Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wiecznie_steskniona

chłopak mnie rzucił :(

Polecane posty

Gość superbitch
wiesz, znam taki typ. bylam raz z takim. wiecznie narzekal, nigdy do konca zadowolony nie byl, chocby mu d*pe miodem za przeproszeniem wysmarowac to wciaz nie bylo ok. ci 'uczciwi', niesmiali faceci czesto prowadze podwojne zycie, bo sa mistrzami kamuflarzu i wiedza ze nikt ich nie bedzie podejrzewal. pytasz gdzie kogos pozna.. chociazby na necie. moze juz z kims rozmawia? moze jakąs relacje zawiązuje o ktorej dowiesz sie niebawem. nie wiem czy taki typ nie jest gorszy od jawnego podrywacza. a jak jest tym cholernym idealista to zawsze bedzie sie rozgladal za jeszcze 'idealniejszym idealem', nie doceni tego co ma tu i teraz. takze mozesz spodziewac sie wszystkiego i dla wlasnego dobra nie badz dla niego tak poblazliwa. albo on sie jasno okresli kim dla ciebie chce byc, albo nie bedzie 'bliskich spotkan' wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To była tylko przykrywka.Jak go poznałam też myślałam,że nieśmiały,właśnie z tego powodu mi sie spodobał.A Potem,gdy ściągnełam go z malutkiej miejscowości na końcu Polski do mego miasta z czasem zaczął pokazywać inne oblicze.Jedna koleżanka,potem następne,gdy ylko bł problem między nami żalił im się jaki to jest niekochany i samotny.. Widziałam to w smsach,chciały się z nim spotkać i go pocieszyć.Żenada!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wątpię, żeby cokoliek nawiązywał. możecie mnie nazywać głupią czy coś, ale to, że nikogo nie ma na oku jestem pewna.. znam Go i wiem, co teraz ma postawione na pierwszym miejscu i nie są to kobiety. a i przez neta nie potrafię sobie yobrazić, że z kimś rozmawia. nie ten typ, Internetu używa do sprawdzenia wiadomości i grania na kurniku. akurat w tej kwestii to ja go wyprzedzam ;) ale co do idealniejszego ideału to penie masz rację. generalnie nie wiem czy potrafilabym mu z porotem zaufać.. i teraz te spotkania z Nim są coraz cięższe o dziwo. znowu byliśmy ze znajomymi na imprezie i oboje byliśmy i wolałam, żeby Go nie było. straszny mam mętlik, sama przestaję wiedzieć czego chcę, czuję wielki żal i smutek naprzemian ze złością. męczące to. a sesja przede mną. mam nadzieję, że przynajmniej te huśtawki nastrojów miną. i chciałabym wiedzieć czy On też ma jakieś wahania nastrojów. ale nic nie będę pytać ani robić. postanowiłam sobie i będę sie tego trzymać. chociaż ciężkie to jak cholera.. ale postępy robię. np. dzisiaj widziałam tramwaju chłopaka, który mi się podobał, a do tej pory wszyscy ydawali mi się brzydcy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja widzę to tak ... Ty powoli będziesz zaczyna normalnie żyć, zwracać uwagę na innych facetów, przyzwyczajać się,że Twój ex nie jest już Ci tak bliski.... a On wtedy nagle dostanie olśnienia i będzie chciał wrócić... ;) Zobaczy,że stracił kontrolę nad zakochaną nad Nim kobietą (bo jak inaczej nazwać fakt bycia z kimś, kto powtarza,że nie kocha...że nie jest pewny...ble ble ble...) ... I widzę 2 rozwiązania najbardziej prawdopodobne: 1) Ty już nie będziesz chciała z Nim być... 2) Wrócicie do siebie ale to kwestia czasu by Jego dawne 'przemyślenia' wróciły i wrócicie do punktu wyjścia... Niestety...ale muszę Go nazwać cipką...Facet się tak nie zachowuje... Ty wydajesz się być mądrą, fajną dziewczyną... ponoć dochodzi do tego atrakcyjność...po co Ci to? Wiem, odpowiesz 'Bo kocham...' , ale z tego co wiem, miłość nie polega tylko na poświęcaniu się w imię miłości....ale po prostu na byciu szczęśliwym...i pewnym miłości tej drugiej osoby...tylko wtedy warto być z kimś :] Wiem,że to co piszę to dla Ciebie puste słowa i zapewne sama teoretycznie to wiesz....w praktyce jednak jest dużo inaczej....dużo można sobie wytłumaczyć na Jego korzyść