Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cechna

Miałam termin na kwiecień 2011 - ale straciłam to dziecko :(

Polecane posty

Gość klosowa
agniesiulka, bede sie modlic za Was o szczesliwą ciążę.... nie trać nadziei! tule do serca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klosowa
agniesiulka, tak sobie mysle, czy miałas robione badania na przeciwciała cytomegalii. Objawy przeziebienia, które opisałas moga wskazywac na wirusa cmv. We wczesnej ciazy moze on powodowac niestety poronienie. Cytomegalia jest choroba wirusową, zakaźną, wieku dzieciecego. Jeśli dorosły nie przechorował jej w dzieciństwie to moze potem. Piszesz, ze masz małe dziecko. Mogłas sie zarazic, Ty i mąż od niego. cytomegalia nie zawsze daje objawy i moze przebiegac bez nich, wiec po małej mogło nie byc widac. Pisze, bo ja miałam ta chorobe. Skierował mnie gin na okreslenie przeciwciał cmv, gdy planowałam ciaze. Jakie było moje zdziwienie, gdy wyszło ''choroba w pełni'', a ja ostatni raz przeziebiona byłam ok. 1 roku przed. Musiałam odłożyć starania, do momentu, gdy przeciwciała zaczeły spadac. Jesli tak było, to mozesz byc teraz spokojna, bo przechorowanie daje odpornosc i nawet jak znów załapiesz w ciąży, to masz juz przeciwciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klosowa nie wiem, czy jeszcze tu zajrzysz :) nie było mnie tu dawno, bo myślałam, ze temat już umarł :) oczywiscie robiłam cytomegalię, okazało sie, że jestem zdrowa. zresztą robiłam dużo badań, które nic nie wykazały... amazonka dziękuję :) w niedzielę kończę 22 tc. początek był kiepski, bardzo kiepski. w 5tc jechałam z obfitym krwawieniem do lekarza cała zapłakana, będąc przekonana, że już po wszystkim, ale okazało się, że wszystko jest w porzadku i dzidzia sobie radzi :) dostałam leki, plamiłam do 12tc, całe 3 m-ce przeleżałam w łóżku. kiedy w końcu wstałam nie mogłam zejść normalnie ze schodów, takie miałam zakwasy ;) ale wszystko dla drobinki... ta ciąża jest zupełnie inna od pierwszej... żyję od wizyty do wizyty, od usg do usg, nie ma w niej euforii, choć nie powiem, za każdym razem, gdy drobinka kopnie, nieśmiało się uśmiecham i dziękuje jej, że daje mi znak, że jest tam, i że żyje... dobitne słowo... ale każda aniołkowa mama wie, jak ważne i cenne... teraz gdy czuję ruchy jest też ciut lżej, jednak przychodzą takie głupie myśli, że może wczoraj były silniejsze... ale nic na to nie poradzę... te myśli błądzą po mojej głowie... nie chcę ich, ale pojawiają sie w różnych momentach... za 5 dni usg połówkowe. może uda się zobaczyć, kto tam mi w brzuszku baraszkuje :) a za 2 tygodnie zacznie przyjeżdżać do mnie raz w tygodniu położna rodzinna. nawet nie wiedziałam, że takowe istnieją :) w moim przypadku to nawet wskazane, bo 4 tyg do kolejnej wizyty ciągną mi się niemiłosiernie. będzie przywozić urzadzenie do podsłuchiwania serduszka, no i wszelakie wątpliwosci będziemy rozwiązywać "na bieżąco", mimo, że mój lekarz jest 24/7 pod telefonem, to niekiedy mi głupio do niego dzwonić, no i nie wszystko przez telefon da sie załatwić... a więc żyję nadzieją... musi się udać ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
droga matko k i j zanim usuną twój post postanowiłam jeszcze cię uświadomić. podpaska nie ma serca, nie ma rączek, nóżek... jesli nie wiesz na jakim etapie rozwoju jest dziecko w 12tc, to proszę zerknij na poniższy link, doedukuj się w tej kwestii, a potem pisz z rozsądkiem, a co ważniejsze z poszanowaniem uczuć i emocji drugiego człowieka. pozdrawiam. http://www.mamazone.pl/kalendarz-ciazy/pierwszy-trymestr/tydzien-12.aspx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klosowa
Agniesiulko, tak sie ciesze, ze nosisz pod sercem nowe życie. Wzruszyłam sie bardzo czytajac Twój topic i Twoja opowiesc-historię życia malenkiego aniołka. Z ta cmv napisałam, bo to przechodziłam i myslałam, ze moge Ci pomóc. Wierze, ze Ci sie uda i bedziesz trzymała w ramionach swoje ukochane malenstwo. trzymaj sie kochana dzielnie! bede sie modliła za Was. znam ta piosenke, która miałas kiedys w stopce... jest piękna... pozwolisz, ze wkleje do niej link, moze którejs dziewczynie pomoze... http://www.youtube.com/watch?v=xzYVl8jM0S0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klosowa "w cieniu Twoich rąk" to moja ulubiona piosenka tgd :) choć tak samo lubię "czekam chwili" ;) dziękuję za wszystkie dobre słowa oraz za porady dotyczące cmv :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klosowa
