Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Gość maly krolik
Hej dziewczyny! U mnie jakoś leci, choć kilka ostatnich dni (przed okresem) byłam tak głodna, że mogłabym zjeść konia z kopytami. Ale na szczęście największym grzechem były ciastka owsiano-orzechowe z miodem, które sama zrobiłam wg przepisu Dąbrowskiej. Dużo ciastek... Poza tym największy apetyt mam na tłuste ryby - makrela i łosoś - mogłabym jeść i jeść! Od końca diety do dziś przytyłam 0,2 (ale mam 3 dzień okresu, więc może się okazać na samym końcu, że jednak troszkę schudłam). Chciałabym jednak schudnąć jeszcze minimum 7 kg, a najlepiej to i 15 (to już by było suuuper). Myślicie, że da się schudnąć na zdrowym żywieniu? Czy jednak powinnam powtórzyć dietę? Dodam tylko, że oczka sprawują się dobrze, choć nadal 1 musi być zakraplane sterydem. Także dieta zadziałała, choć mogłaby bardziej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i tak Koleżanki Drogie. Dzisiaj spróbowałam chlebka. Ciemnego i ziarnistego. Ciężko w brzuchu, zgaga i ogólny dyskomfort. Miałam wrażenie, jakbym cegłę połknęła. A smakował przy jedzeniu wyśmienicie. Może i lepiej, że taki efekt nastąpił, bo nie będzie mnie kusiło, jak sobie przypomnę swoje późniejsze odczucia. Ryż też mi nie smakował, jak spróbowałam pierwszego dnia POdietowego. Hmmmm, co jeść, co jeść? Odechciało mi się przez ten ryż robienia gołąbków i wyczarowałam dzisiaj bigosik z włoskiej kapusty. Zaczęłam od podlania odrobiną oliwy z oliwek poszatkowanej kapusty z cebulą i tak uprażyłam to na początek - zapachniało fajnie. Potem zmieliłam marchewkę z selerem i pietruszką, dołożyłam do duszącej się kapuchy, parę pomidorków, papryka i sól, pieprz ziołowy i kolorowy, liść laurowy, mielonej papryki słodkiej dość sporo, a do tego pokrzywa i majeranek. Udusiło się udusiło i dochodziłam do gara potem trzy razy - jak już mnie przestał tak żołądek kąsać po tym chlebie. I teraz czuję się dobrze. Ale ryby to mi się chce. Tylko teraz się obawiam, żeby nie było po niej tak, jak po chlebie, którego też mi się tak chciało.... Wychodzenie jest trudniejsze niż te minione 6 tygodni. Tam było wiadomo co i jak, decyzja o reżimie zapadła i już. A teraz coś mi się wydaje, że mogę się trochę męczyć na tym już niby dozwolonym jedzonku. Ale pomalutku. Najgorzej to się rzucić na jedzenie bez pomyślunku. Kupiłam biały ser półtłusty. Myślę zrobić pastę z papryką, cebulą i ogórkiem. I to by mi niby pasowało do chlebka, ale jakoś teraz mniej we mnie entuzjazmu na tę okoliczność :). Zauważyłam, że na siłowni bardzo mało się pocę. Przed dietą zaś i w jej początkowych tygodniach to wylewałam hektolitry, nawet pociły mi się łokcie i kolana. :) Czuję też, że jestem słabsza - szczególnie na piłce, bo tam dość dużo siły jednak potrzeba do ćwiczenia równowagi. Czyli, że czas jest, by zacząć jeść. Dziękuję Wam Dziewczynki za to forum również, bo widzę, że będzie mi potrzebne. Mam nadzieję, że będziemy się tu wspierać skutecznie :) Czytałam Paczuszka i Babci Misi wpisy z diety i POdiety - czapki z głów. Jak śledziłam Wasze losy, takie abstrakcyjne to było dla mnie - szczególnie w początkowym okresie. Ale teraz cieszę się, że wsiadłam na ten sam wózek. :) Tak więc - musimy dobrze i mądrze gotować, mądrze żyć i być zdrowe. Ja jestem zadowolona i tego Wam też życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WitaJCIE:) Pączuszku dziękuje za zaproszenie więc jestem i licze na twoje wsparcie bo strasznie ciężko teraz rozumiem co chciały dziewczyny powiedzieć że na ZO jest gorzej niz na samej diecie. Niby jem wszystko to co moge ale ciągle mi sie wydaje że za dużo. A waga w jeden dzień ciut do góry w drugi w dół i tak to cały tydzień stoje w miejscu:P.......a Pączusiu my chyba jeden rocznik:D Kantalupa ja jak pierwszy raz zjadłam chleb też mi było