Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Dorwałam się jak głupia do tego chleba, jak gdyby niczego nie zrozumiawszy z intencji autorki tej diety...eh Dynię też wieczorkiem upiekłam, ale miałam taką pestkową, i w plastrach jest niesmaczna. Muszę ją zmiksować. Taka bardziej pomarańczowa, jest lepsza, chociaż pestki z niej nie są narosłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do zauroczonych
dietą warzywno-owocową. Otóż to kardynalny błąd. W diecie powinno być wszystko, ale z umiarem i rozsąkiem popartym wiedzą. Typowy przykład: pewna młoda kobieta , tzw. "modystka", niepotrzebnie dbając o linię ową dietą, zwynarowiła organizm i nie mogła zajść w ciąże i urodzić upragnione dziecko. Okazało się, że unikając tłuszczów zwierzęcych pozbawiła organizm pewnych hormonów płciowych i klops!! Po przejściu na normalną dietę zaszła w ciążę i "odchudzanie" ma teraz już głęboko, za przeproszeniem, w dupie. Cieszy się córeczką, mężem i po prostu życiem. Notabene, do pełnego zestawu, oprócz prawidłowej diety należy dodać: higienę, rekreacyjny wysiłek fizyczny, pozytywne nastawienie psychiczne, oczyszczanie z toksyn. Polecam lekturę z netu: vademecum zdrowia- jak żyć żeby żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do przedmówczyni Ta modelka pewnie była na innych dietach, my tu piszemy o 6-tygodniowej warzywno -owocowej Leczniczej. Ona nie może trwać dłużej! Wiele kobiet zaszło w ciążę po niej, bo rozpuściła zrosty w jajowodach! Pewnie pomyliłaś diety...a skoro zaszła w ciążę, to i tak dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to jest, jak do diety przystępują osoby, które nie powinny być na niej. Żeby to wiedzieć, trzeba najpierw jak najwięcej dowiedzieć się o diecie, którą ma się zamiar podjąć i dobrze przemyśleć przed podjęciem decyzji. Trzeba kierować się rozumem a nie tylko przemożną chęcią schudnięcia za wszelką cenę i wskakiwać na dietę lecznicza, bo ktoś na niej schudł ileś tam kg. Niestety wiele osób postępuje nierozważnie. Szczególnie są to osoby bardzo młode i właśnie tzw. "modystki". A z drugiej strony nie wiadomo, czy owa modelka była na TEJ właśnie, czy na zupełnie innej diecie. Opinie można wypisywać, jak się dobrze zna szczegóły. Zresztą, skoro ta dieta wyniszcza organizm, to już dawno nie powinno mnie tu być, a jestem :) cieszę się nienajgorszym zdrowiem, niezła wagą (podam wieczorem) i nienajgorszą kondycją. Muszę zaznaczyć, że od ponad trzech lat jestem związana z dietą E. Dąbrowskiej. Raz w roku jestem na 6 tygodniowym poście a potem stosuję w miarę możliwości diety przypominające oraz zdrowe żywienie. To już moja czwarta sześciotygodniowa edycja. Postanowiłam przedłużyć do pełnych 6 tygodni. Wracam na dietę z powodu niedoczynności tarczycy i jej ubocznych skutków. Rezultaty są widoczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też mam niedoczynność, i obiecuję sobie powtarzać dietę corocznie.W pierwszym tygodniu tarczyca trochę uwierała(mam też guzki), a potem zapomniałam o niej. Dzisiaj spróbowałam jogurcik, który sama zrobiłam w nowej jogurtownicy. Mam nadzieję, że nie zakłóciłam niczego w swoim organizmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :-D Oj ,tak ,tak ... Ludzie "ulepszają" tę dietę po swojemu i nazywają nadal w/g dr. E.Dąbrowskiej ,a która już dawno po modyfikacji nią nie jest i potem wieszają na niej "psy" :-( Ja już drugi raz