Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość gosc niedzielny
nie lamcie sie nikt w dzisiejszych czasach nie jest szczesliwy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo się mylisz można byc szczęśliwym nawet w dzisiejszych czasach a tak w ogóle co to znaczy "dzisiejsze czasy" dzisiejsze czyli nasze, te, w których przyszło nam żyć trzeba tylko chcieć :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do gościa niedzielnego. A w których czasach ludzie byli szczęśliwi? Chyba w naszych czasach jest najwięcej szczęśliwych osób - oczywiście szczęśliwych według ziemskich kryteriów. Oczywiście w istocie nie są szczęśliwi, bo nie wiedzą nawet czym jest szczęście. Oszukują się, choć ich cierpienie rzeczywiście może być relatywnie małe. A tak na marginesie nie warto o tym dyskutować. Trudno jest wyjaśnić nieposzukującym ludziom, albo poszukującym, którzy zatrzymali się na jakimś etapie poszukiwań, że to co odczuwają nie jest szczęściem. Jeśli np. ktoś żył całe życie spędził w biedzie i głodował, uważałby, że z tego powodu nie jest szczęśliwy i po 50 latach takiego życia przeniósłby się do dostatku, to by uważał, że jest szczęśliwy. Myślałby, że zaspokojenie podstawowych potrzeb jest szczęściem, choć dla większości z nas jest oczywiste, że to jest ważne w tym świecie, ale nie jest szczęściem. Na "wyższych" poziomach tak jest ze wszystkim. Ludzie mogą myśleć, że są szczęśliwi bo mają kochającą się rodzinę, dobrą pracę, wykonują jakąś prace nad rozwojem duchowym. Mówią, że to szczęście, bo nie wiedzą czym szczęście jest. A bardzo, bardzo, bardzo głęboko w sobie, tam gdzie sami nie zaglądają, nie są szczęśliwi. Pomijając już tak proste rzeczy jak te: jak można być szczęśliwym, gdy za ścianą umiera człowiek w cierpieniu, np. na raka, gdy kilkaset kilometrów dalej ludzie stracili dobytek życia i ogarnia ich smutek i zwątpienie, a trochę dalej ludzie żyją w totalitarnym zniewoleniu, albo w ciągłej wojnie. Nie można. Można się tylko oszukiwać, nie rozumiejąc, że szczęściem własnym jest szczęście innych. Niewielu to rozumie. Ale też Twój post pokazuje jak pokrętnie myślimy w tym świecie. Piszesz w istocie: nie martwcie się, innym też jest źle. Czyli ma nam być lepiej od tego, że innym jest źle. Nie atakuję Cię, bo ta naprawdę chora forma znajdowania pocieszenia, była mi bliska przez większość mego życia. Nawet gdy dawniej było bardzo mi na pozór bardzo dobrze, to w dużej mierze z tego powodu, że porównywałem się. Patrzyłem wokół i widziałem, że w moim życiu jest to i to, a inni tego na ogół nie mają (nie chodzi o rzeczy materialne). Czyli w istocie zadowolenie czerpałem z tego, że inni mają gorzej. Takie jest dokładnie zadowolenie ze wszystkich sukcesów osiąganych na światowych zasadach. Zrobiłem karierę - to znaczy wybiłem si ę ponad innych. Jestem ładna - to znaczy że inni są brzydsi. Itd., itp. Czasami gdy miałem tak czy inaczej dość tego fałszywego życia, spoglądałem wokół i znajdowałem pocieszenie w tym, że innym jest gorzej. Choć oczywiście na pozór robiłem to bardzo subtelnie. I takie jest też to co piszesz. Tak żyją wszyscy, którzy mają ciało i którzy myślą, że są ciałem. To jest choroba tego świata. Ocena i życie porównaniami. Dlatego ten świat, gdy widzimy jego zasady i jego prawa, jest nieprzyjemnym miejscem. Doskonałość i świat stworzony przez Boga są inne. Doskonałość nie musi się porównywać, bo sama w sobie jest spełnieniem. Nie jest tak, że nie cierpi, bo widzi, że inni cierpią bardziej. Nie jest tak, że jest szczęśliwa, bo myśli że jest szczęśliwsza od innych. Jest spełniona i szczęśliwa bo jest doskonała i chce widzieć wokół tylko tak samo szczęśliwych, czyli tak samo doskonałych. Po to budzimy się, by być szczęśliwymi w świecie stworzonym przez Boga, a nie cierpieć i udawać szczęście we śnie. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedze i czytam Was
