Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość Dodo żywa skamienielina
Biblia wspiera proces leczenia, daje duchowe wsparcie i pociechę w trudnych chwilach. Narzędzie dobre jak każde inne. Nie jest gotowym lekarstwem :) Wszystko jest ok, nie martw się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koniec milczenia oznacza w moim przypadku zdrowienie. Zaczęłam o TYM mówić mojej terapeutce około 3 lata temu. Spadł ze mnie ciężar, doznałam spokoju duszy. Wy jesteście następnymi osobami przed którymi wyznałam ten sekret. Już się nie wstydzę o tym opowiadać.Już się nie boję powiedzieć kto mi TO zrobił.A to było najtrudniejsze. Kiedyś milczałam, dzisiaj potrafię o tym mówić. Szkoda że terapeutka zwolniła się z pracy i już do mnie nie przychodziła na spotkania. Właśnie kiedy nastąpił ten etap mówienia o tym, wtedy ona się zwolniła. Właśnie w najważniejszym momencie. Ale jak dobrze że wczoraj sobie " dałam upust". Cieszę się że tak to postępuje na moją korzyść i w ten sposób uwalniam się od tego co mnie złego spotkało w przeszłości. :-) Jestem odważną i silną kobietą.Kobietą skałą z tętniącym wewnątrz sercem. Miłego dnia wszystkim życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodo żywa skamienielina
Kobieta potrzebuje mieć w sobie zdrową miłość do siebie, nie tą przychodzącą od mezczyzny. Po za tym miłość nie przychodzi od mężczyzny, mężczyzna odpowiada na miłość kobiety. Miłość łącząca z mężczyzną jest wypadkową własnej miłości i zrównoważenia w mężczyźnie. Własna miłość nie przyjmie mezczyzny, który będzie agresorem lub życiową fujarą ;) czy jakąś mieszanką w/w cech. A jeśli taka pomyłka się zdarzy, to zakończenie takiego zwiazku nastąpi szybko i obejdzie się bez nadmiernych frustracji po obu stronach. Z prostego powodu, relacja nie wyjdzie poza początkową fascynację. Sprawdzone :) Każdemu wg potrzeb, jeśli potrzeby są kierowane oczekiwaniami, że związek będzie ratunkiem, czy wypełni własne braki, to zaczyna się koszmar. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Dodo jednak paradoksem jest to, że aby wypełnić własne braki trzeba wejść w związek - trzeba poligonu (albo stada jak mówi Cezar Milan), aby nauczyć się tego, czego nie umiemy. Nie wyobrażam sobie, aby samodzielnie bez kontaktu z drugim człowiekiem i związku z nim - wypełnić własne braki. Czyli taki człowiek jest niejako skazany na niezdrowy związek i jest on dla niego możliwością nauki. Tak myślę. Trudna i bolesna droga, ale czy jest inna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodo żywa skamienielina
Gingerbread new To wątpliwość z cyklu 'być albo nie być', tak mi się jawi w każdym bądź razie :) Stado zarówno leczy jak i sprowadza na manowce. Ktore stado wybrać? To ktore daje twarde zasady czy to ktore prowokuje do zmian i poszukiwań? Można tak w nieskończoność stawiać pytania, dawać odpowiedzi. A przecież kazdy jest inny. Z innego punktu startuje. Dla mnie, jako matki, istotne jest, żeby dzieci (nie tylko moje, ale rowniez obecne pokolenie) widziały pełen obraz rzeczywistości (czy to możliwe? można próbować w każdym bądź razie). I to dzieci mają szansę dokonać wyborow szybciej. sprawniej i bardziej bezstresowo. Patrzę na Tu i Teraz. To co spotkało Ciebie, mnie czy innych jest już rzeczą dokonaną, której początek byl w dalekiej przeszlosci. W moim odczuciu warto te doświadczenia rozumieć, nie warto się na nich opierać. 