Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ęfa78

Podjelam decyzje-to koniec.Pomozcie mi przetrwac te dni

Polecane posty

Nata na Sympatii??? Bywałam tak kilka lat temu i nie spotkałam nikogo na poważnie a randek miałam.... oj będzie kilkadziesiąt ponad 50 na pewno. Choć faceci w większości dość przystojni (bez zdjęcia się nie umawiałam) to prawie wszyscy szukali luźnych znajomości, sexu bez zobowiązań itp. Czasami super mi się gadało z kimś i chciałam się po prostu zakumplować, ale jakoś żaden facet nie chciał byc tylko moim kolegą każdy chciał czegoś więcej. Byłam tak zdegustowana sympatią że zmieniłam portal i.... od razu poznałam mojego męża. Przeznaczenie? Może.... Wczoraj późnym wieczorem znowu był, rozmawiałam z nim przez domofon, przepraszał. On chce wzbudzić we mnie litość. Telefon sobie zniszczył i nie ma z czego dzwonić. Wysłałam mu dzisiaj 2 smsy takie aby wzbudzić w nim jeszcze większe poczucie winy, na służbowy nr - on może odbierać ale nie może z niego dzwonić ani odp. na smsy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To i ja się dołączę - może on cię kochał tylko tak jak piszesz nie dojrzał do poważnego związku, związku z 1 kobietą. Kobieta jest szybciej gotowa, szybciej dojrzewa, nie wiem w jakim jesteście wieku ale mój mąż np. dopiero ok. 30 chciał naprawd ę się ustatkować. Bardzo wcześnie założył pierwszą rodzinę, w wieku 18 lat urodziło mu się pierwsze dziecko a potem zaczął balować, zaliczać kolejne kobiety bo po prostu potrzebował się wyszaleć. Zawsze twierdził, że spotkał kobietę swojego życia czyli mnie i chce nareszcie normalnej rodziny, ale żeniąc się ze mną był już po 30 a i tak uważam żę nie dojrzał w 100% do odpowiedzialności. Co innego chcieć czegoś i mieć dobre chęci a z realizacją tego już trudniej. Cieszę się że teraz doznał takiego wstrząsu - jesli to nie pomoże to nie będę miała już ani 1% złudzeń. Teraz jeszcze liczę na jakiś cud!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Efa78
Moj dopiero teraz-ma 35lat zaczal pragnac dzieck Wczesniej dziecki go tak draznily,ze stronil od nich,nawet byl zlosliwy,ze ja myslalam iz on nigdy nie bedzie chcial miec potomstwa bo dzieci nie lubi Nawet moja mama jest w szoku jak on sie zmienil przez rok pod tym wzgledem Zaczyna miec obsesje na punkcie dzieci.czesto pilnuje 3 letnia corke kolegi jest w niej zakochamy a ona dzwoni i mowi do niego tak smiesznie-cieść x moge pszyjechac do ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze :( :( :(
jarzebina - ja wiem, rozumiem ze mogl niedojrzec ble ble ble ale kurwa... tyle nadzieji zeby pozniej wybrac (nie inna kobiete, czy kręcenie z innymi) tylko kolegów i chlanie... no żesz kurwa nie moge tego pojąć... wiedział ile w zyciu przeszłam juz i ile wysierpiałam, bo byl moim przyjacielem od dawna... wiec komu ufac jak nie przyjacielowi? niby jego pierwsza miłość... pffff ja za swoją (wiele lat temu) w ogień bym wskoczyła. a teraz przegrałam z kolegami i imprezami bo po 2 latach stwierdzilam ze nie do konca mi sie podoba ze chodzi wszedzie beze mnie kilka razy w tygodniu... były umowy, ustalenia (WSPOLNE), niestety notorycznie łamane. oczywiscie za kazdym razem probował odwrocic kota ogonem i wine zrzucic na mnie oczywiscie krzycząc i wmawiając mi rozne rzeczy... jak klamstwo wyszło, tez zapierał sie rekoma i nogami do ostatniej chwili, nawet mimo tego ze mialam jakies tam dowody... i tak w kółko... i niestety wiele wiele innych rzeczy... wiec pytam po co bylo tak pieknie przez taki dlugi czas na poczatku??? no po co? zeby tylko bardziej mnie zranic? boje sie teraz nawet myslec o przyszłości... nie wierze w nic. nic nie daje mi