Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

katalana

KWIETNIÓWKI 2011

Polecane posty

Witam dziewczyny nie było mnie pod netem na sylwestra wiec nie zdązyłam wam złożyc życzen i zrobie to teraz WSZYTSKIEGO NAJ NAJ W NOWYM ROKU I ZEBYŚMY MIAŁY ZDROWE DZIECI!!!!! co do wagi to ja niestety +8,5kg ,brzuch 106 zmierzyłam dziś bo w piatek nie miałam jak wiec całkiiem całkiem troche się tą waga przeraziłam ale co tam brzuch rośnie podskakuje mały kopie i boksuje (lub robi cos innego ale ja to nazywam kopniakami i boksowaniem czuje go po lewej i po prawej stronie po nizej lini pepka wiec nie mam pojecia jak on sobie tam lezy ) poza tym przeziebienie mi do konca nie przeszło. pozdrawiam Was cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję dziewczynki za taki duzy odzew na moje zadane pytanie na temat CC,dużo mi pomogły opisy Waszych porodów,prawdę mówiąc bólu się nie boję jako takiego po CC (bo przeszłam juz duzo operacji i rekonwalescencji po zabiegach zwiazanych z moja niepełnosprawnością) tylko tu dochodzi opieka nad maluszkiem chciałabym być w miarę szybko sprawna,niestety nie mogę liczyć na pomoc rodziny,tak ze mam nadzieję że będzie dobrze ;) Napiszcie jeśli jeszcze mogę Was prosić co kupić do szpitala oprócz podkładów i podpasek z art. higienicznych co będzie mi potrzebne po CC,z góry dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny:) Uważnie przeczytałam to co pisałyście o porodach,otóż ja sama jeszcze sie nie zdecydowałam jaką formę rozwiązania wybrać,chcialabym rodzić naturalnie tylko ze znieczuleniem,a niestety w moim mieście jest to niemożliwe,co mnie wkórza starsznie,nawet za dodatkową oplatą nie ma takiej możliwości.Zastanawiam się także na cesarką,jutro mam wizyte więc podrąże ten temat.Odebrałam dzisiaj wyniki i chyba zaczyna mi się anemia bo zarówno hemoglobina jak i hematokryt spadł,miala tez test na krzywa glukoze 50,przed wypiciem na czczo mialam 73mg/dl natomiast po wypiciu i odczekaniu godziny 135 mg/dl i nie wiem czy po obciążeniu wynik miesci sie w normie,bo podane normy sa tylko na czczo bez obciążenia. Szkoda,ze każdy może sobie wejsc na to forum i w sposób conajmniej nieuprzejmy obrażać innych:( pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anka1976 myślę ze bedziemy zadowolone z wózków,u mnie już jest przetestowany w rodzinie przez dwie pary:)wizualnie mi sie barzdo podobają,żałuję jedynie ,że nie miałam wyboru co do koloru bo wybrałabym inny.zakupiłam dzisiaj troche ubranek:)jaki proszek tudzież płyn polecacie,bo chcialabym odrazu poprać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AM wynik 135 mieści się jeszcze w normie, gdyby przekroczył 140 lekarz najprawdopodobniej zleciłby powtórzenie badania, ale z 75 g glukozy. U mnie wynik w poprzedniej ciąży przy obciążeniu 50 g był 150, a po 75 po 2 godzinach 140. Wysoki i stąd musiałam zmienić moją dietę i mierzyć cukier 3 razy dziennie. Do końca ciąży było ok. Anitka dla mnie najgorsze po cc, było dźwiganie. Zostałam z malutką sama, M w pracy, wiadomo noszenie dzidzi, fotelika z maluchem, czasami wózka... niby nic, a jednak porobiły mi sie okropne zrosty, które uprzykrzały mi życie (szczególnie intymne) przez ostatnie 3 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ciężarówki w Nowym Roku, wszystkiego naj na ten rok Wam życzę , zdrowia dla Was i maluszków i szybkich bezbolesnych porodów. Wiosenna mamo cudnie to ujęłaś naprawdę, aż miło było to przeczytać, widocznie niektóre dziewczyny/kobiety jak widać sprowadzają siebie tylko do roli pochwy - ale to ich problem :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aprilis ja sobie wybrałam kolor wózka bo ten który mieli w sklepie