Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Laskarko, witam Ciebie. Czytałam, co piszesz tu i na tamtym topiku i wstręciucha jedna nie odezwałam się. Aż mi wstyd... Napisz, co tam u Ciebie, jak tam zdrowe odżywianie, kondycja i w ogóle. Ja pracusiem jestem zrywami. Narobię sie narobię, a potem ogarnia mnie lenistwo. Do końca diety zostały mi 4 dni. Z jednej strony dobrze mi na diecie, z drugiej zimno i jakoś tak, sama nie wiem. Pobolewa mnie coś pod prawym żebrem. Mam nadzieję, że to nic poważnego. nigdy tam mnie właściwie nie bolało. A juz na pewno nie od jedzenia. Mam tak po surowiźnie ze skórkami (jabłko, pomidor). Teraz jem obrane jabłko i jest OK. Zobaczymy. Chleb już mi pachnie ale nie kusi żeby spróbować. Dziewczyny piszcie jak trwacie na zdrowym. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatko wielkie gratulacje ale ten czas szybko leci:) U mnie waga cały czas stoi w miejscu ale to wychodzenie to rłóżnie z nim bywa niby trzymam sie tego co moge ale zdarza mi sie zjeśc też i te niedozwolone rzeczy a pewnie wszystko przez to że ostatnio mam straszne nerwy i klopoty z mamą tzn zawsze ich miałam ale dietke jakoś przeszłam bez grzeszków a teraz nie moge sie zdyscyplinować. Ale i tak sie ciesze że póki co waga nie idzie w góre. Dzisiaj robie zapiekanke z kaszy gryczanej ciekawe co na to rodzinka powie jak będą nosami kręcić to sama zjem:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Bakało :) Post kończę w niedzielę, więc 2 dni mi zostało. Trochę lżejsza jestem, portki wiszą na mnie i to mnie cieszy. Ciśnienie znacznie spadło i znormalniało. Paznokcie i włosy OK. Są jednak rzeczy, które mnie martwią i które nigdy wcześniej po diecie nie występowały. Dziwne, duże i twarde pryszcze na brodzie i dekolcie. Nigdy wcześniej takich nie miałam. No i najgorsze, pojawiający się mocny ból żołądka oraz pod prawym żebrem. Kamieni żółciowych nie miałam, więc nie mam pojęcia, co to jest. Tak mam od 3 dni po zjedzeniu czegoś ze skórką, przynajmniej takie mam wrażenie. No narobiłas mi Bakało smaku na kaszę gryczaną. Już zakupiłam na targu jasną, niepaloną. Będzie na pierwszy obiadek do zupy. Już myślę o nowym jedzonku i już się boję, że zacznę jeść więcej i nie to, co powinnam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny! Bakała się znalazła :)Hej! Już się zastanawiałam jak Ci idzie. Nie jest łatwo nie, nie. Ja sobie trzymam nadal poniedziałek i piątek warzywny. W pozostałe dni nawet nie ciągnie mnie za bardzo do dziwnych rzeczy, ale ostatnio chleb się zaczął pojawiać. Chyba trochę za dużo. Wagę kontroluję, jest dobrze. Brakuje mi jeszcze kilo do upragnionych 20kg. Myślę, że to bardzo ważne, że mogę się teraz w domu ważyć. Przez lata po prostu byłam nieświadoma tego, jak tyję. We wtorek na zjazd rodzinny założyłam nową kieckę i w niej było rzeczywiście widać jak teraz jestem szczupła. Ciotki oczy robiły, a ja pałaszowałam sałatę, buraczki i mięso. Kluski oddałam mężowi i szwagrowi, potem piłam herbatę i było ok. Okazuje się, że nie trzeba jeść łopatą, a można jeść łyżeczką..... Do tego musiałam dojrzeć, by zmądrzeć. Jem rano, potem około południa i około 18-19. Trzy razy. Pomiędzy piję tylko. Nie pojadam, choć trochę mnie ostatnio ciągnęło do słodkiego. Powstrzymałam się i przeszło. Niech żyje dr Dąbrowska i wszystkie jej dietowiczki! Jesteśmy wielkie! Aaaa - i nie napisałam, że wczoraj zaszalałam na wyprzedażach. Rzeczywiście nie trzeba się rujnować, a można nieźle się obkupić. Najlepsze jest to, że wybierałam między 40 i 42 zależnie od fasonu i jedną bluzkę nawet 38 przymierzyłam (ale nie była ładna... :)) Kiedyś