Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zosia samosia pucosia

zamieszkalam z facetem i to koniec

Polecane posty

Gość zosia samosia pucosia

byliscmy razem ponad 2 lata. mieszkamy ze soba pare miesiecy a ja mam dosc. wczesniej wszystko bylo ok. teraz widze, ze "my" to kompletna porazka. musze zerwac, ale wjebalam sie w to wspolne mieszkanie i mamy umowe jeszcze pol roku :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BOlimnietooo
a co szmatoa .?? co CI NIE Pasuje??? nie nawidze takich scierwa jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cccccoo
a co jest nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anikaaaaa
jejku ale dlaczego porazka? nie mozecie sie dogadac? normalne ze jest inaczej i nie idealnie jak myslałas ale przeciez zycie to nie bajka:( spróbojcie pogadac ze soba o co chodzi co was boli...no chyba ze przestałas go kochac bo nie spuscił deski klozetowej :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
niby wszystko ok. ale po prostu nie pasujemy do siebie. teraz widze, ze nic nas nie laczy. moze jedynie powierzchownie. pochodzimy z 2 roznych swiatow. :/ ale on tego nie widzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
po prostu juz nie jestem z nim szczesliwa. nie kocham go. szkoda ze musialam to dostrzec dopiero po wspolnym zamieszkaniu razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anikaaaaa
ale kochasz go??? nagle po 2 latach nic was nie łaczy??? no włąnsie tak ejst jak zwiazek opiera sie an randkach, kinach, spacerkach i seksie... a jak przychodzi normalne codzienne zycie to kicha:/ jesli byscie sie anprawde kochali to nie ma bata aby we wspólnym mieszkaniu sie nie dogadac....co mozna robic az tak zle aby nie móc sie poprawic? nagle macie inne hobby innych znajomych i zainteresowania? to co was łaczyło przez te dwa lata??? ale w sumie mzoe dobrze ze teraz sie roztaniecie a nie po slubie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cccccoo
lepiej teraz niż jeszcze później. A cóż to za umowa, że nie możesz się wcześniej wyprowadzić? I z jakiego świata on pochodzi a z jakiego ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
umowa z wlascicielem mieszkania jest na 12 mc. a ja po prostu nie mam o czym z nim gadac. nie wiem. wczesniej wieczorem wychodzilismy razem, pomieszkiwalismy u siebie, niewiele sie w tym temacie zmienilo. teraz tylko wszystkie noce spedzamy razem. chodzi o to, ze ja wieczorem ide biegac, a on napieprza cowieczor w strzelanki. wczesniej to by poszedl pobiegac ze mna, a teraz? szkoda gadac. pozatym nasze rodziny, wychowanie to dwa swiaty. nie chce tu wchodzic w szczegoly, ale to naprawde duuuuuza przepasc. myslalam, ze on jest inny, ale jednak wychowanie to duzo. plus to, ze on nie ma ambicji. nie ma wyksztalcenia. teraz widze, ze roznimy sie tez w tym, ze ja jestem ambitna i osiagne wszystko czego zechce, bo wierze w siebie i takie tam bezedury. a jemu wystarczy komp i swiety spokoj. jesli mowic o odleglych planach to cos w stylu, ze ja darze do tego by miec wlasna chate, zajebista robote i wakacje 2x w roku. chce cos osiagnac. a jemu wystarcza pensja 2000zl i nawet nie mysli o czyms wiecej. i on sie nie zmieni, nie winie go za to. to tylko mi sie oczy otworzyly. nie bede szczesliwa z nim i tyle:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość białepółpantoflaki
Ty dążysz do przodu a on Cię ogranicza - taka jest prawda. Nie ma sensu robić wymówek, odnośnie 2 lat - fakt długi czas, mogłaś wcześniej coś dostrzec, no ale trudno lepiej teraz już za kolejne 2 lata. Uciekaj od niego nie jesteście dla siebie, jeśli zdecydowałabyś się zostać to cały trud utrzymywania związku, życia codziennego (od robienia zakupów, po planowanie finansowej przyszłości waszych dzieci) spadnie na Ciebie. Twój facet się nie zmieni, może jeśli będziesz mu wierciła dziurę w brzuch na krótki czas dla świętego ( w jego pojęciu) spokoju i byś się nie czepiała zacznie wykazywać jakieś chęci ale o inicjatywie z jego strony nie ma mowy. Nie pasujecie do siebie trudno, zostaje Ci tylko próba zakończenia tego związku z godnością. Jak znam życie on nie zrozumie nawet tego dlaczego odeszłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
