Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość messy

maz i On..

Polecane posty

Gość messy
Pafel, szanuje sobie twoja wypowiedz aczkolwiek pozwole sobie zauwazyc,ze kompletnie mnie nie znasz i nie jestem pewna czy czytales to wszystko co tu jest napisane bo wyciagasz troche nieakuratne wnioski. Po pierwsze w kwestii kwiatow itp. Nie oczekuje ich co dzien/tydzien/2 miesiace ale raz do roku byloby milo. Po drugie, to nie bylo tak,ze ja sobie szukalam jak to piszesz czegos innego i wtedy zdecydowalam odejsc od meza. Niczego sobie nie szukalam, poprotu poznalam kogos z kim nadaje bardziej na tych samych falach, przy kim sie znowu smieje i czuje bardziej soba poprostu, swobodnie. To mi dalo do myslenie nad swoim zwiazkiem i tym czy maz jest naprawde ta osoba z ktora chce sie zestarzac.. Bo co ja bede robila na starosc z kims z kim nie moge porozmawiac, przytulic sie?.. Piszesz,ze co ja mu moge zagwarantowac jesli go nie bawia wyjscia? to ze wiekszosc weeendow spedzalam z nim w domu, gotujac jego ulubione rzeczy, sprzatajac, piorac, prasujac. Dbajac zeby mial czysty i spokojny dom. Wybacz ale raz na dwa tygodnie moglby ze mna gdzies wyjsc, nie uwazam ze to jest proszenie o duzo. I nigdy nie napisalam ze maz jest prychem, napisalam ze nie dostaje tego czego oczekuje od tego zwiazku. I masz racje, nie powinnam byla wychodzic za niego jesli mialam watpliwosci. Co do tego co piszesz ,ze pojawila sie inne ''opcja''. Inne opcje pojawialy sie przez lata, poznaje duzo ciekawych i fajnych, milych facetow przez swoja prace, jest kontaktowa, mila, nieglupia i niebrzydka (sorry jeslii to brzmi troche niegrzecznie z mojej stronie mowiac to) i jakbym sobie czegos szukala to apewno bym znalazla duzo wczesniej. Gdybym szukala to napewno nie patrzylabym od razu za facetem ktory jest od mnie 14 lat starszy i boi sie zwiazkow. On sie poprostu znalazl, najpierw dobry przyjaciel a potem sie okazalo,ze jednak ktos wiecej. Wiec prosze nie oceniaj mnie na podstawie kilku wypowiedzi przeczytanych na ostatniej stronie. Aha, i nie wiem o jakim czarze piszesz. ja nie biegam jak zakochana nastolatka z glowa w chmurach. Nawet nie wiem czy chcialabym byc z X jak sie rozejde z mezem. Poki co spedzam a nim milo zas a przyszlosc pokaze co sie stanie. Pozwole sobie powiedzec jeszcze jedno. Piszesz ze zachowywales sie jak moj maz ale nie latales za d**** i byles lojalny. czyli rozumiem,ze dla ciebie jest ok mowic do swojej parnteri zeby wypier*** i ze jest zalosna i jest smieciem i jestes usprawiedliwiony bo nie latales za innymi? :) czyli jesli nie zdradzasz to wszystko inne jest ok i do zaakceptowania rozumimem :) Moze i ja wroce do eza za 6 miesiecy z placzem? nie wykluczam, moze. Moze mi potrzeba tych 6 mieiscy bez niego zeby zobaczyc ze chce/umiem z nim byc? nie wiem. Na chwile obecna nie umiem wrocic do tego zwiazku, spotykam sie z X bo czuje sie przy nim bezpieczna i szczesliwa ale nie mysle o nim jako o moim partnerze na przyszlosc jeszcze. mam nadzieje,ze nie odbierzesz mojej wypowiedzi jak atak na twoja osobe. Troche mi sie nie podobaly niektore rzeczy ktore napisales ale z wiekszoscia ogolnych stwierdzen sie zgadzam :) dzis moj piatek :) pozdrawiam cieplo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ...
witam w czwartek :D pafel - a gdzie jest powiedziane i napisane, ze ona z jednym facetem musi byc do konca zycia i juz?? szczegolnie z takim jakim jest/byl jej maz?? sprobowala, nie udalo sie, nie spelnial jej oczekiwan, nie szanowal jej, etc. Nadszedl czas na zmiany. W imie czego ona ma dawac soba poniewierac, czuc sie nieszczesliwa i liczyc tylko na ochlapy szczescia, ktore jej maz moze dac od czasu do czasu kiedy jemu sie zachce? ja od meza odeszlam po 7 latach razem i uwazam to za jedna z najlepszych decyzji w swoim zyciu. Nastepny 4.5 letni zwiazek byl bardzo toksyczny, bylam wspoluzalezniona emocjonalnie od goscia, ktory okazal sie totalnym nieporozumieniem w moim zyciu. Moge powiedziec, ze byl miloscia mojego zycia, bo nawet meza tak mocno nie kochalam. Przejechalam sie na tym zwiazku, duzo nauczylam, wyciagnelam wnioski i w koncu jestem szczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama........
