Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość barbara_wrzesnia_1970

Za co dostawałyście lanie w domu ?

Polecane posty

Gość Dyżurny Moderator

Lanie jak byłem mały dostawałem za to, że jestem 😞 zacząłem się chować po domu i raz nie mogłem się wydostać z kryjówki. Na początku nikt mnie nie szukał, potem szukali mnie by mi wlać a potem to już po prostu szukali ale i tak nie wołałem pomocy bo się bałem. Po ponad dniu mnie znaleziono, i tak dostałem lanie 😞 Później już mniej byłem bity, raczej gdy niby coś przeskrobałem. No i byłem zamykany na klucz bym się uczył i nie chował nigdzie 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna

Wow wreszcie coś drgnęło na tym forum, dziewczyny odważyłyście się opisać o tak trudnych sprawach w tak miły do czytania sposób. Po przeczytaniu tych wpisów ( przeważnie Emilii i Aldony) naszła mnie chęć opisania swojej historii, postaram się w podobnym stylu, tyle że nie wiem czy będę umiała.

Może zatrzne od początku, czyli od atmosfery w domu. Poza rodzicami w domu było nas pięcioro, najstarszych brat który w wieku 16 lat poszedł do pracy by wspomóc dom, ja wówczas czternastolatka , dwie siostry rok młodsze ale nie bliźniaczki ( jedna ze stycznia druga z listopada) i najmłodszy brat jedenastoletni. Prócz dzieci była jeszcze matka która próbowała związać koniec z końcem i ojciec który nas napstrykał, oczywiście nigdzie nie pracujący. Czyli poprostu wielka bieda. Ja i siostry przechodziłyśmy właśnie trudny etap życia, brak podporządkowania, bunt i wyzwiska, żadnej pomocy matce, poprostu pełna olewka, w dodatku coraz częstsze bójki między sobą. Zbliżały się wakacje, marudziłyśmy że chcemy gdzieś wyjechać. Dzień przed zakończeniem roku szkolnego matka oświadczyła że na wakacje ja i siostry pojedziemy w góry. Radość wielka, chwalenie się przed koleżankami, ogólny szał. Nadszedł dzień wyjazdu, przyjechał po nas przyjaciel mamy jeszcze ze szkoły, to on powiedział że zabiera nas na pełne dwa miesiące. Wsiadłyśmy do samochodu mama przekazała temu panu jeszcze jakąś kopertę i ruszyliśmy. Jechaliśmy cały dzień, wieczorem dotarliśmy do jakiegoś domu z drewna, w środku taki miły i ciepły klimat panował, oczywiście zaraz usiedliśmy do stołu by się bliżej poznać i zjeść kolację. Ten pan który nas przywiózł to Artur, jego żona Iwona, ja Ania, siostra Jola i najmłodsza Marzena. Po kolacji Artur kazał Iwonie by pokazała nam pokoje, pomogła nam się wykąpać i przebrać a potem zaprasza do salonu. Każda z nas dostała swój , pełen zachwyt, poprostu raj na ziemi. Iwona zaprowadziła nas do łazienki pomogła każdej z nas się wykąpać a potem przebrała nas w nocne koszule mocno retro, takie do kostek, zapinane po szyję i z zapinanymi mankietami, przy pasku wisiało kilka troków. Ale pełny luksus był w tym że nie trzeba było zakładać majtek, tak jak musiałyśmy w domu. No i wygodne łóżka z pachnącą pościelą, spełnienie marzeń.

