Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość spokojnie...to tylko awaria

Zaręczyny, ślub... on chyba nie chce, nie wiem :/

Polecane posty

pani ewo, napisała Pani, że nie mogłaby być z osobą, która nie szanuje Pani potrzeb "nie pozwoliłoby mi tkwić w takim związku, w któym moje potrzeby(z tych podstawowych, bo tu zahaczamy o poczucie bezpieczeństwa) są dla kogoś nieistotne" Ale to chyba powinno działać w obie strony? Druga strona w takim razie mogłaby sobie pomyśleć, że Pani naciska i też nie potrafi uszanować, że np, nie jest gotowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam, ale uważam, że Pani wypowiedź jest MOCNO przesadzona. Czekanie ma odrazu oznaczać brak szacunku do siebie? Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że osobie, którą kocham i chcę z nim spędzić resztę życia, stawiam ultimatum, że albo ślub albo koniec związku. Oczywiście są różne sytuacje, bo jeżeli taki związek trwa dłuższy czas, no to można już powiedzmy w taki sposób stawiać sprawę, ale też nie tak dosadnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ewa
kochaj siebie, pięknie i dokładnie nie zrozumiałaś mojego wpisu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ewa
Czekanie nie jest uwłaczające tak długo, jak długo żadna strona tak go nie odczuwa. Ultimatum? W życiu nie zniżyłabym się doczegoś takiego. I nie musiałam, a deklarację miałam wcześniej niż miałam na to ochotę. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że faceci(tak samo jak kobiety) są skłonni podejmować szybkie decyzje, jeżeli są pewni swego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ewa
Kochaj siebie, brakuje nam wspólnego mianownika do dyskusji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no po części zgadzam się z Pani wypowiedzią. Ale sama nie wiem, nie potrafię do końca określić swojego zdania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostateczna decyzja
Pani Ewa, to bardzo schematyczne rozumowanie...byłam w wielu związkach i nie z każdym mężczyzną po 3 dniach znajomości widziałam się na ślubnym kobiercu. Był wśród nich taki, który paplał o ślubie od samego początku, na drugiej randce powiedział,że chciałby abym była jego żoną, matką jego dzieci, i co z tego?Miał jakiś głupi plan, a sam był niezrównoważony i wcale mnie nie kochał... Jak wcześniej pisałam, z moim obecnym partnerem jesteśmy już sporo czasu, a ja dopiero po kilku latach zaczęłam myśleć o ślubie, dopiero poczułam,że to jest ten jedyny...nie wiem co na to wpłynęło, nic się szczególnego nie wydarzyło...ot zwyczajnie poczułam, że to ten moment. Więc trudno mówić,że facet po roku, max 2 ma wiedzieć, zdecydować, etc. I to nie jest problem wątpliwości. Ja nie miałam przez te lata wątpliwości,że kocham tego człowieka, że chce z nim być, zwyczajnie nie myślałam wtedy o ślubie a zbliżałam się do 30tki....może miałam męskie podejście hehe :) No ale jak w końcu pomyślałam,że tego ślubu chcę, to rozmawialiśmy oboje jak sobie to wszystko wyobrażamy. Wiele się nie zmieni poza nazwiskiem bo i tak prowadzimy od lat wspólny dom, ale dla nas obojga to będzie fajna wisienka na torcie, bez zbędnego nadymania się i siłowania w walce na śmierć i życie o pierścionek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ewa
ostateczna decyzja, wszystko jest kwestią synchronizacji. Ja sama napisałam że pewności nie zyskałam tak szybko jak mój mąż i nie o to chodzi że trzeba to wiedzieć po 3 minutach - ale jeżeli jedna osoba zaczyna cierpieć z tego powodu, jest nieszczęśliwa (albo chociaż sfrustrowana) i zakłada taki topik, to IMHO można już mówić o "czasie odpowiednim do deklaracji".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ewa
