Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

cukiereczek05

małżeństwo bez przyszłości??

Polecane posty

Gość posłuchaj mnie uważnie
i jeszcze jedno-podejrzane to jest,że on nie chce Cię w warszawie.... a argumenty,że zycie drogie to niech sobie w d.. wsadzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asfdsgd
tak, my mieszkamy sami, na szczęście, ani z jego ani z moimi rodzicami. Mój mąż się poświęca dla mnie i dla naszego małżeństwa, cieszę się a Tobie współczuję. Zgadzam się z przedmówczynią, żeby postawić twardo swoje warunki i tego się trzymać. Jeśli się choć trochę ugnie to jest jakaś nadzieja dla Was, ale jeśli nie to szkoda życia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupeczka z okieneczka
Na właśne życzenie tak sobie nabździłaś, że nie zazdroszczę... Po pierwsze facet tuman.. Nie wiem jak można być takim egoistą, choć faceci na ogół są.Weź powiedz dziadowi, że nie tylko on na świecie jest, cały czas tylko ja ja i ja ja będę decydował o wszystkim a Ty masz słuchać i wykonywać rozkazy, tylko się nie sprzeciwiaj bo usłyszysz, że psujesz wasze małżeństwo... Ja miałam taką sytuację, że teściowa zaczęła mi się wpraszać, że zajmie się dziećmi a ja sobie do pracy pójdę (zostawię już fakt, że mi życie planuje).. ktoś powie, super, że sama się oferuje, tylko że to stary leniwiec, który tylko by pasożytował, zostawiła syna i poszła do kochanka a teraz super mamusia... tak nawet nie zajrzała do nas dopóki nie wybudowaliśmy domu... (tak chciałam przedstawić sytuację ogólnie, bo mogłabym tu esej napisać). Tylko ja przedstawiłam mężowi sprawę jasno, nie życzę sobie i masz jej to delikatnie powiedzieć jak tego nie zrobisz to zrobię to ja tylko mniej delikatnie i nie zdziw się że będziesz musiał wybierać między mną i dziećmi a nią, chcę tego uniknąć, więc daję Ci szansę na załatwienie tego.. Weź nim potrząśnij, jesteście rodziną i to Ty teraz powinnaś być dla niego najważniejsza a nie rodzice, to Ciebie ma wspierać i z Tobą uzgadniać plany na życie.. Z tym rozwodem to bez przesady, daj mu/wam jeszcze szansę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość posłuchaj mnie uważnie
dupeczka - do takich idiotów to tylko wstrząselektryczny,że tak powiem, czyli rozwód. I uważam,że "mamuśce" powinna powiedzieć to samo,że jak nie zmienią frontu to na umieniu będą mieli rozwód syna.Ona musi pokazać,że jest pewną siebie dziewczyną twardą, bo jak prosi, poświęcasię słucha- to tją po dupie tylko będzie kopał. Wiem to z doświadczenia. Własnego. tylko,że ja do tego wszystkiego po terapii doszłam i wywaliłam masę kasy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was :) właśnie przeczytałam Wasze wypowiedzi nt. mojego problemu... i muszę przyznać że to jest naprawdę trudne... Ja mówiłam mu że to już nie ma sensu, że nasze małżeństwo to tylko papierek, że on jest mężem tylko na papierku a ja jego żoną tak samo... mówiłam o rozwodzie, on powiedział że nie chce dalej swoje że jak bym była mądrzejsza to bym z nim mieszkała nieważne gdzie, z kim i w jakich warunkach. A innym razem że możemy się rozwieść jeżeli będę szczęśliwa z tego powodu, on nie będzie. Wczoraj jeszcze rozmawialiśmy i wyobraźcie sobie że jego zdanie znowu się zmieniło i powiedział że na stancje pójdzie... posłuchaj mnie uważnie: chciałabym mieć tyle siły w sobie, naprawdę, wiem że muszę być dzielna, znależć w sobie tyle siły, żeby dać radę to pociągnąć... Piszesz, że się wyprowadzę, i tu moje pytanie Gdzie? Jeżeli