przeszłam post 6 tyg. i niedawno robiłam badania okresowe - wyszły rewelacyjnie :-) Także jestem następnym z wielu ,której stosowanie "naszej" cudnej diety pomogło :-D Pomogło nie tylko dla ciała ,ale i duszy . Rzeczywiście jak wspomniała Herbatka Zielona ,zmieniają się pomału nawyki żywieniowe i myślowe . I pomimo wpadek "śmieciowych" ,raczej większość jedzenia staram się spożywać i serwować zdrowo :-) Celowo używam słowa "staram" ... Ponieważ po wielu ,wielu latach nieprzywiązywania uwagi co wkładamy do ust ,trudno tak z dnia na dzień zmienić nawyki :-( Ale staram się i nie tylko dlatego ,że tak się powinno ,ale dlatego ,że smak mi się zmienia i już niektóre potrawy ( te niezdrowe na szczęście )po prostu mi nie smakują :-D Za to stawiam na przewagę warzyw i owoców :-) U mnie jest jeszcze jeden problem z którego niedawno właściwie zdałam sobie sprawę ,bardziej psychologiczny - niestety :-( Otóż , przez ostatnich 20 lat pracowaliśmy z mężem prowadząc własną działalność .Wychodziliśmy z domu o 5:30 ,a wracaliśmy między 20-tą , a 22-gą .... Między czasie mąż wpadał do domu zerknąć do dzieci .Cały dzień posiłki jedliśmy w biegu i nigdy na nich się nie skupialiśmy - nawet w niedzielę :-( Cały dzień coś się przegryzało i te nawyki zaowocowały niestrawnością ,nieżytem żołądka i otyłością :-( Tak na dobrą sprawę dopiero Kantalupa otworzyła mi oczy - za co bardzo jej dziękuję :-D Stwierdziłam,że ja tak naprawdę nie potrafię jeść :-( Wiem ,że zabrzmi to dziwnie ,ale taka właśnie jest prawda -smutna :-( Postanowiłam nauczyć się jeść ,celebrować posiłki ,więcej uwagi poświęcić temu zajęciu .Dziś np. nakryłam ławę w pokoju i jak "biały człowiek" z namaszczeniem zasiadłam do śniadanka z synem przy stole :-) Czułam się świetnie ,zjadłam niewiele bo tylko swoją sałatkę warzywną ,ale JAK ! Co najmniej jakbym jadła królewskie danie - tak się delektowałam :-D Zamówiłam stół do pokoju i już nie mogę się doczekać ,aż będę go ładnie nakrywać i przy nim ,z wyprostowanymi plecami spożywać codziennie ładnie podane posiłki :-D Już nie na stoją co i w biegu ,a kulturalnie i zdrowo :-D Zauważyłam tez ,że takie jedzenie z przemyśleniem daje oprócz większej przyjemności ,większą sytość przy mniejszej ilości ,co na pewno zaskutkuje w przyszłości :-) Także widzicie kochane koleżanki ,oprócz zmian w przygotowaniu posiłków ,muszę się jeszcze nauczyć je spożywać :-D Ale mam ogromną nadzieję ,że mi się uda .Małymi kroczkami ale do przodu :-) Miłej niedzieli 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dzielne POdietówki :) Czytam Was, czytam i widzę, że się rozwijamy kulinarnie i mentalnie :). Dziękuję Wam za ciepłe słowa i dziękuję za to forum w ogóle. W weekend kucharzyłam zdrowo. Chcę Wam polecić robienie piersi z kurczaka z cytryną. Nacieramy kurczaczka i dusimy albo prażymy w folii. Efekt jest fajny, bo pierś nie jest taka sucha, w środku pozostaje fajnie wilgotna i jest sprężysta. Myślę, że jakby się ugrillowało, też będzie atrakcyjnie. Spróbowałam właśnie mięska wczoraj do obiadu i okazało się, że zjadłam mniej niż połowę piersi, górę sałatki i ryż i było to wystarczające. Rodzinka jadła polędwiczki z folii, ale mojemu kurczakowi nie odpuścili, więc zjedli pozostałe półtora i dla mnie nie zostało nic.... Została zaś polędwiczka.... :) Zrobiłam też naleśniki z mąki żytniej. Wyszły całkiem inne. Miękkie, ciapowate właściwie i