10, 20, 30 lat temu realia byly inne, 'dziś' jest dużo łaskawsze dla wprowadzania zmian z dnia na dzień, nie czekając aż osobista sytuacja doprowadzi do bólu, który zabierze całą radość życia. W obecnych czasach kształtowanie świadomości jest dużo łatwiejsze. Choć nie jest wolne od pułapek. Krótko pisząc, wierzę, że są inne sposoby niż doświadczamie siebie przez innych bądź innych przez siebie. Pytanie tylko, czy każdy trafi na takie okoliczności. Na pewno wiecej osób niż w przeszłości. I to już jest krzepiące :) Jednakze, osoby ktore jakby nie miały wyjscia, potrzebują wsparcia, zeby to wyjscie znaleźć dziś. Bo kazdy czlowiek jest ważny. I każdy może zwrócić sobie szczęście. W każdej chwil swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgodze sie ze stwierdzeniem, iz mamy dzisiaj wiecej mozliwosci na rozwijanie samoswiadomosci, a co za tym idzie - na walke z traumami i dazenie do samoakceptacji i satysfakcji z naszego zycia. Ale nie mozna tez bagatelizowac faktu, iz tamte urazy moga byc bardzo glebokie - na tyle, ze praca nad nimi zajmie sporo czasu. To sa gleboko w podswiadomosci ukryte skrypty i trzymaja sie swojego miejsca zamieszkania kurczowo, za wszelka cene. Czesto bowiem masz swiadomosc ze cos jest nie tak, zabierasz sie za to - a efekty syzyfowe. I zanim dojdziesz do wlasciwej metody - minie sporo czasu. Ale WARTO. U mnie jeszcze sa takie nieprzerobione sprawy, siedza bardzo gleboko i sa oporne w usuwaniu jak korzenie starego, wykarczowanego juz drzewa. Trzeba je usuwac po kawalku bo w calosci sie nie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a takze z tym, iz traumy z przeszlosci nie moga stanowic punktu odniesienia, mimo iz byly nim przez tyle lat. Stad najpewniej wszelkie porazki, niewlasciwe wybory i poczucie "niekompletnosci". Ze nuie wspomne o niekompetencji, o ktorej jestesmy przekonani bo byla uzywana w stpsunku do nas przez doroslych jako forma metody wychowawczej. Ale oni tez lepszego nie znali, kazdy posluguje sie takimi narzedziami, jakie ma w zasiegu reki. Jesli nie ma srubokreta, to dokreci srubke nozem. Wazne, zeby byla dokrecona. My-dzieci mielismy byc posluszne i wyjsc "na ludzi", szanowac rodzicow, starszych i bac sie autorytetow. Argumentem "za" bylo: nas tez tak wychowano (albo jeszcze bardziej restrykcyjnie, co stanowilo kolejny argument na to jak nam jest dobrze i jakie cudowne dziecinstwo mamy) i wyszlismy na ludzi. Co oznaczalo: doroslismy fizycznie i na tyle psychicznie, by zalozyc wlasna rodzine i zdobyc jakis dach nad glowa oraz utrzymanie. Taki swoisty skrot myslowy, ale gdyby wtedy zaczac go rozwijac... Nie sadze, by nasi rodzice byli na tyle odwazni, by zastanawiac sie nad tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...i uczyc sie, umiec dostrzec zrodlo wiedzy o nas, o emocjach, o zyciu. Odzyskujemy te zdolnosc rozwiewajac mgle przeszlosci, kiedy jestesmy gotowi czerpac z otaczajacego nas swiata. Wszystko mozna zyskac od nowa, tylko trzeba umiec patrzec. Ja sie wlasnie ucze, ze kochac mozna pomimo wszystko, bezinteresownie i tak samo akceptowac drugiego, bliskiego czlowieka. Ucze sie tego od moich dzieci. Nie uwazam sie za idealna matke, mam swiadomosc swojej niedoskonalosci, tego ze na pewno ich zawiodlam kilka razy w przeszlosci, nie zawsze bylo tak jak byc powinno - ale chyba wlasnie na tym polega kochac i akceptowac kogos bezinteresownie, nawet wtedy (a moze tym bardziej wtedy) gdy jest niedoskonaly i bladzi. Mnie uczono, wpajano mi swiadomie i podswiadomie, ze tylko wtedy czlowiek moze byc kochany i akceptowany, kiedy spelnia czyjes oczekiwania. I wierzylam w to przez wiele, wiele lat. Na "intelekt" wiedzialam przeciez, ze tak nie jest jednak emocjonalnie wciaz to przekonanie wytyczalo moja droge. I pewnie gdybym nie byla otwarta na swiat tak, jak teraz jestem - nie dostrzeglabym tego i zyla nadal w przekonaniu, ze trzeba na wszystko zasluzyc jakos specjalnie, kazdemu co innego bo kazdy czegos