Zeszłyśmy na dół tam już czekał Artur, usiedliśmy przy kominku i zaczęłyśmy słuchać tego co miał do powiedzenia. Otóż w tej kopercie mama opisała nasze zachowanie w ostatnim czasie i prosiła by Artur z Iwoną temu coś zaradzili. Taki obrót sprawy nas trochę zaskoczył, poczułam się dziwnie, ale czekałam co będzie dalej, wręczono nam regulamin pobytu i kazano wyuczyć się go na pamięć do jutra, jutro jeszcze przed śniadaniem będzie przepytywać. Kazano nam wrócić do pokoju i się uczyć, na górnym korytarzu jeszcze chwilę pogadałyśmy o tym co teraz robimy. Tak naprawdę co można było ustalić tylko to czy się uczymy czy nie. Nie chciałyśmy psuć wszystko na początku, miałyśmy iść do pokoi i się uczyć. Weszłam do swojego i położyłam się do łóżka, wzięłam ten regulamin w ręce i zaczęłam czytać. Same nakazy i zakazy w nim się znajdowały, tego nie wolno, to musisz zrobić a to zrób w ten a nie inny sposób. Nie tak nie może być, muszę sama zacząć działać, sióstr nie będę w to mieszać - pomyślałam i zaczęłam układać jakiś swój plan, przede wszystkim nie nauczę się tego regulaminu, zaryzykuję i zobaczę co mi zrobią, najwyższej dostanę jakiś szlaban. Odłożyłam te kartki i poszłam spać. Rano o siódmej obudziła mnie Iwona, prosiła bym zeszła na dół do salonu. Siedzieli już wszyscy, Artur kończył przepytywać Marzenę, Jola już była po, usiadłam ziewająca w fotelu, dziewczyny już zaczęły pomagać Iwonie przy śniadaniu a mnie Artur zaczął pytać, nie potrafiłam odpowiedzieć sensownie na żadne pytanie. Artur zdecydował że Iwona bierze dziewczyny i jadą do miasta a ja zostaję i po śniadaniu mam wracać do pokoju. Tak jak powiedział Artur tak się stało, one wyszły ja zostałam w pokoju, za kilkanaście minut do mojego pokoju wszedł Artur, przyszedł że mną porozmawiać, chciał wyjaśnień. Niewiele mu powiedziałam, właściwie tylko tyle, że nie pozwolę by ktoś, tak że mną postępował. On powiedział że on nie pozwoli by w jego domu ktoś nie przestrzegał regulaminu no i to że zasługuje na dodatkową karę. Jeszcze się nie domyślałam o co chodzi z tą karą, ale gdy wyciągnął pasek ze  spodni zaniemówiłam. Kazał położyć się na brzuchu i podciągnąć koszulę na plecy. Oczywiście nie wykonałam jego polecenia, przecież ja nigdy wcześniej nie byłam bita pasem, owszem dostawałam jakieś klapsy od matki, czasami ścierką przez głowę no ale pas i to jeszcze mam podciągnąć koszulę, przecież nie mam majtek, i co ma pokazywać goły tyłek obcemu facetowi? Jeszcze raz  powtórzył polecenie, ale jak nie doczekał się wykonania sam wziął się za mnie. Moment przyciągnął mnie do siebie, kilka zwinnych ruchów i już leżałam związana a podwinięta koszula zakrywała nawet głowę. Wszystkie te troki które były przy koszuli posłużyły mu do związania mnie w taki sposób że nie miałam praktycznie ruchu, zrozumiałam że to nie była koszula retro. Teraz  jeszcze szeroko rozciągnął nogi i do czegoś je przywiązał, czuję jak luzuje koszulę, ale niestety nadal nic nie widzę, lewa ręka spowrotem luźna,  wyciąga ją z rękawa a potem z koszuli, czuję że lewą pierś też mam już na wierzchu, mocno ciągnie za rękę, rozciąga mnie jeszcze bardziej, wiąże mi również  i tą rękę, teraz łapie za prawą, również łatwo uwalnia z koszuli, kilka sekund i jestem rozkrzyżowana, nadal nic nie widzę, koszula zawinięta na głowie, próbuje coś usłyszeć, cisza , czuję się mocno skrępowana, czternastolatka leżąca całkowicie nago, rozkrzyżowana i związana, bez możliwości obrony a obok niej zdrowy, silny facet, który praktycznie może wszystko, zastanawiam się czy krzyczeć, ale wtedy zakneblować mnie może, a zresztą jesteśmy w środku lasu więc i tak nikt nie usłyszy. I nagle trzask i potężny ból pośladków, potem drugi i trzeci, przy siódmym przestaje liczyć, próbuje opanować ból, płacze za chwilę coraz głośniej, zaczynam już wyć i krzyczeć ból jest nie do zniesienia, próbuję się szarpać, nie mam szans, przestaję walczyć, tylko płaczę, nagle cisza, ból okropny ale cicho, już nie słychać uderzeń już nie czuję następnych razów. Za to czuję jak mnie uwalnia, poluzowuje więzy, czuję jak rozpina mi guzik pod szyją i zdejmuje że mnie koszulę, wreszcie widzę, co prawda przez łzy ale widzę. Każe mi stanąć na baczność, z trudem ale staję, usiadł na fotelu przede mną. Stoję naga i czekam co powie, każe tak postać i przemyśleć swoje zachowanie a sam wychodzi. Co tu myśleć, przegrałam, po raz pierwszy w życiu zostałam ukarana. Zrobił to obcy facet którego znam jeden dzień, mało tego rozebrał i obejrzał chyba wszystko, miał przecież takie możliwości bo leżałam z mocno rozszerzonymi nogami, na szczęście nie dotykał, no ale widział! Wcześniej taką to widział mnie tylko kolega w którym jestem zakochana, bawiliśmy się w doktora na łące i pozwoliłam mu dotknąć piersi i tyłeczka, powiedziałam mu że ją też będzie mógł ale jeszcze musi poczekać. A on tu co, związał, rozkrzyżował, i mógł się patrzeć do woli, Boże a jak zrobił zdjęcie, jak komuś pokaże? Przerwał moje rozmyślania bo wszedł do pokoju. Stałam nadal na baczność, zamiast myśleć o swoim zachowaniu po głowie kołatały mi inne myśli, teraz dopiero poczułam znowu ból, patrzę na Artura co teraz zrobi, może rzuci się na mnie i zgwałci. Nie nie gwałci, mówi do mnie spokojnym głosem bym szła za nim, czarne myśli znowu przychodzą do głowy. Siadamy na dole w salonie na fotelach obok siebie, patrzy mi w oczy i tłumaczy, wsłu...ę się uważnie by niczego nie przegapić. Mam, być grzeczna, mam słuchać jego poleceń, nie marudzić, nie pyskować, pomagać Iwonie, mam nauczyć się regulaminu. Kiwam posłusznie głową, rozumiem wszystko. Podchodzi do mnie i całuje w czoło, składa taki ojcowski pocałunek, potem mnie tuli mocno do siebie. Ja wtulam się w niego, nie wie jak mi tego w życiu brakowało, nigdy tego nie doświadczyłam. Nie przeszkadza mi że jestem nago, mocno tulę go do siebie i nie puszczam, chcę tak trwać w nieskończoność. Otwierają się drzwi i wchodzą do salonu dziewczyny, dziwnie się patrzą, ale co się dziwić przecież stoję naga i tulę się do obcego faceta. Jedno mnie zadziwia, całkowity brak reakcji Iwony, czyżby robił to tak często że już się przyzwyczaiła,  no chyba  że uzgadniali to wcześniej. Jedynie ten mój obity tyłek nie pasuje do tej erotycznej sceny. Artur każe Iwonie i dziewczyną szykować obiad, mnie bierze za rękę i idziemy do mojego pokoju, siada w fotelu, mnie stawia przed sobą, jeszcze raz upomina i poucza, potem pozwala mi się ubrać i schodzimy na obiad. Dopiero wieczorem mam czas by pogadać z siostrami, opisuję im moje pierwsze lanie, są w szoku. Idziemy spać, kilka dni przebiega spokojnie, jesteśmy grzeczne, pomagamy Iwonie, uczymy się domowych prac. Siniaki z pupy już zeszły, każe ubrać się w stroje kąpielowe i zejść na dół, mamy kłopot, żadna nie ma takiego stroju nie było mamy stać by nam kupić. Schodzę i tłumaczę Arturowi całą sytuacją. Przeprasza nas za gafę, chciał nam pokazać swoją posiadłość na której jest staw i mogłybyśmy popływać sobie, wracam do dziewczyn, rozmawiamy, za chwilę znowu jestem u niego, mam dziwną propozycje, chcemy jechać, chcemy pływać a raczej się kąpać bo żadna nie umie pływać, uzgodniłyśmy że możemy bez ubrania. Zastanawia się, wacha, ale wyraża zgodę. Jedziemy, Iwona zostaje w domu. Kilkaset metrów od domu piękny staw, wokół zielona trawa i cisza. Rozkładamy koce, on siada na kocu a my rozbieramy się, przykazałam siostrą by się nie odciągały bo Artur może zmienić zdanie. Bez żadnego wahania zdejmujemy ubrania, stanełyśmy nagie przed nim, nie zasłaniamy niczego by nie pomyślał że się wstydzimy. Pozwala wejść do wody, bawimy się w niej. Artur mówi że następnym razem nauczy nas pływać, my chcemy dziś, dziwnie się wykręca ale my nie odpuszczamy. Ulega namową, w kąpielówkach dołącza do nas. Zaczyna od Marzeny, pomaga jej położyć się na wodzie, zaczynam rozumieć czemu się wykręcał, przecież rękoma dotyka nas i to akurat w pobliżu tych miejsc, jeszcze dołu jest w stanie uniknąć, ale druga ręka musi być na biuście. Powoli sztywność puszcza, bawimy się przednio przez kilka godzin. Na drugi dzień wysyła Iwonę z nami na zakupy, ma nam kupić stroje. Tak też się staje, każda ma piękny dwuczęściowy kostium i każda w innym kolorze. Znowu jedziemy nad staw, ale za moją namową kąpiemy się nago, Artur nie protestuje. Korzystamy z życia, bawimy się, zwiedzany okolicę i pomagamy Iwonie w domu ucząc się obowiązków. Zostałyśmy same w domu, po miesiącu pobytu Artur z Iwoną pojechali na zakupy, na chwilę zajrzałyśmy do ich sypialni, zaciekawiła nas kaseta z filmem porno, włączyłyśmy i zaczęłyśmy oglądać, kilkanaście minut, potemszybko wyłączyłam i wróciłyśmy do pracy, przypilnowałam jeszcze by wszystko wróciło na swoje miejsce. Wrócili z zakupów i zjedliśmy kolację, potem poszłyśmy do swoich pokoi. Rano jak zeszłyśmy na śniadanie Artur puścić nam film z kamery z nami w roli głównej jak oglądamy porno. Tylko jednego mogłyśmy się spodziewać, solidnej kary. Tak też się stało,zaraz po śniadaniu zawołał nas do salonu. Wystarczył jego gest a już zdejmowałyśmy ubrania, znowu wziął pas w rękę, tyle, że tym razem musiałyśmy przekładać się przez oparcie kanapy. Nie oszczędził żadnej z nas, bił mocno i długo, we trzy ryczałyśmy niczym wielkie stado baranów, to było moje drugie a ich pierwsze spotkanie z pasem. Do końca wakacji już nie było okazji do kary, nie dałyśmy takiego powodu. Nauczył nas posłuchu, jak przywiózł nas do domu jeszcze ostrzegł nas że jak mama poskarży się na którąś z nas to specjalnie przyjedzie i porozmawia sobie z nami. Gdy nie chciało nam się coś robić lub w inny sposób podpisałyśmy mamie wystarczyło że wymieniła imię Artur a już stawałyśmy na baczność. Zresztą brat też potrafił nam przylać, jak złapał Jolkę na paleniu to jak jej majtki z dupy ściągnął, kazał przełożyć się przez krzesło i potraktował jakąś gumą to ponad tydzień miała trudności z siadaniem. A mnie ciągle nie pasowało jedno, czemu to był Artur. Po wielu latach dowiedziałam się że mama w pracy miała z nim romans i że my we trzy podobno są jego. Czyli dostałam manto od ojca, cóż w tym dziwnego, chyba nic.😌 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że niektórzy wolą opisywać tutaj swoje fantazje. Wracając do tematu, ja dostałam lanie tylko raz, ale za to solidne. W wieku 12 lat zaczęłam palić, jak rodzice się dowiedzieli to dostałam 15 razy pasem przez majtki. Nie pale do dziś, byłam też grzeczniejsza jako nastolatka, bo miałam gdzieś z tyłu głowy, że lanie pasem w moim domu jest jednak możliwe :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja dostawałam często , powiedziałabym że zbyt ciężko. Odkąd zabrakło w domu ojca a sprowadził się Karol z synem moje życie i życie moich sióstr zmieniło się w koszmar, ale to naprawdę długa historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A za co? Czasami słusznie za złe zachowanie a czasami za jego widzimisię , a czasami za kogoś innego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy zabrakło ojca ja miałam 10 a siostry po 9 lat, matka rok była w żałobie. Po tym czasie przez nasze mieszkanie przewijali się kolejni kandydaci na zastępcę  taty. Jedni  rezygnowali po pierwszym spotkaniu inni wytrzymywali trochę dłużej dopiero gdzieś po roku pojawił się Karol i po kilku miesiącach przeprowadził się do nas wraz z synem Robertem. Na początku nie mieszał się do naszego wychowania, ale coraz częściej podpuszczał mamę przeciw nam. Matka nie biła nas, ale słów używała coraz dosadniejszych. Pewnego razu gdy wróciłam ze szkoły z ich pokoju usłyszałam dziwne dźwięki, delikatnie zajrzałam do nich i zobaczyłam jak mama leży na łóżku a Karol okłada ją pasem po gołej pupie. Szybko się wycofałam do swojego pokoju i udawałam iż nic nie widziałam. Zachowanie mamy zdecydowanie zaczęło być bardziej uległe wobec niego, to on zaczął wydawać polecenia w naszym domu a mama bez szemrania je wykonywała. Potem z tymi poleceniami płynnie przeszedł i na nas. Po tym co widziałam bałam się postawić Karolowi, ale siostry tego nie wiedziały. Jedna z nich Paulina odmówiła mu wykonania polecenia i poszła do naszego pokoju. Karol poszedł za nią, mama nie zareagowała. Słyszeliśmy podniesiony głos Karola, jakieś krzyki Pauliny a potem charakterystyczne odgłosy lania i płacz siostry. Gdy wyszedł z naszego pokoju od razu poinformował mnie i drugą siostrę że teraz to on zajmie się naszym wychowaniem bo za dużo już sobie pozwalamy. kilka dni po tym zdarzeniu matka była na wywiadówce, wiedziałam że najlepiej nie jest, ale liczyłam że matka przymknie trochę oko. Gdy weszła zwróciła na kilka spraw u sióstr i kazała im się poprawić a mi oznajmiła że do mnie przyjdzie Karol. Tak też się stało, siostry dostały wolne i mogły wyjść do koleżanek a ja w pokoju czekałam na karę. Weszli oboje, matka powiedziała czego się dowiedziała na wywiadówce a potem wyszła pozostawiając mnie samą z Karolem. Na środek pokoju wystawił krzesło, wyciągnął pasek ze spodni a mi kazał zdjąć spodnie i kłaść się na krzesło. Nie widziałam innej możliwości, zdjęłam te cholerne spodnie i położyłam się na krześle. Tyłka chroniły już tylko cieniutkie majtki. Pierwsze uderzenie i już miałam dość, uciekłam z krzesła i próbowałam uciec z pokoju. Niestety złapał mnie i ponownie zarządał przełożenia się. Tym razem odmówiłam, ale on znalazł sposób na mnie, trzymając za rękę kilkakrotnie uderzył paskiem po tyłku i udach a ja chodziłam w kółko jak w kieracie  uciekając przed paskiem. Wiedziałam że nie wygram, szybko zgodziłam się że się przełożę Za to że uciekłam nakazał mi przed przełożeniem się zdjąć również majtki. Chwilę stałam jak wryta, szukałam jeszcze jakiejś szansy ale na jedynej drodze ucieczki stał on z pasem. Ale gdy zobaczyłam jak robi krok w moją stronę w pół sekundy ja leżałam na krześle a moje majtki na podłodze. Zacisnęłam zęby i próbowałam przeżyć, ból był straszny beczałam jak owca a on jedną ręką dociskał mnie do krzesła a drugą okładał paskiem po moim dwunastoletnim tyłku. Wtedy po raz pierwszy w życiu poczułam smak lania, był to słony smak łez. Od tego czasu zaczęła się nasza tresura za każde najmniejsze marudzenie obrywałyśmy po tyłku.  Z rok później przyłapał nas jak paliłyśmy z siostrami za blokiem. Wiedziałyśmy że lanie nas nie minie. Jak zwykle przyszedł z pasem, ale o tym już innym razem

