Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość baby z wami same problemy
Szukajcie wczorajszego dnia i igły w stogu siana a i tak gówno wiecie i z tego macie:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba z piasku
och och ale dokopałeś :D stanął ci wreszcie? :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życie to gra a reguły sa w biblii słowa jezusa do faustyny Napisz: Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla mojej ch*jności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce moje, gdy oni wracają do mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili serce moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym sercem moim, wpadną w sprawiedliwe ręce moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuch*ję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną. jak bóg kontroluje życie w kosmosie za pomocą fal i jak wpływa na nasze pragnienia http://starerozmowy.all.pl/index.php?option=c om_minibb&action=vthread&forum=5&topic=93

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale dr Dr Raymond Moody
chyba wszyscy słyszeli o Dr Raymond Moody terz opisuje piekło Rzadko, niemniej pojawiają się wypadki, gdy ludzie przeżywający swe doświadczenia z pogranicza śmierci, mówią o uczuciu panicznego strachu, kojarząc siebie z otarciem się piekło. Zamiast poczucia wzniosłości występował u nich strach i panika.. W miejsce tunelu i światła następowało jakieś zanurzenie się w kompletnie ciemną próżnię, a wreszcie doświadczenie obecności demonicznych sił zła. (Wilson s. 216) U pacjenta dr Maurice Rawlingsa wystąpiło zatrzymanie czynności serca. W czasie akcji ratunkowej, gdy serce zaczynało bić i odzyskiwał czynność oddechową zaczął krzyczeć „Jestem w piekle ! Był przerażony i błagał doktora o ratunek. Niech Pan nie przerywa. Zwykle pacjenci krzyczeli odwrotnie bo ich bolało Proszę zabrać ręce, bo mnie boli. Nieraz ;podczas masażu dochodzi nawet do pęknięcia żeber. Ten odwrotnie powtarzał: Proszę nie przerywać Za każdym razem, gdy Pan przerywa masaż wracam do piekła! Proszę nie pozwolić bym wrócił do piekłaPo odzyskaniu przytomności de M Rawlings zauważył wyraz autentycznego przerażenia. Na twarzy chorego malował się wprost groteskowy obłędny strach. Pocił się dygotał, źrenice miał rozszerzone (Wilson s.215). Jeden z pacjentów Moodyego po śmierci żony popadł w depresję i strzelił do siebie, ale go odratowano i tak przedstawił swoje przeżycie: Nie poszedłem tam, gdzie była moja żona. Znalazłem się w okropnym miejscu Zrozumiałem, że popełniłem błąd i żałowałem. Z relacji dr Ringa wynika, że ci którzy usiłowali popełnić samobójstwo nie dostają się do miejsca, które się kojarzy z błogą atmosferą, ale do stanu zawieszenia. Muszą swoje odcierpieć, zarówno doświadczenia życia ziemskiego, jak i to wszystko czym sobie zasłużyli przez życie ziemskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dementi 9879898798