innego oczekuje. Nie, nie tak. Kazdy niech czerpie z nas to czego mu trzeba a jesli tego nie posiadamy to niech szuka gdzie indziej a nie zmusza nas do zmiany w imie wlasnych potrzeb, do nagiecia sie, do dostosowania. A my badzmy soba i nie pozwolmy, by tesknota za czlowiekiem, przyjaznia, miloscia, akceptracja zmienila nas w roboty spelniajace cudze zyczenia za jakie ochlap na chwile. Bo takie "warunkowe" uczucia trwaja krotko - na tyle, na ile jestesmy w stanie sie dostosowac. Prawdziwe, bezinteresowne uczucie trwa wiecznie - ewoluujac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Dodo aby zrozumieć mój punkt widzenia wyrażony w poście, do którego się odniosłaś, min. "Czyli taki człowiek jest niejako skazany na niezdrowy związek i jest on dla niego możliwością nauki." można prześledzić wątek z linku podanego powyżej. Ja widzę tam młodą, niedoświadczoną i nieświadomą dziewczynę. Sama taka byłam i nie byłam chyba wyjątkiem. Ona nie zdaje sobie sprawy z sytuacji, w której się znajduje i nie jest w stanie przewidzieć dalszego jej rozwoju, co zresztą sama napisała. Z racji tego, że sama tego nie widzi - nie dotrą do niej żadne słowa ludzi, którzy dobrze jej życzą. Ludzie uczą się tylko na własnej skórze, bo jeżeli czegoś się nie rozumie i nie widzi to nikt nie da się przekonać czyimiś słowami. Dlatego myślę, że pomimo wątpliwości ona wyjdzie za mąż i w trakcie tego małżeństwa będą jej się oczy otwierały (rozwinie się samoświadomość) pod wpływem cierpienia, jakie będzie odczuwała ona / jej dusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodo żywa skamienielina
Gingerbread new Rozumiem o czym piszesz. I rozumiem Twój punkt widzenia. Masz swoje doświadczenia i być może słusznie sądzisz, że ta dziewczyna będzie doświadczać swojej świadomości w bólu. Tak jak Tobie się przytrafiło. Tak się składa, że większość osób doznaje olśnienia swojej sytuacji poprzez rozczarowanie. Nie jestem wyjątkiem :) Dlatego wspomniałam o dzieciach, bo to one mają największą szansę ominąć skrajnie bolesne dojrzewanie do świadomości. U tej dziewczyny porażający jest brak zdecydowanej reakcji rodzicow. Dorośli, ktorzy podporządkowuja się woli osoby toksycznej (jej narzeczonego) tym samym nie dają córce czytelnych wskazówek. Kto wie jak tam jest u rodzicow, ale wyglądają na osoby bojące się zareagować w sposób zdecydowany. Zapewne całe życie tacy byli, a ona w wyniku takich przykladow też nie wytworzyła odpowiednich reakcji-mechanizmów obronnych. Nie mniej jednak skoro napisala o sobie, tzn.że szuka tej odwagi. Szuka pewnosci, że takie zachowanie będzie wlasciwe. Nie jest skrajnie nieświadoma, jest zagubiona. Czy ma prawo chronić siebie? Brak zdrowego egoizmu. I tak na marginesie, nawet jeśli rodzice daliby jej dziś właściwą wskazówkę, to czy można im zaufać? Skoro całe życie żyli w swego rodzaju podporządkowaniu. Ona wspomniała, że może skorzystać z pomocy psychologa. Nie jest bierna. Jest zagubiona w swoich prawach. :) Czy zdąży przed terminem ślubu przeczytać wiecej? Może. A może będzie kontynuować po ślubie. Głupie to trochę, ale lepsze to niż całkowita bierność. Sytuacja nie jest tragiczna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"Kto wie jak tam jest u rodzicow, ale wyglądają na osoby bojące się zareagować w sposób zdecydowany. " Wiesz, że ja miałam takich rodziców? I znów mam kolejny kawałek tej mojej układanki. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny 🌻 A zastanawialyscie sie nad tym,ze te Wasze cierpienia wiele Wam daly?Gdyby przyjac takie cierpienie nie jako cos strasznego,ale jako kolejne doswiadczenie,to wiele dobrego mozna dla siebie zrobic? 