Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wiecznie_steskniona

chłopak mnie rzucił :(

Polecane posty

Gość malijka ona
Mam tylo nadzieje ze za jakis czas moze miesiac, dwa czy trzy zajrzymy na forum i bedziemy mogly napisac...tak jestem szczesliwa...a jestem pewna ze ten dzien nadejdzie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jak napisała kochamzyciemimo "Po prostu zycje dalej, moze troche bardziej przygaszona i czasem smutna" Mam tak samo" Prawda że czasami sie rozklejam, czuję się oszukana, okłamana, ale żyję dalej...Tak jak pisała karpatka, nie szuka sie klina, smao musi przyjśc bo to jedynym rozwiązaniem za zapomnienie o miłośći jest nowa miłośc która przyjdzie sama A szukając plasterka będziemy tylko się osuzkiwać i do tego można zranić drugą osobe.. Miłego wieczoru dziewczyny ps włączyłam sobie Varius Manx ''Ona ma siłe'' rzeczywiscie ładna piosenka, choć popłakałąm się jak ją włączyłam to jednak daje siły tak trochę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochamzyciemimo to nie jest żadna kara za to co zrobiłaś kiedyś a pomyśl że jakby ten chłopak urwał kontakt,żeby się nie narzucał smsami, dzwonieniem lub innymi wiadomościami To Ty byś się zastanawiała że może jednak był spoko, że może warto spróbować...Ja tak miałam spotykałam sie z chłopakiem, na poczatku wpadł mi w oku, mielismy wspólych znajomych wieć od słowa do słowa zaczeliśmy sie spotykac Byłam po rozstaniu z poprzednim chłopakiem więc w dalszym ciągu miałąm ex w głowie PO 1,5 msc spotykania się, nie mogąc zapomnieć o poprzednim, zacząłam specjalnie miec brak czasu dla niego, nie odp na smsy , po porstu milkłam aż do momentu jak on dał sobie ze mną spokój, byławm wtedy zadowolona że nie pisal, nie prześladował....lecz po jakims czasie zaczęłam żałować że tak zrobiłam bo jednak dogadywałam sie z nim, był na prawde dobry a jak po prostu zachowałam się jak smarkula I tym że się nie narzucał wzbudził we mnie ogromy szacunek i to że miał honor....Troche za późno zrozumiałąm że jednak trzeba jakos uporać się z przeszłością i cieszyć się z tego co mam... Dlatego wiem teraz że nie narzucanie się, nie pisanie , jest najlepszym rozwiązaniem Po prostu zostanie honor i szacunek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że wszystkie z gorszymi chwilami.. ach te weekendy. różo, dobrze, że nie napisałaś tego smsa... bo fakt, na takie coś to nie bardzo jest jak w tej chwili odpisać.. ale uczucie rozumiem, zresztą jak wszyscy tutaj. ja mam lepszy dzień bo poniedziałek, weekend minął, zajęłam się pracą. tylko zaczęłam się zastanawiać jak on sobie radzi. bo wiem (zresztą sam mówił) że mu mnie brakuje, że czuje się okropnie samotny. a mimo tego nie pisze ani nic. on nie ma zielonego pojęcia co ja robię, gdzie jestem, co u mnie., czy żyję. w dodatku on nie pracuje, czyli siedzi cały dzień w domu na tyłku, po prostu się dziwię jak tak można wytrzymać! jedyne "miejsce" gdzie ja go widzę to ten głupawy kurnik. przez weekend był regularni co jakieś 2-3h :] szpieguję go trochę, chociaż sama się wstydzę i nikomu nie przyznam. ale wiem że pół dnia gra. ale mi to pomaga jakoś, że go tam widzę. a on nie ma znaku życia ode mnie i potrafi z tym żyć. :/ no i owszem, pogada ze współlaktorami, ale ci ludzie mają swoje życie, znam ich, wychodzą, w dodatku kilka innych ważnych spraw w które są zaangażowani i na pewno nie mają czasu na jakieś długie pogaduszki. jak tak można w samotności?? do tego po tej imprezie stał te kilka minut albo czekając aż wyjdę albo zastanawiając się czy samemu