Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zwiazki

zwiazek z lekomanem - kodeina-tramal...

Polecane posty

Gość zwiazki
boboaa On od 10ciu lat nie jest na głodzie, dziennie łyka 10tki tabletek...im więcej stresu tym więcej prochów ale co ciekawe, zdarza mu się zwłaszcza w dni wolne od pracy, ze ,,łyknie tylko'' 2-4 kodeinki i to wszystko...Im więcej spokoju tym mniejsza potrzeba brania. Psychiatra nie dal mu szans na samodzielny detox, to jest najzwyczajniej w świecie za trudne. Od kilku tygodni nie bierze tramalu, pozostał przy samej kodeinie plus relanium co mnie wkur.. /sorry/.Relanium ma wspomóc w odstawieniu tramalu, bo z tramalu ciężko wyjść a relanium Go rzekomo nie uzależnia.No i widzę, ze nie bierze już go prawie. Oby wytrwał...czasami myślę, ze mu się uda. Mam ostatnio takie emocje, ze już nie wiem, czy mam racje i kiedy.On jest spokojnym fajnym facetem, trochę zbyt wrażliwym jak na mężczyznę w dojrzałym wieku...aczkolwiek przecież to nie kwestia wieku a charakteru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Acodinowa
Witaj. Jeśli nie zaprowadzisz swojego faceta na jakiś odwyk, to za nie długo, nie będzie was, i jego. Pomóż mu, jemu może wydawać się że nie chce pomocy, może się też tego wstydzić. Posłuchaj mnie- 16letniej lekomanki. Biorę już rok, I LOVE KODEINA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .brand
przyszłaś się pochwalisz że ćpakasz to gówno? :) bo innego wytłumaczenia nie widzę tym bardziej że temat stary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dihydrometylomorfina
Hehe, śmieszny ten temat. Chodzi mi tu o głupie odpowiedzi, nie o autorkę. Ile to osób napisało, że lekomania to jest narkomania? To czym w takim razie jest alkoholizm? Też narkomanią. Etanol też jest narkotykiem, tylko, że legalnym tak jak leki. Związek z osobą uzależnioną wygląda podobnie obojętnie od czego dana osoba jest uzależniona. Alkoholik, lekoman, czy heroinista nie może normalnie funkcjonować bez substancji, od której jest uzależniony. Ale takie związki są możliwe, czemu by nie. Poza tym moim zdaniem już lepszy lekoman od alkoholika, bo alkohol wywołuje agresję, a np. morfina nie. A tak poza tym to mam jednego kolegę lekomana, ale takiego większego lekomana niż ten z tematu. Jest uzależniony od morfiny, innych opioidów i od benzodiazepin. No i ten kolega mimo, że je tabletki garściami i wali morfinę dożylnie to ma wielkie powodzenie u kobiet. No naprawdę wielkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Legnica
Cześć, kto chciałby odpalić jedno opakowanie tabletek Tramalu? Jest mi bardzo ale to bardzo potrzebny. O kontakt proszę pod nr gg: 35727872

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź lepiej na loda czy coś
Ha, no spóźnileś się. Właśnie zutylizowałam wczoraj butle 96 ml:) Łatwo nie było, cholera psiukać mi się nie chciało do zlewu, zdjąć tego kapsla pod pompką nie mogłam, w końcu owinęłam dziada w reklamówkę i potłukłam o podłogę. ufff Trzymaj sie dziecioku od tego gówna z daleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja12345jfrifhirf
