Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

katalana

KWIETNIÓWKI 2011

Polecane posty

A_B widzę, że każdy szpital ma swoją praktykę dot. cc. Ja ani przez chwilę nie byłam naga, tylko w koszuli szpitalnej. przebrałam się w swoją dopiero po prysznicu na 2 dzień. Na sali pooperacyjnej były tylko dziewczyny po cc, położne się nami opiekowały, myły, zmieniały podklady, a wieczorkiem podawały coś na sen. Dzieci położne przywiozły, gdy trafilyśmy na normalną salę z innymi mamami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malwiśka miałam cc na życzenie absolutnie bez płacenia, ale tylko dlatego, że mój lekarz prowadzący był ordynatorem w szpitalu, w którym zamierzałam rodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naturalnie ale znieczulenie a potem pare parc bez lewatyw cewników szwów 8maja urodzilam o19.27 tyle ze mialam anemie dostalam tabletkę 4 tabliczki czekolady i rano prawie jak nowa jak tylko przyjechalam do domu firanki pranie sprzatanie bez problemow 12 maja pierwszy spacer nie chce cesarki wole zaplacic za znieczolenie i urodzic naturalnie a mam dopiero 22lata i bez blizn których potem mogla bym sie krepowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez blizn ha ha ha
to dobre, a myślisz że jak wypchasz dziecko na świat to blizny nie będziesz miała, oj będziesz tyle że na pindzie i do tego nie wiadomo jakie wiaderko ci tam pozostanie a masz 22 lata a potem seks może być fatalny bo pochwa nie wróci do naturalnego rozmiaru nigdy. CC są blizny ale śmieszne niewidoczne zupełnie nawet najbardzej skąpe stringi je ukrywają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile ile ile
ile trzeba zapłacić za znieczulenie przy naturalnym ? wiem że w każdym szpitalu inna cena ale na chwilę obecną jednak nie mam jak się dowiedzieć ile w moim szpitalu kosztuje ,także ile u was kosztuje ? co do nagości jak pisałyście, to w sumie jest poniżające dla kobiety ja przynajmniej tak uważam. dobrze jak sa same położne a jak trafi się jakiś młody położnik ? to ja dziękuję żeby mnie oglądał albo nie daj Boże mył jak pisałyście . nie mówiąc o tym co ginekolog-facet myśli jak zagląda w nasze intymne miejsce? wiem że niby to ich praca ,ale ginekolog też facet :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Calvados masz rację. Taki poród sn o którym piszesz to marzenie większości ciężarnych. Jednak bywa różnie. We wro nawet jeśli chciałabyś zapłacić za znieczulenie to nie ma takiej opcji. Co do blizny to nie ma czego się krępować, uwierz mi jest praktycznie niewidoczna, ja mam ją bardzo nisko o długości ok 8-10 cm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny. Na początek życzę każdej z Was, a raczej nas dużo zdrowia i szczęścia w nowym roku. Łatwego i w miarę bezbolesnego porodu bez różnicy jaką jego formę wybrała i przede wszystkim zdrowych nie płaczliwych maluszków! Ja bardzo chętnie opisze moje porody SN: Poród 1: Wszystko zaczęło się koło 22. Wykapana leżałam sobie w łóżku kiedy dostałam pierwszych skurczy. Nie były regularne i raczej mało bolesne więc leżałam dalej. Kolo 1 w nocy poczułam że prześcieradło zrobiło się mokre. Zastanawiałam się przez chwile jak to możliwe żebym się posikała i nic nie czuła. Dopiero po chwili dotarło do mnie, ze to mogą być wody płodowe. Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam co się stało i żeby po nas podjechała (umówiłyśmy się wcześniej że nas podrzuci na porodówkę jak przyjdzie pora), spakowałam torbę, a raczej dopakowałam wszystko co trzeba było, jeszcze raz się wykąpałam, ubrałam i budzę męża ze jedziemy, na to on mi oznajmia, ze on śpi i nigdzie nie jedzie :D Skurcze były coraz silniejsze więc już mi nie było do śmiechu wiec stwierdziłam, ze jak nie jedzie to niech śpi. Jadę sama. Dopiero po chwili jak już wychodziłam to załapał co się dzieje i w kilka sekund już był gotowy do wyjścia. Pojechaliśmy. Najpierw formalności na recepcji, potem czekaliśmy w pokoju przyjęć na zaspaną obrażoną położną która mnie zbadała i powiedziała że nie odeszły mi wody, nie mam rozwarcia i nie rodzę i jej głowę zawracam. Ale ja się uparłam ze rodzę, a ze byłam już w terminie (3 dni przed) to mi kazała się przebrać i jechać na porodówkę. Tak tez zrobiłam. Wyjazd windą na porodówkę zabrał na prawdę chwilkę. Tam położna (inna i nie zaspana) zbadała mnie i stwierdziła ze mam 3 cm rozwarcia i to pewnie były wody. Zrobili mi lewatywę, golenie krocza (sama się ogoliłam jak umiałam ale nie było idealnie niestety) co wcale nie było takie straszne jak wszyscy twierdzą. Położna była przemiła i nie czułam się wcale źle. Później zaprowadzili nas na salkę do porodów rodzinnych i podłączyli KTG. No i później czas stanął w miejscu. Co chwilę ktoś sprawdzał rozwarcie, robili KTG, chodziłam do WC, klęczałam, siedziałam na piłce, skurcze były coraz silniejsze, godziny płynęły, rozwarcie się nie zmieniało. 2 godziny spędziłam w wannie w letniej wodzie i to trochę łagodziło skurcze. Mąż zmieniał się z moją mamą i cały czas ktoś ze mną był. o 10 rano podano mi antybiotyk i kroplówkę z oksytocyną. Po niej się zaczęło na prawdę boleśnie robić. koło 15.30 zbadali rozwarcie i było już całkowite. Lekarz kazał mi spróbować co chwilę lekko przeć żeby główka szybciej schodziła. Zrobiłam co kazał i wtedy odeszła reszta wód, mąż pobiegł po położne. Przeszłam na fotel i o 16 po 2 parciach przyszła na świat moja córeczka. Więcej nie wiem bo płakałyśmy obydwie. Położyli mi ją na piersiach taką malutką, cieplusieńką i płacząca i nagle wszystko przeszło cały ból, zmęczenie, złość więc ryczałam i ryczałam i ją tuliłam i całowałam. Trwało to chwilę. Mąż przeciął pępowinę i malutką wzięli na badania. Mąż razem z nią poszedł a u mnie zaczęła się ta mniej ciekawa cześć porodu czyli rodzenie łożyska (wcale mnie nie bolało) i szycie (bolało bardzo). Później dostałam krwotoku i coś mi wstrzykiwali i na prawdę nie wiem co się działo bo czułam ze chce mi się spać. Na koniec mnie położyli na zwykłe łóżko w tej sali w której rodziłam i przynieśli mi córeczkę. Położna pokazała mi jak ją przystawić do piersi, przyszedł mąż, moja mama, reszta rodziny. Każdy wchodził tylko na chwilę i witał się z malutką. Wszyscy płakali, a moja królewna sobie spała wtulona we mnie. Po 1,5 godziny przewieźli mnie na salę na oddział położniczy a po 6 dniach wyszłyśmy do domu bo obydwie miałyśmy problemy ze zdrowiem, ale to już inna historia. Poród nr 2: Miałam się zgłosić do przychodni przyszpitalnej na KTG w dzień terminu. Czułam się świetnie i nic mnie nie bolało. Pojechałam na to KTG z mężem i córeczką niczego nie przeczuwając. Lekarz najpierw postanowił mnie zbadać no i okazało się że jest pele rozwarcie. Nie robili mi KTG tylko chcieli wysłać od razu na porodówkę, ale uprosiłam lekarza żeby pozwolili mi wrócić do domu bo muszę załatwić opiekę nad córeczką i spakować torbę z rzeczami. Wróciliśmy do domu, dopakowałam rzeczy, teściowie przyjechali do wnusi i pojechaliśmy do szpitala. Po drodze jeszcze wstąpiliśmy do moich dziadków żeby im oznajmić ze to już. Babcia ugotowała mężowi pierogów i mu mówi jedz wnusiu bo nie wiadomo ile to zajmie a ty glodny będziesz