mogła wybierać między 46-48. Te rozmiary dzisiaj rozwiozłam i wydałam "potrzebującym". Dziękuję Wam Dziewczyny za wspólne zmagania i trzymam kciuki najmocniej :). Amen :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupo cieszę się, że tak Ci się wiedzie. Warto pościć, warto sobie odmówić, dla siebie, dla zdrowia, dla zmiany nawyków żywieniowych swoich i rodziny (bo też więcej warzyw się im przemyca) i dla tych mniejszych rozmiarów. Jakie to fajne uczucie, gdy wszystko na człowieku wisi jak na wieszaku. :) Od poniedziałku i ja będę potrzebowała Waszego wsparcia dziewczynki. Bo kusi mnie wiele, przeglądam blogi kulinarne i marzę nie o wymyślnych potrawach ale o zwykłym chlebie, kaszy, serze, fasoli, makaronie razowym, jajku czy rybie. Oczywiście wszystko z dodatkiem wielkiej ilości warzyw. Na słodkie nawet nie patrzę i nie mam ochoty. Nawet jabłka są dla mnie zbyt słodkie. Soli też używam połowę mniej aż rodzina dosala. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatko! Teraz wracam do Twojego wcześniejszego postu. Jesteś tarczycowa, a więc klimaty hormonalne się gdzieś tam kołaczą. Tak sobie myślę, że może teraz jest czas na zbadanie estrogenu też, prawda? Wiem, że takie bolące guzki w linii szczęki i dekolcie to jest też symptom hormonalny. Może coś się stabilizuje albo coś się "bujnęło" u Ciebie tym razem przy diecie... Bo skórne sprawy raczej wyszłyby na wierzch niż tak bolały podskórnie. No trzymam za Ciebie, bo jesteś dzielna, że hej! Gratuluję zakończenia pełnego postu i życzę Ci wytrwałości i kulinarnych inspiracji na zdrowym :). Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatko! G R A T U L U J Ę! I zazdroszczę. Kantalupo! Ty powinnaś tu służyć jako nasz "wzorzec metra". Bo właśnie tak powinna zadziałać ta dieta - po 6 tygodniach przejście na zdrowie ale i zmiany mentalne - zupełnie inne podejście do tego, co się je. I to już na zawsze. Bardzo jestem ciekawa czy rzeczywiście ta Twoja niebywała przemiana będzie trwała. Fajnie, że tu jesteś i możesz dzielić się swoimi nowymi zasadami. Życzę Ci wytrwałości i mam nadzieję, że długo tu będziesz, aby pokazać, że jednak "się da". Ja zastartowałam! Dziś mój czwarty dzień diety. Było i jest ciężko jak nigdy. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki :) Dziękuję serdecznie za takie miłe i krzepiące słowa :). Laskarko - ściskam łapki. Kolejna górka przed nami, kolejne zadanie. Trzymaj się, trzymaj :) Kiedyś usłyszałam o teorii życia Dyla Sowizdrzała - on to wchodząc pod górę zawsze sobie podśpiewywał, pogwizdywał, wypatrywał szczytu - cieszył się jak mu było ciężko, bo wiedział, że jak dojdzie na górkę, to będzie miał wytchnienia czas, gdyż schodzić przyjdzie w dół :). Zaś jak schodził w dół, podobno nie cieszył się, że tak mu lekko, bo wiedział, że kolejna górka czeka go niebawem. Ja na własne potrzeby zmodyfikowałam sobie to tak: wchodzimy do góry - cieszymy się jak Sowizdrzał, a jak schodzimy - cieszymy się, jak my hihiihih, bo potem wchodzić przyjdzie czas ....i?.....? i co robić? i cieszyć się jak Sowizdrzał :). Tym sposobem - dobrze jest dwa razy :)... No tak. Żarty na bok. Może to tak wyglądać, że mój "pozytywizm" to już momentami kiczem pachnie - wszystko na tak, będzie dobrze, uda się, jesteśmy wielkie :). Ale to naprawdę prawda. Dopóki człowiek nie spróbuje przesunąć swojego ośrodka dowodzenia do siebie - do wewnątrz, to zawsze będzie mu ciężko. Mamy taką ludzką przypadłość - wszyscy - szukać przyczyn ciężkich czasów gdzieś - a to szef nas wkurzył, a to mąż nie docenił, a to sąsiedzi niemili, a to wypłata za mała - zawsze coś. Nie zawsze mamy wpływ na to, co nas spotyka, ale możemy mieć wpływ na to, jak na to reagujemy. I wiem już od dawna, że "wyprodukowanie" sobie pozytywnego genu rzeczywiście daje więcej siły i nadziei i wiarę w dobry czas. Wtedy się można za bary z życiem brać i zmieniać to, co nam nie służy. Do tego trzeba też innych ludzi. Takich, którzy myślą podobnie, którzy dają i biorą coś dobrego. Ja sobie ich szukam. I to forum też znalazłam wierząc, że mi pomoże, że wymienię tu coś wartościowego z innymi i nie pomyliłam się. Dziękuję Wam Dziewczynki i niech będzie nadal dobrze - nawet jak jest nie całkiem gładko. Nasze zdrowie, uroda, samopoczucie jest ważne. Musimy dbać o siebie, bo warto. Amen :) Aaaale się wypisałam :) Dziękuję Wam, trzymam kciuki i do .... następnego razu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest źle ale mogło być lepiej. Dopadła mnie jakaś straszna żarłoczność. Jadłam nie dlatego, że byłam głodna, tylko dla samego jedzenia. Próbowałam sera białego. Smakował wybornie a potem rozbolał mnie żołądek. Okazało sie, że dostałam @ i to wyjaśniło mój apetyt na sama nie wiem co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rarafatka11
dziewczynyn to chyba najlepsza opcja. warzywa i owoce to tak różnorodne smaki,że każdy znajdzie coś dla siebie. dowolność kombinacji i mnóśtwo ciekawych przepisow. takze sama forma warzyw i owocow jest przeciez najrozniejsza. ja ostatnio znalalzam paczkowane warzywa i owoce crispy i sa bardzo ok. podjadam je sobie w chwilach slabosci i tesknoty za niezdrowymi przekaskami... tak trzymajmy dziewczynyyyy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiejszy obiad był pod znakiem makaronu. Do niego czosnek, oliwa z oliwek, pieprz, sól i odrobina gorgonzoli. Makaron razowy. Ooooooj za dużo zjadłam. Ale dzisiaj miałam czas tylko na dwa posiłki - chyba od dwóch miesięcy pierwszy raz. Do wieczora tylko herbatka jaśminowa albo woda. Nie jest lekko, chociaż źle też nie... Herbatko - gratulacje. Podziwiam - tym bardziej, że to Twój kolejny raz. Przypominając sobie dietę - mam uczucie dumy i niechęci zmieszane razem. Duma, że dałam radę i niechęć, gdyby ktoś mnie miał namawiać na to jeszcze raz. Ale za rok.... kto wie? Tak więc - gratuluję wszystkim żyjącym na tej idei diety dr Dąbrowskiej i dziękuję losowi za to, że wpadłam na tę myśl sama dla siebie. Na zdrowym ostatnio jadłam coś takiego - sałatka grecka i kęski z kurczaka uduszone w marynacie. A oto ona - odrobina chili posiekanej na miazgę, sól, pieprz ziołowy, suszone pomidory i oliwa z oliwek. Jak przeleżało noc - udusiłam to na odrobinie wody i oliwie, która była w marynacie, a potem mniam, mniam. Jak ktoś lubi ostre - polecam. Z ostrym też jest taka sztuczka, że dużo się nie zje... :) Pozdrawiam i do miłego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupo, ja też często dziękuję losowi, że znalazłam tą dietę :) Spróbowałam z ciekawości czy przeżyję kilka dni na warzywach i z konieczności, bo po kolce nerkowej nic oprócz warzyw nie mogłam jeść. Małymi kroczkami doszłam bardzo zdziwiona do 6 tygodni, za rok powtórzyłam, potem jeszcze raz i teraz znowu :) U mnie załamki mają miejsce na z-ż ale nie są to jakieś drastyczne grzeszki. Ot takie chwile słabości. Nawet wielkiej przyjemności z tego nie mam. Więcej dobrego przyniosły mi zmiany nawyków żywieniowych, częste wracanie do diety (comiesięczne tygodniowe przypominajki przez ostatni rok). Poza tym dieta w-o jest pracą nad charakterem, dotrzymywaniem danego sobie słowa, wytrwałością itd. Kantalupo, ja wcale nie przypuszczałam, że za rok znowu powtórzę dietę, a jednak w lecie czekam, kiedy by tu zacząć, bo