niefajny dla dziewczynki i dlatego czekałam miesiąc...ja ubranka prałam w płatkach mydlanych dla dzieci ale nie polecam-najpierw trzeba je rozuścić a po praniu zostały białe ślady i płukałam je 2 razy.może inne mamy znają coś lepszego? mam też pytanie z innej beczki-jakie koszule kupić dla siebie do szpitala?czy to są jakies specjalne do karmienia czy wystarczy że będą rozinane z przodu?bo to co mam w domu to do szpitala raczej nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ćwiczenie mięśni to owszem,przydatne :) czyli widzę, że nie ma się czego bać, a widocznie czasem pomarańcze tak piszą specjalnie chyba żeby nas wystraszyć..ciało to jedno,a pojdeście partnera to drugie.ale każdy normalny facet zaakceptuje pewne zmiany związane z macierzyństwem.koleżanka ma dziwnego męża, bo po porodzie zakazał jej jeść, bo stwierdził że jest za gruba....:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka2011
do bez blizn ha ha ha widocznie twój facet cię nie kochał na tyle żeby zaakceptować ciebie taka jaką byłaś po porodzie :-P masz problem . nie wiem jak urodzę jeszcze ale mój mąż nie zostawi mnie nawet jakby coś tam na dole inaczej wyglądało ,nie zostawi mnie dla innej. tego jestem pewna na 1000% procent.a poza tym ,jaki jest sens "dogadzania " dla męża że jemu się tam nie podoba po porodzie? droga wolna ,jak nie umie zaakceptować tego miejsca takim jakim jest. mój jest wyrozumiały i kochany ,wie że po porodzie może być inaczej ,ale wychodzi z założenia żeby wszystko było okey ze mną i dzieckiem po porodzie ,reszta się nie liczy. a z drugiej strony to jednak mocno boli kobiete , tak jak twój facet powiedział że mu nie pasuje to miejsce (czy jakoś tak) .kobieta urodziła dla niego JEGO dziecko i jeszcze ma jakieś fochy ? a ch .... mu w d...pę ,niech spada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
calvadoss ja pierwszy porod miala w szpitalu ktory mial certyfikat "Rodzic po ludzku" - niestety położne wredne, lekarki tak samo. Porodówka wyglądała jak ubikacja na dworcu PKP. Oczywiscie o jakimkolwiek znieczuleniu mozna pomarzyć(nie swpomne juz o zzo) (tak jest do tej pory). Łóżka na sali tragiczne (skrzypiące, budzilam sie za kazdym razem jak chcialam sie przekrecic na drugi bok). Aha lezalam na sali 7 osobowej - porazka. Dzieci byly myte pod zimną - tak pod zimną wodą w umywalce. Koszmar. Tym razem nie mam zamiaru tam rodzić. Nie wiem w jaki sposob ten szpital dostal ten certyfikat.Pamiętam że nad każdym łóżkiem był dzwonek. Dziewczyna ktora urodzila przez sn zadzwonila kolo 1 w nocy (urodzila ok 4 godz wczesniej), przyszla polozna i pyta sie ktora to dzwoni. Ta dziewczyna odezwala sie ze to ona a polozna - mialas CC, ona mowi ze nie ale ze potrzebuje pomocy przy dziecku (kazda z nas czy po sn czy po cc miala dziecko przy sobie od poczatku). Polozna jak to uslyszala tak sie wydarla na ta dziewczyne ze to tylko dla tych co mialy cc a ona nie ma prawa uzywac tego dzwonka i musi sobie sama radzic. Horror.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet który nie akceptuje żony po porodzie, uważa że jest szeroka itp to niestety jest to JEGO problem. Zawsze zostaje do kupienia POMPKA DO PENISA :) Zreszta co to z zycie z facetem ktory nas nie akceptuje, lepiej zeby odszedł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie.pompka albo gumowa lala :P albo 2 plasterki szynki i między kaloryfer ;d co do porodu-sama nie wiem jaki bym chciała mieć czy cc, czy sn...faktem jest ,że i jednego i drugoiegp się boję,boję się o małego,żeby nic mu się nie stało.ale niezaprzeczalne jest to, że urodzić muszę, i nie ma od tego odwrotu,dziecko nie będzie sobie siedziało w brzuchu niewiadomo