nie zapukać. i teraz nic???? aż z ciekawości bym chciała wiedzieć co sobie mysli.. i dręczy mnie jeszcze jedna myśl- za tydzień na zajęciach nie wiem jak się zachować. bo wątpię żeby cokolwiek wyszło naturalnie jeśli pierwszy po 3 tygodniach (a do tego wiaomo jaka była sytacja jak się ostatnio widzieliśmy) zobaczymy się będąc w większej grupie :] bez sensu. i tak jak wy, czasem się boję, że on pierwsazy sobie ułoży życie.. a to by mnie naprawdę zabiło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie a ja nawet nie umiem sobie wyobrazic ze znajdzie inna kobiete, ale nie dlatego, ze pragne zeby byl wiecznie nieszczesliwy, tylko dlatego ze wciaz go kocham. Nie chce zyc bez niego, nie umiem. Ech...czasem sie zastanawiam czy warto bylo tak kochac czy nie lepiej bylo pojsc wtedy(jak go poznalam) w druga strone. Ale tego juz nigdy sie nie dowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej! Nie da się tak poznając kogoś przewidzieć co bedzie za miesiac czy rok wiec nawet nie ma co gdybać ze poznajac kogos moglysmy wybrac inna drogę, odwrocic sie i pojsc w innym kierunku.Wtedy istnieje prawdopodobienstwo ze cos innego waznego mogloby nas ominąc. Kiedys probowalam sie trzymac zasady "nie płacz,że minęło- ciesz sie,że było". W zaleznosci od sytuacji to troche boli, kiedy czlowiek probuje sie cieszyc czyms co mineło własciwie bezpowrotnie, majac swiadomosc tego ze to juz nigdy nie wroci. Niektore wspomnienia bolą, w tym momencie akurat te szczesliwe, kiedy zaczynam uswiadamiac sobie ze to juz bylo i nie ma do tego powrotu. Ale mam nadzieję, ze za jakis czas bede mogla na nie spojrzec i naprawde usmiechnac sie sama do siebie z mysla,że mimo ze to sie skonczylo to warto bylo sprobowac.Teraz tez absolutnie niczego nie załuję, tylko bardzo tesknię. Tez zastanawiam sie co on robi wieczorem, czy gdzies wychodzi, czy sie z kims spotyka... Ziiiiiiiimno!!;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda nie da się nic przewidziec i wogóle czegos zaplanować.. Wczoraj miałąm może nie doła ale strasznie smutno mi sie zrobiło..Bo jednak tęsknię i mam ogromny żal do niego że tak postąpił, nawet nie tłumacząc mi dlaczego... ehhh Dziwnie, pusto i smutno ps a na podwórku straszny mróz !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przejmuj sie!!!!!
to sa niedojrzale bachory odchodzac bez wyjasnienia DZIECIAKI:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malijka ona
A ja dzis czuje sie troche lepiej;) wrocilam na fitness;) Czas wziac sie za siebie;)wiem ze zapewne smutek znowu przyjdzie do mnie..ale niech jeszcze troche da mi odpoczac;) Tak dzis sobie mysle ze oni odchodzac traca nas fajne kobiety;)gdzie dzis mogliby w naszym towarzystwie zjesc obiad pojsc na lodowisko a nie wybieraja odejscie.Ich strata kochane. Duzo optymizmu tego sobie i wam dzis zycze;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twaardzielkaa
Oj naczytałam się a naczytałam..rasowa ze mnie baba bo mnie po prostu wciągnęło..i w sumie chciałabym się z Wami powiedzielić moją opowieścią bo ciekawa jestem czy popieracie moje zdanie.. Ze swoim byłym poznałam się przez internet(boże jak to strasznie brzmi..), przypadkiem poznaliśmy się jak wracałam z koleżankami z kina On szedł na trening z kumplami, jako, że moja koleżanka ich znała tako też podaliśmy sobie dłonie, wpadłam mu w oko bo zdobył od kgooś mój nr gg i sie odezwał..i tak się zaczęło..Totalnie go nie pamiętałam, totalnie nie miałam ani czasu ani ochoty na nowy związek, totalnie nie wiedziałam po co mamy zaczynac od rozmów