Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość messy

maz i On..

Polecane posty

Gość messy
dzien dobry szczesliwa22 dziekuje za twoj post. Nadrabiam w pracy bo w domu nie mam czasu ostatnio dlatego takei przerwy w pisaniu, wybacz. Zastanawaimsie ile masz lat bo piszesz bardzo dojrzale,jesli 22 oznacza ze tyle to jestem pod wrazeniem! Co do twojego pytania, Pan X mysli powaznie o mnie i o nas ale nigdzie nie ruszymy poki ja nie bede rozwiedziona. Ma swoje rezerwacje jesli chodzi o zwiazek itp ale ogolnie mowi ze bardzo zmienilam jego podejsci e to tych spraw. Widzisz, jak zaczelismy sie spotykac to byla poprostu przyjazn przez dlugi czas, potem pojawily sie uczycia, wspolne wyjazdy, trzymanie za reke,poznawania przyjaciol i rodziny (z jego strony bardziej niz mojej z oczywistych powodow) i teraz to jestesmy w takim ukrytym nieformalnym zwiazku.. ale to wcale nie jest powiedziane ze jak sie rozwiode to bedziemy razem. NIe jest dobrze pakowac sie z jednego zwiazku w drugi. chcialam pobyc sama, pospotykac sie z innnym ludzmi i zobaczyc czego tak naprawde chce. A pojawil sie on i nieoczekwianie przewrocil wszstko do gory nogami.. Fakt ze jest ode mnei 14lat starszy tez mnie czasem hamuje..a drugiej strony mysle, mam 1 zycie tylko, moze nie spotkam juz nigdy kogos takiego i przegapie swoja szanse bo szukalam czegos co mialam pod nosem.. ahh ciezkie to wszystko, ale musze sie wkoncu zdecydowac co dalej. na weekend zobacze meza, pisze ze sie cieszy ze bede tak strasznie itp..i jakas czesc mnie tez sie cieszy, nawet bardzo. Szkoda,ze ta druga czesc umarla..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilann86
Nie wracaj do męża on jest sam nie ma kucharki i sprzątaczki.Napewno nie zmieni się.Masz nowy związek i szanuj to w najgorszym wypadku nastąpi to co miałas .Powodzenia i glowa do góry tym bardziej że nie masz dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
lillann86 - dziekuje za to co napisalas. zgadzam sie. jakas czesc mnie chcialaby sprobowac ale cos juz tam w srodu umarlo...z drugij strony tak starsznie chce miec dzieci.. juz od lat chcialam.. wiem ze maz tez.. Nie wiem czy mam czas na szukanie nowego wiazku, nie wiem czy wyjdzie z Panem X, same niewiadome.. a myslalam,ze w wieku 31 lat to juzbedzie domek z ogrodkiem i sczesliwa rodzinka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej droga messy :* Nie pisalam wczesniej bo zalatwialam wiele spraw zwiazanych ze slubem i nie tylko ale mam czas teraz przy papierosku wiec siadam i pisze... Nie ma za co dziekowac, po to tu jestem zeby moze jakos Ci pomoc jesli oczywiscie bierzesz sobie jakies rady do serca... Lepiej wygadac sie komus kogo sie nie zna, nie widzi, wiadomo... Mam 23 lata, mysle o swoim zyciu juz powaznie odkad pojawilo sie dziecko, staram sie miec wszystko zapiete na ostatni guzik, poza tym duzo jak narazie przeszlam jak na 23 latke jesli chodzi o związki wiec cos tam z autopsji wiem, a zapewne przezyje jeszcze wiele radosci, smutku, rozczarowan i nie tylko... Dla mnie związek to nie zabawa tymbardziej małżenstwo. Kazdy ma jakis problem wiec i komus rowniez przyda sie otucha i dobre słowa nad ktorymi warto sie zastanowic. Oprocz tego i poza tym dziekuje wlasnie za ten komplement :) ale wracajac do Twoich spraw... : Wlasnie Twoj rozwod, to zrozumiale ze Pan X albo wy razem skoro tak uzgodniliscie nie chcecie sie z niczym spieszyc. Najlepiej skonczyc jedno i rozpoczac drugie jesli ma byc wszystko wporzadku i nie ma sie na co gniewac chociaz ty i tak sie pewnie nie gniewasz na jego zasady. On akceptuje Ciebie i Twoje problemy wiec Ty akceptujesz rowniez to co ona ma do powiedzenia badz to o czym mysli... Widzisz potrzeba czasu by poznac wszystko to co z nami zwiazane a wiec on poznal Ciebie i zmienil podejscie do spraw dotyczacych związku na stałe. W koncu juz ma swoje lata, jest dorosly ale nie mowie ze stary... Ma kobiete u swego boku czyli Ciebie ktora zapewne zmienila jego zycie o 360 stopni tak jak on zmienil Twoje... Ukryty nieformalny związek, rozumiem. Ty nie jestes jeszcze gotowa na to by poznawal Twoja rodzine, bo niby jak oni zareaguja itd, ok, a z jego strony macie droge otwarta z tym ze nie kazdy zaraz musi wiedziec ze Ty w separacji jestes, wiec powoli, malymi krokami dopnijcie wszystko do końca. A jak juz bedziesz miala ten rozwod to wtedy porozmawiaj z Panem X szczerze co dalej. W trakcie spraw w sądzie a to moze trwa i trwac mysl nad tym co wyjdzie z Panem X, mysl nad tym czego Ty najbardziej chcesz, co bedzie dla Ciebie najlepszym rozwiazanie, za i przeciw, zastanow sie nad wszystkim, zadnego szczegolu nie mozesz ominąć. Zreszta ludzie w zyciu maja wieksze problemy wiec z tym sobie poradzisz. Najlepiej to nie szukaj dziury w calym. Jesli bedziesz juz po akcji z mezem tej ostatecznej to tylko zastanow sie nad tym czy chcesz byc szczesliwa, czy kochasz Pana X i czy chcesz z nim byc... Piszesz rowniez ze chcialabys pobyc sama, pospotykac sie z innymi ludzmi i w ten sposob dowiedziec sie czego tak naprawde chcesz... ok, ale czy to nie za "dziwny" sposob myslenia? nie gniewaj sie kochana, ale byc moze Pan X nie bedzie czekal az Ty poznasz nowych ludzi bo bedzie sie bal ze poznasz kogos kto rowniez zawroci Ci w glowie i poczuje sie odrzucony i niechciany, rozchwianie emocjonalne miedzy tym a tym i sprawdzanie co z tego wyjdzie nie est chyba dobre, postaw sobie w zyciu wszystko na jedna karte, jesli sie uda nie bedziesz zalowala, a jesli nie to wyjdzie nastepnym razem o ile bedziesz tego znowu chciec. Spojrz gdyby Pan X chcialby dalej z Toba byc a pewnie bedzie chcial to nie marnuj tej szansy, Twoj maz juz nie da Ci tego co On, bo to uczucie skoro wygaslo raz - juz nie wroci tak jak bys tego chciala, tak mi sie wydaje... Wiekiem sie nie przejmuj, gorzej byloby gdybys miala 20 a on 34, a tak? Ty juz jestes dojrzala, dorosla kobieta, on wspanialy dojrzaly i dorosly facet, to zaden wstyd miec o tyle lat starszego mezczyzne w Twoim przypadku, tak jak mysle... Masz 31 lat z tego co rozumiem, a zycie leci, czas plynie i nim sie obejrzysz to byc moze bedziesz miala za pare lat ten domek z ogródkiem i szczesliwą rodzinkę... Moja rada? : -porozmawiaj z mezem -nie mow mu wszystkiego