Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kinia_____L

jest tu ktoś chorujący na bulimie

Polecane posty

Gość kinia_____L

chciałabym porozmawiac z taka osoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
ja już mam to na szczęście dawno za sobą uff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_____L
a długo chorowałaś? jak ci się udało z tego wyjść? ja choruje od 1,5 roku od dwoch miesięcy chodze do psychploga wizyte mam raz w tygodniu i nic mi to nie pomaga. jestem zalamana. tymbardziej ze za wizyte place 120 zl i siedze tam jakies 40 minut

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_____L
nienawidze jedzienia. Pieprzone żarcie zmarnowało mi życie. Od pewnego czasu każdy moj dzien jest walka z jedzeniem wiekszosci ta alke przegrywam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
w skrócie: miałam umawiać się do psychologa, ale zrobiłam coś innego. zrobiłam sobie przerwę od wszystkiego, znalazłam pracę za granicą, wyjechałam, zamieszkałam z kilkoma osobami, pracowałam 12h dziennie, poznałam świetnych ludzi, nie miałam czasu na chorowanie. wróciłam po roku- zdrowa, odpoczęłam psychicznie, zregenerowałam ciało i umysł, unormowałam posiłki. szczerze- nie znam innego równie skutecznego sposobu, a pewności czy się uda nie miałam. ale tu bym chyba umarła przy najbliższym napadzie, bo było już źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do a ja: ja takie proby 3 rqzy podjelam za kazdym razem byl to blad. bo zagranica mialam straszne stresy i to tylko wzmozylo moje objawy, wiec nie radxzilabym osobie o slabej psychice na podejmiwanie takiego ryzyka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ph5>ph6
to masz z głowy bulimie bo braknie ci na jedzenie i czym bedziesz wymitowac jak nie pojesz sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość browarek na noc
chodzila ze mna njedna laska do szkoly, byla bulimka ,jadla pol kromki 3godziny, jadla nawet na lekcji, i cofalo jje sie w ustach, miala okol 150cm, i 35kg, straszny widok, chlopcy ja podrywali,smieli sie z niej ,smutne to bylo,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_____L
ja juz nie wiem co robic. najwiecej bez ataku to przetrwam tydzien. Nawet psychologa klamie- co wiem jest glupota. ale wstyd mi sie przyznac do porazki. osoba z wyzszym wykształceniem takie coś....wstyd! kazdy dzien jest walka jak ja wygram to jestem z siebie dumna jak małe dziecka ktore ladny domek z klockow zbudowalo ale gdy juz przyjdzie jeden atak to porazka i tak sie moze ciagnac 10 dni gdzie po 4x dziennie moge rzygac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
a co jest Twoim największym problemem? zastanów się: obawa przed przytyciem? stres? mieszkasz z kimś? pracujesz? cieszy Cię praca? życie osobiste?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_____L
no własnie obawa przed przytyciem oraz życie osobiste. Ale tak jak np w tym momencie nie mam żadnego problemu niczym się nie przejmuje wszystko dobrze. Tylko towarztszy mi to potworne ssanie i chcec na jedzienie ktorego nie powstrzymam u siebie. i siedze i jem a potem pojde zwymiotowac wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_____L
Do Germaine Gerr? To jak sobie radzisz co z tym robisz? nic poprostu wymiotujesz? nie jesteś tym zmeczona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