pójdę do rodziców to się znowu zacznie od początku bo on wróci do swoich, a jężeli miała bym wrócić? Często mu mówiłam żebyśmy razem wyjechali do tej wawy, że znajdę pracę tam i spróbujemy w końcu razem żyć ze sobą, że na weekendy będziemy wracać, jeszcze studiowałam zaocznie, mówiłam że się ułoży, żeby spróbować, ale nie docierało, mijał weekend a my się rozstawaliśmy na bojowej ścieżce, i tak w kółko... Dziwi mnie tylko fakt że on mi przytakuje, że pójdzie na stancje, że znajdzie inną pracę zawsze wtedy kiedy wie że jedzie do pracy, potem ja na niego czekam cały tydzień a on w weekend swoje że nie itd... nawet jak wraca z wawy to wyobraźcie sobie że nie do mnie, tylko jedzie do rodziców, mój dom mija obok i jedzie tam, a potem zaczyna się dyskusja od początku. Było tak że ja jeździłam tam, zabierał mnie po drodze (wraca z chłopakami z pracy i czasem z szefem służbowym) ale miałam dość, powiedziałam że jeżeli on nie może się postarać to czemu ja muszę. I na tym się skończyło... U tściów nie byłam już z miesiąc a oni nawet nie zapytali jego dlaczego, jest im to obojętne, zero zainteresowania co się z nami dzieje, i czemu tak jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tiki***
czytajac takie historie, nie dziwi mnie tak porazający wzrost rozwodów, ktory jest z resztą wprost proporcjonalny do bezmózgowia ich sprawców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo pocieszające... naprawdę... tylko że człowiek chce ratować swoje małżeństwo, a nie doprowadzać do jego braku... o to w tym wszystkim chodzi... kim są sprawcy rozwodów?? Ci którzy walczą o przetrwanie ich małżeństwa??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym że tylko TY jak widać chcesz ratować... on najwyraźniej ma to głęboko... on się czuje zbyt pewnie z Tobą, tzn mysli że zawsze będzie mógł Tobą pomiatać bo i tak nie odejdziesz :O bo widzi jak Ci zależy... współczuję ale młoda jesteś, całe życie przed Tobą... może czas na zmiany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sytuacja nie ma co
tak mysle ze on sam nie wie co chce, z tego co Ty piszesz...moze jak bedzie na weekend to normalnie porozmawiacie. On Ci konkretnie musi powiedziec czego chce. I Ty tez przemysl sprawe, przygotuj argumenty i jasno na spokojnie porozmawiajcie. Ja widze ze on chce Cie wpedzic w poczucie winy, ze Ty krecisz, ze nie wiesz co chcesz, ze wolisz byc u rodzicow. Co to za malzenstwo. On slubowal Tobie a nie Warszawie. Przemysl to. Uwazam ze zawsze mozna probowac, nie sztuka teraz sie rozwiesc. Ale z drugiej strony cale zycie tak nie bedziecie zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alakolo - ja naprawdę chę zmian, ale niewiem czy aż takich drastycznych aby po 5 miesiącach małżeństwa, bo właśnie dziś mija 5 mc, zrezygnować z walki o nasze wspólne szczęście... Chę żeby mąż zaczął postrzegać nasze małżeństwo tak jak powinno ono wyglądać, jesteśmy młodzi, więc dlaczego nie warto tylko spróbować być razem szczęśliwymi? Nie chcę mieć wspólnej rodziny z jego rodzicami, z jego siostrą, chciałabym mieć swoją własną rodzinę, gotować, sprzątać, prasować, rozmawiać z własną rodziną, czekać na męża aż wróci do mnie z pracy a nie do rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dnoooo
