Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AAAnabelka

Może ktos doradzi bo nie wiem co robic i myslec...

Polecane posty

Gość wszyscy tu pieprza trzy po trz
jedynie dobra rada dla autorki to ta powyzej a reszta powklejane strony z poradnikow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam grypę-leże w łózku
takich wypowiedzi jak marago7 jest sporo, tyle że autorka nie chciała przyjąć do wiadomości że jest współuzależniona i potrzebuje również pomocy jak jej pijany jeszcze mąż-wlepiane materiały jak sądzę miały autorce pomóc i zrozumieć zachowania jej męża jak i jej samej oraz że te porady to nie wymysł forumowiczów ale przebieg choroby zwanej alkoholizmem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego, żeby to zrozumieć to trzeba przejść terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widze ze tu duzo znawcow
hahahah a wiecie wogole na czym polega wspoluzaleznienie?? Po "madrych" wypowiedziach sadze ze nie bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyta Pojebus
za to ty wiesz!! chyba czytasz bez zrozumienia skoro nic a nic do ciebie nie dotarło ale skoro wiesz to nam tu napisz-zobaczymy co wypocisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyta Pojebus
skoro tak wiesz jak poprawnie piszesz to gratulacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojebusie
ale sobie nick wzielas;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta powyżej
spadaj kurwiszonie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współuzaleznienie to uzależnienie siebie i całej rodziny od alkoholika. Pierzesz, gotujesz, szukasz w jakim miejscu przebywa, chowasz alkohol przed mężem, synem ... po prostu sama uzależniasz swoje życie od niego, od jego picia, nastrojów. To tak w skrócie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wybierz sobie odpowiedzi
http://slaw47.blog.onet.pl kobieta alkoholika odpowiedzi tych nieznających problemu są przerażające-właśnie mamy takie niedouczone społeczeństwo jak co niektórzy tu na kafe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Allen Carr Polska
"Prosta metoda jak skutecznie kontrolować alkohol" Allen Carr - polecamy ten praktyczny poradnik, który wydajemy w języku polskim. Więcej informacji dostępne jest tutaj: http://www.allen-carr.pl/ksiazki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariusz AA
BZDURA!!! alkoholizm to choroba-duszy,ciała,umysłu a "skutecznym ograniczeniem " niczego nie załatwisz!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odezwal sie alkoholik
i powiedzial co wiedzial do odpowiedzi powyzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No przed Tobą trudna decyzja.Na pewno nie będzie lepiej.Każde wyjście z takiej sytuacji będzie wymagało od Ciebie dużo wysiłku.Jeśli mąż zacznie się leczyć, Ty też powinnaś chodzić na terapię.Jeśli postanowisz zakończyć ten związek przed Tobą rozwód.Miałam kiedyś podobny dylemat i szukając wsparcie znalazłam na necie Byłezony.pl Może i tobie ta strona pomoże w odpowiedzi na pytanie co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no toś się naczytał
do"odezwal sie alkoholik" gdyby takie coś jak ty znał dobrze problem alkoholowy nie pisałoby takich tekstów rodem z melin-clubu musi coś jeszcze dużo się nauczyć-nabyć wiedzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do odpowiedzi powyzej
ale po co ja mam nabywac wiedzy? szczycisz sie ze byles alkoholikiem a ten kto nie ma takiego problemu ani z soba ani z rodzina to jest gorszy bo nei zna tematu????????? hahaha nawet nie chce go znac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do głupiej powyżej
nie chcesz znać alkoholika? :) pewnie!! ty wolisz znać samych drobnych pijaczków których zapewne wielu masz nie tylko w rodzinie - dla ciebie t normalne alkoholika wolisz nie znać bo nie pije i zna problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