ja okropnie wstydziłam się tego, że w ciągu lat systematycznie tyłam... było mi wstyd, że (tak to czułam) wszyscy moi znajomi z dnia na dzień widzą coraz "większą, tłustą świnię". ale wiesz co dojrzałam do decyzji takiej: ok, pogodzę się z tym jak wyglądam, że jestem grubsza niż bym chciała, ale dopiero wtedy jak totalnie zmienię środowisko. jak znajdę się w grupie osób, które pierwszy raz zobaczą mnie grubszą, a nie będą wiedzieć, że kiedyś byłam szczupła i się tak zaniedbałam. " stąd moja decyzja o wyjeździe. tam nie miałam czasu i okazji, żeby chorować. dookoła ludzie 24h/dobę. praca fizyczna, a więc jadłam sporo, ale regularnie. normalne posiłki, również słodycze. wtedy wydawało mi się to dużo, ale z perspektywy czasu, myślę, że zaczęłam jeść po prostu jak przeciętny człowiek. i nic nie przytyłam, bo wszystko spalałam w pracy. rok mi wystarczył do tego, żeby uregulować przemianę materii, ustabilizować posiłki. od powrotu wiedziałam, że mogę jeść normalnie i nie tyć, a nawet systematycznie chudnąć. teraz jestem na maksa szczęśliwa. opowiadam to po to, że wydaje mi się, że kluczowym problemem jest uświadomienie sobie, że żeby wyjść z bulimii trzeba pogodzić się z faktem, że możesz przytyć. TRZEBA! kluczowe jest to, że postanowisz sobie, że nie zwymiotujesz już nigdy, nawet po napadzie. nie da się na początku walczyć z napadami, trzeba walczyć z pokusą zwracania tego wszystkiego. poważnie! jeżeli dojrzałaś do decyzji, żeby wyzdrowieć, to musisz zacząć od tej strony. nie dasz rady kontrolować napadów, ale możesz kontrolować zwracanie. systematycznie zaczniesz kontrolować ilość pochłanianych posiłków, jak w świadomości będziesz mieć, że już nie możesz tego zwrócić. dodatkowych kilogramów nie unikniesz! ale jak to sie ustabilizuje (nie wiem może trwać 3 miesiące, może rok), możesz zacząć sobie ćwiczyć i wszystko zacznie wracać do normy. więc odpowiedz sobie na pytanie: czy jesteś gotowa przytyć, żeby za kilka lat być zdrowa, a nie wrakiem człowieka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_____L
przytyłam już mimo tego ze mam ataki i wymiotuje i tak utyłam i nie jetsem gotowa na to aby utyc jeszcze wiecej nie moge. juz sie wstydze sibie. Chcialabym miec tak jak ty wyjechac z miasta gdzies daleko już nawet o tym myślałam ale mam corke i faceta. Mala tu ma przedszkole, on prace. Ja tez pracuje. Ale myslalam juz ze tak bylo by mi latwiej. A kolejne to chcialabym abym nie musiala miec zadnego kontaktu z jedzeniem. Nie szykowac go nie patrzec na nie co tez jest nie mozliwe Do bani z takim zyciem nic nie cieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
kurcze, nie widziałam, że masz rodzinę... fakt, to ciężka sytuacja. ja decydowałam wtedy jeszcze tylko za siebie. ale Twój mąż wie o Twoim problemie, tak? ja myślę, że przekonanie, że brak kontaktu z jedzeniem wszystko rozwiąże jest błędne - Ty masz się nauczyć z nim obcować bez paranoi. jedzenie ma być dla Ciebie czymś naturalnym, przygotowywanie posiłków powinno Cie w jakiś sposób cieszyć. tak, od bulimii się tyje- paradoksalnie. cała przemiana materii jest rozregulowana. musisz uwierzyć, że kluczem do zdrowia jest przestanie zwracać! każdego, nawet nadmiernego posiłku. i uświadomienie sobie, że może i przytyjesz, ale to nie będzie trwało wiecznie. a teraz jesteś zaklęta w błędnym kole! błagam, nie pozwól, żeby Twoja figura była dla Ciebie ważniejsza od rodziny! ja wiem jak ta choroba wyczerpuje, a Ty masz dla kogo się cieszyć i dla kogo wracać do zdrowia. nie pozwól, żeby dodatkowe kilogramy przesłoniły Ci cały świat. uwierz, ze nawet jak przytyjesz w taki sposób w jaki Ci radzę, to już może za rok znowu będziesz wyglądać tak jak chcesz! ale zdrowie psychiczne odzyskasz znacznie wcześniej. jak tego nie zrobisz, NIGDY nie będzie tak jak chcesz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
napiszesz coś jeszcze kinia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchajcie a
to jak wy mozecie przezyc? skoro wszystko wymiotujecie to jakbyscie nic nei jadły a jak się nic nie je to sie umiera z głodu. i 2 pytanie do autorki-a raczej stwierdzenie-bo jak się ma bulimie z tego co mi wiadomo to tak naprawde nie chodzi o jedzie nie tylko o jakies problemy osobiste,psychiczne...to mzoe pomysl jaki ty masz prpblem moze od tej strony sie wez za to a z jedzeniem sie samo ulozy jak pokonasz ten problem... t ak jakos tylko chcialam pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pijanapowietrzem