tam siedział :) Tego sobie nie zapomnę. Czekałam aż zje te pierogi i wreszcie dotrzemy do szpitala. W szpitalu nic nie wypelnialam bo na recepcji już na mnie czekali i krzyczeli ze się spóźnilam. Od razu migiem na porodówkę, tam lewatywa itd szybkli prysznic w lodowatej wodzie bo akurat cieplej nie bylo brr i okazalo się, ze salki do rodzinnego są zajęte więc mąż czekal na korytarzu a mi kazano przejsć na salę ogólną. Nic mnie nie bolało, a KTG pokazywalo ze są bardzo silne skurcze, pelne rozwarcie i poród na całego. Siedzialam na krześle i kaligrafowalam swoje dane w ksiązeczce zdrowia dziecka bo tak mi polożne kazały. Byly bardzo fajne praktykantki z położnictwa i co chwilę coś śmiesznego opowiadały wiec się śmiałam a maluch szalał w brzuchu. Tak kopał i się wiercił, ze cały brzuch mi się ruszał, nie można było podpiąć KTG bo skopywał elektrody. W końcu przyszła lekarka i powiedziała ze się salka zwolniła do rodzinnego. Kazala mi się położyć na łóżku na tej ogólnej sali i mi przebiła pęcherz płodowy (nic nie bolało) i w tym momencie złapał mnie taki mega skurcz że aż wstałam z tego łózka na równe nogi tak bolało. Potem miałam przejść na salkę do rodzinnych ale czułam że dziecko jest już tak nisko, ze zaraz mi wypadnie więc szłam jak pingwin. Doszłam na tą salkę, wdrapałam się na fotel, przybiegł mąż jak już mały "wyskakiwał". Przeciął pępowinę. Położyli mi maluszka na brzuchu ale tylko na chwilkę bo już czekały 2 dziewczyny rodzące na korytarzu wiec trzeba było się spieszyć. Zabrali go zaraz do badania, a ja urodziłam łożysko. Szycie (bolesne) i nie było na nic więcej czasu. Mezowi wręczyli nasza torbę z rzeczami, mnie małego w wózeczku i zapytali czy wiem jak się idzie na położniczy. Wiedziałam wiec poszliśmy. Czulam się doskonale i miałam ochotę zamiast na ten położniczy ubrać synka i iść do domu :) To był fantastyczny poród. Szybki, z zaskoczenia i choć skurcze były bolesne to nie zdążyłam się tak zmęczyć i wykończyć jak przy mało bolesnych ale długotrwałych skurczach podczas pierwszego porodu. Zastanawiam się tylko co by było gdybym nie pojechała wtedy na to KTG. Gdyby wody mi odeszły w domu to nie zdążyłabym dojechać do szpitala na czas, nie zdążyłabym nawet dojść do samochodu. No a teraz będzie trzeci i się okaże jaki będzie. Mam nadzieję, ze taki jak drugi, ale podobno trzecie są długie i trudne. Zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ile ile ile Tak bylam naga ale jak pisalam bylam przykryta kołdrą. Potem na sali wiadomo, przykryli mnie prześcieradłem a na mojej sali mogłam już się ubrać w koszulkę. Co jest w tym poniżającego?? Położna - zawsze kobieta przychodziła do nas i nas myła po porodzie cc, jest to tak naturalne jak zrobienie kupy k.. mać. Jakbym miala tylko mozliwosc rodzenia sn ale ze znieczuleniem ok, ma mnie nie boleć albo boleć ale w minimalnym stopniu ale nie rozrywającym mnie na strzępy. Ale boję się panicznie przy sn - ze bede porozrywana, szeroka, niebede mogla usiasc na tylku przez kilka dni itp. Ostatnio rozmawialam z kolezanką, mowila ze nie chce znieczulenia przy sn...urodzila i mowila ze bylo spoko, ale bol byl okromny - sorry ale nie mam zamiaru tego przezywac. Zresztą wychodzę z założenia takiego. Są dwa rodzaje porodów - CC i SN i każda kobieta ma prawo wyboru jak chce rodzić. Są plusy i minusy w tych dwóch przypadkach ale dla każdej są one inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie! Opowiem jak wygaladala moja cesarka. coerczke urodzila 4 lata temu w styczniu przez cc. termin mialam na polowe stycznia ale tydz wczesniej