Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tereferrre

Czy fryzjerka nałozy mi farbę roślinną na włosy?

Polecane posty

Gość tereferrre

Jak ją sama przyniosę? Bo nie chce mi sie z tym w domu babrać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
Raczej tylko jakiś zakładzik podziemny, który liczy na każdy grosz zgodzi się na taki zabieg...Szanujący się fryzjer przegoni Cię:) bo jego praca to nie jest nakładanie farby jak robol fizyczny....3/4 sukcesu to dobór koloru i odpowiednich składów mieszanek... i tego uczy się kilka lat w szkole, na kursach a nie machania pędzlem...on też wcale się nie cieszy, że musi się babrać w farbie. Ja bym nie nałożyła farby przyniesionej przez klientkę bo dla mnie to by było poniżające i byłby to brak szacunku dla mojego zawodu i moich umiejętności. Skoro uważasz, że sama sobie lepiej wybierzesz kolor i farbę to sama sobie nałóż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
Kocham swoją pracę i nie jestem malowaną lalą...wręcz jestem zaprzeczeniem stereotypu fryzjerki z tipsami...Ale nie po to inwestowałam kilka tysięcy złotych w szkolenia itp. żeby teraz nakładać komuś farbę bo "jemu się nie chce w tym babrać". Już to zdanie wskazuje o Twoim podejściu do pracy fryzjera. Co do strzyżenia to owszem jest to praca fizyczna o ile tniesz hurtem te same fryzury po 8 godzin dziennie. Ja pracuję zupełnie inaczej...Ale nakładanie farby to żadna filozofia, dlatego robią to zazwyczaj uczniowie. Faktycznie trzeba być fachowcem pierwsza klasa żeby nałożyć gotowca...zwłaszcza jak jadą z oksydantem dodanym do farby bez względu na to czy jest optymalny dla tego koloru i Twoich włosów....I nie wiem co to za fryzjer, że nie ma takiej farby jak Ty masz....i w czym ona jest lepsza od tych co ma fryzjer? Dobrze, że do mnie takie ewenementy nie trafiają bo z ludźmi, którzy od idiotek wyzywają kogoś na forum nie znając tej osoby i śmiesznie mi pisze, że nie wiem niby na czym zawód fryzjera polega i nie mam klientek...jak ja pracuję w tym zawodzie od kilku lat. To ja proponuję idź do restauracji z własną zupą i powiedz kucharzowi żeby ją odgrzał....bo ich zupy nie chcesz....Na pewno fachowo Ci ją odgrzeje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
"dobrego fryjera cieszy i robi to fachowo. " tak, tak a dobrego kucharza cieszy odgrzewanie twojej zupy i robi to fachowo i z radością na twarzy... Dobrego fryzjera cieszy, jak idealnie dobierze kolor do urody klientki, idealnie zmiesza proporcje pigmentów i tak dobierze składniki żeby jak najmniej zniszczyć włosy...a nie idzie na łatwiznę i nakłada uniwersalną farbę, która jest silniejsza niż potrzeba by osiągnąć dany efekt kolorystyczny. Nie wiem czym dla Ciebie jest nałożenie fachowe farby z drogerii i na czym polega magiczna trudność w nałożeniu jej, że trzeba być fachowcem żeby to dobrze zrobić...ale kiedy zaczynałam naukę to zanim dowiedziałam się w ogóle "co i jak?" już pierwszego dnia dostałam miskę z farbą, pędzel i jechane na klientce...i nikt nie widział, żadnej różnicy pomiędzy moim pierwszym "fachowym" nałożeniem farby a tym jak nakładała szefowa z tytułem mistrza. Dodam, że był to jeden z droższych i znanych salonów....I chociaż to ja nakładałam farbę klientka zapłaciła jak za zwykłą usługę u doświadczonego fryzjera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "kretynka się znalazła" - nie masz racji, wprawdzie nie jestem fryzjerem, ale widziałam efekty nakładania przez fryzjerkę farby przyniesionej przez klientkę-zielone włosy, które stopniowo zielenialy coraz bardziej. Fryzjerka później musiała sciagać kobiecie ową malowniczą zieleń na własny koszt, bo jak sama poniewczasie stwierdziła, nie powinna nakłądać farby, której nie zna. Dlatego nie dziwię się Anq25, że ma takie zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