"""" AAAnabelka Nie chce mi sie rozpisywać wiec opisze sytuacje najkrócej jak sie da otóz moj mąż ma problemy z alkoholem (raz na tydzien, na dwa) wychodzi z kumpalmi i zapomina o całym swiecie. Jestesmy po ślucie dwa lata i postawilam ultimatum ze musi cos z tym zrobic takze chodzi na terapie i jest cudowny taki jak przed slubem od półtora mies. nic nie pil nie wychodzil, obiadki, zakupy, gotowanie, spacery z dzieckiem... sielanka az do dzis. Pojechal do rodzinnego domu dzis i mial tam nocować (ma pewna sprawke do zalatwienia) i dzwonie juz kilka godzin i telefon wylaczony takze jestem przekonana ze pije na 100%. Mam pytanie do kobiet ktore przechodzily podobne sytuacje myslicie ze to sie juz nigdy nie zmieni? ze bedzie tak zawsze? Bo ja juz przestałam wierzyć ze on sie zmieni...""""" Czy na pewno to on ma problem????? W moim przekonaniu problem masz Ty.Nie jest jednak tym problemem postępowanie męża. Problem masz TY sama ze sobą ,Twoje postrzeganie jego osoby, postrzeganie przez Ciebie rzeczywistości. Jak się chce to i w kwadracie można zobaczyć koło. Powiedz komuś żeby nie przechodził przez ulicę bo wpadnie pod samochód. Co ten ktoś wtedy zrobi???? Co powinien zrobić???? Jeszcze raz powtórzę..... spróbuj w sposób obiektywny ustalić przyczyny takiego Twojego postrzegania rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do znienawidznego
ot filozofia znienawidzonego!! Ilekroć pojawia się problem picia ty starasz się wmówić wszystkim aby szukać powodów i przyczyn w otoczeniu Są to najbardziej kretyńskie "porady" niedouczonych cymbałów które nie przynoszą rozwiązania a popychają do obwiniania wszystkich bliskich mających jakikolwiek kontakt z osobą u której ten problem się pojawia. Proponuje tobie abyś nie starał się być wszechwiedzący i nie zabierał głosu tam gdzie po prostu nie masz nic do powiedzenia sensownego!! Według ciebie wszyscy którzy maja problem z alkoholem GO NIE MAJĄ -MAJĄ GO CI CO TEN PROBLEM DOSTRZEGAJĄ-ŻONY,MATKI,CÓRKI SĄSIEDZI-JEDNYM SŁOWEM WSZYSCY TYLKO NIE PIJACY!! Chłopie albo inaczej "paro portek"!! -ja tobie proponuję poczytać albo udać się do najbliższej poradni odwykowej i zapytać specjalistów czym jest problem alkoholowy,jak się on objawia i co jest powodem takiego problemu czyli kto jest winien takiego stanu czy takiej choroby!! Tu na kafeterii jest dość wiadomości aby normalny i inteligentny człowiek zrozumiał że za picie odpowiada sam pijący!! Ale jak widać twój opór na wiedzę przejawia się nie tylko w tym temacie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po terapii
może ten artykuł dotrze do tych co jeszcze o współuzależnieniu nie słyszeli a ci co słyszeli może odświeżą wiadomości całość-link http://partnerstwo.onet.pl/1642248,3500,,jestem_zona_alkoholika_jestem_wspoluzalezniona,artykul.html Jestem żoną alkoholika. Jestem współuzależniona Maja Stasińska / Onet.pl Ciągle czekają aż on wróci, modlą się, żeby choć jeden dzień był trzeźwy, a w skrajnych przypadkach kupują alkohol, żeby nie wychodził z domu. Żony alkoholików latami wierzą, że są w stanie pomóc swoim uzależnionym partnerom. Psycholodzy są zdania, że czasami najlepiej nie pilnować, nie niańczyć, ale zostawić samemu sobie, bo inaczej nie weźmie odpowiedzialności za swoje życie. Maria alkoholika wyobrażała sobie tak: leży pijany na ławce na przystanku albo zatacza się na ulicy, zawsze brudny i biedny. Widywała takich na mieście, ale w jej świecie rządzą inne wartości, przecież jest prawniczką z inteligenckiej rodziny, żoną lekarza. W przyszłości zrozumie, że również córką alkoholika i żoną alkoholika. Ale zanim do tego dojdzie, minie wiele lat i niepewność, co przyniesie kolejny dzień. - W naszym domu zawsze było morze alkoholu, bo rodzice, oboje profesorowie, dostawali go od swoich magistrantów i doktorantów. Cała szafka w kuchni była zastawiona butelkami. Ojciec popijał codziennie, po kieliszku wina czy koniaku. Chociaż dzisiaj domyślam