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.09.2018 o 10:18, Gość gość jako gość napisał:

Ja najczęściej dostawałem wraz z rodzeństwem za późne powroty do domu. Przed blokiem na placu zawsze było kilku kolegów z którymi dobrze się bawiło w różne gry, a te przeciągały się do późnego wieczora czy nawet nocy. Gdy wracaliśmy do domu, zaraz po przekroczeniu progu mama lub tato wychodzili przywitać nas ze sznurem w ręku. Nie mówili za co dostaniemy bo było oczywiste, że za późny powrót. My zaczynaliśmy płakać i prosić o darowanie kary. Gdy byliśmy w krótkich spodenkach rodzice zaczynali nas lać po tyłku i gołych nogach. Gdy byliśmy w spodniach długich musieliśmy je zdjąć i dostawaliśmy na majtki. Zimą mogły zostać na naszych nogach rajstopy, ale one niewiele chroniły przed sznurem. Później grzecznie szliśmy do wanny się wykąpać i do spania.

Ja również dostawałam lanie pasem po gołym dupsku za późne powroty do domu, palenie papierosów, za oceny, a że bałam się lania to prosiłam tatusiu nie bij proszę będę grzeczna poprawię oceny ale tato nigdy nie odstąpił od lania. 

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.08.2021 o 19:08, Piołun napisał:

Nie wyobrażam sobie, by dzisiaj ktoś bił dziecko. 

ha ha pasem w tyłek albo liściem w twarz. Istnieje też przemoc psychiczna z czego niektórzy rodzice najwyraźniej nie zdają sobie sprawy. Zauważyłem jak reaguje młody dzieciak na krytykę, złość ze strony rodzica gdy zrobi coś "złego" zupełnie przypadkowo.

Pamiętam jak Kurt Cobain wspominał o tym jak obrywał od ojca za np. przewrócenie kubka z wodą. Późnij bywał na siebie zły kiedy coś podobnego przytrafiało mu się w przyszłości.  Dodał jeszcze: "P i e p r z y ć go za to"

Tak dostawałam lania za dziecka w 90 roku do 2000 więc o co chodzi w tamtych czasach dostawało się 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.08.2010 o 21:16, Gość Kaśka_niezapominajka napisał:

ja byłam bita i swoich dzieci nie bije. Ojciec była wojskowym wiec w domu była dyscyplina. W przedpokoju na wieszaku wisiał pas, a w kuchni stał taki stary taboret, jak któreś z nas coś przeskrobało było na w domu piatka. To ojciec wygłaszał słunną mowę : "Przynieś pasek, taborek i do pokoju dużego" Wolał też rodzeństwo, jak mówił ku przestrodze, jak ktoś niechciał paska przynieśc to doliczał dotatkowe pasy. Następnie mówił co kto zrobił i decydował ile za to dostanie pasków na tyłek. Kazał zdejmowac majtki kłaśc sie na taborek i uderzał, naprawdę mocno. Pamietam do dziś jak kiedyś dostałam uwage w szkole, że nie miałam pracy domowej, miałam wtedy ok 15 lat, to dostałam 15 pasów, na drugo dzień audentycznie nie mogłam usiąsc na pupe. Ostatnie lanie dostałam w wieku 17 lat, za spóźnienie. Przez to miałam dużo problemów w życiu, byłam bardzo wyciszona, bałam sie kontaktów z ludzmi. Dlatego nie poolecam takiej metody.

Jak ojciec szedł na wywiadówkę to ja w połowie trwania wywiadówki szlam do kąta z gołym dupskiem ponieważ przed każdym laniem stałam w kącie. Gdy ojciec wracał po wywiadówce to szlam do pokoju i dostawałam klapsy i potem lanie na oparciu fotela. Ojciec wychowywał mnie surowo, dostawałam za: kłamstwa, pyskowanie, palenie papierosów w wieku szkolnym, nieposłuszeństwo, wagary, złe oceny. U mnie jeden pasek wisiał w przedpokoju na wieszaku a dostawałam paskiem który ojciec wyjmował ze spodni. 

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.10.2013 o 12:04, Gość gość napisał:

Oj tak, wywiadówka zawsze oznaczała u mnie siny tyłek. Wcześniej dostawałam tylko klapsy, ale odkąd poszłam do szkoły dostawałam pasem. Nie było jakiejś z góry ustalonej taryfy. Goła pupa obowiązkowo i seria bolesnych uderzeń. Gdy miałam trzynaście lat matka zastąpiła pas taką rzemienną dyscypliną, każdy rzemień miał na końcu supełki. Lanie tą dyscypliną bolalo tak że czasami po prostu wyłam pod koniec kary. Odkąd pamiętam, biła tylko matka. Ojciec nie wtrącał się do mojego wychowania, i tak naprawdę chyba mało go obchodziło co się ze mną dzieje. Do tej pory pamiętam to okropne powiedzenie mojej matki "... nie szklanka" i swój tyłek cały w sinych pręgach. Nikomu nie życzę takiego dzieciństwa.

Lanie pasem dostawałam za nieposłuszeństwo,  pyskowanie, przekleństwa, kłamstwa zawsze przed laniem ojciec kazał iść do kąta z gołym dupskiem ponieważ przed stałam w kącie. Gdy ojciec szedł na wywiadówkę to ja w połowie trwania wywiadówki szlam do kąta z gołym dupskiem ponieważ przed każdym laniem stałam w kącie. Jak ojciec wrócił po wywiadówce to szlam do pokoju i dostawałam klapsy i potem lanie na oparciu fotela. Ojciec wychowywał mnie surowo, dostawałam za: kłamstwa, pyskowanie, palenie papierosów w wieku szkolnym, nieposłuszeństwo, wagary, złe oceny. U mnie jeden pasek wisiał w przedpokoju na wieszaku a dostawałam paskiem który ojciec wyjmował ze spodni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2021 o 19:14, Aldona1221 napisał:

Gdy zabrakło ojca ja miałam 10 a siostry po 9 lat, matka rok była w żałobie. Po tym czasie przez nasze mieszkanie przewijali się kolejni kandydaci na zastępcę  taty. Jedni  rezygnowali po pierwszym spotkaniu inni wytrzymywali trochę dłużej dopiero gdzieś po roku pojawił się Karol i po kilku miesiącach przeprowadził się do nas wraz z synem Robertem. Na początku nie mieszał się do naszego wychowania, ale coraz częściej podpuszczał mamę przeciw nam. Matka nie biła nas, ale słów używała coraz dosadniejszych. Pewnego razu gdy wróciłam ze szkoły z ich pokoju usłyszałam dziwne dźwięki, delikatnie zajrzałam do nich i zobaczyłam jak mama leży na łóżku a Karol okłada ją pasem po gołej pupie. Szybko się wycofałam do swojego pokoju i udawałam iż nic nie widziałam. Zachowanie mamy zdecydowanie zaczęło być bardziej uległe wobec niego, to on zaczął wydawać polecenia w naszym domu a mama bez szemrania je wykonywała. Potem z tymi poleceniami płynnie przeszedł i na nas. Po tym co widziałam bałam się postawić Karolowi, ale siostry tego nie wiedziały. Jedna z nich Paulina odmówiła mu wykonania polecenia i poszła do naszego pokoju. Karol poszedł za nią, mama nie zareagowała. Słyszeliśmy podniesiony głos Karola, jakieś krzyki Pauliny a potem charakterystyczne odgłosy lania i płacz siostry. Gdy wyszedł z naszego pokoju od razu poinformował mnie i drugą siostrę że teraz to on zajmie się naszym wychowaniem bo za dużo już sobie pozwalamy. kilka dni po tym zdarzeniu matka była na wywiadówce, wiedziałam że najlepiej nie jest, ale liczyłam że matka przymknie trochę oko. Gdy weszła zwróciła na kilka spraw u sióstr i kazała im się poprawić a mi oznajmiła że do mnie przyjdzie Karol. Tak też się stało, siostry dostały wolne i mogły wyjść do koleżanek a ja w pokoju czekałam na karę. Weszli oboje, matka powiedziała czego się dowiedziała na wywiadówce a potem wyszła pozostawiając mnie samą z Karolem. Na środek pokoju wystawił krzesło, wyciągnął pasek ze spodni a mi kazał zdjąć spodnie i kłaść się na krzesło. Nie widziałam innej możliwości, zdjęłam te cholerne spodnie i położyłam się na krześle. Tyłka chroniły już tylko cieniutkie majtki. Pierwsze uderzenie i już miałam dość, uciekłam z krzesła i próbowałam uciec z pokoju. Niestety złapał mnie i ponownie zarządał przełożenia się. Tym razem odmówiłam, ale on znalazł sposób na mnie, trzymając za rękę kilkakrotnie uderzył paskiem po tyłku i udach a ja chodziłam w kółko jak w kieracie  uciekając przed paskiem. Wiedziałam że nie wygram, szybko zgodziłam się że się przełożę Za to że uciekłam nakazał mi przed przełożeniem się zdjąć również majtki. Chwilę stałam jak wryta, szukałam jeszcze jakiejś szansy ale na jedynej drodze ucieczki stał on z pasem. Ale gdy zobaczyłam jak robi krok w moją stronę w pół sekundy ja leżałam na krześle a moje majtki na podłodze. Zacisnęłam zęby i próbowałam przeżyć, ból był straszny beczałam jak owca a on jedną ręką dociskał mnie do krzesła a drugą okładał paskiem po moim dwunastoletnim tyłku. Wtedy po raz pierwszy w życiu poczułam smak lania, był to słony smak łez. Od tego czasu zaczęła się nasza tresura za każde najmniejsze marudzenie obrywałyśmy po tyłku.  Z rok później przyłapał nas jak paliłyśmy z siostrami za blokiem. Wiedziałyśmy że lanie nas nie minie. Jak zwykle przyszedł z pasem, ale o tym już innym razem

Opisz lanie pasem 

 

 

Lanie pasem dostawałam za nieposłuszeństwo,  pyskowanie, przekleństwa, kłamstwa zawsze przed laniem ojciec kazał iść do kąta z gołym dupskiem ponieważ przed stałam w kącie. Gdy ojciec szedł na wywiadówkę to ja w połowie trwania wywiadówki szlam do kąta z gołym dupskiem ponieważ przed każdym laniem stałam w kącie. Jak ojciec wrócił po wywiadówce to szlam do pokoju i dostawałam klapsy i potem lanie na oparciu fotela. Ojciec wychowywał mnie surowo, dostawałam za: kłamstwa, pyskowanie, palenie papierosów w wieku szkolnym, nieposłuszeństwo, wagary, złe oceny. U mnie jeden pasek wisiał w przedpokoju na wieszaku a dostawałam paskiem który ojciec wyjmował ze spodni. Dostawałam za złe zachowanie w kościele klapsa czasami tato pociągnął za ucho, dostałam klapsy w sklepie za upieranie się i było pociągnięcie za ucho a w domu oczywiście majtki w dół i lanie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W domu przyczyn dostać lanie było wystarczająco aby się o nie nie prosić. Wyrażenie niezadowolenia czy niezgody, i jusz Matka zadawała podchwytliwe pytania, „o co ci chodzi, co ci się nie podoba?”

Odpowiedzieć jej nie prawidłowym tonem, i było, „pyskujesz ? Na Matkę głos podnosisz ?”

A jaka kolwiek przeciwna mamie woli moja opinia końcyła się : „znowy kaprysy.”

Od dzwięku Mamy obcaców wchodzących na klatcę schodowej z pracy, kyrczył mi się żełądek. Jak tylko do domu wchodziła to się zaczynały przyczyny aby kwasić ryja. Do robót domowych zaczeła mnie z podstawówki ganiać, zprawdzała jak co zrobione, do sklepu mogła z pięć sześć razy za wieczór wysyłać, pięć minut na tyłku nie dawała usiąść, wzywała mnie aby przysługiwać, to coś prsynieść, zanieść, gazeta na okolicznościowym stole leżała przed nią, tesz wzywała mnie z pokoju aby jej podać leżącej na kanapie.

Jak mnie wzywała, to biegiem do niej, inaczej od razu szła po pasa, i było, „ile razy mam cię wołać ?!”

Podobne pytania żądały odemnie pokornej odpowiedzi, ze spószczoną głową, przyznanija się do winy, i do należącej się kary.

Na takie przewinienia jak ubrudzenie, zniszczenie ubrania, spóżnic się do domu na dozwoloną godzinę, zła ocena w szkole, można było nie szukać jakiej kolwiek wypowiedzi.

Bywały i okolicznościowe przyczyny którę odemnie nie zależały, w gościach było słychać jakieś chałasy w pokoju dziecinnym, to Matka mnie wzywała, i „coto ma znaczyć, jak się zachowujesz ?”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Come_on_beybe

