Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ęfa78

Podjelam decyzje-to koniec.Pomozcie mi przetrwac te dni

Polecane posty

a_ona_ona on nie powinien tyle gadac, tylko wiecej robic.jak sie nie wywiaze z tych obietnic bedziesz znowu rozczarowana...ale jak mu sie uda to bedzie wielki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ona ona ja też czułam że sie zejdziecie. Po Twoich wpisach widziałam że nie jesteś gotowa na rozstanie, że nadal coś do niego czujesz. Rozstać sie i cierpieć to troche bez sensu, no chyba że to my zostaniemy porzucone :O. Ja podchodze już do tego na chłodno. Też dałam kolejną szansę, w weekend M. sie spowrotem sprowadził do mnie, ale nie robie sobie za dużych nadziei, liczę sie z tym że za jakiś czas znowu coś sie zmieni na gorsze a ja będę chciała sie rozstać. Widzę że za każdym takim rozejściem się jestem coraz bardziej zdeterminowana i że nawet nic juz nie czuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny jest dobrze puki co, czuje sie jak na bombie zegarowej, dziwne bo zamiast byc szczesliwa to boje sie ze to piźnie ale to chyba normalne kiedy zaufanie i szacunek zostal zmącony .... no nic, ostatnia szansa bo zalezy ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
Jarzebinka... czasami jest tak ze się odchodzi a mimo to strasznie się cierpi. wiem po sobie. To trzymam kciuki za was dziewczynki, oby wszystko się udało :) ja ostatnio troche gorszy humorek, ale najwazniejsze ze nie płaczę. jak tylko mi sie zbiera to staram sie myslec o czyms innym, i jakos sie trzymam bez łez juz od tygodnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a_ona_ona dasz rade...no teraz to moze byc tylko lepiej, bo gorzej to z tego co pisalas juz nie, wiec glowa do gory. Przeczytalam przed chwila nowy temat na forum, jak to dziewczyna pisze ze wypalily sie w niej uczucia i tak mi sie smutno zrobilo...chora sie robie jak slysze ze komus sie wypalily uczucia, bo od razu slysze mojego ex...ktos tam madrze napisal ze to nie byla milosc, tylko zauroczenie, prawdziwe uczucie sie nie wypala...tez tak mysle.ja znowu poszlam o 4-ej spac a o 6 juz musialam wstac, jestem taka zmeczona...a pracowac trzeba...wczoraj znowu mialam nawrot mysli, Boze kiedy to sie skonczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
drach 🌼 nie wiem kiedy to sie skonczy :( u mnie tez troche gorzej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to i ja sie dolacze no widzisz, normalnie funkcjonuje, niby wszystko jest dobrze...ale to tak jak juz wczesniej pisalam, czlowiek moze sobie milion zajec wymyslac, udawac przed soba ze radzi sobie z zaistniala sytuacja, ale samego siebie nie oszuka....i jak zgasna swiatla,opadnie kurtyna...wraca do pustego domu to zaczyna sie horror.Juz mialam takie dni ze naprawde czulam ze robie sie szczesliwsza...a gdzie tam, pali mnie w srodku tak samo.Normalnie chyba tak maja rozni nalogowcy, np. narkomani.Kilka dni nie pija jest fajnie i w pewnym momencie jak przypieprzy z nienacka glod to szaleja.I oni potrzebuja wziazc dzialke, a nie cos zjesc czy sie napic, ich moze tylko ta dzialaka ukoic...tak samo jest z nami, moge sobie milion butow kupic i kosmetykow, ale to nie ukoi zlamanego serca, to moze wylacznie milosc zrobic...tylko jak ? jak czlowiek nie chce nikogo innego pokochac...musze konczyc pisac,bo sie rozplakalam, a jestem w pracy a to nie profesjonalne...nara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie ... to oszukiwanie