Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Wredne_psisko

Zapraszam do wspolnego postu na samej wodzie :(((

Polecane posty

Witam serdecznie. Poszukuje ludzi, którzy chcieliby mi towarzyszyć na tym forum podczas mojej drogi przez męke (dla mnie to straszne, bo uwielbiam jeść). Dzisiaj jest moj pierwszy dzień , czuje uporczywe ssanie w żołądku, mam ochotę na chlebek razowy z osełeczką, serkiem, pomidorkiem, cebulką i szczypiorkiem.Ogorek tez mile widziany. Jednak nie! Nie moge dla chwilowej przyjemności dalej brnąć w swoją własną śmierć. Bo wredne_psisko to osóbka, która nie stroni od używek , lubi nafutrować się słodyczami a zdrowie leczy i kwiczy. Bezsenność, nerwica, kondycja 60- latka, alergie oddechowe i pokarmowe wszelakiej maści, wieczne infekcje, brak energii do zycia, nawracające depresje psychotyczne, kandydoza. To jest moja czwarta głodówka, najdłuższa trwała 6 dni, ale dostałam takiego szalu, ze się niestety wyłamałam. Do tej głodówki przygotowałam sie jednak trochę lepiej. Papierosów nie ruszam nawet do alkoholu od dobrych kilku miesięcy, od dwóch pełny wegetarianizm, lewatywy , ostatnimi czasy starałam sie odżywiać w miarę zdrowo - ograniczyłam słodycze, spożywałam dużo warzyw i owoców, piłam dużo oczyszczających ziółek. Zdaję sobie sprawę, ze jestem i tak mocno zatoksynowana , ale dam rade. Przeboleje jakoś te dni. Boję sie, ze za dużo schudnę, bo jestem bardzo szczupła, ale później to wróci na szczęście. Planuje kilkanaście dni na samej wodzie, później będę co jakiś czas powtarzać. Zależy mi przedewszystkim na złagodzeniu objawów alergii, poprawie kondycji , przywróceniu jasności myślenia i dobiciu grzybów candida. Pozdrawiam. Siskam pośladki i walczę ze swoimi demonami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak na zlość znoszą do domu same pyszności - wafelki w czekoladzie, jogurtowe ciasto z limonką, pachnące żółte sery, czekolady, rumiane jabłuszka. Litości. Ale nie dam się, ooo niieeeee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co, chyba małe masz szanse na przetrwanie tey głodówki jezli od wejścia masz nastawienie że to bedzie męką, katorga & inne tragedie. Ogólnie nie popieram a wrecz potepiam takie glodowkowo-wodne cuda niewidy, no ale jeżli robisz to DLA SIEBIE to nie powinnas traktować tego jak ciężką karę czy coś w ten deseń bo w sumie sama sobie ten rezim narzucasz, a dobre nastawienie to połowa sukcesu. Chociaz może w tym przypadku lepiej że masz zle nastawienie to może szybko zrezygnujesz z wodnego postu na rzecz rozsądnej oczyszczającej diety( w sensie sposób odżywiania a nie dieta-sposób na schudnięcie) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj to była "męka", dzisiaj bardziej niż głód doskwiera mi złe samopoczucie i słabość, ale to dobrze, bo to znaczy , że coś tam w środku ruszyło :) Tamten wcześniejszy post pisałam trochę pół żartem pół serio, wiem dobrze że muszę nałożyć na siebie trochę ograniczeń aby coś w ogóle osiągnąć i jakoś to przeboleje. Po zakończeniu postu zamierzam przejść na maksymalnie zdrowe odżywianie i uprawiać sport - narazie jestem flakiem o fatalnej kondycji fizycznej i psychicznej i nie w głowie mi jakakolwiek aktywność. Przeczytałam już sporo książek na temat zdrowej żywności i zdążyłam ułożyć dla siebie jadłospis.Jednak sama zdrowa dieta to dla mnie za mało - muszę wpierw przejść gruntowne oczyszczanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm, ciekawe, a ja zawsze myslałam , że kondycje poprawia sie SPORTEM,a nie głodówką...A oczyścić sie mzona jedząc zdrowi pijac duzo wody i herbatek ziołowych...Ale Twój wybór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marysia2025