Nie ma piekła, nie ma, nie ma. Wiara w piekło to najszkodliwsza z iluzji, najbardziej niebezpieczna i wyrządza największe szkody w ludzkich umysłach. Ona powoduje życie w strachu przed karą. Strach i lęk, choćby najmniejsze, uniemożliwiają zrozumienie Boga i miłości. Wszystkie zeznania osób wracających z tzw. śmierci klinicznej są niewiarygodne. Dlaczego? Bo nie ustała aktywność mózgu. Na przykład organizm człowieka syntetyzuje DMT, czy podobną substancję. DMT zażywa się też jako narkotyk. Jeden z najsilniejszych na świecie (na marginesie ktoś powiedział, że ateistą jest się do 40 mg DMT). W chwili niedoszłej śmierci prawdopodobnie organizm wytwarza zwiększone ilości DMT. I każdy może sobie wyświetlać różne rzeczy. A znaną prawdą jest, że np. po LSD ludzie niepoukładani, wewnętrznie pokręceni mają złe tripy. Ludzi kochający i dobrzy mają zaś wspaniałe wizje. I tak może być w przedśmiertnych wizjach opisywanych w poście wyżej. Zagubieni ludzie w momencie zwiększonego wydzielania DMT produkują sobie obraz piekła. Myślcie i SAMI BADAJCIE, a nie bierzecie za prawdę wszystko co napiszą ignoranci, hochsztaplerzy i krętacze. Nie wierzcie w piekło, bo nigdy się nie obudzicie. Wiara w piekło JEST atakiem na Boga. Bóg jest całkowicie dobry, jest miłością. Nie stworzył zła. Wiara, że zło ma tak samo realny byt jak dobro, jest więc atakiem na Boga. Piekło to tylko stan zagubionego umysłu, który odwrócił się od Boga. Nie ma żadnego innego piekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co znaczą słowa św. Pawła: "Jeżeli zaś sami siebie osądzimy, nie będziemy osądzeni"? 1 Kor 11,31 Jeżeli człowiek jest niezadowolony z siebie, żałuje za swoje grzechy z miłości do Boga, jeżeli osądza samego siebie — uzyska przebaczenie grzechów i życie wieczne. Na sądzie Bożym zobaczy wprawdzie swoje grzechy, ale — grzechy, które Bóg dawno mu już przebaczył, gdyż za nie żałował. Wyraźne poznanie przez takiego człowieka swoich dawnych upadków pobudzi go do jeszcze większego uwielbiania Boga i do dziękowania Mu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kursant
„Gdybyś nie czuł się winny, nie mógłbyś atakować, ponieważ potępienie jest korzeniem ataku. Jest osądzeniem jednego umysłu przez drugi jako niegodnego miłości i zasługującego na karę. () właśnie poczucie winy przesłoniło ci Ojca i właśnie poczucie winy uczyniło cię niepoczytalnym. Przyjęcie poczucia winy do umysłu Syna Bożego było początkiem oddzielenia [czyli w uproszczeniu powstania naszego świata, utraty zjednoczenia z Bogiem], tak jak przyjęcie Pokuty [czyli przebaczenia czy raczej miłości] jest jego końcem. Świat, który widzisz jest systemem urojeniowym tych, których poczucie winy doprowadziło do szaleństwa. Przyjrzyj się temu światu dokładnie, a uzmysłowisz sobie, ze tak jest. Świat ten jest bowiem symbolem kary, a wszystkie prawa, które zdają się nim rządzić są prawami śmierci. Dzieci rodzą się na świat poprzez ból i w bólu. Ich dorastaniu towarzyszy cierpienie i uczą się o żalu, oddzieleniu i śmierci. Wydaje się, że ich umysły uwięzione są w ich mózgach, których siły słabną, jeżeli ciała zostają zranione. Wydają się kochać, a jednak opuszczają i są opuszczane. Wydają się tracić to co kochają, co jest chyba najbardziej niepoczytalnym ze wszystkich przekonań. Ich ciała zaś marnieją, wydają ostatnie tchnienie, składane są w ziemi i już ich nie ma. () Gdyby to był rzeczywisty świat, Bóg byłby okrutny. Żaden Ojciec nie mógłby narazić swych dzieci na to za cenę zbawienia i być miłujący. Miłość nie zabija, by zbawić. Gdyby to robiła, atak byłby zbawieniem, a to jest interpretacją ego., a nie Boga. Tylko świat winy mógłby tego żądać, bo tylko winni mogliby to sobie wyobrazić. „Grzech Adama nie mógłby nikogo dotknąć, gdyby on nie wierzył, że to Ojciec był Tym, Który wygnał go z raju. Albowiem w tym przekonaniu poznanie Ojca zostało utracone, gdyż jedynie ci, którzy Go nie rozumieją mogliby w to wierzyć. Ten świat