wiem ile to znaczy dla mojego zdrowia. Dzisiaj spróbowałam sera pleśniowego z jakąś niebieską pleśnia. Wcześniej nawet nie spróbowałabym czegoś takiego, a tu miłe zaskoczenie. Dobry :) Pozdrawiam Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będę mieć gości dzisiaj i postanowiłam im trochę "dowarzywnić" jadłospis. Zrobię zupę brokułową w formie strzępiastego kremu - warzywka już miękkie - i na to wysypiemy prażonych na suchej patelni płatków migdałowych. Przygotowałam też rano dressingi - pomidorowy z kozim serem i bazylią, ogórkowo-selerowy (seler naciowy, ogórek zielony ze skórką) z serkiem białym oraz paprykowo-pietruszkowy z łyżką jogurtu. Uduszę piersi z kurczaka z cytryną i estragonem i będzie. Kiedyś bym pewnie narobiła sałatek z majonezem i pasztecików z ciasta francuskiego :). Zobaczymy, jak im dzisiaj posmakuje.... Mam nadzieję, że przyjdą znowu :)hiihihi Życzę Wam miłego weekendu. Herbatko - wszystko to prawda, co piszesz. Właśnie dlatego trzeba się cieszyć, że nas los przyniósł do tego ogródka dietowego. No i wielkie dzięki za to forum :) Papa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też jestem szczęśliwa, że przed laty i mnie los wrzucił do tego ogródka. Kantalupo! Chyba sobie skopiuje do notatek Twój pomysł na gości. Bardzo smakowicie to się czyta. Dzięki tym migdałom, serkowi koziemu i kurczakowi w cytrynie i estragonie brzmi to nawet wykwintnie... Ciekawe co by na to powiedzieli bywalcy mojego domu. Chyba byłoby miłe zaskoczenie. A ja już dziś kończę 12. dzień diety. Początek był ciężki - pierwsze 2 dni ból głowy, a trzeciego słabość, że ledwo wróciłam spocona jak mysz ze swojego codziennego marszu. Kiedy już zaczęłam się zastanawiać czy nie powinnam jednak zrezygnować, to 4-5 dnia dostałam takiego kopa energetycznego, że mogę z rozbiegu na Rysy wskakiwać. Jest dobrze - jak myślę o tym, co mogę jeść, to nie chce mi się jeść, a jak zamarzy mi się łyżeczka oliwy do surówki lub łyżka kaszy do zupy-kremu, to i owszem - zjadłoby się. Pozwalam sobie też na zjedzenie połówki pigwy - bardzo pięknie obrodziły w tym roku w naszym ogrodzie, poleżały w zimnie miesiąc, trochę skruszały i cierpkość jakby mniejsza. Mam nadzieję, że nie kłóci się z dietą, bo o słodkość trudno podejrzewać ten owoc. Planuję być na diecie 2 tygodnie, czyli jeszcze tylko 2 dni. Z drugiej strony jak dobrzxe mi idzie, to może przedłużę. A do tego kupiłam sobie nowy płaszczyk o rozmiarze trochę przymałym (nie było większych, a zachęcająca obniżka!), więc przyda się jeszcze mała zrzutka. Czuję się świetnie - może szkoda mi będzie tego samopoczucie i pociągnę jeszcze tydzień. Od 2 miesięcy latam co drugi dzień na jogę i mam wrażenie, że teraz na diecie zdecydowanie łatwiej udaje mi się wchodzić w trudniejsze asany. Herbatko! Czy Ty nie jesteś już chudzielcem? 58 kg! A ile masz wzrostu? Ja jestem wielkoludem - 175 cm i marzę o uzyskaniu i zachowaniu 75 kg. W takiej wadze czuję się najlepiej. Zamówiła sobie książkę o oczyszczaniu organizmu dla kobiet - jak okaże się ciekawa, to podzielę się z Wami nowymi informacjami. Piszcie, bo zachłannie Was czytam. Spokojnej nocy, Obżarciuszki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś nam wątek usnął. :( Dlatego muszę zaglądać tu więcej. Choćbym miała sama do siebie pisać. A to z tej przyczyny, że ostatni weekend to grzeszny był okropnie i mam wrażenie, jakbym się co nieco wykoleiła. I to po pochwałach Laskarki :(. Mąż mnie namówił, byśmy zrobili krokiety. Więc ugotowałam barszcz - na wywarze mięsnym oczywiście, zrobiliśmy te krokiety, były bardzo udane. Mąż smaży cieniusieńkie naleśniki, mięso