Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Gość efCCCia
Czytaliście link, który wkleił Rofeels? Ja czytam. Dość ciekawe. Fobia społeczna zdaje się jest również pewnego rodzaju nerwicą lękową? To, co zwróciło moją uwagę, to zalecenie, aby nie walczyć z uczuciami, tylko zaakceptować, że one są. Ostatnio miałam kilka takich sytuacji i przyniosło mi to ulgę, a nawet radość. Fakt, że sama przed sobą się do tego przyznałam i nawet lekarzowi, który się zwrócił uwagę, że jestem zdenerwowana. Powiedziałam: „tak, jestem :) Ponieważ dopiero niedawno odkryłam, że jest coś takiego, jak fobia społeczna, mam straszny głód informacji. Matias, dzięki, że tak dokładnie to wszystko opisałeś. Co to za lek, który bierzesz? A co mówi lekarz na pomysł odstawienia leku? Czy nie ma ryzyka, że Twój kiepski nastrój wróci po odstawieniu leku? Na czym polega Twoja terapia? W jakim jest nurcie? Czy jest to terapia indywidualna? Ja też bym chciała po wizycie u psychologa wyjść uskrzydlona, pełna nadziei i optymizmu. Też sobie po wizycie tak dużo obiecuję, że będzie nagły zwrot itd. Ale to chyba tak jest, że dochodzenie do siebie to żmudna i długa praca i że trzeba przede wszystkim cieszyć się tymi małymi krokami i postępami i nie patrzeć za daleko w przód. Moim zdaniem i w moim przypadku fobia nie jest jedynym problemem, z którym się zmagam, ale jednak to ona jest przyczyną wszystkich pozostałych problemów. Super, że udało Wam się spotkać! Mała Mi gratuluję pracy! Super, że się udało. Szymeczekszymeczek nie za bardzo wiem, jak dobrze wyrazić to, co siedzi mi w głowie. Przecież coś Cię skłoniło, by zajrzeć na to forum i by tutaj parę słów napisać. Napisz więc więcej. „Oczymkolwiek tylko chcesz. Fssfes ja też tak myślę. Co prawda pracuję, ale już 4 razy ją traciłam i z każdym razem coraz trudniej mi ją znaleźć. A męża poznałam chyba tylko dlatego, że miałam jakiś taki przebłysk „normalności :). Kilka razy udało mi się otworzyć się i „wyjść do ludzi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rofeels
I oczywiście że fobia społeczna jest rodzajem nerwicy lękowej. Powoduje napady paniki i daje nieprzyjemne somatyczne odczucia. Mówisz że masz głód informacji, to normalne, jednak mnie kiedyś lekarka powiedziała że nie powinienem próbować dowiadywać się wszystkiego o tej chorobie bo często człowiek w ten sposób sam się nakręca. Mimo to kupiłem jednak kilka książek, od poradników po bardziej ambitne typu Kępiński czy Fromm, Karen Horney.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias - Naprawdę bardzo mi poprawiłeś humor swoim ostatnim postem. Dzięki 🌼 szymeczekszymeczek - Spoko, nie musisz pisać o wszystkim, ale pamiętaj że zawsze możesz, tu są naprawdę wyrozumiali i empatyczni ludzie. Ja przyznam, że już od jakiegoś czasu piszę również na forach dotyczących nerwicy i depresji. Zdałam sobie sprawę, że mój problem to nie tylko fobia społeczna i osobowość unikająca. Zaczęłam nawet zazdrościć troszkę osobom, które mają tylko jeden z tych problemów. Na forum poświęconym depresji piszą mi, że mam wyjść do ludzi. Tam niestety prawie nikt nie rozumie, że jestem lękliwa społecznie i mają mnie trochę za dziwaka :( Dlatego na tym forum czuję się jakby bardziej swojsko, choć o niektórych rzeczach wolę pisać tam. Trochę się już w tym motam. fssfes - Zapewne masz rację. Gdyby wziąć 100 osobową grupę fobików i tyle samo liczącą grupę "normalnych", najprawdopodobniej różnica w ilości osób pracujących i będących w związkach pomiędzy obiema grupami byłaby kolosalna. Z drugiej jednak strony zauważyłam, że większość aktywnych osób na tym