Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość messy

maz i On..

Polecane posty

Ja wiem, ze swoje wyplaczesz, pewnie nie raz juz wyplakałas. W sercu uczuc milion, a w glowie burza mózgów... Teraz sie nie kontaktujecie, bo mąż powiedzial kilka słów ktore Cie zabolały i pewnie znów jest mu glupio dlatego nic do Ciebie nie pisze i nie dzwoni, zastanawiając sie jak teraz Cie przeprosic. Niebawem sie odezwie, bedzie ponownie przepraszal i bral Cie na litosc, a ja tak naprawde nie wiem ile jeszcze razy bedziesz o tym myslec i dawac mu szanse bo bedzie Ci go szkoda... Serce bedzie Ci pękać jak bedziesz widziala slowa napisane w mailu : "kochanie przepraszam za tamto, wybacz mi...". Po co to? Jak nie umie zapanowac nad soba teraz to jak myslisz co bedzie dalej? co bedzie jesli do niego wrocisz? Mowie Ci poraz kolejny, ze on nie zapomni, jak zaczal juz raz Ci wspominac o Panu X to nie przestanie, a z czasem Ty bedziesz miala tego dosyc, bo wasz zwiazek znowu sie popsuje. Nie wytrzymasz tego. Zobaczysz, że wylejesz jeszcze wiecej łez nich dotychczas, bo on Cie bedzie tym ranił. Sama wiem po sobie ile znosilam rzeczy przez mojego bylego i do dnia dzisiejszego zaluje ze tyle szans mu dałam. Gdybym skonczyla z nim wczesniej to teraz nie mialabym dziecka, ale nie zrozumcie mnie źle - nie żaluje ze mam dziecko, żaluje tylko tego, ze moją kochaną Julcię mam z kims takim jak on... On nie zasluguje na taka dziecinke i nie zasluguje na mianowanie sie ojcem, bo wedlug mnie nim nie ejst skoro zaniedbuje dziecko w rażącym dla mnie stopniu, ale wy na szczescie nie macie dziecka i nie popelniaj tego bledu jaki ja popelnilam. Gdyby nie dawanie szans przeze mnie byłemu to teraz moje zycie byloby inne i byc moze taką właśnie Juleczkę mialabym z moim narzeczonym, a potem kolejne dziecko i bylibysmy szczesliwi, a tak? moj błąd za ktory teraz musze płacic swoimi nerwami, silami i czymkolwiek jeszcze... Rozumiem, ze wolisz jezdzic do Pana X, w takim badz razie ja tez bym wolala gdybym byla na Twoim miejscu, w koncu to jakas odskocznia od zycia codziennego, smutku i przykrosci... Tam jest pieknie u niego wiec rozkoszujesz sie chwilami spedzonymi z nim i w takim miejscu, pozazdroscic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzien dobry, tak mialam nadzieje,ze cos przeczytam od ciebie szczesliwa i sie nie zawiodlam :) no wiec jak mowilas i jak bylo przewidziane dostalam maile, smsy i tel od meza..niektory byly zebym sie juz nie kontaktowala z nim a niektore pelne zalu/placzu/zapewnien o milosci itp.. napisal ze caly weekend siedzial w pokoju u plakal,ze nie chce zyc bez mnie itp.. serce mi pekalo, plakalam i wierze mu ze mowi to szczerze. Ale powiedzialam,ze na chwile obecna za duzo miedzy nami sie zdarzylo zeby cos bdowac na tych gruzach. Ze roznie sie uklada w zyciu, ludzie sie rozwodza czasem zeby .... po latach do siebie wrocic. Sa wtedy inni, mieli innych partnerow moze, inne doswiadczenia ale zobaczyli ze jednak ze czegos im do szczescia brakuje i to wlasnie byl ten ich partner z ktorym nie wyszlo.. Nie mowie,ze tak bedzie z nami ale dzieki temu mu troche lepie sie zrobilo. Powiedzial,ze tak go boli ze mam teraz kogos innego ale przewalam mu od razu i powiedzialam,ze musi zrozumiec ze ja nie chce wrocic do niego nie dlatego ze jest ktos inny ale dlatego ze nam poprostu sie nie ukaldalo i za duzo sie stalo i nie ma co na sile tego ciagnac.. plakalam caly wieczor wczoraj, porozmaialam z mama, z przyjaciolka, troszke mi lepiej dzis. Ciesze sie,ze wkoncu mu to powiedzialam sama. Teraz zamierzam nie pisac i nie dzwonic mimo ze bedzie ciezko i nie odbierac telefonow ani nie odpisywac na nic. Musze wkoncu moj balagan w glowie poukaldac, wziasc sie w garsc i zaczac cieszyc zyciem poki je mam i jestem mloda i zdrowa. Za duzo tego zlego jak na ten rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ....