rwały się. Smakowo ok, ale gdybym na przykład chciała coś w nie zawinąć - próżny trud. Przypuszczam, że jednak trzeba dokładać trochę mąki pszennej... Ale też towarzystwo jadło - ja spróbowałam jednego. I nie dokończyłam. Okazuje się, że smaki rzeczywiście się zmieniają, nie ma takiego "zugu" do jedzenia niezdrowo, inaczej się najadam i lepiej się czuję, gdy wciągnę górę sałatki, którą sobie doprawię raz tak raz siak, niż kawał mięsa. Jedynie co - to ciągnie mnie do chleba. Ale nie trafiłam jeszcze na taki, który mi smakuje bez uwag, więc też nie zjem za dużo - dotąd wyszło mi może z 8 kromeczek z małego chlebka od 13 października w sumie. Waga nadal w dół. To cieszy. I jeszcze cieszy coś, o czym powiem w tajemnicy - wczoraj wieczorem zachciało mi się słodkiego. Ale tak dziwnie - jakby do głosu doszła ciemna strona Kantalupy :). Ponieważ zaczęła mi się @ - wiadomo, rozgrzeszyć się łatwo, więc tak, tak - zjem sobie coś. W domu niestety nic nie było, a jedynie nutella w szafce.... - no i co? Poszłam. Nabrałam na palec prosto ze słoika - jak jakiś mały złodziejaszek, a potem... już już miałam palucha do dzioba wsadzić, gdy jasna strona Kantalupy rzekła -"puknij się w czółko, co to za jedzenie w ogóle?, co to za zachowanie? a tak po prawdzie wcale tego nie potrzebujesz, nie umrzesz.... no bez sensu tak przecież..." No i palucha nie oblizałam, umyłam, wytarłam i tyle. I byłam z siebie dumna, jakbym co najmniej jakiś maraton wygrała albo jeszcze coś lepszego.... Dobrze jest. I będzie dobrze dalej. Da się żyć. Dzisiaj mam mój dzień warzywny. Zjadłam zupki brokułowej, mam jeszcze resztę na popołudnie, zapakowane mam jabłuszko i marchewkę i kilka ogórków kiszonych. Taki dzień na odciążenie. A jutro mogę sobie znowu coś obmyślić. Pozdrawiam Paczuszka i czekam na relacje z "zasiadanego" obiadku. :) Bawcie się dobrze i trwajcie dzielnie :). Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ważyłam się, ale coś nie tak ze mną albo z moją wagą. Jakbym nic przez tydzień nie schudłam a przecież widzę po ubraniach i czuję się znacznie lżejsza. Jeszcze tydzień, może dwa :) Kantalupo, jakaś Ty dzielna. Takie nieoblizanie palca z nutelli to jak jedna wygrana bitwa :) Ja tak mam podczas krojenia chleba. Ale upajam się zapachem podczas pieczenia i krojenia, i wystarczy. Już zaczęłam obmyślać menu dla rodzinki na długi weekend. Sobie zrobię gołąbki z warzywami, rodzince to, czego nie lubię (rosół i mięso z kurczaka w rożnych wariantach). Przynajmniej nie będzie mi żal ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :-D Dziś pomału wychodzę z tyg. przypominajki :-) Dużo lepiej się czuję ,nogi ( żylaki) przestały mnie boleć :-) Na wadze lżejsza jestem :-D I choć nie mam jeszcze stołu ,to posiłkami się delektuję póki co przy ławie ;-) Dziś zrobiłam surówkę i dodałam do niej łyżę oleju lnianego ,a na obiad miałam kaszę gryczaną bez niczego ,tylko z tą surówką i smakowała wyśmienicie :-) Zjadłam oczywiście malutko ,za to surówki dużo ;-) Zrobiłam dziś jakieś 10 km na piechotę i to takim dość żwawym marszem ,trzeba wykorzystać tę piękną jesienną pogodę :-) Pozdrawiam Was wszystkie,miłego wieczorku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę Paczuszku, że zawzięłaś się nie na żarty. I tak trzymaj. Wynik wspaniały. Gratulacje. 