siebie :( Noc przepłakałam. Ryczałam też przez swojego exa, ale też przez inne problemy, które w tej chwili mam, ryczałam kiedy pomyślałam sobie o moim starym mieszkaniu , które kochałam, a musiałam się z niego wyprowadzić pod koniec 2010 roku :( ryczałam za swoimi psami, które odeszły, ogółem coś pękło znowu. Ból niesamowity mam w sercu. Dziś jest na dworze szaro-buro, pochmurnie i deszczowo. I tak jest mi dobrze. Wczoraj było słońce, to jakby mi ktoś powietrze zabrał! Kiedy jest piękna pogoda myślę o nim. Myślę na jakim cudownym spacerze byłabym teraz z nim. A tak? Sama w domu z ciężkimi myślami. Dziś poniedziałek - zadzwonił - RAZ Nie odebrałam :( Już więcej nie zadzwonił. Oczywiście czułabym się o wiele lepiej gdyby się dobijał. A on nie - zadzwonił raz i koniec. Boje się , że zrobiłam krzywdę sama sobie tym, że nie odebrałam... Do tego wszystkiego w tym tygodniu miałam roznosić CV , szukać pracy.. a mi się coś z nogą stało. Nie uderzyłam się, nie zwichnęłam jej , a strasznie spuchła, boli i nie mogę stąpać. Coś w środku bardzo trzeszczy. Strasznie się boję! Kiedyś jeździłam na wózku inwalidzkim , mam problemy z tą nogą od czasu wypadku i boję się , że skończy się trwałym kalectwem, operacjami albo wózkiem. A ona ona, Jarzębinka - podświadomie czujecie, że robicie źle wracając, prawda? W moim przypadku to się nigdy nie sprawdziło. Facet potrafił zmienić się naprawdę, ale tylko na jakieś 3 miesiące. Do tego ten brak zaufania, żywiony żal i wewnętrzne pretensje ... nie mogłabym na przykład iść z takim facetem do łóżka. Nie mogłabym oddać się komuś, w kim nie mam przyjaciela , komu nie ufam, tylko czekam kiedy znów wywinie numer , przez który będę cierpieć. To wszystko jest na krótką metę, wszystkie powroty kończyły się definitywnym zerwaniem po kilku miesiącach. p.s W momencie kiedy pisałam tego posta, znów dzwonił! I znów nie odebrałam, ale teraz czuję się znacznie lepiej. Myślę, że robię dobrze - tak jak ostatnio pisałam - nie chcę być służebnicą na każdą zachciankę. A fakt, że zadzwonił raz jeszcze poprawił mi humor. Pewnie zastanawia się teraz ciężko co jest grane. Żeby tylko jeszcze z tą nogą było dobrze... Boże :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
bumba, moze to naciagniecie ściegna? ja tak miałam (choc tez nie kojarzylam, żebym jakos specjalnie noge przeciążyła). byla spuchnięta, sina i własnie "trzeszczało" cos. (achilles). No ale jeśli miałaś z nią wczesniej problemy, to nie dobrze... :( ale moze przejdzie, jesli nie to zostaje lekarz. Ehhh dziewczyny widze ze faceci o Was walczą :) choc bumba ma rację (ale tez na pewno od tego są wyjątki) że przeważnie i tak nie bedzie tak jakbysmy tego chciały... ja miałam dokladnie to samo... brak zaufania, ciagle sie bałam ze cos wywinie, ciagle sprzeczki i czepianie się (z tego powodu), o seksie nie wspomne, bo jak sie zdarzyło raz na 1,5 miesiąca to wszystko. Jak są problemy to nie ma na nic ochoty. czasami nawet nie chciało mi się dawac mu buzi ;/ aż w koncu odeszłam i co? i płacz przez 3 tyg. a on? on nic. kilka razy odezwał sie na gg w pierwszym czy tam drugim tygodniu. i tyle. Probowałam zachęcać i pokazywac ze moze jednak jeszcze cos z tego będzie, ale niestety... stwierdził tylko że nie dorosł, ze nie jego czas... szkoda tylko że kurwa zmarnował mi 3 lata i pozzbawił wiary i nadziei. Bo jak mam się czuc kiedy po kilku latach przyjaźni i 3 latach zwiazku on wybiera kłamstwa i kumpli? to taka mała osobista tragedia i poniżenie. hehe a ja jeszcze za nim płakałam tyle czasu...coż, życie. Drach, nie wolno nam płakać, już minął miesiąc, potrafisz życ bez niego! (owszem nie jest to super wymarzone zycie, ale potrafisz!) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bumba nie o to chodzi że źle, tylko i tak nie wierzę że bedę z tym facetem jeszcze długie lata. W moim przypadku jednak wolę z nim być jak najdłużej (nie w nerwach i stresie ma się rozumieć) po pierwsze z powodu kredytów, po drugie jak jest ok to jestem zadowolona i 100 razy wolę nasze wspólne życie niż samotne albo randkowanie co i raz z innym. Nie moge powiedzieć że jest to związek nie udany, jak on nie pije to jest OK a wiem że potrafi nie pić. Nie ma we mnie wielkiej miłości więc zawsze moge sie rozstać i cierpieć na pewno nie będę. Gdybyscie wiedziały że i tak rozstaniecie się z facetem to wolałybyscie od razu czy np. za rok, 2 czy 3 lata? Mój mąż ma teorię że lepiej od razu aby nie tracić czasu. Moja teoria jest że póki jest dobrze to jak najdłużej. Nigdy nie podchodziłam do związków w ten sposób że jak sie rozstalismy to był to stracony czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 to i ja się dołączę > u mnie to śródstopie , to trzeszczenie i zgrzytanie przyprawia mnie o dreszcze :O zupełnie jakby ktoś jeździł widelcem po talerzu - tak na mnie to działa. Miejsce jest zaczerwienione. Czyli pewno jakiś stan zapalny :O Jak nie minie za 2 dni, to będę musiała dopełznąć do rodzinnego i prosić się o skierowanie do specjalisty :O Wrrrr Jarzębinko :) Szczerze? Nigdy w życiu nie pakowałabym się dobrowolnie w związek bez przyszłości , związek na chwilę. Takie rzeczy były fajne , miłe i przyjemne w liceum. Nie bawi mnie budowanie czegoś co nie ma przyszłości, mój wkład uczuciowy i emocjonalny , inwestowanie, wysiłki i starania , utopijne plany, jeśli wiem, że będę z tym facetem rok lub dwa, a potem kopnie mnie w dupę albo ja odejdę bo okaże się nic nie wartym sukinsynem. Potem łzy, rozczarowanie, ból i pustka... bez sensu. Poza tym można wtedy przegapić kogoś naprawdę wartościowego i godnego uwagi z kim moglibyśmy szczęśliwie się związać, a latka lecą, my nadal z niczym. Potem coraz trudniej znaleźć kogoś fajnego - raz, że zostaje wybrakowany towar , faceci wypaczeni , których nikt nie chciał bo są felerni, a dwa - my również nie wyglądamy coraz młodziej i apetyczniej. A poza tym , mimo że na dzień dzisiejszy jestem bezpłodna to marzę o dzieciach :( ale nawet nie mam z kim tego dziecka mieć, adopcja nawet nie wchodzi w grę będąc osobą samotną. A tu 30stka na karku zaraz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli kobieta nie ma dzieci to fakt związek z kimś na chwile nie ma sensu, ale ja grubo po 40, bliżej 50 niż 40 :P:P trzeci mąż dzieci dorosłe, zegar biologiczny nie tyka - wtedy już sie tak nie mysli. Poza tym w tym wieku i po pewnych dośwaidczeniach nie jest się juz tak naiwnym żeby wierzyć zę coś będzie na pewno do końca zycia. tego nigdy nie wiadomo. Każda miłość słabnie, fajnie jak pozostaje przyjaźń i bliskość - tak jak u moich rodziców. W tym roku będą obchodzić 50 rocznicę slubu! Kiedys były jednak inne czasy. Teraz kobiety sa bardziej niezależne i jak coś nie pasuje to rozwód, rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na początku nigdy nie wiemy czy to będzie na chwilę czy całe życie. Jak cos nie pasuje to się po prostu nie wiążemy z daną osobą. Ja wychodząc za mąż nie wiedziałam żę