Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość budząc_się_
To tak, króciutko i wpadnę za parę dni, tydzień. Nie chcę za dużo gadać (teraz i w ogóle, bo już się napaplałem, nieraz ze szkodą dla siebie), obecnie mam swój wyjazd i pracę wewnętrzną do wykonania. 🌼 aa... jesteś na dobrej drodze, tak to czuję. Jesteś zdeterminowana i chcesz miłości, szczęścia radości. Chaos pojawia się chyba zawsze, w drodze z mętliku do Światła. Złota księga bardzo ok, byle dokładnie stosować, to co tam jest napisane, nie wybiórczo! Tam są też odpowiedzi na Twoje bieżące pytania. poradź - nie wiem jakie stawiasz sobie cele. Ja miałem podobnie, chociaż w życiu najważniejsze cele "światowe" zrealizowałem, ale wynikało to także z miłości do rodziny i całkowitej chęci wywiązania się ze swoich obowiązków. Moja dusz czuła, że każdy światowy cel jest niesatysfakcjonujący, że nie da w końcu nic, krótkie zadowolenie, które szybko przeminie. Moja dusza od dawna, od zawsze tęskniła za Bogiem, za bezwarunkową Miłością, za radością, która nie kończy się nigdy, a nie za celami, po których trzeba wymyślać sobie nowe cele, po których w końcu przyjdzie śmierć. W tym życiu czułem to od wczesnych lat. Dlatego miałem podobnie. Nie wiem jak jest u Ciebie. To tyle co mogę napisać. Teraz umacniam się w Świetle, w Bogu, czyszczę z ostatnich wątpliwości, wybaczam, wybaczam, wybaczam , uczę się wyrażać wdzięczność Bogu, tak by czuł, że jest ona we mnie cały czas, a nie tylko jak mnie wybawi z jakiejś opresji. Potem będę realizował wszystkie pośrednie cele jakich realizacji zażyczy sobie Bóg. 🌼 Wracamy do DOMU :) 🌼 Jeszcze raz polecam blog krystal28. Jest tam masę materiałów, dobrej energii, miłości i wsparcia. Polecam bardzo. 🌼 Pozdrawiam bardzo ciepło 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisałem tu kiedyś czasem
teraz wracam do swoich wpisów sprzed lat a przeszłość wciąż się za mną ciągnie jak nieodcięta kula u nogi... samotność wśód ludzi dokucza, samotność w związku... sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odrzucony przez innych
Nade mna znecali sie w klasie, jestem brzydki(mam blizny na czole, policzkach, brodzie, wszedzie i takie strupki). Nie wychodze z domu przez to, regularnie od lat, natomiast jak już gdzies do sklepu chcę, to latem nigdy, zima gdy ciemno łatwiej o otwarty sklep. Za wszystko obwiniam Boga, za to jak wyzywałem i rzucalem przedmiotami on mi juz nie wybaczy, nawet nie wiem czy pragne tego. Przyznam, że pojawia sie taka tesknota. Wiem, że troche w bezsensowny sposob piszę, ale kiedys traktowalem Boga jak przyjaciela, teraz za nic w swiecie nie potrafie w pełni przekonac sie do niego. Nie wierze w przypadek, nigdy nawet dziewczyny nie znajde, a chciałbym sie poprzytulać, pogadac itp. W domu maja mnie za pasożyta, bo ani do szkoły ani do roboty sie nie wybieram, tylko zrozumcie..cale zycie sie ze mnie nasmiewali, wołali "o ten syfiasty idzie", a raz tacy dwaj w markecie "ale go wyj...lo na pysku" :( nic juz nie pomoze...mam ponad 50 takich blizn/strupow. Jak bylem na komisji wojskowej nikt nic nie mowil, ale myslalem, ze wybuchne, staram sie stosowac do rad w tym temacie, czyli postarac sie odnalezc w sobie ta odpowiedzialnosc za emocje, świadomosc, ale NIE UMIEM. Jestem dlugo już pełnoletni i nie mam nic tak naprawde...nawet wykształcenia średniego....nikt nigdy nie przyszedł i nie zapytal czemu nie wychodze co do mnie do szału doprowadza, bo powinni interesowac sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafafa
trzeba wyjsc z depresji z pomoca Boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tych od amuletów,medalików
