Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdezorientowana dziołcha

AGRESJA? Co robić? Doradźcie, proszę.

Polecane posty

Gość Najgorszy na swiecie?
nie wierze co tu sie dzieje,pranie mozgu i brak odpowiedzialnosci moralnej za swoje wypowiedzi.. taaaak pieknie nakreslilas wszystkim nasze 2 lata!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miła sąsiadeczka
Dzioucha, Ty się już uzależniłaś. :( Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izasssssss
Do Najgorszy na swiecie: Ona nic nie powiedziala na temat waszych 2 lat zwiazku. Powiedziala, ze ja wyzywasz i przez to jej nie szanujesz:\ jedno pytanie: wyzywasz ja czy nie? jesli tak, to wybacz mi, ale nie jest to normale zachowanie w stosunku do osoby kochanej. Twoja dziewczyna to twoj przyjaciel, nie Twoj wrog. Jesli musisz sie wyladowac, zrob to na kims innym, nie na nej. Postaw sie w jej sytuacji: na pewno Cie kocha, jak Ty byś sie czul, gdyby osoba, ktorą kochasz nie okazywala Ci szacunku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Izasssssss: Już wielokrotnie powtarzałam, że dalej nie dam rady. Tyle ile z nim rozmawiałam, ile razy prosiłam.. Płakałam nie raz, tłumaczyłam. Bez skutku. dziołcho, no widzisz i miła sąsiadeczka: Tak, dał mi "wolną rękę". Dostałam oficjalnie przyzwolenie na rozstanie. Sam tego nie zrobi.. Sam nie zerwie. To ja muszę podjąć decyzję, specjalnie teraz to zrobił. Kurcze.. najgorsze jest to, że ja całe swoje życie zmieniłam. Przez ostatni rok obróciłam swoje życie o 180 stopni. Swoje plany zmieniłam, priorytety, no wszystko na jedną kartę postawiłam. Naprawdę wierzyłam w to, że to Ten mój wymarzony. Planowaliśmy wspólną przyszłość, wszystko. Studia w tym roku zmieniłam po to, by mieć wykształcenie pod naszą pracę. Nawet to nas teraz łączy, praca. Rodzice bardzo go polubili, przyjęli do mojej rodziny jak "swojego". Ale teraz mi ciężko.. Bo na chwilę obecną wychodzi na to, że: 1) zaraz rozpadnie mi się związek 2) zmieniłam całe swoje życie, studia Z tymi studiami jest tak, że na początku marca zrezygnowałam z mojego kierunku bo ubzdurałam sobie, że pójdę na inny, który bardziej mi się przyda. Że pójdę na uczelnię do zupełnie innego miasta i tam, razem będziemy pracowali - bardzo tego chcieliśmy, dopięliśmy swego, a teraz co? Nie mogę się wycofać ot tak.. Zerwę z chłopakiem, a i tak będę musiała zamieszkać w zupełnie obcym mieście, gdzie nikogo nie znam. Całkowicie zmienie środowisko, będę sama jak ten palec. Ja zwariuję! :O Boże.. nie wiem co robić. A kocham tego drania, kocham... Na codzień jest tak fajnie... Już wolałabym, aby na codzień był taki sam, łatwiej by mi było cokolwiek zrobić. A tak? Tak to teraz mam wrażenie, że przekreślam wszystkie dobre chwile z powodu naszych wszystkich kłótni.. Ale się rozpisałam.. a jeszcze nie skończyłam :O mam natłok myśli i klawiatura aż się gotuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najgorszy na swiecie?
Izasss ta osoba nie pozostaje dluzna..prawda jest taka ze oboje do siebie odzywamy sie w niedopuszczalny sposob. co do "wroga"-tak wlasnie sie czuje ! a co do szacunku,juz dawno w klotni zapominamy OBOJE co to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najgorszy na swiecie?