jest obrazem ukrzyżowania Syna Bożego. I dopóki nie zdasz sobie sprawy z tego, że Syna Bożego nie można ukrzyżować, będzie to świat, który będziesz widział. Nie zdasz sobie jednak z tego sprawy, dopóki nie przyjmiesz wiecznego faktu, że Syn Boży nie jest winny. Zasługuje jedynie na miłość. Nie można go potępić, gdyż nigdy nie potępił. Pokuta [czyli przyjęcie miłości] jest ostatnią lekcją, której nauczenie się jest mu potrzebne, ponieważ ona go uczy, że skoro nigdy nie zgrzeszył, nie potrzebuje zbawienia. (Kurs Cudów, Foundation for Inner Peace, Tekst, str. 203). Wiara w piekło, to osąd i uznanie, że są tacy, którzy zasługują na potępienie, a nie miłość. Wiara w piekło to wiara w winę. Wiara w piekło jest więc tym, co podtrzymuje ten okrutny system urojeniowy. Więc jest tym co stwarza cierpienie. Wiara w piekło przywołuje piekło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkiem
Nie na darmo ktoś powiedział : piekło nosimy w sobie. I będzie tak dopóki nie uwierzymy , że Bóg jest MIŁOŚCIĄ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przypadkiem, witaj :) - ja bym powiedziala odwrotnie - "milosc jest Bogiem". To nie tylko gra slow. To istotna roznica. Gdy mowisz "Bog jest miloscia" to znaczy, ze Bog jest tez mnostwem innych rzeczy, Bog sie rozmywa w tym, to nie znaczy w sumie nic. Gdy mowisz "milosc jest Bogiem" to jest to jasne: jest tylko milosc. Milosc to Bog, to jest ta sila, ktora tworzy i jest celem wszystkiego. Merkaba, nie ma zadnych regul w zadnej Biblii. Czlowiek jest wolny. Jedynym kompasem jest Milosc - czyli Bog. Kazdy ma prawo do eksperymentowania, do odkrywania. NIgdy sie nie zgodze na tlumienie mnie i mojej wolnosci za pomoca jakiejs religii albo regul. Zeby mowic o Bogu, o milosci trzeba to przezywac. Nie wystarczy myslec o Bogu, modlic sie i miec nadzieje na tamten lepszy swiat. Takie podejscie jest choroba, ktora paralizuje miliony ludzi! Sa tak przerazeni "grzechem" i "szatanem", ze boja sie zrobic cokolwike, boja sie seksu, boja sie wlasnych mysli. Stlumieni, martwi za zycia, ale jak bardzo "religijni". NIe zgadzam sie na to! Zeby ozywic Boga w sobie, czlowiek musi wspoldzialac, musi zyc! Nie ma zadnego piekla, procz tego, ktore tworzy nam nasza psychika. Kosciol powinien skonczyc raz na zawsze z zastraszaniem ludzi, jesli nie chce zejsc na margines. Wybor jest prosty, albo milosc albo strach. Ludzkosc mowi coraz glosniej "nie" religiom opartym na strachu. Nowa era to era milosci i wolnosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość własnie ze jest piekło
ty sie ograniczasz ojciec pio robił cuda i walczył z szatanem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja jestem piekłem
a widziałeś tego pio wtedy jak to robil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja jestem piekłem
a widziałeś tego pio wtedy jak to robil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja jestem piekłem
a widziałeś tego pio wtedy jak to robil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie ze jest pieklo - gdy spotkam jakiegos szatana i bede musiala z nim walczyc, to bedzie to wtedy moim zadaniem. Do tej pory nie poznalam innego "diabla" niz ludzkie ego, ktore produkuje strach i wszelkie problemy. Nie wiem z kim walczyl ojciec Pio. Moze sa sily, o ktorych my, zwykli ludzie, nie mamy pojecia, ale tez nie jest to w takim razie temat dla spekulacji dla nas. Jest dosc realnej pracy nad soba i z wlasnymi demonami. Bog pomaga kazdemu, kto ma wiare, jest silny i pozytywny: "Zrob krok, Ja zrobie tysiac".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak nie radzisz to
