadbałam o siebie. I wiele osób mówi mi komplementy... Próbuję mówić mu o swoich potrzebach, ale albo nie potrafię tego, albo on nie chce tego przyjąć. Upokarza mnie to ciągłe stanie się, żeby on był zadowolony, żeby zasłużyć na jego miłość.... Nocami ryczę. Dniami miewam czarne myśli. Nie wiem, czy nasze małżeństwo ma szanse... Załamka... Nie wiem... szczerze rozmawiać wprost chyba nie zdołam. Na sugestie ciężki na maxa... Czy ja marudzę? Czy przesadzam? Czy mam dobrego faceta /pracowity, dobry dla ludzi, rodzinny, troskliwy dla zwierząt/, a problem jest w tym, że wciąż mamy oboje problemy ,, z psychiką"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do poconaco
podobną historię znam z życia mojej koleżanki. Udane małżeństwo, nawet wzór dla innych. Jednak po 7 latach coś się stało. On zainteresował się panią w pracy. Coś w nim skończyło się. Byli jeszcze razem ponad dwa lata. On- próba samobójcza. Psychiatryk i depresja, antydepresanty. Ona uwierzyła, że wrócił, chodziła na paluszkach, bo on ma depresję. W koncu ona terapia + antydepresanty, a po prawie dwóch latach jej próba samobójcza, potem zawał..... Zdecydowali, że już nie będą razem. Kiedyś byli sobie bliscy - i może dlatego nie potrafili się rozstać... ale razem być on już nie umiał........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"Mam tak, że jestem niczym naczynie połączone z mężem. Zwracam uwagę, żeby nie był zły, nadąsany. Jak ma zły humor to i ja już źle funkcjonuje. On decyduje o wielu rzeczach, tym swoim zachowaniem..." To wyglada na uzaleznienie emocjonalne - współuzaleznienie.... A to drugi biegun (cytat z linku http://forum.akcjasos.pl/viewtopic.php?t=1726&postdays=0&postorder=asc&start=0 ) : "Jesteście razem ale nie wtopieni w siebie. Idziesz swoją drogą i masz go obok siebie. Możesz go trzymać za rękę ale możesz też ją puścić. On także. Jeżeli masz "swoje życie" nie zginiesz kiedy on akurat zajmuje sie czymś innym." Jak dla mnie to chyba jeszcze za trudne nawet do pomyślenia, ze tak mógłby wygladac zwiazek. Ale ja byłam współuzalezniona, uczę się nowego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam panie :), ja mam zalamke totalna , w sobote duzo pisalam z moim mezem na gg , stwierdzil ze mam sobie wybic z glowy ze on ma problem z alkoholem!!!, w poludnie dostalam zaproszenie z dziecmi na grilla do chrzestnego ( impreza na poziomie tzn dziki wyzerka i alkohol )moi rodzice tez przyjechali ...i na koniec przyjechal on , slyszal od rodzicow ze bedzie grill , nikt go nie zapraszal , dzien wczesniej powiedzial ze koniec z nami na zawsze i mam sie wyprowadzic z domu z dziecmi ...a tu wpada nawet nie wita sie z dziecmi ...je pije itd ...opowiada wszystkim ze to nasze, to mamy i wszystko w liczbie mnogiej :) nie wytrzymalam i pytam sie przy 20 osobach kto go zaprosil na ta impreze , ze nie ejstesmy przeciez juz rodzina , ze tylko wpadl sie najesc i nachlac !!! cisza ...wiem zle zrobilam ale juz nie moglam dluzej tego sluchac...tym bardziej ze juz wczesniej sie dowiedzialam od kuzynek ze do ich partnerow w ciagu dnia zdolal mnie strasznie oczernic ze jestem wariatka i wszystko to moja wina,ja sie dalej bawilam , poszlam spac z dziecmi bo maly ma 3 latka spi ze mna , rano patrze maz spi u wujka ...od rana sniadanie z kieliszkiem...choc mial prace dzis ...odmowil...pil az do wieczora do 19tej ...nieprzytomnego przywiozl go brat ...powiedzialam z ema go zabrac bo dziecis ie boja takiego taty itd ...wziol go do domu i teraz pija razem ...dostalam smsy...boje sie jutra ...i znowu moja wina , za pare dni , choc nie wiem co przyniesie jutro ...chce porozmawiac z nim o pojsciu do poradni , jezeli sie zgodzi bede probowac zawalczyc , choc wydaje mi sie ze od razu odmowi !!wtedy podejme decyzje o wyjezdzie za granice ..i daj boze zebym sie tego trzymala spokojnej nocki ...ja mam rozkolatane nerwy i serce pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam dość... Jestem wstrząśnieta tym co piszesz. Na co Ty Dziewczyno czekasz? Dlaczego zyjesz z kimś...KOGO SIĘ BOISZ? Twoje dzieci wzrastają w patologii... takich wzorców chcesz dla swoich dzieci? Przeciez One już są DDA...czy wiesz jakie ich zycie, jakie traumy czekają w zyciu dorosłym... Zostaw tego chorego alkoholika..i ZAJMUJ SIĘ SOBA I DZIEĆMI!!!! Po co chcesz go leczyć ...to TY CHCESZ aby on się leczył, NIE ON! On juz Ci powiedział, że nie jest alkoholikiem... Inwestuj w SIEBIE... lecz się z uzaleznienia...TY, masz realny wpływ TYLKO na SIEBIE i dzieci. Odejdź od niego... może do Rodzicó, a nawet jak trzeba do osrodka...uciekaj od tego toksyka. Dasz radę, jestes tylko zastraszona, stłamszona i zmanipulowana. Tylko pracując na Soba i wspierając się specjalistami z Ośrodka Pomocy Rodzinie...prawnie, jesteś w stanie coś zrobić. Załatw sprawę z kredytami. Czy Ty je podpisywałaś, czy on podrabiał Twój podpis? Zacznij Dziewczyno działać...tylko z TWOJEGO działania będzie coś dobrego dla Ciebie i Dzieci.... Trzymam kciuki! Pisz tutaj....