dokladnie... a mi jest glupio. bo nawet nie moge mu powiedziec dlaczego. jak by to brzmialo? nie kocham cie, bo nie skonczyles studiow? nie zarabiasz? mama cie wychowala inaczej niz moja mnie? eh:/ nie wiem jak to zakonczyc. czy czekac pare miesiecy, az zakonczy sie umowa o mieszkanie, czy rozegrac to teraz? ale wtedy chyba i tak bedziemy ze soba mieszkac do konca, a atmosfera bedzie nieznosna... chyba przecierpie do wiosny i wtedy sie z nim rozmowie. skoncze studia w czerwcu i sie wyprowadze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość białepółpantoflaki
Na Twoim miejscu w tej sprawie wykazałabym zdrowy egoizm. Weź go na rozmowę, postaraj się w najbardziej przyswajalny dla niego sposób wytłumaczyć, dlaczego nie chcesz z nim być. Powstrzymaj się jednak od sformułowań, "bo nie masz mgr przed nazwiskiem, bo Twoje hobby to gry komputerowe, bo za mało zarabiasz" on tego nie zrozumie. Uzna Cię za wyrachowaną materialistkę, wśród Waszych znajomych wyrobi Ci opinię zimnej suki wykorzystującej facetów, która bez powodu zrzędzi. Wiem co mówię. Kilka lat była w podobnym związku, wydawało mi się, że kocham tego człowieka, całe LO, cały licencjat ze sobą byliśmy. Myśleliśmy na poważnie o ślubie, mieliśmy potem zamieszkać z jego matką w jej duży mieszkaniu. Moi rodzice bardzo go lubili. Ale potem jak pojechała do "wielkiego miasta" kontynuować studia. On pracował w naszym małym miasteczku, zrobił lic zaocznie. Jemu to wystarczało, nędzne wykształcenie, niewielka pensja, mieszkanie kątem u matki. Słowem zero ambicji, kiedy go namawiałam na zmianę pracy na lepszą, dokończenie studiów, słyszałam tylko, że to nie dla niego, że po co mu to, że trzeba by dojeżdżać codzienne do pracy 40km, że mu się nie będzie chciało rano wstać, a w weekendy to on chce odpoczywać po pracy ( oczywiście z piwem w ręku w najlepszym razie przy grillu!!). A mi z każdą nastopna wizytą w domu klapki coraz bardziej spadały z oczu, i nie chodzi o to, że on był zły. Był porządnym, kochającym facetem, na każdą rocznicę, urodziny były kwiaty itp. Tylko co z tego jeśli mi to nie wystarczało. Chciałam mieć kogoś, kto byłby dla mnie katalizatorem napędzającym do działania, a nie misia-flegmatyka. Zerwałam z nim w końcu, on w szoku, jego matka w szoku, moi rodzice w szoku. Nikt nie zrozumiał moich pobudek, przyodziali mi łatkę "pojechała do dużego miasta i w dupie jej się poprzewracało" może i mi się przewróciło, ale wiem jedno ja już nigdy nie będę taka jak kiedyś. Jam pisał Żeromski : "ja już za dużo wiem i za dużo potrzebuję". I wcale nie czuję z tego powodu wyrzutów sumienia. Ale się rozpisałam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
kurcze no widze, ze dokladnie mnie rozumiesz. dzieki za wsparcie:) u mnie jest jeszcze ten feler, ze moi rodzice strasznie sie sprzeciwiali zebysmy razem zamieszkali,ale ja sie oczywiscie uparlam. i teraz po prostu boje sie ich reakcji. wole uciec pokatnie, wyjechac w przyszlym roku zagranice dokonczyc studia i tak automatycznie uciac ten zwiazek:/ jestem tchorzem strasznym:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
