Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Gość mark09
Może i tak będzie, że coś ją w końcu trafi i sama stwierdzi, że jednak byłem kimś, z kim warto tworzyć związek. Nie wiem tego i dopiero czas to pokaże. Ciężko się łudzić na cokolwiek, ale pożyjemy zobaczymy. Wasze posty mimo tego, że negatywne, tzn w sensie że nie widzicie raczej specjalnych szans na to, żeby coś z tego jeszcze było sprawiają, że przynajmniej czuję się lepiej, że nie robiłem złych rzeczy. Nie odzywać się do końca października? Bardzo bym chciał, zobaczę czy wytrzymam,będzie ciężko, ale jeśli nawet dam radę ten tydzień do przyszłego poniedziałku to już będzie ten mały krok w stronę odcinania się. Z jej strony nie zanosi się na to, że miała zatęsknić za bliskością, bo tak jak pisałem wcześniej, ma milion rzeczy na głowie, sprawy rodzinne, siostrę, która jest przy niej często, ukochaną pracę, do tegoz aczynają się zajęcia w weekendy na aplikacji, więc musiałoby naprawdę wydarzyć się coś niespodziewanego, żeby zatęskniła. Ja muszę pokazać światu, że żyję i mam swoją wartość, mimo iż, powtarzam, w środku czuję się ciąglę fatalnie. Pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sukces-em będzie
Nie wierzę w powroty, jeśli już to na krótką metę. Brak zaufania i pewności co do drugiej osoby dziala destrukcyjnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ernan pospolity
facet ale to ze sie nie bedziesz odzywal to dla twojego dobra bo albo ja to ruszy albo nie ale tobie bedzie z kazdym dniem ciut latwiej jak zaczniesz zyc swoim zyciem , jak urwiesz kontakt calkowicie bez zadnych smsow nawet " co tam slychac" itd to szybciej wyzdrowiejesz a tak to sie tylko pograzasz sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sukces-em będzie
Mark - a gdyby wrociła to dalej bylbyś tak pewny jej jak za dobrych czasów? Nie byloby podejrzeń z twojej strony na kazede jej wyjście, każdy telefon, każdy uśmiech do jakiegoś mężczyzny? Takie sytuacje tylko podminowują atmosferę. Odpowiedz sam przed sobą czy byłbyś jej w stanie w 100% zaufać czy nie wymyśli czegoś podobnego jak w tej chwili. Jeśli odpowiesz NIE to sprawa oczywista - nie ma do czego wracać. Jeśli TAK - to życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To powtórzę jeszcze raz- jesteś dobrym, wartościowym facetem! Nie obwiniaj się (jedyną osobą w tym układzie, która może się obwiniać jest ona). Nie odzywaj się do niej do końca października-myślę że to dobry pomysł. Do tego czasu jeśli ona się nie odezwie-może Twoje emocje opadną choć trochę i wszystko stanie się łatwiejsze. Cudów nie zdziałasz ani Ty , ani my tu na kafeterii. Nie zatracaj się w tej całej sytuacji. Szkoda by było, gdybyś zmienił swoje zasady. Wiesz- udowodniłeś swoją empatię i dojrzałość pisząc, że nie mógłbyś wejść teraz w nowy związek, bo byłoby to nie fair wobec nowej dziewczyny i byś ją skrzywdził. Brawo! Inny poszedłby ,zaliczył kilka panienek (na osłodę ) i miał wszystko głęboko w ... . Nie zmieniaj się- tylko pozostając sobą możesz być kiedyś szczęśliwym- z nią, czy bez niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Myślę,że w tym przypadku byłbym w stanie zgodzić się na powrót,bo chodziło o kwestie charakterologiczne,a nie innego faceta. Po prostu nie dogadywaliśmy się w niektórych sprawach i dlatego to się rozpadło, tego jestem pewien na 100%. Jeśli byśmy spróbowali raz jeszcze i znowu by to nie wyszło, to wtedy mielibyśmy oboje pewność, że to się nie sprawdzi między nami. Ludzie się jednak