nawet mautkiej radości... ;( nie wiem jak mi sie uda z tego wyjsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Efa mój ma 2 dzieci które bardzo kocha. Cieszyłam się że poznałam kogos takiego bo ja dzieci już nie zamierzam mieć (za stara jestem a poza tym nie mam cierpliwości do maluchów) więc ten problem odszedł. Kupiliśmy sobie wspólnego kota który jest naszym "dzieckiem" :) Dzisiaj jakoś złagodniałam. Nie jestem na niego już zła. Wspominam nawet dzisiaj wszystko co było dobre a nie złe. Nadal nie mam żadnego żalu żadnej rozpaczy raz tylko popłynęły mi łzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To i ja dołączę - mój chciałby mieć i chlanie i mnie. Niestety nie może. Wie że musi się na coś zdecydować, zawsze mówił że JA ale zapijał i tak od 3 miesięcy. Wcześniej potrafił jakoś nie pić nawet pól roku to czemu teraz nie potrafi?? Czuję się taka mało ważna dla niego że przegrywam z jego przyjaciółką butelką ale taki jest ten nałóg niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze :( :( :(
nałóg nałogiem... przecież to mozna leczyc. ale czytalam ze napisałas gdzieś ze on powiedział ze lubi pic ;/ wiec tutaj leczenie chyba nie pomoze... wiem jak sie czujesz... to jest straszne :( w moim przypadku jeszcze wszystko tłumacze wiekiem (23 lata), choc moim zdaniem to juz najwyzszy czas na ogarnięcie się. rozumiem impreza od czasu do czasu, to przeciez normalne. ale gdzieś są jakies granice. nie wytrzymałam wszystkiego co złe i odeszłam... a on po tygodniu juz miałam wrazenie ze zapomniał całkiem... a ja siedze i rycze... mam za małą głowke zeby ogarnąc to wszystko. a na dodatek czytając Wasze historie wszystko jeszcze bardziej mnie przeraza :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba to nie ja pisałam, bo mój od pewnego czasu mówił, że zacznie się leczyć tylko zbiera się na odwagę żeby otworzyć się przed grupą (chodził do terapeuty indywidualnie). Jemu samemu już to picie zaczęło przeszkadzać bo po I psują się nasze relacje, wie że mnie traci po 2 popada w długi, zaniedbuje prace a ma zobowiązania, wyrzucam go z domu, itp Wy jesteście jeszcze bardzo młodzi i życie przed wami. Ja myślałam że to mój ostatni związek. Pierwszy mąż zginął w wypadku, po roku związałam się z 2 który był dla moich dzieci jak ojciec, utrzymywał całą naszą rodzinę, ja zajmowałam się tylko domem, ale przerosło go to wszystko. Potem ok. 8 lat z nikim nie mieszkałam, trochę zmienialam facetów, szukałam ideału, ale jak znalazłam ideał i się zakochałam - to on mnie nie chciał na stałe bo chciał własną rodzinę, własne dzieci a nie "cudze". W końcu zakochałam się ze wzajemnością - to trafiłam na alkoholika !! Można się zniechęcić !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Efa78
u mojego znowu alkohol przelewa sie ze znajomymi z pracy-taka grupa spoleczna opijaja sukcesy,a nad porazkami debatuja oczywiscie przy alko:O jak ktorys raz odmawia to sie smieja,ze go na smyczy trzymam:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jarzębinko ... wiesz, że znam problem alko ... i powiem Ci, że Twój mąż jest na najlepszej drodze do zrobienia ze sobą porządku. Przyznaje, że ma problem - to najważniejsze ... dostrzega skutki swojego picia - niesamowicie ważne ... rozpoczął terapie ... powiem Ci, że wróżę sukces. Oczywiście nic nie stanie się od razu, długa droga przed Wami ... alko jak nie pije jest często trudniejszy w kontaktach niż na rauszu ... ale może to moment, gdy warto mu pomóc, bo naprawdę może się udać. Jeśli go kochasz - pomyśl o tym. A sympatia ... no cóż ... podobnie jak Ty poznałam wielu różnych mężczyzn, wspominam te randki czesto jako koszmar, nie chciałabym