i ja dziekuje juz za ten temat. trace dziewczyne a moze nie.. trzyma ja przy mnie szkola i praca! CO ZA DZIEN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izasssssss
Słuchajcie, w takim wypadku musicie usiasc i spokojnie porozmawiac i nie tyle drugiej osobie, co SAMYM SOBIE obiecac poprawe (czyt. nie wyzywac się). Odp sobie na pytanie: Chcecie tak zyc? Kochacie się przeciez, czemu sie obrazacie? Pomyslcie, ze atakujac sie nawzajem atakujecie kogoś, kto ma być dla was OPARCIEM w trudnych chwilach, nie wrogiem, jak pisalam wczesniej. Zrobcie to sami dla siebie i dla waszego zwiazku. Jezeli chceci byc razem nie ma innego wyjscia. Nie wiem, jakie jest wasze zycie na codzien, ale skoro jestescie razem juz 2 lata oznacza to, ze nie jest w koncu az tak tragicznie, prawda? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziołcho, no widzisz
To wszystko jest ważne, studia, praca, związek. Ale najważniejsza to jesteś TY sama dla siebie. Pomyśl sobie na spokojnie, olej jego fochy i to, że daje Ci wolną rękę, by potem wszystkim płakać, jaki to on nieszczęśliwy. Olej to i myśl o sobie. Tylko o sobie. Zasługujesz na szacunek. Zasługujesz na faceta, który będzie Cię szanował. Może jesteś w stanie odkręcić te studia, wrócić na te poprzednie ? Dużo Ci jeszcze zostało ?? Chyba tak naprawdę to nie chcesz odchodzić. To taki paradoks naszej podświadomości. jest źle, ale ona rękami i nogami trzyma się tego, co znane. No bo czasem jest dobrze, prawda ?? I tak sobie żyjemy, jak na wulkanie, bo się do tego przyzwyczailiśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziołcho, no widzisz
No, tragicznie nie jest. Jeszcze. On się dopiero rozkręca. W sumie jeszcze jej kości nie połamał :o Dobry pan ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kocham tego drania, kocham... Na codzień jest tak fajnie... Już wolałabym, aby na codzień był taki sam, łatwiej by mi było cokolwiek zrobić. A tak? Tak to teraz mam wrażenie, że przekreślam wszystkie dobre chwile z powodu naszych wszystkich kłótni.. Znowu sobie coś ubzdurałeś - że to szkoła i praca mnie trzyma. Szkołę mam u siebie w mieście, a do sklepu mogę zatrudnić pierwszą lepszą osobę. Problem się sam rozwiązuje. Nie pisz takich głupot, bo od samego początku pisałam i powtarzałam, że na codzień jest bardzo fajnie! I jedynym problemem są kłótnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antypatologia
Przedstawiacie kazde swoja wersje i badz tu madrym. Mysle, ze dalas swojemu chlopakowi wyraznie do zrozumienie, co ci sie nie podoba. Niech on ci da do zrozumienia, co jemu sie nie podoba. Jesli sie nie bedziecie potrafili dogadac, to olej to. Co z tego, ze studia, itp. Masz sie meczyc w zwiazku, w ktorym cierpisz, bo studia, bo praca? Co to w ogole za priorytety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najgorszy na swiecie?
Izass niewiarygodne-zazwyczaj pisza: odejdz od niego,zmarnujesz sobie zycie! a tu normalna odpowiedz.. problem jest taki,ze rozmawialismy juz i obiecalismy SOBIE ze tak ie bedzie.. wychodzi roznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najgorszy na swiecie?
dziolcho,no widzisz Twoje brednie w glowie sie nie mieszcza.. jestes zatrudniona tu do negatywnego nastawiania uzytkownikow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
antypatologia: Jak wyżej napisałam: szkoła i pracą są powiedzmy, że najmniejszym problemem. Ja po prostu sporo wysiłku, chęci włożyłam w pewne sprawy. Kończąc ten związek, przekreślam praktycznie wszystko. Tak jak ludzie, którzy biorą rozwód - mieli swoje marzenia, mają majątek do podziału. Na takie rzeczy też patrzą. Normalna rzecz przy rozstaniu. Ja po prostu wylałam całe swoje myśli. Mam na tyle dużo swobody, że mogę na chwilę obecną zrobić ze swoim życiem co chcę, nie ponosząc przy tym żadnych konsekwencji. Mam sporo opcji do wyboru. Jedne będą bardziej męczące, inne mniej. No ale nie o tym tu mowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Izass Obiecaliśmy sobie oboje poprawę. Wtedy nastąpiło takie katharsis w naszym związku. Oboje się staraliśmy. Z tym, że u nas od samego początku te kłótnie się nasilały. I już tak wiele przykrych słów padło, tyle nieprzyjemnych sytuacji miało miejsce, że ciężko jest wyjść z tego bagna. Nauczyliśmy kłócić się ze sobą w taki, a nie inny sposób i nie potrafimy tego naprawić pomimo tego, że oboje chcemy, żeby było dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izasssssss