no i do tego dochodzą wspomnienia i teraźniejsze widywanie Go ...ale musisz być silna :] Pozdrawiam :] Można się wyleczyć z faceta... naprawdę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że ze szystkich osób tutaj, najlepiej go łapiesz ;) Twoja wypowiedź jest bardzo trafna. tyle, że jeśtli przypadek nr 1 się nie zdarzy i dalej jakaś część mnie będzie chciała wrócić, to On najpier będzie musiał odzyskać moje zaufanie i pokazać, że jest wart, by znowu spróbować. i spróbować na poważnie. drugi raz nie dam się tak zranić, nie mam zamiaru przechodzić ponownie przez piekło, przez jakie przeszłam. i mam nadzieję, że zostało mu na tyle oleju w głowie, że nie będzie próbował wrócić, jeśli nie będzie przekonany, że to JA. bo sam mi powiedział, że najbardziej żałuje tego, że mnie tak bardzo zranił. ale słowa to słowa, i jak zauważyłaś, między teorią a praktyką jest przepaść. bo teoretycznie co się dzieje wiedziałam już od jakiegoś czasu. tylko byłam zbyt słaba żeby coś zrobić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca bo tylko wypalają coś ... nawet jeśli na pierwszy rzut oka tego nie widać :] Niestety...Ty zawsze już będziesz miała żal ,że Cię zostawił 'na próbę' ... Może też strach,że znów mu się coś odwidzi....a On przy kolejnych czarnych myślach znów możliwe,że Cię zostawi....bo przecież wróciłaś a On przez ten czas rozstania nabrał na jakiś czas pewności,ze jednak chce być z Tobą więc uzna to za dobry sposób, by spróbować tego znów ... No chyba,że rzeczywiście pokażesz mu,że musi się baaaardzo postarać o Ciebie bo nie jesteś zabawką by Cię na jakiś czas, dla próby zostawić.... W ogóle nie uznaję czegoś jak rozpad związku na jakiś czas... Albo się z kimś jest i chce być i walczy z problemami albo się nie zawraca dupy ...Mi się wydaje,że On jest Panem Wygodnickim po prostu...i zwyczajnie Cię nie docenia ... :] Nie twierdzę,że szczęśliwy powrót nie jest możliwy ...aczkolwiek podejrzewam,że są mniejsze szanse ... Moim zdanie takie coś ZAWSZE pozostawia mniejszy lub większy ślad :] Życzę Ci autorko jak najlepiej... z Nim lub bez Niego :] PS/ Piszę tak bo jestem trochę nauczona doświadczeniem 'odpoczynku' i 'dojścia do tego,co jest ważne naprawdę' w długoletnim związku ....:] Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nawet nie wiem co napisać, bo piszesz samą prawdę, ciężko się nie zgodzić. a co do spodni to nie wiem, mi nasz związek odpowiadał dobrych czasach. był raczej partnerski. On jak chciał to potrafił być pradziwym facetem, potrafił się mną opiekować, czułam się bezpiecznie. bardzo żałuję, że to się w taki sposób skończyło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo fajnie piszesz autorko.
może dlatego tak mnie zaciekawiła Twoja historia, ze sama przezylam bardzo podobna. pierwszy rok- wspaniały. drugi- coraz gorzej. po 2 i pół roku go zostawiłam. z perspektywy czasu stwierdzam, ze to chyba przez rutynę... Dalsza historia jak kropka w kropkę. on zzagubiony, ja mętlik w głowie, szarpanie się z emocjami przez 5 miesięcy. W tym czasie trafiłam na różnych facetów, niestety kazdy był nie taki. a moze nie taki jak tamten? Po tych wszystkich zawodach stwierdziłam że tęsknię do niego i że wracam. więcznowu jesteśmy razem i póki co jest fajnie ale tez mam czasem watpliwosci... Ja na Twoim miejscu nie przekreslalabym tego faceta od razu. dalabym sobie czas, ale nie dni, tygodnie. Miesiące. Potem on może zrozumie czy to jednak było to, czy nie. Tylko masz gorzej bo nie możesz urwac kontaktow... Kurcze strasznie poczułam Do Ciebie sympatie od pierwszego posta. Zycze Ci wszystkiego najlepszego :):):) a, i nie daj sobie wmowic ze jak nie bylo seksu przez 3 lata to on jest nienormalny albo gej. To ludzie sa teraz nienormalni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo fajnie piszesz autorko.