przechodzić przez to wszytko kolejny raz ... no ale w końcu trafiłam na tych szukających tego samego, co ja ... bo mój ex też bardzo chciał rodziny, domu i miłości. W tych tematach miał bardzo zdrowe zasady i nigdy nie obawiałam się zdrady czy choćby flirtu z inną kobietą. Niestety w pakiecie miał również procenty, z czego długo nie zdawałam sobie sprawy. Efa ... Tobie nie wiem, co powiedzieć ... życzę z całego serca jak najlepiej ale czuję niepokój, jak czytam Twoje posty .. po prostu widzę w nich siebie z czasów, gdy nie miałam pojęcia o potędze flaszki. Drach ... trzymam kciuki, żeby było miło. Ja zbyt serio na początku podchodziłam do nowych znajomości, tak bardzo chciałam żeby to się stało już i teraz, obsesyjnie chciałam z kimś być. Szłam na spotkanie i już po chwili wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Trzymałam łzy, żeby jakoś wytrwac do końca randki. A po powrocie do domu brałam telefon i pisałam do ex, poleciałabym do niego na skrzydłach. Sama sobie robiłam takie piekło bo kompletnie nie byłam gotowa na nowy związek. Najpierw powinnam zrobić porządek ze sobą, to stara prawda. Tylko z drugiej strony, gdybym nie poznała M.(pomimo, że nie było z mojej strony uczucia) nie uwolniłabym się od powrotów do ex. Bardzo długo rozum mówił co innego niż serce. Jednak widać tak było mi pisane, dziś jestem tu gdzie jestem i myślę, ze wszystko złe, co mnie w życiu spotkało stało się "po coś" ... dziś jestem spokojna i szczęśliwa ... i tego też Wam wszystkim życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Efa78
Wlasnie wrocilismy ze spaceru:)Troche zimno ale trzeba sie przewietrzyc Na ocieplenie dostalam roze;0 nata rozumiem twoj niepokoj ale ja mam pojecie o piciu:ONie wiem czy doczytalas-moja matka pila przez 18lat mojego zycia czyli cale moje dziecinstwo:( wychowywala mnie sama.Najblizsza rodzina nie chciala widziec to co sie u nas dzieje bylam krzywdzona na rozne sposoby.W TEN najbardziej bolesny niestety tez:( Tylko,ze wtedy bylam dziecka,bylam od nie zalezna a teraz jestem dorosla Mieszkam u siebie,jestem w stanie siebie utrzymaca to co mnie przy nim trzyma to jest milosc:) jezeli nie wykorzysta tej sznsy to niestety ale sie rozejdziemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Efa ... przepraszam Cię bardzo, teraz faktycznie przypinam sobie, że przecież to pisałaś ... przepraszam najmocniej. Znasz problem więc tym większy Twój niepokój. Efa ... ja wiem, że nawet jeśli nie dotrzyma słowa to z nim będziesz, rozumiem to doskonale, sama przecież tak żyłam i trwałam przy moim ex. Straszne to, co napisałaś o swoim dzieciństwie, brak słów, jeszcze raz przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Efa78
Nata:)Nic sie nie stalo:)Jestesmy tu po to,zeby sobie pomagac i sie wsppierac nawzajem:0 wiesz ja mam wspomnienia z dziecinstwa.Ty masz ze zwiazku z alkoholikiem niemile przezycia Chetnie czytam to co piszesz-analizuje,mysle o tym,wyciagam wnioski Pisz bo masz duza praktycxzna wiedze Choc pewnie dla ciebie zbyt bolesna:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A_ona_ona, normalnie kocham cie za to co napisalas:) U mnie po spotkaniu normalnie, po prostu z kims sobie pogadalam, czulam sie jak wariatka totalna, ale jakos poszlo.Wiem ze nie jestem gotowa na zwiazek, ale nie wiem czy czasami moj rozmowca tak samo mysli.przeciez to stare jak swiat ze ci ktorzy chca nas my nie chcemy i na odwrot.Czy mi to spotkanie mi pomoglo?Nie, boli caly czas, ale jakos sobie tlumacze, ze przeciez ja bylam dla mojego ex taka dobra i tego nie docenil, teraz to ja wogole mysle ze on od kilku miesiecy mnie oszukiwal.Ale co mi to da? jezeli on