Objawienia Najświętszej Panny W czasie objawień Matki Bożej Łucja de Jesus, Franciszek i Hiacynta Marto mieli 10, 9 i 7 lat. Urodzili się: 22 marca 1907, 11 czerwca 1908 i 11 marca 1910 r. Dzieci te mieszkały w Aljustrel, wiosce w parafii Fatima. Objawienia miały miejsce w małym gospodarstwie należącym do rodziców Łucji, zwanym Cova da Iria, jakieś 2,5 km od Fatimy w kierunku Leirii. Matka Boża ukazała się nad krzewem zwanym ilex, karłowatą odmianą dębu, mającym około 1 metra wysokości. Franciszek mógł tylko widzieć Matkę Bożą, nie mógł Jej jednak słyszeć. Hiacynta widziała i słyszała Ją. Natomiast Łucja widziała i słyszała Matkę Bożą oraz rozmawiała z Nią. Objawienia miały miejsce około południa. Pierwsze objawienie: 13 maja 1917 roku Troje dzieci bawiło się właśnie w Cova da Iria, gdy dostrzegły dwa błyski, podobne do błyskawicy, po których ujrzeli Matkę Bożą nad drzewkiem. Była to, zgodnie z opisem Siostry Łucji, "Pani ubrana na biało, bardziej błyszcząca niż słońce, promieniejąca światłem czystszym i intensywniejszym od kryształowego pucharu z wodą, prześwietlonego promieniami słonecznymi". Jej nieopisanie piękna twarz nie była "ani smutna, ani radosna, raczej poważna", z odcieniem łagodnego wyrzutu. Jej dłonie złożone jak do modlitwy, spoczywające na piersiach, zwrócone były ku górze. Z prawej dłoni zwisał różaniec. Całe Jej szaty zdawały się być zrobione ze światła. Suknia Jej była biała, płaszcz, również biały, obramowany złotem, okrywał Jej głowę i sięgał do Jej stóp. Włosy i uszy nie były widoczne. Łucja nigdy nie była w stanie opisać rysów twarzy Matki Bożej, ponieważ jej piękna nie da się wyrazić ludzkimi słowami. Dzieci były tak blisko Matki Bożej - około jednego metra - że znajdowały się wewnątrz blasku, jaki Ją otaczał, czy którym Ona sama promieniała. Rozmowa przebiegała następująco1: MATKA BOŻA: "Nie bójcie się, nie zrobię wam nic złego". ŁUCJA: "Skąd Pani jest?" MATKA BOŻA: "Jestem z nieba" (i wzniosła rękę wskazując na niebo). ŁUCJA: "A czego Pani ode mnie chce?" MATKA BOŻA: "Przyszłam was prosić, abyście przychodzili tu przez sześć kolejnych miesięcy2, trzynastego dnia, o tej samej godzinie. Potem powiem wam, kim jestem i czego chcę. Następnie powrócę tu jeszcze siódmy raz". ŁUCJA: "A ja też pójdę do nieba?" MATKA BOŻA: "Tak, pójdziesz". ŁUCJA: "A Hiacynta?" MATKA BOŻA: "Także". ŁUCJA: "A Franciszek?" MATKA BOŻA: "Również, ale musi jeszcze odmówić wiele różańców". ŁUCJA: "Czy Maria das Neves jest już w niebie?" MATKA BOŻA: "Tak, jest". ŁUCJA: "A Amelia?" MATKA BOŻA: "Będzie w czyśćcu do końca świata." "Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On zechce na was zesłać, jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, oraz jako wyproszenie nawrócenia grzeszników?" ŁUCJA: "Tak, chcemy". MATKA BOŻA: "A więc będziecie musieli wiele wycierpieć. Ale łaska Boża będzie waszą pociechą." "Wymawiając te ostatnie słowa (łaska Boża etc.), rozchyliła po raz pierwszy dłonie przekazując nam światło - bardzo intensywne, jakby odblask wychodzący z Jej dłoni, które przenikając przez nasze piersi do najgłębszych zakątków duszy, spowodowało, że widzieliśmy siebie w Bogu, który był tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym z luster. Wtedy pod wpływem jakiegoś wewnętrznego