Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TakaJednaNieszczęśliwa

WoW zrujnował mój związek

Polecane posty

Gość TakaJednaNieszczęśliwa

Cześć, muszę się wyżalić Jesteśmy razem od 11 lat. Chociaż "razem" to chyba za dużo powiedziane, bo mam wrażenie, że mieszkamy we wspólnym mieszkaniu i to wszystko, a żyjemy obok siebie. Mój facet, nazwijmy go np Adamem. Wraca z pracy, włącza kompa i spędza przed nim czas do 2-3 w nocy grając w debilne gry (aktualnie bodajże WoW); w weekendy do 4-5 rano, a następnie przesypia cały weekend. Ja pracuję głównie na popołudnia, także większość dni weekendowych. Wracam z pracy i widzę taki oto obrazek: siedzi przed komputerem, słuchawki na uszach, w domu "brud, smród i ubóstwo" a on pośrodku tego wszystkiego. Ja od razu mam rzyg i najchętniej trzasnęłabym drzwiami i wyszła jak najdalej. No nic, wchodzę, zamieniamy kilka słów (jemu nie można przeszkadzać, ma rajd czy inne coś w grze). Tak więc jem coś, sprawdzam pocztę, kąpię się i idę spać. I tak bez przerwy od lat. A facet ma 35 lat na litość boską! Na wszelkie próby rozmowy o tym jest jedna odpowiedź: to moje hobby. Kuźwa, hobby to ma ktoś kto skleja samoloty albo zbiera znaczki, a nie po 8 godzinach w pracy spędza kolejnych 8-10 przed grą!!!. Oczywiście upasł się do dobrych 110 kg, nie dba o siebie. Seks raz na 2-3 miesiące. OK, nie jestem ideałem chociaż staram się dbać o siebie, chodzę na siłownię, pływam, w opinii osób postronnych uchodzę za osobę atrakcyjną. Rozumiem, że po tylu latach nie jesteśmy dla siebie zbyt atrakcyjni, ale żeby aż tak uciekać w jakieś wirtualne światy?? Zasypiamy razem tylko na urlopie za granicą, czyli przez mniej więcej tydzień, dwa w roku. Od lat zasypiam i budzę się z myślą, że nie chcę tak zmarnować życia, już zmarnowałam najfajniejsze lata życia (mam obecnie 32) a jednak nie potrafię odejść. Panicznie boję się samotności, strach, że będę sama paraliżuje mnie niemal fizycznie. Próby rozmowy niczego nie wniosły. Kiedy nie jesteśmy razem (wyjazdy do rodziny etc.), tęsknię za nim, myślę o nim z czułością, ale jak tylko wchodzę do mieszkania i widzę znajomy obrazek szlag mnie trafia i mam wszystkiego dosyć. Nie jestem nastoletnią idiotką i zdaję sobie oczywiście sprawę, że ucieczkę w ten nałóg mogłam i ja spowodować - przyznaję, że mam dosyć trudny charakter, ale jakoś przez pierwszych kilka lat dawaliśmy radę. Nie wiem... Tak naprawdę wiem co poradziłabym każdej osobie w swoim położeniu: odejdź nie oglądając się za siebie. Szkoda Twojego czasu. Lepiej żyć samemu niż żyć byle jak. Tylko do cholery nijak nie potrafię, próbowałam kilka razy i zawsze wracałam w to samo bagno. To syndrom DDA, niestety. Chciałabym, żeby dało się zresetować mózg, albo dobrze go wyprać, bo niestety wiem, że się obydwoje unieszczęśliwiamy dryfując donikąd. Ech.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrytrytrhdf
jak rozmowa nie pomaga, to odejdź, chociaż na jakiś czas , tak zeby sie otrząsnął z tego, niech zobaczy ze gra to nie wsyztsko, ze najważniejsza rodzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
no właśnie nie potrafię, choć wiem że powinnam. I tak, wiem, że jestem głupią pipą, ale nadal nie potrafię, choć wkurza mnie to jak nie wiem co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie zrobisz
gry mmo uzależniają bardziej niż marihuana, sex i pwio :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
