Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość grzia

kiedy powiedzieć dziecku o rozwodzie?

Polecane posty

Gość grzia

postanowiliśmy się z meżem rozwiesć, za miesiąc mamy sprawę. na razie ejdnak mieszkamy razem bo ja czekamy aż dostaneimy kredyty i ja kupouję mieszkanie. czyli tak max za 1,5 mies się wyprowadzę. córka ma prawie 7 lat i na razie nic nie mówiliśmy jej choć na pewno widzi ze jest inaczej - mama śpi u niej w pokoju, jak jedzie do dziadków to tylko z tatą lub mamą - ale postanowiliśmy że powiemy jej tak ze 2 tyg przed przeprowadzką by nie robić nadziei i nie mącić w głowie...jak jej powiemy że coś bedzie za 2 mies, mam poczucie, ze nie zrozumie, nie ma poczucia czasu.. aż tu nagle dzis się dowiaduje, ze przed wizytą kuratora MUSZĘ powiedzieć dziecko o rozwodzi, bo bedzie o to pytał.. i nie wiem co robić... czy jeśli powiem kuratoroi że dziecko jeszcze nic nie wie to weźmie to pod uwagę? czy jednak powiedzieć dziecku....choć oboje wcale nie ejsteśmy do tego pzrekonani... poradxćie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nigdy nie jest dobry
moment aby dziecko uświadomić, iż rodzice jej nie kochają. Dla dziecka to zawsze trauma, najgorsze przeżycie w życiu, rozwód jest ciężej przeżywany przez dziecko niż śmierć jednego rodzica. To mówią badania psychologów. Ale wy SOBIE postanowiliście układać życie po nowemu, kosztem dziecka. Gratulować. Egozimu i bezduszności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzia
nie skomentuję tego... nie znasz sytuacji, powodów dlaczego sie rozstajemy wiec proszę nie oceniaj pochopnie... tu nie chodzi o zdradę czy nowych partnerów, ale rzeczy które po prostu stały się już nie do przeskoczenia....i niestety te rzeczy też wpływały bardzo źle na dziecko... nie twierdzę ze rozwód to dobre rozwiazanie, ale czasem niestety lepsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzia
a to ze rodzice sie nei kochają, nie znaczy ze nie kochają córki... gdybyśmy jej nie kochali rozeszlibyśmy sie jakeiś 4 lata temu, gdy zaczęło być źle...ale próbowaliśmy...dla niej... ale nie udało się...niestety..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mogę ci powiedzieć z własnego doświadczenia tyle, że ja miałam lat 11 dowiedziałam się 2-3 tyg przed wyprowadzką i poczułam się oszukana, zawiedziona, ponieważ gdy pytałam rodziny, czy o tym wiedzą, wszyscy potakiwali miałam wrażenie, że dowiedziałam się ostatnia i nikogo nie obchodzi to, co czuję ja bym przygotowywała dziecko do tego faktu JAK NAJWCZEŚNIEJ. wbrew pozorom wyprowadzka jednego z rodziców to dramat i nie życzę dziecku, żeby dowiedziało się tak późno jak ja :( nie mogłam się z tatą, że tak to nazwę "pożegnać", bo nie dali mi na to czasu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzia
dziękuję... może i racja... no u nas na pewno nie bedzie sytuacji ze dziecko nie bedzie mogło się pożegnać z tatą...zrseztą mam nadzieję, ze tata będzie często odwiedzał córkę...ja mu nie będę na pewno ogarniczać kontaktów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co, nie do końca o to mi chodziło ja widuję się z moim ojcem raz w tygodniu, a jak chcę, to częściej chodzi raczej o to, że teraz dziecko może w DOWOLNEJ chwili iść, przytulić się, wyciągnąć tatę na dwór, pobawić się, porozmawiać tata jest obok cały czas (oczywiście nie mówię tu o godzinach pracy itd.) chodzi o taki rodzaj pożegnania, żeby dziecko mogło pełnymi garściami wykorzystać stałą obecność taty a jak dziecko dowiaduje się "na końcu" to ma wrażenie, że to wszystko dzieje się nie przy nim tylko obok niego i że rodzice stwierdzili, że nie jest na tyle ważne, żeby miało się o tym dowiedzieć wcześniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiętaj, że rodzice to dla dziecka CAŁY ŚWIAT. kiedy nagle jeden znika to dziecko czuje się niekochane, odrzucone pamiętam to uczucie! totalna tragedia wy macie pracę, dom, hobby, wyjazdy dla dziecka to wszystko zamyka się w rodzicach dziecko musi mieć czas by się oswoić z przyszłością jeszcze w obecności taty żeby nie czuło się opuszczone na zasadzie "dlaczego tatuś nie powiedział, że się wyprowadza? dlaczego tak długo to ukrywał? czyżby chciał mi uciec? zniknął nagle jakby nie chciał mnie znać,jakbym nie była dla niego w ogóle ważna!" dokładnie tak sobie myślałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzia
ok. dziękuję Ci bardzo za wyjaśnienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszmirrrr
Jest jedna ważna sprawa. Najważniejsza. Musicie zapewnić dziecko, że jest kochane, że oboje je kochacie i że będziecie je kochać. Tyle tylko, że nie będziecie mieszkać razem. Dzieci mają często poczucie winy, ze to niby przez nie jest rozwód. O tym też powiedzcie, że rozstajecie się, bo już się nie kochacie, ale ją kochacie nadal i kochać będziecie, a w tym wszystkim nie ma jej winy. Dziecko musi wiedzieć, jak będzie wyglądało jego dalsze życie tzn. gdzie będzie mieszkać, z kim, kiedy będzie sie spotykać z tatą. To zapewnia poczucie bezpieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja myślę że jednak