co to za top czy Wy piliście tylko herbate?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedze i czytam was
co? a widziliescie BOga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg jest bezforemny, nie możesz Go widzieć. Możesz Go doświadczać. Gdy pytasz się o widzenie Boga, to tak jak byś pytał/a się kogoś o to czy widział miłość i błogość. Można tylko doświadczać tych stanów, nie można ich widzieć. Dokładnie tak samo jest z Bogiem, można Go doświadczać, ale nie widzieć. Oczywiście musisz tego najpierw chcieć, a potem oczyścić się z tych idei, które uniemożliwiają doświadczanie Boga. O tym jest ten topik. Nie ma nic wspólnego z żadną religią, sektą, ani jakąkolwiek organizacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedze i czytam
czy doświadczyłeś BOga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, doświadczam Boga. W taki sposób, że nie mam wątpliwości, że istnieje. Gdybym nie miał świadków tego co dzieje się w moim życiu, mógłbym myśleć, że to szaleństwo, albo chemia mózgu. Ale jest to tak jasne, że są ateiści, bardzo inteligentne osoby, o bardzo analitycznych umysłach, którzy nie cierpieli religii i nikt nie byłby w stanie ich nawrócić na zasadzie przekonywania, ale to co czują, widzą i rozumieją, w naszym w jakiejś części wspólnym życiu, spowodowało, że nie mają wątpliwości co do istnienia Boga :) To doświadczenie Boga zależy od tego jak bardzo pozbywam się ego. Im mniejsze ego, im czystszy umysł, tym wyraźniejsze jest doświadczanie Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedze i czytam
dzieki za odpowiedz :_)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
what the fuck, co za pierdolenie.....nie ma ladu i skladu, co to za bełkot...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem szczęśliwa nie dlatego, że jestem "syta" sytością tego świata jestem szczęśliwa, bo wróciłam do Boga, uwierzyłam w Jego Moc Przebaczenia i Miłosierdzia uwierzyłam w Jego bezgraniczną, nieskończoną, absolutną Miłość uwierzyłam, że jestem jego dzieckiem choć nigdy całkowicie się od Niego nie odwróciłam,wręcz przeciwnie, miałam poczucie, że nie zasługuję na miano Dziecka Bożego, brakowało mi pewności, że mnie naprawdę kocha i przebacza moje winy teraz czekam na zaproszenie do Jego Domu i jeśli nawet nie zdążę przebudzić się całkowicie w tym " śnie" wystarczy mi miejsce w "Przedpokoju" :)) budząc się, dziękuję i pozdrawiam 🌻 dla wszystkich czytajacych również 🌻🌻:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aż tak:) tego nie dodałem a powinienem, zrobiłaś to za mnie. Droga przebudzenia jest szczęśliwą drogą :) tyle, że choć jest to odczuwane w tym świecie, to wiadomo, że to szczęście nie jest z tego świata. Także dziękuję i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaonaonaona
z calym szacunkiem ale wiekszosc z was nie posiada umiejetnosci czytania ze zrozumieniem-coz...plaga dzisiejszych czasow....ale to nie na temat....budzacy sie to czlowiek odwazny, madry, myslacy,,,,,nie wazne czy jest zwiazany z jakas religia, stowarzyszeniem,organizacja czy sekta,,,wazne jest to, ze nikogo nie krzywdzi, nie poucza , nie wymadrza sie...opisuje tylko swoj sposob na zycie...i za to go cenie,,,choc nie znam go osobiscie.Kazdy ma prawo do swej wlasnej drogi ,pod warunkiem, ze nie niszczy zycia innym a budzacy sie...tego nie robi...niestety wiekszosc tego nie widzi,,,nie rozumie...no coz.....poziom