itp...........:O wszystko działa na zasadzie wiary, skoro są naiwniacy którzy się na to nabierają to takie bractwo ma z tego pieniądze. To samo tyczy się medalków z Lourdes, wody z ''cudownych'' źródełek i innych gówien za przeproszeniem :O. Czy będziesz nosić medalik z Marią czy amulet za 100-200 efekt jest taki sam, wszystko zależy od wiary jest w waszych naiwnych mózgach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pisałem tu
Mysle, ze obecnie wiekszosc ludzi ma zwyczajnie wszystkiego dosyc i z chcialaby konca swiata. Takie odnosze wrazenie od dawna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odejscia i powroty
v=eTfxcJ7cQj0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odejscia i powroty
watch?v=eTfxcJ7cQj0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgvnb
link sie nie wkleja :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ważne
Autor tego wątku, ma poważne problemy ze sobą tylko że jeszcze o tym nie wie, należy mu uświadomić że propaguje informację, które po pierwsze są sprzeczne z tym co mówi Biblia, a po drugie te informację i filozofia jaką sam tworzy może przynieść więcej szkody niż pożytku wśród osób, które czytają ten wątek. Rozumiem, że droga do celu może być długa, kręta i różna, ale ta droga wydaje się mieć już metę i usatysfakcjonowanie. Chrześcijaninem nie jesteś, propagujesz swojego bożkaUMYSŁ. Mieszasz całkowicie to co jest napisane w Biblii i Twoje informację w ogóle nie mają pokrycia z tym co mówi Biblia, więc ludzie uważajcie na takie osoby, bo można śmiało powiedzieć że jesteś sekciarzem! jeśli nie należysz do grupy i z nimi nie przebywasz, to jesteś sektą jednoosobową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan white
Gościu nie wprowadzaj ludzi w błąd i swoje herezje. Lepiej się zacznij modlić do Jezusa Chrystusa o wolność od tego zniewolenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majjkaa
do wazne-> to, ze budzac sie nawołuje by kochac, nie oceniac i wybaczac to jest zle? to sprzeczne z Jezusem? zastanow sie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ważne
przeczytaj uważnie co napisałem, a zrozumiesz że nawoływanie żeby kochać i wybaczać nie jest złe. Przeczytaj Apokalipsę Św Jana. Antychryst, który przyjdzie też będzie nawoływał do miłości, pokoju i harmonii na świecie. Ten antychryst będzie głosił miłość ale ogólną. Należy mieć otwarty umysł i należy badać co pochodzi z ducha prawdy, a co z kłamstwa. Bez poznania Boga nie będziesz mógł/a rozpoznać ducha fałszu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjątek
No dobrze, to powiedz panie/pani "ważne" co jest złego w głoszeniu miłości : ".... Ten antychryst będzie głosił miłość ale ogólną.." Czy Bóg nie mówi do nas " kochaj bliźniego swego jak siebie samego'? Tam nie ma napisane kochaj tego wybranego bliźniego, a kochaj każdego bliźniego. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ważne
kochaj bliźniego jak siebie samego oczywiście że tak, wręcz kochaj nieprzyjaciół, pomagaj im. Widzę że szukasz, a kto szuka ten znajdzie. Czy Ty masz mieć na oczach klapki i nie dostrzegać fałszu, obłudy itd? To że masz kochać nieprzyjaciół i wrogów nie oznacza że masz się zniżać do ich poziomu jeśli robią źle, tylko dostrzec to, napomnieć, jeśli to nie skutkuje odejść by Twoja wiara nie została skażona. Naszą powinnością jest, dostrzegać fałsz. Jak dostrzegać? - mówi o tym Pismo Święte. Może zajrzyj w PŚ czytaj, studiuj, poszukuj, pytaj Boga, a otrzymasz Ducha Świętego, którym będziesz mógł/a rozróżniać dobro od zła, prawdę od fałszu. Po jakimś czasie bardzo prawdopodobne będziesz innym tłumaczyła oraz naprowadzała ich na drogę życia. Ta inicjatywa musi wyjść od Ciebie, inaczej będziesz ciągle pytała. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaat...