29- ty dzień mija a ja jakaś niedojedzona chodzę. Właśnie próbuję świeżo ukiszoną kapustkę. Przepyszna ale nadal czegoś mi brakuje chociaż miejsca w żołądku już brakuje. Jutro planuję warzywne zakupy na targu o ile zdążę szybko zakończyć leczenie syna u chirurga (znaczy popatrzenie na gojący się palec). Zobaczymy jak długo będzie lekarz szedł, bo ostatnio zajęło mu to ponad 30 minut (z sąsiedniego gabinetu, gdzie gawędził z dzieckiem). Uff Pozdrawiam, trzymajcie się mocno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki ciągle jestem z wami tylko na pisanie jakoś tak weny brak:) waga raz w dół raz w góry a w efekcie stoi w miejscu. Wydedukowałam że musze wyrzucić chlebek z diety to może jeszcze ciut mi spadnie:) Kantalupa jak ty pienie piszesz aż miło cie poczytać:D Herbatko gratulacje jescze troche i też będziesz wychodzić z diety:) Pączuszku gratuluje kolejnego spadku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bakała! Jesteś?! :) Całe szczęście, bo już się zastanawiałam jak Ci idzie. Ja właśnie skonsumowałam sałatkę z połową kabanoska (podobno drobiowego) i jest dobrze. Wczoraj na moim dniu warzywnym chodziło to za mną. Dzieciom ugotowałam zupę pomidorową na rosole, a widzicie pomidorówka już jest z pomidorami u mnie, a nie z przecierem... Tak powoli zmiany się wprowadza i okazuje się, że nie trzeba się martwić tym, że czegoś tam rodzinka nie zje. Zje i już. Chodzi też za mną ryba. Ale jeszcze trzeba trochę na nią poczekać. Jak Wam idzie Dziewczyny? Macie jakieś swoje recepty na dania, które są już tymi "z nowego życia PO diecie"? Podzielcie się :) Pozdrawiam Was i biorę się do roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieńdoberek :-D Wczoraj odnotowałam mój pierwszy wielki sukces ;-) ,otóż syn mój ,niejadek jak zwykle zostawił na talerzu ,a ja dzielnie tego nie zjadłam ;-) Wiem ,wiem ,że to brzmi nieco dziwnie ,ale dla mnie to duży krok do przodu :-) A tak poza tym ,to wczoraj zrobiłam świetną fasolkę niby "Jaś" ,bo cosik mała była ta fasolka . Podam jak robiłam : Ok 40dkg fasoli namoczyłam w gorącej wodzie na ok 1 godz. Następnie ją odcedziłam i ponownie zalałam gorącą wodą dodając małą łyżeczkę kminku.Kminek po to ,żeby fasolka była lekko strawna i nie powodowała wzdęć .Muszę przyznać ,że zadziałał ;-) Następnie postawiłam na gaz do zagotowania ,dodając liść laurowy ,3 ziarenka ziela angielskiego, średniej wielkości posiekaną cebulkę i liść pora,startą na wiórki marchew i kawałek selera,sól i pieprz. I tak z tymi wszystkimi warzywami gotowałam ok 3 gdz aż do miękkości fasoli.Fakt ,że warzywa się rozgotowały i tak też miało być ,ponieważ były poniekąd zamiast mąki do zagęszczania :-) Na koniec ok pół godz. przed wyłączeniem dodałam słoik mojego przecieru pomidorowego i majeranek :-) Pewnie gdybym wpadła na pomysł gotowania fasoli dzień wcześniej ,to na noc bym zamoczyła i potem tylko ok 1 godz. pogotowała ,a tak to wyszło spontanicznie i dlatego tak długo gotowałam :-) Ale rezultat wspaniały ,palce lizać :-) Nawet mój niejadek zjadł i pochwalił :-) Także z czystym sumieniem mogę polecić i to bez mąki :-) Ja oczywiście zjadłam niewiele i to samej ,ale syn wtrącił sporo z bułkami :-) Zaraz się zbieram do wyjścia ,muszę babci zrobić zakupy ,to trochę zażyję świeżego powietrza i ruchu :-D Aaaaaaa ,zapomniałabym ! Dziś przywożą mi stół :-) Już się nie mogę doczekać ,jutro będzie uroczysty posiłek przy nowym stole :-D Mam nadzieję ,że będzie taki jak na zdjęciach ( zamawiałam