Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mimin

rozwód po 40-tu latach małż . - miał to ktos?

Polecane posty

Po tych trzech literach rozpoznam list od ciebie . Cały czas wtrącał się jakiś dzieciak z chipsami na kolanach więc stąd ta ostrożność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się dzisiaj już wyłączam , pozdrawiam , do zobaczenia ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po 35 latach
Jelena Rozga- dzięki za miłe słowa i pozdrawiam. No ok- podaję trzy pierwsze litery mojego adresu- ewa - zaczyna być ciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze jestem ale na pocztę nic nie wpłynęło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po 35 latach
zaraz się odezwę- moment

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po 35 latach
mam klopot z wysłaniem wiadomości ale działam proszę o trochę cierpliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarzębina99
mimin ;;;; nie powiem jest przykre że po tylu latach ludzie się rozchodzą mnie mąż zostawił po paru latach ale widać ktoś był lepszy mosiałam wziąś się w garść ale nie wiem czy bym teraz zaufała męszczyżnie i odwrotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tylko pytammmm
mimin, moge sie tez do ciebie odezwac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak mimin
A jak sobie radzisz z dopadającymi momentami poczuciami samotności i świadomością że już bliżej niż dalej,.......bo ja tak mam momentami Jest ogólnie dobrze i nie narzekam, może nawet jest bardzo dobrze..........mam i ogródek i kwiaty i wiele wiele mam........nie wybierałam samotności , ogólnie nie jestem osamotniona choć samotna...........a samotność po coś została mi zadana....zdecydowałam aby to była "bogata" samotność (nie w sensie finansowym ale duchowym) Dziś czuję że żyję i chłonę życie z każdym oddechem i każdym płatkiem śniegu.....sztuka pięknego i szczęśliwego życia...bo to jest sztuka.....można całe życie poszukiwać czegoś doskonałego i nie będzie to życie zmarnowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- tak tylko pytam----oczywiście , an na forum wskoczyłem na chwile bo dzisiaj sobota dzień gospodarczy - wiemy co to w domu znaczy . Ale sokoro są tak mili korespondenci którzy zwrócili uwagę na mój temat ( nie łaskotam- stwierdzam)to na pewno będę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do-a jak mimin -----------cóż , imperia różnej maści --bizantyjskie , rzymskie - przemieniły się w proch , wielu wodzów miało być wiecznie żywych - zniknęli a cóż ja przeciętny człowiek mogę oczekiwać .? Trzeba cieszyć się życiem , każdym dniem , znaleźć podobnie myślących bo często po zmianach wokół nas najbliższych trzeba się bać ( choć byli kiedyś NAJWAŻNIEJSZYMI w naszym życiu) , potrafią zatruć właśnie te coraz trudniejsze dni bardziej niż inni . Pracy jeszcze się nie boje wokół siebie , pozostaje dbać o zdrowie .. i kochać kwiaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ---a jak mimin ----pięknie piszesz o sztuce życia , o tym że trzeba się cieszyć z piękna płatków śniegu . Dzięki - ja też tak myślę i to pomaga przetrwać . Tak myślą ludzie naszego pokolenia , bo obecne reklamy komercja , walka o KASĘ - powodują że zmieniły się obyczaje . Na szczęście są jeszcze ludzie z którymi można o tym innym życiu porozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jarzębina99---------na pewno każdy kto się raz poparzy jest później ostrożniejszy . A w życiu jak w grze - albo się wchodzi , albo nie bo według mnie życie to jest sztuka wy borów i rezygnacji . Ja też zapewne dokonałem jakiegoś nietrafionego wyboru i stąd ta próba wymiany poglądów z innymi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarzębina99
mimin... właśnie jest dobrze jeżeli można porozmawiać w tes sposób bo być samym sobie to nie wesoło a i mój wybór był nie udany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania Katowice
Hej!! Mam mała prośbę! Jestem studentką Psychologii na Uniwersytecie Śląskim i piszę pracę magisterska na temat rozwodów. Byłaby możliwość z waszej strony wypełnienia dla mnie testów potrzebnych mi do pracy?Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc i namiary do was,np. adres mailowy?Wiem, że sytuacja rozwodu to nic przyjemnego i nie chce wciskać nosa w nie swoje sprawy,ale badania są całkowicie anonimowe,a dla mnie liczą się wyłącznie jego wyniki.Jeszcze raz dziękuje za przychylenie się do mojej prośby. Pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo chętna!
Ja chętnie Tobie pomogę ale podaj może swój adres mailowy, napiszę do Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania Katowice
babbenne@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo chętna!
wkrótce odezwę się do Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brasillia
Chciałabym się z Wami podzielić swoimi myślami. Emocji związanych z rozstaniem z człowiekiem najbliższym nie można przewidzieć. Patrząc na rozwodzące się pary widziałam i wyobrażałam sobie różne stany. Ale nigdy nie przypuszczałam, że mimo przekonania o słuszności decyzji poczuję taki... żal. No właśnie. Żal i pustkę. To tak jakbym zainwestowała wszystkie swoje oszczędności wierząc w wielki zysk i otworzyła po latach bankową skrytkę... bez grosza. I co tu sobie wyjaśniać? Nie bałam się zaangażować w nowy związek. Miałam motywację - małego synka, który potrzebował rodziny, taty. I już zupełnie inaczej "inwestuję". Mimo iż darzę mojego męża sporym zaufaniem - nie otwieram się, nie potrafię odczuwać tych dawnych "namiętności", nie ma skrajnych emocji, kocham (?) ale cóż to właściwie znaczy - do instytucji kochania nie potrafię się w żaden sposób ustawić. W tym roku urodzi nam się dziecko. Wspaniale. Ale ja jestem już inną kobietą. Chłodną, zrównoważoną.. bo tamto rozstanie, sprawy w sądzie zostały we mnie tak głęboko, że wciąż czuję tamten żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vinga35
wiitam, jestem nieszcześliwa mężatka od 19 lat i tez podjełlismy wspólnie dezyzję o rozwodzie...w pierwszej chwili poczułam ulge, zaczęłam snuć plany nowego życia...nie mam nikogo i nie szukam, ale czuję że sama tez mogłabym byc szczęśliwa...ale później jak zaczęły się telefony w sprawie ogłoszenia w związku ze sprzedaza mieszkania cos mnie przeraziło...nie jestem już wcale pewna czego chcę, cholernie boję sie tej rewolucji a jednocześnie ambicja nie pozwala mi porozmawiac z mężem :(...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borowa123
vinga jesli czujesz jakiekolwiek watpliwosci.. nie pozwol na zmiany ktorych nie jestes pewna! Czasem podjemujemy decyzje nie do konca swiadomi jej konsekwencji lub po prostu dlatego ze szukamy zmian... a przeciez mozliwosci jest wiele.. Moze sprobujcie separacji, a moze jakies wieksze zmiany w zyciu? Nie wiem co jest powodem Waszej decyzji ale na pewno warto jeszcze o niej pomyslec. A na zmiane decyzji pozwalają sobie tylko ludzie naprawde silni (a nie słabi!) bo musisz dac sobie prawo do tego by "nie wiedziec czego w zyciu chcesz". Znam pary, ktore podjely decyzje o rozwodzie i żałowaly.. ale po rozprawie jest znacznie trudniej przyznac sie do blednej decyzji. A moze po prostu wystraszylas sie tego co Cie czeka? Kochasz tego czlowieka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×