w nocy zaczely sie bole. rano zadzownilam do ordynatora, kazal przyjechac o 8.00. cc mial ze wskazaniem na duza wade wzroku( ale tak naprawde nie bylo to konieczne, poniewaz moj gin jest znajomym moich rodzicow). po przyjechaniu do szpitala zostalam zbadana i dowiedzialam sie ze bede zaraz miala cc. zalozono mi cewnik(najmniej przyjemne), podpsialam wszytskie dokumenty i na sale porodwa. tam dostalam znieczulenie w kregoslup, nawet nie zdazylam sie zdenerwowac, mialam juz skurcze. polyzlam sie, nie czulam nog to bylo okropne. pozniej przyszlo 2 gin i 2 pielegniarki. z jedenj tsrony siedziala anestezl a z drugiej pielegniarka. co chwile cos dostwalam w zyle i mialam mierzone ciesnienie. mala urodzila sie po 9.00 pokazano mi ja i wzieto do badania. mnie zszytko i przeweizono do sali pooperacyjnej. tam dostala srodki przeciwbolewe, podobno jak sie obkurcza maciaca okropnie boli. na noc podano mi cos na sen ale i tak nie spalam cala noc z wrazenia. mala przyniesiono mi w pol godz po cc do karmienia. nastepnego dnia rano wstalam ,pielegniarka pomogla sie umyc. nastepnie przeniesnio mnie do sali 2 osobowej. czulam sie bardzo dobrze. najgrzej bylo sie podneisc bo rana ciagnela. ogolnie cc wspominam bardzo dobrze, niewyobrazam sobie rodzic inaczej. blizna jest malutka i prawie niewidzialna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny-ja nie chcę was straszyć,moja mama mnie nie mogła urodzić przez wiele godzin i przyszłam na świat za pomocą próżnociągu-miałam zdeformowaną główkę i ogromnego krwiaka,prawdopodobnie bo tego już nie stwierdzi się dzisiaj ,wtedy został uszkodzony nerw słuchowy-wskazania mam od laryngologa-głęboka prawostronna głuchota,bezwzględne wskazania do cc.istnieje możliwość ze wysiłek przy porodzie może nadwyreżyć bądz uszkodzić drugie sprawne ucho a wtedy zostałabym kaleką.już wolę pomęczyć się przy cc.więc tak naprawdę nie ma mi czego zazdrościć dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj kobietki-ja porody miałam straszne-bynajmniej ja je tak okreslam-pierwszy-w 2004 roku-wody odeszły mi na patologi ciązy na której lezałam juz 3 dni od wyznaczonego terminu gdyz w ciazy miałam problemy ze zanikały ruchy malucha-a wiec ok 23 odeszły mi wody-skurcze na ktg nie rysowały sie niemal wcale a mnie rozrywało--dostałam dolcontral-dolargan ketonal i papaverynę-jak dzis wiadomo juz sie tego nie podaje ze wzgledu na dobro dziecka-to leki typowo narkotyczne znoszace--chyba miały znosic ból--jak zaczeło znikac tętno małego to panika-bo szybko cesarke-tylko jak jak dziecko głowką w kanale rodnym-mały rodził sie z raczką przy główce-uzyto kleszczy-bidulek mój cały posiniaczona miał bużkę i główkę--urodził sie o 11.45 pocharatali mnie niemiłosiernie-na zewnatrz mialam 19 szwów......nie komentuje co w srodku!! porod 2 który rzekomo miał być o niebo lepszy--w nocy zachciało mi sie siusiu-poszłam-w łazience poleciały mi wody-godz.2 w nocy-przyjechała siostra i mama -mama ze starszakiem została-siostra pojechała ze mna na porodówkę-mąz jak to mąz w Dani--na porodówce zbadali mnie i stwierdzili ze za 3 godz znów sprawdzą bo rozwarcie na 3cm-ok po 3 godzinkach kiedy bóle byly juz takie ze gryzłam poręcz od łózka-połozna stwierdziła ze na cały dzien i noc przeniosa mnie na patologie ciazy bo ona tu nie widzi porodu-ja załamana bo jak w takich bolach całe 24 kolejne mam byc-o 10 rano zmienił sie lekarz-rozwarcie nadal na 3cm bóle takie ze kleczalam przy krzesle-a jak zadzwonił maż to poprosiłam by mnie przyjechał dobił-bo juz nie daje rady-kolejne godziny bo lekarza gdzies wsiąkło-przyjechał po 16--siostra która była ze mna cały czas-ubłagała juz go o kroplówke z oksytocyny bo mdlałam-a po oksytocynie.........ku*****mac!!!!!!