o Panu X bo wykorzysta to przeciwko Tobie, nie mow mu nic o Panu X -wez z nim rozwod -poukladaj sobie zycie od nowa jelsi rozwod dostaniesz -pozniej mysl co bedzie z Twoim zyciem, z Panem X i z Wami ogolnie -reszta na koniec sama przyjdzie... Pozdrawiam i czekam... buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witaj Szczesliwa, wiem jak to jest z zalatwaniem spraw przed slubem, napewno masz mnostwo na glowie albo jeszcze wiecej :) mam nadzieje,ze wszystko idzie zgodnie z planem! tym bardziej mi milo,ze w calym tym natloku obowiazkow i stresu znalazlas chwile zeby napisac do obcej osoby na forum. Kolejna swietna wypowiedz z twojej strony, bardzo podoba mi se twoj styl pisania i podejscie do zycia i spraw damsko-meskich. Jedno chcialabym tylko napisac, bo mysle ze moglam nie wyrazic sie jasno. Jak napisalam,ze chcialabym sie pospotykac z innymi ludzmi to mialam na mysli w sytuacji kiedy koncze malzenstwo i nie ma pana X. Zycie ulozylo sie tak a nie inaczej i nie moge teraz, nie chce i nie wyobrazam sobie widywania sie z kim innym niz X.... czas podjecia decyzji nastal, w sumei juz dawno temu. jade na weekend spotkac sie z mezem, porozmawiac. Jesli bede widziala ze jakas czesc mnie ciagle kocha i teskni widac nie wszystko miedzy nami skonczone i musze pomyslec co wtedy... a jesli okaze sie ze jestesmy razem i nie ma tego czegos to wtedy czas pwoeidziec sobie zegnaj jakkolwiek ciezko mialoby byc.. jestem z mezem 13 lat..cale swoje dorosle zycie, swiadomosc ze go moze nie byc dalej jest nie do przelkniecia... a z Panem X? wszystko idzie w dobrym kierunku ale nie ma gwarancji ze bedziemy razem.. na chwile obecna duzo watpliwosci i znakow zapytania. ale jest to cos co pozwala wierzyc w dobre zakonczenie. Kiedy wychodzisz za maz moja droga? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxyyyyzzzz
Nie wracaj do meza. Moj zwodził mnie kilka lat i juz mam dosc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
messy weszlam tylko na chwilke zobaczyc czy napisalas, przeczytalam ale musze na chwilke spadac z małą do babci ale bede tak o 12-ej wiec cos tam nabazgram bo mam cos do powiedzenia :) a tak szybciutko - wychodze za mąż 30 lipca :) jestem podekscytowana i rozmarzona....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko idzie zgodnie z naszymi planami wiec jest cudownie, staram sie by wszystko było zapięte na ostatni guzik tak jak juz wspominalam bo chcę by narzeczony był w siódmym niebie. On pracuje tam więc nie chce mu zawracac wszystkim glowy, a ja zalatwiam wszystko tu zeby on byl rowniez zadowolony :) chociaz nie powiem, bo ze wszystkim sie konsultujemy :) nie masz za co dziekowac, jesli mam troszke czasu to odrazu wskakuje na Twoj post i czytam co ciekawego tu napisalas... Rozumiem juz co oznaczalo z Twojej strony powiedzenie o innych znajomych itd. Tak to rzecz naturalna, gdybys miala rozwod z mezem, nie wyszlo by z Panem X to jak najbardziej, masz prawo tak czy inaczej do zawierania nowych znajomosci, to bylo by konieczne wręcz by samemu nie zgłupieć w pozniejszym czasie :) wiec to rozumiem... Spotkaj sie z mezem, taka rozmowa badz wlasnie spotkanie Cie nie ominie tak czy inaczej, ale spotkanie mam rozumiec jako to ze pobedziesz teraz troche czasu z nim i zobaczysz czy sie zmieni czy o co chodzi konkretnie? jesli chodzi o pare godzin rozmowy aby wysluchac jego oraz by on Ciebie wysluchal to ok, ale wydaje mi sie kochana ze nie powinnas mu dawac szansy skoro w Twoim zyciu pojawil sie On, Pan X ktory uchylil Ci nieba i sprawil bys nie musiala sie niczego obawiac, to wydaje mi sie ze nie powinnas z niego rezygnowac. Jesli nie wyjdzie i wtedy zatesknisz za mezem to wrocisz do niego jesli bedzie taka mozliwosc badz znajdziesz sobie kogos innego lub tez zostaniesz sama, sa 3 rozwiazania tego problemu... Wiem, ze to Twoj mąż, mowilam Ci to juz na samym poczatku, ze byc moze warto sobie przemyslec pewne sprawy, ale zobacz gdybys miala teraz zobaczyc jak to bedzie z mezem znowu to gwarantuje Ci ze gdybys miala do niego wrocic - to zranisz Pana X, ktory z pozoru np moze nie dawac po sobie tego poznac, a w glebi duszy wiaze sobie z Toba plany, przyszlosc i zalezy mu na Tobie a Ty mialabys tak nagle odejsc? ... szczerze Ci powiem, ze nie rozumiem do konca w czym jest ten problem wlasnie... a moze jest tak, ze kochasz jednego i drugiego i nie wiesz na co sie zdecydowac? nie chce Cie urazic tym co pisze, ale wyczuwam, ze jestes bardzo rozchwiana emocjonalnie i nie wiesz na co sie zdecydowac. Pamiętaj, ze mąż Cie skrzywdzil, cierpialas, bylo Ci smutno przez niego, choc wiadomo ze odrazu nie przekresla sie takiego czlowieka, ale zapewne nie rad dawalas mu szanse lecz sama widzisz wasza milosc nie przetrwala... uwazasz, ze teraz przetrwa gdybys chciala do niego wrocic? obawiam sie, ze chyba nie... lecz nie namawiam... tylko mowie... zrobisz co zechcesz, a to ciezkie dosyc. Napewno masz uraz do męża, Pan X przeslonil te wszystkie smutne chwile i pojawilo sie słońce w Twoim zyciu, ale nie jestes pewna co z nim wyjdzie. Uwazam, ze powinnas wziac z mezem rozwod, pozniej z biegiem czasu samo sie wyjasni co bedzie pomiedzy Toba, a tajemniczym Panem X, jesli wszystko sie ulozy -bedziesz mogla byc dumna i szczesliwa, jesli nie - i bedziesz chciala wrocic do bylego męża, jesli on sie zgodzi to sprobujecie jeszcze raz od podstaw. Niech teraz on poczeka na Ciebie, gdyby byla taka mozliwosc ewentualnie, spojrz Ty czekalas na jego zmiane, mialas cierpliowosc, on zbagatelizowal to wszystko wiec teraz niech on czeka na Ciebie.... Dlaczego ludzie doceniaja dopiero jak cos stracą w swoim zyciu? przemysl to... jestem z Toba i czekam co dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