Nie, mam takie zdanie dlatego, że dla mnie jeżeli klientka przychodzi z własną farbą to uważa, że lepiej sobie dobierze farbę niż fryzjer. A skoro uważa, że ona kupi lepszą farbę to znaczy, że uważa, że fryzjer pracuje na gównie i innym odwala syf bo nakłada gównianą farbę i gówniane kolory. Nie wyjeżdżaj mi tutaj tylko z tekstem, że kupujesz swoją bo on nie ma jakiegoś koloru, bo dobry fryzjer mając podstawową bazę i kilka korektorów koloru zrobi każdy odcień o jakim zamarzysz. Skoro nie pasują Ci produkty, które ja jako właściciel salonu wybrałam jako najlepsze według mnie to znaczy, że podważasz moją wiedzę i profesjonalizm i idź tam, gdzie są takie farby jak chcesz. Dlaczego jeszcze nie używam farb klientek? Ja nie wiem skąd Ty masz tą farbę. Czy była przechowywana w dobrych warunkach, czy ma dobry termin ważności (nie zawsze jest podany na tubie i trzeba po partii dochodzić) itp. Ty możesz mówić, że kupiłaś w sklepie fryzjerskim...a może zamówiłaś na allegro za grosze z jakiejś partii odrzuconej, albo po terminie. Ja mam brać odpowiedzialność za Twoje zdrowie, jeżeli farba Cię uczuli albo zniszczy Ci włosy, albo w najlepszym wypadku kolor nie wyjdzie bo nie znam tej marki i reagowania jej na włosach? Każdy produkt użyty w salonie musi być zinwentaryzowany, muszę mieć na niego rachunki. Nie mogę użyć produktu "skądś". I bardzo dobrze, że podałaś przykład z malarzem....owszem on tworzy dzieło...ale jego geniusz polega na dobrze kolorów, cieni. To za to się go ceni a nie za fachowe machanie pędzlem (on sobie może nawet palcem malować bardzo niefachowo jeżeli osiągnie taki efekt, że wzbudzi zachwyt), jego ceni się za trafny wybór z palety kolorów i kompozycję. Dlatego repliki chociaż identyczne i dla 99,9% ludzi nierozróżnialne nie mają już takiej wartości i nie są dziełami, bo wartość mają prawa autorskie i pomysł. jak komuś dajesz konkretne narzędzie czy produkt to odbierasz mu całą artystyczną część pracy wymagającą talentu i kreatywności. Sprowadzasz jego pracę do czynności niczym przy taśmie produkcyjnej...odseparuj pasmo, maźnij farbą, odseparuj pasmo, maźnij farbą...pozbawiasz go twórczości... 90% wartości mojej pracy, chociaż zajmuje 10% czasu - to dobór produktu, koloru, mieszanki...nałożenie i spłukanie to jakieś 10% wartości pracy chociaż zajmuje 90% czasu...I wydaje mi się, że bezczelnością byłoby z mojej strony kasować 50-80zł brutto za kilkuminutowe machanie pędzlem (bo tyle ma zysku z koloryzacji fryzjer po odjęciu kosztu farby). Ja tyle kasuję, za moją wiedzę, znajomość zasad mieszania barw, robienia korekty, doświadczenie w doborze koloru, kreatywność a stanie nad kimś i machanie pędzlem w smrodzie amoniaku jest złem koniecznym żeby powyższą wiedzę, móc wykorzystać. I ja nie mówię, że Twoje fryzjerki są złymi fryzjerami bo tego nie wiem bo nie widziałam ich prac. One po prostu chcą odwalić swoją pracę i zarobić, widać nie czują potrzeby realizacji i twórczości skoro godzą się na taką robotę. Mając do wyboru klientkę, która pozwala mi puścić wodze fantazji i taką jak Ty wybieram tą pierwszą. No chyba, że te twoje fryzjerki nie cierpią na chroniczny brak czasu i mogą przyjąć każdego klienta bo lepsze machać pędzlem za dobrą kasę niż nic. I nie powiesz mi, że cieszy je machanie pędzlem i babranie się w farbie (nie znam fryzjera, który by to lubił...dlatego robią to stażyści). Dla łatwej kasy to robią, zero stresu, że będziesz reklamować kolor jeżeli oczekiwałaś innego, jak nie wyjdzie to zwalą winę na farbę... Ale czy o to chodzi w tej pracy? Ja bym nie czerpała satysfakcji z takiej mechanicznej pracy. Dla mnie liczy się efekt, każda fryzura, koloryzacja jest jak dzieło. Poświęcam klientce nawet pół dnia jeżeli jest możliwość zrobienia czegoś fajnego chociaż pracochłonnego....a przecież mogłabym walnąć kolor standard i mieć ją z głowy. Właśnie na tym polega radość z tego zawodu, że nie widzisz siebie jako robola, co ściana włosy bo odrosły i robi odrost "bo już czas", ale jako kogoś kto upiększa kogoś a oprócz tego realizuje się zawodowo i kreatywnie. A sprowadzanie zawodu fryzjera do mechanicznych czynności bez inwencji własnej fryzjera jest uwłaczające dla tej profesji. I fryzjerzy, którzy dla kasy godzą się na takie akcje albo idą na ilość a swój zawód uważają za stricte pracę fizyczną albo nie rozumieją na czym ich praca polega. Uparcie mnie wyzywasz od malowanej lali...teraz to już nawet mnie to bawi...bo mam wrażenie po Twoim wyzywaniu mnie, że Tobie bliżej do takiej niż mi. Kończę tą dyskusję bo nic ona nie wnosi a autorka już chyba rozwiązała swój problem...A Ty i tak uparcie będziesz uważać, że jestem malowaną lalą chociaż nawet mnie nie znasz. A tak swoją drogą skoro ciągle zmieniasz fryzjerów: "praca fryzjera polega m in. na nakładaniu farby, idiotko i nie jeden fryzjer mi to robił," to znaczy, że nie robi Ci różnicy jaki fryzjer Ci farbę nałoży i nie traktujesz i nie cenisz ich personalnie...co tylko potwierdza moje słowa...że traktujesz fryzjera jak robola fizycznego i jedyne czego od niego wymagasz to żeby dokładnie machał pędzlem...i jak jednemu nie pasuje to idziesz do innego bo co za różnica.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