nie kochacie dziecka. Rodzice którzy kochają nie robią krzywdy dziecku. Wy zaś myślicie tylko o swojej wygodzie, zamiast stworzyć dziecku rodzinę. Dla dziecka rozwód to jest koniec świata. I choćbyście się nie wiadomo jak starali, nie ma siły, by dziecko nie czuło się skrzywdzone. Ale zrobicie jak chcecie. Dla swojej wygody. Ostatecznie, cóż dziecko może mieć do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzia
no tak...lepiej neich dziecko widzi na co dzień jak ojciec wyzywa i upokarza matkę... i wyrasta w przekonaniu że tak jest ok, ze tak wygląda normalna rodzina... jak kiedys powiedziała moja córka babci...tata krzyczał, a mama płakała... fajny obrazek dla dziecka co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzia
rozumiem że lepiej niech dziecko wyrasta w domu, gdzie przemoc psychiczna jest na porządku dziennym...niech płacze po nocach po kazdej awanturze rodziców, ale ma 2 rodziców w jednym mieszkaniu...żyjących nota bene obok siebie... to wg Ciebie jest dowód miłości... nie zawsze rozwód jest gorszy od życia w domu gdzie nie ma miłości, a jedynie agresja i poniżanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skąd ta agresja
i przemoc psychiczna się wzięła? Może warto spróbowac terapii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i nadal twierdzę
że jesteście egoistami, że nie kochacie dziecka. Bo przecież gdybyście dziecko kochali, to byście zrobili wszystko, aby było szczęśliwe i spokojne. A wy się bijecie, kłócicie, walczycie ze sobą. Zamiast rozwodu naprawa waszego małżeństwa, to wy macie zmienić swoje zachowania, a nie rujnować dziecku życie. Zawalczcie o siebie, nie ze sobą. Każde inne rozwiązanie jest złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzia
żeby iść na terapię czy cokolwiek robić to 2 strony muszą chcieć coś zmienić.. a mój mąż nie widzi problemu ...w sobie... on jest chodzącym ideałem, a to ja jestem ta zła bo np nie zdążyłam posprzątać etc...można by takich przykładów wymieniać w nieskończoność... a skąd się wzieła agresja u meża? jest DDA i napatrzył się właśnie jak jego ojciec tak traktuje matkę, jak on dziś podobnie mnie... niestety nie wszystko wiedziałam przed ślubem, a potem teściowa sama mi opowiedziała... a ja cóż...byłam zakochana i pozwalałam mu robić ze mną co chce...być służącą, kochanką i opiekunką do dziecka ale nie żoną, partnerką... a teraz mam... oczywiście jest to też moja wina...ale gdybym postawiła się wcześneij to małżeństwo nie istniało by od dawna, a tak rozpada się teraz... próbowałam namówić meżą na terapię, ale on mnie tak wysyła, bo to ja jestem wariatka bo się czepiam i nie robię tego co do mnie należy... bo jego mama całe życie wszystkim usługiwała...i robi tak do dziś zresztą... no nic...nieważne...niech każdy myśli co chce... ja uważam ze ze swojej strony zrobiłam wszystko by ratować to małzeństwo, ale do tego trzeba dwojga...a on dzis potarfi powiedzieć ze to mój kaprys- rozwód, a w sobie winy nie widzi... od jakichś 8 mies żyjemy już zupełnie obok siebie, jak współlokatorzy...dłużej nie dam rady znosić jego obelg i bać się we własnym domu, bo nie wiem czym może się skończyć z jego strony kolejna kłótnia...już kilka razy mnie uderzył...mam czekać aż mnie zabije kiedyś w szale, bo coś jest nie po jego myśli? myślę że i tak zbyt długo zwlekałam...właśnie pz wzglad na córkę, która już dziś boi się gdy ktoś podnosi na nią głos, albo coś jej nie wychodzi czy jak...bo tata będzie kzryczał.... co wazne...dla niej zawsze był w sumie łagodny ale dość napatzryła się gdy na mnie wrzeszczał od najmłodszych lat... a to nie dziecko ma bronić matki i mówić że "mama jest dobra i kochana. tata nie dokuczaj mamie etc" ale to matka ma ochraniać dziecko...i tu chyba się każdy ze mną zgodzi... więcej nie będę pisać... niech kazdy myśli co chce...ma do tgeo prawo... powiem tylko tak...kto ma normalny dom, normalne małżeństwo, nigdy tego nie zrozumie co znaczy żyć z człowiekiem który delikatnie mówiąc cie nie szanuje... pozdrawiam wszystkich i dziękuję tym którzy udzieli mi konstruktywnych rad...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanawialam sie co moze pomoc takie szkolenie jak ktos jest w ciezkiej sytuacji i moge powiedziec ze bardzo duzo!!! Jak dla mnie bezcenne porady i rewelacyjne cwiczenia. Nie żaluje ze wzielam w nim udział.Na wlasnej skórze wiem, że moze to przyniesc ulge i ukierunkowac na pozytywne myslenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćM
moje dziecko, wtedy II klasa SP, dowiedziało się później, jakoś bez specjalnej atmosfery ważnej rozmowy. Do rozwodu nie był potrzebny żaden kurator, ani rozmowa z dzieckiem. Teraz jest w gim i muszę jej powiedzieć, że tata odrzucił propozycję powrotu do rodziny i znalazł sobie nową panią i woli z nią być niż z nami, a szczególnie z córką....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×