Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ęfa78

Podjelam decyzje-to koniec.Pomozcie mi przetrwac te dni

Polecane posty

Gość Jarzębinka 999
Co do twojego pytania. Nie. Nigdy sie nie bałam, nigdy nie odczułam tej róznicy, dla mnie to naturalne. W tym związku to on był bardziej opiekuńczy, troskliwy i to mnie w nim na poczatku ujęło. Z wyglądu twardy facet a w środku miły czuły. Dosłownie nosił mnie na rękach. Myslę że był to 1 facet w którym sie szczęśliwie ze wzajemnościa zakochałam. U mnie jednak miłośc szybko mija i od kilku miesiecy tak jak pisałam byłam z nim tylko z wygody. Jednak przez alkohol - tej wygody już nie mam. Musze to sobie w końcu uświadomić. !!!! Jeszcze jedno. Czytałam wczoraj o kobietach uzależnionych od miłości - ja chyba mam cos takiego. Może nie od miłości, bo prawdziwą miłością chyba nigdy nie kochałam faceta, ale jestem uzależniona od bycia z kimś, od bycia zauroczoną, adorowaną. Bez tego więdnę, jestem nieszczęśliwa, kiedyś wpadałam w panikę jak zostawałam na lodzie. teraz troche inaczej do tego podczodze dzięki terapii. Nie chcę nikogo na razie poznawać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Drach jak trafisz na alkoholika to nie ważne czy jest młodszy czy starszy - oni wszyscy maja podobne chore myslenie, chorą zazdrość. Manipulują, żeby tylko mieć komfort picia. chcieliby mieć wszystko i picie i rodzinę, ale ja np. się na to nigdy nie zgodzę. Rozpisuję się ale u mnie towszystko jest tak świeże. Dopiero 4 dni po rozstaniu. Nie cierpię, nie czuje NIC z tego sie bardzo cieszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annonimmowo....
autorko ty podjęłaś decyzję więc ci łatwiej. ja z kolei zostałam porzucona po 4 latach związku konkubinatu. minął miesiąc a ja nie mogę się pozbierać. do postu powyżej: jak można nic nie czuć po 4 dniach od rozstania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata65
Cześć dziewczyny... Dopiero teraz mogłam do Was zajrzeć ... a tak na co dzień jestem tu popołudniami dopiero bo w pracy nie bardzo mam czas na kafe. Oczywiście w weekendy zaglądam częściej. Jarzębinko ... całe szczęście, że jesteś taka spokojna ... to zadziwiające ale chyba dobrze wróży. Chodząc na terapię wiesz, że najważniejsze byś zadbała o siebie ... i zmienić możesz tylko siebie, nie jego. Z reguły tuż po rozstaniu pojawia się panika wręcz ... strach ... i jakże często to my wracamy, prosimy o powrót. W Twoim przypadku ten spokój może dać Ci czas na ułożenie sobie w głowie tego, co powinnaś dalej robić. Niemniej dobrze mieć świadomość, że kryzys przyjdzie ... prędzej czy później ... że nie ma opcji, że rozstanie przejdzie gładko ... chciałybyśmy, żeby przestało boleć już ... teraz ... zaraz ... nie ma tak niestety. Trudno sobie tłumaczyć, że to cierpienie jest po to, by znów być sobą, tą uśmiechniętą, zadowoloną i cieszącą się drobnymi rzeczami kobietą. Ja teraz już potrafię ... i nawet nie wiecie, jak bardzo to cenię. Wiecie, co jest dla mnie najcenniejsze dzisiaj? Fakt, że facet nie przesłania mi całego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata65