witaj budzac sie co sadzisz o tym wykładzie? www.zbawienie.com/dlaczego-Bog-dopuszcza-zlo.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaat...
jeszcze raz ja. ciekawi mnie tez jak przekazywac prawdy Boze na codzien, czy to co wiem tłumaczyc nieuswiadomionym czy raczej dac sobie spokoj i po prostu swoim zyciem pokazywac co jest wazne? co powiesz na ten cytat? Mateusza 10:(26) Przeto nie bójcie się ich; albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano. (27) Co mówię wam w ciemności, opowiadajcie w świetle dnia; a co słyszycie na ucho, głoście na dachach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bś2013
Witaj jaat :) Dobrze znasz moje zdanie :) Bóg nie dopuszcza zła, bo nawet nic nie wie o jego "istnieniu". Bóg jest Prawdą i Światłem i nic nie wie o ciemności i kłamstwie. A zło to nie jest nic istniejącego. Ciemność to brak światła. Zło to nie "łamanie Praw Bożych", ale jak wskazywał już Św. Augustyn, brak dobra. Czy brak jest czymś co istnieje? Nie, brak to nieistnienie. Błędem jest nazywanie nicości, nieistnienia np. szatanem i twierdzenie, że on, czyli nieistnienie, czyli to czego nie ma, działa. Działą tylko Bóg, tylko dobro. Działanie zła to iluzja. Nierozumienie natury "zła" może utrudniać powrót do dobra. Tak jak niezrozumienie natury ciemności utrudniałoby powrót do światła. Czy będąc pogrążonym w ciemności miałoby sens walczenie z nią, nienawidzenie jej, atakowanie? Czy to byłoby mądre? Czy mądre byłoby po prostu zapalenie światła? Tak samo jest z owym "złem". Zamiast walczyć ze złem, czy z brakiem, z nicością, sensowniej jest nieść dobro. By nieść dobro najpierw należy je oczywiście znaleźć w sobie. Bo by cokolwiek dawać trzeba to mieć. Dobro jest w nas, gdyż w nas umieścił je Bóg. Nieco trudne może być wydobycie go na wierzch, bo nasze zagubienie polega na tym, że zapomnieliśmy, że ono w nas jest i jest naszą prawdziwą naturą, gdyż Bóg uczynił nas tylko dobrymi. Zapomnieliśmy poprzez wymyślenie świata, który od kolebki wpaja nam: "Nie jesteś doskonały, nigdy nie będziesz, zło jest w Tobie na równi z dobrem" i podobne rzeczy. I przez to mamy zamęt w głowie. Wydobycie dobra na wierzch, to oczyszczanie się z owego zamętu. Oczywiście dzięki Bożej pomocy. Co do przekazywania Bożych prawd. To dla mnie samego dość trudny temat. Łatwo po pierwsze popaść w zachwyt nad sobą, co było moim błędem, że coś wie się lepiej od innych, że lepiej się rozumie, i w zawoalowany sposób uznawanie siebie samego za jakoś lepszego, mądrzejszego. A to jest sprzeczne z Bożą Prawdą, gdyż w oczach Boga wszyscy są równi, wszyscy tak samo zasługują na miłość, nawet najbardziej od Niego odwróceni, gdyż wszyscy są Bożymi Dziećmi. I to jest bardzo ważna rzecz, by głosząc Boże Prawdy w tym samym czasie nie zaprzeczać im w swym sercu. A czy ich głoszenie jest dobre, słuszne, czy nie, nie wiem. Gdy wypływa z ego, być może jakoś zaszkodzi głoszącemu. Gdy wypływa z kierownictwa Bożego, będzie służyć dobru. Na samym zaś końcu, to nie słowa zmienią nas i świat, ale Miłość Boga. Najpilniejszym zadaniem chcących zmieniać świat jest zmiana siebie i tylko siebie, po to by pozwolić, by Miłość Boża przepływała przez nas bez przeszkód. To jest różnica między czynieniem a słowami. Słowa oczywiście mogą pomóc. Ale to Miłość Boża nas wyzwoli. Czy komuś bardziej w zrozumieniu przesłania o miłości pomogą słowa, przedstawiane mu wyjaśnienia, czy to, że