weź się ogarnij i przestań z nim dyskutować :O Jeżeli on za każdym razem zmienia zdanie, to powiedz mu, że tobi takie opcje nie pasują i się rozstańcie. Po prostu. Jeżeli będzie chciał ratować związek, to ok. A jeżeli nie... życie. Przestań za nim biegać, prosić i płakać, bo to jakaś masakra jest :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja iem czego on chce, on nie wie ale ja wiem... on chce żeby poszła do niego, mieszkała z jego rodzicami i z siostrą, żebym siedziała z jego mamusią w kuchni, rozmawiała, gotowała obiadki, a on jak by mu się jakaś praca trafiła to może by wrócił z wawy ale na pewno nie prędko... Chciałby żebyśmy razem wykończyli górę. tyle że zajęło by nam to 5 lat albo i dłużej, i niewiadomo jeszcze o czego zaczynać i za co... i nie daj boże żeby jeszcze za te 10 czy 15 lat zostać z niczym bo tak też może być... tego właśnie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizunekobaka
Ja Ci współczuję, naprawdę. Musisz się zebrać w sobie, bo tak dalej nie może być. Zresztą wiesz o tym. Mieszkanie z rodzicami, czy to swoimi czy małżonka jest porażką i zwykle źle się kończy, więc musicie się odizolować, żeby cokolwiek mogło z tego waszego małżeństwa być. Powiedz mu, że nie będziesz mieszkać z teściami, bo tam nie ma warunków do mieszkania (i co to w ogóle znaczy, że jakbyś go kochała, to warunki nieważne?!), że musicie iść na swoje i zacząć żyć jak ludzie, nawet w tej Warszawie. Ultimatum - albo to, albo odchodzisz. I nie daj się wpędzić w poczucie winy, bo póki co to on nie dorósł do małżeństwa. Jeśli dalej będzie kręcił, to odejdź. Wtedy - jeśli mu na Tobie zależy - coś zrobi, a jeśli nie to kij mu w krzyż. Szkoda Twojego życia. Błędem było branie ślubu, kiedy związek się sypał, ale trudno stało się, tego się nie odkręci. Natomiast teraz musisz działać zdecydowanie. Pamiętaj, że walczysz o siebie, swoje życie i szczęście. Trzymam kciuki :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Ci strasznie bo wyszłaś za naprawdę wielkiego egoistę który swoje potrzeby stawia na pierwszym miejscu. Jest mu wygodnie u mamusi z tym że ma wsparcie w niej i tu jest taka kwestia, że ty jesteś jedna a oni są dwoje. Bo pewnie mamusia utwierdza go w przekonaniu że tak będzie lepiej żebyście mieszkali u nich. Po drugie on Cie ciągle zwodzi a ty się dajesz. Po trzecie on nie chce Cię w Warszawie. Jestem ciekawa tylko dlaczego. To jest bardzo podejrzane. Bo nie ważne czy będzie biednie, przecież najważniejsze żeby być razem. Jeżeli teraz nie możecie dojść do porozumienia to co będzie dalej. Będziesz się tak dawała cale życie zwodzić. Dziewczyno musisz się zastanowić albo po prostu zdać sobie sprawę że to nie jest facet dla Ciebie. Będziesz się męczyć z nim cale życie, chcesz tego????? Udowodnij mu coś. Jeżeli chce żyć z mamusią niech żyje ale bez Ciebie , Musisz podjąć decyzję bo szarpać się całe życie to nie ma sensu. Zrób coś dla siebie bądź szczęśliwa. Bez niego/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sytuacja nie ma co
ale sluchaj, mowisz o pracy....ale sama pisalas wyzej ze znalazlaby sie dla niego praca na miejscu, w waszym miejscu zamieszkania. Wiadomo ze nie bedzie tak platna jak w Wawie, ale i u was zycie tansze. Wiec widac ze on szuka sam na sile powodow by pracowac tam. A co na to byscie zaczeli nowe zycie w Wawie? powiedz ze sie przenosisz razem z nim. Sprobowac mozesz. Przekonasz sie czy jest naprawde Twoim mezem. Czy Ci pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, dużo rzeczy które piszecie wyszły już z moich ust... mizunekobaka - mówiłam mu że nie ma tam warunków, na dole dwa pokoje, jeden większy, drugi mniejszy, kuchnia, łazienka, na górze to samo, ale nigdzie