wiem jak bardzo będę tęsknić i że będę chciała wrócić. Przerabialiśmy to już 3 razy. On też to wie i nie sądzę, żeby mogło to spowodować jego "otrząśnięcie się". Wydaje mi się, że wyjścia są 2: terapia małżeńska (na którą on nie chce się zgodzić bo przecież nie ma problemu); oraz odejście permanentne, którego nie potrafię przeprowadzić, choć powinnam. Wiem też, że jest wiele kobiet, które jak ja bały się odejść i że zostaną same, ale gdy to zrobiły okazał się to być najlepszy krok w ich życiu. Czy myślicie, że jest ktoś kto może pomóc poustawiać sobie to w głowie? Psychiatra, psycholog, trener osobowości (coach)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś też bałam się zostawić faceta, to był toksyczny związek. pomimo, że mnie ranił i wiedziałam, że powinnam go zostawić, ale nie umiałam. Aż w końcu się odważyłam, i naprawdę to było najlepsze co mogłam zrobić dla siebie. Kochałam go i owszem było ciężko, ale wiesz co, najważniejsze jest żeby to było tak nagle, jak poczujesz impuls że "mam dość-koniec" i wtedy to zrób i pamiętaj choćby nie wiem co nie wracaj, zawsze jak będziesz chciała to myśl o tym obrazku który widzisz codzien i że nie chcesz już tego. Od tamtego czasu kiedy ja zostawiłam faceta minął już ponad rok i choć myślałam że nigdy nikogo nie pokocham i nie znajdę to jednak się udało i jestem w szczęśliwym zwiazku, czego Tobie również życzę, powodzenia i głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj tez gra w tego wowa i
tez mam dosc,wyglada to tak jak u ciebie z roznica,ze jestesmy razem od ponad roku i seks jest w sumie normalnie,mamy po 22 lata.tez mam wrazenie,ze mieszkam z wspollokatorem.rozmowy nic nie daja,ja nie umiem odejsc.a nie chce takiego zycia,a twoj przyklad pokazuje,ze to sie nie zmieni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
Dziewczyno powiem Ci tylko to co i sobie powtarzam od lat: Zostaw go, to nie ma najmniejszego sensu. Jeżeli nie chcesz się obudzić w wieku 30 lat ze zmarnowaną młodością - uciekaj. Wiem, wiem. Żeby to tylko było takie proste :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj tez gra w tego wowa i
wiem,ze powinnam to zrobic,ale z drugiej strony mysle sobie,ze on nie jest taki zly,kolezanki maja gorszych etc i nic nie robie.a jak cos mu powiem,ze nie chce,zeby tyle gral to on mowi wlasnie,ze to jego hobby,tak jak ja lubie siedziec na kafeterii,pudelku,papilocie czy inne bzdury tak on lubi grac w WOW.miesiac temu nawet o cos poszlo,ze mi sie to nie podoba,ze ma glupich tych kolegow z wow(ciagle z nimi gada,przez skype)to sie tak obruszyl,jakbym conajmniej zwyzywala jego matke od najgorszych.pozniej jeszcze o cos poszlo i zdecydowalam sie wyprowadzic,on powiedzial,ze chyba mnie nie kocha,ze to nie ma sensu,ze nic mi sie w nim nie podoba,na drugi dzien pogadalismy i po 2dniach wrocilam,teraz mysle,ze popelnilam blad,ale mam wrazenie,ze ja nie umiem zerwac poprostu.Nie wiem,niby odpowiedz jest prosta :( czasem mysle,ze moze jakby mnie zdradzil czy cos to byloby mi latwiej go rzucic w cholere,a tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietiet
Na szczęście kobiety także grają w Wowa i można się dopasować jak dopasowują się palacze z palaczkami, wielbiciele dyskotek z wielbicielkami tychże,miłośnicy wycieczek z miłośniczkami,domatorzy z domatorkami itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj tez gra w tego wowa i