ciężko ale na drugi dzień już bez sensacji:D Króliczku fajnie że chociaż troszke ci pomogło z oczami a z tego co wyczytałam w książce to czasem trzeba kilka razy stosować diete żeby całkiem pomogło ale następne podejście może być za rok. Wczoraj zrobiłam sobie danie z płatków owsianych z książki nawet mi smakowało a synuś sie pyta ''''' mamusiu co ty jesz pieskowe jedzenie'''''':D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewuszki kochane Jestem stara i głupia ech .... szkoda gadać :-( Ten tydzień wstecz był porażką ,dałam plamę na całej linii :-( Muszę chyba zwalić tę moje obżarstwo na @ ,żeby nie wyjść na kompletną kretynkę ! Zachowywałam się jak opętana ,cały czas coś mi się chciało ,a jak już zjadłam ,to okazało się ,że to nie to i dalej coś jadłam ... Na przemian słodkie i kwaśne itd jak w ciąży ,z tym ,że nie jestem i nic mnie nie usprawiedliwia :-( Przecież wiedziałam jak to się skończy ,to nie był mój pierwszy raz ,bo niby skąd te nadprogramowe 10 kg było ? Wiadomo , z obżarstwa niekontrolowanego - chorego nawet, rzekła bym :-( W tydz. przybyło mi 1,5 kg i prawie się załamałam :-( Jak zobaczyłam na wadze 70,6 kg ,to mało z niej nie spadłam :-( Ale nie czas na płacz i zgrzytanie zębami ! Do dzieła ,póki nie jest za późno ! Zrobiłam zakupy warzywne na ryneczku i od dziś , przez 7 dni będę na WO .Bo już 1 dzień w tyg za mało :-( I ja wiem już na pewno ,że jestem chora na obżarstwo :-( Nie mogę się pohamować jak alkoholik przed wypiciem następnego kieliszka :-( Dobra więc ,jestem chora i pozytyw z tego taki ,ze wiem i będę z tym walczyć ! Baka-ła , kochana widzisz jakie ja mogę dać wsparcie , skoro sama jestem do d..y :-( Ale właśnie po to jest ten post ,żebyśmy wzajemnie się wspierały i dzieliły naszymi przeżyciami ,przepisami i radami :-) Bo kto jak nie my same się nawzajem zrozumiemy :-) Ugotowałam sobie gar zupy warzywnej i będę ją jeść przez dwa dni ;-) Jutro dodam do niej pomidory i zrobi się inna ;-) Będę tu oczywiście zaglądać :-) Buziaki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry POdietówkom :) Ja dzisiaj dzień mam dietowy - tak sobie ułożyłam w głowie, że poniedziałki i piątki zrobię takie przypominajkowe. Ale już myślę, co mam jeść jutro. Na chlebek nie mam odwagi, więc pewnie poleci coś w stylu greckiej sałatki z fetą, może jajeczko....? Muszę się Wam pochwalić, że kupiłam sobie nowe dżinsy wczoraj - i były to spodnie 3 rozmiary mniejsze niż te, które obecnie na mnie zawisły! :)Ha! Z tej radości zakupiłam również sukienusię taką do "latania" - która też jest o 2 rozmiary mniejsza. Zrujnować się nie zrujnowałam, ale będzie to mocny sygnał do utrzymania efektów. Dobrze jest. Nie ciągnie mnie do słodyczy, nie pachnie mi kawa - nadal, trochę jest inaczej, bo mogę już skubnąć coś czy polizać, ale to mi wystarcza - tak więc szału nie ma. Myślę, że utrwalanie nawyków jest ważne i teraz nad tym trzeba pracować. No i małe porcje. Da się przeżyć :). Pozdrawiam Was i życzę miłego czasu przy talerzyku i bez talerzyka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci gratuluję ,trzymaj tak dalej :-) Też poszalałam z zakupami po zakończeniu diety i faktycznie jest to ogromna motywacja ,żeby do poprzedniej wagi nie wrócić :-) Dziś zmierzyłam sukienkę i była ciasnawa ,to kolejny sygnał do diety :-( Jestem już po zupce i strasznie mi się przelewa w jelitach ,chyba będzie rewolucja ;-) Pozdrawiam cieplutko 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pączuszku będzie dobrze trzymaj sie NA OBŻARSTWO TO JA TEŻ JESTEM CHORA I AŻ SIE BOJE co dalej z moją dietą ile ja jeszcze dam rade trzymać sie w ryzach a jest bardzo niebezpiecznie bo jak tylko ciut więcej zjem od razu waga idzie do góry. Kantalupa ja też wczoraj kupiłam 2 pary dżinsów takich w sam raz i musimy zrobić wszystko żebyśmy już