było chude do farszu, ale jednak ta panierka, to smażenie. Smakowało, że nie wiem. I tym się martwię. Tak rozjeść się można na poważnie i to groźne będzie. Potem popołudniu siostra z rodziną zajechała, dzieci sobie zażyczyły grzanek z jajkami, więc i coś tam wpadło.... Echhh.... Niby niewiele, ale czuję, że to jest niebezpieczne. Na dodatek chce mi się strasznie słodkiego. Z kilka dni @ - niby wymówka, ale nie nie nie - tak ciężko sobie odmówić. To chyba kryzys na zdrowym. W końcu mnie to dopadło. A tak szłam wzorowo. Co prawda waga się nie pogorszyła, ćwiczę nadal regularnie, ale na myśl o warzywnym piątku już mnie gnie..... Człowiek jest silny jak stal i kruchy jak szkło. Raz udaje nam się pokonać swoje demony i nawyki, a potem one nas dopadają i zjadliwie przypominają o sobie - przecież nie zniknęły - tylko odstąpiły na chwilę. Tak sobie pomyślałam, że to przypomina o potrzebie ciągłego myślenia i zwalczania złego. Doskonale nam się udaje na diecie, świetne mamy wyniki, chwalimy się - ale nie jesteśmy innymi ludźmi od tego. Co najwyżej dowiadujemy się czego, o czym nie wiedziałyśmy. Ale stare błędy powracają... Nie pozostaje nic jak tylko przypomnieć sobie o nauce z diety. By i dobre strony naszego "ja" przypomniały o sobie, a nie tylko te grzeszne. Życzę Wam wytrwałości, siły i uśmiechy w tym wszystkim. Lekko nie jest. Laskarko - gratululję dwutygodniówki. Mnie teraz nie byłoby na to stać. Jesteś wielka! Herbatka udziela się na dietowym forum, ale może zaglądnie tu też jako weteranka i niezłomna dietowiczka. Dziękuję Wam i chociaż trochę na molowo dzisiaj zaśpiewałam, to mam nadzieję odzyskać format niebawem..... Życie, życie.... samo życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupko! Nic to! "Okazja czyni złodziejem". Był weekend, fajnie było spotkać się z rodzinką, ale ... już po weekendzie. Takie sporadyczne grzeszki nic nie znaczą. Cóż za nudne byłoby życie bez drobnych załamek? Widzę, że sama sobie wstawiłaś mowę prostującą, a poza tym zaraz piątek, więc "przyjdzie walec i wyrówna" (bo chyba piątki wprowadziłaś dietowe). Dylu Sowizdrzale! Jest dobrze. Całuchy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez tu zaglądałam, tylko nie pisałam. U mnie bez zmian w zasadzie ale zimno daje się we znaki i wieczorkiem chce się coś chrupać. Na razie sa to orzechy, słonecznik i żurawina. Wszystko w ilościach reglamentowanych. Coś przestało mnie ciągnąć do surówek, wolę ciepłe jedzonko. U mnie też w niedzielę były krokiety i barszczyk. Postny, wigilijny. Nie protestowali nawet. Do tego krokiety z grzybami i krokiety z mięsem (przegląd zamrażarki). Tych z mięsem nawet nie powąchałam ale z łakomstwa zjadłam jednego z grzybami. Nie był to dobry pomysł, żołądkowi się nie podobało. Za to ugotowałam zupę grzybową z razowym makaronem i to było TO. Próbowałam już kanapki z wędliną (z wyższej półki) jednak czułam chemię, pomimo, że przed dietą nic lepszego na świecie nie istniało poza tą wędlinką. Chwilowo wszystkie mięska odpadają. Za to spróbowałam i polubiłam ser pleśniowy. Niedawno nawet nie patrzyłam w jego stronę, bo to było dla mnie coś niejadalnego i wstrętnego. Ale mi się odmieniło ;) Dołączyłam też do mojego menu miód. Z racji mojego przeziębienia - nieprzeziębienia. Organizm bardzo domaga się tego lekarstwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie się podziała
