Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asasasaas

Mam problem z wiarą...

Polecane posty

Gość VIVA CRISTO REY
Antykoncepcja Zatem Jak to jest? Czy Biblia zakazuje gdziekolwiek jakiś form seksu, które nie prowadzą do prokreacji? Owszem, mamy jeden bardzo mocny tekst, opisujący dzieje Onana i mamy wiele przykładów pokazujących, że posiadanie dzieci zawsze jest błogosławieństwem, a ich brak to przekleństwo. A oto kilka przykładów: Wtedy Juda rzekł do Onana: Idź do żony twego brata i dopełnij z nią obowiązku szwagra, a tak sprawisz, że twój brat będzie miał potomstwo. Onan wiedząc, że potomstwo nie będzie jego, ilekroć zbliżał się do żony swego brata, unikał zapłodnienia, aby nie dać potomstwa swemu bratu. Złe było w oczach Pana to, co on czynił, i dlatego także zesłał na niego śmierć. (Rdz 38, 8-10) Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi. (Rdz 1,28) Po czym Bóg pobłogosławił Noego i jego synów, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię. (Rdz 9,11) I mówił Bóg do Abrahama: żony twej nie będziesz nazywał imieniem Saraj, lecz imię jej będzie Sara. Błogosławiąc jej, dam ci i z niej syna, i będę jej nadal błogosławił, tak że stanie się ona matką ludów i królowie będą jej potomkami. (Rdz 17, 15-16) Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni. Szczęśliwy mąż, który napełnił nimi swój kołczan. Nie zawstydzi się, gdy będzie rozprawiał z nieprzyjaciółmi w bramie. (Ps 127, 3-5) Szczęśliwy każdy, kto boi się Pana, który chodzi Jego drogami! Bo z pracy rąk swoich będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze ci będzie. Małżonka twoja jak płodny szczep winny we wnętrzu twojego domu. Synowie twoi jak sadzonki oliwki dokoła twojego stołu. Oto takie błogosławieństwo dla męża, który boi się Pana. Niechaj cię Pan błogosławi z Syjonu, oglądaj pomyślność Jeruzalem przez całe swe życie. Oglądaj dzieci twoich synów. Pokój nad Izraelem! (Psalm 128) Przykłady można by mnożyć. Jest ich znacznie więcej. Ale jest też jeden werset mówiący, że lepiej byłoby nie mieć dzieci: Nie pragnij wielkiej liczby dzieci, jeśliby miały być przewrotne, ani nie chwal się synami bezbożnymi! I chociażby byli liczni, nie chełp się nimi, jeśli bojaźni Pańskiej nie mają. (Syr 17, 1-2) Co on zatem oznacza? Wiemy, że Biblia nie może sobie nigdzie zaprzeczać, więc z pewnością nie jest tu mowa o tym, że dobrze jest mieć mało dzieci. Kluczem do zrozumienia tego wersetu są ostatnie słowa: " jeśli bojaźni Pańskiej nie mają". Syrach nie krytykuje tu posiadania dzieci, ale rodziców, którzy nie wychowują dzieci w duchu bojaźni bożej. On zakłada, że każdy wie, że posiadanie sporej gromadki dzieci jest błogosławieństwem i tylko w tym kontekście można zrozumieć jego ostrzeżenie. Mówi on: "Nie chlub się, że Ci Bóg błogosławi, gdy nie wychowujesz tych dzieci tak, by Boga wielbiły, by Go kochały i się Go bały. Jeżeli nie przekażesz dzieciom wiary, nic ci z tego błogosławieństwa nie przyjdzie. Możesz zatracić swoją duszę i dusze twoich dzieci". Zresztą wystarczy przeczytać kolejne dwa wersety, by mieć pewność, że i Syrach naucza, że ludzie, ludne miasta, zawsze są błogosławieństwem: Nie licz na ich życie ani nie zwracaj uwagi na wielką ich liczbę! Więcej bowiem może znaczyć jeden niż tysiąc i lepiej umrzeć bezdzietnym, niż mieć dzieci bezbożne. Przez jednego mądrego miasto się zaludnia, a pokolenie żyjących bez Prawa zmarnieje. (Syr 17, 3-4)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Zobaczcie - nie wiadomo jak było na początku bo jaki był wąż w Biblii - nóżki miał pisze - i został przeklęty. Ale gryzł? Dziki był? Wcale. No jest to jakiś tam opis, ale kto wie - może tak było. A teraz węże. Od razu człowiek ucieka -nie wszystkie są straszne, ale większość potwory. A taki miły był ten wąż. I jeszcze miał łapki. Byle gdzie tak pisze o tych łapkach malutkich. I tyle. Tak było, a teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Ach idę już stąd bo tu sami mędrcy piszą. A mnie tylko interesuje czy ten wąż naprawdę miał łapki? Bo mi się wierzyć nie chce. Po prostu był chyba wodnym wężem jakimś i tyle. Mnie się nie chce wierzyć, że on miał futerko i łapki - tak pisze byle gdzie. Taki ssak jakiś to był. A drzewo - jabłoń. No to nie jest prawda - PODOBNO. No ale ten wąż. To by mnie tylko ciekawiło. Bo np. Żydzi szli przez pustynię i Bóg zesłał na nich węże, kąsały ich, postawił im krzyż i się wyleczyli. No to już były normalne węże. A tak? Nie wiem :( A zresztą - sami sobie szukajcie takich i podobnych odpowiedzi. Się w pracy nudzicie to se poczytajcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Wiecie co by mi to sugerowało? Że węże powstały DO TYŁU. że najpierw miały łapki I FUTERKO?Przecież one mają łuski. Widzieliście kiedyś futrzaną rybę? Bez sensu. Może to była łasica jakaś i zamieniła się w węża. Ciekawe co to było, ale chyba nie wąż. Może sie dowiem kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Moim zdaniem to nie był wąż. Ale pomówili węża bo wiedzieli, że Bóg to zwierzę przeklął. Ale co? Przy nich? A tylko wąż pasował. A czy to był wąż? No chyba nie chociaz... tak pisze. Ale pisze też, że stworzył świat w 7 dni, a tak było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Moim zdaniem to zwierzę było z serii YETII. takie zwierzę to było. Ale pomówiono węża i tyle. Był to diabeł po prostu i tyle. I się przebrał za zwierzę. Ale które? Nie wiedzieli - uznali, że wąż to był, że węża przeklął Bóg bo... łapek nie miał. I tyle. Ale czy to możliwe? Hmmm ja w to nie wierzę chociaż węże po drzewach skaczą czyli może i wąż ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktośka467757
http://wyborcza.pl/1,75515,5752125,Antykoncepcja_dzieli_Kosciol.html W sprawie antykoncepcji Kościół nie jest nieomylny. Postuluję, by decyzję, czy antykoncepcja buduje związek, czy osłabia, zostawić małżonkom - mówi jezuita ks. Jacek Prusak, Więcej w linku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIVA CRISTO REY
na pustyni żyją węże wystarczy wpisac w gogle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmm może nie na temat
fajny topik , a temat wiary , biblii to temat rzeka jeszcze się zastanawiam czy biblia jest dobrze przetłumaczona czy było możliwe przetłumaczyć to co pisali dwa tysiace lat temu apostołowie jeżeli taka krótka i najważniejsza modlitwa czyli OJCZE NASZ została żle przetłumaczona ? nie jestem pewna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
uhm, to slub koscielny wezmiesz tez by nie miec problemow? i ochrzcisz dzieci w wierze, doktorej nie jestes przekonana rowniez? i potem komunia i inne pie**oly... jak mnie wk**wia taka hipokryzja... Problem jest bardziej złożony droga bazienko, dziwię sie że jako psycholog nie rozumiesz. Miałam koleżankę co była innej wiary- była świadkiem Jehowy. Podobno to niemozliwe, ale jednak najfajniejsza w całej klasie. Zycia biedna nie miała, zwłaszcza u tych gorliwych dzieci katoli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Moim zdaniem to nie wąż był sprytny w tej całej historii tylko...Bóg. Od razu wiedział, że diabeł zabije człowieka i OGRAŁ sobie to morderstwo ogrodem wiecie bo tylko mordercy siedzą w kwiatkach - nikt poza tym. Tak widzę w życiu. W ogrodnictwie. Pełno morderców. I on sobie ograł to morderstwo swoje tym ogrodem bo wiecie - stałoby sie inaczej - wąż by nie zabił ludzi i ZNOWU MUSIAŁBY SIĘ Z TYM CZŁOWIEKIEM LICZYĆ. Jak z diabłem bo jest ...nieśmiertelny. No to szybko go z raju wyrzucił, żeby mu tego owocu z drzewa nieśmiertelności nie zjadł. A CZEMU TO ZROBIŁ? Czemu nie zostawił mu tego raju? Jak uważacie? Nie zasłużył człowiek na ten raj? A ja raz tu pisałam - a gdyby padli na kolana i BŁAGALI O LITOŚĆ, żeby w tym raju zostać co by było? Jak uważacie? Ulitowałby się nad nimi? Jak uważacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Nie ulitowałby sie nad nimi. Ja to już wiem. Nawet gdyby plackiem leżeli to NIC Z TEGO bo sie dali oszukać zwierzęciu. Co za głąby. Diabła jeszcze może ścierpieć bo ma inną naturę, a człowiek? Co to ma być? } ten wąż jakby przyfrunął, nie? Na drzewie gdzieś - tak pisze byle gdzie - że z nieba zleciał. Od Boga. No to jak mógł mieć futerko i łapki. No ale musiał mieć - po brzuchu się będziesz czołgał i nóg nie bedziesz mial przeklęty GADZIE. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Patrzcie ale w Ewangelii cos o tym wężu musiałoby być, nie? Nic nie ma. I tyle. Bez sensu wszystko powiem wam. Coś by Pan Jezus musiał powiedzieć. Ale plemię ŻMIJOWE - tak mówił. Jednak o samym wężu nic. Że przewrotni są Żydzi - o plemię żmijowe - tak mówił. Ale nic o tym wężu nie powiedział. Muszę to jeszcze poczytać, ale cóz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemenelzmeliny
Wiecie i chyba Bóg ograł tego diabła co się przebrał za zwierzę JAKIEŚ węzem i tyle. No bo co? Zaraz tam jeszcze poczytam o wężach, ale ja już to wszystko policzyłam i mi się to wszystko zgadzało, że to wszystko nieprawda jest. Żeby nie było, że od zwierząt jest człowiek tylko od Boga. Tak mieli wierzyć i dlatego tak sie stało, że wziął i przeklął przy nich węża, że wąż będzie najgorszy. A ograł sobie wszystko ogrodem bo i tak miał wszystko gdzieś - nie o to mu w ogóle szło wiecie. On jest najchytrzejszy jednak. No i tak sie zaczęło - ograj, ograj i taki koniec jak dziś, że świat to jedna SZMATA I POMYJA :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
W takim razie oceniasz ludzi chyba bardzo przez prymat własnej osoby.... Ja teraz miałam podobny problem, bo mój syn miał isc do komunii. Jest w 2 klasie, a ja jestem totalnie niewierząca. Nie ukrywam tego nie wstydze się, itp. Zgodziłam sie żeby chodził na religię bo i tak nic z tego nie rozumie- jest chory na cięzką chorobę, chodzi do szkoły specjalnej. Katechetka mnie namawiała na tę komunie, w końcu zgodziłam sie... Pomyślałam, że to po prostu okazja do zrobienia imprezki, może małemu będzie fajnie, przyjdą goście, itp. No i tyle. Co w tym złego? Mi to powiewa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmm może nie na temat
bazienko czyli jak sobie poradziłaś jak on cię bił i kazał zapie.....ć do koscioła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
tylko ty chyba nie wiesz w ogóle co to jest hipokryzja... robienie czegoś na odczepne to co innego niz hipokryzja.... Chodzi tez o to, że ja po prostu nie mogę spytac sie go o zdanie.... Więc miałam wątpliwośc, czy czegoś mu nie zabieram. Więc zdecydowałam, że w sumie nic sie nie stanie jak przystapi- może to będzie dla niego jakas przyjemnosc? To ty nic nie rozumiesz chyba. Urządzamy tez gwiazdkę mu i imieniny oraz urodziny, z których tez niewiele na razie rozumie... Czy to znaczy, że mam ich nie robic? W końcu sie z tego cieszy, chyba głównie o to chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
no to mimo że potrafisz podac definicję, nic z niej nie rozumiesz. Byłabym hipokrytka, jakbym mówiła, że jestem wierząca, mimo że tak nie byłoby. A ja wszędzie podkreślam, że nie jestem wierząca. Nawet na spotkania nie chodziłam, umówiłam sie z katechetką, że syn idzie do komunii na jej wiarę... Ja nikogo nie okłamuję....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
Twój ojciec był chyba po prostu sadysta i znęcał sie nad toba... nie widzę w tym żadnych analogii do kwestii wiary.... No właśnie problem w tym, że syn się nie wypowie czy chce isc czy nie. Lekcje religii lubi, i chyba taki po prostu jest w tym sens. W sumie nie wiem, przed czym sie tak bronisz... Też pójdę zobnaczyc tę komunię, będę w kościele, nie czuję sie ponizona z tego powodu, ani zła, robie to nie dla siebie tylko dla kogo innego.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