zmieniają, i liczę na to, że jej się coś odmieni, a ja też zacznę odnajdywać przyjemność w swoim życiu. Byłbym w stanie jej zaufać, bo tak naprawdę nigdy nie straciłem do niej zaufania. Ja rozumiem jej decyzję, mogę się z nią nie zgadzać, ale musiałem ją uszanować jeśli na tamtą chwilę i obecnie nie chciała i nie chce być ze mną, chociaż z tym uszanowaniem wychodziło to słabo. Przepraszam jeśli się powtarzam, ale na pewne rzeczy nie mam jeszcze wpływu, można mięć pewne wymagania od siebie, ale ja siebie znam i wiem że póki co nie dam rady rzucić się w wir zajęć, odciąć od niej i zapomnieć. Koniec października bez odzywania się, czyli 1 miesiąc. To będzie naprawdę coś. To będzie trochę jak odwyk, ale zrobię wszystko żeby dać radę. Teraz jak jej nie ma to jest na pewno mi łatwiej. Naprawdę dziękuję Wam za rady, ale nie jestem jeszcze gotowy, żeby to tak odsunąć od siebie zawsze, chodzi mi o moje myśli. Przestanę dawać jej do zrozumienia, że mi zależy, skoro ona o tym bardzo dobrze wie, ale w głowie to będę o niej myślał przez większość czasu, bo znam siebie. Wierzcie mi - jak na mnie to będzie olbrzymi postęp. A tak swoją drogą to dziwię się Wam jeszcze że nie znudziliście moim podejściem i byciem trochę jak katarynka - ta sama melodia w kółko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sukces-em będzie
Ten kto przeżył zawód miłosny to wie co i jak się czujesz. Nikt tu "do rozumu ci nie przemówi", bo do tego trzeba dojrzeć samemu. Na siłę musisz szukać jakiegoś zajęcia, obojętnie co, byle jak najmniej myśleć i wspominać o byłej. Fakt, masz ciężki okres przed sobą, ale musisz dać radę. Za dwalata będziesz się z tego smiał, ale musisz sam sobie pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
2 lata - brzmi jak wieczność. Od 3 miesiecy jest tak samo, myślę chyba że nawet gorzej, bo przez pierwszy okres miałem jeszcze nadzieję na coś. Teraz ta nadzieja obumiera. Nie pamiętam czy o tym wspominałem jakoś wcześniej, ale kiedyś podczas jakiegoś spotkania ze znajomymi, niedługo po zerwaniu, jeden z nich powiedział, że nie miał mi tego mówić, ale że rozmawiał z nią i ona mu powiedziała, że ona wie że do mnie wróci i w międzyczasie nie będzie się spotykać z nikim innym. To jest właściwie jedyna rzecz, która jeszcze przemawia za czymkolwiek, ale tak naprawdę to nie wiem czy mogę ufać temu znajomemu, chociaż to dobry chłopak i ma dobre intencje, ale czasami fantazjuje, ale najlepsze jest to, że ja nawet nie mam odwagi usiaść z nim przy okazji i spytać go, czy tak mówiła naprawdę czy on dorobił sobie teorię do jakichś jej słów. Ona to niby powiedziała po winie, więc też nie wiem na ile to prawdziwe. Zresztą jej późniejsze zachowanie świadczy o czymś zupełnie odwrotnym. Poza tym, tak to jeszcze uczepiłbym się tej nadziei i trwał tym i żył jak długo? Kolejny miesiąc? Pół roku? Rok? Dwa? bez sensu na dłuższą metę. Eeeeeh, cieżkie to wszystko, dzisiejszy dzień jest wybitnie nieudany w moim wykonaniu. Cieszę się, że nie będę jutro znowu siedział sam w domu tylko idę do pracy. Chcę coś zmienić w swoim życiu żeby poczuć się lepiej - może poszukam nowej roboty, albo zapisze na jakieś studia podyplomowe? Tak żeby nie siedzieć samemu i nie pogrążać się w tym wszystkim, bo pdoejrzewam,że inni też mnie odbierają jako takiego zdołowanego, a przynajmniej chciałbym na pokaz być uśmiechnięty. 1 dzień nieodzywania się mija....,jeszcze 30. A serce ciągle boli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sukces-em będzie.