ze sklepu internetowego) Muszę coś fajnego wymyślić do jedzenia na tę okazję :-) Miłego dzionka Dziewczynki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pączuszku, na obiad zrób górę kolorowej sałatki, uduś sobie bakłażana i kurczaczka, a na deser jabłko pieczone z cynamonem i żurawiną. Zobaczysz - zjesz wszystkiego po małym "trochu" i będzie pięknie :). A na stole będzie kolorowo i pełno. Zmiany, zmiany, zmiany. To jest dobre. Trzeba się rozwijać, odkrywać, pokonywać. Trzymam za Was łapki - Drogie Koleżanki. Śmiałam się wczoraj z siebie, bo przyszłam do domu, wydałam rodzince obiad i jak już zjedli, to ja tak stoję, patrzę na tę kuchnię i nagle - matko jedyna! ja przecież nie jadłam!?? Oni mieli polędwiczkę i ziemniaki oraz zupę pomidorową z makaronem, więc nie jadłam, ale tak się jakoś krzątałam przy nich, bo wczoraj jakiś taki ruch był popołudniu, tu jedno dziecko, tu drugie, mąż jakieś telefony odbierał, na moment zajrzała teściowa i co? I zapomniałam zjeść! No coś takiego :). A najlepsze, że nie byłam głodna. Patrzę na zegarek - jadłam a pracy przed pierwszą, nic mnie nie ssie, byłam w międzyczasie na siłowni, a tu już piąta i nie jadłam... Powiem Wam, że uważam to za największy sukces tej diety. Że zapominam o jedzeniu, że nie żyję, by jeść. To ciekawe. Ale dobrze. Potem zjadłam ugotowanej fasoli - ja dodaję rozmarynu, ale z kminkiem spróbuję. I taki średnio-mały talerzyk mi zrobił ok, a potem już nie potrzebowałam nic. Dzisiaj z sera białego zrobiłam sobie sałatkę dodając papryki, cebuli, ogórka i skusiłam się na mały plasterek gotowanej szynki indyczej - tak dla smaku. Bez chleba. Na wadze w dół. Tak więc - jest dobrze. I będzie dobrze, czego sobie i Wam życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, witam moje Podietowki :) Tez dzisiaj serwowałam fasolkę. Po bretońsku. Chyba zakupiłam jakąś żelazną, bo nie dość, że namoczyłam na całą noc i pól dnia, zalałam wrzątkiem do gotowania, to uparciuch gotował się 3 godziny. Pierwszy raz taka mi się trafiła :( W sumie niezła, tak mówią, ale nie próbuję. Kantalupo, świetny pomysł z rozmarynem. Mam w ogródku, jutro przyprawię. Kminek też byłby super ale z kolei mój duży grymasek nie przepada za kminkiem, a z ziołami zje. Nigdy nie doprawiałam fasolki mąką. Nawet nie znałam takiego sposobu. Zawsze cześć fasolek rozpada się podczas gotowania i doskonale zagęszcza całość. Marchewkę, pietruszkę i selera pokroiłam w drobną kosteczkę, dodałam posiekanego pora i ugotowałam osobno. To była baza do mojej zupy pomidorowej. Nadwyżkę warzyw (a było tego całkiem sporo) wyłowiłam łyżką i dodałam do fasolki. Do tego przecier pomidorowy oraz zmiażdżony czosnek, pieprz, ostra zmielona papryka, no i jeszcze ten rozmaryn. Nie zapomniałam też o wkładce mięsnej - pokrojone drobno wędliny (niedużo). Zajadam kiszoną kapustkę z II edycji. Też bardzo smaczna. Jeszcze 11 dni z dietą :) Najważniejsze, że ciśnienie mi się unormowało. To jest super efekt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Laseczki :-D Mam ! Mam mój wymarzony stół , jest dokładnie taki jak sobie wymyśliłam i jestem przeszczęśliwa :-D Dziś na obiad zaserwuję kurczaczka z pomysłu Kantalupy i dużo ,dużo kolorowych surówek :-D Już widzę oczami wyobraźni ,jak będzie pięknie wyglądać ,już nie wspomnę o smakowaniu :-D A jeśli chodzi o fasolkę ,to ja z kolei nigdy nie stosowałam rozmarynu ,ale