intelektualny polakow stacza sie w dol, wiec mnie juz to nie dziwi ...i jescze jedno....nie moge czytac tych pseudo katolikow i chrzescijan....szkoda, ze nie macie w sobie prawdziwej milosci, odrobiny czlowieczenstwa, od dawna kosciol i wy saczycie tylko jadem,,,dla mnie jestescie hipokrytami i od takich najlepiej trzymac sie z dala....w swoich zyciu najwicej cierpienia doznalam wlasnie od takich pseudokatolikow...jestescie biedni, uzaleznieni od prymitywnych prostackich pogladow, nie macie odwagi myslec i zyc zgodnie z wewnetzrnym glosem..sumieniem...nie szanujecie ludzi, nie pracujecie nad soba,,,myslicie ze jak rzucicie pare groszy na tace to dostapicie zbawienia,,,hahahaha jestescie pieklem na ziemi,,,tak ,,,reasumujac...cenmy ludzi, ktorzy rozwijaja sie,,szukaja,,,boga sposobu na zycie i przy tym nikogo nie gnebia....to jest czlowieczenstwo i to jest milosc ja wierze w milosc ktora przedstawia budzacy sie a w ta milosc katolikow...nie i nie chce i od nich jak najdalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Witaj onaonaonaona :) Po tym poście może uznasz, że jednak pouczam i wtrącam się. Trudno, zaryzykuję. Bardzo, bardzo dobrze rozumiem Twoje emocje. Już od pierwszych klas podstawówki miałem duży problem z chodzeniem na religię, nie mówiąc o późniejszych latach, kiedy wprost odrzucało mnie od Kościoła, od tego strasznego sosu z poczucia grzeszności, winy, małości i niedoskonałości okraszonego cierniami samobiczowania się. To jednak by nie było tak straszne i w to bym pewnie wszedł (każdy z nas jest emo, bo żeby opuścić Niebo dla takiego świata jak nasz, to trzeba uwolnić w sobie emo). Najbardziej ze wszystkiego odrzucała mnie bardziej lub mniej skrywana nienawiść i pogarda dla inności. Już dla dziecka, jeśli nie zostało kompletnie zindoktrynowane od maleńkiego, kompletnie jasny jest absurd i okrucieństwo gadania, że tylko nasza religia jest prawdziwa, tylko nasz wiara zapewnia zbawienie, a wszyscy inni będą potępieni. Takie myślenie to przejaw wręcz swoistego upośledzenia, to przejaw głębokiej psychozy. Rozumiem więc Twoje uczucia doskonale. Ale...... Jeśli chcemy iść drogą miłości, musimy uczyć się miłości. Miłości bez wyjątków. Spróbuj widzieć w katolikach tych kim są naprawdę. Nie możemy zmienić świata, jeśli będziemy wciąż tworzyć nowych wykluczonych, nowych pogardzanych. Katolicyzm w takiej a nie innej postaci ma w Polsce bardzo silne uwarunkowania. Kościół był przez dziesięciolecia prawdziwą opoką i wsparciem dla wolności, w czasach rozbiorów oraz w czasach PRL-u. Nie można temu zaprzeczyć. Myślę, że jest to najważniejsze historyczne uwarunkowanie pozycji Kościoła w Polsce. To dało mu siłę równoczesnego krzewienia wiary, takiej wiary, jaka była propagowana przez setki, czy wręcz tysiące lat. Czyli wiary opartej na poczuciu winy. To poczucie winy, wdrukowywane ludziom od dziecka w religiach monoteistycznych jest osią religijnej psychozy. Nie można czuć się winnym i widzieć wokół niewinny, radosny świat, to niemożliwe. Chrześcijańskie poczucie winy, bardzo głęboko zakorzenione w umysłach i sercach wierzących, jest stanem nie do zniesienia. I to prowadzi do widzenia grzesznego, ponurego świata, zasługującego na potępienie. Zobacz, że na psychologicznym poziomie to jest istotą, esencją nauk kościelnych - czające się wszędzie potępienie: "uważaj na każdy swój krok, nigdy nie wiesz, który z pozoru dla ciebie nieznaczący uczynek, przeważy szalę bożej sprawiedliwości i wieczne potępienie będzie twym losem". Nie ma znaczenia, jakie później recepty są dyktowane. To okrutne przesłanie strachu jest najważniejszym, najgłębszym wdrukiem