się, że tych kieliszków było pewnie więcej niż jeden. Nie zataczał się po ulicy, ale co rano czułam nieprzyjemny zapach przetrawionego alkoholu z jego ust mówi Maria. Rodzice kłócili się, ale mieli podejście, że dzieci muszą się uczyć, więc nie włączali Marii i jej brata w swoje sprawy. Pamięta jednak to napięcie, kiedy bała się, że zza zamkniętych drzwi kuchni znowu będą dochodziły krzyki. Nie lubiła wieczorów w domu. Kiedy była starsza, często spędzała je u swojej przyjaciółki, mówiła, że idzie pouczyć się do Joli. Czasami zostawała u niej na noc, bo tam był spokój, którego ona tak bardzo potrzebowała. Robert Rejniak specjalista psychoterapii uzależnień z Zespołu Psychoterapeutyczno-Szkoleniowego Terapeutica w Bydgoszczy, zauważa, że uzależnienie partnera częściej znoszą kobiety zależne np. ekonomicznie od pijącego mężczyzny. A także te pochodzące z rodziny alkoholowej, które przejmują wzorce postępowania z alkoholikiem. Umieją dostosować się do jego cyklu picia i trzeźwości. Ładują baterie w okresach jego abstynencji, żeby mieć siły na czas kryzysu. Często wręcz wykorzystują sytuację, kiedy on ma poczucie winy, że znowu nawalił, mogą na nim wymusić niektóre rzeczy. - Lepiej radzą sobie z uzależnionym partnerem kobiety samodzielne, niezależne finansowo, które mają wysokie poczucie własnej wartości, z rodzin, gdzie nie było problemów z alkoholem. One wyraźniej widzą problem, mają większe wymagania wobec partnera, potrafią szukać pomocy mówi Robert Rejniak. Żeby tylko nikt nie wiedział W domu Marii też było dużo alkoholu, bo lekarze dostają go w dowód wdzięczności od pacjentów. Całe jej życie kręciło się wokół tego, żeby nikt się nie dowiedział, że mąż pije. Po pierwsze: to wstyd, są przecież ludźmi na poziomie, a alkoholizm kojarzył jej się z biedą i patologią. Po drugie: mąż jest ortopedą, a w jego zawodzie nie ma miejsca na nietrzeźwość i błędy. Wieczorem Maria pilnowała, żeby nie wypił za dużo, bo rano nie będzie dał rady wstać na dyżur. Wydzielała alkohol. Czasami odstawiał, często jednak awanturował się. W końcu stwierdzała dość, zabierała i chowała pod klucz. Nie zawsze dało się zabrać. wtedy krzyczał, że jest wolnym człowiekiem, a ona zachowuje się, jak strażnik więzienny. Pił i zwalał się na łóżko. Maria rozbierała go, żeby nie spał w ubraniu. Zanim wstał były już zakupy i śniadanie sok pomidorowy i jajecznica. - Bałam się, że straci pracę. Był ordynatorem ortopedii dużego szpitala. Długo myślałam, że pomagam mu, ratuję rodzinę. Tylko, że nie miałam czasu dla dzieci, bo ciągle zajmowałam się dorosłym facetem - wspomina Maria. Bożena łapała się na tym, że biegła po pół litra wódki dla męża, żeby tylko nie poszedł do meliny, bo wtedy odchodziła od zmysłów, nie wiedziała, co się z nim dzieje. Obiecał jej, że jak mu przyniesie alkohol, to wypije w swoim pokoju i pójdzie stać. Z dwojga złego wolała już żeby był pijany, ale przynajmniej bezpieczny. Wstydziła się przed ekspedientką, że tak często kupuje wódkę, bała się, że jeszcze pomyśli, że Bożena pije i nie zajmuje się dziećmi. A w niewielkiej miejscowości wszyscy się znają. - Przed telewizorem upijał się, często pijany zasypiał w fotelu. Ale najważniejsze było w tym momencie, że jest w domu. Zdarzało się, że nie pił kilka dni, a moja nadzieja, że tak już będzie zawsze rosła natychmiast mówi Bożena. Kiedy nie wracał do domu na noc, Bożena szukała go po ulicach, wyciągała z domów kolegów od kieliszka. Czasami wracał nad ranem, strzęp człowieka: brudny, śmierdzący, opuchnięty. Prała rzeczy, chociaż brzydziła się ich dotknąć. Nieraz zarzygał pościel. Płakała, sprzątała i myślała, że najważniejsze, że nic gorszego się nie stało, bo przecież gdyby leżał na plecach, to mógłby się udusić. Robert Rejniak zauważa, że przewrotności sytuacji polega na tym, że szkodzi to, co pozornie miałoby pomóc alkoholikowi, a zachowania bliskich, które wydają się złe, najskuteczniej