Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Witajcie dziewczyny! Jutro już wprowadzam nowe do jedzenia, chociaż nie mogłam się doczekać i skubnęłam na śniadanie dwa plasterki ananasa, Boże jaki PYSZNY, na pewno po pracy dokończe:) Trochę przedobrzylam z tymi dwoma tygodniami, jeden by wystarczył, ale tak dobrze się czułam, ze samo jakoś poszło dalej. Mam zamiar teraz być bardzo grzeczna i rozważna, bo w święta to na pewno sobie pofolguję. JAK MI BRAKUJE SLEDZI!!!!!!! Odniosłam jeszcze jeden sukces. Moje dzieci zauważyły, ze moje dbanie o zdrowie przynosi skutki, więc same od siebie postanowiły słodycze kupować tylko w soboty - jestem pod wrażeniem i czekam czy wytrwają w postanowieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie muszę chyba dodawać, że postanowienie padło w piątek wieczorem:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobre to przyrzeczenie, Dzieciaki masz niezłe:) Dlaczego piszesz, że przedobrzyłaś z ilościa dni w-o?, i powiedz mi co tzn., że w święta sobie pofolgujesz? tak dosłownie. Pytam, bo Żona usiłuje schudnąć i oczywiście to utrzymać (już dużo schudła, ale jeszcze trochę chce), a ty tak ładnie trzymasz wagę juz prawie od roku. Wiem, czytałem, że zmieniłaś sposób, jakośc ...no wiele w swoim odżywianiu i że stosujesz "przypominajki", ale może jest "coś", jeszcze o czym nie wspomniałaś, jakiś niezwykły szczegół. My jeszcze na w-o. Jak narazie nie mam żadnych ciągot, aczkolwiek od wczoraj zjadłbym sobie pyszne eko jajeczko ugotowane na miękko:), no i to wspomniane przez Ciebie mango też by mnie interesowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano tak napisałam Michał, bo okazało się, ze wszystko co zgubiłam (niecałe 2,5kg)poszło w pierwszy tydzień, potem jakoś waga stała i w ogóle bardziej spodobał mi sie "program" Herbatki i Laskali, czyli częściej a krócej. W okresie świątecznym też wypadają moje urodziny, na pewno będzie mocno słodko i pewnie alkohol, dlatego mówiłam o folgowaniu. Chociaż teraz te moje wyskoki, to tak trochę jak w starym studenckim dowcipie: -Kelner! Jak szaleć, to na całego. Mineralną i pięć szklanek proszę!:). Teraz idę dokończyć zupę na jutro, bo mi z garka wyskoczy. Zaraz wracam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mi się wszystko przesunęło, późno wróciłam do domu i goniłam w piętkę, ale za to potrzeba matką wynalazków. Wysmarowałam taki obiad rodzince, że z podziwu nie mogli wyjść, pytali czy katering przyjechał:). Po drodze do domu w Biedronce kupiłam ciasto francuskie i mielone z indyka, w parę minut zrobiłam wielkie pierogi pieczone z nadzieniem mięsno- warzywnym, do tego moje buraczki pieczone, tarte, polane tylko sokiem z cytryny, które wczoraj sobie przygotowałam. Zrobiła się z tego obiadokolacja. Dla siebie też w tempie robiłam jedzonko: zapiekłam piętrowo bakłażana, na to plastry pomidora, na to cebula w plasterkach, plastry cukinii i na wierzch paski papryki, wszystkie warstwy przesypane ziołami i solą. Takie coś inne, ale szybkie i sycące, do tego sos pomidorowy. Michał bardzo bym chciała mieć receptę na "nietycie", ale niestety:( Twoja Zona jest na dobrej drodze do sukcesu, bo oprócz chęci i woli, ma jeszcze Ciebie, a uwierz mi, to bardzo dużo, jeśli nie najwięcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. ech... m@da. miła jesteś, staram się jak mogę, czy wychodzi - nie wiem. Szkoda, że ja nie jestem Tobą, bo oprócz chęci do gotowania, nie mam tego "czegoś", co pozwala