Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WybaczyćMuCzyNie

Wybaczyć mu czy nie???

Polecane posty

Gość WybaczyćMuCzyNie

Opiszę moją dziwna historię. Byłam kiedyś zakochana w moim koledze-5 długich lat, powiedziałam mu o tym, jednak on nie odwzajemniał tego uczucia, więc powiedziałam mu, że rozumiem i nasz kontakt się praktycznie urwał. To było w kwietniu 2009r. W maju 2009r. poznałam przez internet faceta. W sumie to miał być związek na pocieszenie, ale on się we mnie zakochał. Ja miałam wtedy 21 lat, a on 31. W lipcu pojechaliśmy razem na wakacje, płaciliśmy po połowie za nie. Było cudownie. W sierpniu zrobiłam test ciążowy, wyszło mi, że niestety jestem w ciąży. On się bardzo ucieszył, ja niestety niekoniecznie. Zamieszkaliśmy razem. Miesiąc później poroniłam-zapewne ze stresu. On był ze mną, wspierał mnie i zaplanowaliśmy ślub na kwiecień 2010r. Wiem, zbyt szybko. Układało nam się cudownie, byliśmy idealnie dopasowaniu charakterami, świetnie się dogadywaliśmy i w styczniu 2010r. coś się popsuło. Mój narzeczony popadł w problemy finansowe, próbowałam mu pomóc, oszczędzałam w codziennych wydatkach, wzięłam na siebie utrzymanie domu, zajmowałam się wszystkim, aby on mój zająć się tylko swoja firmą i doprowadzić do polepszenia sytuacji. Nie było mi lekko-ślub, studia, mama chora na raka i on. Zaczął mieć humory, zaczął na mnie odreagowywać stres, potraktował mnie podle w wielu sytuacjach, np. na weselu kuzynki napił się i zostawił mnie samą, wróciłam do domu taksówka. W końcu do ślubu nie doszło-powiedział mi, ze chce go przełożyć, ale i tak wszystko odwołaliśmy, to było w marcu 2010r. Miałam złamane serce, czułam się upokorzona i skrzywdzona. W czerwcu 2010r. wyprowadziłam się, bo życie z jego problemami finansowymi i jego humorami mnie wykańczało-chciałam mu pomóc, być z nim, ale wyzywaniem mnie i ciągłymi awanturami mnie zniechęcił. Od tamtego zajęłam się swoim życiem, kupiłam mieszkanie, pisałam pracę mgr, szykuję się do aplikacji itd. Nie potrzebowałam nowego związku, czasem spotykałam się z nim, bo nie chciałam kończyć wszystkiego tak nagle i w złości. Powiedzmy, że byliśmy coś w stylu sexprzyjaciele, dla mnie to wystarczało, na związki i tak przestałam mieć czas. W styczniu 2011r tego roku doszło miedzy nami do okropnej kłótni, po której ja stwierdziłam, że nie będę znosić jego flustracji z powodu niespłaconych kredytów. Nie odzywaliśmy się prawie do siebie-tzn ja poinformowałam go, że zmarła mi mama i ogólnie były między nami tel jeden w tygodniu. Spotkaliśmy się 1,5 tyg temu. Wylądowaliśmy w łóżku, świetnie nam się gada ze sobą, cudownie spędzamy razem czas, jednak ja powiedziałam mu, że sex owszem, ale na miłość nie chce się już nastawiać, bo on to wszystko rozwalił. Nie zgodził się, ponieważ jak twierdzi zrozumiał, że tylko mnie kocha, że jestem kobieta jego życia, że z nikim nie był taki szczęśliwy. Błaga mnie, abym do niego wróciła, pisze mi romantyczne meila, jest na każde kiwnięcie mojego palca. A ja nie wiem co mam robić, wrócić zaufać mu ponownie czy zerwać definitywnie znajomość??? Wiem, że on mnie nigdy nie zdradzi, do tego mnie troszkę idealizuje, dzwoni, martwi się o mnie, chce wszystko naprawić, wynagrodzić mi to. Wiem, że w jego firma wychodzi powoli na prostą, jego problemy były powodem rozpadu naszego związku. Co mam zrobić??? Czy facet może się zmienić??? Czy to w ogóle jest możliwe, abyśmy byli jeszcze szczęśliwi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niematerialistka
Wydaje mi się, że przestałaś z nim być bo popadł w kłopoty finansowe, po przeczytaniu Twojego posta mam wrażenie , że byłaś z nim bo było Ci wygodnie , on zarabiał zapewne dużo, miałaś dużą kwotę pieniędzy do dyspozycji . Kiedy on zaczął zarabiać coraz mniej to zaczęłaś się od niego odsuwać, być może wyładowywał swoje frustracje na Tobie i tu go nie popieram absolutnie, ale powinnaś była go bardziej wspierać, przeczekać najgorsze a nie teraz jak on zaczyna znowu dobrze zarabiać to wracać do niego. Jak dla mnie to jesteś z nim głównie z powodu jego firmy i pieniędzy, a co jak znowu zacznie bankrutować? To znowu się rozstaniecie ? Według mnie jesteś niedojrzała i patrzysz żeby było Ci jak najwygodniej- przykład z seksfriend chociażby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WybaczyćMuCzyNie
Oj, totalnie nietrafiona opinia. Nie byłam z nim dla pieniędzy, za wszystko zawsze sama płaciłam. Po pierwsze to on się do mnie odezwał i to on chce wrócić. Po drugie prawie pół roku znosiłam jego humory. Czy można funkcjonować w związku w którym ktoś z powodu swoich problemów wyzywa Cię tylko dlatego, że pytasz się go co ma ochotę zjeść na kolacje??? Albo rzuca w Ciebie butelkami??? Albo robi Ci awanturę generalnie o nic. Jeśli chodzi o sytuację finansową to jestem od niego, że tak powiem bardziej majętna, ale nie o moje pieniądze tu chodzi. On jak to określił zwariował. Nie miał jakiś tam kredycików, tylko długi sięgające paru mln złotych. Wspierałam, mówiłam, tłumaczyłam, utrzymywałam wszystko sama, a on potrafił wrócić nawalony do domu, samochodem i na moje uwagi, że jest totalnym idiotą, bo mógł kogoś zabić, mówił, że mam wypierdalać itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WybaczyćMuCzyNie
Ja na prawdę walczyłam o ten związek, robiłam wszystko, aby poprawić mu humor, aby mu pomóc, przytulałam, wspierałam, znalazłam mu ludzi, którzy zainwestują w jego firmę, mówiłam, że to wytrzymamy, że damy radę, że go kocham. A on odwołał ślub i w dupie miał wszystko. Generalnie to jego podejście było wynoś się, więc to zrobiłam. Nie narzucałam się, zresztą moja mama była w złym stanie zdrowia, musiałam jej pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gkdfgko
jeśli on mówi do Ciebie wynoś się, to olej go. sorry, ale to jest brak szacunku do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×