nic nie jest wykończone... Odpowiedź mojego męża: ja chcesz mieć warunki to trzeba sobie wykończyć. I mówi że ja na gotowe chciałabym dostać, paranoja. Takich argumentów używa jak już nie jest po jego myśli i wie że mam rację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tą Wawą próbowałam, on nie chce tam pracować, mówi że będzie tutaj szukał, ale jak tylko szef zadzwoni to rzuca wzystko i jedzie, wtedy już się nie liczy dla niego to co wcześniej mówi. Rozmawiałam wczoraj nawet z mamą, mam ciocię w Wawie, myślę, że mogła by coś pomóc z pracą, z mężem nie rozmaiałam na ten temat, wiadomo, nie mam kiedy... Ale kiedy mówię o wawie, on nie chce tam mieszkać, wiadomo ciężko jest z pracą ale za 1200zł praktycznie nie narobić się, bo to jest pakowanie paczek, zamawia ktoś jakieś części a ty szykujesz do wysyłki i tyle, czasem tel odbierać itp, na razie przecież mogło by być... ale jego rozumowanie jest zupełnie inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cukiereczek, nie pisz o sobie za dużo... Zadziwiłam się, że podałaś nazwę miasteczka, w którym mieszkasz. Problem problemem, ale skąd wiesz, kto siedzi po drugiej stronie kompa? Łatwo pokojarzyć pewne fakty. Ale to tylko tak na marginesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sytuacja nie ma co
no to postaw mu sie jasno i konkretnie. Co to za czlowiek?! Straszne :( sam nie wie co chce. Wspolczuje Ci, ale musisz cos z tym zrobic. Na Twoim miejscu spakowalabym najpotrzebniejsze rzeczy i jak maz wroci i bedzie jechal do pracy po weekendzie pojechalabym z nim. Przekonasz sie czy to wszystko ma sens. Inaczej wykonczysz sie na odlegosc i z jego dziwnym i chorym podejsciem do zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizunekobaka
"ja chcesz mieć warunki to trzeba sobie wykończyć. I mówi że ja na gotowe chciałabym dostać, paranoja." Znaczy sama masz tam zapieprzać i to wykończyć?! A może jaśnie pan by się wziął za robotę?! Kurwa, co za idiota! Sorry, ciśnienie mi się podniosło. Skoro już mu to wszystko mówiłaś, to powiedz jeszcze raz. Znaczy najpierw poukładaj sobie dokładnie, czego oczekujesz, a potem mu to powiedz z zaznaczeniem, że masz już dość i jeśli nie zrobi czegoś sensownego to składasz pozew. I nie daj się zbyć zapewnieniem, że wszystko się ułoży. Jaśnie pan ma się dokładnie określić i zacząć plan realizować od razu. Jak czytam, co on Ci mówi, to jakbym słuchała mojego ojca debila. Szał mnie ogarnia po prostu. Zrób coś, kobieto, bo jak zostanie tak, jak jest, to lepiej nie będzie, może być tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdftgyhuijokdrftgyhu
to sie psulo juz przed slubem wiec po co dalej brnac i wiecej lat tracic to najlepiej by bylo po prostu zakonczyc przeciez to w ogole nie jest malzenstow jak sie on nawet z twoim zdaniem nie liczy co to za zwiazek-i komu by sie chcialo mieszkac na jakims zadupiu u mamusi http://www.youtube.com/watch?v=HdBwoCAqu-A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdftgyhuijokdrftgyhu
przeciez on ma zone!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzucić wszystko i pojechać?? Pomyśli chyba że całkiem zwariowałam.. A jeżeli już mowa o tej wawie, wiem że na pewno nikogo tam nie ma, cały dzień na budowie, koledzy dużo starsi, ok. 40... No jeden 27 lat... śmiałam się z niego jak mi ich przykład dawał, że oni jeżdżą a ich żony to wytrzymują... wtedy to mu wybuchłam śmiechem do kogo nas porównuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska?