widac,ze nie chorujesz na bulimie, tu wystarczy 1 niekontrolowany kes i juz powoduje to napad...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchajcie a
no nie choruję,ale wlasnie moze tak mozecie sobie pomoc,oczywiscie tez lekarz,psycholog itd...ale moze warto pogrzebac troche w sobie w swojej psychice i moze dogrzebiecie się do jakiegos problemu i to zwalczycie i juz bedzie łątwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia-a
ja boje sie ze mam bulimie.. mam tylko 17 lat nie chce byc chora :(( ale mam straszliwe napady obżarstwa bo jedzeniem tego nie mozna nazwac.. i na domiar zlego wlosy zaczely mi masakrycznie wypadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
masz rację - ja się dogrzebałam, ale to mi tylko uświadomiło co zawiniło w przeszłości, a z tej choroby nie wychodzi się psychologicznymi teoriami, niestety....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o boooooooosz
bulimiczki sa tez czasami grube mimo ze wymiotują. pytasz sie czemu nie umieamy z glodu? odp b. prosta. nie da sie zwymiotowac w 100% wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_____L
partner wie o wszystkim ale nie wie jak ma mi pomóc, nie potrafi- nie dowiadywał się sam o tej chorobie niczego a to co ja mu powiedziałam to zapomniał wiec nie moge za bardzo liczyc na niego. Na nikogo prócz psychologa- ale te terrapie nie pomagaja. strasznie właśnie boje sie tego przytycia. A może faktycznie powinnam zrobić tak jak mówisz. Może wtedy się wszystko unormuje. A jak tego nie zwróce to ssanie się zatrzyma może na drugi dzień??? Do słychajcie a -tak to jest od problemów - na podstwawie rozmowy z psychologiem doszłam do tego ja to się zrodziło od jakiego problemu to się wzięło ale tamten problem już dawno się skończył. Tylko teraz ponoć nawet nieświadomie gdy pojawi się jakis inny problem chocby nawet mały mój organizm- psychika reaguja na to napadem na jedzenie. Czasem jest tak ze nie mam problemu ale jeden kęs gryz czegos spowoduje lawine przyjetego do żołądka pokarmu. Tak się zdarza zazwyczaj na jakich imprezach rodzinnych gdzie jest dużo jedzenia. (wtedy sobie mówię że najem się na zapas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja:
kinia, spróbuj. powiedz mi, czy w momencie jak bierzesz pierwszy kęs, a później kolejny i kolejny, nie narasta w Twojej głowie przekonanie, że i tak to wszystko zwrócisz, więc możesz jeść jeszcze i jeszcze, do granic wytrzymałości? jak postanowisz sobie - nie zwracam! to gdzieś się tam zatrzymasz, nie zjesz tyle co zwykle, nie zwymiotujesz, nie będziesz miała uczucia pustki w żołądku, a wręcz przeciwnie (co też nie jest zbyt przyjemne), wyjdź wtedy na spacer, żeby Cię nie kusiło, pooddychaj, przeczekaj i się uspokój... A jak się okaże, że Tobie wystarczy kilka dni na to, żeby to wszystko kontrolować? nie chcesz spróbować? mi poszło dosyć szybko, chociaż też świadomie znalazłam sobie jak najwięcej zajęć, żeby się skupiać w ciągu dnia na czymś innym. uwierz - napadów się nie da kontrolować, ale zwracania tak! i wg mnie to jest klucz do sukcesu! i dlatego uważam, ze psycholog nie działa, bo on pewnie próbuje odwieść od napadów, ale to jest na tyle błędne koło, że nie ma szans. będziesz się dalej najadać, ale grunt to wmówić sobie, ze od dziś wszystko co zjesz zostanie w Tobie. i z czasem psychika zacznie Ci inaczej funkcjonować. ale musisz na drugi plan zrucić swój wygląd! uwierz to i tak będzie tylko chwilowe, przecież dasz radę!! musisz!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×