Hej , przyłączam się do ciebie od jutra .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wredne_psisko, ja jakiśmiesiąc temu teżpościłam na wodzie. I nie była to wcale męka, owszem 2 pierwsze dni burczało w brzuchu i miałam ochotę na żarełko, ale potem minęło. Dodam, że mam rodzinkę którą musiałam normalnie żywić, śniadania, obiadki, kolacje i ciasta. Ale muszę Ci powiedzieć że sprawiało mi wielką przyjemność dogadzanie im:) Na poście byłam 14 dni, schudłam 12 kg, prawidłowo wyszłam, za radami ze strony www.glowowka.pl. I utracone kilogramy utrzymują się, czasami nawet jest o jeszcze jeden mniej. Jak masz jakieś pytania to zapraszam :) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy trzeci dzień i jest zdecydowanie lepiej- już mnie tak nie ssie, chociaż nie powiem, chętnie bym coś zjadła - a szczegolnie ciągnie mnie do nabiału, makaronów i owoców. Chodzę jak pijana, twarz wygląda strasznie, ale to tez pewnie dlatego , ze dzisiaj nie spałam ani minuty. Pocę sie bardzo śmierdząco, język obłożony jak cholera, zimno mi, jestem bardzo nerwowa, zanika mi jakakolwiek chęć do życia - czyli nic nadzwyczajnego, tak jak na każdej głodówce w pierwszych dniach. Na schudnięciu nie zależy mi ani trochę, już wyglądam jak szkielet i mam mocną niedowagę. Po zakończeniu postu będe jak najbardziej chciała wrócić do wagi wyjściowej. Juz schudłam 2 kilogramy, a to i tak jak na mnie mało, bo potrafiłam i 4 w tym czasie. Wiem, że to sie pózniej zachamuje i będzie coraz mniej, ale szacując , że zrzuce w tym czasie jakies 7 kilo , to już prawie waga śmiertelna jak dla mnie ;) Przy wzroscie 180 wazę 57 kg na dzien dzisiejszy. Mi zależy przedewszystkim na regeneracji organizmu :) Przepraszam, ze tak chaotycznie ale się spiesze. Pozniej sprostuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No , już sie jednak nie mam gdzie spieszyć :/ Nic nowego. Joaśka, ja w podobny sposób dogadzam moim zwierzętom - nigdy nie dostawały tylu różnorodnych smakołyków, jak podczas tego postu. Jedzą po prostu za mnie i co ciekawe czuję się wtedy całkiem "najedzona" ;) I oczywiście mam pytania do Ciebie - jak twoje zdrówko i samopoczucie po głodówce? Jest znaczna poprawa? Cbadef, kiedyś postanowiłam sobie zrobić taką dietę. Gdy po 6 dniach wyrzeczeń okazało się, że wszystko robiłam źle - przerwałam i poszłam sie z nerwów najeść :p Ta dieta trwa z resztą 6 tygodni, a ja tyle nie wytrzymam bez jakiegoś słodycza , piwka czy czegoś tam jeszcze ;) To zdecydowanie nie dla mnie. Może kiedyś jak już się bardziej zaprawię i zmienie diametralnie swoje nawyki, wtedy można będzie o tym pomyśleć. Póki co startuje z głodówką w strone lepszego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz to już mi się śmiać chce z mojej paniki i skupiania się na głodzie. Owszem, nie pogardziłabym jakimiś pysznościami, ale to stopniowo leci w dół i zaczynam odzyskiwać nawet w miarę dobry humor :P Bynajmniej na chwilę. Moje wcześniejsze głodówki były robione z marszu , bez żadnego przygotowania, a organizm naprawdę był katastrofalnie zasyfiony latami dziwnych zabaw ,nie wiem nawet czy w moim wieku można być w gorszym staniefizycznym - nie byłam w stanie przejść jednego piętra bez sapania a dwa podskoki w góre