Messy - ja mieszkam w polnocno-zach Londynie, chociaz kod pocztowy juz nie jest wlasciwie londynski a w Walii bylismy na poludniu, Newport i Porthcawl :D troche sie ''przypalilam'' na sloneczku, ale bylam w ruchu caly czas, a moj narzeczony lezal plackiem na kocyku na plazy i nie bede mowic jak wyglada :P ja do kolan nawet w morzu bylam :D gdybym miala kostium kapielowy na sobie albo inne ciuchy, to bym weszla cala... mam za to fajne zdjecia, bo z 2 kolegami sie wyglupialismy. Jest upal niesamowity dzisiaj. A Ty gdzie mieszkasz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczeytałam wszystkie twoje
posty autorko. Uważam, że szczęśliwa za bardzo porównuje swojego ex do Twojego męża, a ja myślę, że nie słusznie. Twój mąż przecież nie zdradzał Cię, nie poniżył Cię do takiego stopnia jak to zrobił ex szczęśliwej gdy była w 4 miesiącu ciąży. Myślę, że Twój mąż to jednak wartościowy facet, który się lekko pogubił, ale stara się jak może (czasem mu to lepiej wychodzi, czasem gorzej). On czuje się zdradzony, oszukany, więc nie będzie spokojny, czasem napisze lub powie coś głupiego. Zawalił mu się świat, żona odeszła, on tęskni, uświadamia sobie, że nie potrafi bez niej żyć, a tutaj się okazuje, że jego ukochana ma innego, który dotykał, całował itp to jest dla niego straszne, byłaś i jesteś jego żoną od wielu lat, to nie jest łatwo tak po prostu skreślić i żyć dalej jeśli się tą osobę kocha. Proponuje abyś się zastanowiła, dlaczego było źle w Waszym małżeństwie? To tylko on zawinił, czy Ty się starałaś o niego, robiłaś niespodzianki czy tylko oczekiwałaś tego od niego? (nie najeżdżam na ciebie, w żadnym wypadku, próbuje zrozumieć tylko dlaczego rozpadło się Twoje małżeństwo). Czy próbowaliście z mężem kiedyś porozmawiać, co Wam brakuje, co chcecie zmienić itp? Myślę, że Ty nadal męża kochasz, ale się boisz, strasznie się boisz zaryzykować, spróbować, dać mu szansę, a myślę, że powinnaś, może Twój mąż dorósł? Pan X myślę, że jesteś nim zafascynowana, inna kultura, narodowość (mogę wiedzieć jaka?), inne tradycje, robi Ci niespodzianki, ale zastanowiłaś się jakby wyglądało Wasz życie pod jednym dachem, może nie było by takie kolorowe? Uważam, że gdybyś była w nim zakochana nie miałabyś wątpliwości, a jednak je posiadasz. Nie ma związków idealnych, można je ulepszać poprzez rozmowę, wzajemne wspieranie się!!! Młoda żona od 7 lat z 2 dzieci, Pozdrawiam Cię ciepło:) Ps. Życzę Ci podjęcia słusznej decyzji, nie kieruj się tym co tutaj ludzie napisali..., przemyśl i posłuchaj ❤️ Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Przeczytalam wszystkie twoje, witaj i dziekuje za przeczytanie i odpowiedz. Masz racje,ze moj maz i ex szczesliwej to dwie rozne osoby. Kazdy zwiazek i kazda sytuacja sa inne. jka juz pisalam wczesniej od lat sie nie ukladalo tak jak powinna, czulam sie sama w tym zwiazku, dwie osoby mieszkajace pod 1 dachem obok siebie a ie ze soba. Czy sie staralam?oczywiscie! kazdy weekend pytalam i proponowalam co moglismysmy zrobic razem (wychodzilo ze nic i robilam to co chcialam sam) , kolacje przy swiecach na walentynki, urodziny itp. zawsze w domu bylo czysto, ladnie, ja zadbana, usmiechnieta. Sex byl raz na ruski rok ze tak powiem, 5 min, bez komentarza. probowalam cos tym zrobic ale sie nie dalo.. Moje urodziny, nie ma kwiatka ani nawet glupie kartk ''kup sobie cos a ja ci oddam kase'', jakas klotnia ''speir...., nikt cie tu na sile nie trzyma jak ci sie nie podoba'' . zadnyc czulosci, trzymania sie za reke, skradzionego buziaka..a najgorsza to ta cisza w domu i atmosfera ze mozna by nozem kroic. Jasne,ze czase byly fajne momenty ale bylo ich nieporownywalnie mniej niz dobrych.. juz 7 lat temu zaczelam czuc ze cos nie tak i to uczucie mnie nie opuscilo. pare razy chcialam