takie pozostały:) Herbatko odezwij sie plissssssssssssss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, jestem, czytam Was i cieszę się, że trwacie tu lub tam :) Ja też trwam. Zaczęłam czwarty tydzień. Ciasnawe portki dopinają się nareszcie. Jestem zadowolona. Na wadze mniej ok. 4 kg. Nie jest to rewelacja ale nie rozpaczam. Coś się dzieje w moim organizmie :) Dotychczas używane przeze mnie okulary sprawiają wrażenie zbyt silnych. Mam duuużo energii. Codziennie sprzątam moje hektary korytarzy i przyległości, bo remont nieco przedłużył się. Pierwsza część jutro ma finisz. Reszta za 2-3 tygodnie. Zakisiłam nową partię kapusty. Póki co, zajadam kapustę sierpniową. Kwach ale smakuje niesamowicie. W słoiku stoi i czeka kimchi http://www.dietawarzywnoowocowa.pl/2010/06/kiszona-kapusta-pekinska-na-ostro.html Nie dodawałam jedynie imbiru. Już po troszku podjadam. Na jedzenie domowników patrzę jak na dekorację. Nawet piekę domownikom chleb i ciasta, i nic mnie nie rusza. Czasem nawet zapominam o jedzeniu. Dziwne. Znowu miałam wysyp imienin w rodzinie i w pracy. Przetrwałam o owocach i herbacie. Ludzie już sie nie dziwią i szanują moje postanowienie (a może dziwactwo ;) Pozdrawiam, trzymajcie się dzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Herbatko kochana ja też sie ciesze że trwasz w diecie:) Kurcze ja nawet nie wiedziałam że pekinke można kisić:)musze spróbować a ja znowu gar kremiku z dyni zrobiłam bardzo mi smakuje;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry Baka-ło kochana ,dzięki za słowa otuchy :-D Przetrwałam wczorajszy dzień bez jakiś większych problemów :-) Dziś drugi dzień dietki WO . Zielona Herbatko ,dzięki za link do świetnej stronki :-) Ja też nie wiedziałam ,że pekinkę można kisić .Na pewno spróbuję :-) Dziś planuję zrobić sok z marchwi ,jabłek i buraka .Na obiad do mojej wczorajszej zupy dodam pomidory i będzie nowy smak ;-) Zaraz wyjeżdżam na rowerze po większe zakupy do marketu ,może uda mi się kupić fajną paprykę na leczo - już dawno nie robiłam ,a tak lubię :-) Zimno ,ale słonecznie się dziś zapowiada :-) Życzę wszystkim miłego dzionka 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Dziewczynki :) Dzisiaj zjadłam jednak twarożku z chlebkiem - mnóstwo ogórka, papryki i cebuli i było dobrze. Czułam się pełna i syta długo. Jednak chlebek nadal czuję. Ciężki jest. Muszę też przyrządzić krem paprykowy i do niego użyję jutro ryżu - powinno też być ok. Podobnie jak Herbatka - na inne jedzenie patrzę raczej chłodno i bez żalu. Dzieciom ugotowałam makaron z sosem paprykowo-pomidorowym oraz szynką i jakoś nawet nie było mi specjalnie pod górkę z tej przyczyny. Stanęłam za to na wadze dzisiaj i chociaż ostatni tydzień stała, to poprzednie dwa dni zaowocowały 0,5kg, chociaż jestem w tym czasie miesiąca, gdy raczej nie zbywa na wadze.... :) Tak więc - niech tak będzie dalej. Na sok buraczkowy też mam chęć - pospieszę więc na zakupy jutro - bo dzisiaj czasu już nie będę mieć więcej - i będziemy znowu wyciskać :) Życzę Wam miłego dnia, pogoda ładna, słońce nienachalne, chłodek dość zdrowy. Trzymajcie za mnie kciuki, bo popołudniu załatwiam dość ważną, a nawet bardzo ważną rzecz - zawodowo :). Dziękuję i pozdrawiam Dzielne Dietóweczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kantalupa ,mam nadzieję ,że zawodowo wczoraj poszło wszystko po Twojej myśli :-) bo wychodzisz z diety wzorowo i na efekty nie trzeba długo czekać :-D Gratuluję :-) U mnie dziś trzeci dzień WO i czuję się lepiej ,chyba schodzi ze mnie to obżarstwo ostatnie :-( Zaraz wstawię warzywa na leczo i buraczki na barszcz :-) Właściwie jadam mało skomplikowane potrawy ,bo jakoś nie chce mi się kombinować ,ale jestem najedzona :-) Nie będę oryginalna twierdząc ,że na WO jest o wiele łatwiej ,niż na ZŻ :-( Po kolejnej mojej