wywoływały u mnie duszności i kolkę. I podczas tamtych postów męczyłam sie jak cholera, a głód zamiast maleć, zaczynał wzrastać, w 6 dniu byłam w stanie pochłonąć niemal całą lodówkę. Trzeba korzystać z lata, bo to łącznie z wiosną najlepszy czas na głodowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wredne_psisko, co do samopoczucia po poście to jest doskonałe, żadnych bóli głowy ( a zdarzały się), skóra bardzo mi się poprawiła, zwłaszcza na twarzy - zmniejszyły się optycznie zmarszczki (a mam już 36 lat). Co do cellulitu to z tym nie miałam problemu, bo zlikwidowałam go stosując dwukrotnie 6-tygodniowy post dr Dąbrowskiej (dieta na określonych warzywach i tylko 3 owocach: jabłka, grejpfruty, cytryny). Nie mam problemów z włosami, paznokciami. Mam nawet wrażenie, że się wzmocniły. Ja do postu przygotowałam się, prze dwa tygodnie byłam na Dąbrowskiej, podczas postu piłam tylko wodę, i rano szklankę wody z 1 łyżeczką miodu (to z zalecenie z turnusu na którym byłam, też na głodówce - 2-tygodniowej). Ten miód zapobiega nagłemu spadkowi cukru, uniknęłam w ten sposób zawrotów głowy, mroczków przed oczyma, czy kołatania serca. No i lewatywy, co drugi dzień, z przegotowanej wody z dodatkiem soku z cytryny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja robie lewatywy z kawy, bo nic innego na mnie nie działa. Mam nadzieje, że można? A co do tego miodu...Czy to nie osłabi działania głodówki? Możesz coś napisać więcej na ten temat? Bo mi zależy na jak najlepszym i najszybszym efekcie. A co do postu...Przeżywam teraz powaźny kryzys. Gdy ja przechodzę na diety, to zawsze w moim domu jest wypłata i znoszą same pyszności. Teraz patrzy się na mnie ogromny soczysty melon, czekolady -Malaga Tiki Taki i Kasztanki oraz chrupiące bułeczki z ziarnami. Aż się proszą aby posmarować je maselkiem i przykryć pysznym żółciutkim serem....:/ No ale cóż, bez pracy nie ma kołaczy....Jeszcze tylko 7,8 dni....Jutro, pojutrze to wszystko będzie za mną. Mam nadzieje przynajmniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, ja byłam w Jastrzębiej Górze na turnusie z głodówką i tam właśnie podawali nam ten miód z ciepłą wodą. Naprawdę nie miałam po tym żadnych jazd z osłabieniem, zawrotami głowy, mdłościami. Osoby które znosiły gorzej post dostawały jeszcze jedną porcję takiego miksu ok 14. Teraz podczas postu w domu też piłam ten miód i czułam się naprawdę dobrze, nie pobudzał soków żołądkowych, nie odczuwałam głodu. Jeśli się dobrze czujesz, to wcale nie musisz go pić. Ale lepiej zjeść tę łyżkę miodu niż rzucić się na jedzenie, jak to robią dziewczyny gdy zasłabną, lub zacznie im się kręcić w głowie. Najgorsza jazda zaczęła się podczas wychodzenia z postu, od pierwszego łyku wywaru wystąpił straszliwy głód. Naprawdę nie do zniesienia. Ale przetrwałam te pierwsze 2 dni na samych wywarach, potem doszły miksowane warzywa i zrobiło się bardziej znośnie. Co do smakołyków. No cóż, u mnie też w domu było ich od zatrzęsienia, zwłaszcza moich ukochanych owoców i warzyw (robiłam przetwory na zimę). ale powiedziałam sobie to tylko 2 tygodnie, potem pojesz :) Zadziałało. Moim zdaniem naprawdę warto powalczyć. Jestem teraz inną osobą, pomijając utracone kilogramy, tryskam energią, wszędzie mnie pełno, mam jaśniejszy umysł, zdecydowanie lepiej mi się pracuje (praca umysłowa), większą mam ochotę na zabawy z dziećmi. No i ta cera, jak u 18-latki:) Zmieniły mi się smaki. Wyczuwam chemię w jedzeniu, nawet