forum pracuje (!). Naprawdę podziwiam Was. Ja mam wprawdzie własną działalność, ale tak naprawdę całą najtrudniejszą dla mnie robotę (czyt. gadanie z klientami) robi za mnie ktoś inny. Ja zajmuję się jedynie opłacaniem rachunków przez internet i rozliczaniem z urzędami, najczęściej drogą piśmienną. Nie wyobrażam sobie pójścia do normalnej pracy z ludźmi!!! :( Prędzej chyba trafiłabym pod most jako bezdomna, gdyby zabrakło mi środków do życia. Tak, mój stopień zafobiowania jest właśnie taki. A na psychologa ciągle brakuje mi odwagi i pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet bez latarki
CallMe Myślę, że termin powinna podać Mala Suu. Sprawia wrażenie dobrze zorganizowanej.;) Ugaa Nic o nas bez... Ciebie.;) Wszystko mnie boli. Najchętniej nie wychodziłbym z łóżka, z mojej cieplutkiej pościeli,... ale czasem trzeba wstać. Tyle o mnie. Trzymam formę?:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
efCCCia, biorę Zoloft, przez okres w którym go brałem nie zauważyłem żadnych efektów ubocznych, ale mimo wszystko nie chcę go brać wiecznie. Odnośnie leku rozmawiam tylko z psychiatrą, tak więc raz na 3 miesiące, kolejną wizytę będę miał w styczniu i wtedy będę chciał poruszyć ten temat, bo tak naprawdę myślę że teraz to już lek nic nie da, bardziej jest to kwestia terapii. Hmmm czy kiepski nastrój nie wróci? Nie wiem, gdzieś tam z tego co kojarzę to chyba psychiatra coś kiedyś napomknął, że to nie jest tak, że odstawia się lek i wszystko co on dał nagle znika, ale ręki sobie za to uciąć nie dam. U mnie gdzieś jest ta obawa, że jak odstawię lek to wszystko się znowu zacznie, ale pożyjemy zobaczymy :) Terapię mam poznawczo-behawioralną, indywidualną. Na czym wygląda? Początkowo dostawałem zadania, które musiałem wykonywać w ciągu tygodnia. Było między innymi pytanie 10 osób o godzinę, pytanie 5 osób o drogę, pytanie 5 dziewczyn w moim wieku o drogę, upuszczanie w sklepie różnych przedmiotów. Teraz od jakiegoś czasu tak bardziej się skupiliśmy na moich myślach, przemyśleniach. To jest tak, że w jakimś sensie też podczas takiej terapii wychodzą rzeczy/przekonania których za bardzo sobie nie uświadamiałem, albo nie potrafiłem tego nazwać. Na przykład wyszło między innymi, że boję się podejmować jakiekolwiek decyzje (od tych najprostszych do najtrudniejszych) w obawie przed popełnieniem błędu; że nie zasługuję na to by dobrze o mnie mówić; że nie czuję się inteligentny; wychodzi cała masa negatywnych myśli na swój temat; przekonania że nic nie potrafię, nic nie umiem; obawa przed wzięciem odpowiedzialności za swoje życie; itd., itp. Nie ma sensu tego opisywać dokładnie, bo każde takie przekonanie wiąże się z tym, że go się trochę bardziej drąży na spotkaniu, a to raczej by dużo miejsca zajęło :) Ogólnie spotkanie to jest po prostu rozmowa, ja powoli coraz bardziej się otwierałem. Na pewno nie jest tak, że pójdzie się do psychologa i nagle nasze życie odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niestety jest to jakiś proces. Nie mogę dziś powiedzieć, że teraz jestem nie wiadomo gdzie, bo cały czas dalej stoję na tym dworcu i nie mogę się zdecydować do jakiego pociągu wsiąść. Ale może w końcu zacznie to ruszać. Dziś na przykład było trochę gorsze spotkanie, w pewnym momencie zacząłem się wycofywać, zamykać, tracić pewność siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rofeels
Ja brałem Seronil(taki polski prozac) i zauważyłem po nim jeden skutek uboczny - można się dłużej kochać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rofeels