impulsu również nam przekazanego, padliśmy na kolana i powtarzaliśmy z głębi duszy: "O Przenajświętsza Trójco, uwielbiam Cię! Boże mój, Boże mój, kocham Cię w Przenajświętszym Sakramencie!" "W chwilę później Matka Boża dodała: "- Odmawiajcie różaniec codziennie, abyście uprosili pokój dla świata i koniec wojny". "Następnie zaczęła się spokojnie unosić w kierunku wschodnim, aż zniknęła w nieskończonej dali. Światło, które Ją otaczało, jak gdyby torowało Jej drogę gęstwinę gwiazd" (por. Wspomnienia II, s. 126; IV, s. 330 i 336; De Marchi, s. 58-60; Walsh, s. 52-53; Ayres da Fonseca, s. 23-26; Galamba de Oliveira, s. 63-64). czy to też jest wytworem ego http://www.katolicki.net/publikacje/fatima_oredzie_tragedii_czy_nadziei/fatima_oredzie_tragedii_czy_nadziei_6.html Hiacynta mówiła również o "wielkich wydarzeniach w skali światowej, które miały się rozegrać około 1940 r." (por. De Marchi, s. 92). * O DUCHOWNYCH I RZĄDZĄCYCH * "Matko moja, módl się za grzeszników! Módl się dużo za księży! Módl się dużo za zakonników! Księża powinni się zajmować wyłącznie sprawami Kościoła. Księża powinni być czyści, bardzo czyści. Nieposłuszeństwo księży i zakonników wobec ich przełożonych i wobec Ojca Świętego bardzo obraża Pana Jezusa. Moja Matko, módl się dużo za rządy! Biada tym, którzy prześladują religię Naszego Pana! Jeżeli rząd zostawi Kościół w spokoju i da wolność świętej religii, to Bóg będzie mu błogosławił" (por. De Marchi, s. 255-256; Walsh, s. 161). * O GRZECHU * "Grzechy, które prowadzą najwięcej dusz do piekła, są to grzechy cielesne. Przyjdą mody, które będą bardzo obrażać Pana Jezusa. Osoby, które służą Bogu, nie powinny ulegać modzie. Kościół nie ulega modzie. Pan Jezus jest zawsze taki sam. Grzechy świata są ogromne. Gdyby ludzie wiedzieli, co to jest wieczność, uczyniliby wszystko, aby zmienić sposób życia. Ludzie skazują się na potępienie, ponieważ nie myślą o śmierci Pana Jezusa i nie czynią pokuty. Wiele małżeństw jest złych, nie podobają się one Panu Jezusowi i nie są z Boga". * O CNOTACH CHRZEŚCIJAŃSKICH * "Moja Matko, nie szukaj luksusu, uciekaj od bogactw. Bądź przyjaciółką świętego ubóstwa i ciszy! Bądź miłosierna, nawet dla tych, którzy są źli. Nie mów źle o nikim i unikaj tych, którzy obmawiają. Bądź bardzo cierpliwa, ponieważ cierpliwość prowadzi do nieba. Umartwianie się i ofiary podobają się bardzo Panu Jezusowi. Spowiedź jest sakramentem miłosierdzia. Dlatego też należy podchodzić do konfesjonału z zaufaniem i radością. Bez spowiedzi nie ma zbawienia. Matka Boża pragnie więcej dziewiczych dusz, które złączą się z Nią w ślubie czystości. Aby być zakonnicą, trzeba być bardzo czystą duszą i ciałem". - "A czy ty wiesz, co znaczy być czystą?" - spytała Matka Godinho. - "Tak, wiem. Być czystym na ciele, znaczy utrzymywać schludność. Być czystym duchowo, znaczy nie popełniać grzechów, nie patrzeć na to, czego nie powinno się oglądać, nie kraść, nigdy nie kłamać, zawsze mówić prawdę bez względu na to, ile to może kosztować..." "Ktokolwiek nie spełnia obietnic danych Matce Bożej, nigdy nie będzie miał szczęścia w swoich sprawach. Lekarze nie mają światła, aby dobrze leczyć chorych, bo nie kochają Boga". - "Kto nauczył cię tylu rzeczy?" - spytała Matka Godinho. - "Matka Boża, ale o niektórych rzeczach pomyślałam sama. Bardzo lubię myśleć" (por. De Marchi, s. 254-256; Walsh, s. 161-162). Zauważywszy, że wielu odwiedzających rozmawiało i śmiało się