monoteistycznych religii (choć także i innych). To JEST psychoza. Jak można żyć, jeśli cały czas jest się zagrożonym ogniem piekielnym? Każdy kto w to naprawdę wierzy żyje w psychozie. Spójrz na to uczciwie: gdy potępiasz katolików, nie potępiasz ludzi złych, potępiasz zagubionych. Gdy widzisz najgorsze przejawy katolickiej nietolerancji, to widzisz działania tych, którym poprzez strach najbardziej zniszczono psychikę, którym od dziecka wszczepiano i wszczepiono prawdziwą psychozę; psychozę strachu. Używam tego psychiatrycznego sformułowania z całą świadomością, choć dla uczciwości należałoby dodać, że każdy kto ucieleśnia się w tym świecie ma psychozę, tyle że stopnie jej nasilenia mogą być różne. Nie można potępiać i wykluczać ludzi chorych. To jest kopanie leżących. Najbardziej zagorzali katolicy, to ludzie mający najgłębiej wszczepione poczucie winy i strachu przed karą. Są jak bite i maltretowane dzieci. Tacy są naprawdę, bo dokonano na ich umysłach bardzo głębokiej i niebezpiecznej manipulacji. Prawie zawsze wynoszą to z domów rodzinnych. Rozumiesz to?: chorzy dorośli wszczepiają swą psychozę dzieciom. To straszne. Jak można ich potępiać? Czy rozumiesz człowieka z patologicznego domu, w którym był nity, poniżany, gwałcony? Jeśli czyni coś złego, to wiadomo dlaczego. Zasługuje na terapię i pomoc. Taka osoba ma zerowe poczucie własnej wartości, czuje się niczym i jedynym narzędziem jakie zna dla zbudowania siebie, to przemoc. Katolicy są podobni. To ludzi, na których dziecięcych umysłach dokonano strasznej operacji: wkodowano im poczucie winy i nieustający strach przed wiecznym potępieniem. To jest straszne. Tak jak w patologicznym domu przemoc sieje przemoc, tak w domu katolickim żyjący w poczuciu winy i strachu przed karą wychowują zalęknionych. Zalęknieni to ci, którzy nie otrzymali bezwarunkowej miłości. To nie zasługuje na dalsze potępienie. Ich potępianie, to zwiększanie ich pomieszania, to dodawanie im cierpienia. Oni zasługują na naszą całkowitą miłość, nasze całkowite wsparcie. Odmówienie im miłości, obwinianie ich za zło tego świata nie jest na miejscu. Odrzucajmy ciężki worek paranoi religijnej, absurdalnych dogmatów, nonsensownych rytuałów, ale kochajmy ludzi. Uczmy się kochać całkowicie wszystkich. Krokiem koniecznym na drodze do tej miłości jest przebaczenie. Ale czy nie powinno ono być łatwe, jeśli zrozumiesz i zaakceptujesz to co napisałem wyżej? Oczywiście od razu zaznaczę tak na wszelki wypadek, że opisałem tylko pewien mechanizm, dominujący w religiach monoteistycznych (ale nie tylko). Oczywiście są katolicy, dla których piekło nie jest dosłowne, którzy żyją w duchu poszanowania innych i miłości bliźniego. Sam takich znam, niektórzy są wręcz oszałamiająco dobrzy. Na samym końcu zaś pamiętaj tę najtrudniejszą z lekcji. To co widzimy jest obrazem naszego umysłu. Gdy widzimy w świecie wojny, to znaczy, że wojna trwa w naszym własnym umyśle. Gdy widzimy nienawistników i potępiających, to znaczy, ze w nas jest nienawiść i potępienie. Dlatego zmień swoje myślenie także o katolikach. Najpierw zobacz w nich zagubionych, zmanipulowanych ludzi. Już to sprawi, że nie będziesz chciała potępiać. Potem zaś zobacz, że poza pozorami są Ci doskonale równi, są dokładnie tacy ja Ty, są miłujący i doskonali, zasługujący na Twoją całkowitą miłość i wtedy uwolnisz się do miłości. Dosłownie, bo miłość jest wyzwoleniem, a każde potępienie innych, najdrobniejszy osąd innych (poza "osądem", że zasługują na całkowitą miłość) dodaje krat w naszym więzieniu. Zmień więc swoje myślenie o świecie, a zobaczysz zmieniony świat. Pozdrawiam Cię serdecznie i miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaonaonaonaaa
witaj, bardzo madrze powiedziane, zgadzam sie z toba w 100% i twoja wypowiedz jest kolejnym dowodem prawdziwej milosci i tolerancji-mam nadzieje, ze reszta uczestnikow tego forum wreszcie to zrozumie. ....odnosnie tolerancji wobec katolikow, chrzescijan-ja jestem na poczatku tej drogi,,,otaczaja mnie najgorsi z mozliwych psudokatolikow,,,ale wiem, ze musze pozbyc sie tego negatywnego uczucia dla siebie samej...by miala spokoj duszy i serca....dzis jestem na etapie "obojetnosci" i tylko czasem gdy widze ich poczynania lub czytam tutejsze wspisy tych pseudokatolikow to oczy otwieraja mi sie ze zdumienia szoku...ale coz,,,,,macham reka i staram sie sama zmieniac,,,sluchac swego wnetrza i nie krzywdzic .... budzacy sie....milego dnia, dziekuje za wpis i trzymaj sie.....zycze duuuuzo sily i spokoju , wobec "glupkowatych, prymitywnych wpisow" pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no coż///
i tak bywa. mnie najbardziej ostatnio skrzywdziła kobieta która lata prawie codziennie do kościółka. za plecami natomiast obgaduje wszystkich i robi większość rzeczy wbrew dekalogowi i zasadom religii katolickiej. jak to mówią " modli się pod figurą, diabła ma pod skórą ". z tego co dało się zauważyć, wykańcza i siebie i ludzi wokół siebie. stara i głupia. niestety z głupotą nigdy się nie pogodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaonaonaonaaa
do no coz... skad ja to znam...hmmmm samo zycie....przykro mi....trzymaj sie, i zycze spotkania normalnej czulej dobrej kobiety....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac sie,merkaba,pomodlcie
;)sie za wszystkich nieszczesnikow z tego topiku :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewien mądry i wykształcony człowiek oświadczył mi niedawno, że modlitwa nie może w niczym pomóc. Wsiadłem na niego z góry: "Niech pan nie gada takich bzdur!" "Jak to? - zdziwił się. A ja powiedziałem: "Kiedy pan tak mówi, to jakbym słyszał człowieka z amputowaną nogą, który twierdzi, że jeżdżenie na nartach nie ma sensu! Dla niego nie ma. bo on nie może jeździć na nartach!" Szesnastoletni chłopiec, którego zdążano jeszcze powołać do wojska podczas ostatniej wojny, opowiedział mi wstrząsającą historię. Podczas nalotu na jego jednostkę siedział w schronie i gdy zapanował spokój - pierwszy wyszedł. Przed schronem znalazł rannego w brzuch mężczyznę. Chciał mu jakoś pomóc, ale mężczyzna powiedział: "Ja muszę umrzeć, zostaw to. Potrzebuję ty1ko kogoś, kto mógłby się ze mną pomodlić. Chłopcze, odmów modlitwę!" A chłopiec odpowiedział: "W Hitlerjugend nie nauczyli mnie modlić się, tylko kląć." Pobiegł więc ten chłopiec i zawołał kapitana. Kapitan ukląkł przy rannym, któremu z rozerwanego brzuchu wypadały jelita i spytał: "Kolego, co mogę dla ciebie zrobić?" "Kapitanie, umieram! Niech pan się ze mną pomodli!" "O, Boże - zawołał kapitan - ja nie umiem się modlić!" I kapitan poszedł po porucznika. Stali teraz we trzech nad rannym, ci wspaniali mężczyźni, przekonani, że bycze z nich chłopaki, bo każdy umie opowiadać świńskie kawały i kląć i żaden z nich nie umiał się pomodlić. Nie mogli nawet odmówić "Ojcze nasz." Ten chłopiec opowiedział mi to wszystko i dodał: "Stałem tam i myślałem, że jeżeli przeżyję tę plugawą wojnę, to pierwszą rzeczą, jaką zrobię, będzie poszukanie kogoś, kto nauczy mnie jak się modlić. Bo nie chciałbym tak marnie zdychać, jak ten człowiek."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M jak modlitwa
Modlitwy trzeba się nauczyć... nie klepać formułki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *free*