przez sieć.. Napisał krótką wiadomość, całkiem miłą wiec od tak po poprostu odpisałam..Nawet nie wiedziałam keidy zaczęlo sie to wszytsko kręcić wokół rozmów, ciągłych rozmów, wymiana numerów teleofnów, dzownienie, pisanie smsów..aleee, no własnie, aleeee spotkania nie proponował.. Myślałam..pewnie jets niezbyt urodziwy, ja mu sie spodobałam a jego szczerze mówiąc nie pamiętałam wiec wychodziłam z założenie że obawia sie mojej rekacji. Problem był jednak w tym, że nie przeszkadzało mi to zbytnio..lubiłam te jego smsy, luźne rozmowy, dzwonienie, lubiłam ta świadomośc, że troche jestem chyba juz jego dziewczyną bo jego zachowanie ewidentnie na to wskazywało.. Jako, że byłam i jestem niecierpliwa pierwsza zaproponowałam spotkanie i tu pojawił się problem..otóż nie chciał, wahał się, bał się czegoś, odciągał to..dostwałam szału. Dnia bez telefonu wytrzymac nie mógł ale jak rzucałam "może się wreszcie spotkamy na prawidzwej relanej randce" to w nim coś pękało, coś sie konczyło.. Nalegałam strasznie więc mowy nie było, że odpuszcze. Utrzymywałam z nim internetowo-teleofniczny kontakt przez 5 miesiecy i mowy nie było, że odpuszcze relanego spotkania...i jakoś tak się złożyło, że nie odzywał sie trzy dni, nie odpowiadał na smsy, nie odebrał telefonu..martwiłam sie, odchodziłam od zmysłów, przez 5 miesiecy nie zdażyło się zeby nie napisał na dobranoc, żeby nie zadzownił, żeby nie napisał wiadomości na gg..aż wreszcie sie doczekałam, na 4 dzien pamietam że napisał coś w stylu "przepraszam..zacząłem życ na dwa fronty, zakochałam sie w Tobie przez teelfon i przez internet a od 2 lat mam dziewczyne z którą mieszkam" ZABIŁ MNIE... boże jakie ja wtedy miałam myśli, jakie ja wtedy miałam uczucia, myślałam ze to kiepski zart, że to nie moze sie dziać, że to jakiś marny wkręt..a im dłużej myślałam tym dłużej układało mi się to w całość. Nie dzownił nigdy wieczorem, nigdy w nocy nie odpisał mi na sms, przeważnie pisał coś na szybko najpoźniej o 21/22. Zawsze w nocy miał wyłączony telefon co tłumaczył, że mieszka w akademiku z kolegami i że sa uczuleni na pobudki i nie chce utrudniać nikomu życia..parokrotnie urywał rozmowe telefoniczną w pół zdania, tłumacząc ze stracił zasięg padła mu bateria, bywało, że nie pisał całe dnie, tłumaczył, że miał mase zajęc..masa zajęć, brak zasiegu, rozładowana bateria=ONA. Dla mnei to była tragedia zaangażowałam się niesamowicie..i jak to ja nie odpuściłam. Nie dałam za wygraną, zrobiłam wszystko żeby się z nim spotkać, mimo wszytsko, mimo tego, że mnie oszukał, że ją oszukał, że oszukiwał kobiete z która pomieszkiwał bardzo często..przecież pisał mi, że chyba sie we mnie zakochał, że jest onieśmielony, że to mnie szukał, że mnie znalazł..cóż za hipokryta.. Ale ja mimo wszytsko chciaalm spotkania, długo się wahał ale się udało..bodajże po miesiący napisał, że ją zostawił, że tak dłużej byc nie mogło, że dobrze wie jak chce aby było, że droga jest jedna i że dokonał wyboru i że chce sie spotkać.. Po 6 miesiacach interenetowo-telefonicznej znajomości poszliśmy na randke no i w sumie było tak jak byc powinno..dobnra randka, fajny wieczór, spełniło sie moje marzenie i ot zostaliśmy parą.. Nie wzięłam pod uwage totalnie nic, nie wziełam pod uwage ze mnie oszukiwał, że ją oszukiwał, że zniszczyłam 2 letni związek, że to jakaś chora sytaucja..slepo uwierzyłam w to co się dzieje, Byliśmy relanie ze sobą miesiąc czasu. Było jak w bajce.. Wyobraźcie sobie po pół roku znajomości, zafascynowania kimś wirtualnie wreszcie się tego kogoś"ma". Zaczęło się tak jak