Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

cukiereczek05

małżeństwo bez przyszłości??

Polecane posty

Gość sgsgsggsgsgsgsgggsg
A ja nie rozumiem jednego jak mozecie autorce takie glupoty pisac, ze tesciowie maja na nich przepisac dom ? Chyba bym takiej synowej juz na wstepie podziekowala. A jak chca zeby cos na nich przepisac o mzoe beda placic kredyt? Ale akurat do tego to sie chyba autorka nie pali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hola hola... przecież ja się nie godziłam na jakikolwiek kredyt na dom!!! Jak bym chciała mieć kredyt na głowie przez 20 lat to wolałabym z mężem sama go wziąć i spłacać go dla siebie a nie dla kogoś... przecież to logiczne jest... Jak można było synowi postawić cztery ściany z pustaków i obarczyć go na przyszłość kredytem?? To jest w porządku??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie chcę żeby ktoś cokolwiek na nas przepisywał, ale jeżeli ktoś mi stawia warunki że żeby mieszkać to sobie wykończyć muszę, to sory... i pamiętajmy że kiedyś ktoś może powiedzieć wypad i nic nie będziemy mieli do gadania... albo im się odmieni i jednak siostrzyczce też się będzie należało... i gdzie wtedy pójdziemy?? Włożymy pieniążki w nie swoje i kiedyś ktoś nam nawet za to nie podziękuje, a jeszcze w zamian po sądach będzie ganiał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno... jak by ktoś przeoczył to tydzień po weselu już nasze pieniążki poszły na spłatę raty kredytu i mogę się założyć że to nie była pożyczka na krótką metę i do szybkiego oddania, więc co tu komentować... teście ułożyli sobie spokojną starość... i jeszcze być może córeczkę ustawili... bo ani jedno, ani drugie nie jest w stanie spłacić kredytu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ty zawsze szczery odwal się, może to prowokacja co?? Jak myślisz?? Zajmij sę swoim życiem bo chyba bardzo samotny jesteś i nie mamsz z kim pogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro twoim zdaniem prowokacja to nie komentuj jej!!! świat też jest prowokacją skoro prawdziwy problem jet wg Ciebie tak nierealny że nazywasz go prowokacją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
zawsze szczery, wez sie gon. jakies gimgówno i wszedzie każdemu to pisze. do autorki ciezką masz wystuację le widzę że postawilas jakies warunki i mąż byc moze się ogarnie. trzeba w to wierzyc. choc czasem stawianie warunkow facetowi niestety obraca sie przeciwko nam. ale zwiazek to kompromisy, a tym bardziej malzenstwo. musicie dojsc do jakiegos porozumienia bo to bez sensu żeby on siedział sobie w warszawie caly tydzien, z Toba widział sie na chwile i tak w kółko... myslisz ze on tam w warszawie siedzi wieczorami i oglada TV? ja mysle ze baluje sobie z kumplami w pracy, i dlatego nie chce żebys Ty tam mieszkała, ani powrót mu się nie widzi, bo jemu jest tak wygodnie. No ale może teraz cos się zmieni. trzymam kciuki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzymam kciuki pomaga, owszem, pewnie nie miałeś okazji zauważyć... to i ja się dołączę - dzięki za miłe słowa... wiesz, już kilka razy próbowałam dojść z nim po jakiegokolwiek kompromisu, teraz naprawdę moja cierpliwość się kończy... nie chcę ciągnąć czegoś czego tak naprawdę może już nie być... dlatego chcę się przekonać że mój mąż jest w stanie zrobić coś dla nas a nie tylko dla siebie i rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3mam kciuki
cukiereczku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska?
no i jak tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze?? NIE WIEM... Wczoraj przez telefon się posprzeczaliśmy... i postawiłam jeszcze raz ale konsekwentnie sprawę jasno... powiedziałam że albo znajdzie dla nas rozwiązanie, jakieś mieszkanie, stancję itp itd albo nie będziemy się męczyć i wnoszę sprawę o rozwód... z tymi słowami rozłączyłam się... Wszystko dlatego bo zdenerwowało mnie to że mój mąż ma jechać owszem za pracą ale tylko po to aby zapytać o zarobki, a nie spróbować... pewne jest że przyjmują, trzeba złożyć CV i od razu po rozpatrzeniu dzwonią i się z człowiekiem umawiają... szwagier powiedział że na początek dają 1300 a po okresie próbnym najmniejsza stawka to 2000... a on nawet nie napisał tego cv bo tego dowiedziałam się od szwagra, jedzie chyba tyłek przewieść... albo ja już sama za bardzo naiskam albo niewiem co... od wczoraj nie odezwał się, niewiem nawet czy pojechał za tą pracą... i mnie strasznie korci żeby zadzwonić, zapytać jak z pracą, czy "złożył cv", ale jestem jak na razie twarda i czekam, tylko niewiem co mu powiedzieć jak zadzwoni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alka-Smok
No co za typek... Brak słów. Trzymaj się cukiereczku. Chyba juz nie ma co namawiać, sprawdzać - postawiłaś sprawę jasno. Jeśli nie doarło, zacznij faktycznie kompletować dokumenty rozwodowe, może wtedy dotrze. A jeśli nie... cóż brutalna prawda będzie taka, że jemu na Tobie nie zależy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadzwonić?? Zapytać co z tą pracą?? Czy był?? Ja nawet niewiem czy z wawy wrócił... nie no wrócil, dzwonił jeszcze ak wyjeżdżali... no widzicie, już mięknę... czekanie na jego reakcję mnie dobija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alka-Smok
I jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CISZA... która mnie dobija i zabija... nie spodziewałam się tego... a właściwie bałam się że tak może być... jestem rozbita, załamana, i chyba nie wierzę w to co właściwie się dzieje z moim życiem... to jakaś paranoja po prostu!!! Piszę tak jak by to się miało w ogóle nie wydarzyć a przecież to było nieuniknione... boszeeeee co jak mam robić? Już nie wiem nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
Spokojnie, może facet w końcu zastanawia się nad waszym życiem... niektórzy są tacy że potrzebują czasu... Ale współczuję, nawet jak by potrzebował czasu to powinien się odezwać. Dupek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on zawsze potrzebuje czasu, i nigdy nic nie wymyśla... jak jest w wawie to mówi że pomyśli, potem że nie ma czasu bo pracuje, a jak wraca na weekend to też mówi że nie miał czasu, a potem znowu, i tak do d***y to wszystko!!! zwariuję zaraz normalnie!!! Zawsze słyszę w sobotę porozmawiamy, w sobotę porozmawiamy, jak wrócę to pogadamy. i co?? Nie gadamy bo on mówi ciągle jedno i to samo!!! Jak bym była mądra to bym doszła do niego i by było ok. .... no oszaleje!!! On chce mi teraz pokazać że jak tak powiedziałam to że nie ma problemu, że to ja zadzwonię pierwsza bo nie wytrzymam! No i nie moge wytrzymać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
nie dzwoń!!! wytrzymaj!!! dasz radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
albo zadzwoń że skoro on się nie odzywa to po co ci taki mąż, z którym nawet porozmawiać nie możesz i składasz papiery do sądu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie się rozkleiłam, ja już naprawdę nie mam siły :( ;(... a wiesz czego się boję?? Że naprawdę jak powiem o rozwodzie to on powie to idź i składaj!!! Tego się boję, ja wiem, sama sobie na własne życzenie to zrobiłam, ale czemu to musi tak boleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lmlklklkll
kochana ja sie tobie dziwie ,facet ma cie gdzies mieszka sobie daleko od ciebie widujecie sie w weekendy on chce u mamusi mieszkac najlepiej oddac im cala wyplate ty mieszkasz u swoich rodziców co to za zwiazek? wiem czasami napewno jest dobrze smiejecie sie itp ale sorry to nie ma sensu złóż papiery i tyle chyba ze chcesz dozywotnio mieszkac ze swoimi rodzicami a on u mamusi ,co bedzie jesli wlozycie kase na remont a mamusia przepisze to siostrze? wynajmuj z nim mieszkanie albo kupcie na kredyt i juz bo takie mieszkanie osobno jest bez sensu a twoj maz to kretyn i tyle moim zdaniem on zdania nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sama sobie się dziwię, że jeszcze próbuję to ciągnąć, że zamiast być szczęśliwą ja się męczę... ale jest mi tak ciężko, nie jestem twarda, nie wyobrażam sobie żeby jego nie było, nawet jeżeli się nie widujemy, niewiem jak to będzie jak go wcale nie będzie... Chciałam żebyśmy wynajęli mieszkanie, cokolwiek, ale moje gadania są bez sensu... zastanawiam się co w życiu takiego zrobiłam że teraz tak się to odbija... ja nie zadzwonię, powie zaraz że skoro jestem mądrzejsza to czego ja nie dzwoniłam, albo że nie ma nic na koncie, albo jeszcze jakąś głupotę wymyśli... bo tylko do tego jest zdolny, ale żeby pomyśleć o czymś poważnym i chociażby troche o mnie to już mu to z trudem przychodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lmlklklkll
to inaczej jak wroci do domu powiedz mu ze wszystko przemyslalas i to nie ma sensu i masz dosyc .... zobaczysz co ci odpowie .... eh wiem ze to trudne bo sama to przerabialam ale jestem juz szczesliwa bez meza ...moj tez wolal mieszkac ale u mnie w domu z moimi rodzicami ciagle klotnie z rodzicami wtracanie sie itp i sie rozstalismy wynajelam mieszkanie i jestem szczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
"nie wyobrażam sobie żeby jego nie było," no ale JEGO PRZECIEŻ NIE MA!!! nie ma go przy Tobie wtedy kiedy go potrzebujesz, czy to miłość???????? zastanów się nad tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że powinnaś coś zrobić ze swoim życiem. Jak na razie zachowujesz się, jak powój, który potrzebuje tyczki, żeby jakoś żyć. Ale w każdym człowieku jest siła, wystarczy tylko odpowiednia motywacja. Skoro nie chcesz tak żyć, to zmień to. Zajmij się sobą i zaspokój swoje potrzeby. Przestań oglądać się na męża, bo nic dobrego z tego nie wyniknie. W końcu się znienawidzicie i ty zostaniesz z niczym. Musisz w siebie zainwestować: czas, pieniądze. Chcesz pracować? Świetnie. Znajdź pracę w Warszawie i odzyskaj szacunek do samej siebie. Twój mąż nie liczył się z tobą w sprawie zamieszkania, pracy... Nie mówię, żebyś odbiła piłeczkę, ale... Ale czas, żebyś pomyślała o sobie a nie o was, bo - być może - was już nie ma. A ty musisz mieć coś, co ci zostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×