M@DA Z TEGO TEMATU, WIE KTOŚ MOŻE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety słuch po M@dzie zaginął. Ostatnio odzywała się przed wyjazdem na wakacje. Mam nadzieję, że niebawem się odezwie. Uwagi, spostrzeżenia M@dy są bardzo cenne. M@da, wracaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki wielkie Drogie Koleżanki :). Laskarko - walec wyrównuje. :). Zrobiłam gołąbki z całkiem fajnym sosikiem pomidorowym. Lekki i pożywne. A na kapustę trafiłam bardzo mięciutką i kruchutką. Liście się super utrzymały, nie rozpadły, a przy jedzeniu łatwo się rozdzielały. Teraz sobie myślę, że jakiegoś kremiku warzywnego bym zjadła. Dzisiaj jakoś bez weny kulinarnej żyję i chrupię seler z jabłkiem. ;) Trzymajcie się Dziewczyny. Herbatko - powodzenia na zdrowym!!! Ala laska z Ciebie już nieziemska musi być - masz wagę dziecka :). Ufam jednak w Twój rozsądek i mądrość, więc to chyba nie za mało, tak? Ale co z ciepełkiem. Zauważyłam po diecie, że częściej i intensywniej odczuwam zimno. Po prostu pozbyłam się "płaszczyka" i czuję chłód w miejscach i sytuacjach, w których tego wcześniej nie było... Jest dobrze :). Pozdrawiam Was i do miłego. Nie zasypiajmy. Niech nam to forum żyje :) Dzięki Papa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i cisza. Co to się stało? Gonitwa przedświąteczna już Was zabrała? Bo niby o czym tu pisać. Trzeba robić swoje i tyle, tak? Wracajcie Dziewczynki :). Ja dzisiaj zjadłam ciemnego chlebka - strasznie mnie ciągnie do tego, a wczoraj makaronu z sosem czosnkowo-paprykowym. Waga w miejscu. To chyba dobrze.... Ale mam teraz takie momenty, że czuję się jakby obciążona, jakby zanieczyszczona. Jednak na warzywkach jak się już przetrwało najgorsze i przyzwyczaiło do zmiany, człowiek czuł się lekko i tak czysto. Przynajmniej ja. Pomimo wszystkich pozostałych trudów. Tymczasem nadchodzi czas wielkiej imprezy, którą urządzam co roku z okazji Dnia Kolejarza, jak ja to mówię, więc w tym roku gościom się dostanie trochę więcej zdrowego niż ostatnio. Myślę zrobić kurczaka z tymi dipami, które już wypróbowałam. Sałatki też będą, ale bez majonezu, a poza tym trzeba będzie jednak upiec jakiegoś mięsa i podać na zimno - baaardzo Wam polecam indyka szpikowanego żurawiną (mowa o piersi indyczej), więc ja też się skuszę. Zauważyłam też coś ciekawego. Wydaję się sobie momentami gruba.... Ciekawe. Tyle schudłam, że mnie kiedyś nie poznało kilka osób, a tymczasem takie mam jakieś dziwne wobec siebie spostrzeżenia. Muszę to kontrolować, żeby znowu się nie zafiksować w drugą stronę. Metoda złotego środka jest najbardziej skuteczna i pożądana. Prawda? Pozdrawiam Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupa jak ja ci zazdroszcze tak diametalnie zmieniłaś sposób odżywiania nie to co ja zawaliłam wychodzenie z diety 2,20 poszła waga w góre więc czym prędzej wróciłam na warzywa narazie nie planuje ile zobaczymy jak mi pójdzie ale bardzo bym chciała tydzień przypominajki trzymajcie za mnie kcuki. Herbaatko co u ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem, jestem : Zaglądam to tu, to na tamto forum. Sama już nie wiem co robić, bo u mnie wystąpiły problemy zdrowotne związane z odpornością. Powinnam mieć ją jak dzwon a tymczasem łapię wszystkie kaszle i katary od każdego, kogo takiego napotkam. Nie pomogło leczenie naturalne (czosnek i propolis), trafiłam do lekarza, antybiotyk i tydzień zwolnienia :( Niesamowicie bolą mnie plecy, wypacam choróbsko litrami. Śmierdzę apteką (leków aptecznych jak do tej pory nie brałam). Wyniki które wykonałam w piątek nawet są przyzwoite ale podwyższony cholesterol do 240. Niby nic, tak mnie uspokajała lekarka, bo przy niedoczynności tarczycy i w tym wieku jest mniejsza przemiana materii. Czuję, że po tych kilkunastu dniach na Z-O zaczyna mnie przybywać. Jem mało i dość postnie. Z wyjątkiem kilku ciastek, kawałka tortu