wpadce (obżarstwa) stwierdzam ,że popadam w paranoję :-( Będę się bać włożyć cokolwiek do ust innego niż warzywa czy owoce ,żeby nie powtórzyły się te napady jedzeniowe , słodyczowe i inne np. dużo chleba razowego co prawda zdrowego ,ale za dużo :-( Do końca życia trzeba będzie uważać na jedzenie i to będzie moja obsesja ,bo inaczej się nie da :-( Muszę to potraktować poważnie i z pokorą i traktować jak wyzwanie ! Ale czy dam radę ? Słaba jestem - przynajmniej do tej pory zawsze siebie zawodziłam w tej kwestii ,pomimo wcześniejszych postanowień i obietnic :-( No ale dopóki człowiek żyć będzie ,to ma szansę na zmiany :-D I tego się będę trzymać ! No ,to idę gotować leczo ,a Wam życzę miłego dzionka 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda to prawda, że na ścisłej diecie jest spokojnie - odtąd dotąd i już. Teraz więcej same musimy sterować. Bo nam wolno. I tu jest pies pogrzebany. Dobrze Cię rozumiem Pączuszku - chyba wszystkie się tu znalazłyśmy z tej samej przyczyny - zaburzone łaknienie.... Taka smutna to prawda. Ale - nie wolno mówić o sobie, że się jest słabym. Jesteśmy silne, wytrzymałyśmy taki rygor, rozmyślałyśmy tyle o przyczynach stanu, w którym się znalazłyśmy, więc musiałyśmy dojść do jakichś konstruktywnych wniosków. Trzeba się skupić na plusach, a one na pewno są. Ja wyliczam takie - myślę o tym co i jak zjeść zawczasu, nie rzucam się na garnek czy lodówkę, tylko pytam się czy muszę teraz jeść akurat ( w końcu do "ssania" już się tak przyzwyczaiłam, że nie muszę ruszać na polowanie, żeby zaspokoić głód - wytrzymam, a do tego czasu pomyślę i zrobię coś sensownego do jedzenia), plusem jest to, że można oblizać już łyżkę z tym niedozwolonym jedzonkiem, plusem jest to, że się człowiek szanuje bardziej, jeśli kolejny pojedynek wygra ze sobą, plusem są komplementy na temat wyglądu, plusem jest własne odbicie w lustrze :), duży plus to poprawa zdrowia, kondycji, lekkość, plusem jest to, że wchodzimy w mniejsze ciuchy, ..... hahah :) Plusów jest całe mnóstwo. I to takich długofalowych. Myślę, że chwila zapomnienia przy dobrym jedzonku nie stanowi aż takiej wartości, by nie pamiętać tego, co wymieniłam. Musimy się afirmować. Tak więc każda z nas musi pamiętać, że jest ładna, mądra, silna, szczupła, atrakcyjna, zdrowa, pełna życia i może i potrafi jeść z głową i zdrowo, a wtedy...... będzie dobrze. Odtąd ..... do zawsze :) Amen :) I tego Wam życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupo Droga ,masz 100 % racji :-D Mądra kobietka z Ciebie :-) Cieszę się ,że M@da zapoczątkowała ten temat: Po diecie ...bo to dopiero sztuka i tu dopiero potrzebne jest wsparcie i RYZY ;-) Ja za 4 dni po raz już nie wiem który, spróbuję jeść rozsądnie dłużej niż dotychczas ,a może nawet już na zawsze :-D Czego sobie i wszystkim borykającym się z podobnym problemem życzę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupa, 🖐️ podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękoma i nogami, nawet tą w gipsie :) ujęłaś to tak że lepiej nie można, paczuszku, z Tobą również zgadzam się, że to forum jest chyba bardziej potrzebne jak na w-o, a na pewno nie mniej! m@da dziękuję :) czapki z głów :) czytając Wasze wpisy o napadach obżarstwa nie jestem już tak bardzo sroga i zła na siebie wiedząc, że innym również nie jest łatwo, łatwiej się podnieść i chcieć znowu zacząć od nowa... moje uwięzienie w domu nie sprzyja twórczemu myśleniu, dzisiaj zaczęła dopadać mnie chandra... a co wtedy "pomaga"? batonik.. na chwilę podczas mielenia go w ustach, a potem włącza się schemacik.... i złe myślenie o sobie.... brrrr!!! stop!!! paczuszku dziękuję Ci że napisałaś tyle o swoich ostatnich zmaganiach, widzę że stawia mnie to na nogi i zaczynam znowu myśleć o otrząśnięciu się z tego marazmu i szkodzeniu sobie :( a to jest