Matias: Odnośnie leku rozmawiam tylko z psychiatrą, tak więc raz na 3 miesiące, kolejną wizytę będę miał w styczniu i wtedy będę chciał poruszyć ten temat, bo tak naprawdę myślę że teraz to już lek nic nie da, bardziej jest to kwestia terapii. Zależy ile go bierzesz, lekarka mi mówiła że minimum to pół roku, ja brałem w sumie rok chyba. Matias: Na pewno nie jest tak, że pójdzie się do psychologa i nagle nasze życie odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mam identyczne odczucia, ale coś w tym jest, tak jak piszesz to powolny proces. Ja pamiętam że początkowo byłem rozczarowany i podejrzewałem nawet że pani psycholog mało się stara (niewiele mówiła) z czasem jednak rozkręciło się to. Tzn ona dalej mówiła mało a ja coraz więcej. Dla mnie psychoterapia to taka w sumie rozmowa ze sobą. Uważam że gdyby nie kosztowała tak drogo to powinno się na nią chodzić całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rofeels
Tak na marginesie , sorry że wam się tu wcinam w dyskusję, widzę że wszyscy się tu znacie, ja parę dni temu odkryłem ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rofeels - to prawda, czytałam że fluoksetyna zawarta w tych lekach ma właśnie takie skutki uboczne :) Czasami jest przepisywana pacjentom właśnie dla tych skutków :) Ja brałam Bioxetin daaawno temu, to w zasadzie to samo, ale jestem kobietą więc jedynie mnie zmulał ten lek :) Swoją drogą ciekawi mnie czym różnią się te leki, skoro wszystkie to tak naprawdę Fluoxetinum, jedynie nazwy handlowe się różnią. Ale Zoloft to już coś innego z tego co widzę. No mniejsza z tym. "Tak na marginesie , sorry że wam się tu wcinam w dyskusję, widzę że wszyscy się tu znacie, ja parę dni temu odkryłem ten temat." - NIE DENERWUJ MNIE :) Właśnie tego się obawiam - że ludzie myślą podobnie jak Ty i nie chcą tu włazić. A to przecież temat ciągle otwarty i chcemy, żeby również nowe osoby tu zaglądały i pisały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rofeels
Mnie lekarka proponowala Zoloft bo działa on szybciej niż po 2 tygodniach i nie powoduje jak się wyraziła zaburzeń seksualnych. Widocznie niektórzy mają po fluoksetynie kłopoty z seksem. Ja najwyrazniej mam na tyle duże libido że wręcz mi to pomagało :) Zdecydowałem się wtedy na Seronil bo była to już moja 2ga terapia i wolałem wziąść sprawdzony lek, bo mam niestety również stracha przed zażywanie lekarstw szczególnie antybiotyków itp. To pewnie z powodu przerażających ulotek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roofels przeczytałam blog z pierwszego linka - świetnie napisane! efCCCia zwróciłam na to samo uwagę w tym tekście - nie walczyć ze strachem,- pogodzic się z nim, wytłumaczyć go sobie! tez już to testowałam w praktyce -metoda działa :) fssfes tak, fobicy są często na własne niestety życzenie wykluczeni społecznie-towarzysko-zawodowo Mala.Mi świetnie, że zahaczyłaś gdzieś z robotą :) szymeczekszymeczek pewnie u każdego z nas wytworzyły się już przez lata różne skutki uboczne naszej fobii w postaci innych zaburzeń/problemów z niej wynikających :( Facet bez latarki ja dobrze zorganizowana??? teraz to sobie tak przeorganizowałam życie, że boję się organizować cokolwiek ponadto już poorganizowane w nim - totalny brak czasu ! wszystko planowane z dnia na dzień, chętnie rzuciłabym jakiś termin spotkania - miło by było już coś planować, na coś czekać - ale boje się po prostu, że sama nawalę i nie wyrobię się na ustalony termin :/ CallMeB, Ugaa w środę byłam w Waszych miastach , i jeszcze w Szklarskiej Porębie - ale musiałam je obskoczyć piorunem (zlecenia), więc nawet do Was nie dryndałam (choć pokusa była - czułam normalnie fluidy naszych spotkań ;) ) Idę spać. Jutro i pojutrze - w odróżnieniu do mega pracowitego tygodnia - mega szkolny weekend...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szymeczekszymeczek