merkaba - Twoja opowieść ilustruje głębię katolickiej indoktrynacji, którą przechodzą ludzie, którzy mają nieszczęście wpaść w łapy kk. Nie umieć się modlić????? Jak można uczyć się modlitwy, jak można nie umieć się modlić??? Nie chce się wierzyć, że do tej czynności, bliższej niż oddychanie i jedzenie potrzeba nauczyciela. A jednak, księża dokonali tego: wmówili milionom, że oni nauczą ludzi modlitwy. Wepchali się w najintymniejsze miejsce człowieka, w jego serce, w jego duszę, rozparli tam wygodnie i pobierają myto za co? Za kontakt z samym sobą, za zwrócenie się do Boga, który nie jest oddalony nawet na ułamek nanometra. Bóg jest bliższy człowiekowi niż cokolwiek innego a Ty opowiadasz o "nauczaniu" modlitwy? Co za bzdura i nonsens. Czy ktoś wpadnie na pomysł uczenia dziecka jak ma się zwracać do matki, do ojca, jak go wołać , gdy jest głodne albo smutne? Śmieszne, prawda? Ale księża potrafili wmówić ludziom, że oni sami nie są w stanie zawołać Ojca, że do tego potrzebny jest specjalny "namaszczony" kapłan, pośrednik. To jest jedno z większych oszustw dokonanych na ludzkości, oddzielenie człowieka od Boga i czerpanie z tego korzyści. Mam nadzieję, że oszuści będą wkrótce zdemaskowani i strąceni z piedestału, na którym sami się ustawili. Ludzkość się budzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaonaonaa
free brawo!!!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież sam Jezus nauczył modlitwy a same słowa też nie wystarcza bo modlitwa musi wypływać z serca a nie samymi wargami wiec nie ma różnicy czy została wymyślona i zapisana czy ciągle się wymyśla modlitwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *free*
Merkaba, słowa są wymyślone przez ludzi do porozumiewania się z innymi ludźmi. Do kontaktu z Bogiem nie potrzeba słów. Słowa są efektem iluzji oddzielenia - człowieka od człowieka i człowieka od Boga. Sprzedawanie ludziom modlitw podtrzymuje tą iluzję oddalenia od Boga, sprawia, że wydaje się On nieskończenie odległy, osiągalny w kościele, w meczecie, przez kapłanów itd. Jedyne, co warto ludziom przypominać to to, że nie ma żadnego oddzielenia, że Bóg jest jedyną prawdziwą rzeczywistością każdego człowieka dostępną zawsze i wszędzie. Nawet nie można powiedzieć, że Bóg jest blisko, że jest w nas - jest raczej na odwrót: my jesteśmy w Bogu, jesteśmy w Nim zanurzeni, On jest nami i wszystkim. Znasz coś, co nie jest Bogiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkiem
Free a czym dla Ciebie jest zło, grzech? Jak Ty to pojmujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *free*
ja widzę tylko jeden grzech - nie kochać wystarczająco mocno. Wszelkie zło, które tworzy człowiek, bierze się z braku miłości, z twardego serca. Ale ludzkość pomału się budzi. Patrz: czarni i biali pracują razem, USA ma czarnego prezydenta, jeszcze 200 lat temu byłby najwyżej niewolnikiem na plantacji bawełny. Prawa człowieka są dostrzegane, społeczeństwa uczą się pomagać słabszym, dzielić. Popatrz na czasy średniowiecza, tak niedawno: palenie na stosach, morderstwa, głód, bieda, choroby, bezkarność władców i możnych, prawo pięści. To wszystko się zmienia, rośnie świadomość ludzkości. Kiedyś będzie tak, że człowiek będzie bratem dla człowieka. Oczywiście, jest wciąż wiele cierpienia i biedy, wyzysk dzieci, szowinizm, fanatyzm, wojny - ale ja widzę i wierzę, że wzrost świadomości ludzkości jest faktem i nic go nie zatrzyma. Zło na świecie pokazuje, gdzie potrzebna jest zmiana, nad czym trzeba pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiadomo co to
w kościele jest glosaria modlitwa językami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×