to skonczyc ale nie mailam odwagi. Duzo nas laczy, moj jedyny facet odkad mialam 18 lat, nie umiem bez niego ale tez nie umiem z nim. w wieku 32 lat weim czego chce od partnera i to nie sa te same rzeczy co mnie zauroczyly jak mialam 17 lat.. Patrzac na zwiazku moich przyjaciol, rodzicow, widzialam wady swojego zwiazku. Od niektorych par az bije ta milosc jaka do siebie czuja. i ja tez tego chcialam. to ze poznalam kogos innego uswiadomilo mi tylko ze sa jeszcze inni faceci na swiecie, ze moze znajde kogos kto mi poswieci wiecej czasu, wyslucha, pogada o pierdolach, zacheci do czegos, zmobilizuje, ktos kto mnie pociagnie w gore a nie ktos kogo ja bede ciagnac ciagle. wcale nie twierdz ze chce byc z Panem X, to nie dla niego rozstaje sie z mezem. tyko tyle lat o tym myslalam i chcialam sporbowac ze jak juz do tego doszlo to nie wiem czy chce wracac do tego od czego uciekalam. nawet nie wyobrazam na chwile obecna sobie jak to mialoby wygladac. Moj maz nie jest potworem, ma swoj dobre i bardzo cechy, ma tez te zle i bardzo zle. Wiem,ze on teraz cierpi strasznie, wiem ze kocha i zrobilby wszystko. Ale wiem tez ze za miesiac, dwa, osiem, to wszystko czego tak nie chcialam moze wrocic a tego naprawde nie chce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczeytałam wszystkie twoje
Teraz rozumiem :) Autorko swoim ostatnim postem udowodniłaś sobie samej, że nie masz do czego wracać. Z panem X życzę powodzenia, ale osobiście sądzę, że to nie będzie ten ostatni :) Jak wcześniej napisałaś, nie wchodzi się z jednego związku w drugi. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Przeczytałam wszystkie Twoje..." Uważam, że szczęśliwa za bardzo porównuje swojego ex do Twojego męża, a ja myślę, że nie słusznie. Twój mąż przecież nie zdradzał Cię, nie poniżył Cię do takiego stopnia jak to zrobił ex szczęśliwej gdy była w 4 miesiącu ciąży. Myślę, że Twój mąż to jednak wartościowy facet, który się lekko pogubił, ale stara się jak może.... Ja nie porownuje jej męża do mojego ex bo wiadomo to dwie rozne osoby i dwie rozne historie, ja tylko sugeruje jak zachowania facetow moga byc do siebie podobne pod takim wzgledem opuszczenia emocjonalnego i psychicznego swojego partnera... Ja zostalam zraniona prosto w serce bo ciaza poroznila mnie z moim ex i odeszlam dlatego, ze nie byl taki czuly jak kiedys, nie byl tą osoba ktora poznalam, nie byl taki jak byc powinien. Mąż messy rowniez potraktowal ja jak powietrze i nie wazne czy mieli dzieci czy nie, jej sytuacja jest podobna do mojej (według mnie) bo jej mąż tez nie dbal o ich zwiazek mimo ze ona dawala z siebie wszystko tak jak i ja dawalam cala siebie w swoim związku, o to tylko chodzi. Poza tym wszem i wobec oswiadczam ze nie napisalam ze moj ex mnie zdradzil , no chyba ze o tym nie wiem, ale wiem, ze zranil moje uczucia odsuwajac sie ode mnie, nie w sensie obrzydzenia, bo jestem atrakcyjna i w ciazy rowniez wygladalam pieknie, ale dlatego ze nie dorosl do roli ojca, przeroslo go to wszystko i odsunal sie od naszego zwiazku, w ktorym zostalam tak naprawde sama tak jak zostala messy. Nie chodzi mi o to, ze mamy podobne przebiegi zdarzen, tu chodzi o uczucia, ktore nam zranili faceci. O ktorych sie tak latwo nie zapomina i brak zaufania wkrada sie w nasze mysli no i strach przed wroceniem do czegos co sprawilo nam przykrosc... Generalnie rzecz biorąć, messy, posluchaj, ja nie neguje tego, ze spotykasz sie z Panem X, rozumiem dlaczego to robisz. On pokazal Ci jak powinno byc dobrze miedzy dwojgiem ludzi, to dla Ciebie fascynacja takim czlowiekiem i szansa na zbudowanie czegos normalnego z kims normalnym i kochającym... Jestes w separacji z mezem, bo nie wytrzymywalas w takim zwiazku, nie dawalas rady, bo sprawil Ci ból brakiem zainteresowania