czarować dania nowe, następnie je zapamiętywać...no nie potrafię, chyba nie mam do tego polotu. Moja Żona mówi, ze jak coś zrobię, to jest pyszne, ale wiesz jak to u mnie jest?.. był kiedys taki najlepszy jak dotad polski łyżwiarz figurowy Grzegorz Filipowski. Nawet na arenie międzynarodowej miał medalowe sukcesy. Jednak jak sie na niego patrzyło, to widać było, czuć, ze to wszystko jest takie na siłę, takie wypracowane z ogromnym trudem, nie miał tej lekkości, którą mieli inni łyżwiarze. Ze mną jest podomnie z przygotowywaniem jedzenia:). No ale trudno, tak to jakoś się u NAs zrobiło, że na w-o, to absolutnie ja gotuję, a normalnie po w-o, to też częściej ja niż Żona i musi tak być chyba, jak jest. Życzę Ci smacznego pierwszego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michał, nie przesadzaj. Ty myślisz, że mi się same potrawy w głowie rodzą? Tak samo jak Ty podglądam, przeglądam, zbieram rozumy, wydzwaniam do koleżanek. Parę dni temu kupiłam takie gazetki-broszurki w Empiku po 90groszy, to są zazwyczaj przepisy czytelników. Znalazłam tam przepis na faszerowanego kurczaka. Kobitka każe wyjąć kości- w ogóle nie wiem jak to zrobić, a efekt jest super, takie plastry pieczeni w otoczce jasnego mięsa. Czytając te broszurki zauważyłam, że te nasze potrawy są ciężkie, ociekają śmietaną, tłuszczem, mączne i smażone- brakuje im lekkości i finezji, mogliby chociaż jakąś równowagę zachować w tych gazetkach i zaproponować parę sałatek, bo jak są, to na bazie majonezu i gotowanych warzyw. I te wszechobecne kostki, buliony do zup i sosów- przecież to sa tłuszcze trans, tragedia dla serca! Michał, a Żona gotuje w ogóle? Bardzo mi się taki układ podoba, jak u Ciebie:) Tak sobie wyobrazam: Pani domu w fotelu czyta książkę, aperitif na stoliczku, a Pan domu w fartuszku podaje do degustacji np. sosik:D :) ;) - można pomarzyć, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. nie wkurzaj mnie!!!!!!!!! :):):) Gotuje, oczywiście, że gotuje, gdzieś to pisałem, tyle że na w-o, to w zasadzie w 100% ja to robię. W czasie normalnego życia to Ona gotuje, ale ja też zaglądam do kuchni i często coś samodzielnie zamieszam:), no tak to jakoś sie u nas rozkłada:). No to trochę mnie uspokoiłaś, że nie jestem taki ostatni z tym żarciem, z wymyślaniem i gotowaniem. Teraz zapytam z zupełnie innej beczki, bo temat mnie nurtuje, czy Ty jesteś nauczycielem?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M@da! Piszesz na tamtym forum: "Na razie zaopatrzyłam się w awokado, ananasa i mango, zacznę rozszerzać menu o dobre tłuszcze do sałatki (lniany) i białko roślinne, a węglowodany jeszcze nie, oprócz kaszy gryczanej (królowa kasz)". W jakiej postaci białko roślinne wprowadzasz wychodząc z diety? Ja myśląc o białku roślinnym mam na myśli głównie strączkowe. A może z gotowaniem Michała jest jak z pomocą mojego męża: ścielę łóżka w sypialni - poduchy, poduszeczki, po 2 kołdry teraz w zimie, polar, "kapa" (w czym przeszkadza mi kot wskakując pod każdą kolejną warstwę), na koniec wchodzi mój chłopak i pomaga wygładzić przykrycie mówiąc: "I tak pościeliliśmy łóżko!". Może to michałowe gotowanie polega na zamieszaniu (w kuchni i w garnku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskara,no tak, strączkowe miałam na myśli, miałam do wyboru dwie mrożonki: barszcz ukraiński z fasolą lub zupę jarzynową z fasolką szparagową i nielicznym zielonym groszkiem. Wybrałam na dziś jarzynową, jutro zrobię barszcz, bo doleję