ile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co sądzicie o obecności męża na porodówce? chcecie żeby był, czy nie ?wolicie mu oszczędzić widoku , czy może jesteście dumne że chce być razem z wami w takiej chwili ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć laseczki!!! Kasieńka, dobre z tą szynką :D:D Ale co fakt, to fakt, wiosenna mama pięknie oddała sedno sprawy. Współczuję dziewczynom, które mają mężów, myślących takimi kategoriami. Nic dziwnego, że potem ich żony plują jadem na forum, może w ten sposób chcą podnieść swoją wartość, bo w małżeństwie czują się jedynie jak materac, do tego zużyty, bo po porodzie. Przykre to. Potem chętnie opiszę swój poród, ale póki co uciekam smażyć naleśniki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w Nowym Roku! :-) KASIEŃKAA__ - co do Twoich pytań, ja bardzo chce urodzic sn. Jest to mój pierwszy poród, nie wiem czego oczekiwać, ale jestem dobrej myśli - a w końcu nie ja pierwsza i nie ostatnia :-) Ale jeśli trzeba będzie jednak cc - zgodze sie, byle z korzyscia dla dziecka :-) A co do towarzystwa w czasie porodu - mamy oboje z Mężem nadzieje, że uda Nam się to wspólnie przeżyć :-) Kiedyś dawno temu, dużo wcześniej nie wyobrażałam sobie, żeby jakiś facet miałby mi przy tym towarzyszyć (wogóle ktokolwiek spoza personelu szpitala), ale jak poznałam M, to wiedziałam, że inaczej rodzić nie chcę, pragnę Jego obecności przy nas :-) Ale podejście jest każdego indywidualne - najważniejsze, żeby oboje tego chcieli, bo zmuszać jeden drugiego nie ma sensu - przynajmniej ja tak uważam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki ja mam takie pytanko, jakie krople do nosa można uzywać w naszym stanie? Cieknie mi z nosa niesamowicie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motyw z szynką - świetny!!!! A jeśli chodzi o porody w parze :) to mój mąż jest ogromnym zwolennikiem, uważa, że skoro zmalowaliśmy malucha razem to razem trzeba przez poród też razem przejść. Ciekawe czy będzie taki odważny jak zobaczy, że mu pod żoną granat podłożyli :) ?? Ja sobie nie wyobrażam, by go tam nie było. Póki co przygotowuje go, że może być moim workiem treningowym i że jak mnie będzie bolało to nie mam zamiaru być uprzejma i kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My też będziemy rodzić razem, i nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej. Mój Mąż już jest dumny z tego, że narodziny Poli będą naszym wspólnym pierwszym rodzinnym wydarzeniem :) Mnie taka postać rzeczy bardzo odpowiada, tym bardziej, że nie będziemy płacić "swojej" położnej :) Mam nadzieję, że dzieląc się z Wami przeżyciami porodowymi będę zachwalać wspólny poród. Jakby na to nie patrzeć, to dla niektórych z nas za 3 miesiące może być już po porodzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No więc ja również opisze swój poród. Byłam już trochę po terminie, poszłam na wizytę do gina, a ten mi powiedział, że nie ma na co czekać i żebym rano stawiła się na IP, to spróbujemy namówić malucha do wyjścia. Tak tez zrobiłam. Po załatwieniu formalności przyjęli mnie na oddział, zbadali, zrobili KTG po czym usadowili na samolocie i zamontowali w podwoziu tzw cewnik Foley'a (jest to taki balonik, który napierając na szyjkę ma na celu doprowadzić do jej rozwarcia). Było to ok godz 13, więc potem leżałam sobie i czytałam książkę. Międzyczasie zrobili mi KTG i pojawiły się pierwsze skurcze, niespecjalnie bolesne i szybko przeminęły. Dostałam jeszcze obiad, ale kolacji już nie. Dla zainteresowanych tylko dodam, że zakładanie tego cewnika specjalnie nie boli, choć pieszczotą oczywiście nie jest, ale później chodzenie z nim nie sprawia żadnego dyskomfortu. Wieczorem normalnie