jeszcze tak dla zobrazowania: ja ciagle narzekam na swoj kierunek studiow, wydaje mi sie ze jest gowniany, ciagle zapisuje sie na jakies kursy zeby jakos swoje "cv wzbogacic". ucze sie jezykow. no staram sie coskolwiek zrobic. wiadomo, jestem leniem i mi sie nie chce, ale umiem sie kopnac w dupe. po prostu ciagle mi malo, mam takie poczucie, ze nie robie nic ambitnego, nic waznego. to mnie motywuje do podejmowania wyzwan. a on nie ma czegos takiego. ja mam 24/7 poczucie, ze jeszcze za malo tego wszystkiego. ze jestem zwyklym szarym czlowiekiem. ze tyle chce i moge osiagnac. i czasem lapie przez to dola. a on zawsze beztroski, mimo tego, ze (niestety) nawet w polowie nie osiagnal tyle co ja... eh:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość białepółpantoflaki
Mi moi rodzice wypominają ten zerwany związek do dziś. Po owym facecie spotykałam się jeszcze z 3 innymi. Na każdego patrzyli groźnym wzrokiem. Dosłownie przy każdym rodzinnym spotkaniu wypominają mi moją głupotę " miałabyś teraz wszystko, męża, dzieci, własne mieszkanie a nie 20-letni kredyt ". Dla nich to wprost niepojęte, że chciał czegoś więcej niż w wieku 26lat posiadanie męża, 2 dzieci i pracy w urzędzie. Przywykłam do tego i jakoś to znoszę. Fakt mam teraz kredyt, ale mieszkam tylko z facetem i nikim z jego rodziny, dzieci nie mam bo na razie mieć nie chcę. Jestem po prostu inna. Mój obecny facet to zupełne przeciwieństwo pupila moich rodziców. Skończył 2 kierunki, teraz robi podyplomówkę, ma dobrą pracę i zaczyna rozkręcać własny interes. Jest typem człowieka, który nie usiedzi na miejscu, nigdy się z nim nie nudzę. Motywuje mnie do działania, nie jest bezkrytyczny, jest szczery do bólu. Rodzina uważa, bo za skończonego materialistę, nie podoba im się, że pochodzi z innego środowiska, jest przebojowy i ma twardy charakter, to typ dominującego samca ale w zdrowym tego określenia znaczeniu. Zupełnie inna bajka niż mój eks. Autorko jeśli nie chcesz się narażać na przygryzanie rodziców chyba rzeczywiście nie ma się co wbijać do ich mieszkania, może mogłabyś liczyć na wsparcie koleżanki, rodzeństwa. Pozostanie z facetem nie jest dobre, a taki układ wspólnego mieszkania po rozmowie, to już zupełny nonsens. Może przenieś się do akademika jeśli jeszcze studiujesz. W każdym razie życzę Ci powodzenia, walcz o siebie. Z pewnością spotkasz kogoś kto będzie dla Ciebie odpowiedni.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
tak sie sklada, ze studiuje 300kmod rodzicow wiec to nie problem. nie mieszkam z nimi wlisciwie od 3 lat. :) nie wiem co zrobic. to nie takie proste wszystko. w mieszkaniu jest tyle gratow moich, nawet mebli. to nie takie hop siup:/ rodzicow poinformuje na pewno dlugo po fakcie. heh pewnie juz po przeprowadzce, jak wszytsko bedzie definitywnie skonczone.. ciezko:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anikaaaaa
a ja nie rozumiem.... dla ciebie 2000 zarobku dla faceta to mało? wydaje mi sie ze myslisz tylko o pieniadzach i wykształceniu. wczesniej tego nie widziałas i nie wiedziałas??? nie przeszkazdało ci to tylko tak angle teraz? mnie sie wydaje ze to ty nie ejstes gotowa do zycia w zwoazku i mieszkania z facetem, nie obraz sie ale tak mysle... bo życie nie polega na wakacjach dwa razy do roku jak sama napisałas tylko włąnsie na tym zeby zcasami kazdy sie zajał tym co lubi (moze nie ma ostatnio ochoty biegac) moze włąsnie mu dobrze w domu z toba i ma dosc ciaglych randek i spotykania sie. Tak samo kwestai wychowania... powinnas wczesniej to widziec ze jest inaczej wychowany ale tutaj sie sparwdzaja słowa ze podzcas randkowania człowiek sie nie pozna z drugim...nigdy. Dopiero wspolne mieszkanie nam uswiadamia w co sie wpakowałysmy... nie próbowałas z nim pogadac co cie boli i nurtuje? Wiesz jak jeste staka pewna sebie to zostaw go a awidzez e ty sie boisz...co mu powiem itd przeciez poradzisz sobie w zyciu... jak sama powiedziałąs

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aquariuss