mogą wyrwać go z nałogu. Najczęściej popełniane błędy w dobrej wierze to: wymuszanie obietnic poprawy, chowanie i wylewanie alkoholu, który i tak przecież sobie alkoholik kupi. Często też partnerzy pijanego kładą do łóżka; kryją przed rodziną, mówią, że przez chorobę nie odwiedził bliskich; dbają, żeby w pracy nikt się nie dowiedział, że ma problemy z nałogiem na zasadzie - ona wyprasuje koszulę i ogoli go, żeby tylko stawił się w firmie. Alkoholizm staje się rodzinną tajemnicą: nikogo nie zapraszają do siebie, nigdzie nie chodzą, boją się prosić o pomoc, bo jeszcze się wyda. - Chroniąc alkoholika przed konsekwencjami nałogu, stwarzamy mu komfortowe warunki do picia. Bo po co ma iść na leczenie, skoro rano budzi się w łóżku, ma podane śniadanie i uprasowaną koszulę. Nie jest w stanie zobaczyć skutków swojego postępowania. Gdyby obudził się w ciuchach, leżąc zziębnięty na podłodze w przedpokoju, gdzie padł poprzedniego wieczora i został sam, bo żona i dzieci wyprowadzili się, miałby okazje zobaczyć, czym kończy się jego picie mówi Robert Rejniak. Bożena jest nauczycielką w małej szkółce. Dorastała w niewielkim mieście na południu Polski, ale marzyła, że zamieszka na wsi, będzie miała dom z ogrodem, żeby dzieci nie wychowywały się w spalinach. Poza tym na wsi człowiek nie jest anonimowy, wszyscy się znają, jest z kim pogadać, a w bloku można przeżyć całe życie i nie wiedzieć, kto obok mieszka. Teraz jednak nie może ze wstydu przejść ulicą, po tym, jak jej mąż z kolegami okradli sąsiada, żeby mieć na alkohol. Uprosiła, że odda pieniądze za tę piłę motorową, żeby tylko nie wnosił sprawy do sądu. - To nie jest tak, że głupia naiwniaczka władowała się w małżeństwo z alkoholikiem. Nałóg rozwijał się z czasem. Janek na początku pił tylko z kolegami na dyskotece, w weekend. Nie zauważyłam niczego szczególnego, bo wtedy przecież wszyscy piją mówi Bożena. Na dobre rozpił się w pracy. Wszystko było dobrze dopóki był kierowcą w chłodni, ale zlikwidowali zakład. Zatrudnienie znalazł w lesie jako drwal. Coraz częściej wracał pijany, po piwko z kolegami było na porządku dziennym. Jeszcze się nie zataczał, ale czuć było, że coś jednak wypił. W końcu wyrzucili go z pracy. Załamał się, siedział na zasiłku dla bezrobotnych i coraz częściej upijał do nieprzytomności. Samotność żony alkoholika Maria całymi latami z pokorą godną świętej pilnowała męża, żeby wieczorem nie wypił za dużo i reanimowała go rano. Świętą mogłaby też zostać Bożena, bo do zdarza jej się biegać po alkohol dla swojego męża, żeby tylko nie poszedł w cug, bo może nie wrócić kilka dni. A ona woli mieć go na oku. Obie wiele lat nikomu nie poskarżyły się nawet, głównie ze wstydu. Bo jak przekonuje Bożena, rodzinne brudy pierze się w domu, a nie rozwleka po świecie. - Mąż jest szanowanym lekarzem, do którego pacjenci dobijają się. Tylko, nie zdają sobie sprawy, że lata świetności dawno ma za sobą. Komu miałam powiedzieć, że w domu jest już tylko pijakiem. Przed światem chciałam zachować pozory, że żyję ze świetnym człowiekiem i sama w to wierzyć. Ale czułam się potwornie samotna mówi Maria. Żony alkoholików za wszelką cenę chcą chronić dzieci. Mają nadzieję, że one niczego nie widzą, nie zorientują się, nie będą cierpiały i wstydziły się ojca. Bożena całe lata pilnowała, żeby ojciec pił zamknięty w swoim pokoju. Dzieci Marii chodzą na zajęcia pozalekcyjne, bo wszystkie są uzdolnione muzycznie. 