"szymeczekszymeczek - Spoko, nie musisz pisać o wszystkim, ale pamiętaj że zawsze możesz, tu są naprawdę wyrozumiali i empatyczni ludzie." ale na kafe siedzą też ci, którym tylko o pyskówkę chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szymeczekszymeczek
"pewnie u każdego z nas wytworzyły się już przez lata różne skutki uboczne naszej fobii w postaci innych zaburzeń/problemów z niej wynikających" ja od urodzenia miałem silną nieśmiałość, która potem przerodziła się w fobię społeczną, a następnie w zaburzenie osobowości unikającej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rofeels - Mnie też przerażają ulotki, w szczególności lista działań niepożądanych. Brrr. Mała Suu - A ja byłam w środę w mieście Ugiii na zakupach, szkoda że nie wpadłyśmy na siebie w którymś z marketów :) Powodzenia w szkole! szymeczekszymeczek - Czym jak czym, ale pyskówkami nieznajomych trolli z kafe nie warto się przejmować. W realu, owszem, sama przeżywam każdą uwagę i krzywe spojrzenie (choć też nie warto). Ale tutaj chamskie docinki i pyskówki wywołują u mnie jedynie śmiech :) Zresztą ten topik trolle i złośliwcy od dawna omijają szerokim łukiem. Chyba mamy jakąś wyjątkową, zniechęcającą ich aurę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMeBlondiee no popatrz! nasze drogi się gdzieś tam przecinały w środę ;) akurat nie latałam po marketach, bo miałam zlecenia w bankach ;) Roofeels miło że dołączyłeś do forum! podzielam zdanie CallMeBlondiee; z drążeniem wiedzy o fobii społecznej jest trochę racji, że potem się samo-nakręcamy; ja bardzo muszę walczyć ze sobą, żeby nie tłumaczyć swoich niepowodzeń 'siłą wyższą' fobii i nie wycofywać się (już to pisałam zresztą pare postów temu) szymeczekszymeczek na wpisy trolli nie reaguję, tak jest lepiej ;) 'od urodzenia' to chyba nie...? widzę, że masz wyraźnie zdefiniowane swoje problemy - psycholog Ci w tym pomógł? nie pisz, że przegrałeś... wierzę, że ciągle nie poddałeś się! Facet bez latarki rozchorowałeś się? :( efCCCia traciłaś pracę przypadkowo czy rozwalała Ci wszystko fobia? widzę, że mamy więcej wspólnego ;) masz dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efCCCia
Rofeels, na początku myślałam, że wkleiłeś tutaj tylko link. Ale to jest Twoja historia? Przeczytałam od deski do deski. Gratuluje świetnego tekstu! Bardzo mi się podoba. Sięgnąłeś do wielu źródeł i opisałeś w taki trafny, spójny i łatwo przyswajalny sposób. Te cytaty czy obrazowe porównania bardzo mnie zainspirowały. Cytat o chmurach na niebie przywiesiłam sobie w samochodzie, aby zerkać w korkach. Miałam problem ze skarbem „Bo to nasza sssskarb, nasz włassssny, musimy go odebrać. Złodzieje, złodzieje, wstrętne małe złodziejaszki. Co jest moim skarbem? Pustka w głowie. Zagrożenie zdrowia czy życia wydaje się takie realne i namacalne. Czego ja bronię? I gdy zajęłam się czymś innym, przyszło do mnie!: AKCEPTACJA. Boję się odrzucenia. Szybko odnalazłam też w dzieciństwie wspomnienia odrzucenia przez grupę rówieśniczą i te wyuczone schematy postępowania i myślenia. Powtarzają się ciągle w moim życiu Czy fobia społeczna i osobowość unikająca to dwa różne problemy? Jak to? CallMeBlondie: to fajnie, że udało Ci się zorganizować i mieć pracę taką, jaka daje Ci komfort. Ja kiedyś chciałam pracować w domu, żeby mieć trochę spokoju, więcej czasu i nic mi się nie udało. Matias niesamowite z tymi