akurat to że poruszyłaś kwestie zarobków to nie dobrze, reszta jak najbardziej ok. Ja bym nie chciał z Toba zyć, bo musisz mieć wszystko ZAJEBISTE, ale ŻYCIE NIE JEST ZAJEBISTE szczególnie razem. Może on nie może się uczyć, dalej skoro mało zarabia? Chociaż jak siedzi przed kompem to możliwe masz racje nie stara się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anikaaaaa
włansie a co bys powiedziałą jakby wogóle nie zarabiał albo starcił prace albo smiertelnie zachorował??? jejku dziewczyno ogarnij sie z tego co piszesz to ty po prostu myslisz tylko o sobie jetses zwykła egoistka... jak cos nie pasiło to 2 lata temu mogłąs tak zrobic... zrobisz co bedziesz uwazała ale zastanów sie czy ty jestes taka idealna>>>??? a oczekujesz od niego idealnego zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
ale wy nie rozumiecie. tu nie chodzi o to, ze on zarabia tyle a tyle. itd tylko o to, ze latwo osiada na laurach i nie dazy do tego by bylo mu lepiej. wystarczy mu to co jest. a ta kasa to tylko taki przykald. bo ja nie chce mieszkac w kawalerce do konca zycia i zarabiac 2 tys zlotych. chce miec dzieci, zapewnic im dobre wyksztalcenie i warunki. czy to tak trudno pojac? nie chce byc jedyna ambitna w tym zwiazku. i nie pragne nie wiadomo czego. tylko jak 2 rok z rzedu nie jedziemy na wakacje nigdzie bo on nie ma kasy to mnie to troche boli, bo wiem ze inny czlowiek wzial by sobie dorywcza robote zewby wyskrobac 1000zl (to tylko miesiac pracy!) i pojechac na wakacje, gdyby chcial. te wakacje to tez tylko przyklad..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
moi kumple w wolnych chwilach potrafia roznosic ulotki zeby dorobic pare groszy an cokolwiek. jak sie chce to mozna wszystko osiagnac. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki: No pewnie, ze masz rację! Tu nie chodzi o zarobki tego pana. Każda rozsądna kobieta powinna racjonalnie myśleć wybierając przyszłego ojca swoich dzieci. Tu chodzi o perspektywy, o to, czy kandydat na partnera dobrze rokuje na przyszłość. Takie rzeczy wyczuwa się intuicyjnie, gdy minie faza bezkrytycznego zakochania. Jestem pewna, że gdyby tylko opisywany pan miał w sobie jakąś iskrę, energię ... to mógłby być w tej chwili nawet bezrobotny! Autorce nie przeszkadzałoby to. Pod warunkiem, że ten pan miałby w sobie jakiś potencjał, chęć by ze swoim życiem coś robić. Takich mężczyzn wspiera się, niezależnie od tego, jaki jest ich stan materialny. To jakaś epidemia, że młodzi mężczyźni są coraz bardziej ciamajdowaci. Na szczęście nie wszyscy. Autorka ma przynajmniej odwagę, by zauważyć to zanim urodzi dzieci. I zaprzęgnie się do pługa, by je wychować, zarobić na rodzinę, w przerwach opierając bawiącego się przed monitorem znudzonego małżonka. Fascynują nas ludzie, którzy mają pasje, hobby, zainteresowania. Choćby i szydelkowanie ;P Czy tyjący przed komputerem "narzeczony" jest jakąś podnietą dla młodej ambitnej dziewczyny? Czy jest w nim coś podniecającego? Jak będzie wyglądać ich życie za rok, za 5, 10 lat? Uciekaj dziewczyno, nie czekaj na koniec umowy wynajmu. Nie wyobrażam sobie pozostawania pod tym samym dachem z osobą, która Cię irytuje. Zwłaszcza, ze nic do niego inengo nie czujesz, prawda? Jeśli chcesz być uczciwa, bądź taka do końca. Jemu też dobrze to zrobi, bo będzie miał szanse spotkać inną kobietę. Np. taką, której wystarczy do szczęścia związek z "jakimkolwiek" mężczyzną :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponetny marianek78
zosia samosia pucosia czlowieku ty go po prostu nie kochasz i przestan mydlic oczy,wiesz na czym polega milosc?ja bym cie w dupe nie chcial kopnąć nawet,po co z nim zamieszkalas?skoro jestes taka ambitna to zapierdzielaj sama i sie wyprowadz ,boze z takim typem czlowieka jak ty nigdy bym sie nie chcial zwiazac , cholerna egoistka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ehhhh....
