Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem zwykłym śmieciem

Zostawiłem chorą dziewczynę

Polecane posty

Gość fjerifjefuer
JUZ CIEBIE NIENAWIDZE WIESZ CO ONA MUSI TERAZ CZUC !! FRAJER ZASRANY JAK MOGŁEŚ ALE WIDOCZNIE NIE KOCHASZ JEJ I TYLE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochlebiasz sobie bo
zostawiłeś bo tak chciałeś i ok przecież do grobu sie z nią razem nie zapakujesz ...poszukaj jakiej fajnej dziewczyny i niech ci codziennie z rana robi lodzika szukaj dla siebie przyjemności a zapomnisz o tej przykrości ..życie toczy się dalej .. dziewczyna wypadła z gry ale ty nadal bierzesz w niej udział wiec myśl przede wszystkich o sobie a wyjdzie ci to na zdrowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zwykłym śmieciem
Przyjaźń nie wchodzi w rachubę, dobrze kilka osób napisało. Pragnę, żeby wyzdrowiała, być może jest w tym jakiś egoizm, żeby nikt mnie już nie oceniał. Pragnę, żeby wyzdrowiała i żeby była szczęśliwa, bo jest cudowną kobietą. To ta pierdolona choroba tak ją zmieniła. Pewnie, kiedy wyzdrowieje, bo innej opcji nie dopuszczam, będzie zupełnie inną osobą. Życzę jej szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuzebnica
nie pisz o meskosci bo bedziesz musia isc sie wyspowiadac i na pielgrzymke do czestochowy na kolanach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janiu jak Ciebie czytam
mam orgazm 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkaaaaaaaaaaaaa
sluchaj kolego moim zdaniem powiniennes ja wspieracz bez wzgledu na to czy jetsescie razem czy nie przeciez w koncy WAS cos laczylo nie rozumiem tego mozesz byc jej przyjacielm wspierac ja pocieszac Mam nadzieje ze ta dziewczyna wyzdrowieje i wszystko sie ulozy zycze Jej i Tobie tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość te, służebnica
ok, moze i nie zrozumialam, ale dlatego ze nie napisalas o co chodzi, ale swoja droga to i tak z ciebie suka! ciekawi mnie co ciebie w zycu spotka i w jaki sposób doswiadczysz tego co wlasnie tacy chorzy ludzie! a tak na marginesie to ty z zakonu jestes czy co ze tak o tych przykazaniach napier.dalasz! opanuj sie troche!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorze jak chesz zapraszam na gg, ja Cie oceniac nie bede - nie mam do tego prawa. Te komentarze telepia mna na wszystkie strony. 9589069

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zwykłym śmieciem
Jak się kogoś kocha to się nie jedzie do niego ze zwieszonym łbem. Nie szuka się wymówki, żeby nie przyjechać, mimo tego że się zdaje sprawę z choroby. Jak się kogoś kocha to się przy nim trwa. Za dużo by pisać o tym, co przeżyła ona, co przeżyliśmy razem. O tym jak choroba wdarła się we wszystkie nasze dziedziny życia. Nas nie było, Było tylko jebane raczysko. To nas łączyło na początku silnie, ale potem wszystko się rozwaliło. Nawet nie mam odwagi do niej napisać, nie mam pojęcia jak się czuje. Może teraz śpi i choć trochę odpoczywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ochote na papierosa
jesli jestes szczery w tym co napisales to wiesz ze nie da sie tego co przezyliscie razem tak po prostu wymazac z pamieci, ona ciebie potrzebuje na pewno, mysle ze i ty jej potrzebujesz w pewnym sensie... jak sobie wyobrazasz to rozstanie? zerwiecie kontakty? nie rozumiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zwykłym śmieciem
ZielonaWyspa, dzięki, ale nie mam ochoty na gg. Chcę się upodlić, a rano poczuć na tyle źle, żeby coś tam, kurwa. Sorry za bluzgi. Rozstanie już nastąpiło. Nas nie ma. Nie ma odwiedzin, telefonów, jej rodzice zapowiedzieli, że nie chcą mnie widzieć w ich domu. Mieszkaliśmy razem. Kilka miesięcy temu ona wróciła do rodziców, nie dlatego, że było z nią gorzej. Tak zadecydowała i to uszanowałem. Nas już nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ochote na papierosa