jesli obydwoje graja w Wowa to ok,zadne przeciez nie bedzie miec oto pretensji :D ale np. ja moge zostawic to co robie na laptopie i nie wiem zrobic cos razem,a on odrazu po pracy wlacza komp i siedzi,jesli ja do niego nie zagadam to on nic nie powie,czesto tez mnie nie slucha,bo az tak jest zajety ta gra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
wspólne granie ok. Tylko na litość boską ja mam 31 lat, także mentalnie, a nie 13. A mam wrażenie, że właśnie z 13-latkiem jestem. Przyznam, że przez jakiś czas graliśmy wspólnie w MMO, a konkretnie w LOTRO. Było ok, tylko że po ok. 2 tygodniach mi się znudziło bo ileż można??? Zdaję sobie sprawę gdzie żyję, co jest prawdziwym życiem a co rozrywką i tego samego chciałabym od partnera. A tu niestety kupa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może zanim kopniesz go w zaproponuj pójście do specjalisty od uzależnień, jeżeli tak Ci na nim zależy to może daj mu szanse?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
Naprawdę sądzisz, że nie próbowałam??? Wierz mi, że nie jeden raz. Problem z uzależnieniem, i to największy, polega na uświadomieniu go sobie i przyznaniu się przed samym sobą. A on twierdzi, że to jest jego hobby i nie jest uzależniony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z takimi kobietami jak Ty można robić co się chce i mieć nałóg jaki się chce, bo i tak będzie wiernie czuwać przy boku psychicznego nałogowca bez hamulców...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli wypiera się jak typowy uzależniony, skoro nie chce iść do specjalisty, to uważa, że nie ma problemu więc podsuń mu do rozwiązania jakiś test, w którym można ustalić czy ktoś jest uzależniony i będzie miał czarno na białym i jak nadal będzie udawał Greka to kopnij go w dupę, właśnie tego nie umiem zrozumieć dlaczego kobiety trwają w takich toksycznych związkach z facetami, którzy wolą kompa od spaceru czy doobrego seksu, masakra jakaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
zdaję sobie z tego sprawę, tylko to niczego nie zmienia. Ot taka ze mnie głupia pipa. Cała DDA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lepiej być samemu niż męczyć się z nałogowcem tym bardziej, że on nie chce nic z tym zrobić, będzie tylko gorzej a w koncu i tak wszystko jebnie na pół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JakJaToŚwietnieZnam
Bycie DDA ma często kluczowe znaczenie dla takich spraw. Byłam poruszona gdy czytałam twoją wypowiedź, bo to przecież też i o mnie :) W przeciwieństwie do ciebie ja nigdy nie obawiałam się samotności, ale brałam na siebie odpowiedzialność za takich(za przeproszeniem) dupków jak twój mąż.Bałam się odejść, bo on taki "biedny" będzie czół się samotny.Byłam dla takich "dorosłych chłopców" kochanką i mamusią.Nie tylko dla nich, byłam też mamusią dla ojca alkoholika i nieporadnej matki.Dziś jestem mamusią dla mojej schorowanej starej babci.Choć ma swoje dzieci, dużo innych wnuków i dorosłe prawnuki, to ja zmieniłam swoje plany życiowe i opiekuję się nią.Takie pieprzone poczucie misji, że muszę wszystko kontrolować.Zupełny brak zdrowego egoizmu.Biorę odpowiedzialność za wszystko i wszystkich. Choć rozumiem z czego wynika moje zachowanie i wiem, że pieprze sobie tym życie, nie umiem tego przerwać.Zaklęty jebany krąg, powtarzający się w kółko ten sam scenariusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
dlatego właśnie chciałabym, żeby mi ktoś skutecznie wyprał mózg :-) Też jestem taką cholerną matką Teresą. Pomagam też matce, mimo, że mieszka z nią mój dorosły brat. Tylko on wszystko przepija i gdyby nie ja to by ich eksmitowali. Jego akurat mi nie żal, mam to gdzieś, ale jej mi żal. W końcu to nie jej wina, że w wieku 50lat straciła pracę i nie ma szans na znalezienie nowej. Ech, do d oo py to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JakJaToŚwietnieZnam