A ja muszę brać tramal z powodu bólu i trzech operacji kręgosłupa. Chętnie bym przestał, ale ból jest nie do wytrzymania i nie da rady pracować z takimi dolegliwosciami. Kolejne operacje są wykluczone z uwagi na ryzyko niedowładów. Dziwie się Wam, że bierzecie to żeby tylko brać. Ja biorę bo muszę i wcale mi z tym dobrze nie jest. Opamietajcie się. Moze przyjsc moment, ze naprawdę bedziecie potrzebowac p-bolowego srodka zeby normalnie zyc, a wtedy i fentanyl wam nie pomoze, bo wyrobicie tolerancje innymi opioidami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, Czy wszyscy piszący tutaj poradzili sobie z Tramalem? Poszukuję pomocy- mój chłopak jest od tego uzależniony i sami sobie nie poradzimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kredytzaufania
czy ten watek juz nie bedzie odgrzebany? jak zakonczyla sie historia tej dziewczyny, ktora ten watek zalozyla? Czy poradzili sobie z nalogiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkaren
a nie daj bóg tramal połączyć z klo klozapolem. umieranie. urzniecie się do nieprzytomności alkoholem to pikus przy tym a zdarzylo mi ze sie ze lekarz mnie tak uraczyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie. Chciałam opisać wam swoją historię. Wiele lat temu poznałam przez neta chłopaka na pewnym forum o depresji. Choć kilka lat młodszy ode mnie, to wydawał mi się z początku bardzo inteligentny. Oczytany, w szkole same piątki, jeden z najlepszych maturzystów, miał nawet spore stypendium, wszyscy wróżyli mu wielką karierę i sukces. Do tego bardzo moralny, szanujący kobiety. Od liceum jednak już cierpiał on na depresję, fobię społeczną i brał antydepresanty i leki uspokajające. Jednak mimo tego jak na swój wiek to wydawał mi się naprawdę bardzo dojrzały, nie imprezował, nie pił, nie palił, uczył się dużo. Niestety jak poszedł na studia to coś mu odbiło i zaczął brać dopalacze, a także kodeinę, dxm, benzodiazepiny. Uzależnił się od tego. Do tego tabletki nasenne, bez których nie zaśnie. Pogorszył się w nauce, nie mógł zaliczyć sesji bez poprawek. Przerwał jedne studia, zaczął następne, które miały być zgodne z jego zainteresowaniami, ale i tutaj mu nie wyszło i znowu je przerwał. Tym samym nie wiadomo czy w ogóle skończy jakieś studia. Zamiast wziąć się za siebie i za jakąś naukę czy szukanie pracy, to ten ćpun nabrał kredytów, narobił kosmicznych długów i wszystko wydał na swoje lekomańskie przyjemności, czyli kodeinkę, nasenne, dxm, dopalacze. Człowiek, który kiedyś wydawał mi się tak dojrzały i inteligentny, okazał się zwykłym debilem. Przez swoją głupotę i lekomanię zniszczył sobie przyszłość. No bo jak on teraz skończy jakiekolwiek studia, gdy ten syf co brał wyniszczył mu cały mózg i nie może się uczyć? Chciałam was tylko ostrzec, żebyście nie zadawali się z debilami co mają jakieś dziwne ciągi do narkotyków i chcą ich legalizacji. Bo ten chłopak od początku naszej znajomości zażarcie wypowiadał się na temat legalizacji marihuany, że to nic szkodliwego, wręcz przeciwnie. Nie wiem co dokładnie on brał, ale dość sporo syfu zamawiał przez neta. Ja tego kompletnie nie potrafię zrozumieć. Też mam ciężkie życie ale nigdy by mi nie przyszło do głowy wyniszczać się jakimś gównem, odurzać się, i jeszcze wydawać na to grube pieniądze, zaciągać kredyty. Wolę już raz na jakiś czas napić się piwa. Bardzo się rozczarowałam tym człowiekiem, i choć z początku go bardzo kochałam, to moja miłość się wypaliła. Bo jak tu zaufać takiemu ćpunowi? Co zarobi, to pójdzie do apteki i wszystko wyda na "leki na kaszel", żadnej odpowiedzialności. Jaka czeka mnie przyszłość z kimś takim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc i ja się wyżalę. Będzie to długie, ale mam nadzieję że ktoś przeczyta, pomoże i przemówi mi do rozsądku. 