hello szczesliwa :) jest dokladnie jak napisalas...waham sie miedzy mezem(nie mialam wczesniej tego problemu jak byl paskudy ale teraz jak jest ily to mam wyrzuty sumienia...) a panem X, czlowiekiem ktory mi pokazal jak powinno byc miedzy dwoma ludzmi. Jakby sie dowiedzial,ze jeszcze mimo wszystko planuje cos naprawic z mezem to nie ma dla nas powrotu, on jest facet z zasadami i jesli powiemy sobie dosc to nie na jakis czas a na zawsze.. z drugiej stony jakby maz wiedzial ze am kogos takiego teraz mimo ze jestesmy w separacji to pewnie tez by sie nie staral... masz racje,ze mam emoconalny balagan, nie spie po nocahc, mysle, analizuje... szarpie sie sama ze soba..boje sie ze jak wroce do meza to mu sie znudzi to staranie za pare tygodni/miesiecy i znowu bedzie jak bylo.. :( ehhhhhh jade sie spotkac zeby wyprawic swoje urodziny, zobaczyc znajomych i jego.. i zobaczyc czy mi serce skoczy czy tez nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem... po cichu jednak wiedzialam z tym ze nie pisalam bo chcialam zobaczyc co odpiszesz, co jest w Twojej glowie ale teraz juz wiem napewno to iz ani Pan X nie wie o Twoich zamiarach wobec męża ani mąż nie wie ze spotykasz sie z Panem X, czyli ani jeden ani drugi nie wie tak jak by o swoim istnieniu z tym ze Pan X wie ze masz meza, ale nie wie ze chcesz cos sprawdzac... szczerze? kochana, mowie to prosto z serca i calkiem racjonalnie - nie postepujesz za ładnie. Wiem, ze byc moze Cie to zaboli co napisalam, ale niestety kochana, tak nie moze byc... nie mowie tego po to bo np. juz stracilam do Ciebie sympatie jakąkolwiek, nie, nie, ale dla Twojego dobra, bo jesli jeden i drugi "dowiedzą" sie o wszystkim to dadzą sobie spokój z Tobą, bynajmniej Pan X, bo to oczywiste. Jest dojrzalszy chyba, zawrocilas mu bankowo w glowie ze chlop dzieki Tobie nie wie co sie dzieje, bo rownie mocno jest pewnie zakochany, a jak nagle mialby Cie stracic przez takie cos to jego wymarzona bańka mydlana pęknie i bedzie zraniony, odrzucony, nie zaufa, nie odważy sie na obojętnie jaki krok w kierunku do Ciebie... zadasz mu tym cios prosto w jego zapewne wielkie i złote serce... a to nie byloby wporządku... :( jesli jednak mąż się dowie ze spotykasz sie tym kimś pewnie da sobie spokój rowniez albo bedzie chcial wszystko wyjasnic i zaczac od początku. Final bedzie tego taki, ze albo zostaniesz z jednym, albo z drugim, albo sama... Czy chcesz zmarnowac szanse którą los Ci przyniósł? ja bym nie chciała, dlatego tez rozpoczelam swoje zycie osobiste na nowo... i jestem szczęśliwa... :) Ty też bądź.... trzeba rowniez zwrocic uwage na to ze kiedy chcialabys wrocic do meza to zapewne bedzie wypytywal o wszystko co dzialo sie u Ciebie, moze bedzie cos wypominal albo prawil Ci glupie podejrzenia ktorych Ty bedziesz miala dosyc? ale to juz sprawa odległa... mowie tylko jak moze byc, ale wcale nie musi... Napiasalas ze boisz sie, ze jak wrocisz do męża to stanie sie to i tamto, owszem moze tak byc, obawiasz sie, wiec zeby sie tego nie obawiac po powrocie do niego - zmien to za wczasu , zmien swoje zycie i nie wracaj do niego... Messy, problem tkwi w Tobie ewidentnie, nie wiem czego chcesz, ale bedac tu z jednym a tu z drugim sprawdzajac go - nie uda sie nic... Tu On ktory wlasnie jak mowisz pokazal Ci to jak powinno byc pomiędzy dwojgiem ludzi, a z drugiej strony zaś ten ktory jest nadal Twoim mężem i nagle sie o Ciebie stara a wczesniej wszystko spieprzył... to smutne... nie wiem jak to będzie, ale informuj mnie o wszystkim, o tym co w twej głowie siedzi. Napisz jak po urodzinach no i 100 lat zycze jesli urodzinki mialas, masz lub bedziesz dopiero miec :) powiedz mi jak masz na imie, bo jestem ciekawa, no chyba ze wolisz zostac przy tajemniczych nickach.... Ja jestem Paulina, milo mi :) pozdrawiam i znow czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxyyyyyyzzzzz
Moj tez był miły jak chcial i mialam wyrzuty a potem jak dałam sie nabrac wracał do swojej prawdziwej natury:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
messy droga pisz co u Ciebie, jak po wczorajszym dniu, jak sie skonczylo, jak zaczelo kiedy zobaczylas sie z mężem... jestem ciekawa bardzo... jak z Panem X? pisal do Ciebie ? dzwonil kiedy bylas tam u męża? czekam.... No i jak Twoje uczucia? jak serce? co w glowie siedzi? myśli ogrom pewnie.... nie wiesz co zrobic, albo juz wiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
droga szczesliwa, dziekuje za Twoja odpowiedz i racjonalne podejscie do tematu :) ale prosze cie nie mysl,ze ja az taka zla jestem.. to jest tak ze z mezem sie nie ukaldalo od dlugiego czasu, dlugo zanim pana X poznalam, po ktorejs awanturze postanowilam koniec kropka, powiedzialam ze chce separacji, wyprowadzialm sie z domu i jak zaczelam sie spotykac z panem X to wiedzialam ze z mezem skonczone. To dopiero od 2-3 tygodni naszly mnie taki mysli jak widze ze on sie stara i jest mily itp. Oczywiscie,ze nie moge mu powiedziec ze sie widuje z X bo to by go zabilo. Drugi powod dla ktorego mu nie powiem pomijajac wszystko inne jest,ze grozil mi juz ze mi zabierze dom, zostawi mnie bez niczego, wynajmnie prawnikow i zniszczy. Powiedzialam,ze ja sie nie rozwiode poki nie sprzedamy domu i nie dostane swojej polowy na ktora ciezko cale zycie pracowalam. to nie to,ze lece na dwa fronty i staram sie poukladac cos z mezem bo nie bylo takiego tematu, troche mi to przeszlo przez glowe ze moze jednak sie zmienil.. ale masz racje,ze musze podjac decyzje, i ja sama to wiem i to jest cholernie ciezkie i jestem rzeczywiscie zagubiona bardzo. pare miesiecy temu bylo mi duzo latwiej. dopiero jutro jade sie spotkac na weeknd wiec relacje zdam w poniedzialek. Maz wie,ze sie przyjaznie z panem X bo sprawdzal moj telefon, poczte itp. podejrzewal ze cos sie dzieje mimo,ze nie mial dowodow. To prowadzilo to jeszcze gorszych klotni, wyzwisk itp. mimo,ze wtedy byl to tylko przyjaciel ja bylam wyzywana od najgorszych. i im bardzie on na mnie i jego najezdzal tym bardziej mnie popychal w jego ramiona jakkolwiek bez sensu by to brzmialo.. naprawde mam nadzieje,ze nie myslisz o mnie zle, maz jest moim 3 mezczyzna w zyciu, wierna przez 13 lat, nigdy nie sadzilam ze cos takiego przytrafi mi sie 2 lata po slubie... nie jestem zla osoba, lunie ludzi, moi przyjaciele i rodzina moga zawsze na mnie liczyc, nie jestem tzw ''zimna s***'' i to boli ze moge byc postrzegana jako taka bo to kompletnie nie ja :( zycze ci udanego dnia szczesliwa x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mesyy : nie mysle ze jestes zła, nawet przez chwile mi to przez mysl nie przeszlo, domyslam sie z jakich powodow potoczylo sie wlasnie tak Twoje zycie i zwiazek z mężem... Ja tez przezywalam kryzysy w