poczuje miłość? Gdy komukolwiek przekażemy Miłość Bożą nie słowami, ale poprzez kochanie go, wtedy od razu, natychmiast zrozumie, o co chodzi. I wtedy w tym samym momencie pomożemy sobie, pomożemy nieskończenie. Dlatego dzisiaj, dla mnie, najważniejszym zadaniem jest dalsze oczyszczanie siebie z ego, by móc przyjąć w sobie Miłość Boga. Gdy ją przyjmę, będę mógł ją szerzyć dalej :) Ciepłe pozdrowienia 🌼 z noworocznymi życzeniami dla nas wszystkich, byśmy w końcu zaakceptowali Dary Boże - Miłość, Pokój i Radość, które od zawsze są dla nas i odkąd zaistniał czas czekają byśmy je przyjęli 🌼 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bś2013
Witaj jaat :) Dobrze znasz moje zdanie :) Bóg nie dopuszcza zła, bo nawet nic nie wie o jego "istnieniu". Bóg jest Prawdą i Światłem i nic nie wie o ciemności i kłamstwie. A zło to nie jest nic istniejącego. Ciemność to brak światła. Zło to nie "łamanie Praw Bożych", ale jak wskazywał już Św. Augustyn, brak dobra. Czy brak jest czymś co istnieje? Nie, brak to nieistnienie. Błędem jest nazywanie nicości, nieistnienia np. szatanem i twierdzenie, że on, czyli nieistnienie, czyli to czego nie ma, działa. Działą tylko Bóg, tylko dobro. Działanie zła to iluzja. Nierozumienie natury "zła" może utrudniać powrót do dobra. Tak jak niezrozumienie natury ciemności utrudniałoby powrót do światła. Czy będąc pogrążonym w ciemności miałoby sens walczenie z nią, nienawidzenie jej, atakowanie? Czy to byłoby mądre? Czy mądre byłoby po prostu zapalenie światła? Tak samo jest z owym "złem". Zamiast walczyć ze złem, czy z brakiem, z nicością, sensowniej jest nieść dobro. By nieść dobro najpierw należy je oczywiście znaleźć w sobie. Bo by cokolwiek dawać trzeba to mieć. Dobro jest w nas, gdyż w nas umieścił je Bóg. Nieco trudne może być wydobycie go na wierzch, bo nasze zagubienie polega na tym, że zapomnieliśmy, że ono w nas jest i jest naszą prawdziwą naturą, gdyż Bóg uczynił nas tylko dobrymi. Zapomnieliśmy poprzez wymyślenie świata, który od kolebki wpaja nam: "Nie jesteś doskonały, nigdy nie będziesz, zło jest w Tobie na równi z dobrem" i podobne rzeczy. I przez to mamy zamęt w głowie. Wydobycie dobra na wierzch, to oczyszczanie się z owego zamętu. Oczywiście dzięki Bożej pomocy. Co do przekazywania Bożych prawd. To dla mnie samego dość trudny temat. Łatwo po pierwsze popaść w zachwyt nad sobą, co było moim błędem, że coś wie się lepiej od innych, że lepiej się rozumie, i w zawoalowany sposób uznawanie siebie samego za jakoś lepszego, mądrzejszego. A to jest sprzeczne z Bożą Prawdą, gdyż w oczach Boga wszyscy są równi, wszyscy tak samo zasługują na miłość, nawet najbardziej od Niego odwróceni, gdyż wszyscy są Bożymi Dziećmi. I to jest bardzo ważna rzecz, by głosząc Boże Prawdy w tym samym czasie nie zaprzeczać im w swym sercu. A czy ich głoszenie jest dobre, słuszne, czy nie, nie wiem. Gdy wypływa z ego, być może jakoś zaszkodzi głoszącemu. Gdy wypływa z kierownictwa Bożego, będzie służyć dobru. Na samym zaś końcu, to nie słowa zmienią nas i świat, ale Miłość Boga. Najpilniejszym zadaniem chcących zmieniać świat jest zmiana siebie i tylko siebie, po to by pozwolić, by Miłość Boża przepływała przez nas bez przeszkód. To jest różnica między czynieniem a słowami. Słowa oczywiście mogą pomóc. Ale to Miłość Boża nas wyzwoli. Czy komuś bardziej w zrozumieniu przesłania o miłości pomogą słowa, przedstawiane mu wyjaśnienia, czy