następnym razem oczywiście spróbuję :-) Z tą mąką ,to u nas rodzinne ,wszystkie kobiety od zarania dziejów zagęszczały sosy mąką i fasolkę też :-( Ale ja odchodzę od tej metody na korzyść warzyw i jest super smacznie i zdrowo :-D No to spadam na jakieś zakupy ,choć pogoda fatalna - leje i jest zimno :-( Buziaki Dziewczynki ,miłego dzionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halo Dziewczynki! Postanowiłam rzetelnie przejrzeć finanse i narzucić rodzinie zaciśnięcie pasa, bo muszę...... iść na zakupy ciuchowe. Nie mogę się cieszyć efektami diety, bo wyglądam - jak w łachmanach po starszej siostrze - żałośnie w moich dotychczasowych ciuchach. Kupiłam dżinsy i prawie na okrągło w nich chodzę, bo wtedy to wygląda, ale bluzki wiszą mi smętnie, trzeba spódnice wymienić.... - klęska.... Ale postanowiłam, więc jadę z tym planem. Dzisiaj rano się zważyłam i już 18 kg jest. Myślę, że jakieś odchylenia od obecnej wagi będę mogła mieć - w dół i w górę, ale chyba doszłam do optymalnej sylwetki i kondycji, więc czas na przetrzebienie szafy. Miałam taką ładną satynową bluzeczkę, której już nie nosiłam hohoho!, bo na biuście się rozchodziła nieciekawie i tak się w niedzielę ucieszyłam, że w końcu ją włożę.... - włożyłam i... o zgrozo!!... biustu teraz dla odmiany prawie nie było widać, na plecach odstawała, ramiona po 2-3cm za szerokie...., rękawy ciut za długie.... grrrr..... Tak więc.... - nie ma co - trzeba teraz rodzinie od ust odjąć ( bo ja to już mam za sobą.... hiihihihihih) i wygospodarować fundusz na wyskok ciuchowy. Na horyzoncie majaczą wyprzedaże, więc może ustrzelę coś fajnego.... Życzę Wam też takich kłopotów :) i dobrej zabawy. Paczuszki - miłego obiadku. Herbatko - trzymaj się dalej dzielnie - jako doświadczona weteranka musisz :) - nie masz wyjścia :). Dziewczynki - życzę miłego dnia i bawcie się dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natknęłam się w supermarkecie na dietetyczne dania do mikrofalówki marki vivanta- polecam. Dietetyczne jedzenie bez tłuszczu i zbędnych węglowodanów. Jest w tym chude mięso, warzywa. Jednym słowem pełnowartościowy posiłek. Fajny pomysł jako alternatywa w przypadkach kiedy nie mam czasu gotować (co zdarza się u mnie coraz częściej). Czy Wy macie jakiś przepis na dietetyczny posiłek przy braku czasu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie kupuję gotowców, bo jeśli takie coś ma termin przydatności bardzooo długi, to nie wiadomo, co w tym siedzi, a na pewno zawiera jakieś konserwanty. Na pewno nie zjadłabym jakiegoś warzywnego kisz-maszu z mięsem i sosem. Jak nie mam co jeść, to robię surówkę z warzyw i owoców które są akurat w zasięgu ręki albo otwieram słoik z ogórkami, ścieram na tarce, osobno gotuje starte na tarce warzywa (marchewka, pietruszka, por, seler, liście selera) po ugotowaniu łączę, przyprawiam pieprzem, zieloną pietruszką i już mam zupę. Tak samo robię z innymi warzywami: kapustą, kalafiorem, kalarepką, brokułem. Dodaje do mojej bazy (marchewka, pietruszka, por, seler, liście selera) i już jest zupa. Po poście dodaję pokrojone ziemniaki albo ryż lub makaron. Mam też kilka porcji zamrożonego na czarną godzinę postnego lecza i mogę rozmrozić ew dodać jakieś chude mięsko i juz jest danie. Zawsze staram się mieć makaron z pełnego przemiału, więc gotuję, do tego dodatek z warzyw na parze ew. mięsko i jest szybkie danie. Zawsze