do niego świeżo ukiszony (mam nadzieję, że do jutra juz będzie dobry). Zjadłam tę zupę x2 i byłam pełna, teraz piję w filiżance sok z pomidorów i też mi już wypełnił żołądek na maxa. Najwyzej za godzinę zjem kawałek grejfruta, jakbym zgłodniała. No to mój dzień 1 wychodzenia dobiega końca. Mam nadzieję, że utrzymam w minusie te dwa kilo. Rano zjadłam sałatkę owocową (mango, ananas, jabłko, gruszka, sok z cytryny), dużo tego zrobiłam, jadłam na dwa razy. Na lunch (nie lubię tego słowa brrr) miałam sałatkę z mieszanych sałat, pomidor, rzodkiewka, papryka, pół awokado, cytryna i sól. Na obiad dwa talerze zupy jarzynowej (więcej warzyw niż wody), teraz sok z pomidorów. Właściwie to dołożyłam inne owoce, trochę fasolki i groszku i kawałek awokado. Jutro dodam kaszę i olej do sałatki. Michał, wyjaśnij mi, dlaczego pokojarzyłeś mnie z belferką? Co prawda mam wykształcenie filologiczne, ale pracuję w centrum logistycznym na Śląsku. Mój mąż tez pięknie stawia "kropkę nad i" w kuchni, potem chętnie opowiada przy gościach, jak się łatwo taką potrawę gotuje i chętnie udziela wskazówek. Ale nie Michał, to widać, że to fachowiec. Wciąż słyszę opinie, że mężczyźni są lepszymi kucharzami, może to i prawda, bo robią to z przyjemności, a my kobiety wciąż jednak z obowiązku zazwyczaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Dzisiaj mój trzeci dzień PO. Z nowości wprowadziłam chleb razowy, kaszę gryczaną (nagotowałam na 3 dni), ser biały, fasolkę, jajko na półmiękko i olej lniany oraz dojrzalutkie mango. Jutro czas na ryby. Jednak najbardziej smakują mi warzywa. Ale nic to, za 3 tygodnie znowu zrobię tygodniową przypominajkę. Do tej pory spróbuję nie jeść słodyczy, ziemniaków, mięsa i białego pieczywa (no może troszeczkę). Mój mąż też jest świetny w kuchni ;) Zna się na wszystkim i zawsze potrafi doradzić, nawet jak nigdy czegoś nie robił. Taki teoretyk. Ale czasami pozostawiony na "włościach" potrafi ugotować obiad i to nawet pyszny tylko, że bez surówki :(. Ryby przyrządza przepyszne. Ciasto zawsze wychodzi mu puszyste, obojętnie ile by do niego owoców wrzucił. Jest także specjalistą od tortów urodzinowych. Szkoda tylko, że tak rzadko daje się wykorzystywać w kuchni. Gdy dzieci były małe, to często miałam z niego wyrękę. Wreszcie dostałam zamówioną przed miesiącem kiełkownicę. Stoi już 3 dni, a ja nie mogę zabrać się za zasiewy. M@da, jak Twoje kiełki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojejku! Ty Herbatko i Ty - Żono Michała, to macie w domy Skarby Niespotykane!!! Nawet wypieki!!! Mój mąż jest co prawda specem od ryb, ale daleko mu do wszechstronności herbatkowego Chłopca... A istota problemu, to zawarte w wypowiedzi M@dy zdanie o działaniu "z obowiązku" i "dla przyjemności". Ja na przykład jestem antytalentem piekarniczym - nawet ciasta, które koleżankom "zawsze się udają" - w moim wykonaniu wypadają bardzo marnie. Jeśli jednak mam ochotę i czas na zabawę z mąką i piekarnikiem, to nawet czasem zaskakuję rodzinę i nie wierzą, że nie kupiłam tego wytworu w cukierni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatko! Zapomniałam dodać, że kiełki produkuję systematycznie - na razie w słoikach (lucerna, rzodkiewka, soja) i w kuwecie z gazą (rzeżucha). Dokupiłam inne nasionka i zabieram się za dalsze eksperymenty botaniczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje kiełki również mają się dobrze, na okrągło rzodkiewka, lucerna, brokuł, kapusta. Jednak wróciłam do