Wiem że cierpiksz, współczuję ci, tgeż to przerabiałam. Musisz przemeczyć ten czas, nie masz innego wyjścia. Jak mieszkasz w mieście gdzie jest basen to wykup sobie karnet, albo siłownia, albo biblioteka, albo biegi min.godzna, albo krzyżówki itd..... Musisz znależć sobie jakiekolwiek zajęcie, bo ciągłe myślenie i trwanie w bezruchu nic dobrego ci nie da. Wiem, wiem, fajnie się gada, ale rób cokmolwiek, byle robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sukces-em będzie.
Koledze to bym za bardzo nie wierzyła. A swoją drogą, to dziwne ze po tylu spędzonych chwilach ona jasno się nie określila. Na pewni wie żją kochasz. I co bierze cię na przetrzymanie? Brak jej odwagi spojrzeć prosto w oczy i powiedzieć w czym rzecz? Pokazujesz ją w samych plusach, ale nie wiem czy tak jest do końca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sorbetjagodowy
nie określiła się, bo się boi trochę reakcji faceta, trochę jego bólu a tak ma nadzieję, że "rozejdzie się po kościach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie twierdzi, że masz przestać o niej myśleć. To niewykonalne. Nie mamy wpływu na takie rzeczy. Tęsknisz, kochasz, jest CI źle- to normalne. Siedzi Ci w głowie bo ją kochasz i chciałbyś, żeby była przy Tobie. Chodzi o to, żebyś nic do niej już nie pisał , zajął się swoim życiem, znajdował sobie jak najwięcej zajęć. Myślę, że studia podyplomowe to dobry pomysł. No i karnet na siłownie czy basen- też fajne. To zawsze jakaś inwestycja w siebie, a nie bezczynne siedzenie i czekanie na lepsze czasy... P.S- nie nudzisz mnie. Mogę czytać i czytać- jak już chcę komuś pomóc lubię robić to na 100%- wczuć się w sytuację. Pisz do nas jak najwięcej i nie martw się, że komuś się znudzi czytanie Twoich postów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie twierdzi, że masz przestać o niej myśleć. To niewykonalne. Nie mamy wpływu na takie rzeczy. Tęsknisz, kochasz, jest CI źle- to normalne. Siedzi Ci w głowie bo ją kochasz i chciałbyś, żeby była przy Tobie. Chodzi o to, żebyś nic do niej już nie pisał , zajął się swoim życiem, znajdował sobie jak najwięcej zajęć. Myślę, że studia podyplomowe to dobry pomysł. No i karnet na siłownie czy basen- też fajne. To zawsze jakaś inwestycja w siebie, a nie bezczynne siedzenie i czekanie na lepsze czasy... P.S- nie nudzisz mnie. Mogę czytać i czytać- jak już chcę komuś pomóc lubię robić to na 100%- wczuć się w sytuację. Pisz do nas jak najwięcej i nie martw się, że komuś się znudzi czytanie Twoich postów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Dziś kiedy jest taki dołujący dzień na maksa to akurat nikt nie ma dla mnie czasu ze znajomych - próbowałem poumawiać się na jakieś wyjścia, ale wszyscy zajęci. Wiem, że nie ma co dawać wiary kumplowi, nawet jeśli miał dobre intencję, bo po tych 3 miesiącach nic nie wskazuje na to żeby miał rację. Nie bierze mnie na przetrzymanie i mieliśmy już kilka poważnych rozmów, z czego ta ostatnia była najdosadniejsza. Jeśli ktoś przestał Cię kochać, a praktycznie to powiedziała lub nie chce z Tobą być (tu wyraziła się jasno), to nie chce wracać do Ciebie. Nikt nie jest idealny, możliwe, że to jej nowe życie w jakiś sposób uzmysłowiło