w warzywach owocach. Nie ciągnie mnie do słodkiego, choć co weekend piekę ciasto z owocami to skuszę się na kawałek, jeszcze ciepłego, takie lubię najbardziej. Pozdrawiam cię serdecznie i życzę wytrwałości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie jednak chapnę tego miodu, dzisiaj czuje sie po prostu fatalnie...Jest mi ciężko, słabo,serce nawala i mam pszyspieszony oddech. To dobrze, ze od pierwszego łyku wywaru pobudza się apetyt, będe musiała szybko przytyć, nie rzucę sie oczywiście na chemię i nie będe przesadzać ze słodyczami, ale będe musiała futrować się jak najbardziej kalorycznymi owocami i warzywami, nabiałem i miodem - bede go uzywać zamiast cukru do wszystkich potraw to mniejsze zło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie jednak chapnę tego miodu, dzisiaj czuje sie po prostu fatalnie...Jest mi ciężko, słabo,serce nawala i mam pszyspieszony oddech. To dobrze, ze od pierwszego łyku wywaru pobudza się apetyt, będe musiała szybko przytyć, nie rzucę sie oczywiście na chemię i nie będe przesadzać ze słodyczami, ale będe musiała futrować się jak najbardziej kalorycznymi owocami i warzywami, nabiałem i miodem - bede go uzywać zamiast cukru do wszystkich potraw to mniejsze zło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czemu ja dalej odczuwam silny głód? Przecież mam oczyszczone jelita do jasnej cholery :/ Zawsze kurwa mam gorzej od innych :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już schudłam ponad 4 kilogramy, a nawet nie minął cały czwarty dzień- przeraża mnie to. Czyżby pasożyt jakiś mnie zjadał od środka? Wiem, ze mam kandydoze ale nie wykluczam innych robaków. Czy 4, 5 kilograma w 3,5 dnia to nie przesada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale mam ochotę na sos czosnkowy z Winiarów.... I serek Almette z serem żółtym....Mmmmm.... :) Odbije sobie za tydzień :D Zrobie sobie takie naleśniczki ze słodkim twarogiem i owocami, polane czekoladą.Makaronik z własnym sosem grzybowym...Pomidoróweczkę własnej roboty z makaronikiem....Ryż brązowy na mleku z owocami... Sernik z owocami.... Schłodzone mleko z kawą i bananami...Jabłuszka pieczone z cynamonem, salatki warzywne i owocowe z fetą....Od razu mi lepiej jak sie nagadałam ;) Zupę owocową z makaronem :P Truskaweczki,meloniki, maliny, czereśnie, winogrona,mandarynki....Sok z marchwii (uwielbiam!) Napój z cytryną,miodem i cayenne... Jeszcze takie pyszne konfiturki mam w domu - w sam raz do naleśniczków i ....omlecika.... Twaróg na słodko w czekoladzie...Czosnek na kanapeczki.... Zapiekaneczkę z serem, pomidorkiem,ogórkiem,cebulką,sałatą, rzodkiewką i sosem czosnkowym....Zupa na botwince!!! Jogurcik z orzechami i kawą....No, i tak właśnie przezywam jakoś ostatnie dni. Marzeniami i oczekiwaniem na wielkie żarcie. Chlebek razowy z osełeczką....Pierożki ze szpinakiem lub owocami...Zupa grzybowa.... Moja kochana Yerba Mate- tęsknie za jej smakiem....A takie gruszki pieczone w likierze czekoladowym? Ajajaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jutro już powinien głód ustąpić, mnie też tak muliło do 4 dnia, ale piłam bardzo dużo wody, czasami aż 3 butle. Ale były to te najgorsze upały, u mnie dochodziło do 38 st. Ale menu sobie obmyśliłaś! Brawo. Tylko uważaj z wprowadzaniem nabiału, tak po 7-8 dniach dopiero. No i z solą też trzeba ostrożnie bo spuchniesz. TY chcesz przytyć, a ja utrzymać wagę. Na razie udaje się, a nawet jest minus 2 kg od