Witajcie Dzewczyny... widzę messy, że w Twoim życiu dużo się dzieje. Powiem szczerze, że zazdroszczę Ci odwagi i determinacji. Wybrałaś to, czego chciałaś i jesteś tym szczęśliwa. Jak pisałam wcześniej ja zostałam z meżem... Nie jest źle, widzę że się stara, że walczy, ale cóż z tego jak ja ciągle myślę o tamtym facecie... To chyba gorsze niż rozwód... bo żyję z mężem myśląc o innym... ale jestem świadoma, że podjęłam decyzję i nic nie może już tego zmienić. A dlaczego to piszę? Bo Ty też podjęłaś decyzję i musisz się jej trzymać. Myślę, że była to dobra decyzja dla Ciebie. Jestem pewna że zdajesz sobie sprawę, że nie zawsze będzie kolorowo, że jeszcze nie raz będziesz sie zastanawiać czy Twój wybór był słuszny... ale to normalne, ja też się zastanawiam. Także wątpliwości pojawiają się niezależnie odd tego w którą stronę się pójdzie...Życzę Ci szczęścia!!! Jak czytam messy Twoje odczucia, gdy jesteś z X przypominają mi się chwile z moim J. no ale niestety to już tylko wspomnienia. pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzieki dziewczyny.. taka sam, to nie jest tak ze ja jestem szczesliwa, kazdy dzien jest inny, raz lepiejraz goorzej. Czasem mam napady paniki i mysle,ze zle robie a na drugi dzien mysle sobie ze jednak robie dobrze. Motam sie sama... co do ciebie to jesli zycie z mezem jest gorsze niz rozwod to nie rozumiem czemu sie nie rozwiedzisz? absolutnie nie popycham cie do tego tylko z twojej wypowiedzi wnioskuje,ze myslisz ze podjelas zla decyzje. Ale moze zle to odebralam. za 2 h koncze i nie bedzie mnie do poniedzialku. Przee mna bardzo ciezkie 3 dni, pakowanie rzeczy i opuszczenie domu kotry razem z mezem kupilismy i zrobilismy tak pieknie :(( niejdna lza sie poleje.. Trzymajcie za mnie kciuki zebym sie nie rozkleila totalnie..bardzo bym nie chciala tego przy X jak nie odbierze z moimi klamotami w niedziele :( wam natomiast zycze udanego, spokojnego (albo i szalonego) weekendu x x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzieki dziewczyny.. taka sam, to nie jest tak ze ja jestem szczesliwa, kazdy dzien jest inny, raz lepiejraz goorzej. Czasem mam napady paniki i mysle,ze zle robie a na drugi dzien mysle sobie ze jednak robie dobrze. Motam sie sama... co do ciebie to jesli zycie z mezem jest gorsze niz rozwod to nie rozumiem czemu sie nie rozwiedzisz? absolutnie nie popycham cie do tego tylko z twojej wypowiedzi wnioskuje,ze myslisz ze podjelas zla decyzje. Ale moze zle to odebralam. za 2 h koncze i nie bedzie mnie do poniedzialku. Przee mna bardzo ciezkie 3 dni, pakowanie rzeczy i opuszczenie domu kotry razem z mezem kupilismy i zrobilismy tak pieknie :(( niejdna lza sie poleje.. Trzymajcie za mnie kciuki zebym sie nie rozkleila totalnie..bardzo bym nie chciala tego przy X jak nie odbierze z moimi klamotami w niedziele :( wam natomiast zycze udanego, spokojnego (albo i szalonego) weekendu x x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pafel
Messy "czyli rozumiem,ze dla ciebie jest ok mowic do swojej parnteri zeby wypier*** i ze jest zalosna i jest smieciem" To jest pieprzone chamstwo i brak kultury osobistej i nie ma tutaj żadnego wytłumaczenia. Jeżeli chodzi o mnie to podchodzę do kobiet z należytym szacunkiem, tym bardziej do swojej kobiety. "czyli jeśli nie zdradzasz to wszystko inne jest ok i do zaakceptowania rozumimem " Tego nie napisałem i tak też nie uważam , kwestia twojej interpretacji. Uważam że związek na siłę , z przyzwyczajenia, z litość czy z obawy przed byciem samotną/samotnym to jedno wielkie nieporozumienie.Jeżeli tak było w twoim przypadku to chwała Ci za to że podjęłaś w końcu decyzję o odejściu zamiast ciągnąć tę "związkową wegetację" w nieskończoność jak to miało miejsce przez ostatnich 8 lat :/ .Może dzięki temu i ty i twój mąż znajdziecie sobie odpowiednich partnerów . Jestem osobą stojącą obok tego problemu opierającą się tylko na tym co pisze messy, nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie : czy darzyła należytym szacunkiem swojego męża , czy dawał równie dużo jak wymagała ? czy nigdy nie wypaliła do niego w bezczelny sposób ? na pytanie powinien odpowiedzieć on sam. Uważam że wina zawsze leży po obu stronach. hej dziewczyny ... Nigdzie tak nie jest napisane/powiedziane/przyjęte ,ale znała tego człowieka i wiedziała chyba za kogo wychodzi w dodatku miała świadomość że od dawna że między nimi jest źle. Dla mnie to możecie sobie zmieniać partnerów co tydzień jeżeli Wam wiecznie coś nie będzie pasować tylko oby takie kobiety trzymały się z dala od porządnych facetów. Tak czy inaczej szczerze życzę powodzenia obyś znalazła spokój, szacunek, oparcie ,zrozumienie , i należytą miłość w ramionach odpowiedniego mężczyzny . I obyś nie wróciła na forum z tematem "zostałam oszukana ... faceci to świnie" :) ... czasami przyjaźń może być mylna. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ...