Jak pisalam wczesniej: jestem przeciwniczka jakichkolwiek form agresji bo sama jestem w podobnej sytuacji: moj chopak zachowuje sie agresywnie bez powodu, potem przeprasza i tak w kolko. Nie moge go jednak zostawic,bo a. nie mam tak na prawde powodu (on mnie nawet nie wyzywa) b. bo to nie jest wbrew pozorom takie latwe. Nie jest ciezko powiedziec komus: zostaw go czy ja. Oczywiscie, nie mozna dopuscic zeby sytuacja poszla za daleko. Najpierw jednak wg mnie (jesli na prawdę się kochają) postarac sie ze soba porozmawiac! Postawic sobie ultimatum i sprobowac zrozumiec, gdzie jest problem, w czym on tkwi. Nie znamy przeciez dokladnie ani "zdezorientowanej dziolchy" ani "Najgorszego na swiecie", nie wiemy jak wyglada ich zycie razem. Nie twierdze, ze ona musi znosic to, ze on ja wyzywa: absolutnie. Mowie tylko, ze nalezy dac sobie ostatnia szanse i jak CYWILIZOWANI ludzie poszukac zrodla problemu i go rozwiazac raz na zawsze. Jak sie nie da, niestety trzeba posunac sie do ostatecznosci tj do zerwania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izasssssss
to bylo do ... dziolcho, a widzisz A co do was, klocace sie golabeczki... Kurde, jestescie dojrzali czy nie?? Sporobujcie sie opanowac, kazdy wie, ze agresja rodzi agresje, wiec po co to wam? Dązycie do autodestrukcji wlasnego zwiazku? Jesli tak to jestescie na jak najlepszej drodze. Sluchajcie, jesli nie umiecie sie klocic ja wam proponuje jedna rzecz: jak jedno z was widzi, ze za chwile sie poklocicie, przerwijcie rozmowe i wyjdzie z domu, idzie na spacer powdychac swieze powietrze: innymi slowy, unikajcie klotni jak ognia, moze z czasem, tak jak nauczyliscie, oduczycie sie obrazac nawzajem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izasssssss
oczywiscie mialo byc :"wyjdzcie z domu" "idzcie na spacer" kurde ja juz zasypiam ;) Ide spac, dobranoc! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agresja rodzi agresję. Oj racja.. Mnie już głowa od tego wszystkiego boli. Jest mi paskudnie, mojemu chłopakowi też. Oboje jesteśmy wypruci. On chyba bardziej.. Nie spodziewał się tak ostrych wypowiedzi z mojej strony. Wiedział, że przeszkadzają mi nasze kłótnie, ale chyba nie do końca sobie zdawał sprawę z tego, w jakim bagnie się oboje znaleźliśmy. Nie chcę, aby myślał, że jest mi z nim źle. Bo jak już wcześniej napisałam: życie codziennie kwitnie w najlepsze. Zwłaszcza po naszej rozmowie, kiedy obiecaliśmy sobie konretną poprawę. Jedynie te kłótnie doprowadzają nas do skrajności. Jakbym nie chciała walczyć o ten związek, to nie poruszyłabym tego tematu tu na kafeterii. Po prostu zrobiłabym swoje, nie pytając się kogokolwiek o zdanie. A ponieważ zależy mi na tym chłopaku, to przelałam całą swoją frustrację tu na forum. Zresztą od samego początku wyraźnie dałam do zrozumienia wszystkim, że ten wątek ma za zadanie uświadomić nam, jakie błędy popełniamy w związku. Taka internetowa kuracja? Już kiedyś poruszaliśmy wspólnie tutaj jeden problem, ludzie się wypowiedzieli, była normalna rozmowa, no i pomogło. Może i tym razem tak będzie? Życzę Wam dobrej nocy i serdecznie dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Na pewno jeszcze się tutaj odezwę 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puszpa
Powiem jedno- gratuluje wiary w uleczenie zwiazku. Powinniscie sie oboje udac do psychologa- na poczatek, poczytac ksiazki na temat problemow w zwiazku a potem ukladac sobie zycie razem. Ja osobiscie nie dopuscila bym do tego by facet odzywal sie do mnie w ten sposob. Wybaczyc mozna ale zapomniec gorzej. Slowa raniace gleboko moga pasc cieniem na wasza przyszlosc jako rodziny.:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klraaaaa
miałam to samo tylko w małzeństwie ,rozstaliśmy się mąż mnie porzucił , niestety jest tak jak ktoś napisał pochodzisz z dysfunkcyjnej albo patologicznej rodziny i jesteś od niego uzalezniona. Nic z tego nie będzie . Niestety jestes uzalezniona od niego ja wszystkie kłótnie brałam na siebie .pierwsza wyciagałam rekę do zgody . To nic nieda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racja?