w kaplicy sierocińca, Hiacynta poprosiła Matkę Godinho, aby zganiła ich za brak szacunku dla Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Gdy nie dało to jednak rezultatu, Hiacynta poprosiła, aby powiadomiono kardynała: "Matka Boża nie chce, aby ludzie rozmawiali w kościele" (por. De Marchi, s. 252; Walsh, s. 160). Ostatnie dni Hiacynty Podczas swego osiemnastodniowego pobytu w szpitalu, Hiacynta miała jeszcze kilka odwiedzin Matki Bożej, która podała datę i godzinę jej śmierci. Cztery dni przed wzięciem Hiacynty do nieba Matka Boża sprawiła, że wszystkie jej bóle zniknęły. W przeddzień śmierci ktoś zapytał ją, czy chciałaby zobaczyć swoją matkę. Hiacynta odpowiedziała: - "Moja rodzina pozostanie tylko krótki czas na ziemi i wkrótce spotkamy się w niebie... Matka Boża ukaże się znowu, lecz nie mnie. Ja bowiem umieram, zgodnie z Jej przepowiednią..." (por. De Marchi, s. 262). Matka Boża zabrała Hiacyntę do nieba 20 lutego 1920 r. Hiacynta została pochowana na cmentarzu w Vila Nova de Ourem, a Franciszek na cmentarzu w Fatimie. W dniu 12 września 1935 doczesne szczątki Hiacynty zostały przeniesione do nowego grobowca, zbudowanego specjalnie dla niej i jej brata Franciszka na cmentarzu w Fatimie. Na płycie grobowca znajduje się ten prosty napis: "Tu spoczywają doczesne szczątki Franciszka i Hiacynty, którym objawiła się Matka Boża".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obiektywny member
wole juz kursy cudow niz tą katolicka manipulacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale po kursie cudów nic nie
marz i bedziesz cierpiec bo odrzucarz boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obiektywny member
mowie ze Wolę te kursy to NIż..... co nie znaczy ze w nie wierze ty z resztą nie lubisz swojego boga tylko sie go boisz i nic nie musze robic, bo pojde gdzie zechce,pewniak,a ty mozesz sobie pojsć do piekła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obiektywny member
mowie ze Wolę te kursy to NIż..... co nie znaczy ze w nie wierze ty z resztą nie lubisz swojego boga tylko sie go boisz i nic nie musze robic, bo pojde gdzie zechce,pewniak,a ty mozesz sobie pojsć do piekła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obiektywny member
mowie ze Wolę te kursy to NIż..... co nie znaczy ze w nie wierze ty z resztą nie lubisz swojego boga tylko sie go boisz i nic nie musze robic, bo pojde gdzie zechce,pewniak,a ty mozesz sobie pojsć do piekła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obiektywny member
mowie ze Wolę te kursy to NIż..... co nie znaczy ze w nie wierze ty z resztą nie lubisz swojego boga tylko sie go boisz i nic nie musze robic, bo pojde gdzie zechce,pewniak,a ty mozesz sobie pojsć do piekła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kto postepuje według woli boze ten niczego bac sie nie musi jak bys czytał biblie to bys wiedział ze bóg jest miłoscia czytam książkę aniołowie w historii zbawienia fragment jeśli królowie i lud jest wierny bogu wtedy Jahwe błogosławił im pokojem ,zdrowiem ,plonami i odwrotnie kiedy naród i władca odrzucali boga nie zachowywali jego jego prawa zwracali Sie ku bożkom pogańskim -Jahwe dopuszczał na nich różne klęski posuchę, głód, zarazę, najazd wrogów z pomocą aniołów odnosili zwycięstwa nad swymi nieprzyjaciółmi ale .aniołowie byli wykonawcami różnych doświadczeń i prób zsyłanych im przez boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkaba.