10 miesięcy temu rozstałam się z narzeczonym, po 7 latach związku, byliśmy razem od początku liceum. Była to wielka i piękna miłość, a on był idealny - oddany, kochający, zawsze miał dla mnie czas i czułam że wszystko ma sens, że tylko z nim chcę być. Tak było aż do drugiego roku studiów, kiedy odkryłam, że jest uzależniony od thiocodinu. Zaciągnęłam go na terapię i towarzyszyłam mu w wizytach w poradni, żeby miał wsparcie. Wiedziałam, że sprawa jest poważna, ale skoro chciał się leczyć to wierzyłam że będzie dobrze i temat się zamknie. Niestety w kolejnych latach kilka razy trafiały się epizody, że np. znajdowałam opakowanie po thiocodinie w samochodzie albo gdzieś, ale on zawsze mi wmawiał że to jeszcze z dawnych czasów. Rok temu jego kolega się ze mną spotkał żeby powiedzieć mi że mój narzeczony nadal bierze, ale ja nie wierzyłam, przecież spędzałam z nim czas i bym wiedziała. Zrobiłam mu nalot na chatę i zero śladu leków, on normalny. Mówi że bzdura, że wmówił temu koledze że się źle czuje po lekach bo nie chciało mu się z nim spotykać. Uwierzyłam, bo byłam głupia i zakochana. Było jednak między nami coraz gorzej. Ciągle podejrzewałam że ćpa, zaufanie nie istniało praktycznie. Gdy wychodził rano po bułki, ja krzyczałam z łóżka "co, już do apteki biegniesz?". Jego zachowanie też się zmieniło. Niby nadal był czuły i kochający, ale nic go nie obchodziło. Już pomijam fakt że od kiedy zaczął brać stał się zupełnie nieobowiązkowy, rzucił studia mimo że do licencjatu został mu jeden przedmiot do zaliczenia. Ogólnie żadne ważne sprawy go nie obchodziły, nawet nasze zaręczyny które były poniekąd wymuszone bo kilka razy mu powiedziałam że mi smutno, bo kiedyś chcieliśmy wziąć ślub od razu po studiach i ten czas się zbliża. Kiedyś to on ciągle mówił o rodzinie. Z najspokojniejszego chłopaka na świecie stał się kimś go rozbija kubek o ścianę bo nie pozmywałam naczyń. Było mi bardzo źle i ciągle podejrzewałam że bierze te pieprzone leki, nie tylko on się częściej denerwował ale i ja. Jako że miałam swoje klucze, wpadłam do niego kiedyś znienacka gdy był w pracy i w koszu znalazłam prawie 20 opakowań po thiocodine (przez 4 dni tyle przećpał i to tylko w domu, a na mieście też pewnie sobie od razu zarzucał). Załamałam się. Powiedziałam że tym razem to koniec, że albo sam się ogarnie albo żegnam na zawsze. Życie legło w gruzach, płacz, nie wychodzenie z domu, nerwica żołądka. On przepraszał i obiecywał że skończy z tym raz na zawsze, ale zamiast się poprawić to się pociął i zamienił kodeinę na psychotropy. Błagał mnie o powrót a ja czekałam dalej na jego wyjście z nałogu. Potem były ciche miesiące. Desperacja we mnie narastała, tęsknota rozsadzała mnie od środka, obrona magisterki odłożona w daleką przyszłość z powodu całych dni pod znakiem płaczu i depresji. W końcu pękłam i poprosiłam żebyśmy znów spróbowali i że mu pomogę we wszystkim i się poświęce. A on że wrócił do leków i bierze więcej niż poprzednio i nie widzi już naszej wspólnej przyszłości i że kocha leki. Powiedział wprost że mnie kocha ale nigdy nie przestanie brać i nie umie już funkcjonować bez leków. Wypłatę przećpał w tydzień. Błagałam go, poniżałam się do granic możliwości. Że mu pomogę, że zniosę wszystko, że wolę żyć z kimś uzależnionym niż bez miłości mojego życia, że z moją czułością i wsparciem wszystko mu się uda. Zaproponowałam nawet żeby zamieszkał