Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rozwodaz corom

moja córka,mój drugi mąż konflikt

Polecane posty

Gość Menson
Sam buduje związek I przede wszystkim nie czuje się jakimś FAGASEM MAMY , jestem normalnym człowiekiem który pragnie zbudować szczęśliwy związek , to że ma się dziecko z innym człowiekiem , że miało się męża czy zone nie znaczy że jest się własnością tamtej osoby do konca zycia. Oboje z partnerką mamy dzieci z poprzednich zwiazków ale to nie znaczy że jestesmy ludzmi drugiej kategorii i ze nie wolno na być ze sobą. Rada dla Ciebie , Twój mąż nie powinien wychowywać Twojej córki, nie w bezpośredni sposób , to Ty decydujesz o wszystkim , mąż może zwrócić Tobie uwagę ale władzę wykonawczą masz TY !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POROZMAWIAJ Z CORKA; ZE JAK SIE NIE USPOKOJI TO wasze zycie zmieni sie, ze bedzie zas inny facet i zas te same klopoty, az w koncu jej zycie tez sie zmieni ,pogadaj i wytlumacz ze ma siedziec cicho,a jak skonczy 16-18 lat won z domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani nie znajdziecie nigdzie złotego środka - ilu jest ludzi tyle charakterów,ile małżeństw - tyle różnych problemów...Nie ma i nigdy nie będzie jednakowych sytuacji - każdy przypadek jest inny...Z tego co czytałam to większość jest w średnio - młodym wieku - cóż ja mam ponad 50-kę...i "trzy okresy" buntownicze moich dzieci za sobą...czasami się to odbywało ostrzej czasami łagodniej...ale w każdej sytuacji była przyczyna tego... samo określenie " kryzys wieku dojrzewania"- "wojna hormonów"- "okres buntowniczy" - to nie jest wytłumaczenie...gdzieś zawsze jest przyczyna... Lepiej jest usunąć przyczynę niż leczyć skutki ale... czasami naprawdę druga strona nie chce aby te przyczynę ktokolwiek poznał...nawet ze szkodą dla siebie...dla najbliższych,którym nie raz wykrzykując że ich nienawidzą za każdym razem staczali walkę samych z sobą czyli właśnie nienawiści z miłością... Nienawiści?...w rodzinie?... pomieszanej z wielką miłością?...tak to jest właśnie ten od wieków rozgrywany " okres buntu"..."okres dojrzewania","wojna hormonów"... Jeśli do tego dojdą takie problemy jak zmiana partnera matki ,lub partnerki ojca - może być - choć nie musi - naprawdę niebezpiecznie... Współczuję tym wszystkim, którzy przechodzą ten okres dorastania swoich dzieci w bardzo drastyczny sposób i życzę wytrwałości...W latach 70-80-tych czytałam artykuł o zamordowaniu swoich rodziców... z zimną krwią...za co ? chłopak - sprawca - syn w młodzieńczym wieku - sam psychologom wyjaśnić nie mógł... twierdził że nie był maltretowany...nie był gwałcony... nie był szykanowany... nie za bardzo rozpieszczany... ale i nie wychowywany zbyt krótko....ot jak stwierdził - tak sobie obiecał gdy był małym dzieckiem... Dziś gdy wspominam tamten artykuł - i wspominam swój bagaż przeżyć z "moją trójką dorastających młodych ludzi" - mówię sobie jedno - co było - to było - ale żyję... Kiedyś myślałam ,że dla matki śmierć dziecka to najgorsze przeżycie... po tych trzech okresach ich dorastania twierdzę z ulgą - ja żyję i oni żyją - i to jest najważniejsze... Życzę wszystkim wytrwałości w tych trudnych latach - i jednej i drugiej stronie - czyli i rodzicom i dzieciom...i pamiętajcie czasu nie da się cofnąć ... Częściej jednak problem z latami mija - a takie szumowiny jakie się tutaj odzywają " jeżdżą po was i waszych bliskich jak po g...nie"... a Wy szukacie rady , pomocy a nie poniżenia... Wytrwałości w takich momentach poniżania... oni prędzej czy później poznają znaczenie przysłowia " nie rób drugiemu co Tobie nie miłe"...choć nikt tego im nie życzy... ale cóż życie jest jak bumerang - jedną stroną kija rzucisz - drugą stroną ten sam kij do Ciebie wraca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×