🌻 Mozna dzieki temu tworzyc siebie-coraz lepsza i lepsza.Ja np. nauczylam sie ostatnio tego,ze ze spokojem przyjmuje pretensje mojego syna,zawsze to jest zaraz po pracy.Przedtem mnie to bolalo,denerwowalam sie,potem,po przemysleniach,jakbym przekrecila w sobie jakis guzik-jestem spokojna,jego pretensje przechodza jakby obok mnie,a ja mowie spokojnie,milo,czasami tylko stanowczo.Teraz coraz rzadziej syn wyskakuje z pretensjami. 🌻 Przychodzilo Wam na przyklad do glowy,ze niektore doswiadczenia-nazwijmy je cierpieniami-powtarzaja sie,gdy nadal czegos waznego nie rozumiemy?czegos waznego nie zmienilysmy w sobie?a moze czegos waznego nie stworzylysmy w sobie?? Moze to po prostu ma sluzyc naszemu rozwojowi? 🌻 Zgadzam sie z Gingerbread,ze jak sie nie rozumie,nie ma sie swiadomosci czegos tam,to ludzie moga mowic tysiace razy,a ktos i tak bedzie myslal i robil swoje.Jesli nawet da sie w danym momencie komus pokierowac,ale samoswiadomosc sie nie zmieni,to powtorzy mu sie podobne doswiadczenie i zrobi po swojemu.Bedzie bolalo,az zrozumie.Az cos ze soba zrobi,zmieni w sobie,ulepszy.Ten bol wg mnie wcale nie musi byc bolem,moze nie bolec.To ma sluzyc rozwojowi,zwiekszaniu rozumienia,swiadomosci.Tylko do tego trzeba dojsc.Do doswiadczania bez bolu,cierpienia.Tak mysle.Zamierzam to robic. 🌻 Pozdrawiam Was cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syn znalazł : __________ ❤️ _________________ Dla kazdego z nas, czy jesteśmy gotowi, czy nie nadejdzie kres życia. Nie będzie więcej wschodów słońca, minut, godzin ani dni. Wszystkie zgromadzone przedmioty trafią do kogoś innego. Twoje bogactwo, sława, czy tymczasowa władza staną się nieistotne. Nie będzie ważne, co posiadałeś, ani co byłeś winien, Twoja uraza, złość, frustracje wkońcu znikną. Twoja ambicje i plany stracą ważność. Sukcesy i porazki, tak niegdyś istotne, znikną. Nie będzie miało znaczenia, skąd przybyłeś, ani po której stronie byłeś na końcu. Znaczenie będzie miało nie to, co kupiłeś, lecz to, co zbudowałeś. Nie to, co dostałeś, ale to, co dałeś. Nie to, czego się nauczyłeś, ale to czego nauczyłes innych. Nie to, ile osób znałeś, ale ilu z nich będzie Ciebie brak, gdy odejdziesz. Znaczenia nie będą miały Twoje wspomnienia, ale wspomnienia żyjące w osobach, które Cię kochały. Znaczenie będzie miało na jak długo zostaniesz zapamiętany, przez kogo i za co. _________ ❤️ ______________________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemeczko 🌻 ❤️ Madre slowa.Czytalam napisany podobnymi slowami wiersz umierajacego dziecka.Te dzieci sa bardzo rozwiniete duchowo. 🌻 Wiersz ten pisal Richard u konca swojego zycia: Kochajac-daj wszystko,co masz. A kiedy dales juz wszystko-daj jeszcze wiecej i zapomnij,jaki to sprawia ból. Bo kiedy stoisz wobec śmierci, liczy sie tylko miłośc,która dałes i ktora przyjałes, a wszystko inne-osiagniecia,zmagania,walki- zniknie z twej pamieci. Jesli naprawde kochałeś-to zyc było warto. I radosc pójdzie za toba aż do końca. Ale jezeli nie kochałes,śmierc przyjdzie zawsze zbyt szybko i zawsze bedzie byt straszna, aby przed nia stanąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiec wybiorcza
Znaczenie bedzie mialo jak zostaniemy zapamietani. No nie wiem. Pedofil gwalciciel jest pamietany po smierci jako wspanialy czlowiek przez wiekszosc z wyjatkiem ciebie. Jakie to ma znaczenie dla niego? Mysle ze zadne. Znaczenie ma to jak zyjemy i jak cieszymy sie dniem dzisiejszym. Bo z pamiecia roznie bywa. Pamiec potrafi byc wybiorcza, bardzo. Ci co nie umieja zyc dniem dzisiejszym i nie potrafia sie nim cieszyc szukaja frazesow na pocieszenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...zzz