jej, że teraz może czerpać z niego pełnymi garściami, a ja ją w jakimś stopniu ograniczałem. Nie wiem tego. Różne myśli przychodzą mi do głowy. Po prostu było mi dobrze z nią i bardzo źle mi z tym, że to się skończyło. Co by się nie działo wiem, że zawsze będzie miała specjalne miejsce w moim sercu. Chciałbym żeby sobie jakoś uświadomiła, że mi zależało na jej szczęściu, nigdy nie chciałem jej skrzywdzić, jeśli tak to odebrała, to bardzo się myli. Gdyby była taka rzecz, która pomogłaby jej to zrozumieć i spojrzeć inaczej na nasz związek to oddałbym wszystko za nią. Ona nie znajdzie sobie kogoś takiego jak ja, teraz jak patrzę po tych wszystkich facetach, to znalezienie kogoś ogarniętego, troskliwego i niezawodnego nie jest wcale takie łatwe. Niech ona to w końcu zrozumie. Miesiąc ciszy z mojej strony może da jej coś do myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ernan pospolity
bo widzisz kobiety zazwyczaj kochają skurwieli co biją awanturują sie i chlają za ich pieniądze , sa wyjatki ale to rzadkosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Myślę, że to trochę zbytnie uogólnienie ;) Jej raczej nie imponowali tacy faceci. Zresztą miłości się nie szuka, ona przychodzi sama, wtedy kiedy się nie spodziewamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani pani 30...
Mark-pewnie pamiętasz moją histrię pisałam tutaj o tym jak Pan idealny który zrobiłby dla mnie wsz. zniknął bez słowa 2 mce temu. Jak juz napisałam tutaj 3 razy próbowałam nawiązac kontakt pisałam pytałam czy koniec zero odpowiedzi. Pojawił się na gg. napisałam ze ma usunąć mój numer gg bądz mnie zablokowac to bedzie dla mnie sygnał. Usunął ale na chwilę zaraz dodał z powrotem. W zeszłym tygodniu zadzwoniłam z innego numeru gdy mnie usłyszał rozłączył się...Od tego czasu powiedziałam koniec mam dosyć.Ja nie wiem co on tam sobie myśli. Ale Nie odzywam się już do niego 6 dzień. Dzisiaj byłam na gg wiec on był również to takie przesłanie do mnie (ja tak to odbieram) zobacz nie psizę do ciebie ,a jestem. I wiesz co zrobiłam?? usunełam swój cały profil gg i usunełam się zewsząd gdzie mógły mnie zobaczyć. znikłam i tego się bedę trzymać.. Nie zobaczy mnie nigdzie wiecej...Ja zrobiłam wczesniej wszystko co w mojej mocy.Koniec kropka! I daję sobie czas zero odzewu ogladania go itp. do końca października. Mam nadzieję,że przez ten czas się zdystansuję do całej sytuacji...jesli jeszcze nie...dam sobie kolejny miesiąc...az zapomnę! Może ty zrób podobnie?? Skoro ja potrafiłam podjąc taką decyzję (a wierz mi psychicznie cienka jestem:) to i ty to zrobisz) Spróbuj usunąć kontakty....i wszystko co ją przypomina....Powiesz ale zostanie w pamięci wiec rób wszystko by nie myśleć....A jesli już to zastanów się nad całoscią....pomyśl czy zawsze była taka idealna ? czy nigdy nie robiła niczego co cię denerwowało?? postaraj się analizowac wszystko a nie tylko te dobre chwile... Zobaczysz uda się!! I powiem ci jedno nie bój się ,ze jesli znikniesz utracisz szansę na jej ewentualny powrót. Wierz mi gdy bedzie chciała wrócić znajdzie cię na pewno bez obaw!! Trzymam kciuki za Ciebie dasz radę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani pani 30...