przekonaniami. Fakt, że je mamy, fakt, jak bardzo nami kierują i najważniejsze, że w ogóle sobie z nich nie zdajemy sprawy. Podejmowanie decyzji (lub raczej podejmowanie działań), na nic nie zasługuję, nic nie umiem, do niczego się nie nadaję: tak, tak, tak. Jak lista do odhaczenia, mogę odhaczyć prawie to samo, co Ty. Zaintrygowałeś mnie z tym, że stoisz na dworcu i zastanawiasz się, do którego pociągu wsiąść. Jeżeli nie masz nic przeciwko: czy chodzi o decyzję o studiach? A nie sądzisz, że wcale nie stoisz na dworcu: wsiadłeś do pociągu: terapia i masz już postępy? A ja tam uważam, że trzeba drążyć. Gdybym nie drążyła, to nigdy nie dowiedziałabym się o fobii. A teraz drążę, żeby wyłowić informacje, jak sobie pomóc. Dowiedzieć się, co z tym fantem zrobić. A jak Wy dowiedzieliście się o fobii? Mala Suu: za każdym razem utrata pracy bezpośrednio spowodowana była sytuacją pracodawcy. Ale. Dlaczego, gdy przychodzi do wyboru spośród kilku osób, pada na mnie? Mimo umiejętności, które posiadam? Dlaczego w każdej pracy czuję się źle i mam dość do tego stopnia, że nie dziwię się, że pada na mnie? No, to teraz już wiem :) Mam 7-letniego synka. A Ty? Widzę, że praca stawia przed Tobą wyzwania: musisz podróżować, odwiedzać klientów. Jak sobie z tym radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szymeczekszymeczek
"'od urodzenia' to chyba nie...? widzę, że masz wyraźnie zdefiniowane swoje problemy - psycholog Ci w tym pomógł? nie pisz, że przegrałeś... wierzę, że ciągle nie poddałeś się!" no prawie od urodzenia, po prostu nigdy na nawiązywałem kontaktu z rówieśnikami psycholog ? psycholodzy to mi zaszkodzili, od wielu lat już nie chodzę do psychologa, może moje problemy nie są całkiem dokładnie takie jak piszę, ale na pewno moja diagnoza jest bliższa prawdy, niż diagnoza psychologa czy przegrałem ? nie wiem, jakoś się nad tym nie zastanawiałem tak całkiem poważnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
efCCCia a jak wyczaiłaś, że to Roofelsa tekst? ja nie załapałam; ale napisane po mistrzowsku! może w pracy wypadało na Ciebie, bo byłaś najkrócej zatrudniona w danym miejscu?? nie potrzeba zaraz brać sobie wszystkiego do siebie - ale też się na tym przyłapuję... mam dziecko starsze od Twojego, a drugie młodsze :) pisałaś już w jakiej części Polski lub nie-Polski mieszkasz? ;) z moją pracą -to nie są wyjazdy do klientów, to pewnego rodzaju kontrole jakości, niejawne, to praca dorywcza, stałą mam od 1,5 miesiąca, ta jest stacjonarna ;) szymeczekszymeczek dlaczego psycholodzy Ci zaszkodzili? :( przykre - trafiłeś na nieodpowiednich ludzi? ja nigdy nie korzystałam z ich 'usług', prawdę mówiąc kusi mnie ta opcja, ale obawiam się własnie, że potraktują mnie przedmiotowo i się tylko zawiodę, i już wtedy będę wiedziała, że nikt mi nie pomoże, jeśli nie pomogę sobie sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
efCCCia, odnosząc się do tego stania na dworcu, to tak nie do końca chodzi mi o studia. Tzn. studia lub decyzja o ich nie podjęciu, jest jakąś decyzją, ale nie jest to dla mnie temat kluczowy. Bardziej chodzi mi o życie. Po prostu nie potrafię się na nic zdecydować, a pasowałoby w końcu coś wybrać. Czy terapię w jakimś sensie nie jest już wejściem do pociągu? Hmm raczej tak tego nie odbieram. Może bardziej po latach przebywania na dworcu, zadomowiłem się na nim i swoje kolejne dni spędzałem leżąc bądź siedząc na ławce, a terapia sprawia, że powoli z tej ławki powstaję, ale tylko tyle :) Jednak żeby wsiąść do jakiegoś pociągu trzeba najpierw wstać, kupić bilet i do niego wejść, tak więc chyba jakiś krok