@pamięć wybiórcza Czy wiesz, że ludzie ktorzy czepiąja się pojedynyczych słów czy zdań, nie widząc calosci mogą mieć autyzm wysokofunkcyjny ->a już na pewno jest to trolling ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -P-S-
maja2204 to jest "uodpornienie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osobiscie tez uwazam takie dywagacje o smierci, pamieci itp za oderwane od rzeczywistosci i z lekka podszyte egzaltacja, ale wolnoc Tomku w swoim domku. Komus sie podoba, do kogos to trafia wiec pisze - i jesli tej osobie sprawia to radosc, ukojenie - to bardzo dobrze. Dlatego napisalam ze UWAZAM tak OSOBISCIE. Nie jestem wyrocznia calego swiata, mam zas obowiazek byc wyrocznia dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Kobiety Pozdrawiam goraco {kwiatek] Prosze o ustawienie do pionu❤️ Bylo tak dobrze, tak wspaniale sie czulam.Mimo obaw jak sobie poradze, jak wszystko poustawiam...bylo naprawde dobrze.Zero jakis chorych mysli, chociaz na sercu nielekko.Kazdy dzien...do przodu.Nie mialam zadnego kontaktu z m.Jak juz pisalam dostal wyrokiem sadu zakaz kontaktu posredniego i bezposredniego, na razie do konca lipca. Wczoraj zlamal zakaz, po ponad trzech tygodniach. Przyslal kolesia po pare rzeczy i podal list. List wrzucilam do smietnika, ale wieczorem wyjelam...Zaczelam czytac...no wiecie,ze on niewinny, ze nie ma domu przeze mnie, ze za to, ze tyle mi ofiarowal ja go do wiezienia chce wsadzic i na ta nute. Najpierw sie strasznie zdenerwowalam, potem wypalilam z pol paczki fajek, a potem znowu zaczelam czuc to cholerne uczucie dlawiacej paniki...ze to moja wina, ze powinnam cos zrobic, zaczely mi migac przed oczami jakies dobre momenty i walenie serca ....Potem zaczelam plakac...czyli znany schemat, no i teraz siedze w pracy a to cholerne poczucie winy, panika, nie chce ode mnie odejsc...To jest straszne uzaleznienie, to jest jakas choroba. Juz i tak mi ciezko z tyloma obowiazkami i taka odpowiedzialnoscia...On mnie tak krzywdzil, ponizal, okradal i bil...ja nie chce tego czuc...juz swoje przeszlam, juz tak cierpialam. Ja nie chcialam, zeby policja przyjechala, ale on mnie bil, plul mi w twarz wtedy.... Tak ciezko odbudowac z okruchow tego co zostalo ze mnie w srodku jakiegos wartosciowego czlowieka, w uszach dzwiecza te wszystkie zle slowa, w duszy ciemno...tak dlugo juz tu z Wami jestem, Boze, prosze pozwol mi byc normalnym czlowiekiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill 🌻 Nie wiem,co w tym momencie uwazasz za wolnoc Tomku w swoim domku,bo wody na glowe nikomu nie wylewam. PS 🌻 Mozesz to nazywac uodpornieniem.Ja wiem po prostu,ze mam przemyslany na iles tam temat smierci.Nie boje sie jej.Jest to dla mnie temat,jak kazdy inny. Na razie,ja wracam do pracy. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze tak przy nim mialam, jakas schizofrenia, wiedzialam, ze nic zlego nie robie, a on tak mna manipulowal, odwracal kota ogonem, ze go przepraszalam. Zawsze mi mowil,ze bede siedziec sama do konca zycia bez niego i nic mnie juz w zyciu nie czeka. Mowicie, ze trzeba nad soba pracowac- pracuje...czytam topik, czytam ksiazki. Zeby nie miec glupich mysli - pracuje takze w pracy, w ogrodku i z psem biegam, bo mi go szkoda, ze tyle sam siedzi. Czasem padam na pysk, ale biegam.... Z dzieckiem czas spedzam, gotuje... Juz dosyc, dosyc, ponad 5 lat sie tak morduje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Maja myślę, że Oneill myślała o siódemce i o wklejonym przez nią wierszu... a P-S chyba odniosła się do tego, co pisałaś o synu - że już nie emocjonujesz się tak jego prowokacjami... Buszująca Myślę, że taki - nazwałabym to - rodzaj psychiki, jaki masz/mamy jest niestety czymś, co już jest i nie