Powiem ci jeszcze jedno wiele czytałam podobnych temaów wiele widziałam na własne oczy... I sprawdzone jest to ,że takie narzucanie się odpycha jeszcze bardziej...Bo ty nie dałeś jej odpocząc zatęsknic...ona czuje ze cały czas ciebie ma.... I wiele osób mówi ,ze najlepszym sposobem jest zerwać całkowicie kontakt. I co dziwne jest wieksza szansa ,że wróci sama :) Ja powiem ci cos tak od siebie oczywiscie mój Pan ulotnił się bo go nieco uraziłam. I zauważyłam ,że jak pisałam prosiłam itp. nie było go nigdzie... Jak stopowałam na 3 tyg .Zaczał pojawiać się na gg gdy byłam ja i teraz wiem ,że czekał az znowu napiszę. Co robiłam? pisałam ..:P co się stało jak napisałam? znowu znikał :P i tak w kółko....Teraz znikam na amen. Zrób tak samo... A jesli nie wróci hmmm w takim razie sam się przekonasz ,że czego byś nie zrobił nie wróciłaby bo nie chciała..I taka jest prawda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdihjcfiowcvnloq
ja jestem w takiej samej sytuacji jak Twoja dziewczyna. mój facet też był taki. wypisywał do mnie dzień i noc, nie było dnia żeby nie czekał na mnie po pracy. ja go juz po prostu miałam dość. tylko że Ty wobec niej byłes w porządku, ale on mnie ciągle okłamywał. jest to człowiek bardzo niedojrzały. gdy sie z nim rostałam on nie dawał mi spokoju. zaczęłam o nim mysleć jak o psychopacie. szantażował mnie że sie zabije. uwierz mi że takim zachowaniem nic nie wskórasz. to ją odpycha wiem co mówie bo przerabiałam to. jeśli naprawde ją kochasz to pozwól jej odejśc. bo z Tobą bedzie sie tylko meczyc i nigdy nie bedzie szczęśliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rownież byłam w podobnej sytuacji jak Twoja dziewczyna. Moj zwiazek trwał 1,5 roku, M był zakochany we mnie jak wariat, moje kolezanki i rodzina mowila mi ze nie widzieli jeszcze zeby tak ktos kochal, bylo widac to na kazdym kroku, wpatrzony we mnie jak w obrazek, non stop czułe słówka, prezenty, bogate organizowanie nam (i tylko nam ) czasu itp. Na poczatku bylo mi fajnie, czulam sie wyjatkowa, odpowiadalam mu na mile gesty ale trwalo to moze 0,5 roku, pozniej zaczelam sie wykrecac od wspolnego czasu, szukalam rozmaitych wymowek zeby sie nie spotykac akurat w momencie jak on zaczal mowic o wspolnym mieszkaniu...wykrecalam sie czym moglam ale dalej wpajalam sobie ze go kocham i jestem zla osoba bo nie potrafie go docenic... mijaly kolejne miesiace a ja z dnia na dzien coraz bardziej sie meczylam, balam sie z nim zerwac bo rodzina powiedzialaby ze jestem nienormalna i ze nigdy nie znajde tak oddanego faceta...tylko ze ja juz zaczynalam rzygac tym oddaniem, koszmar polegal tez na sprawach lozkowych ostatnie pol roku zmuszalam sie do sypiania z nim, do dzis pamietam jak lezalam jak kloda na lozku z zamknietymi oczami i czekalam az "skonczy":( gdy do mnie przychodzil mialam ochote krzyczec ze nie moge na niego patrzec! ale nie moglam mu tego zrobic, bo wszystko z boku wygladało obrzydliwie idealnie... wkońcu peklam i sprowokowalam ogromna awanture zeby sie rozstac ( nie zeby to byla moja decyzja ale nasza) i udało sie! Minely moze dwa dni jak zadzwonil czy juz miedzy nami dobrze, myslalam ze zwariuje, plakalam w domu bo szkoda mi bylo go i tego zwiazku, balam sie ze Bog mnie ukara i juz zawsze bede sama za to co mu zrobilam...nie mogl uwiezyc ze nie chcem, napieral na mnie, prowokowal spotkania, wysylal kwiaty, czułam sie jak w