nie powinien isc na SWOJA? zeby komunia byla wazna? Jestem pewna, że oni sie na tym znają, i że będzie ważna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
bedzie to dla niego jak dla ciebie tylo impreza, a gdzie wymiar duchowy? nawet spowiedz jest niwazna jesli np. zataiz grzech, jesli nie zalujesz , jesli nie zamierzasz sie poprawic wiec mysliz, ze komunia bez wgladu bedzie wazna? czyli jednak jesteś wierząca, że uważasz ze musi byc wymiar duchowy? Bo dla mnie nieistnienie wymiary duchowego- zresztą ja bym tego tak nie nazwała, dla mnie jak najbardziej to będzie miało wymiar duchowy- ale nie w sensie tym katolickim, tylko innym, jest złe? co do spowiedzi - wiem ze jest nieważna jak sie zatai coś czy nie żałuje... Ale te dzieci z oczywistych powodów nie ida do normalnej spowiedzi. Myslisz, że kościół dopuściłby je do komuni, jakby stało to w sprzeczności z prawem kanonicznym? czy znasz sie na tym lepiej od księzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
co do twojego ojca to wydaje mi sie, że coś musiało byc z nim mocno nie tak i to z pewnoscią nie była norma. Można to ocenic chocby po tym , ze go nienawidzisz- to jednak rzadkosc.... widac, dał ci jakiś powód. Bicie jest złe, ale jak ktoś zleje dziecko, psa, itp. parę razy- to mu wybaczy/ Jak ktoś jest katem- to juz kwestia wygląda z gruntu inaczej////

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
chodzi mi o sprawienie komus radości- taka rzecz jest bezcenna, niematerialna i jest dla mnie dobrem duchowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 82938029
a nie decydujac za niego, ze pojdzie do komunii, ktorej nie rozumie ale co w tym złego? Muszę decydowac o wiekszości spraw za niego, gdzie jechac na wakacje, co mu kupic, do jakiej szkoły posłac.. Co mu sie stanie, że pójdzie do komunii której nie rozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIVA CRISTO REY
jak kończą sie zabawy z szatanem nawet jak nie wierzysz Miałam zamiar ten tekst umieścić na swoim blogu, trochę później, ale Hilts (swoim post'em u TT.) spowodował, że zrobię to teraz. Owe świadectwo pokazuje bezmiar ludzkiej głupoty, ale zarazem jest też dowodem ogromu Miłości Boga. Zostało opublikowane w Małym Gościu Niedzielnym, jako ostrzeżenie przed pochopnym wchodzeniem na obszar szatana. Bywałam już wtedy w carlsberskim Ośrodku Oazowym. Stali mieszkańcy:ks.Franciszek Blachnicki(założyciel Oaz w Polsce i Centrum Ewangelizacyjnego w Niemczech), Wspólnota żeńska i czterech młodych księży. Fajni ludzie, myślałam tyle, że jacyś dziwni, jakby z innego świata. Modlący się kilka razy dziennie, zero bluzgów, a poglądy na świat zupełnie nierealne. Mówili, że treścią ich życia jest Bóg. Odbiło im, czy co? Przyglądałam im się z zaciekawieniem połączonym z politowaniem. Biedni ludzie, pomyślałam marnować młodość dla bzdetow? Doszłam do wniosku, że to nie moja sprawa. Każdy układa sobie życie, jak mu się podoba. Mimo wszystko dobrze się u nich czułam lubiłam tam bywać.Pewnego dnia (u siebie, w domu) czytałam Legendy Góralskie: takie, tam Boruta, Rokita.. Pomyślałam spróbuję, może to działa. Wykombinowałam warunek, po ludzku niemożliwy do spełnienia. Poczekałam do godz 24:00 i zaczęłam. Postawiłam na stoliku zapaloną świecę i zawołałam jeżeli jesteś, pokaż się Lucyferze! Nic, żadnej reakcji . Powtórzyłam. W tym momencie w głowie , pojawił się jakby błysk medalik przeszkadza. Faktycznie, miałam na szyi medalik jeszcze od chrztu. Nosiłam go przez sentyment, jako rodzinną pamiątkę. Zerwałam i rzuciłam na podloge. Swieca zgasla. O,kurde chyba coś się dzieje, fajnie jest, tylko nie widać nikogo. No nic, dobra , niech i tak będzie. Zaczęłam perorę zapiszę ci moją duszę (swoją drogą, po cholerę ci ona) jeżeli dostane Nic, ponudziłam się jeszcze chwile, zgasiłam świecę i poszłam spać. Następnego