swoich związkach, raz male a raz wielkie ktore prowadzily do rozstania z tym ze ja nigdy wczesniej nie zawieralam zwiazku malzenskiego, dopiero teraz mnie to czeka, ale chce by to byl pierwszy raz i ostatni juz na cale zycie, a pozniej dopelnienie tej milosci slubem koscielnym zapewne... Uwierz mi, ze coraz czesciej zauwazam i nawet czytam tutaj na kafeterii tematy dotyczace spraw damsko-męskich typu "mąż ma kochanke, a ja nie wiem co dalej robic...", albo "zostawil mnie dla innej" badz tez wlasnie rozsypane malzenstwo, czyli "MĄŻ i ON..." i przez to ze czytam, dowiaduje sie jakie bledy kobiety popelniaja, co robia zle a co az za dobrze to wnioskuje, ucze sie na ich bledach, kalkuluje by pozniej nie miec takiej sytuacji z wlasnym mezem, ale jak wiadomo to moze byc chwila nie uwagi i wszystko sie psuje... Boje sie troszke tego, ze wlasnie tyle par ma taki problem, a ja nie chce byc kolejna... No ale jak sie nie odwaze to sie nie przekonam. Jak narazie jestem tego pewna ze moj facet kocha mnie nad zycie i swiata poza mna nie widzi wiec jestem spokojna i zrobie wszystko by nasze malzenstwo nie zepsulo sie przez klotnie, zazdrosc, brak zaufania lub brak szacunku. Wiem, ze nie pozwole na klamstwo w moim zwiazku, nie pozwole wlasnie na brak szacunku, na zdradę rowniez, ale to juz zalezy od nas samych, a wiem, ze tego bym nigdy nie wybaczyla... Jesli chodzi o Ciebie moja droga to nie uwazam ze jestes zla. Wiesz dlaczego Twoje malzenstwo sie rozsypalo? a no dlatego wlasnie, ze Twoj mąż zapewne przeszedl do Was jako do porzadku dziennego, zaniedbal Cie jednym slowem mowiac, Ty chcialas czegos innego, by caly czas bylo jak w bajce bo jak sie chce to mozna, ale on? on poprostu sie przwyczail. Sama napisalas na poczatku ze wy to przeciwienstwa a z tego co wiem to bzdurą jest ze przeciwienstwa sie przyciagają, absolutnie NIE !!! jesli ludzie maja ze soba wspolne tematy, niekoniecznie zainteresowania, ale maja takie same zarty, to samo ich smieszy, itp to tylko sie cieszyc bo jest więź, bo jest wspolny temat, jest cos wspolnego, a Ty mowilas ze maz nie jest taki jak Ty, ze zrobil sie ponury, ze nic mu sie nie podoba i w ogole... A Ty przez to jestes nieszczesliwa, zreszta w dniu slubu mialas watpliwosci, ale nie mialas odwagi by to skonczyc, wiec kochana :czy to nie jest wlasnie ten czas? Powiem Ci tylko jedno, w ostatnim poscie do mnie albo do wszystkich ktorzy dopiero zapoznali sie z tematem napisalas, ze : "Drugi powod dla ktorego mu nie powiem pomijajac wszystko inne jest,ze grozil mi juz ze mi zabierze dom, zostawi mnie bez niczego, wynajmnie prawnikow i zniszczy. Na kogo przepisany jest dom? bo to duzo zalezy, jesli na niego to masz juz sama odpowiedz jakim jest niby wspanialym "odmienionym, bo sie stara teraz" mężem... Messy - Twoj mąż to typ człowieka, którego jak coś zaboli, a ta krzywda bedzie wyrządzona przez Ciebie to nie odpusci podejrzewam. Sam fakt iz powiedzial wlasnie to co powiedzial swiadczy o tym, ze nie pozwoli Ci na ulozenie sobie zycia nawet gdybys miala byc sama lub z kims innym. To jego duma i honor mu na to nie pozwola wiec zobacz - jest egoistą, ktory kochajacy swoja kobiete facet by tak postapil? zaden, bo wtedy tą milosc zabija złość i nienawisc, bo to Ty teraz go krzywdzisz odchodząc!!! skoro tak ci powiedzial to dla mnie jest frajerem, przepraszam Cie, ale ja tak mysle... Z kolei rzecz nastepna, gdybyscie mieli wziac rozwod, bo Ty bys chciala, a on poczulby zagrozenie to uwierz mi, ze wykorzystal by kazdy mozliwy sposob by udowodnic Ci, ze to wszystko z Twojej winy, sledzilby Cie, wynajal kogos i trzaskałby fotki na ktorych bylabys Ty i Pan X np i juz ma do sadu dowody, pozniej podzial majątku czy inne sprawy, ale mialby dowody, a Ty na niego nic... Ale widzisz ukrywanie sie z Panem X po katach nie wrozyloby nic dobrego prawda? dlatego tez nie wiem co by Ci doradzic, moze gdybys jednak zdecydowala sie od meza odejsc - pojdz po porade do radcy prawnego (darmowego), badz tez do prawnika, ktory za odpowiednia kwotę powie Ci co masz robic i w jaki sposob, bo najlepiej by bylo gdyby do rozwodu doszlo jakby mąż nie wiedzial, ze Ty np kogos masz... ale jak to zrobic? nie wiem.... :( dopiero gdy bedziesz chciala rozwod to zaczną sie powazne problemy, bo jak juz Twoj mąż oznajmil ze Cie zniszczy to to zrobi i powiedz mi jaki obraz samego siebie przedstawil przed Toba Twoj własny mąż, no powiedz mi jaki !! bo ja wiem, ze bezczelny, chamski, bezposredni i nie mający uczuć... GNÓJ... naprawde przepraszam... A to, ze powiedzialas ze sie nie rozwiedziesz poki nie sprzedacie domu i nie dostaniesz swojej polowy to jemu moze to kolo hu..... latac, bo on powie, ze : NIE I KONIEC. Dlaczego on ma sprzedawac cos co w polowie jest jego i znowu ciaganie po sadach i nie tylko... On wykorzysta "szanse" i przez to bedzie Cie tak dlugo trzymal przy sobie bo nie pozwoli na sprzedanie swojej czesci domu... No messy zastanow sie kochana. Czy nie wydaje Ci sie, ze on jest w tym wszystkim samolubny? egoista? ja uwazam, ze tak. Zobacz on skrzywdzil Twoje uczucia, a Ty nie szukalas na niego innych haczykow, nie szukalas dziury w calym. Widzisz to są uroki malzenstwa wlasnie i nie jest az tak latwo... Ok co dalej... Wiem, ze pewnie odrazu po slubie nie szukalas wrazen u boku innego faceta. To normalne, wyszlam za mąż, mialas w nim chociaz czesciowe opracie choc nie byliscie w sumie dla siebie, ale stalo sie zostaliscie malzenstwe, z poczatku pewnie bylo ok, ale teraz? teraz juz nie jest. Wierze Ci jesli mowisz, ze poznalas Pana X dlugo, dlugo po waszych klotniach, wierze Ci, ze sie wyprowadzilas i jestes w separacji, wierze Ci, ze jednak chcesz mu dac moze ta szanse skoro w Twoim sercu kryje sie ten mały cien nadzieji ze mąż sie zmieni... Wierze Ci we wszystko, bo sama ogolnie wychodze z zalozenia ze bez powodu czlowiek nie odchodzi, nie sprzecza sie, nie kloci, wyzywa itd. Zawsze cos jest tego powodem i niech nikt nie mowi mi, ze nie. Np znudzilas sie męzowi zalozmy i tak Cie traktowal : dlaczego? a no dlatego bo powodem bylo iz nie bylas taka jak on... Separacja - jestescie w niej: dlaczego? wlasnie dlatego, ze mąż nie traktowal Cie tak jak powinien jako swoja żone, tylko bardziej jak