mój pierwszy i chyba najważniejszy krok :) pozdrawiam Wszystkie dbające o siebie kobietki 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babciu Misiu ... najtrudniejszy jest właśnie ten pierwszy krok :-D dlatego ,skoro już go zrobiłaś ,to teraz już będzie tylko z górki :-D Zacznij od przypominajki ,a potem jak już nóżka się wygoi dodasz spacery i jakiś inny ruch z czasem,a efekt będzie murowany :-) Batoniki ,batoniki .... najgorszy mój wróg :-( a tak je uwielbiam ;-) Ale cieszę się ,że chociaż mamy te przypominajki ,na jakiś czas w ogóle nie myślę o słodyczach i innych smakołykach ,coś jak Wy patrzę na nie jak na coś obcego ;-) Tylko u mnie w trakcie diety sporo muszę wyrzucać ,bo jestem teraz sama z synem ,a on ciągle coś zostawia :-( Walczę z nim o to ale on jest niejadkiem i ciężko jak cholewka .... W przeciwieństwie do mnie ,ja zmiatam wszystko ;-) I to też mnie gubi ,bo takie dokańczanie ,żeby nie wyrzucić ,to sporo kal w ciągu dnia się uzbiera :-( Muszę się przemóc i po przypominajce znowu nie zacząć dojadać po nim . Dziś u nas pada od rana i cieszę się ,że mam zakupy zrobione .Leczo ugotowane ,zakwas wstawiony ,będzie dobrze :-) Miłego dzionka Laseczki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, tak - to zmiatanie z talerza, bo szkoda przecież to też taka lekka choroba :) Gospodarnej Pani Domu :). Ja mam psa, więc to sprawę załatwia. Ale mojego tycia to nie hamowało, bo przemysłowe ilości orzechów czekoladzie oraz duuuuże obiady i kolacje dały swoje efekty pomimo regularnego uprawniania sportu i gimnastykowania się na fitnessie.... Dlatego ta dieta "odszlamiła" mi umysł i ciało. Poświęcenie było duże, efekty są fantastyczne, więc szkoda byłoby to utopić w talerzu rolad wołowych z kluskami i butelce wina.... Musi być ok. Całe szczęście - nie ciągnie mnie do grzechu. Umyśliłam te 2 dni warzywne - jako dobrą praktykę i liczę, że nawyki się będą utrwalać. W tygodniu pomalutku, z głową, w poniedziałek i piątek warzywnie, a weekend? Więcej czasu na przemyślenie gotowania i czas na bycie z rodziną i ruch. Wczoraj zjadłam fasolki szparagowej na obiad - dodałam odrobinę masła, które już weszło do diety po WO i sypnęłam odrobinę bułki tartej - ale serio malutko - nie to, co kiedyś, dokroiłam potem do tego więcej zieleniny - a więc koperku, szczypiorku i pietruszki i zamieszałam na malutkim podduszeniu i co? No i było super! Wcale nie gorzej niż kiedyś, gdy fasolka była gotowana z kostką rosołową, maszczona kostką niemal masła i połową torebki bułki tartej. Fuuuuuj ;( hiihhiih Czyli trzeba modyfikować dotychczasowe przepisy. Rodzinie też się to przyjmie. Moi domownicy wciągają zupę paprykową, fasolka wczoraj też im weszła z mlaskaniem, o sokach nie wspominam czy sałatce z tartą marchewką, chrzanem i grejfrutem. Sos do mięsa zagęściłam im ostatnio cebulą i marchewką, które zmiksowałam blenderem i też wcinali :) I to są kolejne korzyści! Dajemy radę Dziewczynki :) Jesteśmy Wielkie! Duchem! Bo rozmiary są już cywilizowane :) Będzie dobrze :) Miłego dzionka Wam życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupa ,z tego co wyczytałam ,to pozbyłaś się 15 kg na diecie ,a można wiedzieć z jakiej wagi startowałaś ? Z tym zagęszczaniem sosów warzywami ,to świetny sposób ,na bank go wykorzystam :-D Dzięki :-) Najgorsze u mnie jest to ciągłe pogryzanie ,nawet teraz zawsze ruszam buzią ;-) Tylko teraz chrupię jabłka ,pokrojone na cząstki ,albo marchewkę ,a ostatnio to nawet kalafior surowy pocięty na różyczki .Ale po diecie sięgam mimo chodem po orzeszki,słonecznik i inne bakalie.Staram się wystrzegać cukierków i wafelków ,ale bakalie też są strasznie kaloryczne :-( Kiedyś paliłam papierosy i ręce miały zajęcie ,a teraz myślę ,że sobie to rekompensuję jedzeniem :-( Niby nic - wydawałoby się ,ale jednak .Suma sumarum ,przez cały dzień się uzbiera ,a szczególnie wieczorem ,jak już nie ma nic do robienia ,aż świerzbi,żeby coś jeść :-( Jak Wy sobie radzicie wieczorkiem gdy nachodzi ochota na małe co nieco ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pączuszku - z pojadaniem nie mam problemów, więc nie pomogę.... W trakcie zaś tej 6tygodniówki po prostu wieczory robiłam o szklance wody albo herbacie miętowej, żeby nie rozsiadać się do posiłku. Ja wcześniej nie miałam tendencji do pojadania, za to wolę posiłki zasiadane i obfite. Więc może jest mi akurat teraz łatwiej. Kiedyś czytałam, że pojadanie wynika z niskiej koncentracji. Nie skupiamy się dobrze na tym, co robimy, dlatego mamy to miejsce na jeszcze jedną dodatkową czynność. Może to racja. Trochę mi łyso mówić o wadze swojej, więc nie powiem w kilogramach. Postanowiłam do tego nie wracać i uznać za przerobione zadanie i tyle. :) Tym bardziej, że jestem aktywna, gimnastykuję się, chodzę na siłownię - a mimo to było mnie dużo. Duża kobieta, ubita, twarda, kawał ciała, biodra, piersi, ramiona -i chociaż brzucha nie było, to rozmiar generalnie był taki jakiś .... jak z bajek o Oberixie chyba - powiem więc, że i 46, a co do biustu, to nawet 48 się zdarzało...... Mam 170 cm wzrostu i myślę, że nadwagi zgromadziłam dobre 20 kilo. Teraz, jak ten plecak rozładowuję, czuję się już całkiem inaczej. I może to pomaga - żeby czuć się inaczej i to cieszy. Wtedy też łatwiej pewne rzeczy poddać selekcji - jako te ze starego wcielenia. Myślę, że każda z nas przeżywa to inaczej. Mamy huśtawki przeróżne, natura nam nie odpuszcza - a to hormony, a to czas i tak dalej. Ale trzeba zawsze siebie akceptować. Nawet z tym worem tłuszczu w ustroju. Ja bardzo dużo wykonałam pracy mentalnej - trzy lata temu. Bardzo cierpiałam psychicznie, miotałam się, niszczyłam swoje życie i swoją przyszłość. Udało mi się trafić na moment, w którym moja świadomość zaczęła się otwierać na inne widoki. Ale to jest trudne i żmudne. Człowiek uczy się siebie i życia od nowa. I nie wolno NIGDY zapominać o tym, że jest się wiele wartym, że jest się wartością samą w sobie, że się zasługuje na najlepsze, że można, że się potrafi. Efekty zmian wtedy przyjdą na pewno. Nie od razu, ale na pewno. Widzę to po sobie. Najpierw porządek w głowie, małe zmiany w myślach, większe zmiany w myślach, potem słowa, nowe gesty, potem zmiany w codziennych zachowaniach, nawet tych najdrobniejszych. Pilnowałam siebie, aż doszłam do tej diety. Bo pomimo takiej wielkiej pracy nad umysłem - ciało wołało o kompensację tego trudu i jednak się jadło, niepotrzebnie tak jadło, dobrze było, bo się sobie mówiło, że posiłek to dobro wspólne, wspólny czas przy stole, gotowanie to sztuka, w której jestem dobra, sprawiam sobie święto, innym przyjemność i tak dalej. Teorii zawsze sobie człowiek dostarczy, jak tylko potrzebuje. Ale powoli dochodziłam do decyzji. I trafiłam na to forum. I dobrze. Mam to szczęście, że trafiam w końcu tam, gdzie mi dobrze. A na tym forum jest dobrze. Bardzo mi ono pomagało na diecie i teraz też się bardzo liczy, a więc dziękuję Wam serdecznie POdietóweczki i ściskam za wszystkie Was łapki. Miłego wieczora :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupo droga, masz rację ,że wszystko mamy w głowie i od tego trzeba zacząć wszelakie zmiany :-) W moim przypadku z tym nieszczęsnym podjadaniem i pewnie jeszcze innych parę rzeczy niezwiązanych z dietą ,ale z życiem by się znalazło :-) Radzić komuś jest łatwo ,ale jak nas samych dotknie ten sam problem ,to już inaczej wygląda i wcale nie jest to takie różowe ;-) Praca nad sobą jest trudna ale bez tego ani rusz . Jestem godna podziwu dla Twojej mądrości i wytrwałości w dążeniu do lepszej samej siebie nie tylko cieleśnie ale i duchowo ,pomimo przeszkód i cierpień .Trzymam za Ciebie