powinno, Byliśmy w siebie wpatrzeni, znaliśmy sie prawie na wylot, po tylu rozmowach smsach, wiedziałam co lubi, on tez wiedział co ja lubie..Tez miesiac dla mnie to nie jak pocżatek związku to jak kontynuacja tych 6 miesięcy w teleofnie i internecie..Nie wyczułam nic niepokojącego. poszliśmy na urodizny mojego kolegi, ostro popiliśmy, nie robiłam nic strasznego, wygłupiałam sie ze znajomymi, wrociliśmy do domu, on sie do mnie przez calą droge słowem nie odezwał..poszlismy spać wstał rano i ogłosił, że nic z tego nie będzie.. Nie poznałampowodu do dzisiaj, zmyslił bajke o tym, że jego kobieta winna być idealna, że byłam pijana, że on takiej kobiety nie chce..bzdura..po pierwsze nie byłam bóg wie jak pijana, po drugie nei robiłam nic złego, po trzecie każdy powód jets dobry..Roztsanie z nim było dla mnie dramatem, coś co sobie wymarzylam prysnęło na poczekaniu.. Dzisiaj myśle, że wszytsko miałam na swoje życzenie, od poczatku wmawiam sobie cudowność która nie istniała.. Już po tym jak dowiedziałam się ze oszukiwał przeze mnie swoją kobiete byłam zobowiazana powiedzieć pas ale chcialam chyba wiecej wrażeń. Jedyne za co jestem mu wdzięczna to za to, że zerwal ze mną kontakt całkowicie..wydaje się paradoksem ale wlaśnie nie... Pamietam jak prosiłam o zmiane jego decyzji, jak nalegałam, pisalam smsy w przyplywanie wlasnie zlości, żalu, smutku.. az po tygodniu napisał "nie chce kontaktu, nie chce smsów, nie chce Cie" i koniec, Jako że jestem honorwa odciełam się zupełnie..NIKT NIE LUBI SIE PROSIĆ O MIŁOŚĆ.. przezyłam to strasznie, brakowało mi tego co było miedzy nami, dobrej aury, świetnych relacji, brakowało mi po prostu jego.. Żeby mnie nie kusiło, napisałam sobie na scianie w pokoju wielką karte "NIE WOLNO CI DO NEIGO PISAĆ, DZOWNIĆ" i nei pisałam nie dzwoniłam.. Myśle, że było sto razy gorzej niż w sytuacji keidy się pisze i dzowni i jednak dalej sytuacja miedzy ludźmi bywa niejasna ale jednak z perspektywy czasu jestem mu za to wdzięczna.. Odciął się ode mnie - to nieodpowiedziaolne, ale on za grosz nie miał w sobie odpowiedzialnosci od początku wiec chyba liczyłam na cud.. Ale to jego odcięcie się dało mi jasno do zrozumienia "radź sobie sama". Może to tez jest jakaś metoda..może własnie jedna strona musi czasem zadecydować za dwoje, On nie dał mi prawa wyboru, nie dał szansy..jego zarzut był rzucony lekka ręką, przekreslił wszytsko, nie powiedział dlaczego..ale może tak było lepiej? Bylo lepiej..dla mnie było lepiej. Nie zadusiłm się, zaczęłam oddychać swobodnie, zaczelam radzić sobie z tesknotą, uznałam, ze skoro zachował sie tak nieodpowiedzialnie, skoro nie dał mi prawa wyboru nie mam wyjścią muszę się odciąć od etgo tak samo jak odciął się on ode mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twaardzielkaa
I napisałam to wszytsko tlyko po to żeby rzucić trochę inne światlo na całą sprawe. Roztsania są trudne, jakie by nie byly okoliczności i jakie by nie były uczucia.. Uważam jednak, że należy sobie zacząć radzic ze samym sobą.. Usystematyzować wszytsko, zrobić bilans, może i nawet odciąć się od tego, chwycić decyzji która ktoś za nas podjął, chwycić się jej i tylko jej sie trzymać..Skoro ktoś z nas rezygnuje ewidentnie wskazuje na to, że może nas starcić, a miłość nie polega na tym, żeby kogoś stracić, żeby z kogos rezygnować wręcz przeciwnie.. Ja aktualnie od roku jestem zakochana po same uszy, z nieocenioną wzajemnością i powiem Wam, że szkoła życia z bylym chłopakiem nauczyła mnie dwóch rzeczy, własnie radzenia sobie z uczuciami, które sa w życiu