kolezanke, nie dbal o Ciebie, moze sie odkochal, a Ty postanowilas odejsc... widzisz messy - nic nie dzieje sie bez przyczyny. Naprawde nie uwazam, ze jestes zła zimna su....ka . Szanuje Twoje dezycje, uwazam ze powinnas dobrze sie zastanowic, powtarzam to co chwile, ale im szybciej tym lepiej - dla Ciebie. Martw sie juz teraz o siebie, martw sie o to jak doprowadzic do tego bys Ty byla szczesliwa i spelniona... Poza tym wszytskim nie przyznawaj sie ze kogos masz, nie mow o niczym... Nie zbadane sa wyroki Boskie wiec nikt nie wie co go czeka w zyciu. Ciebie spotkalo cos takiego i musisz sobie z tym poradzic. Musisz sie z tym uporać. Nie martw sie tez opinia innych ludzi, ktory nie maja co robic, pleta glupoty, obgaduja a sami wcale nie sa lepsi. Ja do serca biore sobie tylko rady moich rodzicow, ewentulanie siostry, a reszta mnie nie obchodzi. Kazdy teraz martwi sie o swoją du... za przeproszeniem wiec Ty zacznij myslec o swojej i nie zwracaj uwagi na zbędne komentarze ludzi tych co naprawde nie wiedza jak cholernie czlowiek moze sie czuc w takiej sytuacji... Odezwij sie jeszcze... ja wciaz tu zglądam, by z Toba porozmawiac :) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Szczesliwa, strasznie ci dziekuje za to ze tu zagladasz i podnosisz na duchu. Sznuje Twoje zdanie i wiem,ze chcesz jak najlepiej. dobra z ciebie duszyczka.. widzisz, miedzy mna a nim nie bylo dobrzejuz 7 lat temu,powoli zaczynalam wtedy sie zastanawiac czy powinnismy byc razem. Pomijam juz jego nature, ze zamkniety w sobie, gburowaty czasem, taki jak jego tata wojskowy. Ale zawsze wiedzialam ze mnie kocha, mimo ze nie okazywal. Ale jak przy okazji klotni zaczely sie slowa typu ''spier, wypier'' to powiedzialam sobie ze nie pozwole zeby mnie ktos tak traktowal. czy kochma czy nie. I ja naprawde nie oczekuje ksiecia z bajki ani samej bajki. ale kwiaty na urodziny? albo jakkiolwiek gest ktory pokaze ze mu zalezy i ze kocha.. Prawda jest ze przechodzilismy ten zwiazek. trzeba sie bylo rozstac duzo wczesniej. ale zawsze bylo szkoda tych lat razem... A teraz jak to sie stalo i poznalam kogos kto mnie sznauje i traktuje dobrze to iwdze jak powinnam to byla skonczyc lata temu... ale zawsze byl strach przed nieznanym, samotnoscia itp.. nawet Pan X do mnie powiedzial zebym nie myslala,ze on jest jakis wyjatkowy i tyle dla mnie robi itp bo tak 90% facetow traktuje swoje kobiety i to jest nic niezwyklego i ze bylam przyzwyczajona do innych standardow i teraz wszytsko jest dla mnie takie Wooow! a dla innych kobiet to jest poprostu normalne. masz racje,ze powinnam myslec o sobie teraz, ale ja zawsze sie przejmuje tym co ludzie powiedza,pomysla itp. NIe powiemnigdy mezowi o Panie X, to byloby bardzo zle i nie mysle tu o swoich kwestiach finansowych ale o tym ze bedzie pamietal o tym do konca zycia.. a ja nie chce tez byc tak pamietana.. jutro sie z nim zobacze, bardzo chcialabmy wierzyz ze on sie zmienil, ale nie jestem w stanie wymazac i zapomniec wszystkich rzeczy ktore sie miedzy nami wydarzyly, zapomniec o X (nawet tego nie chce i nie umiem zrobic) i jesli zdecydowaabym sie to naprawiac to juz zawsze bede sie bala kazdej klotni bo bede tylko czekac na te przykre slowa...poza ym jak juz zobzaczylam taka jego czarna strone ktorej nigdy nie spodziewaam sie zobaczyc czy ja naprawde chce byc z czlowiekiem ktory potrafi taki byc?... duzo pytan, malo odpowiedzi. masz racje,ze ciezko cokolwiek doradzic bo nie ma jednego dobrego wyjscia z tej sytuacji.. sciskam ci serdecznie. bede pisac oczywiscie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj :) Dobry wieczór :) Jestes strasznie rozdarta emocjonalnie i psychicznie, ale nie to, ze to jest złe, bo kto by nie byl na Twoim miejscu... Poprostu szukasz rozwiazania najlepszego dla Ciebie lecz ciezko to przychodzi, no bo opcji jest mnostwo i te cholerne przemyslenia, jak by to nie moglo byc takie proste... No, ale wlasnie w zyciu o to chodzi, nie ma nic za darmo, nie ma nic na sile, nie ma tak łatwo czasem... Kochana, wiem, ze moze moje rady nie sa w pelni wystarczające by Ci cokolwiek przekazac, jakas swoja intencje bys podjela wlasciwa decyzje, ale moze sprobuje... Posluchaj mnie uwaznie jesli chcesz... Bylam w ostatnim związku 3 lata, nie porownuje sie do Ciebie bo 3 lata do tylu lat ktore przezylas z mężem są pewnie niczym, ale swoje wiem... Otóż moj zwiazek byl tez dosyc dziwny. Zakochalam sie w nim od tak, poprostu mial to cos w sobie co mnie strasznie zauroczylo, nie wiem dlaczego mnie tak zaślepil, ze niczego nie zauwazalam, ale wiem, ze jak sie czlowiek zakocha i kocha to nic nie widzi poza tym jednym. Mimo wszelakich zlych przygod i nie tylko zawsze go kochalam. Rozpalil moje serce sama nawet nie wiem czym. Zakochana jak nastolatka - ja, rozrywkowa, troskliwa zawsze i wszedzie, o wielkim sercu, wrażliwa jak nie wiem co, kochana, a tak mnie potraktowal... Co ja z nim nie przezylam, ile szans mu nie dawalam, ile łez przez niego nie wylałam to sie w pale nie miesci... Najpierw zaczelo sie od "narkotykow" z ktorych go ze tak powiem wyciagnelam, co za tym szlo? krycie sie po katach, oklamywanie, moj brak zaufania, ale kochalam go nadal, wybaczylam, pozniej sie zmienil, przestal brac, bylo ok.... Poznalam jego rodzine chociaz tez w dziwnych okolicznosciach, bo zaporsil mnie na andrzejki do siebie gdzie robil impreze w domu, nocowalam u niego, bo nikt nie mogl odwiezc mnie do domu, spalismy w jednym lozku, ale do niczego miedzy nami nie doszlo, bo co sie okazalo? na tej imprezie pojawil sie moj byly byly ktory swirowal z jego siostrą. Co sie stalo? tamten wszystko mu paplał, ze my niby dalej ze sobą, oklamal go, wymyslal niestworzone historie, a moj we wszystko mu uwierzyl chociaz pozniej niby mi wybaczyl, wiec co za tym szlo? przy kazdej klotni albo nawet nie - wypominanie moich bylych, cięte riposty ktorych mialam dosc, ale jakos sobie wyjasnilismy wszystko i dalej pokonywalismy przeszkody. Kolejna rzecz : jego rodzina. Matka podla i wredna kobieta, majaca szacunek tylko do samej siebie, dama, wszystko ma czego inni nie maja, nikomu nie zazdrosci, wszystkim dopierdziela i ma swoje racje, nie mozna nawet z nia o niczym podyskutowac bo to ona wie wszystko