Dlatego właśnie czasem dobrze jest razem pomieszkać... Wtedy nagle otwierają się oczy niektórym zakochanym i zaczynają dostrzegać partnera takim jakim jest, a nie jakim go sobie wyobrażają... :) Co do wspólnego mieszkania - jeśli znajdziesz kogoś na zastępstwo w kontekście wynajmu, to jesteś w stanie wcześniej zerwać umowę. Przeczytaj ją jednak ze dwa razy, żeby zrozumieć dokładnie co się zadzieje w przypadku rozwiązania umowy. Nie wiem z kim podpisywałaś tę umowę (osoba fizyczna, biuro?) - ale zawsze istnieje możliwość rozwiązania jej. Zamiast uważać, że sprawa jest z góry przegrana - poszukaj rozwiązań. Możesz też porozmawiać ze swoim facetem, co Ci się nie podoba i powiedzieć, że chcesz się wyprowadzić. Może on kogoś ma, z kim może dzielić koszta wynajmu? A może to go zmobilizuje do zmiany? Co Ci szkodzi sprawdzić..?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no bo zawsze się trzeba starać
ja też przeżyłam lekkie rozczarowanie ale właśnie samo nic się nie zrobi. Zamieszkiwanie razem powinno być po to żeby się nauczyć żyć razem a nie żeby sprawdzać czy jesteście dopasowani. jeśli uważasz wasz związek za mało aktywny to zrób coś żeby uaktywnić go, wyjdźcie na randkę, umówcie się że co jakiś czas wychodzicie gdzieś że macie na przykład piątek dzien biegania i tak dalej. Różnice w wychowaniu będziesz miała praktycznie z każdym innym facetem z którym się zwiążesz więc to nie jest argument. Ja w moim czegoś nie lubię, a on we mnie też czegoś nie lubi. Powinniście zacząć rozmawiać o tych twoich bolączkach, no chyba że już całkiem go skreślasz. Mówisz że nie wiesz co mu powiedzieć więc widzę że z komunikacją u was kiepsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie... ;) Wszyscy tzw. mężczyźni, podobni do Twojego współlokatora będą mieć określone zdanie na Twój temat. Według nich, jeśli kochasz - będziesz ślepo wpatrzona w pana i władcę. I podziwiać go będziesz bezgraniczne. Za sam fakt, że z Tobą jest :D A jeśli chcesz czegoś więcej, tzn. że jesteś wyrachowaną suką, skoncentrowaną na wygodzie materialistką. :)) To komiczne, właściwie żenujące.... Związek dwojga ludzi to również pokrewieństwo umysłowe, wspólne rozmowy, spędzanie czasu w interesujący sposób, plany na przyszłość, dążenia do zmian. Na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
eh niektorzy mnie nie rozumieja, no ale nie dziwie sie. wychowanie: on pochodzi z bardzo ubogiej rodziny, co samo w sobie nie ma nic do rzeczy, ale... oni sa tacy zdziebka patologiczni. nie sa zli, ale po prostu sa klase nizej ode mnie i mojej rodziny. nie chce sie wywyzszac itd, nie chodzi nawet o to, ze mieszkaja naprawde w slumsowatej dzielnicy, w sypiacej sie kamienicy, ale o to ze np nie krepuja sie przeklinac przy mnie. chodza w samych majtach. itd itp.. sa bardzo prosi.. wrecz prostaccy. a zreszta. nie mam ochoty juz sie rozpisywac na ten temat bo tylko nieliczni mnie rozumieja. i widzialy galy co braly. moj problem. tyle, ze ja chyba z rok juz mu jojcze zeby sie zmienil, szukal lepszej pracy, zaczal chodzic ze mna na basen, do teatru itd. pomaga na JEDNO wyjscie. ludzie sie nie zmieniaja chyba:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
No przecież ja się starałam, chciałam zeby było nam razem dobrze, ale jak przychodzę do domu i widzę coś takiego, to ręce opadają :( http://www.voila.pl/079/inrzk/?1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia samosia pucosia
aha pomoglo. zaczal mnie zabierac gdzies. tzn ja mowilam, zebysmy gdzies wyszli a on sie godzil. staral sie, ubral nawet raz koszule:D ale skonczylo sie po miesiacu. (i bylo to wtedy gdy powiedzialam, ze chce sie rozstac) wiec:/ eh:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponetny marianek78
napisalas ze go nie kochasz ,to prawda? czy za chwile napiszesz calkiem odwrotnie albo ze nie wiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×