16-letnia Kasia i 13-letni Jasiek grają na skrzypcach, 9-letnia Hela uczy się śpiewu. Wieczorem czeka je jeszcze odrabianie lekcji, w swoich pokojach. I zanim zasiadły przed telewizorem, Maria starała się, żeby mąż już nie siedział z kieliszkiem w ręku. W pewnym momencie zauważyła, że w ogóle izoluje dzieci od niego. W końcu Kasia powiedziała: "Dlaczego ojciec nie pójdzie na leczenie, przecież on chleje codziennie". - Zrozumiałam wtedy, że moje dzieci wcale nie są już takie małe, że one wszystko widzą i wszystko rozumieją. A my gotujemy im piekło. Zadałam sobie pytanie: no właśnie, dlaczego on nie pójdzie na leczenie? Byłam strasznie zmęczona tym jego pijaństwem mówi Maria. Odbić się od dna Maria namawiała męża na leczenie. Ale zapewniał, że od kieliszka wina wieczorem, jeszcze nikt nie umarł wie to, bo sam jest lekarzem. I cały czas przekonywał, że jak tylko by chciał, może przestać. Maria zaczęła szukać pomocy, rozmawiała z psychoterapeutą w poradni leczenia uzależnień. - Przede wszystkim nie należy chronić przed konsekwencjami picia, nawet jeśli wydaje się, że stanie mu się "coś złego". Niech obudzi się w swoich wymiocinach, niech dostanie naganę w pracy. Czasami alkoholik musi sięgnąć dna, żeby się od niego odbić. Tyle, że to dno jest na różnych poziomach. Niektórzy zgłaszają się na terapię, bo są przerażeni, kiedy pierwszy raz uderzą żonę. Dla innych ta granica będzie dużo niżej. Oczywiście, jeśli jest zagrożone życie, to trzeba wezwać pogotowie. I przede wszystkim szukać pomocy. Najlepiej zgłosić się do poradni uzależnień, ale można też czytać książki, wchodzić na fora internetowe, dowiadywać się, czym jest alkoholizm, współuzależnienie i jakich błędów nie popełniać radzi Robert Rejniak. Maria przyznaje, że wiele lat potrzebowała, żeby zrozumieć, że pomagając mu - krzywdzi go. Przestała go pilnować, powiedziała, że już nie ma siły, że jak będzie pił, to ona bierze dzieci i odchodzi. Sama w to nie wierzyła, on też nie uwierzył. Zmieniło się tyle, że pił poza domem. Ich znajomy lekarz wziął Marię na słówko i powiedział, że z Witkiem dzieje się źle, że już o tym mówią w szpitalu. Cudem udało się uniknąć skandalu, kiedy przyszedł do pracy pijany i ktoś wezwał policję. Dyrektor załagodził sprawę, ale powiedział mu, żeby zrzekł się stanowiska i poszedł na leczenie, obiecał pracę w przyszpitalnej przychodni. - Dotarło do niego, że może stracić wszystko. Przestraszył się. On poszedł na leczenie, a ja na terapię dla współuzależnionych, bo uświadomiłam sobie, że chroniłam go tak, jak moja matka chroniła ojca, że muszę uporać się z demonami mojego dzieciństwa, żeby ułożyć sobie życie. Inaczej ten ogon będzie się za mną ciągnął przez resztę życia mówi Maria. Bożena zagroziła, że jeśli nie pójdzie na leczenie, to będzie musiał się wyprowadzić. W pobliskim mieście, 15 kilometrów od miejscowości, w której mieszkają, jest poradnia antyalkoholowa. Nawet wyszedł z domu, ale do poradni nie dotarł. Wrócił wieczorem, kompletnie pijany. Obiecał, że zdecyduje się na wszycie esperalu. Kilka miesięcy był trzeźwy, a Bożena była wniebowzięta. Biegała wokół niego: obiadek, spacer w niedzielę z całą rodziną. Nawet już nie wspominała, że powinien szukać pracy, żeby nie wpadł w depresję. Pewnego dnia wyszedł na zakupy i nie wrócił na noc. Okazało się, że umarł jego kumpel od kieliszka i tak się tym przejął, że musiał opić to ze swoimi dawnymi kolegami. - Nie mogę go zostawić, bo nie będę miała już do kogo wrócić, zapije się, stoczy do reszty. Trzyma się jakoś, dopóki z nim jestem. To mój mąż, ojciec moich dzieci. One mimo wszystko go kochają. Najgorsze jest to, że nie umiem mu pomóc mówi Bożena. Bożena często wchodzi na fora, żeby pozmawiać z innymi kobietami, w takiej sytuacji, jak ona. Za radą internautek przestała mężowi kupować wódkę i kryć go przed całym światem. Znalazła dla niego pracę, wyprosiła dyrektora szkoły, żeby dał mu etat konserwatora. I sprawę postawiła jasno: jeśli narobi jej wstydu, to już drugiej szansy mu nie da. Na razie się stara, ale Bożena nie ukrywa, że boi się, co będzie, jeśli nie wytrzyma. Najważniejsze, że teraz ma go na oku niemal cały dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po terapii