okazal sie skonczonym h***em to co ja na to poradze.Glupia nie jestem, brzydka tez nie, moze w koncu kiedys ktos to doceni...widocznie on byl za glupi zeby to docenic.Wyrwie sobie jakas niemke na miesiac dwa i odejdzie, niemki nie sa takie glupie zeby faceta sponsorowac...A mi to juz lata...tez sobie jakiegos ksiecia znajde:)Buzki wam przesylam wszystkim...i tzrymajcie sie!!!!!!!!najlepiej jak zrobicie tak, ubierzcie jak gwiazdy, wymalujcie i idzcie gdzies do galerii, jak kilku facetow za wami sie ogladnie, to juz wam sie zrobi lepiej,zobaczycie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze :(
drach, pozycz mi troche swojego oprymizmu :) ja ostatnio ubrałam sie jakos w miare normalnie, dosc kobieco, ale nie wyzywająco, poza tym jest zima wiec nie miałam nic odsłoniętego (ale to chyba poki co jednorazowo bo nie mam ochoty nadal sie stroic czy chociazby nosic kozaków;/) i tak sie zdarzylo ze miałam troche czasu i przespacerowałam sie po miescie... nie zlicze na palcach jednej ręki ile razy ktos sie na mnie gapił albo ile razy mowili mi "dzien dobry" albo "czesc" albo jakies inne zaczepki... niestety mnie to nie cieszylo, mialam tylko ochote wszystkim im odpowiedziec "a spierdalajcie" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to i ja dolacze:( optymizm mamy w sobie...dobroc mamy w sobie...milosc....bol i krzywde.I to wylacznie ( n moze nie zawsze)zalezy od nas samych co wysuniemy na pierwsze miejsce.Czy ja jestem optymistka? no nie wiem...ja juz bardzo duzo zla zaznalam w zyciu...samotnie z 2 dzieci wyjechalam z kraju.Wszystko zmienilam.Jestem bardzo ambitna, czasami za bardzo.ja wogole jestem typem zosi samosi.Ale to zycie mnie do tego zmusilo.Bardzo ciezko musze pracowac zeby utrzymac sie na powierzchni, no ale daje rade.Nie mam tu jakiegos wielkiego towarzystwa, jedna kolezanke Polke.Znajomych mam bardzo duzo, ale to tylko dobrzy znajomi.Jak ja bede przedluzac depresje to nikomu to na dobre nie wyjdzie, w szczegolnosci mnie samej.Juz nie placze...29 dni minelo, dla mnie wiecznosc.Wiem ze gdybym zobaczyla np. dzisiaj mojego ex z jakas lafirynda to zemdlala bym z bolu.Nie oszukuje samej siebie, pozwalam sobie na chwile slabosci...ale chce zyc, szczesliwie, szkoda mi czasu.zobacz ile czlowiek moze zrobic w miesiac pieknych rzeczy, np. spokojnie spac.ja caly miesiac nie spie.Jeszcze tak fajnie nie ma.Zobacz ile tracimy energii, dobrej energii.Ty musisz sama chciec zmienic swoje zycie.Musisz sama sobie powiedziec:O.k, mam prawo jeszcze sie smucic ale od dzisiaj zaczne robic cos dla siebie.ja np. w piatek bylam na zakupach, takich zwyklych...i kupilam sobie peczek tulipanow.I tak sobie powiedzialam, jezeli nie mam nikogo kto by je dla mnie kupil to kupie je sobie sama, przyjdzie moment ze w koncu ktos je kupi dla mnie.Ty tez tak powinnas podchodzic do zycia.Zobacz, my jak jestesmy zalamane to inni tego nie widza, swiat sie toczy dalej,nikt ci nie bedzie wspolczuc bo ludzie maja swoje problemy.Samemu sie meczyc to tez nieciekawie.Ludzie sa bardzo egoistyczni, no nie wszyscy, nie wszyscy co mozesz chociazby tutaj zauwazyc:)Z toba jest tak jak z pacjentem na intensywnej terapii( jestem po medyku),czesto lekarz mowi, a teraz jak sam nie bedzie chcial walczyc i zyc to medycyna mu nie pomoze.U ciebie jest tak samo,TY MUSISZ CHCIEC POKOCHAC SLONCE KTORE JUTRO WYJDZIE!Ty musisz chciec sie usmichnac do kogos na ulicy, czy do sprzedawcy w sklepie.Tylko sympatia ktora masz w sercu mozesz zjednac sobie ludzi.Oni bardzo czesto beda robic tobie dalej krzywde, bo tak juz w zyciu jest...ale zobaczysz ile jeszcze pieknych chwil przed toba...Uda ci sie, kazdemu sie udaje,jak przestanie sie nad soba rozczulac.Twojego bolu nikt na siebie nie wezmie, a na ciebie jedna to za duzo do dzwigania.PO CO SIE WIEC MECZYSZ?DLA KOGO?W IMIE CZEGO?nie chcesz byc szczesliwa????nie wierze...buzki gorace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oairlandis