a gdzie sa ci porzadni faceci??? juz nie gadaj, ze tylu was jest na tym swiecie jakby kazdy facet byl porzadny to by nie bylo tylu rozstan, rozwodow, etc. OK, kobiety tez maja swoje za uszami i nie sa idealne, ale wiekszosc rozstan jest jednak z powodu facetow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Pafel, z mezem jestem odkad mialam 17 lat wiec kwestia zmieniania partnerow co tydzien raczej sie mnien nie tyczy :) jasne,ze mielismy klotnie ale zawsze staralam sie robic to w sposob kulturalny i nie stosowac ciosow ponizej pasa, mimo ze ciezko bylo czasem. I oczywiscie,ze zgadzam sie z toba w 100% ze wina zawsze lezy po obu stronach. Nie zrzucam wszystkiego na niego. i masz racje,moze wroce niedlugo z topikiem ''zostalam oszukana'', moze musze zobaczyc co jest ''out there'' jak to mowia i przekonac sie na wlasnej skorze. Moze jest to zla decyzja ktora podjelam, nie twierdze ze nie. Moze on sie potrafi zmienic ale poki co udowodnil ze nie a ja nparawde nie mam juz nerwow i zycia na te przepychanki i emocjonalne przepychanki.. Przepraszam, jesli zle zrozumialam twoja wypowiedz ale napisalaes ze byles jak moj maz dla swojej dziewczyny wiec wywnioskowalam ze tez byles opryskliwy/gburowaty itp ae moze zle to przeczytalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pafel
"Przepraszam, jesli zle zrozumialam twoja wypowiedz ale napisalaes ze byles jak moj maz" Też chyba nie do końca celnie to opisałem ... bardziej chodziło mi o zachowanie gdy również stanąłem w obliczu samotności.Telefony ,smsy , przeprosiny i różnego rodzaju obietnice ... teraz wiem że były to desperackie ruchy przez obawą pozostania "sam sobie". Jeżeli twój jeszcze aktualny mąż jest inteligentnym oraz choć trochę uczuciowym gościem i będzie potrafił krytycznie spojrzeć na sposób swojego postępowania to wyciągnie wnioski.Szkoda tylko że czasami potrzeba aż tak drastycznych metod aby dotrzeć do czyjegoś rozumu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama.......
wiesz messy, już sama nie wiem czy podjęłam dobrą czy złą decyzję... myślałam że gdy mnie trochę czasu będzie mi łatwiej zapomnieć,niestyty jestem w błędzie. Codzień mam coraz większe wątpliwości i coraz bardziej tęsknię za tamtym..Pytasz dlaczzego się nie rozwiodę? Sama nie wiem, myślałam o tym milion razy... chciałam zmienić swoje życie bo miałam dość wiecznego upokarzania ze strony męża. Jednakże zawsze po każdej awanturze mąż przepraszał mnie i przysięgał, że wszystko się zmieni... A ja naiwnie wierzyłam w te cudowne przemiany, które trwaly kilka dni, a potem wszystko wracało do normy, czyli kłótnie i upokorzenia... Może gdybym była mniej naiwna i bardziej odważna to już dawno kopnęłabym mu w d****bo wydaje mi się że właśnie na to zasługuje. Najgorszy dla mnie jest fakt, że zostawiłam faceta, dla którego znaczyłam bardzo wiele, zraniłam go niesamowicie... I zostałam w toksycznym związku u boku faceta, który tak naprawdę nigdy mnie nie szanował...no ale może kiedyś to się zmieni, może w końcu przyjdzie dzień w którym odważę sie na zmianę mojego dotyczasowego życia. Pozdawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wszystkim, przepraszam z gory ze sie nie odzywalam, ale jak wiecie spedzam czas ze swoim przyszlym mezem, ktory zawital do mnie w srode dokladnie o godzinie 16:08, pukając do mych drzwi mocno sciskając i tuląc do siebie.... cudowne uczucie :) ale wracajac do was.... czytam i czytam i sama nie wiem co napisac... Kochajac sie i wiazac sie ze soba czy to w nieformalnym zwiazku czy w malzenstwie - nalezy okazywac sobie przede wszystkim szacunek, milosc...Reszta przychodzi sama (zaufanie, zrozumienie). Robimy tak by naszej ukochanej drugiej osobie nigdy nie zaszkodzic, nie urazic jej, nie zranic, nie skrzywdzic obojetnie w jakis sposob. Ostatnio sporo myslalam na temat malzenstwa. Otoz doszlam do wniosku, ze przysiegajac komus milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska nie oznacza to jednak tego by byc z taka osoba do konca zycia gdy nie ma do ciebie wystarczającego szacunku. Wiadomo, ze w zdrowiu i w chorobie i az do smierci, ale to tak nie dziala. Nikt nie jest glupi by twkic z osoba ktora wiecznie Cie potępia i poniża, a przed slubem mogla taka nie byc. Nic ją z Toba nie laczy, nie macie wspolnych tematow, zainteresowan... No wypalilo sie. Przysiega malzenska w kosciele nieco rozni sie od przysiegi slubu cywilnego, ktora tez powinna trafic do ludzi : "... i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe." Dlaczego ludzie maja to w dupie za przeproszeniem. Nie stosuja sie do tego co mowia, co przysiegają, co sobie obiecali. Wiem, ze messy miala watpliwosci co do slubu ze swoim wciaz aktulanym mezem, ale pewnie jak wiekszosc wrazliwych kobiet myslala, ze to sie nigdy nie skonczy tak jak teraz, bo dawala im szanse. Napewno nie byla swieta, wiadomo, ze pewnie nie raz warknęła na faceta, ale nie byl to powod do rozstawania jakiegokolwiek, w kazdym zwiazku sa kotnie, male, duze, sprzeczki chwilowe, ale nie znaczy to ze zaraz codziennie musimy byc porównywani do zera, tzn byc moze ex messy nie dal jej tego dobitnie do zrozumienia, ale sprawial wrazenie jakby ona nikim dla niego nie byla dlatego wszystko tak sie potoczylo.... ja zycze jej powodzenia, szczescia i tak jak pafel mowiles - SPOKOJU..... Odezwe sie jutro, dzisiaj jade po corcie z narzeczonym... w koncu razem w trojke :) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Pafel, widac,ze