żeźnia!!jak na ktg skurcze rysowały sie do 15-20 i byly zwalające z nóg tak skoczyły na 40-45.....i po 3 godzinach -ok rodzimy bo 8cm wiecj nie będzie-ok rodzimy-maluch urodził sie o 19.05 był 3 razy owinięty pępowiną i tylko dlatego nie wstawiał sie w kanał-bo co wchodził to jak na bunge skakał-i tylko dzieki temu ze poszedł razem z odlejonym łozyskiem-urodził sie cały i zdrowy-choć odrazu został aminowany tlenem-kolor mial dojrzałych jagód-był siny a ja dostałam 3 jednostki krwi--tak wiec niewiem jak będzie za 3 razem ale cholernie się boję........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malwiśka no tym razem to już musi być łatwiej!!!! Ja skorzystam z propozycji lekarza, że mogę sama podjąć decyzję co do rodzaju porodu, a dodatkowo jeśli zdecyduję się na cc, podczas operacji zostaną mi usuniete zrosty po ostatniej. Czuję się spokojniejsza, bo wiem czego mogę się spodziewać. Liczę na to, że tym razem obejdzie się bez żadnych komplikacji i razem z maluszkiem szybko wrócimy do domu. Zaznaczę, że cesarke miałam robioną na ok 1,5 tyg przed terminem porodu. Jeśli tym razem też tak będzie to ludek może urodzić się jeszcze w marcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Aprils M. :) Garaż faktycznie jest wielki, ale i potrzebny :) Tak jak pisałaś, zawsze jest tam CO schować, nigdy nie ma pustostanu hehe. A my już mieszkamy u siebie, zaledwie od trzech tygodni :D Pozdrawiam dziewczyny! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasieńka - ja rodziłam SN i co do wiadra - głupie żarty. Pomarańcze podszywacze pomyleńce. Gdyby to miała być prawda, byłoby 90% rozwodów i żadna z tych kobiet nie miałaby drugiego-trzeciego dziecka, bo niby z kim? Na wszystko potrzeba czasu, ale wszystko wraca do normy. Tzn. czas potrzebny jest raczej na wygojenie miejsca, a nie na "zejscie się" mięśni. Ja osobiście nie zauważyłam żadnego wiadra, męża mam tego samego i spodziewamy się drugiego dziecka, które bynajmniej nie jest z in vitro. Mąz nigdy też o wiadrach nie wspominał. A głupim pomarańczom dziękujemy za ciepłe słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny-moze wiecie gdzie moge ,,załatwić''skierowanie ze wskazaniem do cc????????????? pomóżcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie pytam,bo ja jestem niedoświadczona jeszcze,a póki co to wszelkie znaki na niebie i ziemii wskazują na sn u mnie.co prawda mąż nie zostawi mnie z tego powodu,że tam na dole się zmienię po porodzie na jakiś czas, zniesie to , że powiedzmy..zaraz po porodzie nie będę ''mobilna'' w łóżku,ale ciało po pewnym czasie wróci do normy.a właśnie co trafiam na forum,to wszędzie trąbią o wiadrach więc z ciekawości pytam tych które rodziły sn.czyli jednak taka zmiana narządów po porodzie jest przereklamowana..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasienka, ja pytałam bliskich przyjaciółek, które rodziły sn, bo na forum to by sie chyba żadna nie przyznala do "wiadra" :) Ale przyjaciółki też powiedzialy że nie ma sie czego bać. Ćwicz mieśnie Kegla - pomoże i przy porodzie i potem, gdybys sie czula niepewnie. Co do sytuacji krepujących... no coz... to szpital wiec sie takie rzeczy dzieją i już. Jak mialam konizację to też mi bylo glupio, że 2 lekarzy "tam" gmera - ale wyjscia nie było. Najgorzej że po 2 dniach bez jedzenia podali mi jako pierwszy posiłek kapusniak - bez możliwości wstania z łózka, na sali z dwiema