urodzinowego i miodu dla zdrowotności. Poza tym zero cukru, tłuszczu, wędlin, białego pieczywa. Fakt, że choruję lżej, objawy nie są tak dokuczliwe jak zwykle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Kantalupo i Bakało. Pisałam od południa i ciągle coś zmieniałam. Miło Was tu widzieć. Wszystkie mamy po diecie przyziemne problemy. Podczas postu było łatwiej. Szlaban i już. A tu okazja, a tu można, a tu spróbuję troszeczkę. Do mojego obniżenia odporności być może przyczyniły się tez ostatnie stresy i nerwy. Przejmowałam się ponad miarę niepotrzebnie i to tez odbiło się na zdrowiu. Teraz już tylko będę zdrowieć. Pierwsza dawka antybiotyku poza mną. Potem będę się odtruwać ;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatko mi okropnie wypadają włosy napisz prosze czy też tak miałaś po diecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ktos z Was slyszal o zaleceniach Dabrowskiej dla ciezarnych? Oczywiscie wiem ze dieta jest zabroniona ale czy cos mowi o zdrowym odzywianiu? Jestem wielka zwolenniczka dabrowskiej i tombaka,teraz bedac w ciazy oczywiscie ztaram sie racjonalnie zdrowo odzywiac,ale niestety nie zalazlam zadnych informacji wlasnie ze strony "medycyny alternatywnej"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwszej diecie w-o bardzo wypadały mi włosy i łamały się paznokcie. Potem to się uspokoiło. Być może byłam wtedy bardzo osłabiona bo dietę robiłam zaraz po problemach z kolką nerkową. Poza tym za pół roku okazało się, ze mam niedoczynność tarczycy, czyli ona była już wcześniej, tylko że nie odkryta i sobie szalała. Wypadanie włosów to jeden z wielu objawów niedoczynności. Bakało, wprowadziłaś do diety olej? Może wiesiołkowy pomoże albo lniany "LenvVitol"? Kajaka, nic nie wiem na temat, który Cię nurtuje. Odżywiaj się racjonalnie. Ogranicz słodycze, tłuszcz (ten niezdrowy, trans), sól, białą mąkę. W Twojej diecie musi się znaleźć, również wapń. Najlepiej skonsultuj sposób odżywiania z Twoim lekarzem. Zażyłam następną dawkę i dalej lulu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatko trzymaj się! Bakała - jak to ładnie, że się odezwałaś.Takie 2,2kg to w granicach błędu jest. Nie przejmuj się. Trochę wrócisz na lżejsze jedzonko i wyrówna się. Sama cały czas szukam złotego środka, bo to jest tak, że jak zrobię coś zdrowego i lekkiego, to kusi, żeby zjeść więcej..., no i tak się koło zamyka... Słodyczy się chce, ale cóż.... Trzeba się z tym mocować. Skuteczna reguła jest taka - na 20% sobie odpuszczamy, a na 80% się odchudzamy, czy też trzymamy ściśle. Dobra myśl :) Trzymajcie się Dziewczynki prosto i mocno. Ja teraz trochę się rozregulowałam, bo zmieniłam pracę - czyli przeszłam na swoje - długo wymarzone..., ale zmienił mi się tryb dnia i regularność, która właśnie w diecie pomagała i trzymaniu się prosto. Czyli nowe wyzwanie. Cały czas coś. Musimy dać radę. Wierzę, że nie można zmarnować efektów, które osiągnęłyśmy. Zdrowotnych i estetycznych. Będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatka zielona, dzieki! chyba po prostu Dabrowska nie zajmuje sie przypadkami ciezarnych, ja staram sie wyzucic zupelnie slodycze i cukier ale za to oczywiscie jem sporo twarogow, kefirow, miesa, ryb, no ale to jest jednak stan odmienny. jak urodze i przestane karmic to obowiazkowo przechodze na jakis czas na post, zrobilam w zeszlym roku w marcu, udalo mi sie wytrwac trzy tygodnie i naprawde efekty byly rewelacyjne, mysle ze tez dlatego tak szybko zaslam w ciaze, bo mialam sporo dolegliwosci ktore w sumie nie wykluczaly ciazy ale jej tez nie pomagaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×