skończenia postu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czemu nabiał dopiero po takim czasie? :) Wiesz, jak spuchnę to nic sie nie stanie, na dzień dzisiejszy wyglądam jak anorektyk i to nie tylko moje zdanie. Idealna waga to jak 61 kg, teraz mam 56 . Pod koniec będe wyglądać jak mężczyzna- szczur , bo nie dość, że wysoka, płaska to jeszcze gęba zapadnięta i koścista. Ratują mnie tylko długie włosy , więc może ktoś bardziej spostrzegawczy dostrzeże we mnie kobiete :P Z resztą i tak unikam soli, jak już to dodaję jej bardzo mało, staram się zastąpić ją naturalnymi przyprawami. W tej chwili czuję się nieźle (to pewnie po tym miodku), trochę słabsza i obolała ale nie ma takich atrakcji jak po przebudzeniu. Na dzień dzisiejszy zamierzam pościć jeszcze 6 dni, bo akurat za 5 dni będę miała zaopatrywaną lodówkę na wyjazd rodziny i niektóre owoce i warzywa mogą się zepsuć, a kasy tak duzo na widzimisię nie dostanę.Jak sie nie pracuje to sie nie ma. Planuję jeszcze post 2 - tygodniowy gdzieś za półtora miesiąca i w ógóle posty kilkudniowe na sokach i herbatkach raz w miesiącu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I gratuluje dyscypliny, jak widać po głodówce nie musi być efektu jojo, jeśli przeprowadza się ją z głową. A tyje sie baaardzo szybko jak sie czlowiek rzuci na żarcie. Ja po 4-ech dniach niejedzenia opędzlowałam prawie całą lodówke, jadłam jak oszalała, jak najszybciej, jak najwięcej, nawet nie czując smaku i odrobiłam straty w półtora dnia. Z tego co pamiętam zjadłam z 8 wielkich kanapek, kilka gołąbkow, czekolade, kilka talerzów zupy, parówki, garść króweki i wielki talerz makaronu z serem. I to w ciągu kilku godzin. Pod koniec dnia nie moglam sie podnieść i zwymiotowałam do miski koło łóżka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego okres wychodzenia z głodówki jest taki ważny? Chodzi o efekt jojo i powrót do nawyków żywieniowych czy też może mi się coś stać? Mi nie zależy ani na stracie wagi, a nawyki żywieniowe ostatnimi czasy mam całkiem dobre , jestem wegetarianką, jem dużo warzyw i owoców, wystrzegam sie soli i cukru( nie słodzę nawet herbaty) i unikam jak mogę chemi - wszelkie zupki chińskie, chipsy, gotowe dania nie przechodzą mi przez gardło. Słodycze owszem lubię, ale też staram się nie przeginać. Duzo dowiedziałam się ostatnio o prawidłowym odżywianiu i zaraz po zakończeniu chciałabym wprowadzić normalne, zdrowe jedzenie do jadłospisu. Więc jak to jest bo wszedzie piszą, ze trzeba, bo jojo, a inne aspekty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczytaj sobie na stronie www.glodowka.pl o wychodzeniu. Musisz stopniowo wprowadzać kolejne produkty aby przyzwyczaić żołądek, jelita do ponownej pracy. Widzisz jak skończyło się Twojej szaleństwo jedzeniowe po tak krótkim poście - wymioty. Żołądek nie dał rady. Ja pomalutku wprowadzałam kolejne produkty i nie miałam żadnych sensacji. Co do nabiału, to też chodzi o to, że jest on stosunkowo ciężko strawny. Musisz najpierw mieć odpowiednio przygotowany żołądek aby strawić serek, jajeczko. Stosunkowo wcześnie moim zdaniem możesz wprowadzić oliwę z oliwek, dodawać ją do zup, surówek, ja tak robiłam i obyło się bez sensacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jojo na pewno, jak rzucisz się na jedzenie zaraz po głodówce. Ale tobie to by na zdrowie wyszło :) Ale proponuję być ostrożną, bo możesz sobie krzywdę narobić. Pomalutku: najpierw wywar z warzyw, soki, najlepiej