wykonałem idąc na terapię, ale niestety jeszcze nie jadę ;) Ogólnie w ostatnich dniach mój nastrój jest średni. Może nie jest to dół, ale taki natłok myśli. Hmm po pierwsze do myślenia dało mi ostatnie spotkanie z psychologiem. Najpierw rozmawialiśmy bardziej o tym o czym ja chciałem, czułem się pewnie, byłem dość swobodny, a potem gdy to bardziej psycholog narzucił temat, straciłem pewność i zacząłem się wycofywać i zamykać w sobie. Zresztą na ostatnim spotkaniu psycholog w jakimś sensie zwrócił mi uwagę, że tworzę podział na to co dzieje się na terapii, na świat internetowy-wirtualny, i na świat realny. W jakimś sensie nie potrafię przenieść tego co na terapii/w świecie wirtualnym, do świata codziennego, po prostu za mało jest działania, za mało sytuacji, nie prowokuję sytuacji, gdzie mógłbym sprawdzać siebie, swoje zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet bez latarki
Mala Nic mi o tym nie wiadomo (o chorobie).:) Jestem tylko zmęczony, jest zimno i ciemno. Można się zdołować.;) Jest po 20tym, więc nie mam już praktycznie żadnego wpływu na powstały grafik. Ciężko cokolwiek zmienić. Oni za to zmieniają nie pytając mnie o zdanie. Cudowna praca. OK. Zostawiam na wszelki wypadek informację. Na dzień dzisiejszy mam tylko praktycznie jeden wolny termin: 10 i 11 grudnia. Mam jeszcze pojedyncze dni wolne,... ale pamiętam Wrocław.:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet ano pamiętam z tamtego roku, że jesteś ciepłolubny i słonecznolubny ;) myślałam, że choróbsko Cię dopadło, że nie masz sił z łóżka wyłazić -ale widzę, że to tylko obrażenie się na porę roku ;) Jeżeli nie poprzestawiają mi w pracy, to też powinnam mieć 10 grudzień wolny :) Ale będzie wiadomo na pewno dopiero 1 grudnia... Tylko...czy będzie już śnieg???? w tamtym roku sezon narciarski rozpoczął się koło Świąt :/ chyba, że bierzemy za alternatywę wędrówki szlakami...? CallMeBlondiee, UgaaBugaa - dajcie jakieś propozycje ze swojej strony?! to jeszcze nic zobowiązującego, ale jak się przedstawia Wasza sytuacja na 10 grudnia??? Matias, ZawszeNowy, efCCCia, szymeczekszymeczek, Roofels, i reszta podczytujących!! nie macie ochoty się spotkać tej zimy gdzieś w Sudetach???? 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rofeels
To nie mój tekst, ale zazdroszczę facetowi polotu, niektóre książki które w okresie gdy bardzo chciałem poznać swoją chorobę i znaleźć złoty środek (kupowałem jak leci, co było_) to przy tym tekście gnioty. Na marginesie, co polecacie do czytania? Oczywiście coś związanego z naszą przypadłością? Dawno już (kilka lat) nic na ten temat nie czytałem, może pojawiło sie coś ciekawego? Osobiście cenię GPW (Gdańskie wydawnictwo psychologiczne zdaje się) zwykle mają wartościowe pozycje, i pani psycholog mi je polecała. A wiecie jaką 1szą książkę mi poleciła? :-) "Mały książę"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efCCCia
Szymeczek jeśli wolno zapytać, w jaki sposób Ci psycholodzy zaszkodzili? Pytam choćby dlatego, że za 3 tygodnie moja pierwsza wizyta i cholernie się boję, m.in. również tego, że trafię na kogoś niekompetentnego. Ojej, w zasadzie to faktycznie nie wiem, czym się zasugerowałam, że to tekst Rofeels. Czuję się teraz, jakbym palnęła mega gafę! Mala Su ja wiem, że to że padało na mnie spowodowane było wieloma czynnikami. Ale biorę właśnie wszystko bardzo do siebie i bardzo, bardzo, bardzo taka sytuacja zaniża samoocenę i pewność siebie i Faktem jednak jest, że prawie żadne kontakty mi nie pozostają. Nie mam dobrych /w zasadzie żadnych relacji z pracownikami i czuję się, jak persona non