jednak zle zrozumielam twoja wypowiedz, teraz juz rozumiem o co ci chodzilo. Taka Sama- zycze ci odwagi i podjecia wlasciwej decyzji. Jesli zalujesz juz teraz to moze warto zaryzykowac i sprobowac czegos innego? Pamietaj,ze masz tylko jedno zycie, nie przegraj swoich mlodych bedac ponizana w toksycznym zwiazku uboku kogos z kim nie chcesz tak nparwde byc. Trzymam za ciebie kciuki. szcesliwa - jak zwykle bardzo ladna wypowiedz. Mma nadzieje,ze spedzilas milo czas ze swoim L. w sumie to jestem pewna ze tak bylo. Co do mnie- pojechalam, spakowalam co mialam, przez 2 dni latalam jak szalona pakujac, przepakowujac i rozpakowujac. Jestem wykonczona mimo,ze 7 h spalam wczoraj.. Obylo sie bez lez jak wychodzilam z domu jednak. To ze nie bylo meza pomoglo chyba bo nie moglabym sie pakowac i wyjsc jakby on tam byl..Pare lez poszlo jak sie zegnalam z przyjaciolmi alenie jak wyszlam z domu. Jak tak siedzialam na tych kartonach i czekalam na X to tak popatrzyam na moj domek i bez obrazkow na scianach, kwiatkow, dywanu tak bylo pusto...i pomyslalam, ze to tylko sciany sa..dom jest tak gdzie serce i ludzie.. jeszcze bede miala nastepny kiedys.. cos sie teraz zakonczlo, ale moze cos fajnego sie rozpocznie.. za 4 dni lece do Polski i spotkam sie z mezem..jesczze niejedna ciezo chcwila przede mna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
zaglada ktos czasem jeszcze?... tak patrze czy ktos napisal a tu cichutko.. za 2 dni wyjazd, juz spakowana. chce mi sie i nie chce mi sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej messy, ja zbytnio nie mam czasu by zajrzec ale niebawem napisze cos wiecej... z mojej strony same smutki, nie chodzi o slub, ale o wyjazd z dzieckiem. Dzisiaj jestem po sprawie w sadzie i nie jest dobrze, nadzieja matką glupich, cierpliwosc niby poplaca, moze kiedys mi sie poplaci, ale tymczasem nie mam szans na wyjazd... Jestem rozbita, z jedej strony załamana, ale z drugiej zyje wciaz nadzieja, ze wszystko to co zle wyrzadza mi moj ex kiedys sie na nim odbije... Wiecej napisze niedlugo. Koncze juz bo ide uspic mala i pofarbowac wlosy, przytulic sie do mojego narzeczonego i zapomniec przez chwile o wszystkim.... Pozdrawiam was, messy pisz co u ciebie, mimo, ze nie pisze to i tak wciaz jestem ciekawa jak Twoje zycie sie uklada. Buziaki :* pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
oh, Szczesliwa... tak mi przykro,ze sprawy nie ukladaja sie po twojej mysli.. Dlaczego nie masz szans na wyjazd? co sie wydarzylo? Tak jak mowisz, what goes around comes around, karma... jeszcze twojemu ex sie to wszystko odbije czkawka, zobaczysz. bede czekalam na wiesci od ciebie. ja tymczasem spakowana juz do Polski i jutro moj ostatni dzien w pracy :) starsznie sie ciesze,ze zaraz zobacze sie z tatusiem moim i Mama :) mam zaplanowany tydzien z rodzinka, przyjaciolmi, duzo cwiczen i basen z mlodsza siostra, paln zrzucenia 2 kilo :) bedzie super wyrwac sie z biura na te 9 dni :) nakupowalam prezentow dla wszystkich i juz sie nie moge doczekac az im je dam :) uwielbiam dawac prezent, bardziej niz dostawac. poz atym mam pare planow na po wakacjach ale o tym napisze jak bede miala ciut wiecej czasu :) z mezem sie spokam w czwratek za tydzien ustalic rzeczy. no i bede tesknic za X... 10 dni przerwy, od dawna tak dlugo nie bylo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama.....
Witajcie Dziewczynki... Messy tak przerwa dobrze Wam zrobi, myślę, że będzeisz miała wiele czasu na to aby zatęsknić, sprawdzić wagę tego uczucia... Mam nadzieję, że wizyta w Polsce będzie dla Ciebie samą przyjemnością a spotkanie z ex nie przysporzy Ci wielu nerwów i łeż. Trzymam kciuki. U mnie bez zmian większych. Nadal toczę walkęw swojej głowie, nadal myślę o moim J i szczerze mowiąc nie jestem szczęśliwa. Z mężem niby ok, są dni lepsze i są gorsze... Zastanawiałam sie ostatnio czy jest w ogóle możliwy powrót do dawnych realcji po ym jak przeżyło sie z kimś innym takie chwile,.... Czy kiedykolwiek będę mogła żyć normalnie. Tamten facet wywarł na mnie taki wpływ, że choć to śmieszne inni mężczyźni wypadają przy nim blado... Ale mam świadomość że podjęłam decyzję i muszę się jej trzymać. Nie mam z nim kontaktu od jakiś trzech tygodni, starsznie tęsknię i wiem, że i On tęskni. Strasznie ciężkie to życie... Trzymajcie sie dziwczyny a Szczęśliwa... bardzo Ci współczuję Twojej sytuacji, ale wierzę że sobie poradzisz. Jesteś mądrą kobietą. Twoje wypowiedzi tutaj są bardzo dojrzałe, więc myślę, że uporasz się że wszystkim, aby móc w pełni cieszyć sie życiem. Za Ciebie też trzymam kciuki. Buziaki:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Taka Sama, az chce mi sie krzyczec zebys sprobowala z J jesli sprawia,ze czujesz sie taka szczesliwa i jesli tak boli ci bycie bez niego.. jesli piszesz,ze inni faceci wypadaja blado to na co czekasz?... Absolutnie nie namawiam cie na nic jesli nie jestes na to gotowa tylko z twoich wypowiedzi wnioskuje,ze czujesz ze podjelas zla decyzje i czekasz z ktos ci podpowie co robic.. wiesz,to wlasnie jeden z powodow dla ktorych ja nie moge teraz wrocic do meza...bo jak to mialoby byc po tym jak ktos mi pokazal jak pieknie moze byc i jak to jest czuc sie kochana.. udawac,ze tego nie bylo i wrocic do rzeczywistosci? ale jak?.... ale trzymam kciuki zebys byla sczzesliwa, cokolwiek wybierzesz. sciskam cie mocno. xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama........