mąż ma problem alkoholowy - inaczej bym się świadomie w to nie pakowała. Ja juz nie chcę zmian, randek, poznawania nowych mężczyzn, chciałabym tego uniknąć. A co będzie.... nie wiem. Wiem że M. potrafi nie pić kilka miesięcy, chciałbym aby zdecydował sie na leczenie ale nie mogę naciskać, niech sam do tego dojrzeje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tutaj nie ma recepty, znam zwiazki ktore nigdy sie ze soba nie klocily, wszytsko pieknie ladnie a po paru latach zdrady i rozstania, a znam ze sie kloca rozchodza i schodza i zyc bez siebie nie moga, oczywiscie ze szkoda tracic czasu szczegolnie jak sie jest mlodym i nie ma jeszcze dzieci bo wiadomo ze lata leca kandydaci coraz ciensi itd jesli w zwiazku jest za idealnie milo i grzecznie to po czasie sie nudzi wszytsko podane na tacy ale kto powiedzial ze rezgynujac z czegos to inne bedzie lepsze? kto powiedzial ze przed 30 trzeba miec dzieci albo wogole miec? czasy sie zmienily mozna zaczekac i pouzywac ;-) moj romeo pojechal na chwile do siebie a pozniej bedziemy gotowac ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drach1 musisz byc silna! jest dobrze, minal miesiac, juz bedzie z gorki, po jedno dobrze ze sie nie odzywa i nie maci Ci w glowie, ale wiem jak sie czeka na znak tez... a co do tego palanta co proponowal Ci seks... bez komentarza, znam takich tez, normalnie masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efa78
machne Wam tylko🖐️ wrocilam po 4 godzinach aerobow i nie mam sily na nic a tu jeszcze cos trzeba by bylo w domu ruszyc Mojego Romea powalil zoladek wiec wola mnie co chwile,ze mam go zalowac:P Faceta jak lekko cos boli to juz taki chory i trzeba wokol niego chodzic i sie uzalac:D ale zapowiedzial mi,ze jutro jak bedzie zdrowy to idze z kolegami napic sie bo mowi,ze jak pil to byl zdowy bo odkazony:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. Macie rację. I rzeczywiście Jarzębinko... z czasem podchodzi się inaczej, dzieci odchowane itd. Inne spojrzenie. Z nogą jutro idę do lekarza. Przyjaciel mnie nastraszył zapaleniem żył i amputacją :O Jak nie urok to sraczka. Jeszcze biegania po lekarzach mi tylko brakuje, dopiero co jestem po operacji zatok. :(:(:( Mój ex dupek dzwonił łącznie 5 razy i napisał eske, że jak nie chcę z nim rozmawiac to mam mu to powiedzieć ... Wieczorem nie wytrzymałam i jak ta idiotka zadzwoniłam do niego. Żałuję. Nic ciekawego mi nie powiedział ... powiedział, że jest u kumpla - drugiego ćpuna, oglądają tv i szwendają się, że w weekend nie dzwonił bo był naćpany i nachlany, że dobrze się bawi, ma dobre samopoczucie, że niedługo kupi nowe auto... A ja zdycham !! Rzygać mi sie na to wszystko chce. Frajerzy zjebali mi żywot , a sami się ustawili, eks jak widać też nie próżnuje i nie cierpi, nie jest mu źle. I na co mi to było? Jeszcze bezczelnie zapytał "to kiedy się widzimy"? Udawałam zabieganą :O że niby czasu nie będę mieć na razie. Zresztą nie jestem jeszcze gotowa ani psychicznie , ani w ogóle na spotkanie z nim. Nie mam do niczego chęci. Dziś przeleżałam w łóżku cały dzień. Czemu to tak musi boleć? :( Eeeech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej zza miedzy ale wy macie melodie do pisania:) ja sobie pisze juz kilka godzin z takim jednym romeo...troche sie juz znamy i tak delikatnie podchodze do tego, to jest tkz. lawka rezerwowych...ale milo popisac z kims innym...nie mysle w tym czasie o moim ex ( no prawie nie mysle)...teraz jest juz