to, że poczuje miłość? Gdy komukolwiek przekażemy Miłość Bożą nie słowami, ale poprzez kochanie go, wtedy od razu, natychmiast zrozumie, o co chodzi. I wtedy w tym samym momencie pomożemy sobie, pomożemy nieskończenie. Dlatego dzisiaj, dla mnie, najważniejszym zadaniem jest dalsze oczyszczanie siebie z ego, by móc przyjąć w sobie Miłość Boga. Gdy ją przyjmę, będę mógł ją szerzyć dalej :) Ciepłe pozdrowienia 🌼 z noworocznymi życzeniami dla nas wszystkich, byśmy w końcu zaakceptowali Dary Boże - Miłość, Pokój i Radość, które od zawsze są dla nas i odkąd zaistniał czas czekają byśmy je przyjęli 🌼 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz nie wiem co jest prawda
Do ważne vs pan white Nie wiem juz co jest dobre a co nie..nigdy tego Jezusa jeszcze nie spotkałam. Nie wiem jak tobie sie udalo. Ja na razie jestem na etapie horyzontalnym. Nie umiem też rozrożnić prawdziwej drogi od tej hmmm 'fałszywej'(?).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość melaniee
witaj budzac sie jak uwolnic sie od strachu, ze kiedy mezczyzna, ktorego kocham bedzie bardziej swiadomy, wiecej kochal to przeniesie milosc na inne kobiety. jak to udzwignąc? wraz z ukochanym dazymy do coraz wiekszej swiaomosci ale ja czuje strach przed rozwojem. tak bardzo kocham go, ze ciezko jest mi sobie wyobrazic, ze ukochany bedzie cieplym wzrokiem spogladal na inne kobiety. czy to znaczy, ze to co pisze to moje mocne ego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czizzasss kobieto ile jeszcze
bedziesz podnosic ten topik pod roznymi njckami,lecz sie w koncu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterr
"Bóg nie dopuszcza zła, bo nawet nic nie wie o jego "istnieniu" to jak to wyjasnic, ze Bog w swojej milosci dal nam wolna wole. tzn, ze wiedzial, ze mozemy wybrac jego drogę lub droge cierpienia. a to znaczy, ze jednak wiedzial o istnieniu zła. budzac sie czy czytales Rozmowy z Bogiem? myslisz, ze to dobra lektura zanim sie siegnie po kurs?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterr
a co ci przeszkadza ten topik? skad wiesz, ze ktos tu cos podnosi? to tylko znaczy, ze go ciagle czytasz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czizzasss kobieto ile jeszcze
na wszystkie pytania sa juz odpowiedzi a ta ciagle pyta :D:D:D:D:D do ciebie wyzej czytam raz na miesiac i widze ze zagubiona kobiecina ciagle zadaje te same pytania :D:D:D nara z....:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterr
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg postanowił, że karą za grzech [sam w sobie] człowiek żyjący w grzechu sam ściąga na siebie karę. Oczywiście grzeszący zadaje przy tym cierpienie swemu bratu tak też było z Kainem, który zabił swego brata Abla. Bóg Ojciec wszelkie zło dopuszcza ze względu na wolność, jaką dał człowiekowi, i by przez cierpienie jednego człowieka drugi został zbawiony. Tajemnica cierpienia wyjaśniona jest dokładnie w Nowym Testamencie poprzez całe życie na ziemi Moje i Mojej Matki oraz tych, którzy przy Mnie byli. Bóg dopuszcza istnienie Judaszy; każdy z nich ma szansę [być uratowanym], dopóki trwa jego życie na ziemi. Życie to jest wieczną walką, w której ściera się dobro ze złem. Tajemnica cierpienia zawiera w sobie tajemnicę zbawienia, która pozostaje tajemnicą Boga Ojca. Dopóki wszyscy się nie nawrócą i nie zaczną żyć według przykazań Bożych, będą cierpieć zarówno oni, jak i cała