da się pozbyć tego cholerstwa raz na zawsze. Ale można i należy "dobudować" coś nowego i dawać temu preferencję. Czyli dzięki samoświadomości, samokontroli starać się wybierać ten nowy a nie ten stary, automatyczny sposób reagowania. Tak myślę. I myślę też, że absolutnie nie powinnaś mieć poczucia winy. Wcale nie dziwi mnie to, jak on myśli. Bo tak jest, że on to wszystko widzi po swojemu i w taki sposób, aby czuć się niewinny. Chyba każdy człowiek ma takie mechanizmy obronne, które dążą do zachowania dobrego samopoczucia i niewinności, obarczając wszystko dookoła winą - wtedy funkcjonuje się jako ofiara i często szuka się poparcia u innych przez użalanie się albo oskarżanie kogoś. Dlatego napisałam niedawno o ludziach, którzy są jak zbiory rozdzielne - żadnych lub niewiele elementów wspólnych. Nie da się dogadać i uzyskać zrozumienia. Podejrzewam, że tego byś chciała tak jak ja chciałam. To jest jakiś rodzaj akceptacji, której ludzie podobni do nas bardzo potrzebują. A tu trzeba żyć bez tego :-) Potrzeba pewności, że mam rację. I dam sobie tej pewności odebrać, bo to moje życie i moje decyzje. Pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"I nie dam sobie tej pewności odebrać" - oczywiście :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj... Mialam na mysli oczywiscie poezje, jakos tak mi zabrzmiala nie na temat. Oczywiscie z calym szacunkiem, wypowiedzialam tylko to co mysle, bez osadzania czy oceniania. Jak zreszta widac. Jesli ktos poczul sie urazony to bardzo mi przykro ❤️ @maja - akurat Twoj post jest trafny (wg mojej opinii), Twoje spostrzezenia w nim zawarte koresponduja z moimi w duzym procencie. @buszujaca - zrobilas dla siebie bardzo wiele i o tym pamietaj; ile Cie to kosztowalo. Podobmie jak z rzucaniem palenia - nie palisz juz 10 dni, ciagnie Cie ale myslisz: cholera, szkoda mi tych 10 dni niepalenia - i wstrzymujesz sie w 11 dniu i tak dalej. Moze sprobuj tym sposobem. Zeby miec wciaz w pamieci, jaka gehenne przeszlas zeby sie uwolnic. Bo nic innego Cie nie czeka, jesli sie zlamiesz. Powtorka z rozrywki. On pieprzy tak jak pieprza wszystkie toksyki, wjezdza na poczucie winy, manipuluje, straszy samobojstwem itp. Pamietaj - taki sobie wszedzie poradzi bo zeruje na innych. Zerowal na Tobie i mial sie dobrze a Ty podupadlas fizycznie i psychicznie. Nie daj sie. Szkoda tego czasu ktory sobie wywalczylas. Szkoda. Naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ginger... Moja matka codzinnie dzwoni do mnie na skype i tlumaczy, czasem wrzeszczy, zebym bron Boze nie myslala o wycofaniu zeznan, jakis kontaktach itd. Ona mi nie wierzy chyba...ona widziala co tu sie dzialo, co on wyrabial. Gdybym jej powiedziala, ze mi przykro to powiedzialaby,ze jestem idiotka, w takim razie nie mamy o czym gadac i rzucilaby tym skype w pizdooo. A mnie naprawde wczoraj dopadlo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana Oneill❤️, ❤️, ❤️ Dziekuje za Twoje slowa i za zrozumienie. Tu jest takie miejsce gdzie Wy rozumiecie, nie trzeba klamac.... Ja myslalam sobie tak... Ok, nawet jak mu dadza jakis wyrok w zawiasach, chociaz nie sadze, bo nie byl wczesniej karany...To tak naprawde co mu sie zlego dzieje? Tyle miesiecy mnie wykorzystywal finansowo, odpoczal bez pracy, posiedzial na slonku...teraz siedzi u kolegi, pewnie pija, jaraja i bajeruja panienki,pracuje dorywczo w dyskotece, wiec mu pewnie smutno nie jest.Jedyny problem w tym, ze juz nie ma stoliczku nakryj sie, nie ma mieszkania za darmo i tyle. A ja co...wiadomo, dalej w tym gooownie po uszy, dlugi splacam, wyjsc do ludzi nie mam jak, jeszcze popaprana psychicznie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×