oh messy, doskonale wiem co masz na myśli. Ja sama czasem mam ochotę krzyczeć... i to wszystko zaczyna mnie już przerastać... Wydawało mi sie, że podjęłam słuszną decyzję. Tlumaczyłam sobie że On przecież ma (jeszcze) żonę, że ma dwójkę dzieci, że to po prostu sie nie uda... A chyba tak naprawdę okłmywałam samą siebie. Bo przecież jeśli się kogoś kocha, można pokonać wszystko, pogodzić sie z faktami, spróbować zaakceptować dzieci... Wiem, że moja decyzja, aby zostać z mężem może wydawać się niezrozumiała. Na nią też złożyo się mnóstwo czynników. Uwierz mi, że bardzo długo biłam sie z myślami, przez co unieszczęsliwiałam i siebie i męża i J. Tak jak pisałam wcześniej zabrakło mi odwagi i determinacji, aby postawić wszystko na jedną kartę i zacząć wszystko od nowa. Być może gdyby moja sytuacja była trochę inna (prowadzimy wraz z mężem firmę, jesteśmy że tak się wyrażę osobami publicznymi, a co najśmieszniejsze wszyscy uważają nas za idealne małżeństwo...)byłoby inaczej... Wiem, że to tylko głupie tłumaczenia, bo wiele osób zostawia wszystko i zaczyna na nowo... Istotny wpływ miały także obietnice mojego męża o zmianie. Mino wszystko jestem naiwna i wierzę... z resztą chyba sama wiesz co mam na myśli... Najgorsze jest to, że byłam pewna, że mi przejdzie. że czas zagoi rany, że wspomnienia zatrą się w głowie. Niestety mylilam się... Ciąglę myślę o Nim, zastanawiam się co robi, czy też myśli... Żyję z mężem, myśląc wciąż o innym.... To też nie jest fair... Dlatego cieszę się, że są takie kobiety jak Ty. Kobiety, które choc jes to wiele kosztuje, decydują sie na zmianę swojego życia... Wiem, że nie jest Ci łatwo, ale wiedz messy, że Cię podziwiam. Pomimo wszystko i napewno z ciężkim sercem potrafiłaś umieć wybrać, co dla Ciebie najlepsze. Szczerze wierzę, że Twoje życie stanie sie takim, jakie sobie wymarzyłać Pozdrawiam i ściskam mocno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Taka sama, wiem co i jak sie czujesz.. ja tez przez to przechodzilam, tez sie bilam z myslami i do dnia dzisiejszego sie bije.. dalej dostaje czasem smsy od meza ze on by na koniec swiata za mna poszedl.. i wiesz, mam momenty kiedy mysle ze podjelam moze zla decyzje,ze moze jeszcze raz sprobowac.. ale poprosutu sie boje.. Tak samo jak ty poznalam kogos kto mi pokazal inny swiat. I wlasnie to mi dalo tego kopa do podjecia jakiejs decyzji. ja nie wiem czy wyjdzie mi z X, on jest jednak 14 lat starszy (mimo,ze naprawde po nim nie widac i slychac) i to mnie czasem mnie to przeraz jak zaczynam sobie gdybac o rodzinie itp.. a z drugiej strony to lepiej byc naprawde szczesliwych przez choc chwile w zyciu niz nie byc szczesliwym wcale? kto wie ile nam lat zostalo? moze jutro nas tu nie bedzie? moze lpeij nie wybiegac w przyszlosc i gdybac bo nie wiemy co nas czeka.. moze lepiej zyc tu i teraz.. zycze ci podjecia najlepszej dla ciebie decyzji. bede czekac na twoje posty. trzymam ckiuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
zegnam sie ze wszystkimi, zagladne jutro wieczorem jak juz bede w Polsce :) zycze wszsytkim usmiechnietego i cieplego weekendu x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama .....