u mnie w domu (i z moimi rodzicami), jego mieszkanie wynajmiemy, a pieniądze będą na super konkretną terapię dla niego u jakiegoś szpenia, oczywiście wszystko poprzedzone odwykiem. Miałam wiele planów które mu przedstawiałam, pisałam mu codziennie gigantyczne monologi o tym że szkoda takiej miłości, że wszystko inne da się rozwiązać, a on nawet nie raczył odpisać. Potem mnie poinformował że rzucił pracę (a miał niezłą) i wyjeżdża pracować do Londynu i że nic go tu nie trzyma. Mówił że tam odpocznie od leków bo są ciężko dostępne. A ja wiem, że ktoś kto ćpa tak długo i takie ilości nie przestanie ćpać z dnia na dzień, znajdzie tam sobie jakiś zamiennik, może herę od razu. "Nic go tutaj nie trzyma"... nie ma nic gorszego niż usłyszeć takie słowa od kogoś z kim się spędzało całe dnie i całe weekendy. Mówi że mnie kocha, ale przez leki jest pusty w środku. Że zaprosi mnie do Londynu i będziemy mogli się pospotykać na próbę. Wiem że jeśli zgodzę się na to, przegram swoje własne życie. W tej chwili jestem silnie współuzależniona. Nie umiem żyć bez niego, znoszę świadomość że mnie oszukiwał, że sprawa jest bardzo poważna, że później olewał moją miłość i chęć pomocy. Z drugiej strony myślę, że błędy błędami, ale nie powinien mnie ignorować i odrzucać. Tłumaczę sobie zaraz że przecież już ma wszystko w głowie poprzestawiane od tych leków. Jednego dnia myślę że miłość wszystko zniesie, drugiego jestem pewna że ten człowiek jest już stracony i moje życie z nim będzie piekłem. Całe ręce w wielkich bliznach po cięciu się, nowy nałóg w postaci palenia jednego papierosa za drugim, przeogromne dawki thiocodinu. Jestem załamana, kiedyś to był zupełnie inny chłopak, a przede wszystkim nie olewał mnie tak jak teraz. Nie wiem co mam robić. Nie wybaczę sobie jeśli ułożę sobie życie z kimś innym, a potem okaże się że on z tego wyszedł i jest taki jak kiedyś. A z drugiej strony czekać do końca życia w nerwach i niepewności? Już pomijając fakt, że i tak nigdy o nim nie zapomnę i zawsze będę tęsknić i żałować że ktoś wymyślił ten pier****y thiocodin. Znam go, wiem że ma mentalność ćpuna i na 99% zawsze będzie wracał do kodeiny, nawet gdy sam czasem uzna że czas rzucić. Sam zresztą to powiedział, że zawsze będzie ćpał i mnie oszukiwał. Ja tylko płaczę, on ma to gdzieś. Potrzebuję terapii, ale boję się... boję się że to już będzie wciągnięcie mnie do tego świata psycholi, jakieś piętno, że kiedyś musiałam się leczyć bo jestem za słaba żeby pogodzić się ze stratą. Nie umiem się z tym pogodzić, wciąż go błagam żeby nie wyjeżdżał i zaczął się leczyć z moją pomocą, on że woli wyjechać i żebym znalazła kogoś lepszego. Ludzie, ja nie zasłużyłam na to wszystko. Mam 24 lata i jestem w zupełnej rozsypce mimo że kiedyś byłam pełna życia, obowiązkowa i miałam mnóstwo pomysłów na swoją przyszłość. Teraz nie obchodzi mnie czy obudzę się rano. I tak przeleżę cały dzień słuchając smutnych piosenek. Błagam, niech mi ktoś powie jak sobie przetłumaczyć że z lekomanem nie ma przyszłości i jak się odciąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skąd wy wyciągacie takie g***a niegodne miana mężczyzny??? i jeszcze łazicie z nimi do łóżka i planujecie rodzinę??? jesteście bardziej chore niż oni!