najlepiej. Spiecia z jego matką nie byly dla mnie zbyt przyjemne, czulam sie wrecz okropnie i to nie raz, a on synulek mamuni nigdy mnie nie bronil tylko ją i nigdy nie umial sie jje przeciwstawic. Takich niesnasek moglabym wymieniac godzinami, ale nie ma na to czasu... Ojciec po czesci chyba alkoholik nie umiejący zrozumiec sie z wlasną żoną, pije bo musi, bo w ten sposob odreagowuje swoj stres zwiazany z humorami swojej zony, dzieci, ogolnie wszystkiego. W glebi duszy sympatyczny facet, ale wygadac potrafil sie tylko jak byl wypity. Rozumialam dlaczego siega po kieliszek... tez na jego miejscu chyba bym to robila... Siostra? siostra ewenement na tym swiecie, mlodsza ode mnie o rok ale co z nia przezylam to powaznie jakis horror albo gorzej. O jakas bzdure pod wplywem alko bo po imprezie od kolezanki - wymiana zdan, nie zgodzilysmy sie z czyms i co? bujka miedzy nami. W domu mojego faceta dostalam po ryju, ona rowniez bo nie tylko ode mnie ale rowniez od mojego ex, a potem przez dobre 2 miesiace krzywe spojrzenia w swoim kierunku i dicnanie sobie nawzajem. Nie bylo tak kolorowo ogolnie rzecz biorąc.... Moj byly jest typem czlowieka jak jego rodzina ktory nie potrafil, nie potrafi i nigdy nie bedzie potrafil okazywac uczuc tych najszczerszych swojej drugiej polowce i to mnie zaczelo wkurzac z czasem. Zobaczylam w nim kogos kogo tak naprawde nie poznalam gdy sie poznalismy... Wszystko zaczelo sie psuc, wieczne klotnie, mi brakowalo milosci ktorej on nie umial mi podarowac, ale mimo to bylam z nim, bo sęk w tym, ze to JA KOCHAŁAM i rowniez nie mialam odwagi sie rozstac. Za kazdym razem mowilam sobie ze dosc tego, ale jakos nie umialam. Taka juz jestem, jak kocham to calym sercem, wybaczalam wszystko. Ktorego razu sie poklocilismy, pozniej wiadomo godzilismy no i wyszlo... Zaszlam w ciąze... moje zycie mi sie zawaliło, tzn tak mi sie wydawalo, ale dawalaam nam szanse. Bylo ok, on sie ucieszyl na wiesc ze bedzie tatą, a jest w moim wieku... Niestety.... czar prysł po pewnym czasie... Messy uwierz mi to co ja przezylam w czasie ciazy to byl dramat. Odsunal sie ode mnie, moze tego nie pokazywal az tak, ale ja to czułam, moja intuicja mnie nie zawodzi nigdy, jestem w tym dobra, jestem jak jakis snajper w oknie, jak jakis detektyw, wszystko widze, wszystko wiem, wszystko czuje i nie mylilam sie. Nie mam dowodow ze mnie zdradzil, ale to co slyszalam nie raz przez jego pomylke bylo dla mnie ciosem prosto w serce w serce pod ktorym nosilam jego dziecko... Nie raz uslyszalam od niego, ze nie ma mnie za co kochac, pomijajac jego wzrok i szydercze spojrzenie gdy to mowił... Kiedys przy znajomych po alko jak bylam w 4 miesiacu ciazy powiedzial : ze nie potrzebuje mnie ani dziecka, na co mu takie problemy... To dwie z wielu sytuacji, jak czlowiek ma uczucia to wszystko jest w stanie wybaczyc, ja bylam taka glupia, dlatego nie chcialabym aby taka osoba jak Ty, ktorej nie znam, ale widze ze nie ejst szczesliwa, nie przezyla tego co ja... Ile ja mialam nocy nie przespanych, Morze a raczej Ocean łez jak grochy wylałam przez takiego łajdaka, ktory zniszczyl moje zycie i niszczy do teraz wlasnie zpowodu dziecka, ktore jest dla mnie wszystkim... Minely wlasnie dwa lata kiedy wszystko doprowadzam do ładu ale nie na tym sie pewnie jeszcze skonczy dlatego prosze Cie przemysl sobie to czy naprawde bylabys w stanie nie obawiac sie niczego gdybys miala wrocic do męża... Ja powiedzialam sobie jedno: jestem kobietą, wrazliwą i czułą, ale nie tylko i nie pozwole sobie juz nigdy na takie cos ze strony faceta. Albo bede dla tego kogos wszystkim i milosc miedzy nami bedzie trwac wiecznie albo nie i odejde, odejde bo mam w sobie szacunek, ktory sobie wypracowalam, a wczesniej bylam poniżana... Teraz ukladam sobie wszystko od nowa, staram sie jak moge i narzeczony sie stara by niczego mi nie brakowalo i wierz mi, ze wiecej milosci dostalam od mojego przyszlego meza i dostaje do tej pory i bede dostawac przez te 8 miesiecy niz od bylego ktory dzielil ze mna wszystko przez 3 lata... Ł. moj obecny rowniez uchylił mi nieba, pokazal to jak powinno byc miedzy dwojgiem kochajacych sie osob, podarowal mi gwiazdke z nieba i trzymam ja w swoim sercu. To on sprawil ze znow zaczelam cieszyc sie zyciem, to on sprawil ze wciaz sie usmiecham. To on sprawil, ze nareszcie poczulam co to SZCZĘŚCIE....... Przepraszam znow za taką dlugą opowieść, ale chce bys zrozumiala jak wazne jest to abysmy to my sami byli szczesliwi i kochani... Musisz to sobie uswiadomic... nie prosze bys zastanowila sie nad tym, poprostu to zrozum, a zobaczysz ze Twoje zycie bedzie moglo stac sie lepsze... Lecz pamietaj ze nie wykluczam Twojego męża z tej "gry". To Twoj mąż, ale gdybys miala do niego wrocic to na Twoich zasadach. Niech on dostosuje sie do Ciebie, szczera rozmowa miedzy wami - przede wszystkim... Postawienie go do pionu i nie tylko. Niech wie, ze MIŁOŚĆ to WIELKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SWOJE CZYNY I UCZUCIA... Pozdrawiam gorąco...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ovis aries musimon vel Muflon
To któremu dajesz dupy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ci z polonii tlumnie glosuja
Czytalam tylko poczatek i powiem jedno: Jesli mialas watpliwosci w dniu slubu to juz znaczy,ze malzenstwo bedzie chujowe. Apeluje do przyszlych panien mlodych:macie watpliwosci-POCZEKAJCIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ovis aries musimon vel Muflon - nastepny bezczelny idiota, sory ale nie potrafie inaczejs ie o takich wyrazac... nie przejmuj sie takimi wypowiedziami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witaj szczesliwa. dziekuje za te bardzo osobista wypowiedz. Dala mi do myslenia, zwlaszcza momemnt w ktorym mowisz ze przez 8 mcy dostalas tyle milosci i czulosci jakich nie dostalas przez lata.. I to samo jest u mnie. Dostalam tyle w parenascie miesiecy ile nie dostalam przez przynajmniej 8 lat i teraz nie chce z tego zrezygnowac.. wyruszam dzis po pracy, bardzo mieszane uczucia mam,nie spalam pol nocy i jestem zmeczona bardzo. Bardzo chce wierzyc,ze to sie wszystko jakos pouklada i ze nie bedzie za duzo cierpienia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ....