No tak to nie matki wina, że została bez "środków".To nie jest też TWOJA wina.Porąbane to wszystko, widać znajomość problemu nie leczy z problemu.Podobno terapie są bardzo pomocne, wiem to tylko ze słyszenia.Nigdy na żadnej nie byłam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olej dziada i znajdź kogoś kto pomoże też Tobie w rozwiązywaniu Twoich problemów, inaczej się zamęczysz i skonczysz na oddziale zamkniętym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
oj nie pomaga wiele, żeby nie powiedzieć wcale. Ja sobie doskonale zdaję sprawę ze źródła swoich problemów, swoich ułomności, tylko że to niczego nie zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, nie masz z nim dziecka, jesteś niezależna, bo masz pracę- to co Cię tak przy nim trzyma ???? Myślę, że powinnaś odejść, powiedz mu, że ni wytrzymujesz już takiego życia i wyprowadź się na miesiąc, dwa, trzy...zobaczysz co będzie... może zrozumie, że poza grami ma inne potrzeby, że tęskni, że mu Ciebie brakuje... A jeśli po jakimś czasie nic się nie zmieni, oleje Cię, nie będzie się starał o Ciebie i o jakieś zmiany no to nie masz czego żałować.... Musisz być silna, bo jeśli Ty nie zrobisz tego kroku to on tak w tych grach nadal bedzie tkwił i Twoje życie już takie pozostanie....Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, doskonale Cię rozumiem. Mój ex spędzał tyle samo czasu na fb - grając w przeróżne gry, czatując, pisząc na forach, itp. Najpierw były prośby, potem kłótnie i nerwy. Znowu prośby. Płacz i smutek. Potem on został bez pracy i nie było go stać na internet :D a co za tym idzie - zmienił się, zaczął mnie zauważać! tylko, że wtedy było już za późno i oznajmiłam mu, że nam nie wyjdzie i że się wyprowadzam. Znam również przykład małżeństwa, które się zakończyło, bo mąż grał właśnie w wow.... Ona znalazła sobie innego - normalnego, nieuzależnionego od niczego mężczyznę, a on rozpacza po rozstaniu i już nawet nie gra w wow, poświęca cały czas pracy. Naprawdę przekonaj go do tej terapii, nie widzę innego wyjścia - poza tym to uzależnienie jak każde inne, które powinno być leczone! pozdrawiam i wytrwałości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
dobra, wychodzę z roboty i idę do domu. Gdzie oczywiście wiem jaki obrazek mnie czeka. Za przeproszeniem, już mi się rzygać chce na myśl o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie to samo ten sam widok
w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJednaNieszczęśliwa
Oczywiście miałam rację. I oczywiście znowu była kłótnia. Przylazł wieczorem bo postanowił się przytulać (ja już gotowa do spania), więc mu powiedziałam, żeby wrócił do swojego prawdziwego świata przed laptopem, ja nie mam ochoty się przytulać przez 5 minut, kiedy on ma chwilę wolnego między rajdami i akurat łaskawie postanowił mi je poświęcić. Więc się obraził i siedział przed kompem do 5 rano!!!! Noż ja pier... A, i po pracy byłam ze znajomymi w knajpie na kolacji. Jak mnie wieczorem pytał gdzie byłam to mu odwarknęłam, że ch..j go to powinno obchodzić. Wiem, że nie powinnam, ale przyznam, że jak wchodzę do domu i widzę znajomy obrazek, to po prostu szlag mnie trafia absolutny i agresor mi się włącza F u C k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×