lepiej...ale wiem ze znowu przypieprza mysli w najmniej oczekiwanym momencie...licze sie z tym....czasami jest naprawde ciezko...ten zal i rozczarowanie zezre mi mozg... a u was widze ze ,,prawie" wszystko na dobrej drodze...dobrze ze chociaz u was, mnie to wystarczy ze ktos inny jest szczesliwy.Dzisiaj w pracy weszlam na onet, musze wiedziec co sie w ojczyznie dzieje:) i malo mnie szlag nie trafil, jakis idiota przywiazal 9letniego Bernardyna do plotu i rozwalil siekiera psu glowe.No po***bany!!!!!Boze, no idiotow nie brakuje....jak ja widze takie wiadomosci to sie chora robie, albo...jak ojczym w Lublinie kupil dzieciakowi na targu staroci granat.Sluchajcie to chyba bedzie koniec swiata, jezeli ludzie juz tak glupieja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jarzebinko ... moi rodzice też w tym roku mają 50-tą rocznicę ślubu. Właśnie jutro wybieram się do urzędu zapytać, co w tej sytuacji ... chyba jest z tej okazji jakaś uroczystość. Drach ... to nie przechodzi po miesiącu ... nie przechodzi też po pół roku tylko człowiek uczy się z tym żyć, przyzwyczaja się i jest łagodniej ze wskazaniem na lepiej. To, co przeżywasz jest całkowicie normalne, boli ale można wytrzymać. Piszesz, że rozpłakałaś się w pracy ... ja ryczałam bez przerwy. Nie uwierzyłabym, że można tyle płakać. Bumba napisała, że jej lepiej, gdy buro i szaro na dworze ... miałam dokładnie tak samo, wtedy tylko dom, koc, płacz i wpatrywanie w telefon. Nigdzie nie było mi dobrze, na niczym nie mogłam się skupić, chciałam tylko spać.Ja sobie sama nie poradziłam ale Ty Drach dasz radę, naprawdę tak myślę. Tylko tłumacz sobie, że to, co się dzieje jest nieuniknione ... ktoś najbliższy Cię skrzywdził bardzo i dziwnym byłoby, gdybyś po miesiącu była szczęśliwa i zadowolona. Bumba ... do Ciebie też te słowa oczywiście. Zatroszcz się o siebie ... lekarz, fryzjer itp. A Ty Jarzębinko nie mogłaś zrobić inaczej ... dałaś szansę, ja myślę, że dobrze. Mąż wie, że koniec żartów ... czuje Twoją determinację i oby coś dobrego z tego wyniknęło. Zyczę Ci tego z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
bumba.. wiem co jest... moj ex tez super swietnie sie bawi a ja zdycham (zdychałam)... choc wsumie nadal nie jest mi łatwo. ich ulubiony tekst chyba "jak nie chcesz ze mną rozmawiac to powiedz". Weź i kurwa powiedz... jak niby nie chcesz ale serce aż się o to prosi... ja się cholernie boje mysle o jakimkolwiek (kiedykolwiek) zwiazku... skoro przyjaciel i chlopak ktory nieba mi przychylał kiedys, po jakims czasie zaczal klamac i wybrał kolegów... to co jest warty zwiazek i uczucie? Kazdy powinien isć troche na kompromis, zawsze. na tym polega związek... chciałabym (wszystkie bysmy chciały) żeby przytrafila nam sie miłość jak z filmu :) poznali sie i pokochali i wszystko super dobrze. Tyle ze ja juz w to nie wierzę :( podziwiam Drach, że mozesz tak sobie gadac i spotykac sie z facetami :) mnie to jakos odrzuca. za bardzo mnie zawiódł i skrzywdził, zebym teraz mogla komus w cokolwiek uwierzyc ;/ boli mnie tez to, ze tak naprawde zostalam sama... owszem mam 3 kolezanki (w tym przyjaciolke taka od serca) ktorym moge sie wyżalic i moge sie z nimi spotkac... ale gdybym chciała z kims wyjsc to kiepsko :( tak na doczepke najwyzej, bo wszystkie mają facetów. poza tym nie mieszkamy w miescie tylko na zadupiu, do miasta trzeba byloby kawał jechac. Chyba zrobie prawo jazdy. ulatwi mi to zycie:P w niedziele miałam ciężką noc... boje