Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Witaj Antolka :) Przez chwilę miałam wrażenie, że piszesz o moim mężu ;) Mnie nazywał kozą, a dieta to była moja nowa fanaberia. Do czasu... Teraz je znaczniej zdrowo, szykuje sobie suróweczki i ja też na tym korzystam. Okazało się podczas przypadkowego badania, że ma cukrzycę typu 2, więc teraz na prawdę zaczął o siebie dbać. Bierze tabletki, robi badania, zmniejszył porcje i je znacznie zdrowiej. Już nie podjada cukierków czy ciasteczek, bardzo ograniczył kawę. Dziwny to przypadek, bo jest szczupły i ma niskie ciśnienie. Ja dzięki diecie już od kilku lat stosuję w ogromnej ilości zioła i przyprawy naturalne. Nie kupuję żadnych gotowych dań, staram się prawie wszystko przyrządzać w domu. Wędliny goszczą u nas bardzo rzadko i w małej ilości. Ja też czuję chemię na odległość. Dzieci też wybrzydzają, więc lepie nie wydawać na nie pieniędzy. Wolą ser, bułkę z marmoladą czy jakieś inne proste jedzenie. Syn nie jest miłośnikiem warzyw ale ostatnio zjadł surówkę z kiszonej kapusty z cebulą (rzecz niejadalna dla niego) i żyje :) Taki proces wychowywania rodziny trwa bardzo długo, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antolka22
Herbatko Zielona,mój mąż chyba jednak niereformowalny,bo z cukrzycą z przejadania już 8 lat,na lekach,z dużą nadwagą,nadciśnieniem.Po prostu autodestrukcja... Ja natomiast lubię zdrowe odzywianie,na codzień jem prosto,mało mięsa,warzywa,może dlatego ta dieta nie była dla mnie dokuczliwa,może jestem mało struta podłym żarciem. Ser,bundz,jajka od "baby" na targu,chleb własny.Mój nastoletni syn pyta czasami,czy my zawsze musimy jeść tak zdrowo.;)ale skutki są- na swoje 17 lat brał tylko 2 razy antybiotyk. Życzę wszystkim takiego zdrówka i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz jak zdrowe odżywianie procentuje. Nie warto jeść śmieciowego jedzenia, bo wcale nie jest ono tańsze czy smaczniejsze. Potem trzeba wykładać kasę na leczenie i leki. Mężowi może daj poczytać to i owo na temat jego choroby i wpływu odżywiania. Niech spróbuje zadbać o siebie przez tydzień lub 10 dni i porówna wyniki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkka
Chyba jednak nie wszyscy panowie są niereformowalni (mój osobisty niestety tak !) bo w Golubiu jest zawsze bardzo dużo mężczyzn nawet młodych! Ja mam niezawodna metodę weryfiakcji wędlin, jest to tzw. "próba kota ". Jeżeli czegoś mój kot nie ruszy, to to leci od razu do kosza.Niestety ostatnio prawie wszystko nie nadaje się do jedzenia, i bardzo dobrze, bo rodzinka przestała mi znosić te "pyszności".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Macie rację z tymi "mięchami". Ja wolę też kupić kawał indyka i uprażyć w szkle nacierając lubczykiem, solą, pieprzem itepe niż przynieść do domu "drobiową" szynkę..... Wyjeżdżam w piątek na narty na tydzień i trochę mnie martwi co ja tam będę jeść na tym wyjeździe. Będę niestety zdana na kuchnię hotelową i doprawdy nie wiadomo, co się trafi. A nie jeść też nie mogę, bo kilkugodzinna "wyćwika" na deskach wymaga paliwa..... No cóż.... Dzisiaj zrobiłam surówkę z oliwą i odrobiną octu. Już pomału znika i to nie tylko za moją sprawą. Co do mężów, to macie rację. Mój co prawda nie wybrzydza na żadne jedzenie i zawsze pochłonie czy to dietetyczne, czy eksperymentalne, ale niestety dokłada "swoje". Chleba mnóstwo, musztardy (jak to widzę, to mnie trzepie, bo sobie już wyobrażam tę tablicę mendelejewa na języku) i ostatnio pepsi cola