ja tez nie mieszkam w polsce .. malo mam znajomych a przyjaciolki nie mam wogole. od 3 lat jestem z moim partnerem , mamy dziecko.. i dzisiaj sie rozstalismy. dokladnie to nie otowrzylam mu dzwi do domu.. zostalam sama z dzieckiem . sama tak wybralam . lepiej samemu niz z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej oairlandis ty wiesz z pewnoscia dlaczego tak postapilas.jezeli facet cie nie kochal i nie szanowal, to po co dluzej to ciagnac?ale i tak dlugo z nim wytrzymalas, no tak tylko ze na poczatku to zawsze jest fajnie:)a w jakim kraju mieszkasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh on ma glupie opisy na gadu, ja nie reaguje chociaz prowokuje mnie, nie chce klotni, moze jak ochloniemy to sie spotkamy jak ludzie, ale nie widze zadnych szans zeby z nim byc, nie po tym co uslyszalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A_ona_ona Nie kukaj tam...po co sie dolujesz? no facet przegial na calej linii...chcesz kogos kto uwaza cie za prostaczke? to ja sie ku***wa pytam a jego zachowanie to co? klase pokazal????przeciez ten facet to istny cham!!!!Ty go kochalas za to jaki byl a nie za to jaki jest...oj, widzisz i znowu dupa,co nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze :(
Drach, bardzo madre rzeczy napisałas, bede sobie do tego wracac w chwilach słabosci. Oczywiscie że chcę byc szczesliwa, chce juz zmienic to wszystko co złe, w koncu sama podjelam taką decyzję... ale jakos nie potrafię, nie wierze ze mogę, nie mam na nic ochoty :( choc moze jest ciut lepiej, bo kupilam sobie juz cos na allegro :) Chciałabym móc usmiechac sie do ludzi, jak kiedys, miec tyle radosci w sobie itd itp.. ale narazie jest mi jakos tak zle, w nic nie wierzę, a ludzie którzy sie do mnie usmiechają, to mnie wkurwiają... pewnie dlatego że wydaje mi sie ze oni sa szczesliwi a ja konam z bólu, żalu i rozczarowania i nikt tego nie widzi :( wiem, ze bez sensu sie tak męczyć, ze mojego bólu nikt za mnie nie zniesie, i prawie nikt nie zrozumie... chcę byc szczesliwa. CHCE! musi to w koncu nadejść... ale moze po prostu potrzeba jeszcze czasu? nie wiem :( muszę się wziąć w garść, masz rację. Życzę Ci w końcu dobrej, przespanej nocy 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej to i ja dolacze:( ty chyba nawet nie widzisz jak u ciebie sie juz powoli wszystko zmienia...od kilku dni piszemy i ja widze juz postepy u ciebie.Mowie ci jestes na dobrej drodze:)Mnie tez wk***ja szczesliwe osoby, kochana nie jestes osamotniona w takim mysleniu...czasami.Ale allegro jest dobrym lekarstwem, ja kupuje na ebayu, ale to obojetne, z allegro nie chca do Niemiec wysylac.Spokojnie...pomalutku malymi kroczkami.Wogole to idz do fryzjera...wiem ze to pomaga chociaz ja cale zycie bylam niezadowolona i jest tak ze sama sobie obcinam wlosy od 12 lat.Wiesz, nie bede cie namawiac zebys sie umowila z jakims gostkiem, bo to nic nie daje, juz wiem to po sobie.Pogadac mozna, ale czlowiek nic nie chce od faceta, facet to wyczuwa i w pewnym momencie robi sie dretwo.Zreszta wydaje mi sie ze jakis facet, nawet zeby byl super,to nawet zeby na glowie stanal to nie ma szans...ale to nie znaczy ze ja mam dalej sie zalamywac.Wiesz o co czasami prosze Boga? jestem teraz na takim etapie, na dobrej drodze zeby wyjsc jakos z tego bolu, powoli sie godze.Prosze Boga zeby tylko nie zobaczyc gdzies mojego ex, albo zeby bron