kobietami ... eh.. nie powiem co sie działo w moich jelitach i jakie to bylo krepujace :/ Pozatym na wyjecie cewnika musiałam przejsc do zabiegowego a akurat było przyjecie na oddział. Przedefilowalam przed czekajacymi paniami i ich rodzinami z woreczkiem wlasnego moczu w ręce... też okropne. Ale o takich sprawach szybko sie zapomina, personelu to nie rusza a pacjentki wszystkie przechodza przez podobne sytuacje. Obojetnie jaką forme porodu sie wybierze - uważam, że nie warto myslec o takich sprawach, lepiej sie skupić na dziecku , bo w końcu dla niego to wszystko przechodzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku ! :) Moja mała/y na razie ułożona nóżkami w dół i lekarz mówi, że może się już nie obrócić.... także wskazanie do cc by było. Nie boję się porodu naturalnego ze względu na siebie - staram się, o tych wszystkich "skutkach ubocznych" nie myśleć, ale raczej boję się o dziecko.... o to, że przez 9 miesięcy staramy się o siebie dbać, a później przez nieuwagę innych... pewnie panikuję.... Nadal nie wiem jaki wózek, pisałam kiedyś że musi mi się zmieścić do T. Yaris. Po odkręceniu dwóch kółek mieści się x lander xa i ten chciałam, ale kolory mi się tak nie podobają.... myślałam o energy dla dziewczynki.... ale jak będzie chłopak.... Kilka osób które mają już dzieci (chociaż zdania są podzielone) mówią, że skoro termin mam na 31.03/01.04 to żebym nie kupowała gondoli, że to największy wydatek, a można się bez niej obejść... co myślicie? bo jakoś sobie tego nie wyobrażam. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja też opisze cc. Mialam się zglosic na oddzial o 8, spisali dokumenty, dostalam koszule i szlafrok. Pozniej w koszuli podlaczyli mnie do ktg i oksydocyny. Jak dostalam tylko skurczy zalozyli mi cewnik (lekko piecze) i znieczulili (trzeba mocno wyginac plecy). Pozniej zaczela się operacja. Caly czas bylam swiadoma. Wyciaganie dziecka to dziwne uczucie, takiego szarpania, troche nieprzyjemne. Pozniej pokazali mi malego i zawiezli na sale pooperacyjna. W tym czasie do wieczora maly byl z mezem. Jak zaczelo mnie puszczac znieczulenie to bol byl ogromny i nawet srodki przeciwbolowe nie do konca pomagaja. Szczegolnie bolalo mnie uciskanie macicy przez polozna. Polozne co jakis czas sprawdzaly co się dzieje i zmnienialy podklady. Ok 20 wstalam z lozka i przeszlam z dzieckiem na oddzial. Probowalam karmienia a pozniej spac. Malego na noc zostawilismy pielegniarkom, czego pozniej zalowalam (że spedzil noc beze mnie). Rano po 5 wzielam prysznic i poszlam po malego. Koszule codziennie wymienialam u poloznych na czysta, moich nie musialam uzywac. W kolejnym dniu moglam się już wyprostowac, wczesniej robilam wszystko zgarbiona, żeby nie naciagac brzucha. Na poczatku klopotliwe jest też obracanie się na lozku i wstawanie bo blizna ciagnie. Do domu wyszlismy na 4 dzien po porodzie. Blizna jest w bieliznie czy w stroju kapielowym niewidoczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez blizn ha ha ha
90 %rozwodów??? hahaha to może nie bo faceci kochają swoje dzieci i są cholernie wygodni czyli żona dzieci, ognisko rodzinne ale kochanki na boku tak. Ja rodziłam i tak i tak, lekarz znajomy ostrzegał, że nic nie będzie jak dawniej ale oczwiście ja nawiedzona matka musiałam spróbować, dziecko nie było duże bo zaledwie 2600 kg czyli żaden kolos a i tak porozrywało mnie jak by mi granat ktoś wsadził. Po porodzie ze strachu nie mogłam nawet tam spojrzeć, wszystko wielkie i wiszące, potem się nieco wchłoneło ale widok już nie ten, potem mała plastyka po znajomości i