Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lillianna24

Nie potrafię i nie mam potrzeby żyć w związku !

Polecane posty

kiedys jakis psycholog mowil nam na wykladach, ze hormony 'opadaja' po kilku pierwszych miesiacach i wtedy okazuje sie czy to byly tylko hormony czy cos wiecej. moj zwiazek trwa zdecydowanie wiecej niz kilka miesiecy. a glos cipki? nie, nie jestem z nim dla zaspokojenia mojego krocza bo z tym mozna sobie spokojnie poradzic na wlasna reke. zwyczajnie lubie i doceniam Jego obecnosc w moim zyciu kazdego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emily:)
Jeszcze trzy tygodnie temu byłam taka jak wy - skupiałam się przede wszystkim na studiach, swoich pasjach, miałam grono przyjaciół i facet właściwie nie był mi potrzebny do szczęścia. Ot, czasami chciałam się do kogoś przytulić. A potem poznałam jego i strzeliło nas oboje. I nie to nie jest żadna chemia czy hormony - byłam kilka razy kimś zauroczona i widzę różnicę. Ja, która z najlepsza przyjaciółką mogła się widzieć najwyżej dwa razy w tygodniu, bo nie wyobrażałam sobie spędzać z kimś więcej czasu, teraz widzę się z nim codzienie + cały weekend i chociaż nie widzimy się jedynie kilka godzin, to jestem niesamowicie stęskniona. Nie da się tego opisać - jak kogoś trafi to zrozumie, ale zaznaczam że nie każdego trafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
qwertyuqwertyuio - widzę bardzo dużo podobieństw między nami - w postrzeganiu świata ;p "MIŁOŚĆ" całą - od uczucia zaufania po totalne przywiązanie potrafię wyjaśnić - ROZPISAĆ NAWET JAK TRZEBA - konkretnymI subst. chemicznymi i zmianami hormonalnymi, a nawet i neurologicznymi :P Mój racjonalizm i wiedza z zakresu pewnych dziedzin nauki, właśnie mnie "gubi" ... odbiera możliwość tej naiwności i utopijnej wizji świata, postrzegania w różowych okularkach ... Dla mnie wszystko jest racjonalne, biologiczne, chemiczne, genetyczne, neurologiczne ... nie ma nic "niewytłumaczalnego" i nic " na zawsze" nie ma bo nie ma takiej możliwości z czysto praktycznych przyczyn ! Ot co ! Chyba jesteśmy jednak "skazane" na tak lubianą przez nas "samotność" acz mnie to nie przeraża :P samotność w cudzysłowie, bo sama nie znaczy samotna !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emily:)
Zauroczenie, fascynację, pożądanie - można rozpisać na związki chemiczne. Miłości - nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz Lillianna, ja dosyc dlugo bylam sama. w sensie, ze wyprowadzilam sie z kraju zeby studiowac zagranica. tym samym bylam sama sobie, spotykalam sie ze znajomymi i mialam wolna reke w zakresie stanowienia o sobie i czy chce zjesc sniadanie o 8 rano czy w poludnie. dzieki temu mam porownanie jak jest mi lepiej i dlaczego. przy okazji mialam tez okazje dowiedziec sie czego chce od zycia i od ludzi no a gdzies pomiedzy tym wszystkim moj obecny partner stwierdzil, ze chce ze mna byc i mnie zdobedzie. ale masz racje - jesli zdobedziesz raz i osiadziesz na laurach to wszytsko sie wypali. jak do ognia nie podkladasz to tez sie wypali, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
Emily:) - nie strasz mnie kobieto ! :D No ... ale okej ... dajmy na to "Trafia mnie " tak ? I co tracę świadomość, racjonalne myślenie ? Mam wybór prawda ? Więc, albo "wchodzę w to" rezygnuję z czegoś co tak mi pasuje, tej wolności ... albo mówię sobie "kochana, minie, nie angażujesz się, odsuwasz go" bo czuję, że to może być coś poważnego, więc na wstępie się izoluję ... i po love story :D Nie wierzę, ze tak się nie da jeśli się chce ! Jestem skłonna sądzić, że nawet gdybym już sie zakochała, to skończyłabym to ... zaraz po tym jak to do mnie dotrze ! Przecież na miłości świat się nie kończy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emily:)