i nie tylko. Ja to rozumiem. Z drugiej strony patrzac, nie zdradzil Cie, to nadal Twoj mąż, on zawiodl Ciebie, a Ty zawodzisz teraz jego, bo nie chcesz jak narazie do niego wrocic. Ale? ale to nadal Twoj mąż, jemu przysięgalas... W sumie nie wyniknela w waszym zwiazku zdrada ktora byla powodem Twojego odejescia prawda? bo odeszlas z powodow znacznie lżejszych i moze nalezaloby sie porzadnie zastanowic nad powrotem do niego, bo nadal tworzycie związek małżeński, ale jak teraz wrocic skoro Ty sie wypalilas? nie mam pojecia... Ja nie sugeruje zebys od niego odeszla, zreszta sama nie wiem juz co o tym myslec, bo narzucic nic nie moge, ale tez nie namawiam zebys z nim zostala bo to bedzie Twoja decyzja. Tak samo nie sugeruje zebys byla z Panem X albo go zostawiala na dobre.... My nie mozemy Ci tak naprawde w niczym pomoc, a jak poukladasz sobie to wszystko w glowie to juz od Ciebie zalezy... Ja tylko mowie jak jest i bedzie ze strony Twojego męża kiedy sie nie widujecie itd, sama widzisz, ze to co mowilam sie sprawdza... Sama to przerabialam... Mętlik masz w głowie i to cholernie wielki. Szczerze Ci powiem, ze czuje, ze Pan X zszedl u Ciebie troszke na drugi plan, nie wiem, moze sie myle, ale moze to i dobrze jesli tak jest... Odpoczniesz sobie sama z tym i pomyslisz czy warto dawac mężowi tą ostatnią szansę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ....
messy - teraz jak napisalas jak maz Cie traktowal, jaki brak szacunku okazywal tyle lat, zero seksu niemalze... nie marnuj sobie zycia dziewczyno,m bo lepiej z nim na pewno nie bedzie... mowie z doswiadczenia niestety... ludzie az tak sie nie zmieniaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Szczesliwa, Przeczytalas moja wypowiedz z dzis? napisalam,ze rozstaje sie z mezem.. nie wiem do konca czy robie dobrze ale poprostu nie wyobrazam sobie jak mialo by wygladac wrocenie do siebie. udajemy ze nic sie nie stalo? Codziennie slucham o tym jak to ja moglam sie sie z kims spotykac? Przepraszam codzinnie i boje sie kazdej klotni i kazdego malego zrzytu zeby nie bylo z tego calej litanii wyrzutow?... tak jak pisalam czesc mnie dalej chce ale rozsadek podpowiada cos innego. Tyle lat czulam ze cos jest tak,ze nie jest tak jak powinno, ze nie czuje tego co powinnam. Potem klotnie i wyzwiska uswiadomily mi ze moge znalezc kogos lepszego moze... czasem jak sie poplakalam to mowil do mnie ''idz do gory i zamknij sie w pokoju zebym cie nie slyszal, jestes zalosna, wstyd mi ze jestem z kims takim'' i te slowa dalej mi siedza w glowie i mimo,ze nie jestem pewna swojej decyzji to jestem pewna ze juz nigdy nie chce slyszec takich slow. Co do Pana X to piszesz,ze zszedl na drugi plan. Absolutnie nie, tylko decyja o tym czy odejde od meza nie powinna miec nic wspolnego z Panem X. jak pisalam nie odchodze od meza bo jest ktos inny ale dlatego ze nam sie nie ukladalo i za duzo wydarzylo miedy nami i jestesmy oboje w tym momemcie emocjonalnymi kalekami. Tak slubowalam mu milosc i wiernosc, dostale obie (milosc jest dalej) a ja dostalam wiernosc bo kochana sie nie czulam.. Pan X dalej jest, duzo rozmaialismy w piatek i mielismy bardzo bardzo mily wieczor, czuje sie przy nim taka rozluzniona, swobodna i poprostu dobrze. Co z tego bedzie to nie chce myslec narazie bo i po co. Moze to nie bedzie on tym, moze ktos inny, a moze sie okaze ze kiedys sie zejde z mezem jeszcze. Ale chcialabym sprobowac chocby po to zeby do konca zycia nie myslec co by bylo gdyby.. a moze poprostu skoncze jako samotna singielka do konca zycia, otoczona przyjaciolmi i moja rodzinka a moj maz pouklada sobie zycie z kims innym.. nawet nie wiecie jak mi jest ciezko to pisac, nawet teraz mysl ze zobacze go z kims innym mnie zabija i plakac mi sie chce.. w tym momencie