grejfrutowy (świeży). Następny dzień to samo, ale możesz zmiksować troszeczkę warzyw (mi bardzo smakowała pomidorowa na włoszczyźnie, którą dałam rodzince a sama zmiksowałam pomidorki), możesz dodać z łyżkę oliwki. Trzeci dzień to warzywa, zupa, surówka, tylko jedz powoli i gryź dokładnie. Kolejny dzień to to samo co w trzecim + owoce. Kolejne dni to warzywa, owoce, oliwka i kasze. Ok 7-8 dnia wprowadziłam nabiał, orzechy, morele, śliwki suszone. Mięso zjadłam dopiero po 2 tygodniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będę się w sumie instynktownie wsłuchiwać w swój organizm, tak będzie najlepiej. Na dzień dobry herbatki, soczek , a po południu może jakaś bagietka z wachlarzem składników.Zobaczymy na co będe miała ochotę :P Zastanawia mnie też czemu tak szybko chudnę i spadek wagi się nie zatrzymuje.Niecały 5 dzień i ponad 5 kg mniej i dalej jestem głodna. Przebrnę dzisiejszy dzień do końca i następne powinny polecieć z górki, w końcu najgorsza połowa za mną :) Nie łudzę się, ze ten 10- dniowy post, wyleczy mnie z wszystkich możliwych chorób, tym bardziej , że nie przeprowadzam go do końca prawidłowo - nie ćwiczę, nie wychodzę na powietrze (nie mam na to ani siły ani nastroju, ledwo zwlekam się z łóżka do komputera, a że ostatnio miałam wypadek przez swoje nieogarnięcie, boję się wychodzić w takim stanie z domu) nie noszę ubrań z bawełny. Ale traktuje to jako wstęp do walki z chorobami, próbę własnych sił. Jeśli to przetrwam nabiorę do siebie większego szacunku i siły do walki. Z resztą tak zahartowany w boju organizm będzie o wiele lepiej poddawał się kolejnym dietom i głodówkom, które już będe przeprowadzać jak najlepiej. Co najważniejsze- od tygodnia nie ruszyłam żadnych używek i widzę, że moge bez nich żyć. Post ponoć daje zastrzy energii- a to właśnie jest mi najbardziej potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, po jakiejś przerwie, jak odbudujesz trochę organizm proponowałabym Ci post na diecie dr Dąbrowskie. Jest to post na określonych warzywach (wszystkie oprócz strączkowych i ziemniaków, z naciskiem na kapustę kiszoną, ogórki kiszone, chrzan, czosnek) i 3 owocach (cytryny, grejfrytu, jabłka). Post trwa od 2 do 6 tygodni. Im dłużej tym oczyszczanie skuteczniejsze. Ja przeprowadziłam dwa cykle 6-tygodniowe w odstępach pól roku. Efekty wyśmienite, pozbyłam się w 100 % cellulitu, skóra zrobiła się jedwabista, zęby białe, nie mam nalotu na języku, włosy, paznokcie bardzo się wzmocniły. Mi głownie chodziło o schudnięcie, bo po ciąży pozostało mi bardzo dużo kg. Ale te efekty były oszałamiające. I utrzymują się do dziś, Tylko ja zdrowo jem, no i ten post na wodzie. Ponoć osoby które nie mają nic do zrzucenia po prostu nie chudną, może na początku - 2-3 kg, bo to woda schodzi. No i co najważniejsze, jesz tyle na ile masz ochotę. Surówki, zupki, bigosiki, leczo, soki świeże, warzywa do chrupania, owocki. Po kilku dniach apetyt się zmniejsza. Ale to nie wszystkim :) Ty możesz jeść do woli. Dobrym okresem na post w Twoim przypadku byłby wrzesień-październik, sporo jeszcze na rynku zdrowszych warzyw, bez tej cholernej chemii. No i cena też ważna. Bo ja pierwszy raz robiłam zimą, to rachunki mnie powalały. Kalafior - 10-12 zł, no i naładowany świństwami. Ale byłam zdesperowana :) Mam gdzieś chyba pdf-a z książką, podaj maila to Ci podeślę. Ale to dopiero w piątek, bo jutro odpoczywam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×