Kiedy cię trafia, nie myśli się w ogóle w takich kategoriach. I cały czas mówię o miłości - nie o zauroczeniu, pożądaniu czy fascynacji. Wolnością staje się dla ciebie bycie z drugą osobą, po prostu. Teraz to może wydawać ci się jakimś ograniczeniem ( chociaż nie zauważyłam, aby mój partner w czymkolwiek mnie ograniczał), ale jeśli kochasz szczerze i prawdziwie to coś takiego nawet przez myśl by ci nie przeszło. Będąc szczęśliwie zakochana robię dokładnie to samo co będąc singielką, tyle że ...we dwójke:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak normalnie to nigdy ( że np mam ochotę z innym się spotkać? Nie nie - mam kolegów i mogę mieć ale ani trochę nie patrze na nich jak na tamtych chłopaków kiedyś) , ale jak mnie naprawdę bardzo wkurwia to wtedy owszem ;) Wtedy myślę po chuj mi to wszystko? Po co się denerwować? Ale jak ochłonę to jest inaczej, na prawdę wtedy myślę że w sumie to wiem po co to wszystko - wiem że warto. Pamiętam jak 3 lata temu się rozstaliśmy tak na serio - większej pustki w życiu nigdy nie zaznałam. Po tym rozstaniu miałam takie coś że teraz to naprawdę chce być sama. Ale nie tak sama że singielka - tylko sama, a zdrowe to nie było - nawet koleżanki nie były mi potrzebne a więc coś na rzeczy musiało być ;) Wiesz pracując jak szef mnie wkurwiał też sobie myślałam po chuj mi to? Mogę olać pracę i znaleźć następną - ale z czasem dochodzi się do wniosku że nawet ten wkurwiający szef tak bardzo nie przeszkadza bo ogólnie praca odpowiada ;) Tak też ze związkiem - po prostu jak mnie trafiło to inaczej się na wszystko patrzy... ale młoda jestem, wszystkiego jeszcze w życiu nie poznałam więc nie daje Ci gwarancji że to faktycznie na całe życie ;) Nam w tym roku minie 7 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
katja, zgadzam się ! I właśnie ... jak pogodzić wszystko ? Jak spełniac się w tym wszystkim ... ale tak naprawdę spełniać ? Kariera, dziecko np. związek o który tak trzeba dbać ? To przytłaczające już w samej perspektywie ... gdzie wtedy ten czas dla siebie, ktorgo ja np niesamowicie potrzebuję ... nie byłabym chyba szczęsliwa :/ ... poza tym to co Emily napisała ... skoro miłość jest tak silna, tak nas pochłania i nie wypala się to ... co kiedy to jest jednostronne ? Jeśli druga strona sie wypali ? Jeśli zostaniemy zdradzone, porzucone ? Jak pozbierać siebie "do kupy", kiedy się nie uda ? Gdzie życie "po tym" ... jak ma wyglądać ? Ja sobie nie wyobrażam i choćby ze strachu "co jesli się nie uda" nie byłabym w stanie zaryzykować ... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emily:)
Miłość jest zawsze obustronna. Może wydawać się, że gadam jak zakochana nastolatka, bo w związku jestem krótko, ale dobrze wiem jak faceci potrafią zranić, oszukać i wykorzystać. Ja myślałam, że już nigdy z nikim nie będę, po moich doświadczeniach nie chciałam po raz kolejny wkładać ręki w ogień, ale stało się. I wiesz mam 23 lata, nie powalam urodą, mam wiele wad, uwielbiam sobie wypić :D, a mimo wszystko ktoś był w stanie się mną porządnie zauroczyć, ba nawet zakochać i dać z siebie tyle w tak krótkim czasie. I jeżeli słyszę - nigdy cię nie opuszczę, możesz zawsze na mnie liczyć - chociaż słyszałam podobne deklaracje od innych - to teraz mogę powiedzieć, że ufam w stu procentach, po prostu czuje że nie kłamie i mogę zaufać. Po prostu wiem, że to prawda - cóż kolejna rzecz, której nie da się opisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
Jej ... po 7 latach mówisz o związku jak po kilku miesiącach .. chyba macie szczęście ... a może to wyjątkowo - wyjątkowy - mężczyzna :) Mój problem leży też w tym, ze nie interesują mnie rówieśnicy, a minimum 30-sto latkowie, a Oni chcą już jakiegoś poważnego związku, wiedza czego chcą i to moje spotykanie się na kawki, kina i kolacyjki to nie ich bajka ... poza tym mam szczęście " do naprawdę wyjątkowych mężczyzn i tak trudno zrezygnować z tych znajomości dla samego wspólnie spędzonego czasu, ale nie mogę dać im tego czego oczekują ... widzę jak do mnie podchodzą, tzn z pełnym szacunkiem, ale też na zasadzie "młoda, jeszcze się jej odmieni, ja ją zmienię, ja ją rozkocham" dlatego powoli nawet tych towarzyskich spotkań mi się odechciewa ! Zawsze kończy się żalem do mnie ... choć niczego nikomu nie obiecuję :/ Ale myślą, że jak 24 lata ledwo - to na pewno "da się wychować"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie mam dzieci i na chwile obecna ich jeszcze nie planuje. ale smuca mnie moje kolezanki, ktore po urodzeniu dziecka meza odstawily na daleka pozycje albo ktore sa dumne, ze dziecko spi z mama a tata musial