Drach ... nie doczytałam ... Wy długo byliście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Dzięki Nata. Wiesz ja należę do kobiet, które nie zakochują się na zabój i nigdy żaden facet świata mi nie przesłaniał. Zawsze wyznawałam zasadę, jak nie ten to będzie inny. Prawdziwa rodzina i prawdziwa bezwarunkowa miłośc to dzieci - rodzice. Mężczyznę kocha się za coś, dzieci bezwarunkowo, mimo wszystko. Nie cierpię ale rozpamiętuję wszystko. Zawsze uwazałam że jestem idealna, teraz staram sie byc obiektywna i widzę ciut swojej winy w tym że 3 miesiące temu on zapił esperal. Nie pił pól roku a ja ciągle miałam do niego o coś pretensje, może zbyt wiele wymagałam. Czepiałam się o wszystko - o palenie, o głośne mówienie, o długie spanie itp. Dopiero teraz na terapii dowiedziałam się że jego zachowanie wtedy to był głód alkoholowy a ja mu w tym nie pomagałam, nie wspierałam. Kłocilismy się, bywałam agresywna, groziłam rozstaniem i po którejś kłotni, powiedziałam mu "wypierdalaj". On wyszedł i wrócił po 3 dniach pijany, wezwałam policję i zawieźli go na izbę a ja go spakowałam i chiałam się rozstać - od tego czasu zaczął sie ciąg, rozstania powroty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Nata65 - długo byliście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata65
Jarzębinko ... nie wiń siebie. Nikt nie jest ideałem. Esperal nie rozwiązuje sprawy, wiesz o tym. Alko musi leczyć psychikę, niepicie przez jakiś czas nic nie znaczy, kompletnie nic. Prędzej czy później zapije, znasz to z doświadczenia. Zdrowy człowiek po prostu by się napił ... odchorował i tyle. Alko pije ciągami, nie potrafi powiedzieć sobie - na tym kończę. A że zapił esperal ... no cóż ... każdy powód jest dobry. Żaden powód nie jest dostateczny, by pić. Nie wolno Ci się winić ... kochasz i kochałaś ... nie wierzę, ze go skrzywdziłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata65
W moim nicku jest mój rok urodzenia, za mną 20-letnie prawie małżeństwo, które skończyło się przeze mnie bo zakochałam się w M. Trzy lata żyliśmy z M. na odległość, wspólne weekendy i urlopy, po tym czasie zamieszkaliśmy w jego mieście. Razem mieszkaliśmy rok, tylko tyle ale wystarczyło. Potem jeszcze raz na chwilę wrócilismy do siebie, ale nic się nie zmieniło, po miesiącu było jak dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata65
U mnie nie było esperalu, policji, nie było kumpli, picia poza domem ... M. pił "kulturalnie", nie zawalał pracy, spotkań z córką ... na zewnątrz - ideał. W czterech ścianach koszmar. Chore jazdy, zazdrość do granic możliwości, odcięłam się od znajomych, na pewien czas nawet od bliskich. I to przeważyło ... mam naprawdę wspaniałą rodzinę ...i w pewnym momencie uświadomiłam sobie, jak bardzo się od nich oddaliłam, bo M. tak chciał. Wszyscy byli źli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny :) ja bylam z moim ex 1,5 roku. jarzebinka powiem ci, ze caly czas mysle o tym co napisalas i....nie wiem co powiedziec.Ja po prostu jestem inna ( to nie znaczy ze mysle ze ty jestes zla a ja ta dobra).Po prostu jestes inna.Ja nie szukam nigdy faceta z kasa, nie potrzebuje zeby miec przy nim wygodnie.Ja sobie sama ta wygode zapewniam.Dla mnie najwazniejsze jest zeby w facecie miec po prostu oparcie, ze nie jestem sama ze wszystkim.ja nigdy nie podchodzilam do facetow w ten sposob nie ten to bedzie inny, czy ze u mnie szybko mija milosc.U mnie szybko nie mija i moglabym miec jednego faceta cale zycie...a ze ulozylo sie tak w moim zyciu a nie inaczej to juz inna sprawa.Tak jak ty napisalas to moge cie porownac do mojego ex, on ma takie podejscie do zycia jak ty.To smutne...dla mnie nie obraz sie to jest jakies wyrachowanie.Ja tak nie potrafie, nie rozumiem ze ktos tak moze.Na to na pewno ma wplyw wychowanie, srodowisko itd.Nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Tak Drach, już doczytałam :) "U mnie jednak miłośc szybko