poszłam pod prysznic, po czym położyłam się spać. Rano tylko mierzenie ciśnienia, prysznic (odszedł mi wtedy czop) i badanko. Zdjęli mi cewnik, ale okazało się, że rozwarcie tylko na 2 palce. Potem dostałam kroplówkę z glukozą, natępnie, ok 10 podali mi już oksytocynę. Oczywiście podpięli mnie tez pod KTG. Leżałam pod tą kroplówką ze czterdzieści minut może, kiedy zaczęły sie pierwsze skurcze. Pozwolili mi też połazić trochę po korytarzu, oczywiście z podpięta kroplówką, co mnie wielce uradowało, bo bolał mnie już bok od tego leżenia pod KTG :/ No i tak sobie łażę, gadam z mężem przez telefon, a skurcze stają się coraz bardziej intensywne i częstsze. Nie minęła godzina od podania kroplówki, a ja już je miałam co 3 minuty. Poszłam jeszcze do kibelka, bo akurat mi się zachciało i całe szczęscie, bo nikt nie proponował lewatywy, a ja się bałam, że będzie "poród z niespodzianką" ;) Po wyjściu z kibelka położna sprawdziła tętno, a kiedy powiedziałam, że skurcze mam już co 3 minuty to kazała mi wracać na łóżko. Już coraz bardziej mnie bolało, tak, że gdy nadchodził skurcz, musiałam przystanąć, przytrzymac się ściany i zacisnąć zęby. A to dopiero przedśpiewka była. Położyłam się i od razu podpięli mnie po KTG. Co chwila przychodziła położna i mówiła jak mam oddychać ( ponoć robiłam to tak, że całe łóżko się trzęsło) :D Rozwarcie wtedy było na 4 palce. Położna pyta, czy chce środek przeciwbólowy, ale stwierdziłam, że na razie nie trzeba, dam jeszcze radę. Jednak ból wzrastał z każdym skurczem i nie minęło 10 minut, jak sama poprosiłam o dolargan. Po nim poczułam się jak na haju, albo po kilku głębszych, wręcz błogo. Jednak bólu wcale to nie zmniejszyło. Jedyne co, to zaczęłam przysypiać między skurczami. A jak nadchodziły, to jedną rękę zaciskałam na poręczy łóżka, a drugą wczepiałam we włosy, żeby nie krzyczeć :D Co jakiś czas położna sprawdzała rozwarcie. około 13 było na 6 palców, a mi się zaczęły skurcze parte. Uczucie przerąbane, ból jak cholera i wrażenie, ze chce się za przeproszeniem srać. Położna mówi, że nie mogę się poddawać temu uczuciu i oddychać! Nie było to takie proste wcale.Skurcze jeszcze sprzed godziny wydawały mi się pieszczotą w porównaniu z tym co szarpało mną teraz co chwila. To już nie skurcze, a prawdziwe skurczybyki!!! I ciągle położna broniąca mi przeć, tylko oddychać. Myślałam, że się wykończę, każdy kolejny skurcz mocniejszy. Miałam wrażenie, że jeszcze chwila, a zacznę fruwać po ścianach, istna jazda bez trzymanki! Ponowne sprawdzenie rozwarcia 8 cm . Kurcze, już chciało mi się płakać. W przerwach się modliłam, żebym tylko dała radę. Położna mówi, że nie mogę poddać się parciu, bo mi postrzela szyjka! Kazała mocno oddychać, żeby dotleniać dziecko. Mówiła, że jeszcze kilka skurczy musze tak przetrwać. Udawało się raz lepiej, raz mniej. No ale w końcu doczekałam się pełnego rozwarcia i na trzecim partym urodziłam córeczkę. Była 15.10. Mała rodziła się z rączką przy główce i była owinięta pępowiną. Jak mi ją wyciągnęli, to była trochę sina i nie płakała, więc położna ją szybko zabrała i poleciała do innego pomieszczenia. Dla mnie to była chwila grozy. jednak za chwilę usłyszałam upragniony płacz i przynieśli mi małą. Niezapomniana chwila. Zaraz oczywiście urodziłam łożysko, po czym lekarz mnie zszył (czułam szczypanie). Wszystko byłoby dobrze, ale małą zabrali na badania, przyszedł po chwili mój mąż z zamiarem obejrzenia córci, ale szybko do mnie wrócił z informacją, że dziecko jest w inkubatorze pod tlenem. Podobno miała jakieś problemy z oddychaniem, pewnie przez tą pępowiną cholerną. I chociaż wszystko skończyło się dobrze, ja długo miałam stracha, czy z małą będzie wszystko ok, czy