witajcie w poniedziałek:) Jak minął weekend?? Messy jak się czujesz w Polsce? I przede wszystkim jak spotkanie z mężem?? Czekam z niecierpliwością na nowie wieści Pozdrowienia i uściski:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka81
Witam dziewczynki i wszystkich czytających:-) Dawno tutaj nie zaglądałam, ale teraz przeczytała wszystko od deski do deski. Oj dziewczynki widzę że po dobrym zawsze przychodzi jakieś zło:-( Mam nadzieję że szczęśliwa 22 poradzi sobie z przeciwnościami losu i z tym co jej tam zgotował ten jej ex.Jednak faceci to świnie - jak mówi pewna piosenka, hehe - oczywiście nie wszyscy-!!! dobrze że mimo wszystkiego czerpiesz energie i szczescie u boku swojego Ł.Razem dacie radę !!!! Messy trudny okres dla ciebie się szykuje. Z jednej strony Polska, rodzina super uciesznie się to szykuje, a z drugiej strony twój mąż i wszystkie sprawy związane z rozwodem. Będzie ciężko, ale myślę że dzięki wsparciu rodziny dasz radę. Mam nadzieję tylko że się nie złamiesz i nie zawahasz. W końcu podjęłaś decyzję i ruszaj z kopyta do przodu dziewczyno. Myślę też że będziesz tęsknic do X, zwłaszcza w chwilach kiedy będzie ci bardzo smutno. Ale pamiętaj że on jest i zawsze możesz zadzwonić, napisać i porozmawiać. A jak wiesz że masz w nim ogromne wsparcie to tez wiesz że wszystko dasz rade przejść, bo on jest obok i nie jesteś sama!!!:-) Taka sama....wiem o czym mówisz i wiem co czujesz.Ja mam tak samo jak ty. Rozstałam się z facetem po 8 latach wspólnego życia. Powiem ci że nadal go kocham i będę kochać, mimo tego że jestem teraz w związku z kimś innym, z kimś kto pokazał mi jak powinna wyglądać prawdziwa, szczera miłość. Mimo tego że jest cudownie ja nadal myślę o moim byłym facecie, tylko że między nami jest ogromna przepaść i nie mamy już szans na powrót. Chyba że w innym życiu. Oj ciężko mi, bo wspomnienia wracają jak bumerang, ale takie jest życie i jest tylko jedno.Trzeba je wykorzystać na maksa!!!Ja postawiłam na siebie i na swoje szczęście, a wspomnienia mam nadzieję kiedyś się zatrą. Co by się nie działo, pamiętaj że powinnaś zrobić tak żeby tobie było dobrze i żebyś to ty czuła się i była szczęśliwa!!!!! Pozdrawiam was mocno dziewczynki, czekam na info od was i trzymam za was mocno kciuki!!!! papatki:-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witajcie!! pierwszy raz od kilku dni zagaladam a tu prawie cisza... szczesliwa zniknela.. Milo jednak,ze ktos zostal! :) Werko, widzisz ja najbardziej sie tego boje..tych dorbych wspomnien ktore wypra te zle i beda mnie popychac do myslenia,ze byla to zla decyzja.. Czlowiek z czasem zapomina o tym co bylo zle bo i po co to pamietac a z drugiej strony sie powinno po to zeby nie popelniac tych samych bledow.. w polsce swietnie! jem i jem i pijem..jak to na wakacjach w Polsce jak sie nie widz rodziny i przyjaciol przez miesiace.. z kazdym chce sie porozmawiac, nie wypada odmowic drinka i jedzenia i juz sie tak ledwo ruszam powoli! ale jest naprawde fajnie i milo. Rodzince sa za mna na 100%. Powiedzialam im nawet o X... ne wszystko ale ze jest ktos z kims sie spotykam i ze dzieki niemu dni sa lepsze. ucieszyli sie, tak naprawde i szczerze. I powiedzieli,ze roznica wiku jest najmniej wazna o ile jestem szczesliwa. wdzieczna jestem i czuje jak mi kamien z serca spadl... Z mezem w czwartek sie spotkam. ale jestem juz calkiem inaczej do tego nastawiona. koniec z placzem i wzruszaniem sie. Ustale co powinnam i wszystko. Juz swoje wyplakalam. Czas sie wziasc do kupy i zaczac zyc dalej. za X tesknie ale rozmawiamy i piszemy codziennie. co u was dziewczynki? xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka81
Messy, cieszę się że fajnie sie bawisz wsród znajomych i rodzinki:-)dobry odpoczynek dla ciebie, hehe... Co do twoich obaw, wiem że cięzko jest nie myślec o kims kogo sie kochało, ciężko jest nie wspominać. Ale życie potoczyło się tak a nie inaczej i teraz trzeba coś z tym zrobić. Zawsze pamiętaj,że to ty jestes najważniejsza i ty masz być szczęśliwa. Myślę, że dzielnie to wszystko zniesiesz, bo wiesz że masz wsparcie w rodzinie, przyjacielach i w Panu X:-)Osobiście dla mnie wiek nie stanowi żadnej przeszkody.Jeżeli czujesz przy nim te motylki w brzuchu, ciepło, szczęście to nie zastanawiaj sie nad tym czy dobrze wybrałaś.Ja też wiem że wspomnienia będą wracać, ale z czasem one będą słabnąc i zanim sie obejrzysz minie sporo czasu, a ty będziesz tak bardzo szczęsliwa że nie będziesz wspominać tych chwil. Dawaj malutka do przodu i nie oglądaj się za siebie, bo to nie ma sensu.Wierzę że dasz radę!!! Ja ci powiem, żeby nie mysleć i nie wspominać czegos czego juz nie ma zabralam się za siebie na maxa:-)Zaczęłam biegac, nie jeśc kolacji - normalnie lansik teraz na całego.Często wychodzę ze znajomymi i z moim R, z którym czuje sie tak jak ty z X. Ogólnie mówiąc jest super i tak mamy sie własnie tzrymać!!!! Ciekawa jestem co u szczęśliwej - cisza jakaś?! Messy napisz jak możesz gdzie mieszkasz w Polsce. Pozdrawiam cię i ściskam cieplutko, buziole....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama......