jest dobrze, tak jak było. Drugie dziecko już tylko cesarka. Mąż no cóż na początku przekonywał mnie że on różnicy nie widzi potem po 3 latach przyznał się, że kłamał, że nie może mnie oszukiwać a ja to też czułam, wtedy znajomy gin wykonał plastykę. Wszystko wróciło do normy, acha i byłam zszyta dość ciasno po porodzie właśnie dla lepszego efektu ale to tylko ujście pochwy a środek tragedia i tak rozlazły. Ja tu nie piszę żeby rodzić przez cc ale trzeba znać wszystkie aspekty cc i sn. Zrobić wybór zgodnie z własnym sumieniem, przemyśleć za i przeciw a nie wygłaszać dyrdymały jak to jest cudownie rodzić siłami natury czy przez cc. Przkonywać kogoś co lepsze i że jest brak blizn przy sn bo to bzdura. Trzeba wziąć sobie lusterko i zobaczyć się tam nadole jak człowiek rozwalony i pozszywany. Do tego środek też pouszkadzany jak masz szczęście to może nie ale zwykle tak. Nie znoszę dziewuch które się oszukują, że jest cudownie i nic im na dole się nie stało, szkoda że nie napiszecie że wam błona dziwicza wróciła. Tak samo się oszukujecie, jak cackanie się na forum z tą głupią dziewuchą która pali w ciaży a wy idiotki jeszcze jej wtórujecie jaka to ona biedna, że musi rzucać, że się męczy a won z takimi babskami!!!!!!!!!!!!!! chciałaś dziecko to daj mu szanse durna egoistko rzuca się od razu od pierwszego testu ciażowego bo jesteś odpowiedzialna za nowe życie !!!!!!!!! nie ma wytłumaczenia takiego postępowania a wy jej jeszcze współczujecie czego zupełnie nie rozumiem no chyba że każda w duchu myśli że to nie jej sprawa i to jej dziecko i ono będzie głupsze a nie wasze ale przez cackanie się z wariatką dajecie przyzwolenie na dalsze psotępowanie. To jest obłuda ludzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malwiśka no to miałaś ładne przeboje z tym porodem. Moi tez się rodzili na tzw krakowiaka z rączką przy główce i dlatego mam wrażenie, ze jak już główka przejdzie to koniec porodu. Cala reszta bułka z masłem. No i tez byli okręceni pępowiną ale pępowina była długa i nie zacisnęła się mocno więc byli tylko lekko sinawi i zaraz po jej odkręceniu wszystko wróciło do normy. Teraz to najbardziej się tej pępowiny boję wiec mam zamiar przed samym porodem wybrać się na USG z przepływami, żeby zobaczyć co i jak. judyta ja się zgadzam z taką tezą. Urodziłam w kwietniu, nie miałam gondolki tylko spacerówkę rozkładaną na płasko i dziecku było wygodnie, i mnie było wygodnie. Rozkładałam wózek, podnóżek dawałam do góry tak ze nie było szans żeby dziecko wypadło bo robiła się jakby gondolka. Kładłam na to kocyk i lekko ubranego dzidziusia i super się takie rozwiązanie sprawdzało. I tym razem planuje kupić tylko spacerówkę. Gondolę co prawda mam w razie czego, ale do samochodu i tak mi się nie wciśnie więc na wszystkie wyjazdy, wycieczki, wypady do rodziny będzie spacerówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak się składa ze od wieków wiadomo czym się różni kobieta od dziewczyny- nieródki. Decydując się na macierzyństwo ponosimy tego konsekwencje takie czy inne. Decydując się na ojcostwo facet ponosi tego konsekwencje takie czy inne. Wybacz ale nie mam zamiary siebie sprowadzać tylko do "pochwy dla męża" i zastawiać się co on będzie czul jak sobie tam wsadzi! Jestem kobieta, matką, żoną. Spełniam rożne funkcje społeczne, rozwijam się, zmieniam również fizycznie i to akceptuje w pełni! Do pewnych rzeczy fajnie jest dorosnąć psychicznie bo inaczej ma się takie durne rozterki. A sex i wszelkie doznania z nim związane w 90% wynikają z naszej psychiki a nie budowy narządów płciowych ich wielkości, kształtów itd. Im bliżsi sobie ludzie tym sex bardziej udany, a nic tak nie zbliża jak wspólne przechodzenie przez wszelkie troski, problemy i radości, które niesie za sobą posiadanie potomstwa. I to tyle "mnie" w tym temacie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