uprawy słoiczkowej (tak pół na pół z kiełkownicą), jakaś niereformowalna jestem. Wydaje mi się, że te z kiełkownicy tak się duszą i dłuzej rosną od słoikowych, no ale jemy takie i takie. Za to uprawa ziół z nasion mi pada:(. Dobrze się mają koktajlowe pomidorki, lubczyk, bazylia, pietruszka, mięta, reszta jakaś rachityczna, trzeba będzie dokupić sadzonki. Wracając do panów w kuchni pamiętam, jak parę lat temu poniewierałam się po różnych szkoleniach, a z dziećmi zostawał mąż i robił im na obiad "wulkan", czyli tłuczone ziemniaki lepił w kształcie wulkanu i do środka wlewał maślankę- dzieci to uwielbiały i rozpowiadały wszystkim, że najlepiej na świecie gotuje tata- trochę mnie kłuło, ale czas zweryfikował opinię, ha Dzisiaj zaczęłam dzień od soku z marchewki z naciowym selerem. Mam jabłko, pomarańcze, surowizny warzywne i słoiczek krupniku do odgrzania tak koło południa- bardziej to jest jarzynówka z łyżką kaszy gryczanej niż tradycyjny krupnik. W domu zrobię sobie barszczyk ukraiński i jakiś zestaw sałat z winegretem, a wieczorem dwie łyzki kaszy gryczanej z warzywami z patelni, coś mi chodzi podniebienie za tą kaszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. - dlaczego belfer?, ponieważ moja Żona wpadła na taki "trop", "coś" jednak Was łączy, bo moja Żona jest wykształconym nauczycielem po filologii. Nie trafiła w nauczyciela, a trafiła w filologię:).A tak na marginesie, to wcina sie w moje "kompetencje", bo to ja w domu jestem sherlock, jak sama kiedys zauważyłaś:). Co do tego mojego kucharzenia Dziewczyny, to żadnego placka upiec nie potrafię, nie zabieram się i chyba nigdy do tematu nie podejdę - nawet z przyjemności :). Z przyjemnością, to mogę sobie zjeść to, co moja Żona (niezwykle sporadycznie, kilka razy w roku jak jest jakaś impreza urodzinowa lub Święta, bo mamy cukrzycę) upiecze. Do ciast to ma niezwykły talent, którego raczej nie będzie rozwijała z uwagi na chorobę:(. Swoją droga, przedziwnie jest ten świat urządzony, że np. mojej Żonie - z taką łatwością przychodzi pieczenie ciast, a nie powina jeść. Po co Jej ten talent? No dobra, zostawmy te ciasta. Zapytam teraz o coś niezdrowego. Znacie jakieś dobre drinki z malibu i drugi z ginem? Kupiłem te 2 alkohole i teraz nie wiem co z tym zrobić:) W necie jest całe mnóstwo przepisów, ale ja lubię takie polecone i sprawdzone od "żywych", "znajomych" ludzi. Powiem Wam, że wczoraj mieliśmy próbę ognia. Byliśmy u znajomych - Koleżanka przygotowała talerz ciastek, Kolega częstował mnie piwem. Ciężko było - nie nam, bo nie mamy ciągot do tych akurat rzeczy na w-o, ale ciężko było umiejętnie odmówić, nie kłamiac, ale też jednocześnie nie ujawniając prawdy, że jesteśmy aktualnie w "innym wymiarze", i nie jemy słodyczy, nie pije piwa. Nauczony doświadczeniem, że ludzie generalnie do takich spraw jak np. w-o są sceptycznie i raczej niechętnie nastawieni, nie chcemy ujawniać, że robimy w-o, to nie służy niczemu dobremu. No ale poszło, jakoś udało się. We wtorek mam kolejny problem, bo idę na szkolenie 5-cio godzinne, podczas którego będzie przerwa na kawę (to nie nie będzie problem zeby jej nie wypić, bo mogę akurat nie mieć ochoty na kawę), ale bedzie też przerwa na obiad i tu już bedzie problem z odmową, bo niby dlaczego nie chcę obiadu??? Kompletnie nie wiem co mam powiedzieć, poradźcie coś proszę. Żadne tłumaczenie, że mnie brzuch boli, że niedobrze mi nie wchodzą w grę, bo mi zasadniczo takie sprawy nigdy nie doskwierają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, nie mam teraz czasu się rozpisać, ale przyszło mi do głowy Michał, żebyś, jeśli nie chcesz się zdradzać, poudawał leczenie zęba w toku. Ja np. do dentysty czasem chodzę na 6 rano z braku zgrania z dentystką w innym czasie - chociaż teraz osobiście nie mam problemów z mówieniem , że jestem w trakcie diety oczyszczającej i nie zjem, bo nie i już. Kombinuj!