mija i od kilku miesiecy tak jak pisałam byłam z nim tylko z wygody." ... ja tą wypowiedź Jarzębinki odebrałam tak trochę "przez palce", na wyrost, może raczej, że chciałaby taka być, taka twarda ... nie będzie ten to będzie inny ... najprościej by tak było :( Jeśli jednak tak jest naprawdę to ja podobnie, jak Ty Drach, nie czuję takiego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drach ... tak sobie myślę ... u Ciebie tak mało czasu upłynęło od rozstania (niecały miesiąc - prawda?) ... jesteś pewna, że to tak już definitywnie .....? Sorry, jeśli piszę coś, co skieruje Twoje myśli w złą stronę bo zamiast wymazywać zaczniesz myśleć co by było, gdyby .... Nie daje mi to po prostu spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Dziewczyny nie obrazam się, każdy jest inny. Ja uważam, że nie należy mężczyźnie się poświęcać całkowicie bo nie warto. W obecnym mężu zakochałam się i chciałam dobrze. Jednak wiążąc się z kimś na stałe chcemy żeby nam było lepiej a nie gorzej - pod każdym względem. Czy to wyrachowanie? Nie wyobrażam sobie być z facetem, który mnie obraża, nic z siebie nie daje, albo do którego musiałabym dokładać - po co w takim razie taki facet? Tylko po to aby był? To ja zostałam skrzywdzona w tym związku i nic dziwnego że miłość wygasła. Bo jak można kochać kogoś kto jednego dnia mówi że kocha, obiecuje złote góry, jest miły, nosi cie na rękach a następnego dnia budzi sie zły, szuka zaczepki i wywouje kłotnie tylko po to aby mieć pretekst do wypicia. Byliśmy na początku bardzo szczęśliwi ale teraz wolę myśleć o tych złych chwilach, aby nie mieć żadnych wątpliwości, żę rozstanie to najlepsza decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Nata jesteśmy w podobnym wieku ja ciut ciut starsza. Kiedys tak naprawdę myślałam, nie ten to inny. Teraz w naszym wieku jest jednak coraz trudniej o kogoś naprawdę bliskiego o stały poważny związek. Poza tym mam jakiś wstręt do facetów ogólnie. Chcę się skupic na terapii - trwa ona 2 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jarzębinka ... teraz rozumiem ... tak mówi zdrowa kobieta ... zdrowa - w sensie nieuzależniona, niezmanipulowana, z mocnym poczuciem własnej wartości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Ale jednak jestem wspóluzalezniona od alkoholika. Moje wspóluzależnienie polega na tym, że jak on pił nie potrafiłam się na niczym innym skupić. Miałam nerwy, stres, wysyłałam mu obraźliwe smsy, choć jak pił to mial to gdzieś, szpiegowałam (np. szukałam jego samochodu pod blokiem kolegi od kieliszka) wdawałam się z nim w pyskówki, kłotnie, chore manipulacje, sama manipulowałam, płakałam, długo by opowiadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem w nowym związku ... od dwóch lat. Było cholernie trudno, kompletnie sobie nie radziłam z moją chorą psychiką. Teraz jest już ok. ale taki temat jak ten wciąż jednak mnie bardzo interesuje. Więc gdzieś tam na dnie została zadra na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Gdyby on się leczył, zmienił, może miłość by wróciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I własnie to mnie zastanawia u Ciebie (w pozytywny sposób), że potrafisz nie wariować tylko racjonalnie podjąć decyzję. Takie życie na wysokich obrotach emocjonalnych cholernie uzależnia. Ja podjęłam decyzję o wyprowadzce, taką ostatecznej, z całym dobytkiem ... i już wieczorem dzwoniłam, pisałam, nie mogłam sobie poradzić kompletnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