Za różne rzeczy. Za to że byłem najstarszy. Za to, że tata czasem sobie wypił i za to że mama czasem czegoś nie zrobiła. Ale w przeważającej większości dzieciństwo miałem udane. Tylko sporadyczne przypadki przemocy. Tylko troszeczkę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja mama była szanowaną pedantyczną panią prawnik na wysokim stanowisku. Na dodatek pochodzącą z dobrej rodziny, i  surowo wychowywaną w dzieciństwie. Była egocentryczką i apodyktyczną jedynaczką, która wiele osiągnęła. Ja jako kilkuletnia dziewczynka nie do końca spełniałam wszystkie jej oczekiwania. Chciała mieć chyba piękną, mądrą, córkę od razu z umysłem dorosłej osoby. Nie miała do mnie cierpliwości, nie poświęcała mi wiele czasu, choć wychowywała mnie sama. (Tata odszedł od niej kiedy byłam jeszcze bardzo mała/teraz nawet się nie dziwię/). Uważała że powinnam wiedzieć to czy tamto, zapominała że jestem dzieckiem. Od małego dostawałam klapsy,  praktycznie codziennie; bo coś źle założyłam, bo nos nie wydmuchany, bo but rozwiązany... Chciała mieć dziecko idealne, i móc się nim pochwalić. NIESTETY idealna nie byłam. A to się pobrudziłam, a to coś rozdarłam, a to rozlałam. Jak chyba każde dziecko. Wtedy krzyczała na mnie, i dawała kilka mocnych klapsów. Pierwsze lanie pasem pamiętam bardzo dokładnie: Poszłyśmy z mamą, jej koleżanką, i jej córką o rok, czy dwa lata starszą ode mnie na sanki do parku. Panie spacerowały, a my zjeżdżałyśmy na sankach bawiąc się. Mnie coraz bardziej chciało się siku po wypitej przed wyjściem na rozgrzewkę gorącej herbacie. Powiedziałam jej o tym. Mama powiedziała, żebym zjechała jeszcze kilka razy, i już powoli się zbieramy. Minęło jeszcze dobrych kilka chwil, i wszystkie cztery udałyśmy się na podwieczorek do mamy koleżanki. Po drodze zrobiło mi się chłodno, czułam, że już nie wytrzymam, powiedziałam mamie, ale ona stwierdziła, że muszę wytrzymać, i że za 3 minuty będziemy już na miejscu i pójdę do toalety. Gdy weszłyśmy do mieszkania mama rozebrała siebie, a potem mnie. Kiedy zdejmowałam ocieplacz mama zauważyła że mam mokre rajstopy....Poczerwieniała ze złości, do mnie syknęła po cichu, że mnie tak w domu zleje, że na d upie długo nie będę siadać. Koleżanka mamy zapytała czy coś się stało, chyba domyślając się sytuacji. Mama odparła jej z przyklejonym uśmiechem, że wszystko w porządku, tylko jest mi zimno i nie będzie mi zdejmować spodni od ocieplacza. A w ogóle to się trochę spieszymy, więc wypijemy tylko herbatę i jedziemy do domu. Szybko wypiłyśmy herbatę, i mama zadzwoniła po taksówkę. Był to idealny powód żeby wyjść. W taksówce usłyszałam jakim to jestem wstrętnym bachorem, i ile jej wstydu narobiłam, i że koleżanka pewnie zobaczyła że się posikałam, i opowie innym koleżanką z pracy... Matka aż kipiała ze złości, wyzywała mnie od gówniar i szczochów, jeszcze w taksówce na ucho powiedziała, że jestem za duża żeby robić w majtki, i dlatego po raz pierwszy dostanę lanie pasem na goły tyłek, żebym na długo zapamiętała swój występek. W domu matka szybko się rozebrała, i poszła do garderoby. Ja jeszcze się rozbierałam, gdy wróciła z cienkim brązowym paskiem złożonym w pół. Łzy płynęły mi po policzkach już po drodze, bo wiedziałam że byłam niegrzeczna i narozrabiałam, ale na widok paska rozpłakałam się na dobre. Matka rozpięła i opuściła mi spodnie od ocieplacza, schwyciła mnie mocno za ramię i zaczęła lać. Zaczęłam tańczyć okładana raz po raz skórzanym paskiem. Matka darła się, że narobiłam jej strasznego wstydu i obciachu. Oberwałam kilkanaście pasów. Gdy usiadłam na podłodze rycząca zostawiła mnie. Po chwili kazała zanieść ocieplacz do łazienki, a mnie przyjść do gabinetu. Posikana i zaryczana wykonałam posłusznie jej polecenie. Kazała mi na siebie popatrzeć, zwyzywała od gówniar i ...i. Zaczęła rozmowę, czy widziałam żeby inne dzieci w moim wieku (miałam 7 lat)robiły siusiu w majtki...Zapytała  dlaczego to zrobiłam? Nie umiałam znaleźć żadnej odpowiedzi, wiec milczałam ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę. Trzymana za ramię dostałam kolejne parę pasów, znów wybuchłam płaczem. Znów padały jakieś pytania których oszołomiona laniem i płaczem nie słyszałam. Ostatnie z nich brzmiało czy zasłużyłam na solidną karę. Przez łzy odpowiedziałam że tak. Zostałam poproszona o przełożenie się przez krawędź kanapy. Wykonałam posłusznie polecenie (wcześniej klapsy dostawałam zazwyczaj przełożona przez kolano). Matka ściągnęła mi do kolan posikane mokre rajstopy i majtki. Zapytała czy wiem za co zostanę ukarana? Powiedziałam że tak, na moją gołą pupę po raz pierwszy w życiu spadł raz cienkim skórzanym paskiem. Myślałam w pierwszej chwili że dotknęło mnie coś gorącego. Kolejne razy były jeszcze gorsze, świst pasa, rycząc darłam się, a matka lała konsekwentnie raz po razie. Jak już uspokoiłam się trochę po jakichś dwóch kwadransach zostałam zaprowadzona do łazienki,  w międzyczasie poinformowana, że od tej chwili za każdym razem jak popuszczę w majtki to zostanę tak ukarana. W lustrze przez chwilę widziałam moją pupę udekorowaną gęsto pręgami i śladami po pasie. Widok ten przeraził mnie, i na bardzo długo utkwił  mi w głowie. Po wyjściu z kąpieli natychmiast zasnęłam. Następnego dnia na miejscu gdzie mama przygotowywała mi rzeczy do ubrania obok bielizny leżała... ceratka i tetrowa pielucha. Matka gdy tylko usłyszała że wstałam oznajmiła że muszę mieć podłożoną "na wszelki wypadek" pieluchę, i za chwilę pomoże mi się ubrać. Prosiłam ją, że nie jest to konieczne, pupa szczypała mnie tak, że wiedziałam że mogę tydzień nie chodzić do Wc, a w majtki i tak na pewno nie popuszczę! Niestety moje słowa nie przyniosły nic dobrego. Matka odwróciła się na pięcie i wyszła. Po chwili wróciła z pasem. Krzycząc że wczorajsze lanie nie wiele mnie nauczyło ściągnęła mi rajstopy i majtki z tyłka, i wlała szybką seryjkę. Na porządnie zbity dzień wcześniej tyłek bolało straszliwie. Ryczałam i szlochałam. Posłusznie zostałam przebrana w pieluchę. Tak chodziłam przez dalszą część dnia.  Matka narzekała jeszcze ile przeze mnie ma prania, ile proszku do prania etc. Potem pojechałyśmy na obiad do babci , gdzie po obiedzie zostałam poproszona o wytłumaczenie dlaczego mam "kaczy kuper". Kiedy zawstydzona i czerwona jak burak opowiedziałam babci moją nieszczęśliwą historię, ta skwitowała, że ma nadzieję, że mama dała mi porządne lanie pasem na goła d upę i że powinnam dostać jeszcze poprawkę abym lepiej to lanie zapamiętała (!)

Od tej pory lanie wąskim skórzanym paskiem na gołą pupę stało się normalną metodą wychowywania mnie. Towarzyszyło mi nawet kilka razy w tygodniu (!) do końca ogólniaka. W miarę lat liczba pasów była coraz większa, a matka wkładała w lanie więcej siły, a może wściekłości. Pomimo tego że tyłek miałam praktycznie ciągle siny i pocięty pręgami od pasa, nadal nie spełniałam jej wysokich oczekiwań. Obecnie od dłuższego czasu widujemy się wyłącznie z okazji świąt.

 

 

 

 

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Anita32 napisał:

Moja mama była szanowaną pedantyczną panią prawnik na wysokim stanowisku. Na dodatek pochodzącą z dobrej rodziny, i  surowo wychowywaną w dzieciństwie. Była egocentryczką i apodyktyczną jedynaczką, która wiele osiągnęła. Ja jako kilkuletnia dziewczynka nie do końca spełniałam wszystkie jej oczekiwania. Chciała mieć chyba piękną, mądrą, córkę od razu z umysłem dorosłej osoby. Nie miała do mnie cierpliwości, nie poświęcała mi wiele czasu, choć wychowywała mnie sama. (Tata odszedł od niej kiedy byłam jeszcze bardzo mała/teraz nawet się nie dziwię/). Uważała że powinnam wiedzieć to czy tamto, zapominała że jestem dzieckiem. Od małego dostawałam klapsy,  praktycznie codziennie; bo coś źle założyłam, bo nos nie wydmuchany, bo but rozwiązany... Chciała mieć dziecko idealne, i móc się nim pochwalić. NIESTETY idealna nie byłam. A to się pobrudziłam, a to coś rozdarłam, a to rozlałam. Jak chyba każde dziecko. Wtedy krzyczała na mnie, i dawała kilka mocnych klapsów. Pierwsze lanie pasem pamiętam bardzo dokładnie: Poszłyśmy z mamą, jej koleżanką, i jej córką o rok, czy dwa lata starszą ode mnie na sanki do parku. Panie spacerowały, a my zjeżdżałyśmy na sankach bawiąc się. Mnie coraz bardziej chciało się siku po wypitej przed wyjściem na rozgrzewkę gorącej herbacie. Powiedziałam jej o tym. Mama powiedziała, żebym zjechała jeszcze kilka razy, i już powoli się zbieramy. Minęło jeszcze dobrych kilka chwil, i wszystkie cztery udałyśmy się na podwieczorek do mamy koleżanki. Po drodze zrobiło mi się chłodno, czułam, że już nie wytrzymam, powiedziałam mamie, ale ona stwierdziła, że muszę wytrzymać, i że za 3 minuty będziemy już na miejscu i pójdę do toalety. Gdy weszłyśmy do mieszkania mama rozebrała siebie, a potem mnie. Kiedy zdejmowałam ocieplacz mama zauważyła że mam mokre rajstopy....Poczerwieniała ze złości, do mnie syknęła po cichu, że mnie tak w domu zleje, że na d upie długo nie będę siadać. Koleżanka mamy zapytała czy coś się stało, chyba domyślając się sytuacji. Mama odparła jej z przyklejonym uśmiechem, że wszystko w porządku, tylko jest mi zimno i nie będzie mi zdejmować spodni od ocieplacza. A w ogóle to się trochę spieszymy, więc wypijemy tylko herbatę i jedziemy do domu. Szybko wypiłyśmy herbatę, i mama zadzwoniła po taksówkę. Był to idealny powód żeby wyjść. W taksówce usłyszałam jakim to jestem wstrętnym bachorem, i ile jej wstydu narobiłam, i że koleżanka pewnie zobaczyła że się posikałam, i opowie innym koleżanką z pracy... Matka aż kipiała ze złości, wyzywała mnie od gówniar i szczochów, jeszcze w taksówce na ucho powiedziała, że jestem za duża żeby robić w majtki, i dlatego po raz pierwszy dostanę lanie pasem na goły tyłek, żebym na długo zapamiętała swój występek. W domu matka szybko się rozebrała, i poszła do garderoby. Ja jeszcze się rozbierałam, gdy wróciła z cienkim brązowym paskiem złożonym w pół. Łzy płynęły mi po policzkach już po drodze, bo wiedziałam że byłam niegrzeczna i narozrabiałam, ale na widok paska rozpłakałam się na dobre. Matka rozpięła i opuściła mi spodnie od ocieplacza, schwyciła mnie mocno za ramię i zaczęła lać. Zaczęłam tańczyć okładana raz po raz skórzanym paskiem. Matka darła się, że narobiłam jej strasznego wstydu i obciachu. Oberwałam kilkanaście pasów. Gdy usiadłam na podłodze rycząca zostawiła mnie. Po chwili kazała zanieść ocieplacz do łazienki, a mnie przyjść do gabinetu. Posikana i zaryczana wykonałam posłusznie jej polecenie. Kazała mi na siebie popatrzeć, zwyzywała od gówniar i ...i. Zaczęła rozmowę, czy widziałam żeby inne dzieci w moim wieku (miałam 7 lat)robiły siusiu w majtki...Zapytała  dlaczego to zrobiłam? Nie umiałam znaleźć żadnej odpowiedzi, wiec milczałam ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę. Trzymana za ramię dostałam kolejne parę pasów, znów wybuchłam płaczem. Znów padały jakieś pytania których oszołomiona laniem i płaczem nie słyszałam. Ostatnie z nich brzmiało czy zasłużyłam na solidną karę. Przez łzy odpowiedziałam że tak. Zostałam poproszona o przełożenie się przez krawędź kanapy. Wykonałam posłusznie polecenie (wcześniej klapsy dostawałam zazwyczaj przełożona przez kolano). Matka ściągnęła mi do kolan posikane mokre rajstopy i majtki. Zapytała czy wiem za co zostanę ukarana? Powiedziałam że tak, na moją gołą pupę po raz pierwszy w życiu spadł raz cienkim skórzanym paskiem. Myślałam w pierwszej chwili że dotknęło mnie coś gorącego. Kolejne razy były jeszcze gorsze, świst pasa, rycząc darłam się, a matka lała konsekwentnie raz po razie. Jak już uspokoiłam się trochę po jakichś dwóch kwadransach zostałam zaprowadzona do łazienki,  w międzyczasie poinformowana, że od tej chwili za każdym razem jak popuszczę w majtki to zostanę tak ukarana. W lustrze przez chwilę widziałam moją pupę udekorowaną gęsto pręgami i śladami po pasie. Widok ten przeraził mnie, i na bardzo długo utkwił  mi w głowie. Po wyjściu z kąpieli natychmiast zasnęłam. Następnego dnia na miejscu gdzie mama przygotowywała mi rzeczy do ubrania obok bielizny leżała... ceratka i tetrowa pielucha. Matka gdy tylko usłyszała że wstałam oznajmiła że muszę mieć podłożoną "na wszelki wypadek" pieluchę, i za chwilę pomoże mi się ubrać. Prosiłam ją, że nie jest to konieczne, pupa szczypała mnie tak, że wiedziałam że mogę tydzień nie chodzić do Wc, a w majtki i tak na pewno nie popuszczę! Niestety moje słowa nie przyniosły nic dobrego. Matka odwróciła się na pięcie i wyszła. Po chwili wróciła z pasem. Krzycząc że wczorajsze lanie nie wiele mnie nauczyło ściągnęła mi rajstopy i majtki z tyłka, i wlała szybką seryjkę. Na porządnie zbity dzień wcześniej tyłek bolało straszliwie. Ryczałam i szlochałam. Posłusznie zostałam przebrana w pieluchę. Tak chodziłam przez dalszą część dnia.  Matka narzekała jeszcze ile przeze mnie ma prania, ile proszku do prania etc. Potem pojechałyśmy na obiad do babci , gdzie po obiedzie zostałam poproszona o wytłumaczenie dlaczego mam "kaczy kuper". Kiedy zawstydzona i czerwona jak burak opowiedziałam babci moją nieszczęśliwą historię, ta skwitowała, że ma nadzieję, że mama dała mi porządne lanie pasem na goła d upę i że powinnam dostać jeszcze poprawkę abym lepiej to lanie zapamiętała (!)

Od tej pory lanie wąskim skórzanym paskiem na gołą pupę stało się normalną metodą wychowywania mnie. Towarzyszyło mi nawet kilka razy w tygodniu (!) do końca ogólniaka. W miarę lat liczba pasów była coraz większa, a matka wkładała w lanie więcej siły, a może wściekłości. Pomimo tego że tyłek miałam praktycznie ciągle siny i pocięty pręgami od pasa, nadal nie spełniałam jej wysokich oczekiwań. Obecnie od dłuższego czasu widujemy się wyłącznie z okazji świąt.

 

 

 

 

Ja bym ją odwiedziła, zlała pasem pod byle pretekstem. Bardzo Ci współczuję, trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję;

Myślę że wystarczającą karą dla niej jest właśnie to, że jej ne odwiedzam. Wie dlaczego, kiedyś wygarnęłam jej jak mnie traktowała jako dziecko, i w latach kiedy dorastałam. Dziś już nie może do mnie powiedzieć że muszę dostać pasem przez d upę żebym lepiej słuchała ... Nie może powiedzieć nic.

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Anita32 napisał:

Dziękuję;

Myślę że wystarczającą karą dla niej jest właśnie to, że jej ne odwiedzam. Wie dlaczego, kiedyś wygarnęłam jej jak mnie traktowała jako dziecko, i w latach kiedy dorastałam. Dziś już nie może do mnie powiedzieć że muszę dostać pasem przez d upę żebym lepiej słuchała ... Nie może powiedzieć nic.

A pewnie opowiada, że na starość dziecko ją opuściło. Zawsze jak widzę takie babki, to się zastanawiam, czy były właśnie dobre dla tych dzieci. Ukochanej mamy raczej nikt by nie opuścił.  

Jeszcze tak pomyślałam, że może na Tobie odreagowywała stres w pracy. 🤬 nie trudno mieć przewagę nad małym dzieckiem, szkoda, że nie poszła się poboksować z równą sobie. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak Sylka, z pewnością masz rację, ukochanej osoby raczej nikt nie opuści. Ja też mam czasem wyrzuty sumienia, ale jak sobie przypomnę ile mnie tyłek szczypał, jak chowałam siniaki przed koleżankami w szkole, jak chodziłam w lecie w kryjących rajstopach, żeby nie było widać śladów po laniach, i jak mam zrujnowaną psychikę od wyzwisk, krytyki, to od razu mi one przechodzą.

Nie chce mi się jej widzieć , słyszeć, ani z nią korespondować !

Tak po latach -już jako dorosła osoba- uświadamiam sobie że że chyba trafiłaś w sedno. Bycie sędzią na pewno nie było dla niej łatwe, na pewno była zestresowana. Na pewno miała trudną i odpowiedzialną pracę, dlatego potem bardziej przebranżowiła się na prawnika od spółek itp. Ale tak czy inaczej, nawet jeżeli nie byłam idealnym dzieciakiem, nie był to powód do dawania  lania za błahostki, i to niemal codziennie przez ileś lat !!! Dobra, może trochę przesadzam, ale między 10 a 15 rokiem życia dostawałam lańsko pasem średnio co najmniej trzy razy w tygodniu...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.03.2022 o 14:29, Anita32 napisał:

Moja mama była szanowaną pedantyczną panią prawnik na wysokim stanowisku. Na dodatek pochodzącą z dobrej rodziny, i  surowo wychowywaną w dzieciństwie. Była egocentryczką i apodyktyczną jedynaczką, która wiele osiągnęła. Ja jako kilkuletnia dziewczynka nie do końca spełniałam wszystkie jej oczekiwania. Chciała mieć chyba piękną, mądrą, córkę od razu z umysłem dorosłej osoby. Nie miała do mnie cierpliwości, nie poświęcała mi wiele czasu, choć wychowywała mnie sama. (Tata odszedł od niej kiedy byłam jeszcze bardzo mała/teraz nawet się nie dziwię/). Uważała że powinnam wiedzieć to czy tamto, zapominała że jestem dzieckiem. Od małego dostawałam klapsy,  praktycznie codziennie; bo coś źle założyłam, bo nos nie wydmuchany, bo but rozwiązany... Chciała mieć dziecko idealne, i móc się nim pochwalić. NIESTETY idealna nie byłam. A to się pobrudziłam, a to coś rozdarłam, a to rozlałam. Jak chyba każde dziecko. Wtedy krzyczała na mnie, i dawała kilka mocnych klapsów. Pierwsze lanie pasem pamiętam bardzo dokładnie: Poszłyśmy z mamą, jej koleżanką, i jej córką o rok, czy dwa lata starszą ode mnie na sanki do parku. Panie spacerowały, a my zjeżdżałyśmy na sankach bawiąc się. Mnie coraz bardziej chciało się siku po wypitej przed wyjściem na rozgrzewkę gorącej herbacie. Powiedziałam jej o tym. Mama powiedziała, żebym zjechała jeszcze kilka razy, i już powoli się zbieramy. Minęło jeszcze dobrych kilka chwil, i wszystkie cztery udałyśmy się na podwieczorek do mamy koleżanki. Po drodze zrobiło mi się chłodno, czułam, że już nie wytrzymam, powiedziałam mamie, ale ona stwierdziła, że muszę wytrzymać, i że za 3 minuty będziemy już na miejscu i pójdę do toalety. Gdy weszłyśmy do mieszkania mama rozebrała siebie, a potem mnie. Kiedy zdejmowałam ocieplacz mama zauważyła że mam mokre rajstopy....Poczerwieniała ze złości, do mnie syknęła po cichu, że mnie tak w domu zleje, że na d upie długo nie będę siadać. Koleżanka mamy zapytała czy coś się stało, chyba domyślając się sytuacji. Mama odparła jej z przyklejonym uśmiechem, że wszystko w porządku, tylko jest mi zimno i nie będzie mi zdejmować spodni od ocieplacza. A w ogóle to się trochę spieszymy, więc wypijemy tylko herbatę i jedziemy do domu. Szybko wypiłyśmy herbatę, i mama zadzwoniła po taksówkę. Był to idealny powód żeby wyjść. W taksówce usłyszałam jakim to jestem wstrętnym bachorem, i ile jej wstydu narobiłam, i że koleżanka pewnie zobaczyła że się posikałam, i opowie innym koleżanką z pracy... Matka aż kipiała ze złości, wyzywała mnie od gówniar i szczochów, jeszcze w taksówce na ucho powiedziała, że jestem za duża żeby robić w majtki, i dlatego po raz pierwszy dostanę lanie pasem na goły tyłek, żebym na długo zapamiętała swój występek. W domu matka szybko się rozebrała, i poszła do garderoby. Ja jeszcze się rozbierałam, gdy wróciła z cienkim brązowym paskiem złożonym w pół. Łzy płynęły mi po policzkach już po drodze, bo wiedziałam że byłam niegrzeczna i narozrabiałam, ale na widok paska rozpłakałam się na dobre. Matka rozpięła i opuściła mi spodnie od ocieplacza, schwyciła mnie mocno za ramię i zaczęła lać. Zaczęłam tańczyć okładana raz po raz skórzanym paskiem. Matka darła się, że narobiłam jej strasznego wstydu i obciachu. Oberwałam kilkanaście pasów. Gdy usiadłam na podłodze rycząca zostawiła mnie. Po chwili kazała zanieść ocieplacz do łazienki, a mnie przyjść do gabinetu. Posikana i zaryczana wykonałam posłusznie jej polecenie. Kazała mi na siebie popatrzeć, zwyzywała od gówniar i ...i. Zaczęła rozmowę, czy widziałam żeby inne dzieci w moim wieku (miałam 7 lat)robiły siusiu w majtki...Zapytała  dlaczego to zrobiłam? Nie umiałam znaleźć żadnej odpowiedzi, wiec milczałam ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę. Trzymana za ramię dostałam kolejne parę pasów, znów wybuchłam płaczem. Znów padały jakieś pytania których oszołomiona laniem i płaczem nie słyszałam. Ostatnie z nich brzmiało czy zasłużyłam na solidną karę. Przez łzy odpowiedziałam że tak. Zostałam poproszona o przełożenie się przez krawędź kanapy. Wykonałam posłusznie polecenie (wcześniej klapsy dostawałam zazwyczaj przełożona przez kolano). Matka ściągnęła mi do kolan posikane mokre rajstopy i majtki. Zapytała czy wiem za co zostanę ukarana? Powiedziałam że tak, na moją gołą pupę po raz pierwszy w życiu spadł raz cienkim skórzanym paskiem. Myślałam w pierwszej chwili że dotknęło mnie coś gorącego. Kolejne razy były jeszcze gorsze, świst pasa, rycząc darłam się, a matka lała konsekwentnie raz po razie. Jak już uspokoiłam się trochę po jakichś dwóch kwadransach zostałam zaprowadzona do łazienki,  w międzyczasie poinformowana, że od tej chwili za każdym razem jak popuszczę w majtki to zostanę tak ukarana. W lustrze przez chwilę widziałam moją pupę udekorowaną gęsto pręgami i śladami po pasie. Widok ten przeraził mnie, i na bardzo długo utkwił  mi w głowie. Po wyjściu z kąpieli natychmiast zasnęłam. Następnego dnia na miejscu gdzie mama przygotowywała mi rzeczy do ubrania obok bielizny leżała... ceratka i tetrowa pielucha. Matka gdy tylko usłyszała że wstałam oznajmiła że muszę mieć podłożoną "na wszelki wypadek" pieluchę, i za chwilę pomoże mi się ubrać. Prosiłam ją, że nie jest to konieczne, pupa szczypała mnie tak, że wiedziałam że mogę tydzień nie chodzić do Wc, a w majtki i tak na pewno nie popuszczę! Niestety moje słowa nie przyniosły nic dobrego. Matka odwróciła się na pięcie i wyszła. Po chwili wróciła z pasem. Krzycząc że wczorajsze lanie nie wiele mnie nauczyło ściągnęła mi rajstopy i majtki z tyłka, i wlała szybką seryjkę. Na porządnie zbity dzień wcześniej tyłek bolało straszliwie. Ryczałam i szlochałam. Posłusznie zostałam przebrana w pieluchę. Tak chodziłam przez dalszą część dnia.  Matka narzekała jeszcze ile przeze mnie ma prania, ile proszku do prania etc. Potem pojechałyśmy na obiad do babci , gdzie po obiedzie zostałam poproszona o wytłumaczenie dlaczego mam "kaczy kuper". Kiedy zawstydzona i czerwona jak burak opowiedziałam babci moją nieszczęśliwą historię, ta skwitowała, że ma nadzieję, że mama dała mi porządne lanie pasem na goła d upę i że powinnam dostać jeszcze poprawkę abym lepiej to lanie zapamiętała (!)

Od tej pory lanie wąskim skórzanym paskiem na gołą pupę stało się normalną metodą wychowywania mnie. Towarzyszyło mi nawet kilka razy w tygodniu (!) do końca ogólniaka. W miarę lat liczba pasów była coraz większa, a matka wkładała w lanie więcej siły, a może wściekłości. Pomimo tego że tyłek miałam praktycznie ciągle siny i pocięty pręgami od pasa, nadal nie spełniałam jej wysokich oczekiwań. Obecnie od dłuższego czasu widujemy się wyłącznie z okazji świąt.

 

 

 

 

Hej

Lanie było karą której się bałam. Więc musiało boleć, bardzo boleć. Jak tato powiedział że kara to oznaczało, że za karę bito mnie pasem po gołej pupie. Lanie pasem dostawałam za nieposłuszeństwo, pyskowanie, przekleństwa, kłamstwa zawsze przed laniem ojciec kazał iść do kąta z gołym dupskiem ponieważ przed stałam w kącie. Gdy ojciec szedł na wywiadówkę to ja w połowie trwania wywiadówki szlam do kąta z gołym dupskiem ponieważ przed każdym laniem stałam w kącie. Jak ojciec wrócił po wywiadówce to szlam do pokoju i dostawałam klapsy i potem lanie na oparciu fotela. Ojciec wychowywał mnie surowo, dostawałam za: kłamstwa, pyskowanie, palenie papierosów w wieku szkolnym, nieposłuszeństwo, wagary, złe oceny. U mnie jeden pasek wisiał w przedpokoju na wieszaku a dostawałam paskiem któr y ojciec wyjmował ze spodni. Dostawałam za złe zachowanie w kościele klapsa czasami tato pociągnął za ucho, dostałam klapsy w sklepie za upieranie się i było pociągnięcie za ucho a w domu oczywiście majtki w dół i lanie. Tato bił mocno i krzyczał by w tym biciu nie przeszkadzać. Jeżeli zasłaniałam rękoma dupsko to tato przylał po rękach a potem lanie było przerwane, musiałam wstać, wystawiałam ręce i dostawałam okropnie bolesne uderzenia pasem w wystawione dłonie. Potem bicie pasem po pupie kontynuowano 😢😢

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.03.2022 o 14:29, Anita32 napisał:

Moja mama była szanowaną pedantyczną panią prawnik na wysokim stanowisku. Na dodatek pochodzącą z dobrej rodziny, i  surowo wychowywaną w dzieciństwie. Była egocentryczką i apodyktyczną jedynaczką, która wiele osiągnęła. Ja jako kilkuletnia dziewczynka nie do końca spełniałam wszystkie jej oczekiwania. Chciała mieć chyba piękną, mądrą, córkę od razu z umysłem dorosłej osoby. Nie miała do mnie cierpliwości, nie poświęcała mi wiele czasu, choć wychowywała mnie sama. (Tata odszedł od niej kiedy byłam jeszcze bardzo mała/teraz nawet się nie dziwię/). Uważała że powinnam wiedzieć to czy tamto, zapominała że jestem dzieckiem. Od małego dostawałam klapsy,  praktycznie codziennie; bo coś źle założyłam, bo nos nie wydmuchany, bo but rozwiązany... Chciała mieć dziecko idealne, i móc się nim pochwalić. NIESTETY idealna nie byłam. A to się pobrudziłam, a to coś rozdarłam, a to rozlałam. Jak chyba każde dziecko. Wtedy krzyczała na mnie, i dawała kilka mocnych klapsów. Pierwsze lanie pasem pamiętam bardzo dokładnie: Poszłyśmy z mamą, jej koleżanką, i jej córką o rok, czy dwa lata starszą ode mnie na sanki do parku. Panie spacerowały, a my zjeżdżałyśmy na sankach bawiąc się. Mnie coraz bardziej chciało się siku po wypitej przed wyjściem na rozgrzewkę gorącej herbacie. Powiedziałam jej o tym. Mama powiedziała, żebym zjechała jeszcze kilka razy, i już powoli się zbieramy. Minęło jeszcze dobrych kilka chwil, i wszystkie cztery udałyśmy się na podwieczorek do mamy koleżanki. Po drodze zrobiło mi się chłodno, czułam, że już nie wytrzymam, powiedziałam mamie, ale ona stwierdziła, że muszę wytrzymać, i że za 3 minuty będziemy już na miejscu i pójdę do toalety. Gdy weszłyśmy do mieszkania mama rozebrała siebie, a potem mnie. Kiedy zdejmowałam ocieplacz mama zauważyła że mam mokre rajstopy....Poczerwieniała ze złości, do mnie syknęła po cichu, że mnie tak w domu zleje, że na d upie długo nie będę siadać. Koleżanka mamy zapytała czy coś się stało, chyba domyślając się sytuacji. Mama odparła jej z przyklejonym uśmiechem, że wszystko w porządku, tylko jest mi zimno i nie będzie mi zdejmować spodni od ocieplacza. A w ogóle to się trochę spieszymy, więc wypijemy tylko herbatę i jedziemy do domu. Szybko wypiłyśmy herbatę, i mama zadzwoniła po taksówkę. Był to idealny powód żeby wyjść. W taksówce usłyszałam jakim to jestem wstrętnym bachorem, i ile jej wstydu narobiłam, i że koleżanka pewnie zobaczyła że się posikałam, i opowie innym koleżanką z pracy... Matka aż kipiała ze złości, wyzywała mnie od gówniar i szczochów, jeszcze w taksówce na ucho powiedziała, że jestem za duża żeby robić w majtki, i dlatego po raz pierwszy dostanę lanie pasem na goły tyłek, żebym na długo zapamiętała swój występek. W domu matka szybko się rozebrała, i poszła do garderoby. Ja jeszcze się rozbierałam, gdy wróciła z cienkim brązowym paskiem złożonym w pół. Łzy płynęły mi po policzkach już po drodze, bo wiedziałam że byłam niegrzeczna i narozrabiałam, ale na widok paska rozpłakałam się na dobre. Matka rozpięła i opuściła mi spodnie od ocieplacza, schwyciła mnie mocno za ramię i zaczęła lać. Zaczęłam tańczyć okładana raz po raz skórzanym paskiem. Matka darła się, że narobiłam jej strasznego wstydu i obciachu. Oberwałam kilkanaście pasów. Gdy usiadłam na podłodze rycząca zostawiła mnie. Po chwili kazała zanieść ocieplacz do łazienki, a mnie przyjść do gabinetu. Posikana i zaryczana wykonałam posłusznie jej polecenie. Kazała mi na siebie popatrzeć, zwyzywała od gówniar i ...i. Zaczęła rozmowę, czy widziałam żeby inne dzieci w moim wieku (miałam 7 lat)robiły siusiu w majtki...Zapytała  dlaczego to zrobiłam? Nie umiałam znaleźć żadnej odpowiedzi, wiec milczałam ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę. Trzymana za ramię dostałam kolejne parę pasów, znów wybuchłam płaczem. Znów padały jakieś pytania których oszołomiona laniem i płaczem nie słyszałam. Ostatnie z nich brzmiało czy zasłużyłam na solidną karę. Przez łzy odpowiedziałam że tak. Zostałam poproszona o przełożenie się przez krawędź kanapy. Wykonałam posłusznie polecenie (wcześniej klapsy dostawałam zazwyczaj przełożona przez kolano). Matka ściągnęła mi do kolan posikane mokre rajstopy i majtki. Zapytała czy wiem za co zostanę ukarana? Powiedziałam że tak, na moją gołą pupę po raz pierwszy w życiu spadł raz cienkim skórzanym paskiem. Myślałam w pierwszej chwili że dotknęło mnie coś gorącego. Kolejne razy były jeszcze gorsze, świst pasa, rycząc darłam się, a matka lała konsekwentnie raz po razie. Jak już uspokoiłam się trochę po jakichś dwóch kwadransach zostałam zaprowadzona do łazienki,  w międzyczasie poinformowana, że od tej chwili za każdym razem jak popuszczę w majtki to zostanę tak ukarana. W lustrze przez chwilę widziałam moją pupę udekorowaną gęsto pręgami i śladami po pasie. Widok ten przeraził mnie, i na bardzo długo utkwił  mi w głowie. Po wyjściu z kąpieli natychmiast zasnęłam. Następnego dnia na miejscu gdzie mama przygotowywała mi rzeczy do ubrania obok bielizny leżała... ceratka i tetrowa pielucha. Matka gdy tylko usłyszała że wstałam oznajmiła że muszę mieć podłożoną "na wszelki wypadek" pieluchę, i za chwilę pomoże mi się ubrać. Prosiłam ją, że nie jest to konieczne, pupa szczypała mnie tak, że wiedziałam że mogę tydzień nie chodzić do Wc, a w majtki i tak na pewno nie popuszczę! Niestety moje słowa nie przyniosły nic dobrego. Matka odwróciła się na pięcie i wyszła. Po chwili wróciła z pasem. Krzycząc że wczorajsze lanie nie wiele mnie nauczyło ściągnęła mi rajstopy i majtki z tyłka, i wlała szybką seryjkę. Na porządnie zbity dzień wcześniej tyłek bolało straszliwie. Ryczałam i szlochałam. Posłusznie zostałam przebrana w pieluchę. Tak chodziłam przez dalszą część dnia.  Matka narzekała jeszcze ile przeze mnie ma prania, ile proszku do prania etc. Potem pojechałyśmy na obiad do babci , gdzie po obiedzie zostałam poproszona o wytłumaczenie dlaczego mam "kaczy kuper". Kiedy zawstydzona i czerwona jak burak opowiedziałam babci moją nieszczęśliwą historię, ta skwitowała, że ma nadzieję, że mama dała mi porządne lanie pasem na goła d upę i że powinnam dostać jeszcze poprawkę abym lepiej to lanie zapamiętała (!)

Od tej pory lanie wąskim skórzanym paskiem na gołą pupę stało się normalną metodą wychowywania mnie. Towarzyszyło mi nawet kilka razy w tygodniu (!) do końca ogólniaka. W miarę lat liczba pasów była coraz większa, a matka wkładała w lanie więcej siły, a może wściekłości. Pomimo tego że tyłek miałam praktycznie ciągle siny i pocięty pręgami od pasa, nadal nie spełniałam jej wysokich oczekiwań. Obecnie od dłuższego czasu widujemy się wyłącznie z okazji świąt.

 

 

 

 

Tradycyjne lanie w dzisiejszych czasach to już historia. Wychowanie bezstresowe zastąpiło lanie. Ja dostawalam pasem który tato wyjmował ze spodni a drugi wisiał w przedpokoju. Nie tylko my z rodzeństwem wiedzieliśmy do czego służy ale i ci co nas odwiedzali u większości też taki wisiał przy wejściu. W tamtych czasach pasek miał tylko jedno zastosowanie - okładać tyłek. Trzeba było samemu zdjąć spodnie i majtki a jak się kłóciłam z ojcem co do rozebrania to na spodnie już dostawałam paskiem do popędzenia do rozebrania a jak nie chciałam nadal to tato sam zdejmował spodnie i majtki. Następnie trzeba było iść do kąta. Po staniu w kącie były klapsy a po klapsach trzeba było się położyć na oparciu fotela i poduszkach żeby tyłek był w górze i cierpliwie czekać na koniec lania, chociaż to cierpliwie to dziwnie brzmi bo zawsze już w czasie rozbierania łzy płynęły z oczu a już jak tato bił pasem goły tyłek to darłam się jakby z nas zdzierano skórę. Po laniu zawsze stałam w kącie z rękoma na karku i jak tato powiedział, że koniec kary trzeba było za podziękować za wychowanie, za lanie tato wkładał pasek do szlufek mówiąc pamiętaj że zdejmę jak trzeba będzie. Takie lanie dostawałam średnio dwa razy  w miesiącu, czasem częściej ale wiedziałam że wybryki kończą się laniem. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×