nosiłam się juz od pewnego czasu z tym, zeby jednak dac nam szansę. Tyle,że akurat to ja byłam tą osobą od której wszystko zalezy, a on tą, która czeka i teskni. wiem, jak to u niego wyglądało bo mamy wspolnych znajomych i parę razy się podobno rozkleił. No i pewnego dnia napisałam smsa, poprosiłam o spotkanie, zgodził się bardzo chętnie. Byłarozmowa z początku o niczym, bo trochę "scykałam"- poprostu nie wiedziałam jak zacząc. Stwierdziłam, że najlepiej prosto z mostu :) spytałam poprostu co on na to, zebysmy sprobowali jeszcze raz. Łzy w jego oczach mowiły wszystko... Wiem,że on kochał przez cały ten czas, że ciezko to przezywał, ale ja tez musiałam sobie wszystko poukładac. Szczerze mówiac, to mi się wydaje, że wy jeszcze wrocicie do siebie.Oczywiscie nie chcę Ci nic sugerowac bo nie do konca wiadomo czy ten chlopak ma czyste intencje... Ale jedno jest pewne- napewno nie był z Tobą po to, zeby Cię ,za przeproszeniem, wyruchac. Swoją drogą, też studiuje w Krakowie i fajnie ze jest tu ktos, kto czuje i mysli podobnie :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dokładnie :) czyli Wy nie mieliście żadnego kontaktu? ja na początku pisałam, że się cieszę, że mamy kontakt, ale tym momencie wolałabym jednak całkowiecie się odciąć. w ogóle gorszy dzień mam dzisiaj. przez cały tydzień było super, a teraz znowu mnie dopadło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo fajnie piszesz autorko.
mieliśmy kontakt- smsowy.raz mnie poprosił o spotkanie ale gadalismy na jakieś błahe tematy. Rozumiem te słabsze dni, kiedy tak strasznie masz ochoto sie do niego przytulic- lub do kogokolwiek... ale uważam że najgorsze co mozna zrobic to pod wpływem emocji isc do niego i powiedziec jak bardzo Ci zle... Niestety, trzeba wszystko na chłodno przekalkulowac, a to jest z góry skazane na porazkę, wiadomo- rozum rozumem,ale serce rozumu nie poslucha. zwłaszcza przy takim charakterze. Kurcze ale smuce. Nie poddawaj się, ja zawsze sobie mówię: po każdej, nawet największej burzy musi przyjsc slonce, takie prawo natury :):):) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie...kontakt tutaj na pewno nie pomoże... brak pomógłby podjąć decyzję i zrozumieć co jest ważne ... Może chociaż zrezygnuj z takich spotkań, które nie są koniecznie? PS/ Sobota wieczór... stąd te myśli :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, sobota. teraz się postaram jak najmniej go widywać. sesja się zaczyna, więc wyjść nie będzie, a jeśli będę wiedzieć, że On idzie to nie pójdę. a w lutym ferie, więc też nie będzie konieczności żebym go widywała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki, przydadzą się :) właśnie najgorsze jest, że wiem, co powinnam robić (czyli nic), ale jak przychodzi taka chwila kryzysu to bardzo ciężko mi zapanować nad emocjami i robię głupie rzeczy :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głupie rzeczy to niestety nieunikniona sprawa:] Uwierz....wiem coś o tym;) Kiedyś się będziesz z siebie śmiała albo będziesz kosmicznie zła za to, co wyprawiałaś....No ale takie są emocje, nigdy nie są za dobrym doradcą...fajnie,że zdajesz sobie z tego sprawę...z czasem będzie ich co raz mniej .... Ale co robisz? Szukasz kontaktu?:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, szukam kontkatu, wczoraj mu napisałam smsa w złości. byłam wściekła za to co mi zrobił, że nie mogę się skupić, a mam kupę roboty. nigdy się na niego nie wykrzyczałam, nie wypomniałam mu tego, no i końcu nie wytrzymałam. a nawet nie wiem czy tego żałuję.. wiem, że to było głupie i dziecinne i lepiej byłoby jakbym nie pisała, ale jakiegoś żalu nie czuję :| takie zachowanie to w ogóle odziedziczyłam po mamie.. i nie jest dobre i mam zamiar się hamować, ale wiadomo, zanim człowiek się czegoś nauczy, musi po drodze kilka błędów popełnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza_pustyni__________________