"Anq26 ma takie zdanie nie ze wzgledu na zielone włosy, tylko na "ponizające" zajecie, jakim jest samo nakładanie farby. " I ja nic takiego nie napisałam... Napisałam, że fryzjer, który ceni swoją pracę nie podejmie się tego o czym pisze autorka wątku. Samo nakładanie nie jest niczym poniżającym. Poniżające jest jak ktoś przyjdzie do salonu, położy mi na ladzie farbę i wyda mi polecenie, że mam mu TĄ farbę nałożyć, bo jemu się nie chce tym w domu babrać. A nawet zakładając, że są fryzjerzy, którzy nakładają farbę klientki, to wątpię by jakiś nałożył farbę roślinną, bo żeby taką nałożyć trzeba znać całą historię koloryzacji włosów u danej klientki (te farby mają swoją własną specyfikę i zasady)...a nikt na słowo nie uwierzy klientce co miała robione wcześniej, bo ona może i wie +/- ale nigdy nie ma tej pewności, że wie o czym mówi i czy jej się nie pomyliło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedzielny poranek
Wtrącę swoje 3 grosze: ja też kiedyś kupowałam farbę w sklepie fryzjerskim. Tę samą, którą miał frzyjer. Tylko że u fryzjera było 2razy drożej. Więc fryzjerka pokazał ami farbę, powiedziała gdzie to można kupić, wybrała kolor i ja sama sobie kupowałam, a ona mi nakładała farbę, strzygła i czesała. Miałam po prostu taniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
Gdyby to był jej salon i nie jest Twoją znajomą to by chciała na swojej farbie pracować i zarobić... Jeżeli jest znajomą i właścicielką salonu to zamawiałaby dla ciebie dodatkową sztukę po cenie zakupu, żebyś nie musiała latać po farbę a jej przecież przywiozą...No więc zostaje tylko opcja, że chyba w czyimś salonie pracowała na etacie za marną pensję i liczyła na napiwek albo jest znajomą.... i wałki robiła bez wiedzy szefowej, bo jaki by szefowa miała interes w tym, że jej farby starzeją się na półce a Ty przynosisz swoje? Fryzjer Matka Teresa? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedzielny poranek
Jesteś beznadziejną osobą. Przez wszystkie posty najeżdżasz na te fryzjerki, które pracuja inaczej niż Ty. Przypisujesz im niskie pobudki, gardzisz nimi i uważasz się za lepszą. Powtarzam, jesteś beznadziejna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
Nie uważam się za lepszą...pytam tylko jaki interes ma fryzjerka z nałożenia Tobie twojej farby? Każdy dobrze wie, że na tym salon zarabia najwięcej...i z tego się utrzymuje.....Więc albo ta fryzjerka cierpi na nadmiar pieniędzy i robi to dla przyjemności albo coś z nią nie tak...No bo ja tego nie rozumiem, że ktoś ma salon i ma produkty na sprzedaż a klienci zamiast korzystać z jego oferty przynoszą swoje farby żeby zaoszczędzić... W ogóle co to za dziwna zasada żeby przynosić coś swojego do salonu?! Czy do restauracji bierzesz swoje masło a do kosmetyczki swoją maseczkę, do pubu piwo a do lekarza swój patyczek do sprawdzania gardła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
czym się według ciebie różnią te dwie sytuacje: Idziesz do restauracji wybierasz z menu: grillowana pierś z kurczaka z warzywami i dajesz w siatce zakupy w tesco (pierś z kurczaka, warzywa itp.) i każesz sobie ugotować posiłek z karty ale z przyniesionych przez ciebie produktów... idziesz do fryzjera wybierasz z cennika: usługę koloryzacji i dajesz fryzjerce swoją farbę i wodę utl. kupioną w drogerii czy innym sklepie i każesz sobie pofarbować włosy z przyniesionych przez ciebie produktów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anq nie zwróciłaś uwagi, że napisane jest wyraźnie, że chodzi o farbę roślinną ! Nie każdy chce sobie chemię nakładać na głowę, a z tego co wiem, te we fryzjerach nie mają farb roślinnych. Ale z tego co piszesz to w zinwentaryzowanym fryzjerze nie możesz zrobić usługi nakładania henny na włosy.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq26
Z jakiegoś powodu fryzjerzy nie używają tych farb;) to powinno dać do myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×