cześć Dziewczynki, Fajnie Messy, że w Polsce odnalazłaś to, czego tak naprawdę Ci brakowało. Czasem mówi się, że nieważne jest to, co myślą inni, jednak to nie do końcaa pawda. Świadomość tego, że rodzina stoi za Tobą murem, mało tego, że akceptuje Twój związek z X jest napewno bardzo przydatna w tej sytuacji. To daje jakąś nadzieję, że wszystko się ułoży.Napewno spotkanie z mężem nie będzie nalezało do łatwych, ale widzę, że masz do tego bardzo dobre podejście i jesteś pozytwynie nastawiona... Masz rację, dość już wypłakałaś się przez niego więc teraz bądź twarda:). Pewnie będzie chciał Cię przekonać, że jeszcze nie wszystko stracone, że może spróbjecie raz jeszcze być szczęśliwymi. Ale czuję Messy, że Ty już wiesz gdzie odnajdziesz swoje prawdziwe szczęście i tego się trzymaj!!!! U mnie bez większych zmian. W kwestii J. nadal nic się nie zmieniło. Napisal mi ostatnio, że dla mnie sięgnąłby po gwaizdę... Wzruszyło mnie to i rozwaliło kompletnie. Ale ja też podjęłam decyzję i muszę się jej trzymać. Mój mąż zachowuje się trochę inaczej, choć mi bardzo trudno jest uwierzyćc w jego przemianę i czekam na dzień, kiedy wszystko wróci do dawnego stanu. Ostatnio tak myślałm, że między nami wydarzyło się zbyt wiele złych rzeczy, aby mogłoby być cudownie, najwyżej może być tylko dobrze... Ale zawsze to coś i trzeba się z tego cieszyć... Messy odezwij się i napisz jak tam spotkanie z mężem. Jestem bardzo ciekawa. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje szczęście!!!! Pozdrowienia dla wszystkich czytających:) miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
hej dziewczynki, ciesze sie,ze napisalyscie! zagladam na kompa rzadko bo wakacjuje przeciez i tyle sie tu dzieje... a kompa mam na codzien w pracy wiec szkoda mi marnowac wakacji na gapienie sie w ekran. Jeszcze tydzien mi niecaly zostal a juz czuje sie naladowana troche bardziej tak pozytywnie. Jest rodzina ktora mnie wspiera i znajomi na ktorych moge liczyc a tych na ktorych nie moge nie ma co zalowac bo nie byli prawdziwi... dopieo sie przekonam niedlugo. Z mezem sie zobacze jutro bo dopiero dzis przyjechal. narazien ie mysle o tym jak spotkanie przebiegnie i oczym bedziemy rozmawiac. Zajme sie tym dzis wieczorem. Poki co chodze z tata na gryzby, biegam i jezdze na rowerze :) Masz racje Werko ze jesczez nie raz bede myslec i wspominac. Poki co zmaierzam zrobic dokladnie tak samo jak ty i skupic se na sobie. Dietka, masaze jakies, cwiczenia. Powolutku do przodu, malymi kroczkami. A w gorsze dnie sobie troche poplacze i mi przejdze wkoncu.. Taka sama, pamietaj ze tylko krowa nie zmienia nie zdania (chyba tak to sie mowi?? :) i jesli bedziesz uwazala,ze nie byla to dobra decyzja to zawsze ja mozesz zmienic. Przynamneij bedziesz ze probowalas wszsytkiego. Ale nie mozna zyc tylko czekajac na ten gorszy dzien lub gorsze dni az wszsytko wroci do ''normy'' To nie na tym zycie polega.. ja wrocilam z miasta wlasnie i ide wziasc prycznic i potem pojde sie spotkac z przyjaciolmi dawno niewidzainymi. zycze wam milego popoludnia i zagladne jutro. sciskam. x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
Witajcie drogie Panie :) Weszlam dzis na kafeterie w celu znalezienia ukojenia, szukajac podobnych sobie i swojego zycia historii... Od razu rzucil mi sie w oczy ten temat. Przesledzilam caly watek, wypowiedz za wypowiedzia i musze powiedziec, ze wzruszylam sie do lez szczegolnie czytajac wypowiedzi Messy... szczegolnie te relacje ze spotkan z Panem X. jestem mezatka na podobnym zakrecie jak taka sama. "Dawanie szansy " zimnemu jak glaz mezowi przerabialam chyba setki razy :( Kiedys bylam ufna i naprawde sadzilam ze szczere rozmowy, opisywanie swoich uczuc i informowanie o potrzebach emocjonalnych cos dadza... ale dzis juz wiem ze doroslego mezczyzny zmienic sie nie da :( Podobnie jak taka sama zostawilam cos waznego, cos co dodawalo mi skrzydel by kolejny raz ratowac malzenstwo... Ile razy wyciagalam reke ? Kilkadziesiat. Zmiana ? Na kilka dni - najwyzej trzy. Potem wszystko wraca do tzw. normy :( Ignorowanie, nie zauwazanie... czasem podniesiony ton i wulgaryzm :( Jak to jest ze Pan X, Pan J. czy Pan Ł, wiedza jak traktowac kobiete a nasi mezowie nie wiedza tego choc komunikujemy swoje potrzeby ? Nie wiem, naprawde nie wiem jaki jest sens ciagnac takie malzenstwa... Podziwiam Messy za ten krok :) I trzymam kciuki. Jesli pozwolicie bede zagladala tutaj bo niezwykle mnie zaciekawily wasze historie :) Ja na razie oszczedze wam szczegolow, moze kiedys opisze swoje zycie jesli bedziecie ciekawe:) Pozdrawiam Was serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka81
Messy koniecznie odezwij się i napisz jak spotkanie z mężem, ciekawa jestem co teraz wymyśli hehe.. no jak ty się będziesz czuła. Pamiętaj ze trzymamy za ciebie kciuki kochana. Pozdrawiam wszystkie laseczki co tutaj zaglądaja i pisza o swoich mieszanych uczuciach, dobrze wiedziec że człowiek w takich chwilach nie jest sam.:-)pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość codalej-codalej