grrrrr..... Dzieci mają więc momentami chętkę na to ostatnie szczególnie (syn bardziej, bo to wiadomo - tatuś pije, to ja też), ale reglamentujemy im to jednak oboje - wyłącznie jako "odrdzewiacz". Co prawda powiadam do męża, że jego autorytet na tym cierpi, skoro sam pije, oni wiedzą, że niezdrowe, więc im nie pozwala sięgać, ale jednak dzieci przecież myślą - przykład idzie z góry..... Ale tak to jest z tymi panami. Myślą sobie, że są wieczni i nic się ich nie ima.... Można by tak długo. W każdym razie cieszmy się, że my swój charakterek mamy i na swój zegar bijemy. Jesteśmy mądre, wytrwałe i silne. I tej wersji będziemy się trzymać ! Gratuluję wszystkim dietowiczkom, ściskam łapki i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, widze ze tutaj tematy o mezach (nie mam polskich znaków wiec slowo 'mezach' wyglada dziwnie) mój maz to zapalony pracoholik który po 12 hodz pracy sedl do szopy kolo domu (gdzie ma silownie) i cwiczyl ponad godzine podnoszac ciezsze ode mnie ciezary - ciezsze ode mnie nawet gdy wazylam 82kg ;-) co do wedlin, to wczoraj zjadlam plaster salcesonu - maz kupil w tzw. przez nas "polskim sklepie" (jestesmy w szkocji) i tak mi jakos pachnial ten salceson - mial duzo miesa itd) ale gdy zjadlam to uznalam ze taki sobie :-S ja zaczynam przypominajke w sobote juz sie ciesze :-D OK trzeba isc spac, bo jutro znów trzeba wstac... na marginesie: waga to w dól to w góre 65.5 - 66.0.- 66.5 ale nie wiecej spokojnej nocy 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eMka lalala, gdyby nasi panowie dali sie zreformować w kwestii diety, to byłoby cudownie, prawda? Im wyszłoby to na zdrowie i sylwetkę a nam skończyłyby się męki z prowadzeniem dwóch kuchni, patrzeniem na schabowe i na ciastka, i w ogóle wsparcie byłoby już w domu. Wtedy i dzieci miałyby dobry przykład ze strony obydwojga rodziców. Człowiek zaoszczędziłby na lekarzach i lekach... Oj rozmarzyłam się. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wisznia68
Witam:) Herabatko, dawno się nie czytałyśmy. Przerwałam dietę bo za zimno, taki mróz..uffff, kopytka mi odmarzały nawet w pracy przy grzejniku. z nowości,bo tej pory nie reagowałam tak na zapachy w trakcie diety: przygotowywałam u syna potrawę z kiełbasą, wcale nie tanią, raczej dobrej jakości i...obwąchałam chyba ze trzy razy całą kuchnię bo mi...cuchnęła ta kiełbasa;) I zazdrośćcie mi kochane, co prawda mój syn niereformowalny i je mięcho to mieszka oddzielnie, za to mój domowy facet sam mi gotuje warzywne zupki na wodzie, robi surówki i sam to wcina mlaskając z rozkoszy;) Takie wsparcie w domu to skarb. Byle do wiosny Wisznia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Wisznia :) Rzeczywiście, taki facet w domu, jak Twój, to prawdziwy skarb:) Mój już przestał fukać do surówek i też je, ale zupek mi nie chce gotować. Za to syn nadal niereformowalny. Je mięso i wszystko, co słodkie :( Po mojej ostatniej przypominajce tygodniówce straciłam apetyt na słodkie. Jedynie odrobina miodu na chlebie oraz w herbacie jest tolerowana. Najbardziej mi smakuje postna zupa :) i biały ser (oczywiście osobno) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczynki! Wróciłam po zażyciu białego szaleństwa. Było cudownie. Niestety makarony z przeróżnymi pastami tak smaczne podawano, że jedyne, co robiłam, by nie wyskoczyć z szyn, to oddawania połowy porcji mężowi.... Ale i tak czuję, że mój ustrój się mocno rozbawił. Najgorzej jest się rozhuśtać węglowodanami. A taki