zgadzam sie z opinia wyzej ze takie zerwanie zostawia slad juz na zawsze, nawet gdybyscie do siebie wrocili. tez poczulam do ciebie sympatie, jestesmy w tym samym wieku i troche mamy podobne sytuacje. my bylismy ze soba z uczucia lecz wlasnie to byl tez taki racjonalny zwiazek. i to uczucie wyniknelo z podobnych pogladow na zycie i przyjazni. 2 lata zwiazku, jakis czas temu mielismy maly kryzys, on zerwal, powiedzial ze duzo nas laczy ale nie pasujemy do siebie i to nie ma sensu. pierwsza reakcja byl smutek, plakalam cale dnie, nic nie jadlam. potem tesknota. potem zmienilo sie w ogromny zal do niego. teraz czuje obojetnosc i pogodzenie sie z tym faktem, a nawet doszlam do wniosku ze jednak rzeczywiscie nie pasowalismy tak jak mi sie wydawalo i ze dobrze sie stalo. i te uczucia wywoluja we mnie ogoromna zlosc bo przeszlibysmy kryzys i bylibysmy szczesliwi nadal, a tak sprawil ze nawet gdyby chcial wrocic to ja nie wiem czy bym tego chciala. bo to rozstanie to taka skaza, poczulam sie jakby nic do mnie nie czul i czuje duzy zal. i chyba to jednak koniec. a w twoim przypadku mysle ze najlepszym rozwiazaniem jest brak kontaktu wlasnie. jesli nie jestes dla niego ta jedyna to mu przejdzie. a z tego co pisalas to wydaje mi sie ze niestety nie jestes. i on wlasciwie ci wszystko powiedzial. byl z toba bo to byl racjonalny zwiazek czyli bylabys dobra kandydatka na kobiete na powaznie, zone w przyszlosci. masz dobry charakter, jestes wierna, duzo was laczy. ciezko z tego zrezygnowac. on by chcial to co ty masz+milosc do ciebie ktorej nie ma. chcialby miec to i to ale trzyma sie ciebie bo lepiej jedno niz nic. i szkoda tracic wartosciowej dziewczyny. wiec autorko: brak kontaktu poza uczelnia. nie pozwalaj sie odprowadzac na przystanek, nie pozwalaj mu przychodzic po ciebie. i bron boze nic wiecej. on musi poczuc brak ciebie. ale wydaje mi sie ze i tak z jego strony nie ma takiego prawdziwego uczucia, milosci. moze kiedys zechce wrocic bo bedzie tesknil, tesknota jest zawsze, moze bedzie probowal z innymi ale zadna nie bedzie miala fajnego charakteru i bedzie chcial z toba znowu byc. ale mysle ze jak przez tyle czasu sie nie zdeklarowal i wprost mowi ze nie kocha to moze byc z toba ale jak kiedys spotka kobiete do ktorej mu zabije mocniej serce to zostawi cie. jest jeszcze opcja ze ma jakies problemy czy to natury psychicznej czy moze chodzi o sex ale brak kontaktu tez to zweryfikuje bo jesli naprawde mu bedzie zalezalo to bedzie walczyl i wszystko pojdzie na bok. ale przewiduje opcje nr 1... to cos takiego jak kobieta ma cudownego faceta ktory dba o nia, kocha nad zycie, jest czuly, wierny, oddany, prowadzi z nim sielankowe zycie, maja pieniadze, nie kloca sie, super dobrane charaktery, zyja jak idealna para, ale... ona go nie kocha. i nic z tym sie nie da zrobic. odejsc ciezko jak cholera bo wszystko jest takie idealne oprocz tego jednego malego (choc jakze wielkiego) ale... i kobieta tkwi w takim zwiazku, facet przeszczesliwy bo nie wiem o braku milosci, dramat