arcy- sluzebnica to jakas mocno potrzebujaca pomocy nastolatka, ale pewnie nie wie o tym... przykro mi to czytac co wypisuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość l;kjhgfdfghjklmg
rak to strzaszna choroba wiem o tym bo bardzo bliskami osoba zmagala sie z ta okropna choroba .... wiesz co autorze jezeli jest szansa naprawy tej decyzji bo po Twoich wypowiedziach wnioskuje ze Ty sam masz watpliwosci czy dobrze postapiles ,to zrob to badz przy niej to juz jest bardzo duzo, zebys nie zalowal gdy bedzie za pozno .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajaczkii
kochasz ją!!! jestem tego więcej niż pewna! a ty twierdzisz ze nie, bo zmęczony jetses tym wszystkim, chciałbyś od tego uciec, ale niestety się nie da! a z tego co piszesz, ze chciałbyś zeby wyzdrowiala, zeby sie śmiała itp. wynika, że w głębi serca nadal ją masz, tylko że choroba to przycmiła!!! odwiedźja, zobaczysz ze się ucieszy, a ty tym bardziej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zwykłym śmieciem
Dzięki za wszystkie słowa, te wspierające i te upodlające. Jest mi to w chuj potrzebne. Zaglądnę tu jutro. Teraz narąbany idę spać. Teraz do niej nie zadzwonię. Potrzeba czasu. Piszecie, że ją kocham. To już nie miłość, ale zwykła troska o osobę, którą się zna szmat czasu. Dochodzą wyrzuty sumienia. Chciałbym ją wspierać jako przyjaciel, ale to się nie uda. Dobranoc wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alka...
sluchajcie wyluzujcie... facet zostawil chora na raka a ile ludzi sie rozstaje gdzie jedno tez jest bardzo chore czyli ma depresje i jest nie do zycia. Ja rozumie trzeba pomoc choremu ale czasami jest to nie mozliwe bo sami nie mozemy pomoc...... cos o tym wiem na swoim przykladzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajaczkii
ale dlaczego z góry zakładasz ze sie nie uda? moze warto najpierw spróbowac!!! na pewno obojgu wam to pomoże!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochany autorze....
witam cie serdecznie. przeczytałam twój post i nie mogę nie odezwać się. jesttem osobą rozwiedzioną, i wiele lat byłam sama.raz weszłam w związek z kimś kto okazał sie oszustem. nadal długo żyłam sobie sama. Los się jednak do mnie uśmiechnął-i poznałam kogoś, kto podobnie jak ja samotnie wychowuje dziecko. od początku poczułam że to jest to czego pragnę. nasze dzieci się poznały, z dnia na dzień coraz bardziej czułam szczęście o którym już dawno zapomniałam. i krach..... w poniedziałek dowiedziałam się, że mam nowotwór. jesem właśnie w trakcie szczegółowych badań. Wiesz co pierwsze przyszło mi do głowy?? - to,że nie mam prawa,zajmować życia komuś tak wspaniałemu, bo prawdopodobnie mnie już niedługo nie będzie.a on?- co on będzie czuł, gdy naprawdę mnie pokocha?? ogromny ból...... nawet zdobyłam sie na rozmowe z nim,zasugerowałąm nawet,iż to nie ma chyba sensu..bynajmniej na razie:( uwierz mi, to ogromnie bolesne, ale chyba sprawiedliwe. wiem,że twoja dziewczyna, kierowała sie tymi samymi pobudkami. widzisz, gdy nagle stajesz w obliczu czekającej cię śmierci-nie myślisz tylko o sobie, lecz o tych, którzy mogą po tobie dłuuugo płakać:( NIE JESTEŚ ŻADNYM ŚMIECIEM! przypomnij sobie, ile zniosłeś...ile widziałeś, i jak wspierałeś ją w najcięższych chwilach.. myśle, że i jej jest łatwiej, bo ma świadomość tego, że nie obciąża ciebie. Nie słuchaj ttych zabierających głos tutaj dzieci, bo guzik jeszcze wiedzą o prawdziwym życiu. chłopaku trzymaj się, i jeśli mogę cię prosić- bądż zawsze gdzieś w pobliżu niej. Pozdrawiam cię cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddkdkkd
Ja cię nie potępiam. Miałeś prawo zrobić, jak czułeś. Ta relacja przestała funkcjonować i przynosić cokolwiek dobrego prawdopodobnie także jej. Poza tym każdy z nas ma jakieś granice wytrzymałości psychicznej. To się tym gryziesz, gnębi cię to i przeżywasz, świadczy, że jesteś człowiekiem. Ja cię rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość l;kjhgfdfghjklmg
zgadzam sie z odwazna marzycielka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddkdkkd
Osoby potępiające cię nawet nie zadały sobie trudu, żeby przeczytać to, co napisałeś. Przeczytały pierwsze dwa zdania twojego postu i zareagowały na zasadzie: można się na kimś wyżyć i jeszcze poprawić sobie samopoczucie, jacy to my jesteśmy szlachetni. Bo my byśmy nigdy... Bzdura. Byłeś z nią dwa długie lata, dałeś jej bardzo, bardzo dużo, okazałeś bardzo dużo miłości, ale to wszystko ma jakiś swój kres, bo nikt nie powiedział, że mamy zniszczyć siebie i swoje życie w jałowym obowiązku wobec kogoś, kto kiedyś był nam bliski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwer
to juz miales byc z nia dos mierci,jak ktos wyzej powidzial nie podpisales z nia zadnego kontratku ze w chorobie bedziesz z nia,nie wiem jakbym postapila,moze podobnie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, nie jesteś złym człowiekiem, masz wyrzuty sumienia.:) Myślę, że nie łatwo bedzie Ci sie tak rozstać po prostu..wciąż myślisz o niej.Wasz związek przeobrazil sie w zupełnie coś innego i zwyczajnie czujesz się teraz za nia odpowiedzialny..To czas, który jej poświęciłeć , uczynił ją taką wyjątkową..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Ci cos autorze..
jakis czas temu zrobilam sobie zwykle badanie, ktore robilam juz duzo razy wczesniej nazywa sie ono cytologia...wynik był zły...trafilam niestety na kiepskiego lekarza(panstwowego czytaj darmowego), zle mnie prowadzil od poczatku....czulam sie coraz gorzej... Mieszkam z moim chlopakiem za granicą (juz bardzo dlugo jestesmy razem) z dnia na dzien kupilam sobie bilet do domu..poprosilam moja mame o znalezienie lekarza jak sie mozesz domyslic onkologa...chlopakowi powiedzialam pol prawdy jade na badania bo sam i tak widzial,ze ja sie czuje coraz gorzej... cała prawda wygladała tak: pierwsza wizyta konsultacja, podstawowe badania itd. druga dlasze juz bardziej zaawansowane badania i trzecia zabieg (nie bede sie zaglebiac w szczegoły) powiem tylko,ze mialam to szczescie,ze trafilam na swietnego lekarza i miałam w tamtym momencie kase na to zeby sie leczyc prywatnie.. moze z tydzien po zabiegu wrocilam do domu do chlopaka i wtedy opowiedzialam mu o wszystkim (wczesniej w zasadzie nie bylam pewna co powiedziec bo byly to tylko moje niepotwierdzone przypuszczenia)...musialam dlugo czekac około półtora miesiaca za wynikiem jednego badania...badania ktore mialo zmienic moje cale zycie w głowie rozwinełam rozne scenariusze jak to wszystko dalej sie potoczy i co moze zrozumiec tylko osoba czekajaca na wyrok juz oswajałam sie z tą myslą,ze moge miec nowotór,ze skonczy sie to dla mnie na dwa sposoby albo umre albo wyzdorwieje ale nigdy nie bede miec dzieci... i w koncu nie wytrzymalam i zdobylam sie na rozmowe z moim chlopakiem o tym jakie mysli mnie drecza...ostatnie moje pytanie brzmiało: Jeśli bede musiała miec kolejny zabieg, brac chemie itd. bedziesz ze mna w Polsce? w odpowiedzi usłyszałam nie wiem... dla mnie to był najwiekszy cios..nie spodziewałam sie z ust tego człowieka takiej odpowiedzi..myslałam ze go dobrze znam i co najgorsze ocenilam go swoja miarką(bo dla mnie oczywiste jest to,ze w takiej sytuacji dla osoby ktora kochasz zrobisz wszystko a zmiana miejsca zamieszkania, wziecie dziekanki na studiach to jest nic w porownaniu z tym co ja bylabym gotowa