grata. Jestem z okolic Trójmiasta. Więc planujecie się spotkać w Sudetach zimową porą? Pomyślę, chociaż zima to nie najlepsza dla mnie pora na podróżowanie. Nie jeżdżę na nartach, a spacery po górach preferuję latem. No i jest to dla mnie straaasznie daleko. W grudniu na pewno nie, a jeżeli byłby to styczeń lub luty to jeszcze trochę pomyślę :) Matias, strasznie mnie intryguje to, co piszesz. Nie wiem jednak, czy mogę tak drążyć :) Nadal nie rozumiem, o jaką decyzję dotyczącą życia Ci chodzi? Ja też ostatnio rozglądam się za czymś do czytania, by zabić nudę, jaką mam w pracy :( A czemu poleciła „Małego księcia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rofeels
Bo to prosta historia o hierarchii wartości i sensie życia. Od tego można spokojnie zaczynać, poprzez Alchemika itp. Dopiero później ciężki kaliber typu Erich Fromm czy kępiński.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet bez latarki
Sens życia? Teraz już wiem, dlaczego kiedyś też polecono mi "Małego księcia". Fragment z lisem miał być dla mnie najistotniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mały Książę to świetna książka! :) Hmmm kiedyś polecałem różne książki na które wpadłem przez ostatnie lata swojego życia i które w jakimś sensie dawały mi do myślenia a właściwie to mnie trochę zmieniły, ale niestety bardziej wewnętrznie niż zewnętrznie. Najśmieszniejsze z książkami jest to, że coraz bardziej mam wrażenie, że to nie jest przypadek, to jest jakiś ciąg, trafiam na jedną książkę, następnie na kolejną, ale gdybym nie przeczytał tamtej to nie przeczytałbym tej kolejnej (ale namieszałem ;) ) i czasem wracam do książek przeczytanych wcześniej i wyłapuję nowe rzeczy, dzięki temu, że czytałem kolejne. Dobra nie brnę w to dalej, bo robi się masło maślane. A więc tak jeśli idzie o książki (choć akurat to nie jest stricte tematyka fobia społeczna, bardziej po prostu psychologia, życie) to trafiałem na: Alchemika, Pielgrzyma, Weronika postanawia umrzeć, Podręcznik Wojownika Światła - to wszystko Coelho; Przebudzenie, Wezwanie do Miłości, Śpiew ptaka, Modlitwa żaby (te dwa ostatnie to taki opowiastki, historyjki, które mają dać do myślenia) - de Mello; Odwaga, Bliskość, O życiu i umieraniu - Osho, Cztery Umowy Tolteków, Ścieżka Miłości, Piąta Umowa - Ruiz Miguel, Droga Miłującego Pokój Wojownika (to była po Coelho pierwsza książka, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło) - Millman; Cud uważności - Hanh; Budda i miłość, O naturze rzeczy - Lama Ole; Pustka jest radością - Przybysławski. Heh, ale się rozpisałem i tak pewnie czegoś zapomniałem ;) Poza tym mogę jeszcze napisać Grek Zorba - Kazantzakisa, świetna książka. A ostatnio wciągnął mnie Terzani, przeczytałem już jego trzy książki a "Nic nie zdarza się przypadkiem", jest świetna :) Nie będę pisał o innych książkach, które miałem w rękach, te które wymieniłem to są właśnie takie dające do myślenia. Oczywiście kolejność w jakiej je wymieniłem jest przypadkowa i nie jest to kolejność według, której ja czytałem ;) efCCCia, można drążyć ;) Tylko ciężko mi to określić, tu chodzi po prostu by ruszyć z miejsca, by coś zacząć robić. Studia, praca, jakieś kursy, podróże, itd., itp. Chodzi o to by podjąć jakąś decyzję, zacząć po prostu coś w końcu robić. Wiem, że to tak dość ogólnikowo brzmi, ale tak to właśnie wygląda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szymeczekszymeczek