ziemia. Będzie głód pożogi, trzęsienia ziemi, której wielkie połacie zaleją oceany. To będzie, Moje dziecko, upomnienie i przypomnienie wszystkim wyznawcom bożków, że Panem ziemi i całego ludu jest JEDYNY BÓG Jahwe. znacie objawienia w fatimie ludzie sami sobie ściągnęli 2 wojnę światowa Zlekceważenie fatimskiego orędzia, odrzucenie Dekalogu i Boga pogrążyło ludzkość w moralnej otchłani, a w konsekwencji doprowadziło do wybuchu II wojny światowej. Spełniły się więc słowa Matki Bożej wypowiedziane w Fatimie 13.07.1917 r.: "Gdy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie. Będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego". Światło to było widziane w całej Europie w nocy z 25 na 26.01.1938 r. Było to ostatnie ostrzeżenie przed wybuchem II wojny światowej. Ta straszna wojna była konsekwencją zła, które nagromadziło się w Europie i w świecie. Bóg pozwolił ludziom skonsumować owoce ich grzechów, aby doprowadzić ich do opamiętania i nawrócenia. 1937 roku Rozalia Celakówna ma wizję; [patrz ksiązka -Rozalia Celakówna ''Wyznania z przeżyć wewnętrznych'']'' Patrz dziecko , uważnie na to, co się dziać będzie. To co teraz widzisz stanie się niedługo rzeczywistością. Nastaną straszne czasy dla Polski. Burza z piorunami oznacza karę Bożą, która dotknie Naród Polski za to, że ten naród odwrócił się od Pana Boga przez grzeszne życie. Naród Polski popełnia straszne grzechy i zbrodnie,a najstraszniejsze z nich są grzechy nieczyste , morderstwa i wiele innych grzechów''[str. 40]. Zostało też , zpowiedziane zniszczenie Warszawy, w Warszawie przed wojna funkcjonawoło około 10000 prostytutek.Każdy grzech ,który popełniamy nie pociąga konsekwencji tylko dla nas , lecz również dla naszego otoczenia. Szczególnie grzechy ciężkie jak np. aborcja ,powodują to że, składamy szatanowi ofiarę całopalną. 30 lat temu gospa prosiła o modlitwe pokój w 1991 wybuchła wojna w jugosławi objawienia w kibeho matka boża ostrzegała ale ludzie to głupcy w rwandzie wybuchła wojna domowa Zwykli obywatele byli nawoływani do mordowania sąsiadów i tych, którzy odmówią brania udziału w mordowaniu. Większość ofiar zginęła w miejscu zamieszkania, często z rąk swoich sąsiadów, od maczet używanych przez bojówki. Całkowitą liczbę zabitych oceniano na od 800 000 do 1 071 000.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bś2013
Dzień dobry :) Melaniee ... rozumiem Twoje obawy, miałem kiedyś identyczny problem. Nasze obawy dotyczące tego co na "zewnątrz" są zawsze odzwierciedleniem naszego wnętrza. Nie można "zbudować" siebie i swojego rozwoju na zniewalaniu innych. Kurs dobrze to wyjaśnia (i daje nadzieję takim jak my, uzależnionym od związków wyjątkowej miłości, obiecując, że Duch Święty wykorzysta te związki dla zbawienia, przekształci je w święte związki, gdyż Duch Święty tak czyni ze wszystkim. Gdy Mu pozwalamy, wszystko obraca na dobro. W zasadzie osią Kursu jest wyjaśnienie właśnie wyjątkowego związku i obietnica jego przemiany). Rozpoznaj swoją pełnię, pełnię, którą jesteś, bo taką uczynił Cię Bóg. Gdy choćby mgliście rozpoznasz, że jesteś doskonała i pełna, nie będziesz bała się utraty miłości kogokolwiek. Lęk przed tą utratą pokazuje, że negujemy swoją wartość. Uważamy, że gdy utracimy miłość konkretnej osoby będziemy samotni, bez miłości. Jak doskonała/y, mająca/y całą miłość Boga, może bać się odrzucenia i samotności? Tylko gdy nie widzi swej doskonałości i miłości