sie ze on albo sie juz calował z jakąs albo bóg wie co (choc nigdy taki nie był). ale wiedzialam ze jest gdzies na imprezie, ciagle mi sie cos snilo i ogolnie do kitu. Niby jestem młoda (w miare:P), nie najbrzydsza, nie najglupsza i powinnam to wszystko pierdolnąć i zacząć zyc od nowa... ale jest ciezko :( Drach, biedactwo, jesli Ty nadal niespokojnie spisz w nocy, przez miesiac czasu to ja ci cholernie wspolczuję :( 🌼 Pozostałym kobietkom życze powodzenia i wytrwałosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to i ja dolacze to wcale nie jest tak ze ja sie z kims spotykam bo chce im wierzyc, logiczne ze nie mam zaufania, bo nie chce miec.Mnie tez odrzuca, dlatego traktuje te znajomosci bardzo na luzie, wiadomo jak facet chce wiecej to musi sobie odpuscic, bo to nie wchodzi w gre.Dzisiaj znowu nie bede spac,juz czuje, bo mnie nosi....znam juz to uczucie.Dziewczyny tu pisza ze miesiac juz bez ex przezylam to dalej dam rade...dam,oczywiscie, ale co to za zycie?rozpieprza mi tak samo glowe,serce i brzuch jak pomysle ze ma kogos.Na poczatku tak nie myslalam, bolalo co innego, ale im dluzej nie mamy kontaktu to wiadomo ze wiaze sie to z tym ze na pewno ma kogos innego.ja chyba musialabym byc chyba non stop ciezko pijana zeby tego wszystkiego nie pamietac.Jutro ide spotkac sie z moim ,,kolega":), kawy sie napijemy,pogadamy i to wszystko...w sobote juz zaplanowalam spotkanie z moim kumplem ( murzyn), dawno sie nie widzielismy a facet jest taki bystry ze wszyscy Niemcy przy nim sie chowaja.Z nim to moge o wszystkim pogadac,mlody ale nagrany bardzo.ja caly czas tak staram sie zeby wolnego czasu nie miec,jutro jade do sauny.przy tym wszystkim jestem bardzo zmeczona,przez ta bezsennosc. ja mam tak samo ogromna krzywde i czuje sie zawiedzona niesamowicie,ale nie siedze w domu,bo mi odbije,wychodze na sile do ludzi,bola mnie te kontakty,ale wiem ze inaczej nie mozna,w pewnym momencie musi byc lepiej.Nie wiem kiedy i jak dlugo bede jeszcze plakac, moze jeszcze bardzo duzo czasu musi uplynac...musze cos robic bo inaczej oszaleje,czuje czasami ze nie wytrzymam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej kiedys musialo to nastapic, wlasnie zaspalam do pracy....dobrze ze mam jeszcze swoja firme to zadzwonilam i powiedzialam ze musze z ksiegowym pogadac...szlag by trafil....o.k, buzki milego dnia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie 🖐️ A ona ona - jest możliwe nie kłócic się i rozstać nagle - ja tak miałam w 2 małżeństwie. Rozstaliśmy się choć ani razu przez 4 lata sie nie pokłócilismy ! Ani razu głosu na mnie nie podniósł a jednak uczucia się wypaliły - wiem drach nie lubisz tego okreslenia :O:O ale jak inaczej nazwać jesli ludzie sie od siebie oddalają i w końcu nic do siebie nie czują? Z mojej strony czułam coraz większą pustkę, nudę, monotonię, brak bliskości, brak szczerej rozmowy a przede wszystkim... kiepski sex, ten facet na mnie nic nie działał - choć był super przystojny i wtedy nie miał nawet 30-stki. Myslałam jednak że to tylko ja tak czuję, okazało się że on też zaczął się dusić w tym związku przede wszystkim przerosły go obowiązki "ojca" dla dwójki małych dzieci. Ja nioe pracowałam całe utrzymanie domu i nie swoich dzieci spoczywało na nim, miał on poczucie, że niczego sam sie nie dorobi, do niczego nie dojdzie w życiu, no i na spokojnie rozstaliśmy się. Na pewno kobiecie z dziećmi jest trudniej na stałe z kims związać. Teraz dzieci dorosłe (jedno