kazda decyzja bedzie zla bo zawsze kogos strace i zawsze ktos bedzie cierpial. ale jakas decyzja musiala byc podjeta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj kochana. Tak przeczytalam to co pisalas z mezem, ale widocznie nie zwrocilam uwagi na to, ze oswiadczylas nam ze sie z mezem rozstajesz, przepraszam, ale jesli tak to wysłuchaj co mam do powiedzenia, proszę... Myśląc o tym wszystkim sama zastanawiam sie odkad zaczelam wirtualna znajomosc z Tobą - co będzie dla Ciebie najlepsze. Rozwiązania nie znalazlam, bo Ty sama go jeszcze nie odszukalas, ale mysle, uwierz mi, ze mysle kazdego dnia intensywnie o Twojej sytuacji. Po pierwsze to wiem, ze jest ci ciezko. Sa dni kiedy jest ci lepiej, ale to przychodzi tylko na krótką metę... Potem znowu wychodzi to samo, rozmyslanie, wir w glowie na maksa, nie wiesz co robic... Pisząc czasem to zebys rozmyslala nad powrotem do meza albo cokolwiek innego wiedz, ze do niczego Cie nie namawiam i nie zmuszam, bo nie mam takiego prawa, probuje poprostu myslec Twoim tempem, ale ono jest zbyt radykalne i szybkie... Chodzi mi o to, ze raz rozmyslasz nad zostaniem przy mezu, raz o odejsciu, raz o zwiazku byc moze z Panem X a czasem o tym zeby byc kompletnie sama wiec troszke sie pogubilam w tym wszystkim i nie wiem juz co Ci doradzic... Rozumiem Twoje wahania nastroju i to, z enie potrafisz sie zdecydowac jeszcze na krok na cale zycie, bo to wszystko takie świeże, nowe, dopiero zaczęte, a gdzie tu jeszcze do końca.... Oj moja droga, sprawa jest powazna, wiesz o tym... Probuje sie postawic w Twojej sytuacji i wnioskuję to co bym zrobila ja, otóż: Wiem co to cierpienie zadane przez partnera, który nie okazuje mi uczuć, mialam tak wiele razy, a pozniej doceniali to co stracili i wchodzilam ponownie do tych samych rzek. Raz bylo lepiej, a raz bylo gorzej, jak widac nie jestem juz w tych zwiazkach wiec o czyms to siwadczy, kazdy z nich okazal sie byc prawie taki sam, czyli brak zainteresowania z ich strony, moje odejscie, ich niby zmiana, moj powrot, a potem znowu to samo, wypominanie, klotnie itd... wiec do czego zmierzam, Twoj mąż postepuje tak samo. Nie zdradzil Cie, nie bil, nie znecal sie psychicznie, ale zranil Twoje serce w taki sposob, ze to Ty nie potrafisz sie po tym pozbierac, uwierz mi, ze uraz psychiczny zostaje, tak jak z jakiegos okropnego wypadku mimo ze to niemądre porównanie, ale tak wlasnie jest. Ja bardzo dlugo nie moglam zaufac kolejnemu facetowi z ktorym sie wiazalam, w glowie to ja mialam chore i urojojne jazdy, ze pewnie bedzie tak samo i sie wycofywalam i tak zostalo do momentu az poznalam wlasnie mojego narzeczonego, ktory mimo odleglosci, swoja osoba, zachowaniem i zainteresowaniem no i miłościa do mnie i do mojej córki sprawil, ze ufam mu jak zadnemu do tej pory, wiec co on w sobie mial czego tamci nie mieli? chyba to, ze wiedzial i wie do tej pory jak mnie zaspokoic... nie mowie tutaj o seksie, chociaz to swoją drogą ;p, ale mowie tu o emocjach i uczuciach jakie ze soba wiążemy. To jest wlasnie to czego szukalam przez cale zycie, on mi to podarował jak gwiazdke z nieba, ja rowniez podarowalam mu swoje serce i on ufa mi tak samo, bo oboje sobie na to zapracowalismy... Teraz nie wyobrazam sobie zycia bez niego, naprawdę...... Mąż jest nadal Twoim mężem, ale ja juz widzialam odrazu, ze sie wypalilas, bo on nie ma tego czegos co chcialabys w nim widziec. Zauwaz, ze wasz zwiazek byl troszke chaotyczny, niesprecyzowany, dziwny, wyszliscie za siebie chyba z rozsądku, a nie z milosci, bo powinniscie, a nie ze sie kochaliscie... Byc moze ta milosc byla pomiedzy wami, ale szybko sie ulotniła jak zapach z tanich perfum... Nie bylas z nim szczesliwa, nie jestes i wydaje mi sie ze nie bedziesz. Piszesz o nim wcale nie najlepiej, bo