gotuję na 2 - 3 dni (dla siebie), dla rodzinki na 1- 2 dni. Naprawdę nie trzeba wiele czasu, żeby przyrządzić coś szybkiego, zdrowego i jednocześnie smacznego. Gotuję czasem kilka potraw albo jedną w 2 wersjach, bo domownicy mają różne upodobania kulinarne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczynki Coś towarzystwo ucichło... Dzisiaj piąteczek, jutro weekend, dobrze jest. Następny tydzień minął chyba w dobrym nastroju, prawda? Wczoraj zrobiłam całkiem udaną i smaczną zapiekankę. Otóż kaszę gryczaną ugotowałam na twardo, kurczaka pokroiłam na miazgę niemalże, dodałam papryki czerwonej, cebuli oraz odrobinę drobiowej wędzonki (wyrób szwagra ha!), doprawiłam solą, pieprzem, kminem, kozieradką i kurkumą oraz czosnkiem, dodałam serka cottage light z Lidla oraz jogurt naturalny 2,5% do tego i wyyyyymieszałam całość. Potem przełożyłam mieszając z kaszą do zamykanego naczynia żaroodpornego i dodałam oliwy z oliwek. Zapiekało się to jeszcze 45 minut na 230 stopniach, a potem podałam z sałatką zrobioną z sałaty lodowej, zielonego ogórka i koperku, z odrobiną oliwy i octu winnego. Powiem Wam, że fajnie. Polecam :) Dzisiaj mam dzień warzywny znowu - grejfrut poszedł na śniadanko, jabłuszko czeka na przekąskę, a w słoiczku zupa brokułowa z tysiącem warzyw :) czeka na obiadek :). Cieszę się powiem Wam, że zdecydowałam się na ten trud dietowania i dziękuję Wam za wsparcie oraz wymianę myśli. Miłego piąteczku i dobrych pomysłów kulinarnych Wam życzę :) Trzymamy się dzielnie i niech tak zostanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie POdietówki :):) Ani się spodziewałam, jak kończę dzisiaj piąty tydzień:) Jeszcze 7 dni i pełna dieta zaliczona:) Inne potrawy niż moje dietetyczne nie robią na mnie wrażenia. Gotuję, piekę i patrzę jak domownicy zajadają ze smakiem. Po dwutygodniowym niewidzeniu się córka zauważyła, że schudłam. Och jak to motywuje i cieszy. Może niedługo zobaczę na wadze 5 z przodu :) W pracy jakby się wszystko przysięgło przeciw mnie. ZNnowu była wielka faeta i mega torty od dobrego cukiernika. Potrzymałam i bez żalu oddałam koleżance. Moje kiszone kimchi jest bardzo smaczne. Kiszonki i kapusty jadłabym na okrągło. A tu jeszcze czeka na mnie pomarańczowa dynia. Będzie pieczona. Pozdrawiam. Piszcie dziewczyny, co u Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dzielne dziewczyny!!! Herbatko! Szczęka mi opadła! Pięć tygodni jesteś na diecie!!! Podziwiam Cię - nie dosyć, że taka pracowita (te przetwory ze wszystkiego, wypieki, różnorodne obiadki), to jeszcze niebywale wytrwała!!! Dlaczego je nie zostałam obdarzona takimi zaletami? Powinnam przejść na przypominajkę, a nie mogę się zabrać. Oczywiście nie ma mowy o 6 tygodniach (boję się, że nie ten wiek już teraz, niestety), ale kilka razy po 2 tygodnie zapewne dobrze by mi zrobiło. Może jak tak dogłębnie się wczytam w Twoje słowa, to choćby przez zazdrość (nie zawiść!!) wskoczę w warzywa. Co prawda teraz też warzywa stanowią około 80% mojego jedzonka, mięsa prawie nie jem, jabłka i grapefruity pochłaniam, ale muszę ograniczyć się ilościowo i wykluczyć te inne zakazane produkty - głównie tłuszcz, nabiał i chleb. Pozdrawiam! Słonecznego dnia jutro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Pogoda piękna. Jesień zachwycająca. Przed dietą przeczytałam, że tylko wtedy się uda, gdy się na diecie jest szczęśliwym i zadowolonym :). I to jest racja. Tak właśnie sobie zakodowałam i tak się nastawiam. Jest dobrze :). Pochwalę się Wam, że zjechało mi znowu niecałe kilo - czyli 0,9 i okazuje się, że do moich 20 kg celu ostatecznego brakuje mi już tylko 1,1 kg :). Czuję się dobrze. Nadal trzymam piątek i poniedziałek jako dzień warzywny i dobrze mi z tym. W sobotę robiłam imprezę, piekłam ciasta, zrobiłam torta orzechowego i sałatki, popiekłam mięs, zrobiłam paszteciki z francuskiego ciasta z serkiem na ostro, nadziałam papryczki i zrolowałam łososia. Wszystko było właściwie niezabronione, mogłam spróbować, ale w sumie mi się nie chciało. Oblizałam parę razy łyżkę, a w czasie imprezy jadłam sałatkę "na zielono" z brązowym ryżem i spróbowałam tylko mojego nowego kurczaka - kęski w chili. Nawet łosoś z twarożkiem na mnie nie mrugnął. :) Stół się uginał - goście wcinali, mało zostało, psu też coś skapnęło później, a ja wyszłam z tego dumna jak paw. Nie najadłam się, nie skusiłam się na torta, niedozwolonych sałatek nie tknęłam, jedynie co - spróbowałam kawałeczek sernika, który zrobiłam według nowego przepisu. I wystarczyło mi. Za to komentarze, zdziwienie i podziw gości odnośnie zmiany mojego rozmiaru - to było najfajniejsze :). Co prawda teściowa rzekła była, że już się bała, że chora jestem, ale wyraziła też uznanie dla mojej dyscypliny :). Do tego założyłam bluzkę z żorżety, która pięknie leżała na mnie i podkreślała nowe mniejsze kształty ...., więc czego chcieć więcej :)?? Jesteśmy Wielkie Dziewczynki :). I tej wersji będziemy się trzymać:) Pozdrawiam Was i do następnego razu... :) Bądźcie dzielne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reeebokowa
Witam Was Drogie Panie. Nie wiem czy mogę sie tak wepchac do Was, bo to topik o wychodzeniu z diety a ja dopiero zaczynam. Ale tak tu milo i sympatycznie sie Was czyta i widze że Zielona herbatka tutaj czesciej jest, niz na topiku o diecie, gdzie dziewczyny tylko sobie wytykają....Czy moge czasem zajrzec i poprosic o rade lub z zapytaniem?? Pierwsze pytanie odnosnie dyni, jak ja pieczecie i jaka to dynia ma byc, taka duza surowa dynia?Wiem moze glupie pytanie, ale ja nigdy dyni nie jadlam.Dziekuje z gory. Bede zobowiązana!Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reeebokowa
postanowilam sie zaczernic:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Reeebokowa. Jasne, zaglądaj do nas, czytaj i pytaj. Za tydzień będę tu już zupełnie legalnie ;) Dynię kroje na mniejsze części. Wybieram ze środka miąższ z pestkami. Skorupę czyli pozostała część kroję w spore paski i piekę w naczyniu żaroodpornym. Potem sobie zajadam albo dodaję do zupy. Zupę gotuję na bazie startej lub pokrojonej w kostkę marchewki, pietruszki, selera i pora. Następnie dodaję dynię obraną ze skórki i pokrojoną w kostkę ok. 3x3 cm. Gdy dynia zaczyna się rozgotowywać zupa jest gotowa. Przyprawy: sól szara, czarny pieprz, imbir, cayenne oraz wg uznania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Zielona Herbatko:-) Jutro zatem gotuje zupe z dyni:-) Pierwszy dzien minal mi fatalnie juz myslalam ze nie dam rady ale sie zawzielam i dzis juz czuje sie lepiej:-)Ogolnie mam bardzo słabą wolę, ale może uda mi sie wytrwac 2 tygodnie...ehhh chcialabym żeby mi zniknął trądzik z twarzy i mam nadzieje ze ta dieta mi w tym pomoże:-)Pozdrawiam wszytskich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×