wiezieniu.... Pewnego wieczoru bylismy na jednej dyskotece (niby przez przypadek) spotkalam tam starego znajomego, troche wypilam i postanowilam "pokazac" mu ze to KONIEC. Zaczelam sie z tamtym calowac na jego oczach (tak , wiem okrutne), znajomi mi powiedzieli ze M wybiegl z lokalu, potem ze ma depresje, ze nie chce mu sie zyc... A ja ? hmmm wdalam sie w pierwszy w zyciu swiadomy romans , wlasnie z tym na balatech spotkanym, czułam ze zaczynam odzywac, potem mialam jeszcze kilku chlopakow a w jednym zakochalam sie do szalenstwa i tak jest do dzis... na wspomnienie M (mimo ze uplynelo 4 lata) do tej pory robi mi sie niedobrze! to uczucie silniejsze odemnie i zdrowego rozsadku, niewiele osob potrafi mnie zrozumiec ale nie zycze nikomu obsesyjnej milosci a niestety za taka wlasnie uwazam Twoją Mark:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Byc moze ona tak ma,jak jest napisane w poscie xHani. Nie wydaje mi sie,zeby moje uczucie do niej ocieralo sie o obsesje, to prawda ze bardzo ja kochalem i kocham i udowadnialem jej to na kazdym kroku ale jej to odpowiadalo przez dlugi czas. Dopiero potem cos sie zmienilo. Jesli mi na niej zalezy to jedyne co moge zrobic i powtarzam to po raz nty - przestac sie odzywac. I tego bede sie trzymal. Nie chce zeby myslala o mnie jak o jakims nagabywaczu ktory ja meczy. Zechce to sama sie odezwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kołowrotek na zakręcie
A jak się Odezwie? Musisz być przygotowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Odezwac to sie pewnie odezwie,chociazby w sprawie tych rzeczy.Wiem,ze wtedy nie moge nic wspominac apropos nas tylko skupic sie na zalatwieniu sprawy.Raczej watpie w to zeby odezwala sie i chciala porozmawiac na powaznie o naszym zwiazku albo o jego ewentualnej przyszlosci - na pewno nie teraz,moze za jakis czas,ale dla niej to raczej temat zamkniety. Gdyby tak sie stalo to nie zgrywalbym sie,nie udawal kogos innego tylko powiedzialbym jej to co czuje i mysle,to co ona sama juz dawno wie. Mysle ze nawet ten miesiac nie odzywania sie moze co najwyzej sprawic, ze czasami sie spyta sama z siebie co u mnie,ale to maks. Mysle, ze jesli bedzie chciala wrocic, to dopiero za dluzszy czas, liczony w miesiacach a nie w tygodniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kołowrotek na zakręcie
Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Powiedzcie szczerze - ktos widzi jeszcze jakas szanse na to zeby wrocila? Jesli jest nawet cien szansy to co mialbym zrobic zeby sprobowac to wykorzystac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
makr09- ja widzę cień szansy,ale tylko cień. Może w samotności pomyśli, zrozumie. Nie zadawaj pytania, co możesz zrobić, żeby wróciła. Przestań wreszcie! Czekaj i tyle. Zyj swoim życiem, na razie nie ma WAS i najprawdopodobniej nie będzie. Jest szansa, ale to ona musi Ci o tym powiedzieć. Ty przestań się użalać, stań na nogi i nie płaszcz się przed nią. To tyle. Co więcej chcesz zrobić? Pisać? Dzwonić? Obiecać , że będzie miała więcej przestrzeni , a Ty nie będziesz taki troskliwy,kochający? Przestań. Proszę Cię. Jeśli odezwiesz się do niej pierwszy-zepsujesz wszystko to, co próbujesz odbudować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Nie odezwe sie pierwszy,chociaz tyle sobie obiecalem i bede sie tego trzymal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Witaj, Mark, Ja też