on nie jestm tym jedynym, ja to czuje... Wiem, ze boisz sie rozczarowania z jego strony, wiec jesli sie boisz to poprostu nie popelniaj tego bledu jaki popelnilas wtedy biorąc z nim ślub... Nie wiem czy mąż Twoj sie zmieni gdybys do niego wrocila, ale wydaje mi sie zmienilby sie na chwile, tak jak moi byli partnerzy, obiecali mi zlote gory jesli chodzi o czucia, a dostalam wielkie NIC, sama zafundowalam sobie łzy i zgotowałam ten los, uwierz mi - żałuję do dnia dzisiejszego, bo patrzac realnie - zmarnowalam moje mlodziencze lata dla takich milosci, zamiast szalec jak nastolatka i cieszyc sie zyciem. Kilka ladnych pare lat, 7 a moze 8? nie pamietam, wyjęte poprostu z zyciorysu... Teraz chce stabilizacji, chce miec rodzine, męża, ktory odmieni moje zycie, ktory bedzie mnie kochal i kochac go bede ja... Nie sugeruje bys odchodzila od męża, ale tak na serio messy zastanow sie czego Ci brakuje do szczescia i zadaj sobie pytanie czy mąż Ci to dawal, daje albo bedzie dawac na cale zycie... To jest najwazniejsze pytanie nad ktorym powinnas w samotnosci pomyslec... Pan X jest tu przypadkiem, wiem, ze nie odchodzisz od meza dlatego ze jest Pan X, wcale tak nie mysle, bo wiem, ze nawet gdybys odeszla od meza to przez jakis czas bedziesz sama by wszystko doprowadzic do ładu... Ja tez nie moglabym sie odrazu wepchnąć w jkais nowy związek bo sama wiesz, ze to za szybko, zreszta rozwody i nie rozwody to trudne sprawy i Twoje problemy przede wszystkim, ale wiem ze Pan X gdy bedziesz go potrzebowala, bedzie u Twojego boku bo wiem, ze w nim czujesz cholerne wsparcie, a juz napewno bezpieczeństwo, ktorego rowniez dawno nie odczułaś przy mężu... Jesli postanowilas odejsc faktycznie od mężą to uwazam, tzn wpadłam na taki pomysł bys moze napisała mu list i wysłała? nie jakis tam mail, ale list, w ladnej kopercie, na ladnym papierze zeby wiedzial, ze jestes kobieca, ze jestes silna jeszcze i masz swój honor... Mysle, ze w owym liscie moglabys napisac o podjętej przez Ciebie decyzji, wyjasnic dlaczego tak akurat postanowilas i co jest tego przyczyną. Wyznaj mu, ze jakas czastka Ciebie jeszcze jest przy nim, ale tylko w myslach, ze nie potrafisz jak narazie odbudowac z nim tego co bys chciala by bylo miedzy wami i wyjasnij dlaczego. Opowiedz mu o swoich uczuciach by i jemu łezka w oku sie zakręciła... Niech wie co stracil, niech wie, ze Ty od zawsze potrzebowalas byc szczesliwa, a on to zaniedbał. Mozesz napisac rowniez, ze nie oczekujesz od niego odpowiedzi na ten list bo chcesz byc z tym sama, a on w niczym nadal Ci nie pomaga... Jelsi bedziesz gotowa na powró do niego to poprostu wrócisz... Zaznacz, ze chcialbys aby on zastanowil sie nad sobą, nad swoim postepowaniem i czego chce od zycia. Powiedz rowniez, ze nie jest Ci latwo podejmowac taka decyzje, ale jak narazie ona bedzie rozsądna, bo dobrze wiecie oboje, ze to co zepsulo sie raz ciezko bedzie ponownie odbudowac... Nie chodzi tu o to zeby ona dal Ci czas, pisz do niego konkretnie, zeby on przemyslal co zrobil źle. Na koncu uświadom mu, ze odchodzisz, a co bedzie dalej to tego nie wiesz, bo tego nie wie nikt.... Przepros za taka forme korespondencji, napisz, ze inaczej nie potrafisz z nim rozmawiac... Dodaj takze zeby nie pisal do Ciebie czy maili, smsow, zeby nie dzwonil, zeby nie robil czegokolwiek by Ci dopiec, blagac o przebaczenie lub bóg wie co (bo nie wiesz jak moglby zareagowac...) Powiedz ze chcesz byc sama, ze to rowniez dla Ciebie trudne i jesli Cie kocha to niech pozwoli Ci sie samej z tym uporać... Jesli chodzi o Pana X to uwazam, ze nie ma co dluzej tego komentowac. On jest przy Tobie, Ty przy nim, spotykacie sie co jakis czas, wiadomo... jest Ci "z nim" dobrze, dba o Ciebie itd, ale nie jestescie w oficjalnym zwiazku z wiadomo