Boze nie napisal lub nie zadzwonil, bo to wszystko runie, znowu bedzie bardzo zle a ja juz nie mam sily od nowa tego przechodzic i nie chce.Chce zapomniec.Jak sie zrobi cieplej na pewno bedzie weselej, jak swieci slonce to wszystko jest inaczej.Ty jestes bardzo madra i wrazliwa dziewczyna ( takie sie najlepiej i najlatwiej krzywdzi:(,zobaczysz w nastepnym kiedys tam zwiazku juz nie popelnisz tych samych bledow i tak to sobie tlumacz, ze musialas cos takiego doswiadczyc zeby docenic co w tobie jest wazne i potrafic ulozyc zwiazek z innym facetem.A moze ten nastepny to wlasnie bedzie milosc twojego zycia, ten na ktorego czekalas cale zycie?przeciez tego nie wiemy....Buzka, trzymaj sie szykuje sie do pracy ARBEIT MACHT FREI, znasz to :)pozniej popiszemy.napisz mi koniecznie co takiego zrobilas dla siebie, nawet jak tylko wytuszujesz rzesy to bedzie super:)))))pa,pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Efa78
Witam Was w ten mrozny poranek:) Drach milo Cie widziec a jeszcze milej czytac.Fajnie,ze wyszlas i spotkanie bylo udane.Najgorzej to siedziec w domu analizowac co zle zrobilam ,co nie tak i tym samym zabijac sie od srodka Lece do dentysty;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
drach, umiesz podniesc na duchu naprawdę :) ciesze się, ze zaczelam tutaj pisac i akurat trafilam na Ciebie i na reszte kobitek :) taka mała grupa wsparcia. teraz jest ten dzien ze jest lepiej, juz o tym tak nie myslę. ale masz racje, powoli wszystko się zmienia, choc pewne rzeczy nadal bolą. Wiesz, u mnie to jest tak, ze jak go widzę (widzialam sie z nim kilka dni temu) to traktowałam go jak kumpla, czulam sie przy nim juz tak w sumie od dawna, fajnie spoko, ale jak na związek to za mało. po spotkaniu tez bylam spokojniejsza, nie chciało mi sie płakac, nie byłam jakos bardzo smutna. wiec mysle ze teraz jakbym go zobaczyla czy porozmawiala z nim (czasem rozmawiamy) to nic to nie zmienia. tutaj jestem w lepszej sytuacji od Ciebie. Choc czasami patrze na telefon i tak mi dziwnie smutno że nie ma tam żadnej wiadomosci od niego... nawet z najwiekszą głupotą... No ale moze to i lepiej. Wczoraj też gadalam z przyjaciółką i zajęłam się troche jej problemem, bo również w zwiazku nie ma kolorowo, wiec juz mysli skierowałam na cos innego. Dziś czuje ze jestem w stanie dalej myslec o innych rzeczach więc czas na naukę, bo jutro zaliczenie a niedlugo sesja... ;] Poza tym zrobiłam porządek w akwarium (lubie to) :) czyli kolejny mały kroczek do przodu. o fryzjerze tez pomyslałam i moze się wybiorę w najblizszym czasie. Może nawet umaluje paznokcie.. :) Dziś mam dość dobry dzien i niech tak zostanie... :) a u Ciebie jak tam? noce w końcu troszke lepsze niz na poczatku? 🌼 efa i jak po wizycie u dentysty ? :) a ona ona, trzymasz się jakos?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny. Nie rozumiem postępowania mojego męża. Codziennie późnym wieczorem przyjeżdża i dzwoni domofonem tylko żeby powiedzieć dobranoc, ewentualnie przepraszam. Nie ma z czego dzwonic. Wczoraj przełozył kartę do aparatu swojego syna i napisał smsa żebym nie pisała do niego bo ma doła a wieczorem normalnie przyjechał. Dzisiaj dzwoniłam na słuzbowy nr bo chiałam spytac o co mu chodzi - to nie odebrał. Wczoraj złapałam sie na tym że chciałabym aby mnie błagal, aby obiecał leczenie a ja żebym dała mu jeszcze szansę. Na spokojnie mysląc to nie ma sensu. Skoro nie cierpię, nie płaczę nie stresuję się to lepiej niech tak zostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedys jak zostawiałm faceta to nastepnego miałam już na oku, wszystko się zazębiało i nigdy nie cierpiałam. Teraz to co innego. Po pierwsze