jest jak kobieta poznaje kogos w kim sie szczerze zakochuje. idealne zycie czy uczucie. ciezka sprawa. najlepiej miec 2w1 ale zycie nie zawsze jest rozowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem co czujesz związku z tą złością, bo ja właśnie coś takiego zaczynam czuć. tym bardziej, że patrzac chłodno, wydaje mi się, że On nigdy tak naprawdę nie dał nam szansy, że kiedy byliśmy coraz bliżej, kiedy zaczynało się napradę dobrze układać, On się wycofywał, nie chciał się zaangażować i spróbować, bał się postawić krok naprzód, mówił sobie, że nie jestem tą jedyną, więc nie może się udać. i w pewnym momencie osiągnęliśmy taki zastój, ja potrzebowałam znaku, że coś idzie do przodu i stałam się nachalna, a stąd już wszystko poszło z górki.. i kurcze ja nie do końca to wszystko ogarniam, bo mi się wydawało zawsze że to jest właśnie miłość: przywiązanie+przyjaźń+chemia+radość z bycia razem. a widać nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam historię autorki więc pozwolę sobie na spojrzenie w historię z męskiego punktu widzenia. Moim zdaniem es autorki zachowuje się trochę jak kobieta - sam nie wie czego chce. Z moich doświadczeń damsko - męskich wynikało, że to raczej kobiety właśnie mają taki styl zachowywania się, których nikt nigdy nie zrozumie. Zgadzam się, że taka akcja zostawia ślad w głowie. Nie mam doświadczeń z wracaniem do związku, który wcześniej się zakończył ale również wydaję mi się, że ciężko zapomnieć o bólu, który sprawiła bliska osoba (przynajmniej ja jestem taki, że ciężko byłoby mi zapomnieć o upokorzeniu). Ja sam borykałem się (nawet jeszcze trochę borykam) z podobna sytuacją. Jeśli kogoś zaciekawi moja historia to zapraszam do poczytania tematu od tej strony- http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4601128&start=1050 P.S. K. jeśli jadłaś na śniadanie płatki śniadaniowe to sprawdź skrzynkę pocztową...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety muszę się zgodzić....miłości tu nie było, nie ma ...i nie będzie bo niestety 'nauczyć się' pałać nagle do kogoś uczuciem nie da! Jak się kocha...to się kocha.... nie ma zawirowań, niewiedzy czy to to czy może nie to, zastanawiania się, rozstawania na jakiś czas... Jak się kocha to się to po prostu wie... nie trzeba nad tym dumać i rozmyślać, jest pożądanie i mało racjonalizmu ;) Czy On wcześniej był w jakimś związku? Piszesz,że bał się zaangażować... może ma jakieś przykre wspomnienia? I jednak trzeba głębiej zajrzeć...bo zgadzam się z Westem... to kobiety z reguły nie wiedzą czego chcą...faceci są konkretni :] A złość to kolejny etap ...Co On odpisał na ten wybuch?Pewnie jakieś słodkie pierdy,że jest mu przykro,że nie chce tego i ma wyrzuty sumienia...:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie był wcześniej z nikim nigdy. i ja też. byliśmy dla siebie pierwsi. i oszem, głebszy problem jest, pisałam chyba o nim wyżej, chłopak nie lubi samego siebie. chce sie na siłę zmienić. a kiedyś, gdy szukałam po Internecie jakichś wskazówek jak takiej osobie pomóc, wyczytałam zdanie, które mi zapadło pamięc: "jeśli nie pokochasz siebie to nigdy nie będziesz w stanie pokochać drugiej osoby". i wydaje mi się, że właśnie tutaj tkwi problem. już abstrahując ode mnie, jeśli On nie zaakceptuje siebie jakim jest, nigdy nie będzie z nikim szczęśliwy. bo generalnie mówił, że zrywa, bo nie jest ze mną szczęśliwy. spytałam, czy nie jest szczęśliy, bo jest ze mną czy nie jest