każda kobieta ma inne zdanie i wiem że my nie dojdziemy w tym temacie do zgody. ja wole naturalnie i nie byłam nacinana a męczyć się nie każdy musi jeśli szpital ma certyfikat rodzić po ludzku to kobieta która rodzi więcej niż 3godz i nie ma postępu dostaje kroplówkę potem przychodzi anestezjolog i pyta o ocenę bólu od1do7 ja n a początku powiedziałam 4 jak drugi raz przyszedł to już nie mogłam z bólu podpisałam zgodę na znieczulenie miejscowe i tylko tak jak przy zatwardzeniu pomęczyłam się trochę i było po wszystkim dla tego polecam szpitale z certyfikatem rodzić po ludzku nie wiele ich ma ale w takich miejscach przyjemnością jest rodzenie a po lenie szybko doszłam do siebie. Pamiętam słowa profesora jak pytałam o cc powiedział mi że to jak by nie było jest operacja mniej lub bardziej skomplikowana a organizm kobiety ogólnie jest stworzony do takich przeżyć jak poród jak niestety kobieta naprade nie może to dopiero w tedy powinna być przeprowadzona operacja cc Wiem bo sama chciałam ale nie żałuje że naturalnie urodziłam i mogłam być dumna z siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny czytając ostatnie wpisy znowu żałuję że nie mamy prywatnego forum... Ja trochę z "innej beczki" - zastanawiam się jak to jest z tym odejściem wód płodowych. Czy w ostatnich tygodniach ciąży trzeba założyć podkład na materac "na wszelki wypadek"? Ja planuję poród naturalny ale z własną położną. Mam nadzieję że dzięki temu nie będę się tak stresować że coś pójdzie źle, bo cały czas będę miała profesjonalną opiekę. Ja wciąż przeziębiona. Chyba znowu bite 2 tygodnie chorowania się szykuje. Pozdrawiam i miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, większość z Was jest już po teście na cukrzycę więc może mi pomożecie troszku to zinterpretować mam takie wyniki: Glukoza 4,16 m m ol/L (3,89 - 5,83) Glukoza(SUR1H50) 6,29 m m ol/L pomóżcie, bo wizytę mam dopiero za tydzień :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
limonkowa, obok wyniku zawsze podana jest norma, jeśli jesteś w normie to jest ok. Ja miałam oznaczenie mg/dl, i mam podane zupełnie innne wartości więc nie pomogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ja też mam wyniki z glukozy,ale dziś idę do gin.Mam nadzieje,że wszystko jest dobrze:)Aby do kwietnia a już bliżej jak dalej:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bognawawa
Witam. Doświadczyłam wielokrotnych poronień, trudno opisać, jak wiele razy przechodziłam traumę i rozczarowanie. Razem z mężem zawsze byliśmy nastawienie do ziół negatywnie - "jak może cokolwiek pomóc jakieś tam ziółko". Leczyłam się u wielu specjalistów, odwiedzałam szpitale, ale nic to nie pomagało i lekarze kazali pogodzić mi się z tym, że nie uda mi sie donosić żadnej ciąży. Postanowiliśmy jednak spróbować ziół, które wtedy były dla nas conajmniej szamańską tajemnicą. Okazało się, że zioła są bardzo profesjonalne - w kapsułkach, wygodne do przyjmowania. Zaczęłam brać Wild Yam and Chaste Tree firmy Nature's Sunshine, który polecił mi herbolog w Kanadzie. Na efekty nie musiałam czekać długo. Dzisiaj jestem szczęśliwą matką 4 dzieci :). Polecam - wypróbowałam na sobie! W Polsce ten preparat można kupić na www.natura-sanat.org

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×