zrobic) powiem ci autorze ze w tamtym momencie przez to glupie nie wiem moj caly swiat legł w gruzach...zrozumialam,ze nie dosc,ze jestem chora i sama tysiace kilometrow od domu , od ludzi, ktorzy mnie kochają i ktorym na mnie zalezy to na dodatek jeszcze jestem samotna.... Postanowilam ze poczekam na wynik i niezaleznie jaki on bedzie wroce do domu... jakos tydzien pozniej powiedzialam mojemu chlopakowi jaka jest moja decyzja i ze dla mnie jest to jednznaczne z tym ze miedzy nami to koniec..odbylismy wtedy bardzo długa rozmowe uslyszalam wtedy rozne argumenty na usprawiedliwienie jego zachowania,ze on nie byl przygotowany,ze pojechalam na badania a nagle wracam i mowie ze jestem po zabiegu ze czekam na wynik badania,ktore ma wykazac czy mam nowotwór,ze moge umrzec....ze dla niego to bylo za duzo jak na raz (a co ja mialam powiedziec??) ale ze jesli bedzie taka potrzeba ze bede musiala jechac na leczenie do polski to on chcialby dokonczyc rok na studiach a pozniej wezmie dziekanke zeby byc ze mna... Mimo tego ja i tak nie moge zapomniec o tamtym nie wiem...Mało tego bardzo mnie tamta cała sytuacja zmieniła.... Ja osobie ktora kocham nie powiedzialabym nigdy nie wiem...dla mnie jest oczywiste,ze jesli najblizsza mi osoba mnie potrzebuje to bez wzgledu na wszystko moze na mnie liczyc bo zawsze bede przy niej.. Tobie natomiast powiem,ze gdybym tak sie moje zycie ulozylo ze wypaliłoby sie uczucie do osoby z ktora jestem zwiazana a ta osoba by zachorowała na śmiertelną chorobe nie zostawilabym jej...bylabym przy niej i wspierala przez caly czas walki z chorobą lub do ostanich chwil...Nie bylabym w stanie dołozyc komus cierpienia...zwlaszcza komus z kim cos kiedys mnie laczylo....komus kto mnie potrzebuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolaaaaa1222
Wiesz ja cie wlasciwie podziwiam, wytrwales tak dlugo przy ciezko chorej dziewczynie,dawales jej wsparcie kiedy tego potrzebowala.Doceniam to naprawde.Moja historia jest przykladem meskiego okrucienstwa, nie Twoja. Kiedy w wieku 26 lat stracilam ukochana siostre, swiat mi sie nagle zawalil, jedynym oparciem byla mysl o moim chlopaku. A on, na pierwszym spotkaniu oswiadczyl ,ze konczy nasz zwiazek (2 lata) .To sie zdarzylo ponad 20 lat temu. I ciagle czuje, ze to bylo najbardziej okrutne postepowanie ze strony drugiego czlowieka, ktore mnie spotkalo w zyciu.Ty zachowales sie po ludzku,byles z nia w cierpieniu,myslisz o niej teraz, troszczysz sie jak czlowiek o drugiego, to jest najbardziej istotne.Pozdrawiam Cie serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochany autorze....;
Do "opowiem ci coś autorze" wiesz, nie dziwię się twojemu chłopakowi. ukrywasz przed nim poważne sprawy, wyjeżdżasz, poddajesz się zabiegowi (podejrzewam że chodzi o akonizację-dość powszechny zabieg)-i wracasz z oświadczeniem ze może masz raka... no wybacz..ale ja sama doznałabym szoku i zniechęcenia, bo wszystko odbyło sie za moimi plecami. auor wątku był z dziewczyną od samego początku choroby. nawet nie wiesz ile wycierpiał patrząc na jej cierpienie. nawe nie wiesz, ile wycierpiał słysząc ciągle że o nie ma sensu.. widzisz-nie wiesz, co ttak na prawdę czuje osoba chora na raka.jak postrzega ukochane osoby, jak postrzega przyszłość. autor wątku cierpi podwójnie!!! bo nie dość że musi znieść myśl,że nie może być dłużej z ukochana osobą,to jeszcze musi patrzeć jak ta ukochana osoba umiera powolnymi krokami.. dlaego też powttarzam poraz kolejny mój drogi-BĄDŹ BLISKO... choć tyle i aż tyle dla niej zrób. ona to bedzie czuła, i z tym będzie jej lżej.. ale nie zmuszaj się do związku z nią..ona prawdopodobnie nie chce go...już nie ma na niego siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Ci cos autorze..