No tak pisałaś że tez byłaś z alkoholikiem. To typowe zachowania :P:P Zdarzyło mi się też rzucać przedmiotami, zniszczyć coś, wyć z bezsilności. Potem jak nie pił był czuły kochający, zapominałam o złych chwilach o stresach. I tak w kólko. Taka huśtwaka nastrojów to nie dla mnie. Chcę spokoju. On tego nie rozumie, twierdził, że przesadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Nata 3 miesiące temu jak plierwszy raz go wyrzuciłam to myslałam że ostatecznie a jednak się pogodziliśmy. Od tego czasu jeszcze ze 3 razy sie wyprowadzał, ostatnio to juz sama nie wierzyłam w to rozstanie. Zawsze zostawało troche jego rzeczy. W sylwestra pogodzilismy się i daliśmy ostatnią szansę. Było dobrze 2 tygodnie. Pokłocilismy się, potem wypił z kolegą a ja wpadłam w szał, oberwał ode mnie czymś, zadzwoniłam na Policję, żeby w ich asyście sie wyniósł. Tym razem wszystkie jego rzeczy spakowałam i zostawiłam w samochodzie. Jestem tak zdeterminowana jak nigdy. Czuje sie jak idiotka która dawała 3 miesiące szanse a on wybiera picie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębinka 999
Mam wsparcie w rodzicach i dzieciach. Dziewczyny spadam, jutro z pracy zajrzę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My wróciliśmy do siebie po 8 miesiącach kompletnego milczenia, nawet jednego sms-a nie było ... uspokoiłam się, poukładałam trochę życie, wyprowadziłam z jego miasta, kogoś poznałam ... zaczynało normalnieć. Jeden jego sms wszystko zburzył, tak bardzo byłam uzależniona. Teraz już powoli muszę znikać, wszystko doczytam a jutro będę do późnej nocy :) Do jutra dziewczyny, trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no widze ze sie spoznilam... Podoba mi sie bardzo ze mozemy sobie tak szczerze napisac co myslimy o naszym zyciu, wyczuwam podobny poziom dziewczyny, a to w konwersacji najistotniejsze. Widze ze kazda z nas jest inna, inne problemy i moze to i dobrze, nauczymy sie od siebie czegos wiecej.Nie wiem dlaczego ale wydaje mi sie jarzebinka ze ty musisz byc bardzo ladna kobieta, tylko te piekne sa takie twarde, oczywiscie nie ujmujac nic innym tutaj paniom. nata nie mam zadnego kontaktu z moim ex od 28 dni, procz dwoch sluzbowych smsow.Godze sie ze swoja sytuacja powoli...placze jeszcze w samochodzie ale juz jest o centymetr lepiej. Jutro mamy w firmie bardzo duzo klientow ale postaram sie rano was pieknie powitac...trzymajcie sie cieplutko, u nas znowu pada snieg:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny!! jestem dzis padnieta wiec nie bede sie rozpisywac wpadlam tylko powiedziec ze zyje ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam wszystkie dobre duszyczki ( to my wszystkie naturalnie :) zycze Wam milego dnia,bez lzy...ale pieprze sama w to nie wierze, ale moze dzisiaj bedzie juz inaczej?ja bym tak bardzo chciala wierzyc ze my wszystkie damy sobie rade odnalezc sie w nowej rzeczywistosci...bo ze bedziemy sie za jakis czas smiac z tego co teraz przezywamy to nie wierze, bo kazda przezyla badz przezywa taka traume ze nie da sie zapomniec.No ale moze dla nas tez zaswieci kiedys slonce i bedzie fajnie?Przeciez juz nie raz bylo nam w zyciu zle i jakos to przezylysmy, tym razem tez powinno byc lepiej...czasami mysle ze teraz to juz nic nie moze byc lepiej, gdyby czlowiek mial 25 lat to jeszcze kawal zycia przed soba...a jak juz jest ,,polowicznie emerytka:) to patrzy na wszystko troche inaczej...Wieczorem popiszemy...pa,pa, musze sie szykowac do pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×