bardzo istotne czyli z tęsknota, żalem, złością, smutkiem, odczuwalnym brakiem kogoś bliskiego a ponadto nauczyłam się, że nie warto robić nic na siłe.. Oczywiście mój były odezwał się do mnie niedawno, oczywiście że na chłodno z nim porozmawiałam.. i co.. i też tęsknił i też nie spał po nocach i tez miał podobne stany do moich, sam na własne życzenie.. prawidzwym powodem jego zostawienia mnie od tak była oczywiście jego kobieta z tego 2letniego związku, z którą roztsał się na próbe nie wiedząc kogo ma wybrać czy ją czy mnie.. i jak sam się przyznał bardzo zaluje, że tak rygorystycznie postąpił i bardzo chciał się spotkac i chciał nasze relacje odnowić( czy chcial związku czy koleżenskiej internetowej relacji nie wiem, bo to dla mnie bez znaczenia..) ja bowiem już swoją drugą połowke znalazłam i w moim życiu nie ma dla niego ani milimetra miejsca. Moja mama zawsze mówi, że nic nie dzieje sie bez przyczyny..Może potrzeba dziewczyny czasu żeby wyszło na to, że tak po prostu miało być? Pozdrawiam Was serdecznie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łał, niezła historia :) czyta się z zapartych tchem. no cóż, nie ma zbyr dużo do dodania, sama dobrze oceniasz całą sytuację, bo masz już do niej dystans. facet okazał się niezłym draniem.. czyli on wrócił wtedy do tamtej dziewczyny? a wiesz coś wiećej, w sensie czy ona wiedziała o Tobie i jak dużo? czy wrócili do siebie? poza tym dziękuję, że napisałaś, takie wpisy naprawdę dodają siły nam, które teraz przechodzą ciężkie chwile. ja powoli przyzwyczajam się do życia jako signielka i chociaż bardzo kocham i bardzo tęsknię to staram się dostregać plusy. największy plus to taki, że poznałam, kto z moich znajomych jest prawdziwym przyjacielem :) za bardzo byłam w Niego zapatrzona, za dużo dla niego poświęcałam, za mało skupiłam się na sobie.nadrabiam zaległości. boję się, że nikogo nie spotkam, ale to normalne chyba ;) tak z ciekawości - ile miałaś lat jak go poznałaś? i ile czasu minęło zanim się na nowo zakochałaś? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy jeszcze niedawno tutaj pisałam, do głowy by mi nie przyszło, że do was dołączę... rozstaliśmy się wczoraj, po naprawdę paskudnym tygodniu. nie zgodziłam się na utrzymywanie kontaktu, skasowałam numery, żeby nie kusiło, zaprosiłam na wieczór kolegę, który kiedyś chciał mnie poderwać, sama nie wiem, co robię :( jutro szykuje się podwójny moralniak, ale dzisiaj muszę odreagować. wciąż czekam, aż on się złamie. i zadzwoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malijka ona
Jaka historia witamy w ogole u nas;) a ja tez jestem ciekawa czy dlugo przechodizlas czas osamnotnienia, smutku, kiedy pojawil sie wlasnie Ten?;) Nie radze odreagowywac na sile zrobilam tak i zalowalam ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajter, ja Cię pamiętam, ech, życie.. jestem za malijką, nie rób niczego, co myślisz, że poprawi Ci humor, a później będziesz się czuła jeszcze gorzej ;] malijka, jaki fitness? :D jakiś aerobik ? :> ja kupuję i kupuję :] moje odreagowywanie odbija się na moim koncie ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malijka ona
Aerobik w rzeczy samej;D bardzo lubilam wszelkiego rodzaju zajecia ale potem zajelam sie moim eksem,a pozniej same wiecie bylam zbyt zajeta uzalaniem sie nad soba;) Zakupy ;D ja mam ten problem ze jak jestem sama to jakos mija mi chec nowych ubran bo dla kogo, wiem wiem beznadziejne myslenie i staram sie z tym walczyc:) Co do szukania kogos..ja bardzo chcialabym poczuc znowu uczucie kiedy to mozna zrobic wszystko, ale tez nic na sile...Przeciez gdzies tam musi byc mezczyzna stworzony dla mnie;D tak bynajmniej mowia statystyki;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza_pustyni__________________