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, udawanie czegokolwiek raczej nie przejdzie, bo po pierwsze nie umiem kłamać, a po drugie, to wszyscy którzy ze mną będą znają mnie bardzo dobrze. Chciałbym takie salomonowe wyjscie, ale nie wiem czy takie jest - pewnie nie. Coś czuję, że odpowiedzią na to, ze nie jem będzie odpowiedź jaka dają dzieci - nie bo nie!:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michał po prostu powiesz, że nie jesz, bo jesteś na diecie leczniczej zaleconej przez lekarza, przerwać nie możesz i już. Jesz o innej porze i inne jedzenie i niech się dziwują i dociekają. Co do drinków, to nic Ci nie poradzę, bo najzwyklej w świecie nie znam się. Moja córcia jest po bardzo poważnym kursie barmańskim, więc mogłabym zapytać, tylko że to trochę potrwa zanim mi odpisze. M@da, zapraszam na kaszę gryczaną, jeszcze mi sporo zostało. Dzisiaj zajadałam z buraczkami z chrzanem (z lodówki) oraz z sałatką z ogórków z czosnkiem i octem jabłkowym (ze słoika). Nie pojechałam na zakupy bo wróciłam padnięta do domu, teraz piekę chleb i muszę pilnować. Jutro totalny post się zapowiada ;) Jak wcześnie wstanę to zrobię warzywne zakupy przed pracą i złowię jakąś rybę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za rady:), jakoś sobie musze poradzić wkońcu to nie najtrudniejszy moment w moim życiu o takim podłożu. Kiedyś przeprowadziłem 10-cio dniowa absolutna głodówkę i sobie dałem radę z ludźmi i ich uwagami, często nie na miejscu, agresywnymi i po prostu głupimi tekstami ignorantów,więc teraz tez muszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatka Zielona powiedz mi, bo wiem, że przyjmujesz eutyrox (jaka dawkę?), czy zrobiłas sobie kiedys w trakcie lub bezpośrednio po w-o badanie tsh? Ciekawi mnie wynik, bo tak przyszło mi do głowy, że wynik może być przekłamany. Tak sobie myślę, że w czasie w-o wchłanianie leku jest chyba dużo większe niż w trakcie normalnego jedzenia i np. jak lekarz zapisze eutyrox 100 i w trakcie normalnego życia wynik jest prawidłowy, to w trakcie w-o wynik może idzie bardziej w kierunku "zera" czyli nadczynności, bo na w-o "mocniej" tabletka działa i trzeba by przyjmować np. eutyrox 75?? Takie tam moje przemyslenia. Jeśli mogę Cie , a właściwie Twoja Córke , poprosić o przepis na kilka drinków ze składowymi moich alkoholi (malibu i gin - niekoniecznie razem:), to będzie mi miło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! W gazecie poradnikowej przeczytałam, jak szybko (3 dni) zrobić kapustę kiszoną. Do naczynia włożyć szatkowaną kapustę i zalać to wodą z ugotowanych ziemniaków, dodać kawałek razowego chleba i odstawić w ciepłe miejsce. Próbował ktoś z Was tak robić? Herbatko - bogini Ty moja, przypomniałaś mi o cukinii na ostro przy okazji tych ogórków, moja ciotka robi cukinię chilli rewelacyjnie, muszę od niej wziąć przepis, a tak w ogóle to powiedz jak robisz te ogórki? Michałku, nie jestem ekspertem, ale gin to mi się kojarzy z najpopularniejszym drinkiem chyba: gin z tonikiem + sok z limonki, a jeśli chodzi o malibu, to