teraz mam stan. Na szczęście nic mi nie podskoczyło, a przynajmniej mogę sobie tak mówić, bo odnotowuję na wadze plus 1,5 kg, co już obserwuję od kilku miesięcy jakieś 8-5 dni przed miesiączką, więc..... może to nie słoninka... :) Po namyśle stwierdzam, że okresowe pofolgowanie sobie musi również występować, aby człowiek ćwiczył sobie utrwalanie powrotów do zdrowego i traktował to jako standard i zwykłą kolej rzeczy, zaś grzech miał w pewnym sensie po kontrolą, prawda? W każdym razie kupiłam dzisiaj sałatę, brokuły, paprykę i troszkę korzeniowych warzyw i sądzę, że dobrze się poczuję po kilku dniach takiego pałaszowania. Trzymam za Was łapki i do miłego. Herbatka na forum dietowym pilnuje dietowiczek , ale może też tu zaglądnie, więc pozdrawiam. Wszystkiego dobrego i do miłego Dietóweczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja lubię czytać, Kantalupko, Twoje podejście do problemów tego świata!!! Wszystko w odpowiedniej proporcji i ustawione na nogach. Mam na myśli cytat: "Po namyśle stwierdzam, że okresowe pofolgowanie sobie musi również występować, aby człowiek ćwiczył sobie utrwalanie powrotów do zdrowego i traktował to jako standard i zwykłą kolej rzeczy, zaś grzech miał w pewnym sensie po kontrolą, prawda?" Oczywiście! Oczywiście! Oczywiście! Jestem daleko od wszelkich ortodoksów. Też wyjechałam w góry, ale po 2 dniach uciekłam z powrotem do domu, bo przegonił nas przeraźliwy mróz. Właśnie kończę jednodniówkę tradycyjną, a na tygodniówkę jednak nie zdecyduję się z powodu zimna. Przeczekam - byle do wiosny! Też najbardziej groźne rozpasaniem są dla mnie węglowodany. Tak trudno zapanować nad zachciankami, których nie ma końca. Dlatego takie jednodniówki choć trochę dyscyplinują i przypominają o zdrowiu. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc, ja teraz tez mam chwilowe odstepstwo od "normy" przytylam kilogram :( straasznie chce mi sie jesc, cokolwiek... na sniadanie jadlam platki owsiane z mlekiem sojowym i woda (pol na pol) musze je odstawic... moze to one powoduja wiekszy apetyt? kupilam ksiazke o ktorej byla mowa kilka miesiecy temu "Pszeniczny brzuch"... bardzo interesujaca i prowokujaca zarazem. trzeba sie zbierac do pracy... trzymajcie sie cieplo XX

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, dzis którys tam dzien bez platków owsianych... normalnie mialam "skutki uboczne" nie jedzenia owsianki! Dziwny ból glowy, oslabienie... przeszlo mi ale nadal jestem lekko "rozdygotana" ;-) minie mi pewnie za kolejne pare dni znów zaczelam jesc slonecznik... bardzo wciagajace zajecie, wiec musze sie ograniczac ale jedac slonecznik nie mam ochoty na nic innego ;-) pozdrawiam! 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emko! Nałóg słonecznikowy, to również mój problem. Nawet teraz siedząc przy komputerze jedną ręką bezwiednie wrzucam w siebie ziarenka do skubania... A to przecież oleiste nasionka! Jak wszystko: zdrowe, ale w ograniczonych ilościach! Cały czas muszę bardzo się pilnować z jedzeniem. Wydaje mi się, że jem mało, a jednak waga ostrzega mnie, że balansuję na bardzo cienkiej niteczce. Miałam znajomą, która rzucała palenie, przytyła, a potem zrzucała te zyskane kilogramy i stwierdziła, że łatwiejsze jest wychodzenie z nałogu palenia papierosów niż z nałogu jedzenia. Muszę poczytać co jest przyspieszaczem przemiany materii. Antolko! Nadciśnienie i podniesiony poziom cukru jeszcze nie były powodem przewrotu w diecie mojego męża. Dopiero zawał serca spowodował, że przestawił się mentalnie i z mięsożerca stał się człowiekiem warzywno-owocowym i nawet specjalnie zapach pieczystego nie powoduje u niego ślinotoku. Oczywiście nie życzę tego Twojemu mężowi, ale mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę z zagrożeń. Drugi rok obserwujemy jak niezdrowe jedzenie i stres wpływają na natychmiastowe pogorszenie samopoczucie i wyniki. Przepraszam za te przestrogi. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ dawno mnie tu nie było. I widzę, że forum jakby osłabło. Laskarko - podziwiam nawet za te jednodniówki, bo ja miałam zapał na "ścisłą Dąbrowską" po odszlamieniu pourlopowym, ale nie byłam taka odważna. Mróz dał w kość, a potem te opady i na koniec odwilż. Coś się musi dziać. Trzymajcie się zdrowo, Drogie Dziewczynki. A ja pędzę coś ugotować, zjeść z rodzinką i potem na fitness. Miałam taki kryzys ćwiczeniowy, więc zrobiłam sobie przerwę w chodzeniu na siłownię po nartach i z radością odnotowałam, że po powrocie na salę wczoraj było mi lepiej, "wydolniej" i zgrabnie mi się ćwiczyło, a przy okazji okazało się, że nie straciłam swojej siły, rozciągnięcia i gibkości. Tak więc - praca, praca, jeszcze raz praca. A efekty przyjdą w końcu i będą się utrzymywać. Pod warunkiem, że się nie zarzuci pracy na dobre. I tak też jest z tą dietą, prawda? Pozdrawiam Was zdrowo i do miłego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkka
Katalupko ! Już jest dobrze !!! Coś ten topoik zapadł w sen zimowy, ale może obudzi się na "przypominajki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Jak sie macie? Laskarka i jak tam sprawdzilas co jest przyspieszaczem przemiany materii? Wczoraj zaczelam druga tygodniowa przypominajke. Mam nadzieje ze cos zrzuce ;) Czuje sie dobrze, ale wypadaj mi wlosy... wrócilam do brania witamin i mam nadzieje ze wszystko sie unormuje. Maz (nie mam polskich liter..moja druga polówka) wciaga mnie do cwiczen.. tymczasem wszystko mnie boli... ale juz chce osiagnac te 62kg i starac sie je utrzymywac... nie chce juz 64 ;) wiem marudze hihi ide zobaczyc zdjecia z lipca... od razu poczuje sie lepiej :-D hhihi aha im wiecej czytam o chlebie tym mniej go lubie .. w sensie mniej o nim mysle... papapa spokojnego tygodnia! 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
EMko! Teorię znam - naczytałam się wiele o przyspieszaniu przemiany materii, co nie znaczy, że stosuję się do tych mądrych zasad. Mam problemy z "dojadaniem" między posiłkami. A to orzeszki, a to słonecznik, a to napatoczy się ciasteczko, a to wafelek. Głównie: 1.jeść regularnie co 3-4 godziny, 2. więcej ruchu. Gdzieś wyczytałam, że wagę pomnożyć przez 24 i uzyskuje się potrzebną ilość kilokalorii, np. 65 x 24 = 1536 kcal. Tyle powinno się dostarczyć dziennie organizmowi. To dzielisz przez 5 posiłków - wychodzi ok. 300 kcal co 3 godziny M@da kiedyś podawała, że na stronie: IleWaży.pl.znajdziesz przelicznik. Choć orientacyjnie trzeba wiedzieć ile w siebie wrzucasz jedząc kromeczkę z masełkiem. Wkleję Ci jeszcze ze stronki: http://www.medigo.pl/a,i,1724,podkrec_przemiane_materii „Dobra" przemiana materii to szybkie i sprawne przyswajanie składników odżywczych z pożywienia. Jednym słowem: jedzenie tyle, by wszystko spalić, a nic nie odkładać na zapas. Tempo przemiany materii wyznaczają: geny, wiek, płeć, masa ciała, tryb życia, sposób odżywiania oraz stan zdrowia. Na niektóre z tych czynników nie mamy, niestety, wpływu. Innymi jak najbardziej możemy kierować i sprawić, że