"Moja mama zawsze mówi, że nic nie dzieje sie bez przyczyny..Może potrzeba dziewczyny czasu żeby wyszło na to, że tak po prostu miało być?" trzymajmy sie tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza_pustyni__________________
tez chodze na fitness i dodatkowo cwicze w domu-od razu inne samopoczucie i tylek robi sie sexi ;) a na zakupy ubraniowe tez bym chetnie poszla ale musze poczekac na zastrzyk gotowki ;) zawsze mam tak ze gdy jestem w zwiazku to sie rozleniwiam ze wszystkim, a jako singielka rozkwitam i mam wiecej energii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja się też muszę wziąć za siebie :D przynajmniej wszędzie chodzę na nogach, to plus. oglądacie może How I met you mother? dzisiaj był fajny odcinek i cytat, któego też dobrze się trzymać: "eggs are already broken, let's make sure we get a pretty good omlet out of it" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fuck! właśnie zobaczyłam, że eks zapisał się na ten sam przedmiot, co ja :/ a miałam nadzieję, że będziemy mieć jedynie jeden wspólny wykład :/ po co się zapisywał?? nie musi nic już robić :// a teraz zamiast jednej godziny tygodniowo (a nawet mniej, bo wykład mało ważny, miałam zamiar nie chodzić zbytt dużo) będziemy mieć 3h i to regularnie. fuck fuck!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
no no niezla historia twardzielko. co za kawal drania, bez serca i sumienia.. masakra ! i tez mysle ze nic sie nie dzieje bez przyczyny.... my tez tu kiedys napiszemy '' jestem po uszy zakochana'' ( oczywiscie w nowym zwiazku) :) trzymajcie sie:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
dzis sie obudzilam z nienawiścią do ex :) lubię to:) taki stan mi pomaga :) w-s ja ci wspolczuje, bo przez taki kontakt z ex ciezko ci bedzie o nim zapomniec raz na zawsze... ja swojego nie widze w ogole i sie ciesze.. nawet pieniadze zamierzam mu oddac przelewem bankowym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
dziewczyny mam takie dzis przeczucie, mocne i silne, taką intuicję ze wszytsko sie super ułoży Nam, czuje ze to bedzie jeszcze w tym roku :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyta się jedym tchem taka historię...fajnie jest wiedzieć że jednak też coś tam cierpią hihihih twaardzielkaa też strzelę sobie taka kartę tylko z takim napisem WEŹ SIĘ W GARŚĆ BO NIE JEST CIEBIE WART !!! bo przynajmniej mam na tyle siły żeby nie pisać do niego , bo tak jak pisałaś to jest WYKLUCZONE !! w_s troche nie na rękę ci będzie bo jednak jak go zobaczysz to wróci do Ciebie..ale musisz się jakoś trzymać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajf
haha! to powiem Wam ze chyba sie układ gwiazd jakos zmienil bo ja po wczorajszym dołku dziś też czuję, że będzie lepiej, ze wszystko idzie do przodu o pojawilo sie tyle nowych mozliwosci! po prostu musi byc dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twaardzielkaa