kom tu sziti gad sajt łi hew kukis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór :) Nadchodzi święto pamięci o zmarłych. Także mam swoich zmarłych. Pierwsza śmierć bliskiej mi osoby była dla mnie wstrząsająca, miałem naście lat i długu dochodziłem do siebie. Dzisiaj nie wierzę już w śmierć, choć może jeszcze się zdarzy ta nieprzyjemna iluzja rozstania. Z okazji nadchodzących świąt okolicznościowy wpis. „Śmierć jest centralnym marzeniem sennym, z którego wywodzą się wszystkie złudzenia. Czyż nie jest szaleństwem myśleć o życiu jako o narodzinach, starzeniu się, utracie witalności, a w końcu umieraniu? (...) Jest ono tym jednym, utrwalonym, niezmiennym przekonaniem świata, że wszystko rodzi się w nim jedynie po to, by umrzeć. Uważa się to za „prawo natury", którego się nie kwestionuje, lecz przyjmuje jako „naturalne" prawo życia. Cykliczne, zmienne i niepewne, to na czym nie można polegać, chwiejne, wzrastające i zanikające w niezawodny sposób na niezawodnej ścieżce - to wszystko brane jest za Wolę Boga. I nikt nie pyta czy to mogłoby być wolą łagodnego Stwórcy. Takie postrzeganie stworzonego przez Boga wszechświata, czyni uważanie Go za miłującego niemożliwym. Można się bowiem jedynie lękać kogoś, kto zarządził, że wszystko przemija, kończąc się w prochu, rozczarowaniu i rozpaczy. On trzyma w swej dłoni nić twego znikomego życia, gotów przerwać ją bez żalu czy troski, być może dzisiaj. Jeżeli zaczeka, to i tak koniec jest pewny. Ten, kto kocha takiego boga, ten nie zna miłości, bo zaprzeczył temu, że życie jest rzeczywiste. Śmierć stała się symbolem życia. Jego świat jest teraz polem bitwy, na którym królują sprzeczności, a przeciwieństwa toczą niekończącą się wojnę. Tam gdzie jest śmierć, pokój jest niemożliwy. Śmierć jest symbolem lęku przed Bogiem. Jego miłość wymazana jest w tej idei, która trzyma ją z dala od świadomości, jak tarcza wzniesiona po to, by przesłaniać słońce. Groza tego symbolu wystarczy, by ukazać, że nie może on współistnieć z Bogiem. Zawiera wizerunek Syna Bożego, w którym jest on „składany na spoczynek" w objęcia spustoszenia, gdzie robaki czekają, by go powitać i przetrwać jakiś czas dzięki jego zniszczeniu. Robaki tez jednak skazane są na pewne zniszczenie. I tak wszystko żyje dzięki śmierci. Pożeranie jest „prawem życia" natury. Bóg jest niepoczytalny i jedynie lęk jest rzeczywisty. (...) „Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć". Oczywiście! Bez idei śmierci nie ma świata. Wszystkie sny kończą się wraz z tym. Jest to ostateczny cel zbawienia, koniec wszystkich złudzeń. W śmierci zaś rodzą się wszystkie złudzenia. Cóż może się narodzić ze śmierci, a jednak mieć życie? Cóż jest jednak zrodzone z Boga, a mimo to może umrzeć? Niespójności, kompromisy i rytuały, którym świat sprzyja w swych daremnych próbach lgnięcia do śmierci, a jednak myślenia, że miłość jest rzeczywista, są pozbawioną umysłu magią, nieskuteczną i nic nieznaczącą. Bóg jest, a w Nim wszystko co zostało stworzone, musi być wieczne. Czyż nie widzisz, że w przeciwnym wypadku miałby przeciwieństwo, a lęk byłby tak rzeczywisty jak miłość? (...) twoje jedno zadanie można sformułować w ten sposób - nie zgadzaj się na żaden kompromis, w którym śmierć odgrywa rolę. Nie wierz w okrucieństwo, ani nie pozwól, by atak przesłonił ci prawdę. To, co zdaje się umierać, zostało jedynie błędnie postrzeżone i zaniesione do złudzenia. Teraz twoim zadaniem staje się pozwolenie, aby złudzenie zostało zaniesione do prawdy. Bądź nieugięty jedynie w tym, aby nie dać się oszukać „rzeczywistości" żadnej zmieniającej się formy. Prawda ani się nie porusza, ani nie chwieje, ani nie pogrąża w śmierci i rozkładzie. Co zaś jest końcem śmierci? Nic więcej niż uświadomienie sobie, że Syn Boży jest niewinny teraz i na zawsze. Nic oprócz tego. Nie pozwalaj sobie jednak zapomnieć, że nie jest to też nic mniej." (Kurs Cudów, Foundation for Inner Peace, Podręcznik dla nauczycieli, str. 59) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkaba.
posiadam specjalizację w odkażaniu dróg rodnych różańcem koralowym oraz moim żylastym krzyżem koloru króla karola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :D :d :D :d
:D :D :D :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu papka manipulacyjna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu papka manipulacyjna
Nadmiar informacji, czyli szum informacyjny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×