jakich powodow, zreszta chyba o tym narazie nie myslicie i niech zostanie tak jak jest... To tyle moja droga messy, mysle, ze dobrze by bylo gdybys napisala taki list do męża, a dlaczego akurat pomyslalam o takiej formie przekazu? wiesz.... to zawsze łatwiej przelac swoje uczucia na papier, napiszesz co czujesz i napiszesz o wiele wiecej niz mialabys powiedziec, ale moglabys napisac ten list w formie takiej by naprawde on sam zaczal płakać, nie mow ezeby go zgnębic psychicznie, ale niech wczuje sie sam w ten list, w to co chcesz mu tym wszystkim przekazac, by wiedzial jak mocno Ty czulas sie przez niego zraniona do tej pory... Wiem, ze czlowiek nie jest do konca w stanie sobie wyobrazic co druga osoba mogla czuc w takich momentach, ale byc moze taki list poruszy troszke jego wyobrazie i jego serce zobaczy ze dopuscil do czegos takiego co boli Cie po dzień dzisiejszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczeytałam wszystkie twoje
szczęśliwa - cyt "Nie mam dowodow ze mnie zdradzil, ale to co slyszalam nie raz przez jego pomylke bylo dla mnie ciosem prosto w serce w serce pod ktorym nosilam jego dziecko..." Z tego wywnioskowałam, że Cię zdradzał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owszem napisalam tak, ale nie mam na to dowodów ze mnie zdradzil, domyslac sie moge wyłącznie tego, ale Ty rowniez nie jestes upowazniona by mowic ze moj ex mnie zdradzil bo sama tego tez nie wiesz... to chyba proste, prawda... Kiedys ex do mnie zadzwonil, przez przypadek wlasnie, byl na obozie ze studiow, w dupie juz mialam tak naprawde co tam robil, po jego telefonie do mnie i po tym co uslyszalam moglam sie tylko domyslac ze albo mnie zdradzil albo ma zamiar to zrobic, ale czy faktycznie cos bylo? nie mam pojecia, bo pozniej sie tlumaczyl i zaprzeczal wszystkiemu..... zreszta w tym co uslyszalam nie byla tylko mowa o jego zamiarach, bardziej o tym jak sie wyrazil o mnie, o naszym zwiazku i przyszlym wspolnym zyciu... to zabolało mnie bardziej, ale z tego to juz sie tlumaczyc nie musze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sory ale lecę juz spac, bo moja energis na dzisiaj sie juz wyczerpała... Jutro napewno tu zajrze... Powodzenia messy, czekam na newsy :) Dobranoc wszystkim, pa :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Droda Szczesliwa, dziekuje za twoja obszerna i taka...od serca wypowiedz. Jest mi bardzo milo ze starasz se pomoc mimo ze nawet mnie nie znasz.. Czuje sie takze troche winna ze spedzasz czas myslac o moim problemie! masz swoje wlasne na glowie plus spawy zwiazane ze slubem i w zaden sposob nie chcialabym dolewac oliwy do ognia! ! ale bardzo ci dziekuje i doceniam twoje rady. napisalas duzo madrych rzeczy powyzej(zawsze zreszta madrze i dojrzale piszesz jak na tak mloda osobe). ''Raz bylo lepiej, a raz bylo gorzej, jak widac nie jestem juz w tych zwiazkach wiec o czyms to siwadczy'' - o tym samym ja mysle.. Widzisz, ja tez bylam w zwiazku odkad mialam 17 lat, i tez czasem mysle ze moglam pare ostatnich lat lepiej przerzyc, korzystac z zycia i cieszyc sie nim bo tyko jedno mam dane.. ale nie ma teraz co plakac nad rozlanym mlekiem. Nie zaluje lat spedzonych z mezem, dzieki temu c przezylam jestem jaka jestem a nie inna. Pomysl z listem jest dobry, nawet swietny, ale nie chce juz mu robic wiecej przykrosci a wiem ze tak by sie czul. On jest wystarczajaco skrzywdzony, napsial mi wczoraj sms ze gdyby tylko mogl cofnac czas..spedzac wiecej czasu ze mna, rozmawiac, sluchac.. potem zadzwonil. nie wiedzialam czy pdebrac ale odebralam. Byl duzo spokojniejszy, podziekowal ze odebralam powiedzial ze juz nie bedzie wiecej o nas mowic, ze on zaczyna rozumiec czemu nam nie wyszlo i to nie z powodu X. powiedzial,ze chcialby tylko od czasu do czasu