messy - a moze spisz sobie na kartce wszystkie plusy i minusy meza i pana X i wtedy bedziesz miala jasniejszy obraz calej sytuacji mnie to pomoglo juz pare razy :D milego weekendu zycze!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma za co dziękowac, przynajmniej jestes pierwszą ale juz nie jedyną osobą ktora wie o moim problemie jaki mialam kiedys bo na kafe zagladają miliony ludzi, ale i tak nikt mnie tu nie zna wiec o tyle latwiej jest cokolwiek powiedziec, wygadac sie, a ja zreszta sie juz tego nie wstydze... Niech inne nie bedą takie "głupie i zaślepione" jak ja byłam... Niech da Ci do myslenia to co napisalam, co wzielas sobie do serca prawdopodobnie, ale uwierz mi ze nie mozesz sie dlugo zastanawiac bo to tylko na Twoja niekorzysc wyjdzie. Messy problem tez tkwi w tym, ze Ty pewnie chcesz sprawdzic wlasnie jak zachowa sie Twoj mąż gdy pobędziecie razem... Ale spojrz na to z drugiej strony, ze gdyby Twoj maz znowu zawrocil Ci w glowie, znowu bys cos do niego poczula bardziej niz dotychczas to wez pod uwage ze zranisz uczucia Pana X, zapewne on kiedys dowiedzialby sie ze wracasz do meza i uwierz mi, ze nie bylby zadowolony. Jego zycie sie zmieni, bo przeciez to zycie zaczal poswiecac dla Ciebie, dla Was... On tez zapewne Cie pokochal, gdyby tak nie bylo to nie robilby tego wszystkiego co robi w Twoim kierunku... Messy on dal Ci szczescie, mąż wszystko zaniechal, lecz powtarzam, ze nie wykluczam go z tej gry, ale tu chodzi o to, ze musisz postawic wszystko na jedną karte wiec : albo odrazu wracasz do męża i wtedy dopiero zobaczycie jak wasze zycie sie ulozy, przy czym zranim Pana X, bo odejdziesz, znikniesz, zadasz mu cios w serducho i łza moze sie zakrecic w jego oczach, albo odchodzisz od męża, zostajesz sama bądź z Panem X i walczysz o swoje co Ci sie nalezy... Sa dwa rozwiazania, przykro mi. Nie ma sie nad czym zastanawiac moja droga, bo jesli tak bedziesz czekala, bo mysli Cie zżerają to bedzie to trwalo dlugo, a decyzje to trzeba podjąć juz, teraz, odrazu... Tu nie ma na co czekac... Buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym wszystkim wez pod uwage fakt iz raniąc Pana X zachowasz sie tak jak Twoj wlasny mąż, on tez Cie zranil, zranil Twoje serce, uczucia i nie tylko. A przeciez Ty tak bardzo nie chcialas poczuc sie skrzywdzona, czy wiec w ten sposob pozwolisz na to by zachowac sie jak mąż teraz w stosunku do tego ktory pokazal Ci prawdziwą milość? Zobacz jak Ciebie to bolało i boli po dzien dzisiejszy. Sprawisz by to samo co Ty kiedys poczułaś - poczul nagle Pan X? Zal mi go bedzie w tym przypadku jesli to on zostanie krzywdzony, bo nie slusznie.... ale nie neguje tego az tak poniewaz znalazlas sie w takiej sytuacji gdzie stoisz pomiedzy młotem a kowadłem z tym ze sama taka droge wybralas i trzeba sie z niej teraz wyplątać... Odchodzac od Pana X i wracajac do męza bedzie to nie fer zagranie wobec Pana X, ale co zrobic... chcialabym Ci pomoc naprawde, ale sama musisz uporac sie z wlasnymi uczuciami, z tym co prawdziwe i oficjalne... Ciagle mysle o Tobie, o tym co myslisz, co zrobisz, nie wiem czemu, nie chce sie tez narzucac, ale jakaś taką więź poczulam do Ciebie. Nie jestem les....., nie mysl sobie heheh ale darze Cie sympatia i to wielką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
haha rozbawilo mnie twoje ostatnie zdanie kochana, nie przeszlo mi przez mysl,ze jestes l........!! odebralam cie jako bardzo wrazliwa, ciepla,serdeczna osobe i doceniam to ze bezintresownie probujesz pomoc mi z moim balaganem. Masz racje,ze byloby nie fair w stosunku do Pana X jakbym wrocila do meza, on mi nawet powiedzial ze jakby sie tak stalo to usuwa sie z mojego zycia. Bylpby inaczej powiedzial, jakbym pwoeidziala ze nie jestem pewna czy chce byc z nim i byla sama albo zaczela sie spotykac z kim innym, ciagle bylibysmy przyjaciolmi, ale jakbym wrocila do domu to wtedy nie. Uwierz mi,ze ostatnia rzecza na swiecie jaka bym chciala to go zranic. jest jedna z najlepszych osob jakie w zyciu poznalam. oczy mu sie zawsze smieja i bije od niego cos takiego ze az sie chce z nim byc. I nie wiem czy jestem gotowa zeby zaryzykowac utrate jego i wrocic do kogos kogo nie jestem pewna wcale.. najgorze jest to ze ja sie chcialabym zestarzec z kims kto bedzie sprawial ze sie usmiecham, moge porozmawiac...kims na kogo jak patrzysz to czujesz to cieplo w sercu i wiesz ze to wlasnie on.. nie czulam tego do meza od dawna.. masz racje,ze decyzja musi byc szybko podjeta. odezwe sie napewno w poniedzialek. wychodze za 2h i ruszam w droge. jesli nie napiszesz juz dzis to zycze ci jak najlepszego weekendu moja droga. Hej dziewczyny - moze wkoncu powinnam, myslalam o tym tez..dzieki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taka wlasnie jestem jak napisalas, nie chwaląc sie, zreszta nie wiem czy jest sie czym chwalic hehe, znam swoją wartosc i Ty tez swoja znasz bo jestes taka jak ja zapewne, jak wiekszosc kobiet ktore nie potrafia sie do tego przyznac i szukaja wine w sobie gdzie tak naprawde wina lezy po srodku badz ze strony faceta w Twoim przypadku... Widzisz Pan X juz powiedzial Ci ze usunie sie z Twojego zycia gdybys wrocila do męża, on sie boi moja droga, napewno czuje niepokoj w swoim sercu, bo nie chcialby Cie stracic skoro i Ty rowniez dalas mu tą miłość prawdziwą... No pewnie ze bylo by inaczej gdybys mu powiedziala ze nie wracasz do meza ale z nim tez nie chcesz byc jak narazie