Aktualnie mam 22 lata, mojego ukochanego poznałam rok temu czyli miałam 21 lat a sytuacja z byłam rozgrywała się przez 8 miesięcy wiec powiedzmy że pogranicze 20/21 lat ajjj..powiem Wam (i tutaj pewnie będzie nie małe zaskoczenie), że mojego ówczesnego ukochanego poznałam jakoś za dwa miesiące od rozstania z byłym..i to nie było tak, że na pocieszenie, nie było to tez tak, że chciałam odreagować, zabawić się, zaleczyć rany, poznałam go i miałam dystans jak stąd do australii na piechote..zajęłam się pracą, wróciłam na rower(trenuje jazde górską), miałam sesje..starałam się zająć czymś pożytecznym byle tylko poukładać swoje myśli i nie wracać do tego co było.. poznaliśmy się przypadkiem w klubie, byłam ze znajomymi i niesamowicie mi się spodobał, niestety jestem zaprzeczeniem tez ze wygląd nie przyciąga, mnie przyciągnął i jego też..podeszłam i zapytałam czy się ze mną napije, nie odmówił twierdząc, że oczu nie mógł ode mnie oderwać i bogu dziękuje, że podeszłam bo mu zabrakło odwagi..przegadaliśmy cały wieczór, poprosił o mój numer telefonu, następnego dnia zadzwonił z pytaniem "kino, park czy frytki?" wybrałam park i frytki.. na pierwszym spotkaniu spowodował coś takiego, że nie jestem w stanie tego opisać, urzekł mnie..był onieśmielający, męski ale troche niepewny, nie imponował na siłe, sprawił jakby czas się zatrzymał.. Jestem bardzo bojaźliwa jeżeli chodzi o uczucia, i nie wiem do dzisiaj jakim cudem ale przy nim wszystkie te myśli natarczywe minęły..początkowo czuł, że mam dystans, że sie nie otwieram, dzisiaj mówi, że byłam pewną siebie kobietą, od której krzyczało "nie potrzebny mi facet"..pewnie coś w tym było, bałam się i od razu zakładałam najgorsze. Był cierpliwy o tyle o ile miał to czego potrzebowałam wiec sprawił, że ja p[o prostu sie od a do z zakochałam..nie robił nic na siłe, nie nadawał wszystkiemu machinalnego tempa, zaczęliśmy spokojnie przyjmować to co się działo..nie spieszyliśmy sie z nazywaniem uczuć, z wyznaniami, z deklaracjami..tak zresztą jest do dzisiaj. Ostatnio nawet zapytałam go czy pamięta kiedy mi powiedział po raz pierwszy ze mnie kocha, to postukał mi sie w głowe i powiedział ze nie może tego pamiętac bo pokochał mnie już w parku..i coś w tym jest, ja też nie pamiętam kiedy padło z moich ust to wielkie słowo, mi sie wydaje, że ja go kocham od zawsze.. I muszę wam powiedzieć, że to też jest trochę tak, że on nieświadomie robił coś co mi dawało pewność tego, że tym razem jest inaczej.. nigdy nie zdarzyło się, żeby przerwał rozmowe w pół zdania wymigując się brakiem zasięgu, nigdy nie zdarzyło się zeby całe dnie milczał tłumacząc się później byle czym, nie zdarzyło się żeby przepadł na całą noc, wiele razy gdy uczyłam sie po nocy, pisał powiedzmy o 3ciej jakiegoś smsa, że kontrola, żebym już dała spokój, że myśli o mnie.. sprawiał, że wszystko było inaczej i nie robił tego celowo bo przecież nie znał wtedy jeszcze mojej historii z moim byłym chłopakiem.. A co do byłego, to..z rozmowy z nim wynikało, że ta dziewczyna z tego dwuletniego związku do niego wróciła natychmiastowo.. Wiecie, mi sie w głowie nie mieści, że ktoś kto mówił o niej tyle rzeczy za jakiś czas ze spokojem oznajmia, że wrocili do siebie od zaraz i nadal są szczęśliwa parą..taką szczęśliwa parą, że aż po drodze miał ochotę na odskocznie.. Gdy jeszcze z nim się spotykałam, gdy o niej wspominał nigdy nic dobrego nie powiedział..że francuski piesek, że egoistka, że histeryczka, że jak nie zaliczyła koła, albo jak nie zdała egzaminu to świeczki w oczach i histeria, że się wypaliło, że ciągle się czepia, że akceptuje każdy jego wybryk, że chce kobiety a nie głupiej gąski..jednak kłamał, albo mu sie coś pomiedziało, ona zaś prezentuje postawe długotrwałego ślepozakochania.. tak go kochała, że wybaczyła nawet jego chwilowe "rozstanie"... a co do tego czy wiedziała o mnie to tak wiedziała, wiedziała co studiuje, gdzie pracuje, gdzie mieszkam, nawet jaki mam samochód, wiedziała jak się