....Byłam strasznie zmęczona tym jego pijaństwem mówi Maria. Odbić się od dna Maria namawiała męża na leczenie. Ale zapewniał, że od kieliszka wina wieczorem, jeszcze nikt nie umarł wie to, bo sam jest lekarzem. I cały czas przekonywał, że jak tylko by chciał, może przestać. Maria zaczęła szukać pomocy, rozmawiała z psychoterapeutą w poradni leczenia uzależnień. - Przede wszystkim nie należy chronić przed konsekwencjami picia, nawet jeśli wydaje się, że stanie mu się "coś złego". Niech obudzi się w swoich wymiocinach, niech dostanie naganę w pracy. Czasami alkoholik musi sięgnąć dna, żeby się od niego odbić. Tyle, że to dno jest na różnych poziomach. Niektórzy zgłaszają się na terapię, bo są przerażeni, kiedy pierwszy raz uderzą żonę. Dla innych ta granica będzie dużo niżej. Oczywiście, jeśli jest zagrożone życie, to trzeba wezwać pogotowie. I przede wszystkim szukać pomocy. Najlepiej zgłosić się do poradni uzależnień, ale można też czytać książki, wchodzić na fora internetowe, dowiadywać się, czym jest alkoholizm, współuzależnienie i jakich błędów nie popełniać radzi Robert Rejniak. Maria przyznaje, że wiele lat potrzebowała, żeby zrozumieć, że pomagając mu - krzywdzi go. Przestała go pilnować, powiedziała, że już nie ma siły, że jak będzie pił, to ona bierze dzieci i odchodzi. Sama w to nie wierzyła, on też nie uwierzył. Zmieniło się tyle, że pił poza domem. Ich znajomy lekarz wziął Marię na słówko i powiedział, że z Witkiem dzieje się źle, że już o tym mówią w szpitalu. Cudem udało się uniknąć skandalu, kiedy przyszedł do pracy pijany i ktoś wezwał policję. Dyrektor załagodził sprawę, ale powiedział mu, żeby zrzekł się stanowiska i poszedł na leczenie, obiecał pracę w przyszpitalnej przychodni. - Dotarło do niego, że może stracić wszystko. Przestraszył się. On poszedł na leczenie, a ja na terapię dla współuzależnionych, bo uświadomiłam sobie, że chroniłam go tak, jak moja matka chroniła ojca, że muszę uporać się z demonami mojego dzieciństwa, żeby ułożyć sobie życie. Inaczej ten ogon będzie się za mną ciągnął przez resztę życia mówi Maria. Bożena zagroziła, że jeśli nie pójdzie na leczenie, to będzie musiał się wyprowadzić. W pobliskim mieście, 15 kilometrów od miejscowości, w której mieszkają, jest poradnia antyalkoholowa. Nawet wyszedł z domu, ale do poradni nie dotarł. Wrócił wieczorem, kompletnie pijany. Obiecał, że zdecyduje się na wszycie esperalu. Kilka miesięcy był trzeźwy, a Bożena była wniebowzięta. Biegała wokół niego: obiadek, spacer w niedzielę z całą rodziną. Nawet już nie wspominała, że powinien szukać pracy, żeby nie wpadł w depresję. Pewnego dnia wyszedł na zakupy i nie wrócił na noc. Okazało się, że umarł jego kumpel od kieliszka i tak się tym przejął, że musiał opić to ze swoimi dawnymi kolegami. - Nie mogę go zostawić, bo nie będę miała już do kogo wrócić, zapije się, stoczy do reszty. Trzyma się jakoś, dopóki z nim jestem. To mój mąż, ojciec moich dzieci. One mimo wszystko go kochają. Najgorsze jest to, że nie umiem mu pomóc mówi Bożena. Bożena często wchodzi na fora, żeby pozmawiać z innymi kobietami, w takiej sytuacji, jak ona. Za radą internautek przestała mężowi kupować wódkę i kryć go przed całym światem. Znalazła dla niego pracę, wyprosiła dyrektora szkoły, żeby dał mu etat konserwatora. I sprawę postawiła jasno: jeśli narobi jej wstydu, to już drugiej szansy mu nie da. Na razie się stara, ale Bożena nie ukrywa, że boi się, co będzie, jeśli nie wytrzyma. Najważniejsze, że teraz ma go na oku niemal cały dzień. (M. Mikołajska)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniecierpliwiony
Zrobiła z człowieka niewolnika i teraz uważa ,że jest Ok. No cóż .....są tacy ,którzy niewolnikami lubią i chcą być ... oraz tacy ,którzy niewolników chcą mieć....życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waran zielony
zawsze podejrzewałam ciebie o brak wiedzy,rozumu ale czytając twoje posty jestem tego pewna. Takich ograniczonych jak ty ludzi należy ze swojego środowiska eliminować. Być głupim to nie wstyd ale wstyd tym się chwalić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SoKinia