bo musisz sobie wszystko poukladac badz tez gdybys w ogole nie wiazala z nim planow, ani z jednym ani z drugim, wtedy krzywda by byla, ale nieco mniejsza i by tak nie bolała, bo by mial pewnosc ze go "nie odrzucilas" jeszcze i ze jest szansa bys z nim byla jak wszytko wroci do normy... Byli byscie przyjaciolmi i to napewno najlepszymi, bo zawsze mialabys w nim oparcie i zrozumienie, jestem tego pewna... :) Sama odpowiadasz sobie na wiele pytan ktore Cie nurtuja, sama mowisz, ze ostatnia rzecz jaka bys chciala zrobic to go zranic, mowisz ze oczy mu sie smieją i bije od niego cos takiego, ze az chce sie z nim byc, napisalas, ze nie wiesz czy jestes gotowa na to by zaryzykowac utrate jego jako osoby i wrocic do kogos kto juz Twoje serce zranil, wiec po co ranic je dalej skoro mozesz czuc sie szczesliwa u boku swojego księcia? chcesz miec u boku osobe z ktora chcesz sie zestarzec, taką ktora bedzie sprawiala ze sie usmiechasz, taką z ktora zawsze i wszedzie mozesz porozmawiac i cytuję : "wiem ze to wlasnie on". Messy, dlaczego jeszcze masz w glowie tą niepewnosc? przeciez ja tylko przytoczylam Twoje słowa, spójrz jak one brzmią i teraz odpowiedz sobie na pytanie który jest tym wlasciwym... Ja juz wiem, ale wybor nalezy do Ciebie.... To ty sama tak opisalas Pana X, to co z nim przezywasz i to jaka radosc sprawia Ci ten czlowiek... Ja tylko moge go sobie wyobrazic.... A jesli chodzi o moje zycie to mialam sie spotkac z narzeczonym za miesiąc ale wraca jutro na 4 dni bo ma pogrzeb babci wiec plus jest taki ze go zobacze, minus- ze pogrzeb to smutek i łzy, a ja chce byc przy nim w takich momentach i on tez chce byc przy mnie... Juz nie moge sie go doczekac chociaz ten czas pewnie szybko zleci, ale niebawem znowu go zobacze, juz na dluzej :) Udanego weekendu zycze i sprzedawaj mi newsy z pobytu tu i ówdzie.... Czekam w poniedzialek, ale w weekend pewnie jeszcze tu zajrze, papaty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzien dobry szczesliwa. napisze krotko i zwiezle zanim sie znowu poplacze, nie spalam cala noc i wylam pol dnia wczoraj. Wiec tak, pojechalam do domu, maz ucieszony jak nigdy, zrobil dla mnie moja ulubiona rybke po grecku, kupila wszystko co lubie, uchylilby nieba. w nocy przetrzepal moj laptop i znalazl pare rzeczy i spytal mnie wprost. Nie bylo sensu klamac,pwoeidzialam jak jest z X, ze mi zalezy, ze bylam z nim na wakacjach itp. Plakal. I ja plakalam. Mimo wszystki pomogl mi wyprawic moje urodziny w sobote, przyszli moi znajomi ktorych nie widzialam pol roku. Pierwsze ci mi powiedzieli to ze od lat nie widziali mnie tak szczesliwej. I on mi to samo powiedzial, ze nie widzial mnie takiej od lat i ze z nim bede taka wiec czas dla niego sie usunac. Ze mam teraz kogos kto sprawia ze sie smieje itp. To byly najogrsze slowa w moim zyciu.. wczoraj powiedzial,ze jest mi w stanie wszystko wybaczyc,ze umiera bez e mnie, ze zyje tylko moimi przyjazdami raz w miesiacu, ze nie chce juz zyc beze mnie i ze obojetnie jaka decyzje ja podejme to on zawsze bedzie na mnie czekal. szczesliwa ja od godzin wyje poprostu, chcialam nie sc do prayc ale wiem ze wtedy byloby jeszcze gorzej wiec siedze tu i powstrzymuje lzy.. rozmawialam tez z X..powiedzial mi ze powinnam byc uczciwa sama ze soba, ze to ze ciagle tak emocjonalnie do tego podchodze za kazdym razem jak widze meza znaczy ze nie odeszlam od tego na tyle na ile powinnam i ze nie moge zaczac czegos nowego jesli stare nie jest skonczone i byc w tym zwiazku tylko na 80% bo reszta mi na to nie pozwala.. pierwszy raz od lat zobaczylam meza w innym swietle, kogos kto mnie strsznnie kocha, slabego, skrzywdzoanego i cierpiacego. Nie jestem w stanie ubrac w slowa jak ja sie czuje. Jakas czes mnie wyrywa sie do meza, a jakas czesc trzyma zeby nie.. poprostun ie chce mi sie zyc dzis.. wybacz ten negatywny wydzwiek mojej wypowiedzi. czuje jakby dzis byl ostatni dzien mojego zycia, cos we mnie wczoraj umarlo. juz nigdy nie taka sama, szczesliwa jak bylam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ....
Czesc messy To jest normalne, ze jestes rozbita, jestes emocjonalna osoba i beda targaly Toba emocje dopoki nie podejmiesz 100% decyzji co robic dalej ze swoim zyciem. Bardzo nieladnie ze strony meza, ze grzebie w Twoich prywatnych rzeczach!!! Ty przyjechalas niejako w odwiedziny do niego, a on sie zabiera za przegladanie Twojego laptopa!! W zyciu bym na cos takiego nie pozwolila. Musisz sie na cos zdecydowac, bo sie wykonczysz psychicznie. :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdgdgdjdkldsk
A moze nie mysl o zadnym z Nich konkretnie, a pomyśl sobie jak chcesz byc traktowana, i który Ci to daje? skoro mąż Cie nie szanował i teraz wrócisz do Niego z litości, to potem bedziesz tego żałowac, a może juz nie spotkasz kogos takiego jak pan X

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
hej dziewczyny, to nie pierwszy raz ze grzebie w moich rzeczach, mailach, laptopie.. wiem,ze musze zdecydowac i to jest najgorsze...z zadnej strony nie ma gwaracji ze sie uda.. wiem jak chce byc traktowana i chccialabym wierzyc ze maz mi to da. ciezko mi zrezygnowac z 13 lat malzenstwa..teraz patrze na niego i przypoinam sobie dobre chwile i serce mi peka, caly dzien dzis rycze, nie moge sie skupic, nie wiem totalnie co robic. nie wiem czy umiem bez niego zyc tak samo jak nie wiem czy umiem z nim..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×