sie przeniesc do innego pokoju. jak dla mnie to smutne bo to cos na zasadzie 'zrobiles swoje i spadaj'. a jesli druga strona sie wypali? nigdy nie mozesz odpowiadac za ta druga strone ale jak napisalam wczesniej - jesli nie dorzucasz do pieca to sie wypali. wiadomo, ze nie zawsze bedzie tak kolorowo, sa klotnie, sprzeczki, ciche dni, roznice zdania ale to wszystko mozna pogodzic i przezywyciezyc jesli sie naprawde chce i jesli zalezy. mnie smiesza np. wszyscy wielkoformatowi aktorzy zmieniajacy malzonkow jak rekawiczki i swoje wille. jestem od wielu z nich duzo mlodsza a uwazma to za kompletny brak rozwinietej inteliencji emocjonalnj i ustabilizowania wewnetrznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haaa zgadzam się z Emily - właśnie mnie też to tak trafiło. Chęć spotykania się i widywania go była ponad wszystkie moje samotne wieczory :) Ale żeby nie było - nie zatraciłam się w tym totalnie :) Dalej wychodziłam z przyjaciółkom sama do klubu jak kiedyś na babski wieczór ;) Z tym że tych samotnych chwil mieć już nie chciałam i np czytać książkę wolałam kiedy on był obok - wystarczyło że kimał mi po pracy na kolanach- ważne żeby był, bo jak byłam sama to myślami byłam z nim i te chwile dla siebie przestały być jakkolwiek fajne... I ważne było żeby był to właśnie on - żaden inny... oczywiście z upływem lat to troszkę minęło i teraz lubię jak czasem wyjedzie w delegację bo mogę sobie popierdzieć do południa w piżamę śpiewając do szczotki do włosów ;) Ale w tedy każda rozłąka równała się wiszeniem na telefonie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lillianna, moj partner jest 10 lat i 20 dni starszy ode mnie :P cos w tym jest :P tylko cholernik wyglada na mojego rownolatka a jak pytalam sie go o wiek za pierwszym raze to balam sie, ze powie, ze jest mlodszy. i nie, nie ja wygladam jak stara kwoka tylko on na tych swoich ryzach, tunczykach i ziemniakach tak sie konserwuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emily:)
Po prostu jeśli trafi w ciebie miłość, to sama się zdziwisz jak bardzo twoje dawne rozterki nie będą miały znaczenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
Emily jak Ciebie czytam to jest bardzo fajne :) Tzn nie tak, ze zazdroszczę, ale fajnie, kiedy ktoś jest tak zwyczajnie naprawdę szczęśliwy i wierzy w to szczęście :) I jeśli zadroszczę to właśnie umiejętności tej wiary ! Zazdroszczę, że potrafisz, wiesz ? Potrafisz tak zaufać, ja mimo iz mnie nie skrzywdzono - nie umiem ! To chyba wpisane w mój charakter bo nie miałam traumatycznych przeżyć, nawet moi rodzice tworzą fajne małżeństwo po 25 latach ! Więc i wzorce niby mam okej heh Inaczej tego nie wyjaśnię, jak tylko uznać za fakt iż jedni tego potrzebują, czekają na to ... inni nie czekają, ale przyjmują a są i tacy co to się bronią i tego nie zechcą - nawet, kiedy się pojawi ! I chyba do tej grupy należę, całe szczęście nie martwię się tym ... jesli już się obawiam to tego, że jednak mnie to spotka i wtedy to odrzucę , a pózniej będę żałować ... a może dojrzeję i dopiero spotka mnie "to" ? O wiele pózniej i będzie idealnie ... a może nigdy i tez będzie idealnie ? :D hehe albo obudzę się z "ręką w nocniku" jak to ktoś napisał ? Relacje między ludzkie mnie przerażają ... matko !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój jest moim rówieśnikiem i mamy już dziecko. Ale nie odstawiłam go z tego tytułu na dalszy plan ani on nie traktuje mnie jakbym była już tylko mamą :) Zarówno ja mogę realizować swoje nagłe genialne pomysły jak i on - czasami razem mamy oświecenia i realizujemy to co sobie wymyślimy. Fajne jest to że mamy swoje własne zainteresowania które wzajemnie szanujemy - jak i również mamy takie wspólne więc nie ma u nas nudy chyba że "dzień lenia" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emily:)