dnia, pojechałam do Carlsberga. Spotkałam ks.Kazika i opowiedziałam o swojej przygodzie. Ksiądz zbladł zaproponował egzorcyzmy. Stuknij się w główkę powiedziałam, mamy XX w. nie średniowiecze. Pobyłam z nimi trochę i wkurzona wróciłam do domu. W nocy, kontynuowałam to nieco dziwne spotkanie tym razem świeca nie zgasła. Może, to trzeba inaczej pomyślałam?Wzięłam długopis (wiem,powinno być gęsie pióro, ale nie miałam), kartkę papieru. Zaczęłam pisać cyrograf: wymieniłam czego chcę, a jako dowód, iż zostałam wysłuchana dołożyłam dwa warunki do spełnienia natychmiast: Następnego dnia mam wygrać z mężem (drugi, niesakramentalny)) w szachy, grałam bardzo słabo; w najbliższym czasie dostać dużą sumę pieniędzy (10 tys.marek,już mnie satysfakcjonowało), wtedy podpisze kwit własną krwią. Rano, skłoniłam męża do gry wygrałam(?!). Hm,hm to chyba działa. Zaczyna mi się podobać.:) Po południu, przyszła koleżanka mojej córeczki. Zabrała ją do siebie. Po upływie kilku minut, przybiegła rozdygotana Jowita wpadła pod samochód, wydusiła. Poszliśmy tam z mężem zdarzenie miało miejsce ok.300 m. od naszego bloku. Kierowca, młody chłopak (dzień wcześniej zrobił prawko), nie jechał szybko ale nie miał szans, dziecko zbiegło z nasypu kolejowego prosto pod maskę. Początkowo wydawało się, że to nic groźnego, mała nie krwawiła. Po 5 min. było pogotowie. Pojechaliśmy do szpitala. Prześwietlenie pokazało pęknięcie czaszki,ale dziecko było przytomne. Przewieźli ją na sale. Po pewnym czasie "odjechała". Zrobił się szum, kazali czekać nam na korytarzu. Dopiero wtedy zaczęłam się bać. Decyzja córka zostanie zawieziona do Kliniki Specjalistycznej, na odział IOM, stan jest ciężki. My musieliśmy zostać w miedzy czasie przyjechała Policja. Krótkie przesłuchanie kierowcy, później rozmowa z nami. Dali nam jakieś formularze do wypełnienia mieliśmy ubiegać się o odszkodowanie. Według niemieckich przepisów, wina kierowcy była bezsporna. Mąż został jeszcze, dopełnić formalności, ja poszłam do domu. I wtedy (to było, jak przebłysk w głowie) usłyszałam: umowy dotrzymałem, pieniądze dostaniesz, czekam. Zatkało mnie, wrzasnęłam "nie!!!" na całą ulicę, mijający mnie przechodnie patrzyli ze zdziwieniem." Ty, gnoju, ty bandyto, bydlaku!!!" Wpadłam do mieszkania, chwyciłam telefon, z trudem wykręciłam numer do Carlsberga. Odebrał ks.Kazimierz. Kazik, stało się coś strasznego. Jowita miała wypadek, proszę módlcie się, ja przecież nie umiem. Nie wiem czy minęła godzina. Ksiądz Franciszek (we Wspólnocie nazywany Ojcem) przysłał auto i zabrano nas do Ośrodka. Pobiegłam prosto do Kaplicy. Ze wszystkich sił, całym swym jestestwem wyrzekałam się Lucyfera i jego mocy. Powiedziałam " Boże, jeżeli Ty naprawdę jesteś, ratuj, proszę moje dziecko. Głupia jestem, wiem ale ja naprawdę nie wiedziałam, iż moja zabawa może być groźna. To miały być tylko takie jaja." Następnie poszłam do domu wspólnoty. Ojciec rozmawiał ze szpitalem. Stan córki był krytyczny. Kerspintommograf pokazał cztery wewnętrzne pęknięcia czaszki. Lekarz powiedział, robimy wszystko, co w naszej mocy. Ks.Kazimierz rozumiał co jest grane (nie wiedziałam jak, ale czytałam to w jego oczach), ze to efekt moich wygłupów nie usłyszałam jednak słowa wyrzutu, wręcz przeciwnie, dużo serdeczności. Zapłakana zasnęłam. Rano telefonat ze szpitala, dziecko odzyskało przytomność wola mamę. Któryś z księży (nie pamiętam już, kto) pojechał z nami do Kliniki. Mała była mizerna, ale pojawiła się szansa, że będzie żyła. Został z nią tata, byli w szpitalu prawie miesiąc, dziewczynka musiała na nowo uczyć się jeść, mówić, chodzić miała wtedy 8 lat. Przez cały ten czas mieszkałam w Ośrodku dałam nieźle domownikom w kość. Po powrocie "moich" z Kliniki, mieliśmy jeszcze jakiś czas zostać w Carlsbergu. Pojechałam do mieszkania po trochę maneli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×