"Szymeczek jeśli wolno zapytać, w jaki sposób Ci psycholodzy zaszkodzili? Pytam choćby dlatego, że za 3 tygodnie moja pierwsza wizyta i cholernie się boję, m.in. również tego, że trafię na kogoś niekompetentnego." postawili do niczego diagnozę i oprócz tego unikali odpowiedzi, co jest przyczyną, tego, co wg ich mi jest, na pewnej opinii od psychologa były napisane różne rzeczy o mnie i niektóre z nich nawzajem się wykluczały, chcieli mi jeszcze wmuszać logopedę, bo trochę niewyraźnie jedną literę wypowiadam, a jedna pani psycholog (albo nawet kilka osób z pewnej poradni) i dyrektorka szkoły (o której za chwilę) powinni przed sądem odpowiadać za pogłębienie mojej fobii i za machlojki ta psycholog skierowała mnie do szkoły, w której niby miało mi być łatwiej, oficjalnie ta szkoła miała pomagać, w rzeczywistości była to przykrywka, poradnia psychologiczna kierowała (i być może nadal kieruje) do tej szkoły jak najwięcej uczniów z przeróżnych środowisk i ktoś ma z tego sporą kasę, była to dość niebezpieczna szkoła, z tego co się z pewnego źródła dowiedziałem, część uczniów powinna siedzieć w poprawczakach, ale dzięki machlojkom znaleźli się tam, w gimnazjalnej części tej szkoły były osoby, co miały prawie 20 lat, nauczyciele udawali, że wszystko jest w porządku, poziom nauki okropnie niski, gdy się z niej wypisałem, miałem sporo do nadrobienia, w tej szkole było też trochę osób normalnych, ale bardzo niewiele, co mnie spotykało w tej szkole, pisał nie będę, na szczęście nikt mnie nie pobił, ale miałem obawy, chodząc tam po tej szkole moja fobia jeszcze bardziej się pogłębiła i tym bardziej nie nawiązuję kontaktu z ludźmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias - Widzę, że niezwykle oczytany z Ciebie facet :) szymeczekszymeczek - Współczuję z całego serca, tymbardziej że miałam przedsmak tego o czym piszesz. Kilka lat temu byłam u psychiatry, okazała się tęgą panią z ostrym tonem głosu i dość olewającym stosunkiem do pacjentów. Opisałam jej problem na kartce, a ona zaczęła wyciągać z tego najmniej istotne szczegóły. Zamiast skupić się na sednie sprawy wytykała mi m.in, że... za mało jem i jestem chuda (akurat jem dość dużo i aż tak chuda nie jestem). Na koniec powiedziała, że ona terapii jako takiej nie prowadzi, wypisała mi receptę na antydepresant i dała na odczepnego namiar na psychologa PRACY, o czym dowiedziałam się dopiero jak do tego psychologa przyszłam. Kurde! Nie był mi potrzebny psycholog pracy! Kilka godzin robiłam durne testy (identyczne jak robią w szkole przed wybraniem kierunku kształcenia). Konkluzja była taka, że mam predyspozycje do danego zawodu. A na temat terapii i problemu z którym przyszłam ani słowa. Byłam totalnie zawiedziona. W ogóle niekompetencja psychologów i lekarzy mnie przeraża. Tymbardziej, że są to zawody obdarzone największym społecznym zaufaniem i tak bardzo się to zaufanie lekceważy. Z drugiej strony, jak patrzę na znane mi skądinąd osoby studiujące psychologię, które w moim przekonaniu kompletnie się do tego nie nadają (chociażby dlatego, że mają wyjątkowo niski stopień empatii), to później nie powinno dziwić, że takich mamy terapeutów. Ludzie często wybierają ten zawód nie z powołania czy chęci pomocy, ale dla np. prestiżu i pieniędzy. Z moich obserwacji wynika też, że pochodzą z zamożnych rodzin, zbijających majątki na dążeniu do celu po trupach. Nie chcę tu na nikogo najeżdżać, ale niestety takie mam spostrzeżenia i wkurza mnie niemiłosiernie, że osoby potrzebujące pomocy trafiają później na takie miny :( Mała Suu, Facet bez latarki - termin 10-11 grudnia nie stanowi dla mnie problemu. Wstępnie jestem za, choć czuję w kościach że i tym razem nie będzie łatwo się zebrać i ustalić konkretów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×