I przepraszam, ale po prostu nie mogę się nadziwić takiej sytuacji, która moim zdaniem jest po prostu upokarzająca. Może i mam staroświeckie myślenie, może i mam zbyt wygórowaną opinię o sobie ale no kurczę ja się po prostu nie widzę w takiej sytuacji. Z szacunku do siebie, ale i do drugiej osoby- jeżeli nie życzy sobie mojego towarzystwa ewidetnie na całe życie (a ja już mam taką mocną potrzebę, która trwa na tyle długo by mnie to bolało), to możemy zacząć od zaraz. Przypuszczam, że niejednemu chłopu by ulżyło, nie musiałby "zrywać" sam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj nie przesadzaj ;) Każdy przypadek jest inny. Nie ma utartego schematu. Może wybadaj jakoś sprawę od jego strony? Podejrzewam, że jesteśmy w podobnym wieku? Ja mam 23. I myślę, że może u Was to jest kwestia właśnie bądź co bądź młodego wieku i sytuacji finansowej? Myślę, że jeszcze nie masz się o co martwić :) A może Twój Ukochany już coś planuje, tylko nie chce Ci powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochaj siebie: tak, mam 23 lata ;) i wiadomo, nie chcę jeszcze teraz wychodzić za mąż, ale dla mnie zaręczyny to nie od razu ślub - to jakby zapewnienie, że mój myśli o nas poważnie... Ciągle mi mówi, że gdyby nie traktował naszego związku poważnie, to by ze mną nie był tyle lat. I OK, jest w tym jakieś ziarenko prawdy. Tylko wobec tego, dlaczego jakoś nie ma odwagi, żeby to przypieczętować, pokazać, jak to wcześniej określiłaś "potęgę swojego uczucia". A co do kwestii finansowej, to fakt, nie mamy na tyle by razem zamieszkać i zacząć wspólnie żyć jeszcze przed ślubem. Może mu się wydaje, że aby się oświdczyć musi mieć nie wiadomo ile pieniędzy, ale tak nie jest. I on o tym dobrze wie, że nie przywiązuję wagi do rzeczy materialnych. mimo tego, gdy rozmowa w sposób naturalny schodzi na plan: zaręczyny, to jego słowa mniej więcej brzmią w ten sposób: "Gdybym miał stałą pracę, to już dawno bym się tobie oświadczył." Rozumiem to w ten sposób, że gdyby miał możliwość, to już by mi się oświadczył i byc może od razu byśmy wzięli ślub - chyba on to w ten sposób postrzega. Niejednokrotnie, gdy na ten temat rozmawialiśmy, w pośredni sposób zaznaczałam, ze mega drogi pierścionek nie jest ważny. Raczej reprezentowałabym stanowisko typu: "dla mnie starczy pierścionek kupiony choćby na festynie, na którym razem byliśmy." I byłby tak samo ważny jak drogocenna biżuteria. I fakt: chłopak ma co chwilę inną pracę (teraz aktualnie ma dwie), pracuje z rana do wieczora i praktycznie się też nie widzimy. Ale nic nie mówię, bo moze akurat dla nas to robi, kto wie? ale tak juz jest dosyć długo - pracował popołudniami w placówce opiekuńczo-wychowawczej i zarabiał jakieś pieniądze, a mimo to wolał je wydać na swoje hobby, mając świadomość tego, że marzę o zaręczynach, bo to wyczuwa, choć nigdy nie powiedziałam tego wprost ani nie dawałam dwuznacznych sygnałów... Więc to jest dla mnie niezrozumiałe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona24989
u mnie jest podobnie .Oboje stoimy w miejscu w końcu przechodzmy tez związek , on może sie obudzi za 2 lata... ale ja już niezechce.. nie wiem kompetnie co robić ;( dosyć mam czekania, i zwodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
różnie bywa dziewczyny mój kuzyn zostawił dziewczynę po 6-7 latach związku, młodzi byli, więc dziewczyna sobie kogoś znajdzie mój znajomy po 11 latach powiedział lasce, że nawet jak z nią się ożeni to i tak ją zostawi, bo nie chce z nią być rozstali się po 1,5 roku oddzielnie (żadne nie umialo sobie znaleźć nikogo, są po 30) postaowili się zejść i pobrać wszystko OK, ale oni po ponad pół roku od ślubu nadal mieszkają oddzielnie Nie wszystko złoto co się świeci, czasem lepiej być samemu niż z mężem na papierku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×