Tutaj można zamówić poradniki na tematuzależnienia od alkoholu, współuzależnienia, DDA, przemocy w rodzinie www.przemiana.otwarte24.pl Księgarnia Przemiana - Literatura Uzależnień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waran zielony
Nie ma przepisu na życie. Wiadomo, że jest tylko jedno. Można je przeżyć ja się chce. Od nas zależy, czy dobrze, czy też źle. Najgorzej jest być wbrew i pomimo. Zawsze jest przecież jakieś wyjście. Można stać pod murem, kiedy zamykają się wszystkie drzwi, to tylko od nas zależy czy otworzą się przed nami okna. Podłoga jest twarda. Zimna. Nie grzeje. Ile czasu tu leżę? Nie pamiętam. Musiałam być mocno zmęczona, żeby upaść i zapomnieć o tym aby położyć się w łóżku. Chyba nikogo nie ma w domu. Leszek, gdzie on jest? Trochę głowa mnie boli. Muszę się podnieść, ogarnąć dom, żeby wszystko na swoim miejscu było przed powrotem męża. Dobry z niego chłopak był. Przystojny taki, dziewczyny mi mówiły, że skosiłam prawdziwe szczęście. Idiotki. Nie mają czego zazdrościć. Wtedy byłam młoda i głupia. Zazdrosna. Myślałam sobie, że jak nie wyjdę prędko za niego, to on inną sobie znajdzie. Zresztą na co miałam czekać? Ukończone technikum w Iławie, 22 lata na karku, wiek idealny na ożenek. Moja matka zawsze powtarzała nie oglądaj się za niczym, bo czas ucieka, a człowiek nie może być sam. Nie miałam więc wyboru i wyszłam za Leszka. Dziewczyny w dużym mieście mają lepszy wybór, a my tu miałyśmy tylko to co za robotą do Warszawy albo do Niemiec za pracą nie pojechało. Tak głupia byłam. Potem były dzieci. Anka i Piotrek, obowiązki i ten czas, co tak leci, że nie obejrzysz się i już masz 30 lat na głowie. Chyba mam ostatnio za dużo na głowie, za wiele. Dzieci? Ania, gdzie jesteście?- wydobyłam w końcu z siebie. Z każdym kolejnym słowem było mi jednak ciężej. Chyba upadłam? - pomyślałam. Tylko czemu się nie mogę podnieść? Tego wtedy jeszcze nie wiedziałam, bo skąd mogłam wiedzieć skoro straciłam przytomność. Leszka nie była w korytarzu, dzieci też nie. Był blady świt. Musiałam pewnie tak przeleżeć tu dobrych pięć godzin. To dziwne, że człowiek im bardziej się wybudza odzyskuje świadomość i każda nawet najdelikatniejsza część ciała zaczyna boleć. Poczułam ogromny ból w kręgosłupie, głowa też mnie bolała. Za oknami robiło się coraz jaśniej, a ja chociaż chciałam wstać nie mogłam oderwać się od podłogi. Z każdą kolejną próbą ból nasilał się tak bardzo, że czułam jakby ktoś wbijał mi w ręce i nogi gwoździe. Chyba dopiero po kwadransie od tego jak się rozbudziłam zauważyłam, że mam zakrwawione ręce, porwaną bluzkę i pełno siniaków na brzuchu. Nie mogłam więc zasnąć ze zmęczenia, może upadłam? Próbowałam sobie przypomnieć, co właściwie się stało przed upadkiem na podłogę. Dziwne, że człowiek wszystko, co złe natychmiast wypiera z głowy. Widziałam dzieci. Położyłam je spać, a potem przyszedł Leszek. Był głośny, chyba krzyczał, coś do mnie mówił. Tylko ciężko było go zrozumieć. Musiał być jak zwykle pijany, bo gdy późno wraca do domu, to upija się z kolegami z zakładu. Chlają tak bez okazji. Rozmawiałam z nim, że mi się to nie podoba, ale on najpierw mi obiecywał, ze się poprawi, a potem z biegiem lat tracił kontrolę nad sobą. Wracał coraz bardziej pijany i agresywny. Pamiętam, że kiedyś zwróciłam mu uwagę, żeby nie wracał do domu w takim stanie, bo co dzieci będą miały z niego za wzór. Zamknij mordę szmato. Nie będziesz mi gadać, co mam robić. Pracuję to się bawię. Nie zapominaj o tym, kto ten syf utrzymuje. wrzasnął i z całych sił pchnął mnie na ścianę. Wtedy upadłam i stłukłam sobie tylko łokieć. Pomyślałam wtedy nic wielkiego w każdym małżeństwie są lepsze i gorsze chwile, a Leszek to przecież zupełnie dobry mąż. Kocha nas. Co z tego, że pije? Tak jakoś wychodzi mu czasem. Zresztą miał rację. Nikomu o tym nie powiedziałam wtedy, bo bałam