tego faceta naprawdę kiedyś kochałam i był mi bardzo bliski. Bylismy prawdziwymi przyjaciólmi. Poza tym nie ma mowy o żadnych innych randkach. Tym razem muszę zakończyc definitywnie związek, zająć się swoimi terapiami, odczekać i potem ewentualnie otworzyć się na nowy związek. Nigdy nie byłam tak zupełnie sama, ale przez ostatni tydzień było mi całkiem normalnie. W tygodniu mam albo terapię albo dłużej pracuję wiec tylko weekendy będą nudnawe i smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma nikogo :(:( Dziewczyny współczuję wam tego cierpienia wiem jak to jest. Ja 3 miesiące temu jak pierwszy raz wyrzuciłam męża z domu (policja go wywiozła na izbę wytrzeźwień a ja w tym czasie rzeczy mu spakowałam i załadowałam do samochodu) to wyłam z rozpaczy, płakałam. Nie byłam na to przygotowana - to zapicie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba (bo przecież miał wszyty esperal). Teraz chyba do konca nie dociera do mnie że to KONIEC !!! może dlatego nie cierpię. Nie wierzę do końca że on by tak odpuścił.... przeciez kiedys szalał na moim punkcie. Były problemy, kłotnie ale czułam że miłość mu nie minęła :(:(:( Lece do domu bo jeszcze w pracy siedzę. Miłego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was ... poczytałam i cieszę się, że u żadnej nic złego się nie dzieje. To i ja się dołączę ... to cholernie trudne ale musisz mieć świadomość, że Twoje cierpienie nie zniknie dziś czy za tydzień. To zupełnie normalne, że boli po rozstaniu i trzeba czasu. On nie leczy ran ... on pozwala nam nauczyć się żyć z nimi, radzić sobie i powolutku wrócić do normalnego życia.Ale ważne, żeby mieć świadomość, że to, co przeżywamy jest naturalne bo spotkało nas coś bardzo złego. Tak, jak Drach Ci napisała ... małymi kroczkami, tak najpewniej jest dobrze. Choć ja bardzo długo nie mogłam ruszyć ani o krok do przodu. Nie interesowało mnie kompletnie nic, wpadłam w tak cholerny dół, że dopiero leki od psychiatry mnie z niego wyciągnęły. Dziś, gdyby mnie ktoś spytał, czego się najbardziej boję (oczywiście pomijam jakieś choroby czy inne drastyczne wydarzenia w życiu) ... odpowiedziałabym, ze tego, co się działo w mojej głowie po rozstaniu ... to był koszmar. Dopiero leki zatrzymały taki chory natłok myśli i mogłam logiczniej pomyśleć nad sobą. Wtedy dopiero łagodniej spojrzałam na mojego M. i zaczęłam coś budować zamiast wiecznie tkwić w miejscu. Wdzięczna jestem mojej pani psychiatrze bo bardzo mi pomogła. Drach ... super z Ciebie babeczka. Tak trzymaj i zarażaj optymizmem. Podziwiam, że nie szukasz kontaktu z ex, to bardzo ważne, bo sama siebie nie krzywdzisz. Brak kontaktu w takich sytuacjach jest najzdrowszy. Ale ja nie potrafiłam :( Jarzębinko ... a może Twój mąż przychodzi codziennie bo chce Ci pokazać, że jest trzeźwy? Nie wiem ... ja jakoś wierzę, że on zacznie się leczyć i Wam się ułoży. Sorry, jeśli to wbrew temu, czego dzisiaj chcesz ale takie mam przeczucie. Oairlandis ... czasem łatwiej, gdy komuś opowiesz o tym, co boli ... my na pewno wysłuchamy z uwagą. U mnie zaatakowały wirusy jakieś cholerne ... M. lezy z gorączką 39 stopni, ja tez się dziwnie czuję ale nie moge się rozchorować bo do końca miesiąca mam horror w pracy a w czwartek ma przyjechać moja córcia z wnusią na kilka dni. Zapewne jestem jedyną babcią w tym towarzystwie, mam czteromiesięczną wnuczkę, no mówię Wam, coś niesamowitego, wiedziałam, że będzie fajnie ale, że aż tak to nawet nie śniłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny podczytuje Was ale nie mam nic do napisania, kiepska ze mnie pocieszycielka teraz , zyc mi sie nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×