przemiana materii będzie szybsza (czyli „lepsza"). Tryb życia. Im bardziej siedzący, tym metabolizm wolniejszy. Jeśli masz pracę, która wymaga tkwienia na krześle przez 10 godzin, musisz zmobilizować się do ruchu rano, wieczorem i w wolne dni. Idź na spacer, wsiądź na rower, zapisz się na basen, siłownię czy aerobik. Dieta. Dla tempa metabolizmu istotna jest regularność. Powinnaś jeść o mniej więcej tych samych porach (najlepiej 3 większe i 1-2 mniejsze posiłki, co trzy-cztery godziny), podobnie duże porcje. Sprytne tricki. Zarówno stosując dietę, jak i odżywiając się normalnie, możesz niedużym wysiłkiem nieco przyspieszyć przemianę materii. Dodawaj do potraw przyspieszające trawienie przyprawy: imbir, cynamon, bazylię, oregano, estragon. Jadaj często produkty bogate w jod (ryby i owoce morza, szpinak, szczypiorek, jaja). Zwykłą sól kuchenną zastąp solą jodowaną. Kupując wodę mineralną, wybieraj taką z duża zawartością tego pierwiastka. Pij jak najwięcej, minimum 8 szklanek płynów dziennie, małymi łyczkami i powoli. Najlepszy wybór to woda mineralna (zero kalorii). Wybieraj produkty bogate w błonnik (gruboziarniste kasze, razowe pieczywo, warzywa, owoce). Dosypuj do potraw otręby. Kup w aptece (bez recepty) preparaty na poprawę tempa przemiany materii - z guaraną, enzymem bromelią, słonecznikiem bulwiastym (topinambur), miłorzębem japońskim (Ginko biloba) i algami (KELP). Jeśli jesteś zdrowa, każdego ranka jeszcze przed śniadaniem wypij filiżankę kawy lub mocnej herbaty - kofeina „podkręca" przemianę materii. Dodatkowo: W codziennym menu osób, które zmagają się z nadwagą, powinny znaleźć się dwa produkty: awokado, gdyż zawiera dwa dopalacze przemiany materii (kwasy omega-3 i witamina B6) łosoś, który ma ich aż cztery (kwasy omega-3, witamina B6, jod, białko) Przyprawy o ostrym smaku potrafią przyśpieszyć przemianę materii aż o 10 proc. Imbir- zaliczany jest do pokarmów rozgrzewających i przyśpieszających przemianę materii. Gdzieś pisała dziewczyna, która skutecznie schudła i na trwałe: "Moja dieta polegała na jedzeniu posilkow w odstepach 3 godzinnych i jadlam tyle ile miesci mi sie w dloni nie bylo tego duzo ale dalam rade pozatym przez caly czas trwania diety nie jadlam slodyczi i cwiczylam codziennie oplacalo sie polecam efekty sa znakomite:)". Reasumując: kiedy mamy już tę wagę zbliżoną do wymarzonej, to trzymajmy się produktów polecanych przez dr ED w drugim etapie diety, czyli na "zdrowym żywieniu", doprawiajmy przyspieszaczami, jedzmy co 3 godziny, nie podżerajmy w międzyczasie, wieczorkiem za kijki i w las! Jestem też osobiście zwolenniczką diety niełączenia (nie łączyć białka z węglowodanami). Taki mix diet i ruchliwy tryb życia powinien nam dać zaplanowaną masę - Twoje 62 kg, a moje 75 kg (jestem większa i starsza...) Starczy na dzisiaj! Gdyby to jeszcze było proste w realizacji... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie Laskarko, jak to wcielić w życie i stosować już na stałe? Oj chciałabym... Najpierw człowiek nawet tak robi, a potem malutki wyjątek, potem drugi i lawina rusza :( Postanowiłam przedłużyć trochę moją dietkę. Tak mi dobrze idzie, że nie mam odwagi przerywać. Jak nigdy dotąd nie marznę, przestało mnie kusić inne jedzonko. Gdy pomyślę, że zjem coś innego niż dozwolone, od razu myślę "po co próbować i rozczarować się, przecież to takie niedobre..." Nie wiem ile schudłam, nie wiem ile cm mniej. Ileś tam, ale nie ważne. Dobrze mi na diecie, oczyszczam się i robię to dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piękny post Laskarki. I do tego - jakże mi potrzebny. Mam kryzys ideowy i faktyczny. Rozhulałam się po tych nartach, teoria swoje, praktyka swoje. Niestety jedno od drugiego znacznie odbiegło.... Efektem jest już przybranie wagi. Słodycze i chleb. Co z tego, że ciemny. Za dużo. Ponieważ ćwiczę regularnie i dołożyłam sobie jeszcze jeden dzień na fitnessie - wydawało mi się, że jak sobie poluzuję, nic się nie stanie. Ostatnio na "piłkach" jak spojrzałam na siebie w lustrze - klęska. Efektem było pocieszenie się czekoladką. Zł a Kantalupa się rozpanoszyła w głowie. I mąci. Dziewczynki. Jesteśmy wielkie, ale jak to niepostrzeżenie się może przechylić na bok - ten rozsądek i dieta. Moja leży na boczku i kapie jej z nosa. Ze złości..... Muszę się wziąć za siebie. Nie można bowiem mówić sobie, że nic się nie stało skoro rozmiar się nie zmienił. Stało się - ja po prostu widzę siebie z boku i nie podoba mi się to.... Przestrzegajmy się przed oszukiwaniem samej siebie. A ja tak się trochę robiłam na szaro i jestem na siebie zła. Tyle wysiłku, tyle mądrych postanowień, tyle wytrwałości, tyle wsparcia od Was. No i zawiesiłam się na pierwszym większym zakręcie.... Czas na korektę. I to poważną. Trzymajcie za mnie łapki. Niedobra Kantalupo - schowaj się! Grrrr.... Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję. Papa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bakało! Jesteś :) Przypominajka. Tak tak. Ale chyba na kremach i jabłkach głównie. Bo lekko mnie otrząsa na myśl o grejpfrucie i kapuście kiszonej :) A Tobie jak idzie? Dzielnie mądra jesteś? I zdrówko dobrze? Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kantalupko ja jestem na przypominajce bo niestety pazerna jestem na jedzenie i waga poszłA w góre ale ciężko mi idzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chylę czoła. Ciężka przeprawa, ale dasz radę. Jak już zaczęłaś - jest dobrze. Najgorzej się odgruzować i zacząć. Zatem powodzenia i wszystkiego najlepszego. Ja się przygotowuję psychicznie. Już zaczęłam. Lista zakupów, plan - w głowie i na kartce, kalendarz dla przypomnienia. Ojjjj - takie to życie przewrotne. Taki człowiek jest chwiejny. Mówią, że mądry, kto siebie zrozumiał, a silny, kto siebie pokonał. Do mądrości dochodzimy, jeszcze też siły potrzeba. To na zdrowie Dziewczynki :) Trzymajmy się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakalala
Witajcie, chciałabym dołączyć do Was, bo potrzebuje wsparcia..:) jestem po 6 tygodniówce, teraz mija mi 8 dzień po.. na w-o ubyło mi 12 kg (180cm było 86 jest 74) wróciłam do swojej wagi sprzed ciąży. Dzisiaj niestety zauwazyłam 1kg przyrost (waże sie raz na tydzień) Staram się być na zdrowym wg Dąbrowskiej.....hmmm i to chyba mnie gubi, bo odkryłam jej pyszne bułeczki z siemieniem lnianym, kruche ciasto z morelami, ciasteczka z orzechami laskowymi....wszystko wg jej przepisu, ale....to jest takie pyszne po tych 6 tyg warzyw, że nie mogę przestac przyrządzać kolejnych potraw z jej ksiażki i smakować, smakować, smakować........ nie ciągnie mnie o dziwo do "normalnych" potraw, tylko jestem totalnie sfiksowana na jej sposobie żywienia i o ironio...jem jem i jem... najgorsze jest to, że w sumie ja na w-o postanowiłam nie zwracać uwagi na wszystkie prawidłowe nawyki żwieniowe (nie jedz po 18, jedz 5 małych posiłków dziennie, nie popijać itd itd itd) tylko w związku z tym, ze totalnie odmawiałam sobie wszystkiego co lubie (bo o dziwo nie przepadam za warzywami i owocami) pozwalałam sobie na łamanie, zasad które starałam sie stosować na codzień i teraz kiedy jestem na wyjściu to chyba sie mści bo jem na okrągło, mało to fakt, ale moje podjadanie nie ma końca............. chciałabym dodać jeszcze, że powrót do wagi sprzed ciąży trwał 2 lata ( ciąża i karmienie to rok i 8 mc) i przed ciążą czułam sie taka super chuda, a teraz mimo, że waże tyle co ważyłam przed - czuje sie ....ech no właśnie czuje sie nadal gruba.... Chciałam jeszcze wspomnieć, że mimo iż nie przepadałam za owocami i warzywami itd, okres kiedy byłam na w-o był super super momentem!! chciałabym być już zawsze na tej diecie, wiem, że 6 tyg to max, ale czułam się taka silna każdego dnia, nie miałam problemu z gotowaniem dla rodziny, nie miałam problemu z odmawianiem potraw z fast foodów, nie miałam problemu z odmawianiem alko na imprezach, nie miałam wogóle problemu...jadłam tylko to co można i o dziwo nie dużo i było super. A teraz jak jakaś kurde klątwa krąży nade mną cały czas jedzenie, nie myślę o niczym innym..... a co gorsze....ech jestem na wychowawczym, więc dostęp do lodówki jest nieograniczony..... czytam Was od początku i natchnęlyście mnie, ale mimo to postanowiłam się odezwać, może będzie mi łatwiej:)) - tzn napewno będzie:))) Pozdrawiam serdecznie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakalala Jesteś dopiero 8 dzień po diecie w-o, a juz wcinasz bułeczki i ciasto? Trochę za szybko. Wracać do diety powinno się stopniowo i ten popwrót powinine trwać tyle samo, co sama dieta, wiec też 6 tygodni, w których zasadniczo jesz to samo co na diecie w-o, a tylko co jakis czas dodajesz odrobinę zakazanej wcześniej rzeczy - czyli np. do lecza dorzucasz nieco ryzu, do sałatki oliwy, do zupy fasolki, po jakimś czasie chelebek zdrowy itp. Myslę, ze za szybko zaczęłaś jeść te bułeczki i ciasto. Ja sobie zakodowałam, ze: - I etap - najpierw jest 6 tygodni w-o - II etap - wychodzenie z diety, stopniowe dodawanie produktów - też ok. 6 tyg. - III etap - zdrowe odżywianie - mogę wszystko, ale zdrowo, według zaleceń E. Dąbrowskiej I mam wrażenie, ze Ty opuściłaś etap II ..... Ale co do ciagłego myślenia o jedzeniu i trudności w pohamowaniu się, to Cię rozumiem. Niestety tak często jest po dietach - łatwiej nam jest odmawaić sobei czegoś całkowicie, niz tylko ograniczać. Ale co mozna na to poradzić? Tylko silną wolą mozemy sobie pomóc - wiec rozwiązanie jest w nas samych i musisz sama z soba walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha - no i koniecznie przypominajki. Albo tydzień w-o raz w miesiacu, albo 1 - dni raz w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakalala
hmmmm....chyba rzeczywiście nie ogarnełam tematu wyjścia, teraz jak pomyśłę, to tak miało być, same warzywa i odrobinka kaszy, strączkowych itd.....kurcze ale jak przejrzałam kolejny raz tą książke i znalazłąm przepisy, zaświeciła sie lampka i chyba to mi totalnie wyleciało z głowy....:)) ech... muszę wrócić do korzeni:) a przypominajki to jak najbardziej, szczerze to nie mogę sie doczekać, ale gdzieś przeczytałam , ze dopiero można po mc?? Dzięki i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekoladki czekoladki
witajcie :) kończę 3 tydzień diety w-o i zastanawiam się, jak wasz metabolizm po zakończeniu w-o i przejściu na z-o? czy bardzo spowolniony? pytam, bo bardzo się boję, że po diecie w-o przytyję migiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×