Dziewczyny! Nie mogę uwierzyć, ze trafiłam na ten wątek! Przechodzę dokładnie to samo. Właśnie teraz. Na początku lipca wyprowadziłam się od męża... bo jest ktoś inny. Mąż odżył po kilku latach... Stara się, zabiera mnie w weekendy, kupuje kwiaty, pisze listy... które ściskają serce. Z drugiej strony "ten drugi"... i nowe trudne życie ... na razie w samotności... nie jest tak jak sobie wyobrażałam. Zabija mnie tęsknota... wyrzuty sumienia - teraz większe niż kiedy w tajemnicy przed mężem gadałam godzinami z tym facetem... Z jednej strony lęk przed nowym związkiem, na pewno pełnym emocji, ale z facetem, który też zaczął ze mną będąc w małżeństwie... z drugiej strony bezpieczeństwo, stabilizacja... mąż, który - wiem to - mógłby dla mnie zrobić wszystko... tylko co, jeśli wrócę do niego, a nie będę nigdy mogła zapomnieć o tym uczuciu, które uskrzydlało mnie od ponad roku? Mój mąż mnie zawsze szanował, ale nigdy nie umieliśmy gadać... to ja zawsze byłam inicjatorką wszystkiego co się działo. Teraz spotkałam silną osobowość.. ale też się boję... bo tak silną, że zagraża mojej własnej. Przez całą tę trudną sytuację, moje problemy w nowym, samodzielnym mieszkaniu i nagłe emocje ze strony mojego wycofanego dotąd męża, między mną i "tym drugim" już zaczęły się ostre tarcia... nie jestem bez winy... chyba próbuję wszystkim trochę dokopać i przekonać się kto jest w stanie znieść wszystkie moje fochy... a może okazuję rozczarowanie, że tamten zamiast czekać na mnie na białym koniu jest ze mną tylko parę dni w tygodniu, a ja układam swój plan wg niego? Nie wiem, co robić!!! Tęsknie za mężem... nie wiem, czy nie z litości tylko. własnie jak widzę, jaki jest słaby, zagubiony, jak bardzo się stara... Z drugiej strony... nie wiem, czy potrafię z nim rozmawiać otwarcie... mam wrażenie, ze nasze rozmowy są sztuczne. A w nowej sytuacji znalazłam to, czego szukałam: zrozumienie, czasem zachwyt, prawdziwe emocje... ale też: nie wiem, jakie perspektywy - też chciałabym mieć rodzinę... z mężem był jakiś plan na życie i właśnie możliwości rozwoju. a teraz? zostaję bez niczego... nie mówiąc o sytuacji materialnej, która mi się dramatycznie pogorszyła... nie wiem, czy jest sens... boję się... nie wiem, jak wybrać... Budzę się z coraz bardziej przerażajacym uczuciem, ze to nie moje życie... w moim świecie takie rzeczy, jak odejście od męża było nie do pojęcia. nie sądziłam, że moze być tak wiele dziewczyn w takiej samej sytuacji. szkoda, że niegdy nie ma końca tych historii... zresztą każda jest inna i nie da się ocenić, gdzie jest happy end.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama.....
Witajce Dziewczyny! Widzę, że powiększyło się nam grono Czytelniczek.. Świetnie. Messy, masz rację, tylko krowa nie zmienia poglądów:), ostatnio J. znów pisał do mnie piękne słowa. Często o Nim myślę, zastanawiam się co robi i czy też myśłi. Myślę, że już nic nie będzie takie, jak dawniej. Nigdy nie będę już tą samą osobą, jaką byłam przed spotakniem J. Wraz z odejściem J. coś we mnie umarło, coś się skończyło. Teraz żyję z dnia na dzień, właściwie bez większych emocji, wrażeń. Praca, dom, praca...i tak moje życie toczy się w kółko... Czasami jestem zla na J. że nie walczył o mnie jakoś... nie probował mnie przekonać. Wiem, że to moje tłumaczenia, bo mam świadomość, że czekał na moją decyzję bardzo długo (pół roku) i wiem, że zraniłam Go strasznie. Sherry ann ----odpowiadając na Twoje pytanie przytoczę przykład mojego życia. Mojego męża poznałam jak miałam lat... był we mnie wpatrzony jak w obraz.kwiaty, dlugie spacery, długie rozmowy.. (sielanka) Oboje byliśmy młodzi, nikt nie traktował tego związku poważnie, ot, taka szczenięca miłość...mijały lata, my coraz bardziej dojrzalści nadal trwaliśmy przy sobie, nadal było dobrze, był szczunek, była miłość, (wedy można to było już nazwać miłością). W całym okresie naszego narzeczeństwa było między nami różnie, raz było lepiej raz gorzej. Były gwałtowne kłótnie, po ktorych płakałam godzinami w poduszkę, były chwile uniesienia i piękna... Ślub wzięliśmy na ostatnim roku moich studiów... Szybko decyzja... i też było czasami fajnie, czasami gorzej... Jak w życiu. I przyszedł dzień, w którym wszystko uległo diametralnej zmianie na gorsze, oczywiście był to etap długofalowy. Mój mąż zmienił pracę i poznał ludzi, którzy wywarli na niego niesamowity wpływ. i wszystko zaczęło sie powoli psuć... aż do momentu, kiedy spotkałam J. Dlaczego to napisałam?? Bo nigdy nie wiemy, czy Pan J. Pan X. i Pan Ł. za kilka lat traktowaliby nas tak samo jak w tej chwili... Nigdy nie wiemy, czy Oni też by się nie zmienili, nie zaczęli nas zdradzać czy okłamywać. Czy nadal mieliby dla nas tyle ciepła i miłości co teraz... Oczywiście wiem, że nie można myśleć, że wsyscy faceci to "świnie" bo akurat trafilłyśmy na mężów, którzy nie rozumieją naszych potrzeb...W moim przypadku - doświadczyłam od mojego męża wielu przykrości (oczywiście ja też nie była święta!!!) i i myślę, że w pewnej mierze bałam się zaufać kolejnemu facetowi,.. Z moim mężem na początku też było fantaszycznie, a poźniej się zmienil, dlaczego więc J. mniałby się nie zmieniać? Być może próbuję usprawiedliwiać się przed samą sobą bo nadal strasznie cierpię. Mogę powiedzieć z perspektywy kobiety, która wybrała męża a nie kochanka - małżeństwo nigdy już nie będzie takie samo, jeśli poczujsz coś silnego do innego mężczyzny - to oczywiste, więc trzeba sobie zadać pytanie czy ma sie siłę, aby ukrywać tę miłość, cieprieć w samotności i tęsknić za kimś kogo się odrzuciło, aby ratować własne małżenstwo... Uwierzcie to nie jest prosste, ale jest możliwe:) Trzymajcie się ciepło Messy napisz jak po spotkaniu:) Miłego weekendu i piszcie "coś":) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×