prawie dorosłe) a tez przez nich są konflikty kłotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej jarzebinka tak, pieknie jest jak oboje ludzie oddalaja sie i im juz nie zalezy...tez to znam, ale bol jest jak tylko w jednej osobie sie wypala ( no jakie to glupie slowo, nie wiem , dziala na mnie jak plachta na byka).Ale ja ci powiem dlaczego...dlatego ze prawdziwe uczucie sie nie wypala, moze sie zmienic intensywnosc uczucia, ale nie ma mowy o wypaleniu.Wydaje mi sie ze rozumiem to pojecie dobrze.Popatrz, milosc do faceta, do rodzicow, do dziecka, to zawsze milosc, inna ale to jest to najwyzsze uczucie jakim ludzie moga sie obdarzyc, prawda? to wyobraz sobie ze moze ci sie wypalic uczucie do dziecka...wyobrazasz to sobie? bo ja nie...wiesz ze bedziesz do grobowej deski kochac i tak samo jest z miloscia miedzy facetem i kobieta.Sa malzenstwa ze stazem 60 letnim, sa....i to jest ta wlasnie milosc.Ludzie nie rozumieja ze milosc zmienia kolor ( intensywnosc).Jezeli ktos ci mowi ze wypalily mu sie uczucia, lub jezeli ty sama tak mowisz, to nie bylo milosci...to byla po prostu pomylka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłośc do dzieci, do rodziców to zupełnie inny rodzaj miłości. Dziecko sie kocha mimo wszystko bezwarunkowo. Nigdy faceta tak nie kochałam - bezwarunkowo. Jak cos nie gra, cos się psuje to i miłość wygasa. Zawsze sie dziwiłam kobietom które opisują jaki to ich facet podły, wyzywa je zdradza, nawet bije a one piszą, żę go nadal kochają :O Dla mnie to niepojęte, za co kochają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie jest milosc, te kobiety nie kochaja...albo sie boja byc same, z przyzwyczajenia albo jest kilka innych powodow, ale na pewno nie kochaja. Jezeli relacje pomiedzy partnerami sa poprawne, to mozna kochac bezgranicznie...sa matki ktore porzucaja dzieci, tzn. ze nie ma tam bezwarunkowej milosci,z miloscia do faceta tez moze byc tak albo tak.tylko ze zawsze mowie...w milosci ludzie sie nie wykorzystuja...to glebokie uczucie musi plynac z obu stron jednoczesnie i z taka sama intensywnoscia, inaczej wszystko o czym piszemy jest bez sensu...dlaczego kobiety uwazaja ze kochaja faceta gdy je bije np., bo sa slabe, tak mi sie wydaje...bo sa tak wychowane, bo maja niska samoocene...nie wiem...mi sie wydaje ze w milosci nie ma miejsca na przemoc,zawisc,zdrade itd., jak kogos kochasz to chcesz dla tej osoby jak najlepiej, pomimo wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
Drach, widze że tez miałaś ciężką noc, skoro zaspałas :( no ale kiedys trzeba sie przespac, chociaz te kilka godzin. Mysle że jesli raz Ci się zdarzyło to nikt głowy Ci nie urwie ;) Ja wczoraj tez miałam ciężkie chwile przed zaśnieciem... popłakałam sie pierwszy raz od ponad tygodnia... łzy leciały mi wielkie jak grochy :( nie dlatego że jego przy mnie nie ma,tylko dlatego że tak bardzo mnie ranił (choc porównując do zwiazków w ktorych jest zdrada, bicie, wyzwiska itd itp, to to co bylo u mnie to pikuś, ale dla mnie to taka mała osobista tragedia :( ) najbardziej nie podoba mi się to ze ostatni rok naszego zwiazku aż tak bardzo mnie zmienił... chciałabym byc taka jak kiedys... wesoła, usmiechnięta, chętna na jakies wyjścia czy imprezy, bardziej optymistycznie nastawiona do wszystkiego... Oby to kiedyś wróciło, bo nie podoba mi sie ta zmiana, ale wszystkok co złe trwało zbyt długo i obawiam sie ze moze byc problem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×