kiedyś pijało się go jako mleczny, słodki napój alkoholowy (z mlekiem skondensowanym i mleczkiem kokosowym)- podobno w takiej formie to obciach zamawiać w knajpie (tak słyszałam):), ale jakie to dobre!, ja bym zrobiła z sokiem ananasowym i kawałkami ananasa, do tego mocno pokruszony lód z cukrem, żeby tworzył taką piankę na wierzchu jak w mojito. Sama poszłabym w rum: Cuba Libre, Mojito- chociaż to latem (mój ulubiony drink, albo whisky z lodem. Jeśli wpiszesz w google domowe malibu, to wyskoczy Ci dużo fajnych propozycji, tylko uważaj, bo te słodkie drinki są pierońsko kaloryczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. to mi zadałaś. Mi się zdawało, że ja nie lubie rumu. Mamy w domu rum, tyle, że nie wiem jaki to jest - kolor ma herbaciany. Ja go tylko powąchałem i stoi sobie. Kiedyś polałem mojej Żonie i sąsiadce, ale piły to z colą więc Żona nieznajaca tematu rumowego nic nie mówiła, a sąsiadka "znawca" innych trunków popróbowała samego rumu i mówiła, ze jest bardzo dobry. No nictrzeba iść w rum, jak Ty proponujesz, to napewno warto:), ale będę musiał zakupić kolejny trunek - Bacardi. Co do malibu i łączenia z mleczkiem, to znam temat z 80-tych,90-tych lat. Teraz to raczej nie bede się rozsmakowywał w tym właśnie drinku, bo cholerny cukier podskoczy. A propos podskakiwania cukru we krwi i alkoholu, to wiem co mi nie podnosi poziomu - czysta wódka, przy okazji jej picia mogę coś zjeść i cukier jest ok. Teraz zapytam o temat niekoniecznie związany ze zdrowym wychodzeniem i zdrowym jedzeniem wogóle. Mianowicie, część moich koleżanek z pracy powymieniała się przepisem na wyśmienitą karkówkę. Podobno niebo w gębie. Jeśli chcecie, a wiem że u Was w domu są miesożercy, to mogę podać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaa jeszcze....kilka razy juz chciałem zagadać i zawsze zapominam - gdzie jest Babcia Misia???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michał, jak miło ,że o mnie pamiętasz :) gdzie jestem? ano, obrastam w tłuszcz.... :( zajadając stres.... podczas nauki jazdy samochodem, trochę jednak za późno zdecydowałam się na tą naukę.... trzeba było jakieś 20 lat wcześniej :) nie mogę się ze sobą dogadać aby zacząć przypominajkę, a jest mi już bardzo i to bardzo potrzebna. Dobrze, że chociaż Wy jesteście tak aktywni na forum, to jakbym też trochę w tym uczestniczyła czytając to co piszecie. Bardzo cieszę się z Waszych osiągnięć i wyników. Pozdrawiam Wszystkich i każdego osobno, do usłyszenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babcia Misia do mnie przyjdź po naukę jazdy samochodem:), a do mojej Żony przyjdź po naukę jak zdać ten idiotyczny egzamin (zdała we wrześniu), ale to że zdała, to powiem nieskromnie, ale chyba trochę moja zasługa ( nie mówię tu o tym, ze Ja uczyłem techniki etc. tylko podpowiedziałem co ma zrobić, jak się zachować żeby to podejście do egzaminu było tym właściwym:) A jeśli chodzi o przypominajkę, to dalej zaczynaj, chociaz trochę, będziesz ze mną i moją Żoną na w-o:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi się wydawało, że wybrałam sobie najlepszego instruktora - syna, jednak nie był to dobry pomysł, porządek świata jest taki: rodzice uczą dzieci, a nie odwrotnie. Bardzo dużo pokory musiałam wykazać aby się do tego przyznać. Jest już coraz lepiej, obcego instruktora chociaż słyszę co do mnie mówi, a przed synem starałam się dobrze wypaść..... Jak inni mnie nauczą to syn sprawdzi co potrafię i czy wg niego jestem gotowa do egzaminu, mam nadzieję, że wtedy już będę w stanie usłyszeć jego uwagi. sorki, wiem że to nie na temat, ale czuję się z Wami czasami lepiej niż z rodziną, czuję się zrozumiana. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co prawda, to prawda - nauka z obcym, ale koniecznie dobrym nauczycielem, to lepszy pomysł. Moje realacje z Żoną nie są takie jak u Ciebie, jednak Żona na wiele sobie pozwalała;), a ja Jej nie byłem dłużny:):):). No ale moją Żonę "uczył" na kursie beznadziejny instruktor i stwierdzam, ze lepiej byłoby gdyby wogóle na kurs nie chodziła, żeby zdawała eksternistycznie. Miałaby wiedzę tylko ode mnie i byłoby dobrze. Babcia Misia musisz koniecznie rozdzielić umiejetności jakimi dysponujesz, a zdanie egzaminu, bo to najczęściej nie jest niestety tożsame. Na zdany egzamin ma wpływ wiele składowych - m.in. jakieś tam umiejętności, zachowanie "ciapowate" (tak to nazywam jak jeżdźą elki), opanowanie stresu, szczęscie ogólnie pojęte. Jestem przekonany, ze baaaardzo wielu doświadczonych i bardzo dobrych kierowców tego durnego egzaminu by nie zdało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michale, przyjmuję cały czas EuthyroxN 75. Obecne w dawce- cała tabletka. Półtora roku temu zaczęłam przyjmować pół tabletki, potem lekarz zwiększył mi dawkowanie pół/całą na zmianę. Na zimę zwiększyłam sobie sobie dawkę do całej. Chodzę konsultować się na forum chorób tarczycy. Są tam osoby, które wiedzą dużo więcej o tarczycy niż niejeden lekarz. Wyniki robiłam po wakacyjnej diecie i TSH było blisko dolnej granicy normy tuż przy nadczynności ale FT3 i FT4 miałam nadal nieprawidłowe. Za jakiś czas powtórzyłam badania ale w laboratorium źle zapisano co maja zbadać i nie otrzymałam wyników tego, co badałam. Wybieram się do nowego lekarza w maju, więc znowu badania przede mną. O kiszeniu kapusty za pomocą wody z ziemniaków słyszałam ale nie przemawia do mnie ten sposób. Kiszę zazwyczaj 5 - 6 kg i na kg kapusty dodaję 1,5 dag soli. Musiałabym ugotować parnik ziemniaków aby ilość soli była odpowiednia. A już nie wiem, po co mi dodatkowa woda w kapuście, skoro czasem muszę sok odlewać. Przypuszczam, że gorąca woda ma zmiękczyć kapustę, żeby szybciej zaczął się proces fermentacji. Szkoda rozcieńczać sok kapuściany wodą, gdyż zawiera on dużo cennych witamin. M@da robiłam ogórki wg kilku przepisów z netu. Najbliższy prawdzie był tan przepis http://aleksandraw.blogspot.com/2009/07/ogorki-z-czosnkiem.html Właściwie ten przepis był inspiracją, gdyż wyeliminowałam cukier i zwykły ocet oraz przyprawy w całości. Zamiast tego dodałam ocet jabłkowy, ktory sama wcześniej robiłam oraz dodałam grubo zmielony czarny pieprz i ostrą paprykę. Czasem w lodówce trzymałam ogórki 3 dni (jak zapomniałam) i też byly super. Na wierzch każdego słoiczka dodałam garść kolorowej papryki pokrojonej w kostkę oraz ok 1 łyżki oliwy z oliwek i zagotowałam. Inną partię ogórków robiłam ze sporą iloscią koperku. też pyszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Babciu Misiu, Ciebie najserdeczniej witam. Widzisz, jakbyś regularnie chociaż co kilka dni tu coś skrobnęła, to może zaskoczyłabyś, w końcu "z jakim przestajesz, takim się stajesz", ale jeszcze nie wszystko stracone, dzisiaj piękny dzień się zapowiada, tylko trudno mi się połapać, która godzina:). Muszę rodzinkę z łóżek powyganiać i mam taką ochote na jakąś wycieczkę, idę działać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×