się. Zresztą to była moja wina. On dla mnie wszystko zrobiłby. Potem upadałam coraz częściej. Bił mnie przy byle okazji, kiedy tylko się napił. Nie miałam odwagi powiedzieć o tym nikomu. Bałam się. Zresztą, co ludzie powiedzieliby? Każdy normalny człowiek na moim miejscu po prostu milczałby, bo przecież ludzie powiedzieliby, że to patologiczna rodzina. Dzieciom krzywdy nie zrobiłby. Zresztą zawsze ich broniłam. Ale teraz musi być naprawdę źle skoro nie mam siły się nawet podnieść. Kto mi pomoże? Tylko, czy on dzieciom nic nie zrobił? Leżąc tak, to człowiekowi przychodzą różne myśli do głowy. Bałam się potwornie. Czas płynął i czekałam na cud. Zrobiło się jasno. Nagle w pokoju dziecinnym ktoś się przebudził. Chyba nawet wstał z łóżka. Po minucie pojawił się w całej okazałości Piotruś. Mój kochany szkrab. -Mama, mama. powiedział do mnie. - Piotruś przynieś mamusi telefon. Proszę cię dziecko, zrób to dla mamusi. powiedziałam. - Przyniosę telefonik. Zrobimy dryn, dryn do babci. Dobry i kochany maluch. Wiedziałam, że to mądry dzieciak. Wiedział, że komórka leży na stole w kuchni. Po chwili przyszedł do mnie z telefonem. Mogłam więc zadzwonić. Leszek jeszcze spał. Zadzwoniłam do mamy. Była u nas w mieszkaniu 15 minut po telefonie. Ania i Piotrek stali w korytarzu nade mną, kiedy mam otworzyła drzwi. Z oczu jej popłynęły łzy. Dziecko, co on ci zrobił? Ludzie, ratujcie moje dziecko. krzyknęła matka. - Mamo ja żyję. Musisz wezwać pomoc. Proszę zaopiekuj się dziećmi. Proszę. - Co ten bydlak ci zrobił. Zabiję go. Znowu się schlał? To potwór nie człowiek, żeby do takiego stanu cię doprowadzić. Jak to to mama wszystko wiedziała? Tylko skąd? Przecież nic nigdy jej nie mówiłam. Lekarze szybko przyjechali po mnie. Pojawiła się też policja. Leszka zabrali prosto z łóżka do aresztu, podobno długo trzeźwiał. Był w amoku i nie mógł uwierzyć, że mnie pobił. Pewnie nikt nie chciał wierzyć, a taka rzecz jednak się zdarzyła. W szpitalu spędziłam 3 tygodnie. Miałam dużo szczęścia, bo gdyby mąż skopał mnie bardziej mogłabym nawet umrzeć. Co dalej z nami będzie? Nie wiem. Małżeństwa nie da się uratować. Zresztą on i tak przynajmniej 3 lata spędzi za kratkami. Może w końcu wytrzeźwieje? Dziećmi zajęła się mama. To ona też załatwiała wszystkie formalności rozwodowe. Najwięcej żalu do mnie miał tata. Nie mógł zrozumieć, dlaczego przez tyle czasu nic mu nie powiedziałam. Z Leszkiem spotkałam się ostatni raz w sądzie. Dzieci zostały przy mnie. Mamy sporo czasu dla siebie. Wyjeżdżamy z Iławy do Gdańska. Rozpocząć nowe życie, bo przecież każdy powinien mieć plan B. - Tomasz Reich * Historia oparta na faktach. Zdarzenia miały miejsce w Iławie w 2010/11 r. zniecierpliwiony-DLACZEGO ON PIJE? PEWNIE ZUPA BYŁA ZA SŁONA ALBO ZONA NIE CHCIAŁA Z NIM SYPIAĆ A MOŻE ŻONA NIE BYŁA IDEALNA?!! TAK!! T ZAWSZE WINA OTOCZENIA A NIE CHORBY ALKOHOLOWEJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olatamiza
nie przesadzasz aby? raz na tydzien czy dwa kazdy sobie wypic moze i nie oznacza to alkoholizmu !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błahahahahahaha
tylko tacy jak wyżej mogą pisać takie bzdury!! zacznij od posiadania wiedzy czym jest alkoholizm a czym picie towarzyskie leczący alkoholicy w ogóle nie piją-już nie są alkoholikami zawsze mówię że być głupim to nie wstyd ale wstydem jest się tym chwalić zacofani niedouczeni Polacy dziwią się że w świecie są pomijani ciężko poczytać portale na ten temat by się nie ośmieszać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmm432
Napiszę tylko tyle, współczuję alkoholika to jest najgorsze co może kobietę spotkać, związek z kimś takim.Radzę Ci że jeśli masz możliwość to odejdź od męża szkoda życia, on nigdy nie przestanie nim być, nie łudź się że coś się zmieni....alkoholik jest zawsze alkoholikiem....nie wierzę w te terapie dla alkoholików.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×