to małe niedotlenienie nie zostawi jakichś śladów na jej zdrowiu. Miałam schizy, każde podejrzane w moim odczuciu zachowanie córki brałam za problemy neurologiczne i nie raz dostawałam paniki. Po lekarzach też latałam, na szczęscie USG główki nie wykazało nic niepokojącego. Ale nigdy nie zaponę tych stresów. Dlatego teraz postanowiłam iśc przed samym terminem na USG i sprawdzić, czy syn nie jest jakiś poowijany. Wiem, że to nie jets powód do cesarki dla wielu lekarzy, ale ja nie chcę ryzykowac. Już gadałam ze swoim ginem, czy w takiej sytuacji nie zrobi mi cesarki. Powiedział, że pomyślimy ;) Bo jeżeli chodzi o sam poród, to się nie boję. O bólu zapomniałam momentalnie i gdyby nie to, że spisałam sobie wrażenia z porodu od razu po wyjściu ze szpitala, teraz pewnie bym wam pisała, że prawie nie bolało :D Bo tego się naprawdę nie pamięta. Przynajmniej w moim przypadku :) A doszłam do siebie w mig! Na drugi dzień latałam już po szpitalu jakby nigdy nic. Mam więc nadzieję, że i teraz będe jednak rodzić SN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do obecności męża, to już kiedys pisałam chyba, że mam wrażenie, że jego obecność by mnie rozpraszała. W ogóle nie chciałam i nie chcę nikogo do towarzystwa, łatwiej mi się chyba wtedy zmobilizować i skupić na porodzie. Wystarczy, aby położne były ok, a tam gdzie zamierzam rodzić dwa lata temu były świetne, myślę, że nadal tak jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam dziś na badaniu z obciążeniem glukozy. Najpierw pobrano mi krew, potem dostałam glukoze 50 rozpuszczoną w ok 150ml wody. Jak dla mnie spoko a nawet smaczne, jednyny minus ze to byl cały kubek picia a jak dla mnie to za dużo (piję na raz zawsze najwyżej pół) ale dałam radę. Po godzinie kolejne pobranie krwi. Wyniki: Przed badaniem glukoza: mg/dl 72.23 (zakres 70.00-105.00) mmol/l 4.04 (zakres 3.92-5.88) Po badaniu: mg/dl 95.57 (zakres max 140) Więc badanie wyszło super. Miałam też morfologię i tu znowu niemiła niespodzianka. Hemoglobina spadła z 10,4 na 10,2 (zakres 12.00 - 16.00) RBC 3.38 (zakres 4.00 - 5.20) HCT 30.4 (zakres 36.00 - 46.00) Czyli wszystko mi znów spadło. Dodatkowo LYM mam 24.1 (zakres 25.00 - 50.00) a GRA 71.6 (zakres 45.0 - 70.00). W tym tyg ide do lekarza, ciekawe co powie. Sory że tak pisałam wyniki z zakresami ale nieraz ktoś może mieć podobny wynik a nie wiedziec jakie sa zakresy. Aha, co do porodu sn - ja tylko z mężem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mialam mieszane uczucia co do obecnosci faceta, ale ostatecznie on podjal decyzje że bedzie. W koncu to tez jego dziecko wiec nie moge sama decydować. Najwyzej poprosze go, zeby stal przy mojej glowie i nie za bardzo zaglądał. a gdyby ktos mnie źle traktowal to zawsze dobrze miec przy sobie kogoś w pełni sil żeby zareagował. Hmm.. ciekawe jakby sie poczuł mąz tej pomaranczki gdyby mu powiedziała, ze owszem na początku była zakochana, to jej nic nie przeszkadzało ... ale po latach jednak uwaza, że on ma za małego i nie może go dłuzej oszukiwac. Chciałabym zobaczyc mine takiego cwaniaczka. na pewno nie młodniejemy, ani my, ani nasi panowie. Ciała wszystkich bedą się zmieniac nie tylko pod wpływem ciazy czy porodu. Dobrze miec przy sobie kogoś kto nas kocha a nie mierzy tu czy tam. Zresztą lepiej nie mierzyc zeby nie być zmierzonym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anitka oprócz tego co napisałaś proponuje Ci również takie majtki siateczkowe. Ja miała coś takiego http://allegro.pl/wielorazowe-majtki-poporodowe-horizon-r-44-46-2szt-i1392810141.html Odnośnie podpasek to zarówno te duże Bella, jak i normalne w jakimś większym rozmiarze na wyjście ze szpitala. Może jeszcze