myślę, że jest cień szansy. Ale nie powinieneś się odzywać - zwłaszcza, że zerwanie nastąpiło w wyniku "zagłaskania na śmierć" dziewczyny... Ja też po tamtym ostatnim mailu (koniecznym, żeby wyjaśnić pewne sprawy) juz się nie będe odzywać. Wiem, że on się odezwie - w rozmowie i smsie wysłanym krótko po rozstaniu obiecał napisać dłuższego maila, gdy będzie gotowy. Ja sama zabroniłam mu prób spotykania się przez najbliższe miesiące, a wiem, że on by wolał - zawsze wolał się spotkac i porozmawiać, niz pisać. (Nie telefonowalismy prawie nigdy, jak już to smsy.) Próbuję traktować wszystko, co wydarzyło się do rozstania jako rozdział zamkniety. Trzeba będzie otworzyć nowy rozdział. Na 99 % "koleżeński" (jak pisałam, czeka nas wspólna praca), myślę, że jest 1% szansy że taki jak kiedyś... Ale nawet jeśli, to nie teraz, tylko pewnie za kilka miesięcy albo za rok. Ewentualnie znowu przejdziemy drogę od koleżeństwa do czegos większego. Ale staram się nie robić sobie żadnych nadziei tylko otworzyć się na to, co los przyniesie. Ponoć w podejmowaniu postanowień o diecie albo ćwiczeniu pomaga zobowiazanie się tego w kilka osób. Dołączam Marku do Ciebie w zobowiązaniu o niepisaniu i trzymam kciuki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Oczy z guzików - dziękuję i również Cię wspieram, najważniejsze że rozstaliście się jak dorośli ludzie,z klasą. Mi tego zabrakło i straciłem przez to zarówno dużo szacunku w jej oczach jak i swojej godności i tym samym znacznie opóźniłem tą fazę, w której wchodzilibyśmy w koleżeńskie stosunki. W ciągu dnia zdarzają się różne fazy, w których albo jest mega dół, albo czuję się trochę lepiej. Ja o ile miałem w sobie dużo nadziei wcześniej, o tyle teraz pozostały jej marne ochłapy, pewnie dlatego ostatnio nasiliła się ta "dołująca" faza. Trzeba czekać i tyle, tak jak sama napisałaś - Ty i ja nie mamy większego wyboru. Ja chciałbym się w końcu wziąść za siebie, zmienić pracę, poćwiczyć trochę, zobaczymy co z tego wyjdzie. Narazie to wszystko plany, a jak przychodzi do ich realizacji to brakuje mi motywacji i tym samym oddalam od siebie zarówno ewentualną perspektywę zmiany postrzegania mojej osoby przez otoczenie i nią, jak i możliwośc poczucia się lepiej samemu ze sobą. Chciałbym, żeby jak mnie zobaczy za jakiś czas coś ją ukuło, że "kurde,straciłam takiego fajnego, ogarnietego i, dbającego o siebie, konkretnego pewnego siebie faceta". To by dopiero była satysfakcja :) Dobrze, że przynajmniej staram się już smęcić tylko na kafeterii, a nie pośród ludzi ;) 2gi dzień ciszy mija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Tak, muszę mu przyznać, że wszystko tak urządził, żeby jak najmniej bolało, żebym nie czuła się winna ani poniżona. Z odwagą, szczerze, otwarcie, a zarazem taktownie i delikatnie, wiem, że było to dla niego bardzo trudne. Jedyny minus takiej sytuacji jest taki, że tym bardziej tęsknię i idealizuję sobie to, co było, i pragne jego powrotu... Nie mogę sobie powiedzieć "ale świnia, dobrze, że skończyła się moja męka, teraz ruszam na łowy na fajniejszego faceta", bo to nieprawda. Trzymam Marku kciuki za Twoje postanowienia - też mam teraz całą listę rzeczy do nadrobienia, na które gdy człowiek jest w związku, nie ma czasu. Zagłusze tęsknotę i przy okazji może zrobię z siebie "lepszy model" ;-) Czego i Tobie szczerze zyczę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×