Naprawde ci wspolczuje, ale jak juz ktos wczesniej pisal - MUSISZ postawis sprawe na ostrzu noza. Albo wynajmujecie cos razem, albo rozwod, bo ten uklad ktory jest teraz to nie jest malzenstwo. Jesli naprawde ci kocha, bedzie walczyl. Wiem, ze to trudne, ale musisz byc twarda. Jestes jeszcze mloda i w razie czego ulozysz sobie zycie z kims innym. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sytuacja nie ma co
to niech mysli ze zwariowalas! Kobieto jakie zycie Cie czeka, pomyśl tylko o tym! z mezem co sam nie wie od zycia. A przepraszam co on robi z zarobiona tam kasa? Nie ma to isc na urzadzanie domu? Mowie Ci ze lepiej by bylo gdybys pojechala z nim. Pokazesz ze wiesz czego chcesz. On sie nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Capricornus - dzięki, nie pomyślałam wogóle o tym, głupia no... on ma żonę - mówi że żona powinna być przy mężu, czyli u jego rodziców, jego opinia... i że mi wygodnie u swoich i że to ja mieszam... Czasem jest dobrze, jak nie zaczynam tematu nt. mieszkania, jak już nie mam siły się z nim o to kłócić, urzerać się z nim, wtedy jest miły, przytuli bezinteresowanie, ale jak tylko powiem słowo, co dalej, co z mieszkaniem, ze może spróbujmy ze stancją, że nie ma sensu żebyśmy tam mieszkali, że niema tam warunków, itd, itp on odpowiada ZNOWU CHCESZ SIĘ KŁÓCIĆ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co robi z pieniążkami? Cóż, trudne pytanie... ja zarabiam na siebie. Ostatnio też i o to poszło, nie chcę żeby wyszło że jestem jakąś materialistką, czy coś w tym stylu, jakaś skąpa czy coś... Ale wiadomo, w grudniu mąż nie jeździł do pracy, może pare dni. Teraz mówi do mnie że on np. do mnie nie przyjedzie bo nie będzie jeździł w kawalerke i nie ma kasy na paliwo. Powiedział że jakby nie musiał do mnie przyjeżdżać w kawalerke to by nie tracił tyle kasy. Ale wiadomo, ubezpeczył samochód, ostatnio też coś naprawiał w samochodzie, rata za samochód, coś tam sobie kupił, wiadomo żyć w wawie też za coś musiał... no i niby dwie wypłaty tak mu się rozeszły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sytuacja nie ma co
Ma do Ciebie pretensje ze musi do Ciebie jezdzic???????!!!! Dziewczyno szanuj sie bardziej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jemu chodzi o to że jak bym u niego mieszkała to nie musiał by do mnie jeździć bo bym była z nim tam (tylko zapomina że pracuje)... w sumie jemu chodzi pewnie o ten grudzień że ja u rodziców a on tam siedział... niewiem sama co myśleć na ten temat... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sytuacja nie ma co
Ty sama sobie motasz....chodzi mu o to ze jakbys mieszkala z nim w Wawie to by nie wydawal na paliwo. OK. To jedz tam i po sprawie. Widze ze jak Ty czegos nie zrobisz to wiecznie tak bedzie. Swoja drogą jak mozna wypomnieć zonie ze traci na nia kase na paliwo. "Żeby do niej przyjechac" -łaskę robi!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×