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sluchajcie moze ja sie boje ze nie dam rady bo zawsze on wszystko zalatwial , ja nie wiem co sie dzieje na jego koncie bo nie mam dostepu i nigdy nie mamy kasy :) , hahah , kredyt na dom ja tez podpisalam , dostalam dzialke w sumie razem od moich rodzicow , wybudowalismy sie w 10 msc , maz ma 2 prace , jedna stala i druga sezonowa na wyjazdach ,ale nei za granice , nie ma go caly dzien stoi przy maszynie i wierci :) , jest obrotny ma glowe na karku , ja juz dawno odpuscilam bo tak bylo mi wygodnie przy 3 dzieci uwierzcie , czulam sie dobrze nie obciazona niczym wiecej , tylko dom ,dzieci , szkola ...jak pisze jest dobrze , dobrze a nagle wielkie bum...jak walnie to sie juz tak niesie tydzien caly w tej chwili ...tak wogole to ten typ jest po operacji tetniaka !! nie jezdzi do lekarza , alkoholu nie pil przez rok tylko , stal sie nerwowy , nie pamieta duzo , jest jakis zatracony i tylko picie robi z niego bohatera i wielkiego wampa :) , tak wogole szkoda mi wszystkiego i nie wiem jak to zalatwic , co robic isc do sadu , co robic pozew o rozwod z jego winy , przeciez to ja chce rozwodu a alimenty ?? ile teraz sie placi , on wie ile sie wydaje ale jak ja z nim nie bede to dostane jak najmniej , juz kiedys mnie starszyl , a on tak robi ze nie ma dochodow w us , a dziennie zarabia na reke do 1tys zl , kosztow z tego co wiem to ma 5 tys zl miesiecznie plus zycie tzn jedzenie i zabawa , nie wspomne teraz o szkole , 2 dzieci do szkoly , ubran nie mam , maly po komuni wskoczyl o jakies 10 cm w gore :) , ten najmniejszy ma po starszym , cora ma 13 lat tez rosnie , jzu jets taka jak ja , co robic ?? co po kolei niech mi ktos podpowie , ktoras z was jest po takich sprawach , napiszcie co robic , moze jakos delikatnie zeby go nie wkurzyc a zeby nie zalowal dla dzieci , jak ja teraz pojde do pracy i gdzie ...a wynajem mieszkania , oplaty , matko boska sznurek na szyje sobie chyba kupie bedzie prosciej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dosc.... spokojnie, ... czy wiesz czego chcesz? Musisz na spokojnie sobie poukladac, czego oczekujesz od zycia. Moze sie okazac ze z twoim mezem nie bedzie Ci po drodze, ale co wtedy? Dobrze by bylo, zebys znalazla czas na spokojna z nim rozmowe, moze sie uda na spokojnie porozmawiac? Wtedy mozesz przedstawic swoje oczekiwania wobec waszej rodziny i powiedziec co postanawiasz jezeli jemu nie bedzie to pasowalo. Do takiej rozmowy musisz byc przygotowana i musisz wiedziec na 100% ze to co mowisz, to bedziesz realizowac. Czcze gadanie bez pokrycia w czynach nie ma sensu. Dlaczego zakladasz, ze Tobie sie nic nie nalezy i musisz sie w razie rozstania wyprowadzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasna25
potrzebuje sie wygadac, nie mam nikogo obok komu mogłabym się zwierzyć więc pisze tutaj Jestem z chłopakiem od 2008r. mieszkamy ze sobą od początku znajomości Od początku było nie tak jak powinno ale przymykałam oczy na jego wady bo dało sie je przeżyć, po roku doszły obelgi, fochy, nekania psychiczne, ciągle miałam i mam doła przez niego, nie wiem jak mam przeżyć dany dzień i dana chwile zeby ON był zadowolony, złości go źle odstawiona szklanka, ziemniaki zamiast kaszy na obiad, .... jest tego mnóstwo! jakieś pół orku temu dołożył do swoich obelg niemiłe słowa na moją rodzinę, non stop coś mu nie pasowało, że mama nie ma kasy i "ode mnie ciagnie", że za dużo z nia przez telefon rozmawiam, ze mam głupie rodzeństwo, że w ogóle mnie nie lubią, ze jestesmy sztuczni..... tolerowałam, zyłam dalej usmiechając się dookola i opowiadając jak to jest cudownie. Miesiąc temu po ogromnej awanturze sama nie wiem o co dał mi pierscionek zareczynowy - zamiast radości, motyli w brzuchu i łez szczescia poczułam strach. Tłumiłam go dla naszego szczescia - tak mis ie wydawało - chciałam zeby sie wszystko ułożyło... nie wyszło. W sobote oprócz wielkiego upokorzenia na oczach całej mojej rodziny przeżyłam cos jeszcze - uderzył mnie, złapał za ręce i potrząsał, płakałam, powiedział że odstawiam szopke jak zawsze, ze to moja wina i ranił dalej..... twierdzi ze kocha nadal, ze to była moja wina, ze go sprowokowałam, ale teraz juz bedzie inaczej tylko ja tez sie musze postarac a nie tak go wkur***. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×