ręczniki papierowe do podcierania. Ditta myślę, że podkład na materac nie będzie potrzebny. Mi wody odeszły właśnie jak leżałam i tylko poczułam jak coś wypływa. Dopiero jak wstałam i poszłam do łazienki wypłynęło o wiele więcej. Pokrótce też opiszę mój poród. Byłam 4 dni przed terminem. Położyłam się spać ok 23.00, a o 24.00 przebudziłam się, bo poczułam że coś ze mnie wypływa. Jak wstałam i doszłam do łazienki wód zaczęło wypływać co raz więcej. Umyłam się, ubrałam i z mężem pojechałam na porodówkę. Tam było KTG i różne formalności. Ok 1.00 zaczęłam czuć już pierwsze skurcze. Położyli mnie na salę przedporodową, a mąż za namową położnej pojechał do domu. Żałowałam, że daliśmy się namówić, bo w planach było, że jest przy mnie przez 1 część porodu, kiedy mam skurcze i mi pomaga. Po dwóch godzinach zadzwoniłam do niego żeby przyjechał, bo mnie strasznie boli. Może koło 5,6 przeszłam na salę porodową gdzie była wanna, z której skorzystałam, ale niestety bólu nie zmniejszyła. O 10.00 miałam pełne rozwarcie i mogłam przeć. Od tej pory byłam podłączona przez cały czas do KTG i słyszałam bicie serduszka mojej córki. Przy każdym parciu tętno spadało, ale jak tylko po parciu normalnie oddychałam wracało do normy. Parłam w różnych pozycjach, ale dziecko od początku nie chciało się wstawić główką w kanał rodny. Trwało to 2 godziny. Przyszedł lekarz i stwierdził, że będzie cc. Mnie wtedy było już wszystko jedno i chciałam tylko żeby przestało boleć. Nie wiem kiedy wsadzili mi cewnik. Nie pamiętam też samego wkłucia do znieczulenia. Pamiętam jak mi pokazano córeczkę i to ogromne wzruszenie. Po ok. 0,5h dostałam ją do karmienia. Bardzo ładnie ssała pierś. Przez cały dzień leżałam na wznak i nie mogłam się podnosić. Dostawałam leki przeciwbólowe, ale one do końca nie pomagały. Jednak nie był to już tak okropny ból jak przy skurczach, więc nie było tak źle. Wstałam na następny dzień przy pomocy rehabilitantki. Ona też mnie obmyła i pomogła mi się przebrać. Wyciągnięto mi cewnik. Na początku rana okropnie ciągnie, ale im więcej się ruszałam tym było lepiej. Już tej nocy miałam córeczkę na noc i ją karmiłam. Nie powiem było ciężko, ale dużo pomagało łóżko które miałam i pilot którym mogłam sterować wysokość i oparcie. Córka miała żółtaczkę więc zostałyśmy chyba o 1 dzień dłużej niż planowo. Po powrocie właściwie wszystko robiłam już przy niej sama. Odnośnie blizny po cc moja nie jest do końca niewidoczna. Z jednej strony zrobiło się takie lekkie wgłębienie, a na środku ta kreska jest dalej lekko czerwona. Na szczęście jest to bardzo nisko i prawie niewidoczne w majtkach czy stroju. Teraz też mam wskazanie do cc, bo prawdopodobnie mam za wąską miednicę. Tak powiedział mi lekarz choć wcześniej twierdził, że jak będzie mniejsze dziecko to mogę spróbować urodzić sn. Gdybym wiedziała, że na pewno urodzę naturalnie, a nie zakończy się to ponownie cc to bym wolała rodzić sn. Niestety nikt nie wie, więc wolę cc. Chyba nie wyszło pokrótce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do obecności mojego męża-on sam mówi że będzie przy porodzie czy mnie się to podba czy nie..i póki co nie da się przegadać.będzie i koniec, niech się wali i pali.a ja czy tego chcę..? z jednej strony tak , bo to dla mnie ważne, że on chce w tym świadomie uczestniczyć,bo będzie ze mną w tak ważnej chwili,tak intymnej dla nas,że zobaczy jak rodzi się jego 1 synek a z drugiej.. nie jestem pewna,może wystraszy się zamieszania na porodówce, mnie samej jak będę cała obolała, krwi,itp.. sama już nie wiem chcę żeby był i też nie chcę.ale wydaje mi się, że będę jednak musiała nastawić sie na jego obecność bo póki co on zdania nie zamierza zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o ja na glukozę idę 5 stycznia,od 22 nie mogę nic jeść, a badanie mam na 9.45 rano.ostatnio zmierzyłam cukier domowym aparatem(na te paseczki) i miałam 80 po zjedzeniu obfitego śniadania, wypiciu 2 kubków słodkiej herbaty(a lubię naprawdę słodką) czy 80 po zjedzeniu i piciu to nie mało ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ja byłam dziś u gin mam bakterie w moczu dostałam saszetkę antybiotyk za 40 zł:)na raz mam nadzieje,że pomoże.A reszta ogólnie ok Synuś zdrowy serduszko bije:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie mamuśki! :) Dziewczynki fajnie, że podzieliłyście się z nami swoimi przeżyciami z porodów. Mnie sam ból nie przeraża, myślę że to przeżyję. Najbardziej jednak boję się komplikacji...Jeśli maluch będzie większy to też będę miała wskazania do cc. A jeśli przyjdzie mi rodzić sn to chciałabym, żeby mąż był przy mnie. Mąż też by tak chciał. Zdecydowałam już, że będę rodziła w rodzinnym mieście. Mąż wtedy będzie w stolicy. Mam nadzieję, że uda mu się dotrzeć na czas... Ja dzisiaj mam jakiś gorszy dzień, nie dość że przez pół dnia nie mogłam podnieść się z łóżka bo ciągle robiło mi się słabo to później "dopadła" mnie migrena, która trzyma do teraz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rety, zaczyna do mnie docierać że jeszcze tylko! 3 miesiące przede mną (tak mniej więcej, termin na 07.04). Mam nadzieję że jeśli dziecko będzie bardzo duże, to nie będą mnie męczyć naturalnym porodem. Chociaż tak po ciuchu "umówiłam się" z moją córeczką że nie będzie bardzo duża i szybko przyjdzie na świat :) Mamuli - dzięki za info w sprawie wód. Monsoon - piszesz że przed samym porodem chcesz iść na USG i sprawdzić, co z pępowiną. Trzeba takie USG robić na własną rękę? Tzn w szpitalu nie robią już USG przed porodem? Mój lekarz wspominał zdaje się że około 38 tc będzie ostatnie USG, czy wtedy już można stwierdzić co i jak z pępowiną czy jeszcze za wcześnie i wszystko się może zmienić? Karolina - ja też kiedyś brałam ten antybiotyk, pamiętam że cena saszetki powaliła mnie na kolana. Pamiętam że trzeba wypić na noc i jak najdłużej nie oddawać moczu. To akurat w obecnym stanie stanowi wyzwanie! Agneszka - trzymaj się, jutro na pewno poczujesz się lepiej! Nikolina - rodzisz w Warszawie? Mikołajka - z kroplami trzeba uważać. Ja ostatnio wysłałam męża po krople które polecała Jenny (niestety nie pamiętam nazwy) ale ich nie było w aptece i pani dała jakieś homeopatyczne, jako jedyne które są bezpieczne... Żeby było zabawniej to z ulotki wcale nie wynikalo, że można je przyjmować w ciąży tylko że nie zaleca się ze względu na brak badań (!) wzięłam kilka dawek bo nie mogłam oddychać ale niewiele pomagały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasienka, ja ze wzgledu na obciażenie genetyczne jestem objeta jakimś programem dla osób zagrozonych cukrzycą... nic z tego nie mam poza ulotkami. Ale mierze sobie czasem sama cukier. Też mam zazwyczaj niski po jedzeniu. Po posiłku organizm zaczyna produkowac insuline, im wiecej zjesz - tym wiecej jej produkuje, dlatego po pewnym czasie moze poziom cukru mocno spaść. Ogólnie jesli twoj organizm produkuje za duzo insuliny to powinnaś jesc czesciej ale mniejsze posiłki i unikac pokarmow o wysokim indeksie glikemicznym... zreszta to dla kazdego najzdrowszy sposób odżywiania - tyle że czesto niemozliwy z powodu pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karolina20204 - czy ta magiczna saszetka to Monural? Fakt mega drogi, ale mega skuteczny, mnie bardzo pomógł i wytępił bakterie, brałam jeszcze żurawinę w tabletkach przez miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×