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Błagam, niech mi ktoś powie jak sobie przetłumaczyć że z lekomanem nie ma przyszłości i jak się odciąć... Radykalnie.To nie jest proste,ale jeśli zależy Ci na własnym życiu,to jedyny sposób.On już wybrał,nic nie poradzisz.Zacznij żyć własnym życiem,zajmij się sprawami,które były dla Ciebie ważne.Nie rozmyślaj o tym,co by było gdyby,to niczego nie zmieni.Przestań pogrążać się razem z Nim,On już nigdy nie będzie taki jak dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno nie pchaj się w to.Nie chcę opisywać swich doświadczeń z mężem lekomanem. Mam to już za sobą. Jak chcesz to napisz do mnie wioletta907@onet.pl .Zechcesz to opowiem Ci jak taki człowiek potrafi całej rodzinie zrujnować życie. Lepiej chyba żyć bez miłości kochanej osoby niż z takim pasożytem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żona jest uzalezniona od Lorafenu (substancja Lorazepam). Wiedziałem o tym kiedy się poznaliśmy i z tą świadomością zdecydowałem się na związek. Niepokoi mnie sam fakt przyjmowania Lorafenu od 2011 roku. Lek teoretycznie powinno się odstawić po 4 tygodniach. Chcę postawić sprawę jasno - sam biorę tablketkę od bólu głowy raz na dwa miesiące. Nie pochwalam jej uzależnienia, ale 1.Nie rodzi ono niczego złego między nami, nie kłócimy się przez nie, nie ma niczego z tego co Ty opisujesz Ona bierze tabletkę przed snem i to właściwie jedyny symptom jaki mogę widzieć. 2.Żeby zerwać z uzaleznieniem żona musiałaby iść na dwumiesięczne leczenie zamknięte. W sytuacji kiedy ma bardzo dobrą pracę i to etat i to zaraz po studiach - to jest praktycznie niemożliwe. Straciłaby wszystko. Moja żona nie ma mechanizmu wypierania. Zawsze mówi wprost- tak jestem uzależniona. W czasie kiedy ma mniej stresu zmniejsza dawki ale nie umiałaby odstawić tego leku sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Limedka
Lekomania to poważny problem, który dotyczy coraz większej liczby osób. Niestety cięzko z tego wyjsć samemu, więc dobrze wiedzieć gdzie się głosić. Mnie bardzo pomogli w Medox i bardzo im jestem za to wdzieczna. Może komuś się przyda http://medox-lekomania.pl/#home

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość runika
Najlepsza dla lekomana jest terapia i odwyk. Leczenie tego uzależnienia jest dość ciężkie bo dochodzi zamiana leków itd... Mój brat był lekomanem i leczył się w Wiosennej w Ściejowicach. Muszę przyznać że profesjonaliści w tym temacie. Doskonale wiedzą jakie leki można podać, jakie terapie przeprowadzić. Był u nich około miesiąca, dał radę pozbył się nałogu i teraz normalnie funkcjonuje. Nie mogę powiedzieć czasem go kontroluje jak sobie radzi bo się martwię to logiczne. Ale daje se nieźle radę i jestem przekonana że nie bierze już nic. www.osrodekwiosenna.pl warto zwrócić uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czika6
Fakt w Ściejowicach na pewno by Ci pomogli. Sama tam byłam po lekach uspokajających i nasennych. Nie zauważyłam kiedy nie mogłam się już obejść bez nich. Spędziłam w Wiosennej ponad miesiąc, ale dalej chodzę co jakiś czas na terapię. Bardzo mi to pomaga. www.osrodekwiosenna.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorce i wszystkim wspòluzależnionym współczuję. Brałam ostatnio Tramal, pierwszy raz w życiu. Dostałam go od lekarza na receptę, bo juz nie mogłam wytrzymać z bólu, wyłam jak kojot.... Rwa kulszowa. Brałam doraźnie 1x na dobę, nie codziennie . Przez całą chorobę moźe 12 tabletek. Bałam się uzależnienia. Trzeba odejść od lekomana, ćpuna, jeżeli sam nie szuka odwyku, pomocy. Zniszczy kochającą osobę, rodzinę, wszystko- dla zaspokojenia własnej przyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklopja
Mój mąż był lekomanem, ciężko się żyje z osobą uzależnioną. W końcu zdecydowaliśmy wspólnie, że najwłaściwszym rozwiązaniem będzie dla niego terapia odwykowa. Padło na http://osrodekwiosenna.pl/ w Ściejowicach koło Krakowa. Udało się nam, przeszedł przez to i wyszedł z uzależnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iczi
Zawsze to tak berdziej szlachetnie jak sie mowi lekoman , morfinista zamiast narkoman i pijak . Niwielka zmiana a wynik marketingowy calkiem przyzwoity , brzmi wiele ladniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmiękczanie, rozmydlanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość danóta
Taki związek jest bardzo trudny, ale tak to już jest kiedy żyje się z osobą uzależnioną. Warto się zastanowić nad odwykiem. Mój kuzyn był w Ściejowicach koło Krakowa. http://osrodekwiosenna.pl bardzo dobry ośrodek, pomogli mu w przypadku alkoholizmu, ale wiem, że lekomanię też leczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tramal jest bardzo silnym środkiem przeciwbólowym. Ja brałam go również w zastrzykach i miałam odloty, ale inne leki mi nie pomagały po operacji kręgosłupa. Lecz nieuzalezniłam się od niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagodzia2
Nie każdy się od wszystkiego uzależnia, niektórzy mają słabsze organizmy i szybciej nałóg ich dopada. Niestety... Mnie szybko dopadł, nawet nie wiedziałam kiedy nie byłam w stanie funkcjonować bez jakiś leków... tabletek... nie tyle co działanie ich ale po prostu musiałam brać. Po jakimś czasie w ośrodku Wiosenna w Ściejowicach pozbyłam się nałogu. Wysłał mnie tam mąż. Terapia to dla mnie było najlepsze wyjście. www.osrodekwiosenna.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Migotka333
Leki jak leki, z każdym trzeba uważać, a w szczególności z takimi co silnie uzależniają. Moja siostra tak się uzależniła, zaczęła od małych dawek, potem coraz więcej i więcej. Tak naprawdę nie wiem skąd ona nawet te leki brała. Zastanawiało nas czemu chodzi do lekarza częściej i powinno wzbudzić naszą podejrzliwość... Nie dajcie się zwieść. Dla takich osób terapia to ratunek. Myśmy odesłali ją do Ściejowic do Wiosennej tam ją wyleczyli. Teraz ciągle jest pod kontrolą psychoterapeuty i naszą. Ważne że już nic nie bierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popprawna
Taki związek jest bardzo trudny. Sama byłam lekomanką i dobrze wiem, że nie jest łatwo o poprawne relacje z osobą uzależnioną, a co dopiero myśleć o związku. Myślę, że właściwą reakcją jest terapia odwykowa. Ja byłam w Ściejowiach i nie żałuję. Odzyskałam swoje dawne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wezka5
Najlepszy będzie odwyk albo terapia zamknięta. Oczywiście ja sam byłem na takiej terapii w ośrodku w Ściejowicach. Nie jest to typowo zamknięta terapia bo nie zamykają Cię w pokoju i nie pozwalają wyjść ;p swobodnie funkcjonujesz, ale leczonym jest się codziennie. Oni leczą skutecznie. www.osrodekwiosenna.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aesa3
Potwierdzam że takie uzależnienia jak lekomania powinno się leczyć jak najszybciej ze względu na stan zdrowia. Ośrodek Wiosenna to bardzo dobre miejsce na taki odwyk, w którym nauczą wrócić do normalności. www.osrodekwiosenna.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×