a ja chyba wszystkie ich piosenki lubię :) Płyta "wiara czyni cuda" jest świetna! A i ta na której jest Golgota jest bardzo dobra :) Pogłaskaj brzuszek ode mnie. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguleczka
klosowa więc ciagną nas te same klimaty :) brzuszek na pewno pogłaskam :) dzięki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam kobietki...czy ja moge tu do Was dolaczyc? Ja swoje dzieciatko stracilam w Wigilie zeszlego roku! Nie zycze nikomu takich swiat...mialam termin na 20 lipca 2011, dzis moja dzidzia mialaby juz 3 miesiace...nie radze sobie ze strata malenstwa. To byla moja pierwsza ciaza...niedlugo minie rok od zabiegu lyzeczkowania, moj narzeczony chce sprobowac ponownie...ja sie boje bo jesli drugi raz mialabym stracic dziecko to po prostu nie przezyje tego...mam slaba psychike.. Moja dzidzia miala 9 tygodni jak mi ja usunieto...dzidzius obumarl...nie dal sobie rady...od poczatku bylo nie tak z moja ciaza..od 4 tygodnia bralam duphaston ale nie pomogl...mam niedoczynnosc tarczycy ale leczona...mialam na czas ciazy zwiekszona dawke euthyroxu...czesto mysle o tym dlaczego...najdziwniejsze jest to ze nie planowalismy dziecka, zylismy na walizkach...gdy dowiedzialam sie o ciazy mieszkalismy u jego rodzicow ktorzy od poczatku mnie nie zaakceptowali...przezywalam ogromny stres...to tez moglo wplynac...potem wywalili nas z dnia na dzien z domu ot tak...mimo ze dokladalismy sie...zamieszkalismy na chwile u mnie potrzebowalismy chwili zeby gdzies przemieszkac bo szykowal nam sie wyjazd za granice. Robilam wszystko by dbac o ciaze...bylismy w szoku jak zrobilam test...ale potem sie cieszylismy...ja czulam sie wrecz jak bogini...nigdy nie zapomne tych 2 miesiecy kiedy rodzilo sie we mnie zycie...to byly mimo stresow najpiekniejsze 2 miesiace zycia. I teraz tak...obwiniam siebie za to co sie stalo...dopiero kilka dni temu o tym przeczytalam ba forum i zdalam sobie sprawe ze byc moze sama przyczynilam sie do smierci maluszka! Otoz...w czasie ciazy...wstyd troche pisac ale mialam taka ochote na sex i tak wrazliwe piersi ze po prostu chocbym chciala to nie moglam sie powstrzymywac od sexu...to bylo silniejsze ode mnie jakby diabel we mnie wstapil...wrecz sama rzucalam sie na mojego faceta. Orgazm jak wiadomo powoduje skurcze macicy...do tego partner piescil mi czesto sutki a przeczytalam o tym wlasnie niedawno ze takie pieszczoty wmagaja wydzielanie sie oksytocyny, ktora przyspiesza porod! Boze czy to naprawde ja zabilam wlasne dziecko? Dodam ze nie mialam zadnych skurczow przedwczesnych ani w ogole zadnych plamien, podbrzusze mnie bardzo klulo momentami...przy wizycie a chodzilam co tydzien okazalo sie ze ciaza obumarla i nie poronilam samoistnie. Pomozcie blagam bo nie radze sobie z tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kociszcze bardzo mi przykro, ze i ciebie to spotkało :( to forum jednak juz jakiś czas jest nieaktywne, założyłam je po tyo, by sie komuś wyżalić, podzielić z bólem... i pomogło. udzielałam sie mocno na forum, do którego link podał/a ci słonik z wąsami. tam dziewczyny są codziennie. nie myśl, ze to ty spowodowałaś śmierć dzidziusia. ja również zaszalałam z mężem w nocy, a nastepnego dnia pojawiło się lekko różowe plamienie. ale to nie znaczy, że miało to jakiś wpływ, bo Cecylka nie żyła juz we mnie od co najmniej tygodnia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilyloo
Kociszcze: Nie ma takiej możliwości, żeby seks w prawidłowej ciąży tak zaszkodził maluszkowi, że aż doszło do poronienia. Na tym etapie wychodzą na jaw wszystkie wady płodu i niestety dziecko jest czasem za słabe by żyć. Seks mógł co NAJWYŻEJ trochę pomóc macicy w samooczyszczeniu. Nic więcej. Stymulacja sutków (wydzielanie oksytocyny) ma znaczenie GDY ciąża jest donoszona lub przenoszona. W innym wypadku nie wywołuje porodu - jej stężenie jest znikome, niemal "żadne".... a takie rady "z dziwnych źródeł" są o dupę potłuc i tylko niepotrzebnie stresują kobiety, które przeszły to co my...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aż mi łzy popłynęły. Nie wiem co mógłbym Ci napisać, nie wiem co mówi si w takich sytuacjach... Złapałbym Twą rękę w swe dłonie, potarł ramię, gdybym mógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×