i jeszcze jedno...mnie to nie dziwi,ze ona rozmawiała o śmierci, szukała ubran do trumny itd... ja robiłam to samo...albo nawet gorzej...ja opowiadałam mojej mamie ze szczegołami jakbym chciala zeby wygladał moj pogrzeb...zaczelam wydawac swoje rzeczy bo stwierdzilam ze innym sie bardziej przydadzą (a to wszystko trwało od 1 wizyty u lekarza ktorego znalzla mi mama do czasu kiedy dostalam wynik ostatniego badania moze ze 2 miesiace.).. dla mnie wazne bylo ze w mojej glowie juz bylo zle...mialam fizyczne oznaki tego,ze cos jest nie tak: silne bole brzucha,zle wyniki badan, krwotoki z nosa, podkrazone oczy,byłam wiecznie zmeczona i słaba nawet zaczeły mi wypadac włosy....nawet moja skora była dziwna dopiero pielegniarka pobierajaca mi krew zwrocila mi na to uwage w bardzo delikatny sposob : Boże dziecko a co Ty taka blada jestes, zobacz masz "papierowa" skore...ja sie juz nastawilam na to ze bedzie zle zeby sie nie nastawiac na to ze bedzie dobrze a potem sie rozczarowac... Wiem jak z boku wyglada śmierć kogos kto jest Ci bliski, kto umiera dlatego,ze stracił chcec do zycia, kogos kto sie po prostu poddał bo nie chciał walczyc...wiem jak jest ciezko byc przy takiej osobie, wiem,ze to meczy,że czesto sie robi dobra mine do złej gry ale powiem Ci,ze ciesze sie ze moglam byc z ta osoba do jej ostatnich chwil,ze ta osoba mimo wszystko wiedziala,ze jest ktos komu zalezy, kto mimo wszystko o nia walczy, ktos kto kocha...jedno czego żaluje,ze nie miałam wiecej czasu bo po prostu tesknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Ci cos autorze..
do kochany autorze...w mojej cytologii wtedy wykryli wirusa powodujacego raka szyjki macicy i jakies komorki, ktorych byc nie powinno (tego tez sie dowiedzialam dopiero przed samym zabiegiem wczesniej mimo moich pytan nikt nie raczył mi wyjasnic dokladnie co i jak)...do tego miałam krwawiaca nadzerke w bardzo zlym stanie...winni tego byli lekarze jeden prywatny, ktory nawet mnie nie raczył poinformowac,ze mam nadzerke a drugi panstwowy ktory poinformował,ze ja mam ale nie chcial jej usunac....lekarz onkolog do ktorego trafilam wysluchal co mam do powiedzenia i od razu mi wyjasnil co to wszystko dla mnie oznacza i uwierz mi,ze przez te dwa miesiace psychicznie sie czułam jeszcze gorzej niz fizycznie w mojej glowie ja nie mialam nowotworu ja umierałam na raka... a co mialam mojemu chlopakowi powiedziec? sluchaj kochanie zle sie czuje mam krwotoki z nosa zreszta wiesz bo nie raz widziales, boli mnie brzuch zreszta to tez wiesz bo mowilam...mam zle wyniki cytologii ale to tez wiesz bo mowilam,ze to mnie martwi jedno czego nie wiesz,ze mysle,ze to moze byc cos bardzo powaznego... Znam mojego chlopaka nie od dzis i wiem jak on podchodzi do takich spraw...jego mama jest straszna panikara i z przeziebienia robi powazna chorobe wiem jakby on zareagowal gdybym mu powiedziala w tamtym momencie kiedy nie wiedzialam nic...kiedy juz usluszalam od lekarza,ze moge miec nowotór,że to wszystko zle wyglada i ze kazdy wiekszy (bardziej inwazyjny zabieg) zaoowocuje tym,ze nie bede miec dzieci bo nie donosze ciazy (a i tak bez zabiegu bede miec problem z donoszeniem ciazy) to mu o tym powiedzialam...w tej kwestii postapiłam dokladnie tak samo jak on...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

  • NAJŚWIEŻSZE

    • 3
      Hej
×