szczęśliwy ze sobą. powiedział "dobre pytanie" :] a na smsa nie odpisał. zresztą od początku wiedziałam, że nie odpisze. znam Go, a On zna mnie i dobrze wie, że z mojej strony to taka zaczepka i jeśli zareaguje to skończy się na kłótni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam i czytam i mam wrażenie, że Twoja historia jest odzwierciedleniem mojej. Mnie chłopak zostawił po 5 latach związku.Wiadomo, że raz było lepiej raz gorzej. I zachowywał sie podobnie. Pytałam się go "chcesz być ze mną?" jego odpowiedz zawsze brzmiała nie wiem. Gdy mu mówiłam, że go kocham, nigdy nie odpowiadał. Kiedyś mi powiedział, że powie "kocham" tylko jednej kobiecie. Ja przez 5 lat ślepo brnęłam w ten toksyczny związek i łudziłam się, że w końcu zrozumie, że zrobiłabym dla niego wszystko.Myślałam, że w końcu otworzy oczy i doceni moje dzialania. Roztaliśmy się pod koniec listopada. Na początku wielka rozpacz, cały czas jestem na etapie wkur*** się. Kiedyś nie dopuszczałam do siebie myśli, że jak dwoje ludzi, którzy kiedyś sie kochali, dzielili ze sobą emocje nagle sie rozstają i ze sobą nie rozmawiają? Teraz już wiem jak to jest. Za kazdym razem jak już muszę go widzieć serce mi sie kraja. Dlatego po 1,5 miesiąca po rozstaniu wykasowałam jego nr telefonu, gadu i wszystko co było z nim związane wpakowałam do jednego pudła. Koniec, czas zacząć żyć od nowa. Choć teraz do niego dociera, że źle zrobił. Ja do niego nie wróce. Nie po tym jak mnie zranił, jak wykreślił 5 lat z życia i potym jak zabrał mi wszystkie marzenia. Zawsze wychodze z założenia, że lepiej sie rozstać teraz niż jakby był slub, dzieci itd. Jesteśmy młode, piękne i zdolne, świat jest nasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyna na tym świecie z takim problemem :) razem zawsze raźniej :) a ostatnie Twoje zdanie tak pachnie optymizmem że się uśmiechnęłam od ucha do ucha. masz rację! ja już też doszłam do momenu w którym potrafiłam schować Jego zdjęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie było tak po 7 latach :] Hmmm....zresztą....tak to jest w pierwszych związkach ....że się nie ma tzw. porównania (wiem....trywialne!) ...zazwyczaj takie związki nie są w stanie przetrwać... Też słyszałam (po 7 latach :/ ) "nie wiem czego chcę", "nie wiem czy Cię kocham", "nie mam porównania" .... i też była rozpacz, wqrwienie, żal aż po obojętność....ale musiało minąć sporo czasu....rok? Półtora? Sama nie wiem... W każdym razie jestem teraz z kimś, kto jest totalną odwrotnością mojego ex ... choć wcześniej szukałam chyba Jego sobowtóra ;) I jestem wreszcie szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łał, 7 lat, to dopiero kupa czasu.. ale jak widać na Twoim przykładzie, można z tego wyjść i znaleźć kogoś z kim się bedzie szczęśliwym :) to dobrze. ciągle sobie to mówię, jeszcze nie do końca wierzę, ale może w końcu uwierzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana...ja byłam pewna,że nikogo fajnego już nie poznam, że tylko z Nim mogę być szczęśliwa, że to przecież tyle lat,że się kochaliśmy,że z Nikim nie będzie już tak bliskiej relacji itd... Przez pół roku robiłam z siebie debila ;) A jak nie robiłam debila to dostawałam zastrzyki na uspokojenie ;) Także naprawdę...da się z tego wyjść ;) A teraz za nic w świecie bym ich nie zamieniła :P ;) A ex? W święta Go widziałam jak byłam z my love....wylał na stolik piwo jak Nas zobaczył ;) Kij mu w oko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×