kciuki ,żebyś osiągnęła wszystko co sobie zamarzysz zarówno na płaszczyźnie osobistej jak i zawodowej :-D A nam wszystkim życzę ,żeby było nas tu więcej wspierających się wzajemnie 🌼 Miłego wieczorku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, jak wyjść z tej diety? muszę ją skończyć, troszkę utyć i przejść na SCD, nakierowaną na jelita, bo w-o niezbyt je leczy...Czy to jest tak, że pierwszego dnia jakiś sucharek, w drugim łyżeczka oliwy, a w następnym kasza gryczana? Czyli w drugim dniu już chlebka i oliwy więcej? Plis, może ktoś opisze dokładniej, u Dąbrowskiej nima...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Miło się Was czyta :) Papajo, z diety powinno się wychodzić tyle czasu, ile się na niej było. To też nie jest łatwe. Ja przez pierwsze dni PO jadłam podobnie jak na diecie, wprowadziłam tylko czerstwy, razowych chleb na zakwasie własnego wypieku. Po 2 -3 dniach dołączyłam kaszę gryczaną zupełnie postną, gotowaną na wodzie. W międzyczasie dorzuciłam jakiś owoc, którego nie można było jeść na diecie. Potem wprowadzałam makaron z pełnoziarnistej mąki, jajko, olej lniany do surówek. Nie spieszyło mi się do tłuszczu. Potem był biały ser, ryba na parze. Nowości wprowadzałam co 2 - 3 dni. Aha, jeszcze był miód. Bardzo za nim tęskniłam zawsze, a podczas tej diety ani razu. No i też w którymś momencie gotowałam płatki owsiane na mleku. Po prostu jak miałam ochotę na "nowość" to się do niej przymierzałam. Jakiś czas po powrocie na zdrowe żywienie wróciłam do ziemniaków, mięsa i czasem do wędliny. Częściej miałam smaka, a jak przyszło co do czego, nie byłam zachwycona, po prostu nie smakowało mi. Niestety wracałam też powoli do ciasta i późnych kolacji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Ci Zielona Herbatko, właśnie o taką poradę mi chodziło, i zapewne nie tylko ja skorzystam. Piszesz, tyle czasu wychodzić...czyli cztery i pół tygodnia...o, rany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :-D I to wychodzenie jest właśnie bardzo trudne :-( Na diecie byłam 6 tyg i w miarę prawidłowo wychodziłam z niej 3 tyg ,co owocowało dobrym samopoczuciem i dalszym spadkiem wagi :-) Niestety ,nie wytrzymałam i z różnych przyczyn spróbowałam smakołyków ,a potem już poszło :-( Nie mogłam się pohamować i znowu wróciłam do złych nawyków ,co natychmiast spowodowało złe nastawienie ,złe samopoczucie i w krótkim czasie wzrost wagi :-( Na szczęście rozum mi wrócił ( nie wiem na jak długo ;-) i teraz jestem na tyg. przypominajce ,ale od poniedziałku znowu planuję odżywiać się zdrowo :-D Mam nadzieję ( nie wiem już który raz w życiu ) ,że tym razem już na stałe :-D Zaglądam na tę stronkę kilka razy dziennie ,bo tu czuję zrozumienie mojego problemu i coraz mniej się wstydzę pisząc o swoich słabościach .Na co dzień w życiu bywa ciężko ,wokół nikt tego nie rozumie ,bo nikt tego nie zna z autopsji :-( Już nawet nic nie mówię ,że jestem na diecie ,po prostu jak mnie czymś częstuję ,to mówię ,że nie mam ochoty albo zwyczajnie jestem najedzona ;-) Oj ,ale się rozpisałam z rana ... muszę lecieć ,syna do szkoły pogonić ;-) Na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie POdietóweczki! Jak Wam idzie wychodzenie z dietki? Ja wczoraj jadłam sałatkę a la grecką - pysznie mi wyszła! :) - z ryżem brązowym. Ojej ojej - ale było dobrze :) To straszna frajda tak jeść inaczej i mieć z tego radość. A do tego satysfakcja dotyczyła faktu, że jem zgodnie z dietą, smaczniej też już niż na samym reżimie, mamy wszyscy kolorowo na talerzu, nie jestem "ojedzona" i ciężka i dobrze mi. No i mój talerz wyglądał jak talerz rodzinki, z tym, że oni jedli duszonego kurczaka do tego. Kurczaka natarłam cebulą zmiksowaną z oliwą z oliwek i cytryną, zostawiłam na dzień w lodówce, a potem ułożyłam w naczyniu żaroodpornym, udusiłam