poznaliśmy, wiedziała tez jak wyglądam.. wiem też, ze wypytywała moich znajomych o mnie, doszły mnie np od kolegi słuchy, że pytała czy jestem puszczalska, była rozczarowana gdy usłyszała co robię w życiu, że miałam przed "związkiem" z jej chłopakiem tylko jeden 2 letni związek, który rozpadł się z przyczyn powiedzmy naturalnych.. może liczyła na jakieś wywody o tym jaka to ja zła kobieta jestem, może chciała usłyszeć, że sypiam "z byle kim", że nie jestem warta zainteresowania. Pamietam też, że koleżanka z mojego oseidla która z nią studiowała, mówiła, że ona tego nie może znieść, że ludzie którzy mnie znają mają o mnie dobre zdanie, że nie może znieść braku oszczerstw na mój temat, że chciałaby usłyszeć, że jestem głupią pindą co to zawsze rozwala czyjeś życie.. Szczerze? to nie konkurs na dzielenie win ale ja poczucie winy mam duże, nie buduje się szczęscia na cudzym nieszczęściu..gdybym dowiedziala się od razu, że on jest z kimś w związku nigdy nie weszłabym, z butami w cudze uczucia, mam świadomość, że i ja ją zraniłam i pewnie skrzywidziłam. Poczucie zagrożenia, poczucia utraty osoby którą dażyła ogromnym uczuciem zapewne napawało ją takimi a nie innymi uczuciami w stosunku do mnie stąd tez nie dziwi mnie jej postawa... Śmiem jednak twierdzić, ze skoro pozwoliła mu wrócić to wiele ją jego zachowanie nie nauczyło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza_pustyni__________________
twardzielkaa > pieknie napisalas o Twoim nowym zwiazku, az czlowiek od stop do glow napelnia sie optymizmem i nadzieja na szczesliwy zwiazek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malijka ona
Dzien dobry dziewczyny;) witam w srodowy poranek;) mam nadzieje ze dzis wylacznie pozytywne nastawienie u kazdego;D Twardzielka Twoja historia nastroila mnie pozytywnie, ze w zyciu jednak trzeba ciagle wirzyc i nie poddawac sie;)dziekuje Wiecznie steskniona na poczatku zazdrosclam Ci sytuacji ze mozesz go spotykac czesto, tez marzylam przynajmniej o spotkaniu mojego eks na ulicy(naturalnei ja wygladam swietnie, a on sie oglada potem zasypuje mnie smsami wiem wiem zalosne;p) ...a teraz wsplczuje to jest powracanie na nowo do tej sytuacji....Ciagle sklejanie siebie w kawalek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajf
również witam Was w dzisiejszy poranek :) ja ciągle budzę się o godzinie siódmej rano i nie mogę już dalej spać... :/ a normalnie mogłam spać w nieskończność. tłumaczę to sobie tak, że mam teraz więcej wolnego czasu rano... eh. właśnie poranki są dla mnie najtrudniejsze, kiedy budzę się i zdaje sobie sprawę z tego, że juz go nie zobaczę, nie porozmawiam z nim, nie pożartuję. i znowu od początku rozpoczyna się wałkowanie w głowie :/ staram się myśleć pozytywnie i nie wiem dlaczego te negatywne uczucia są silniejsze. przecież wiem, że dobrze się stało! i teraz może być już tylko lepiej! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też tak z rana mam Wstaje i myslę nie ma już go i nie będzie Takie dziwne odczucie Myślę o nim często podczas dnia, ale już inaczej Co poradzi sie nic, dlatego zyję dalej, bardziej czasmai przygazona i smutna ale żyję... w_s rzeczywiści niedobrze dla Ciebie z taką sytuacja bo bedziesz go widziała niesttey a wtedy powraca wszystko MOim zdaniem powinnas ograniczyc kontakt do min a nawet starac sie go unikać..A swoja droga ciekawe jak zobaczy Ciebie czy jakos go trąci , bo przyznał że rónież tęskni..tylko że sie nie odezwał od tamtej imprezy.. czekamy na relacje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×