ja Cie Dziolcha nie rozumiem.Skoro wasza milosc kwitnie to czemu chcesz,myszlisz nad zerwaniem?klotnie sa w kazdym zwiazku,w jednym mniej w innym bardziej burzliwe,jesli u was jest dosyc ostro robcie co mozecie aby sie pozbyc tych cech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Bo to jest dokładnie tak: ja bym na swojego faceta nie bluźniła, gdyby on tego nie robił w stosunku do mnie.. Pierwsza nigdy go nie wyzwałam. Zawsze to było skutkiem jego odzywek w stosunku do mnie. A moje jakieś komentarze pod jego adresem brały się z niemocy i bezradności - kiedy już tylu rzeczy się nasłuchałam, tyle przykrych słów padło pod mój adres, w akcie desperacji potrafiłam wykrzyczeć, że jest dnem. Tylko to potrafiło jakoś go otrząsnąć. Zresztą... ja nigdy, przenigdy do nikogo tak nie mówiłam :O I nikt nigdy tak do mnie nie mówił. Dlatego w momencie, gdy pierwszy raz padły słowa: "zamknij się", byłam w ciężkim szoku. Od razu, od samego początku dałam wyraźnie do zrozumienia, że to mi się nie podoba. Myślicie, że ja na poczatku tego związku potrafiłam zbluzgać swojego faceta? Otóż nie.. To dopiero po pewnym czasie, gdy zdążyłam sama się nasłuchać obleg pod swój adres. Agresja rodzi agresję.. prawda. Stałam się bardziej nerwowa :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
racja?: No robimy co możemy.. Przez pewien czas było naprawdę okej. Oboje staraliśmy się unikać kłótni. Tak sobie teraz myślę. Nasze kłótnie zawsze sprowadzają się do tego, kto jak kogo wyzwał. Najpierw jakaś błahostka spowoduje tą kłótnię, a po chwili nie ma to zupełnie żadnego znaczenia, gdyż zaczynamy się kłócić o słowa, jakie padły podczas wymiany zdań. Zamiast od razu na spokojnie wytłumaczyć sytuację, to zaczyna się przepychanka słowna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najgorszy na swiecie?
moje slowa rowniez sa aktem desperacji i bezraadnosci na Twoje zachowanie I prosze Cie nie wybielaj sie juz tak,bo robisz ze mnie jakiegos tyrana.. I czemu cytujesz moje slowa,jako Twoje..caly czas Ci powtarzam,ze jesli chcesz zebym xie tak do Cidbie nie odzywal i Ty skoncz z takim slosnctwem...ahh Mimo wszystko postram sie z calych sil nie uzywac takich wyrazen.. Jesli ni bedzie wychodzilo,sam odejde skracajac Twoje meki,zadna uciecha dla faceta sluchac,czytac czegos takiego..za kogo mnie masz i jaki to jestem Najgorszy na swiecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorszy na swiecie? omg... Przecież w chwilach, kiedy jest okej, mówię Ci jak bardzo mi się wszystko podoba. Chwalę Ciebie i cały nasz związek, że idzie super i że mogłoby być tak zawsze. Przecież na codzień szaleję za Tobą, doskonale o tym wiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najgorszy na swiecie?
moje slowa rowniez sa aktem desperacji i bezraadnosci na Twoje zachowanie I prosze Cie nie wybielaj sie juz tak,bo robisz ze mnie jakiegos tyrana.. I czemu cytujesz moje slowa,jako Twoje..caly czas Ci powtarzam,ze jesli chcesz zebym xie tak do Cidbie nie odzywal i Ty skoncz z takim slosnctwem...ahh Mimo wszystko postram sie z calych sil nie uzywac takich wyrazen.. Jesli ni bedzie wychodzilo,sam odejde skracajac Twoje meki,zadna uciecha dla faceta sluchac,czytac czegos takiego..za kogo mnie masz i jaki to jestem Najgorszy na swiecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alogia :)) Akurat teraz nie możemy sobie razem usiąść.. A nawet jeśli byłaby teraz taka możliwość, to ta rozmowa wyglądałaby jak zawsze. Te same argumenty, te same słowa.. Wiele razy już na ten temat rozmawialiśmy. A forum? Traktuję to jako kurację, która pozwoli nam zrozumieć pewne rzeczy. Po cichu liczę na to, że poskutkuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×