w nim, a na koniec dałam grzanie na rożno, żeby się zarumienił z wierzchu i bardzo im smakowało. Przyrządzony był w sumie tak, że i ja bym go mogła jeść, ale jeszcze za wcześnie.... Czyli co? Da się? Da się. Na wadze zobaczyłam znowu pół kilo mniej, co oznacza, że dobijam do 17 kilo w dół. Schodzę więc powoli z rozmiaru 42 na 40. Ha! Już zaczęłam robić listę nowych ciuchów :). Hihihi - planowanie to też frajda :) Tak więc pragnę, żeby Wam się udzielił mój dobry nastrój, pozytywne nastawienia i frajda ze zmian, które zaczęłyśmy wprowadzać. W tej chwili jestem w tak dobrym klimacie, że chcę Wam przypomnieć, że warto się zmieniać. Będzie dobrze! Trzymam łapki za Wszystkie Dzielne Kobitki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie POdietówki! Chociaż mi jeszcze daleko do Was, czytam, bo piszecie bardzo mądrze o swoich spostrzeżeniach i tak po ludzku borykacie się z trudnościami. Kantalupo, mądra z Ciebie kobietka i tyle w Tobie optymizmu, że nic, tylko brać przykład. Paczuszku, masz rację, potem jest znowu trudno. Ale już można zjeść to i owo. Już jesteśmy przyzwyczajone do umiaru, więc uda się. Myślę, że nie jest u Ciebie aż tak źle, bo na pewno jakieś dobre nawyki utrwalone podczas diety przetrwały. Ja już od trzech lat zdecydowanie mniej solę, jako przyprawy stosuję zioła z ogródka lub sklepowe, nie mam w kuchni przypraw z glutaminianem sodu, nie kupuję zupek w torebkach, kubkach, kostkach. Nie kupuję żadnych gotowych dań. Jeśli stosuję do zupy wywar, to z chudego mięsa albo z samych warzyw. Zaczęłam piec chleb i bułki. Używam dużo mąki razowej (jeszcze do końca nie odwykłam od tortowej). Sama robię dżemy i dodaję do nich znacznie mniej cukru, a do marmolady z jabłek wcale. Kiszę buraki, kapustę, ogórki, a ostatnio zrobiłam ocet jabłkowy. Nawet żurek robię na zakwasie z mąki razowej. Powiem Wam, że nie od razu byłam taka mądra, pracowita i dbająca o zdrowie. Potrzeba było ponad trzech lat aby dojść do tego. Dużo wiadomości musiałam szukać w internecie, przeczytałam książki Tombaka, Górnickiej, a przede wszystkim "przemeblowałam" swoje myślenie. Nie do końca wszystko mi się udaje ale wiem, że jestem na dobrej drodze. A ta dieta 3 lata temu była darem niebios. Papajo, nie przerażaj się tym wychodzeniem z diety. Organizm sam CI podpowie, co jest dla niego odpowiednie. Ty pilnuj tylko proporcji, bo z pewnością nie wszystko ze starego menu będzie Ci po diecie smakowało. Do wielu potraw i smaków będziesz przyzwyczajać się od nowa. Do tych niekorzystnych nie przyzwyczajaj się na nowo. Można żyć bez octu, majonezu, ziemniaków z tłuszczem lub sosem czy potraw i przetworów z konserwantami. O kawie nie wspomnę. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozkoszuję się skibeczką razowca...mmniam. Jutro kasza gryczana. Trochę się rozczarowałam mocą diety, niestety, moje jelito, krwawiące, nie zagoiło się. Myślę,że dieta SCD okaże się trafniejsza.Na niej mniej jest surowizny...nakierowana jest na odbudowę dobrej flory jelitowej a zagłodzenie tej złej. Dziewczyny, kiedy mogę zacząć jeść jogurt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj po południu, zjadłam pierwszą kromkę chleba, dzisiaj już kilka.Jutro kasza. Spieszno mi do jogurtu SCD, dlatego tak wypytuję, bo kilka jego słoiczków już zrobiłam i czeka w lodówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papaja nie przesadzaj z chlebkiem. Kromeczka do jednego posiłku, czyli 2 - 3 nieduże kromki. Taki domowy jogurt, hmm marzenie. Przed laty robiłam taki moim dzieciom. Dogrzewałam na kaflowym piecu kuchennym. Zawsze wychodził super :) Dzisiaj upiekłam dynię. Jem i czuję smak moreli. :)Do tego surówka z podkiszonej kapusty ze startym jabłkiem i marchewką, posypana kminkiem. Wyjadłam już pół słoika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×