Boga. Ale nie bój się utraty. Prawdziwa miłość nigdy nie ustaje, jest wieczna. A to co ustaje, nigdy nie jest miłością, a tylko jej pozorem. Gdy zaś rozpoznamy Miłość, którą jesteśmy, bo takimi stworzył nas Bóg, wtedy dopiero zaczynamy kochać. Nie by zapełnić w sobie braki, ukoić deficyty. Wówczas kochamy by kochać, by dawać, by szerzyć miłość wszędzie, zgodnie z wolą Boga. Ta Miłość jest wolnością. Pierwsze kontakty z nią, nawet w niewielkim wymiarze, nawet przez chwilę, są zupełnie oszałamiające. Zobacz też na ile Ty bałabyś kochać się innych. I dlaczego. W moim doświadczeniu odpowiedź była bardzo jasna i wyraźna, bo kojarzyłem miłość z ciałem. Jeśli myśl o kochaniu innych przez Ciebie czy przez Twojego Ukochanego, w pierwszej kolejności przywodzi na myśl jego miłość do kobiet, a Twoją do mężczyzn, to znaczy, że bardzo mocno kojarzysz miłość z ciałem, a tak naprawdę z seksem. Pomyśl o tym, że mogłabyś kochać małe dzieci. Taką słodką niewinną miłością. Mogłabyś kochać psy, te cudowne istoty, które chyba są aniołami, bo nie znam innego gatunku tak wybaczającego i tak zawsze gotowego do okazywania radości z kontaktu z ukochaną/nym panią/nem. Pomyśl o współczującej miłości dla wszystkich starszych osób, tak często zagubionych. Nie ma w tym elementu cielesnego, prawda? Teraz wyobraź sobie, że tak patrzyłabyś na innych mężczyzn, bez żadnej tzw. "miłości", która stroi się we flirt, w ciało, wzajemne uwodzenie. Jak na niewinne istoty, które odgrywają nieszczęsną rolę "mężczyzn", widząc w nich te same niewinne dusze, co w dzieciach. Teraz wyobraź sobie, że tak kocha ludzi Twój Ukochany. Byłabyś zazdrosna o miłość do dzieci i staruszków? Nie. A o taką samą do kobiet? Też nie. Zrób uczciwie to ćwiczenie, a przypuszczam, że zrozumiesz o co mi chodzi. Wstępnie można zrozumieć jaka jest różnica między niewinną Miłością Bożą, a ziemską miłością, uwikłaną w ciało. Jeśli Twój Ukochany patrzyłby na inne kobiety z miłością i pożądaniem, to w ogóle nie byłaby to miłość. Jeśli patrzyłby z miłością, ale bez elementu cielesnego, na pewno nie bolałoby Cię to. Poza tym nie ma się co na tym koncentrować. Sprawdzać można swoją miłość nie poprzez "kochanie" mniej czy bardzie atrakcyjnych przedstawicieli odmiennej płci, ale przez kochanie brzydkich, starych, aroganckich, zaniedbanych, pomarszczonych. Poprzez kochanie wszystkich, a nie tych wyróżnionych przez nasze ego. Bo dla ego rzeczywista miłość jest całkowicie obca. Ego jest wrogiem miłości. Nie wiem czy to może być Twoją drogą. Rozumiałem to co wyżej i wiele lat dostosowywałem postępowanie do tego zrozumienia, aż uwolniłem się od patologicznej zazdrości. Teraz jestem na dobrej drodze do uwolnienia się od wszelkiej zazdrości. Być może kiedyś, gdy pomyślisz o swoim Ukochanym w namiętnym uścisku z inną kobietą, gdy wyobrazisz sobie taką scenę, zobaczysz, że pierwsza emocja, która pojawiłaby się, to nie zazdrość, a współczucie. Współczucie, że ktoś kogo kochasz, mógłby być tak beznadziejnie uwikłany w ego, że kontynuowałby tragikomiczne i zawsze przynoszące cierpienie gry ego w "romanse" i "zdrady". Poza tym, jeśli będziecie oboje rozwijać samoświadomość, to oboje będziecie coraz bardziej wolni od elementu cielesnego i z każdym wzrostem samoświadomości myśl o romansach i zdradach będzie wydawać się coraz bardziej absurdalna, nonsensowna. Pozdrawiam ciepło 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×