Wiesz, sama się sobie dziwię, myślałam że coś takiego nigdy mnie nie spotka. Gdyby ktoś mi coś takie powiedział miesiąc temu to bym go wyśmiała po prostu:D Naprawdę zostałam zraniona bardzo mocno, cierpiałam strasznie, wpadłam w lekki alkoholizm;) i było ze mną kiepsko. Potem pogodziłam się z losem i po prostu żyłam, wtedy myślałam że byłam szczęśliwa, bo właściwie miałam wszystko - oprócz tego kogoś. Ale z perspektywy widzę, że to było jedynie zadowolenie. Szczęście nie jest dla mnie stanem długotrwałym to tylko chwile. Ale nawet jeśli ten związek mi się rozpadnie, nasze drogi się rozejdą czy coś się stanie, to nie żałuje. Bo na koniec życia będę mogła stwierdzić, że były chwile gdzie mogłam szczerze powiedzieć - jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
o właśnie !! to o czym mówicie, zawsze mam wrażenie, że dziecko = kryzys w związku ! Bo kobieta przestaje o siebie dbać, no siłą rzeczy zmieniają sie priorytety ! To małe cos dominuje na początku wszystko inne heh mężczyzna, związek i seks idą na drugi plan .. albo i dziesiąty !! Nie chciałabym tak ! Wg. mnie dziecko jest uzupełnieniem związku, miłości a nie celem samym w sobie ! Ono kiedyś odejdzie, usamodzielni się, a ten człowiek - z założenia - zostanie z nami na zawsze ... trzeba o niego dbać ! Wiem to trochę stereotypowe co pisze, ale zwyczajnie takie standardy obserwuję, aż szukam w pamięci przykładu związku wśród znajomych, czy rodziny - gdzie kobieta nie robiłaby takich akcji w mniejszym bądz większym stopniu ... i nie ma !!!!!! :/ Może to hormony ... ale wychodzi na to, ze to swego rodzaju prawidłowość - co jest totalnie przerażające i zniechęca do rodzenia tego małego czegoś :P zresztą ja lepiej nie będę powielać swoich genów ! Czubków nam nie brakuje ! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
"Ale nawet jeśli ten związek mi się rozpadnie, nasze drogi się rozejdą czy coś się stanie, to nie żałuje. Bo na koniec życia będę mogła stwierdzić, że były chwile gdzie mogłam szczerze powiedzieć - jestem szczęśliwa." Kochana, pozbawiasz mnie tym argumentów dla samej siebiE !! ;) Wydaje mi się, ze jestem silna, ze wszystkim sobie zawsze poradzę ... a tego się boję ... kurcze ... dałyście mi do myślenia kobiety !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emily:)
Tylko do niczego się nie zmuszaj - bo miłość przyjdzie czy tego chcesz czy nie chcesz, jeśli spotykasz się z kimś, jest miło ale włącza ci się "rozkminka" to wtedy nie jest to. Poczujesz kiedy to będzie to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lillianna24
Nie nie, zmuszać nie ... tu zupełnie nie w moim stylu ! Nic na siłę ! :) Moje drogie, na mnie już pora ... dziękuję za odzew, za szczerość i rozmowę w ogóle - i tak pozniej, na spokojnie jeszcze raz przeczytam ;) ... życzę Wam dobrego snu i miłego dnia :) I szczęscia, bez względu na to jak, każda z NAS sobie je wyobraża ... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna beemka
I bardzo dobrze:) Jak już będziesz w związku, który Cię zadowala to z facetem, z którym warto być i dla którego warto stworzyć związek i na odpowiednich zasadach. Potrafisz odejść gdy jest coś źle, bez względu na samotność, przywiązanie, kredyt itp. Nie uzależnisz się od nikogo, nie zapomnisz o reszcie świata i będziesz nadal dbać o swoje własne życie poza facetem. I pewnie o dziwo, Twój związek przetrwa i będzie szczęśliwy, kiedy inne się rozpadną. Nie ma nic gorszego u kobiety niż ciśnienie na bycie z kimś, na wyjście za mąż, nieumiejętność bycia samą przez miesiąc, uzależnienie od mężczyzny itd.Takie kobiety kończą najgorzej. Jeśli dobrze Ci samej to i bez związku będziesz szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też musiałam wczoraj już uciekać ale... "Ale nawet jeśli ten związek mi się rozpadnie, nasze drogi się rozejdą czy coś się stanie, to nie żałuje. Bo na koniec życia będę mogła stwierdzić, że były chwile gdzie mogłam szczerze powiedzieć - jestem szczęśliwa." ... dosłownie to samo miałam napisać :) Nie masz co myśleć że "obudzisz się z ręką w nocniku", pamiętaj że te które mają parcie teraz na ślub za 20 lat mogą się obudzić w chujowym związku i niestety ale też będą mogły stwierdzić że wybrały złą drogę. Ja nawet jak kiedyś "coś" to wiem że minimo wszystko będę to dobrze wspominać. Puki co do ślubu mi akurat ani trochę nie spieszno bo po prostu dobrze mi tak jak jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Autorko, zagladasz tu jeszcze? Czy w końcu udało Ci się znaleźć miłość? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×