zadzowonic by uslyszec moj glos, zeby nie czuc ze to juz tak calkiem koniec, ze ja nie umarlam i dalej jestem. I napisal potem,ze ja zasluguje na kogos lepszego, ze jestem mloda, inteligentna, piekna i madra i ze napewno trafie lepiej. a jak nie to on bedzie sobie spokojnie czekal bo woli byc do konca zycia sam niz z kims innym.. Duzo spokojniejsza ja tez teraz jestem, powoli zaczynam oswajac sie z mysla o rozstaniu i miec poczucie ze podjelam sluszna decyzje. Chocby dlatego ze on wkoncu zrozumial (lub tylko tak mowi) co i gdzie bylo nie tak. I jakos mi jest na sercu lzej troche, swiat sie nie konczy, wszystko bedzie inne teraz ale kto powiedzial ze nie lepsze? .. wrocic do niego na chwile obecna nie chce i to bez znaczenia na to czy jest X czy go nie ma. Tak sobie nawet myslalam wczoraj ze jakby X mi jutro powiedzial ze nie mozemy sie dalej spotykac to i tak nie chcialabym do meza wrocic wiec chyba decyzja jest sluszna poki co.. w piatek mam bal firmowy, zaczynam sie juz na niego cieszyc,nie wiedzialam czy isc czy nie ale jednak pojde. nie chce sie zamykac w 4 scianach. zycze Ci i wszystkim podczytujacym slonecznego i dobrego dnia. x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Droda Szczesliwa, dziekuje za twoja obszerna i taka...od serca wypowiedz. Jest mi bardzo milo ze starasz se pomoc mimo ze nawet mnie nie znasz.. Czuje sie takze troche winna ze spedzasz czas myslac o moim problemie! masz swoje wlasne na glowie plus spawy zwiazane ze slubem i w zaden sposob nie chcialabym dolewac oliwy do ognia! ! ale bardzo ci dziekuje i doceniam twoje rady. napisalas duzo madrych rzeczy powyzej(zawsze zreszta madrze i dojrzale piszesz jak na tak mloda osobe). ''Raz bylo lepiej, a raz bylo gorzej, jak widac nie jestem juz w tych zwiazkach wiec o czyms to siwadczy'' - o tym samym ja mysle.. Widzisz, ja tez bylam w zwiazku odkad mialam 17 lat, i tez czasem mysle ze moglam pare ostatnich lat lepiej przerzyc, korzystac z zycia i cieszyc sie nim bo tyko jedno mam dane.. ale nie ma teraz co plakac nad rozlanym mlekiem. Nie zaluje lat spedzonych z mezem, dzieki temu c przezylam jestem jaka jestem a nie inna. Pomysl z listem jest dobry, nawet swietny, ale nie chce juz mu robic wiecej przykrosci a wiem ze tak by sie czul. On jest wystarczajaco skrzywdzony, napsial mi wczoraj sms ze gdyby tylko mogl cofnac czas..spedzac wiecej czasu ze mna, rozmawiac, sluchac.. potem zadzwonil. nie wiedzialam czy pdebrac ale odebralam. Byl duzo spokojniejszy, podziekowal ze odebralam powiedzial ze juz nie bedzie wiecej o nas mowic, ze on zaczyna rozumiec czemu nam nie wyszlo i to nie z powodu X. powiedzial,ze chcialby tylko od czasu do czasu zadzowonic by uslyszec moj glos, zeby nie czuc ze to juz tak calkiem koniec, ze ja nie umarlam i dalej jestem. I napisal potem,ze ja zasluguje na kogos lepszego, ze jestem mloda, inteligentna, piekna i madra i ze napewno trafie lepiej. a jak nie to on bedzie sobie spokojnie czekal bo woli byc do konca zycia sam niz z kims innym.. Duzo spokojniejsza ja tez teraz jestem, powoli zaczynam oswajac sie z mysla o rozstaniu i miec poczucie ze podjelam sluszna decyzje. Chocby dlatego ze on wkoncu zrozumial (lub tylko tak mowi) co i gdzie bylo nie tak. I jakos mi jest na sercu lzej troche, swiat sie nie konczy, wszystko bedzie inne teraz ale kto powiedzial ze nie lepsze? .. wrocic do niego na chwile obecna nie chce i to bez znaczenia na to czy jest X czy go nie ma. Tak sobie nawet myslalam wczoraj ze jakby X mi jutro powiedzial ze nie mozemy sie dalej spotykac to i tak nie chcialabym do meza wrocic wiec chyba decyzja jest sluszna poki co.. w piatek mam bal firmowy, zaczynam sie juz na niego cieszyc,nie wiedzialam czy isc czy nie ale jednak pojde. nie chce sie zamykac w 4 scianach. zycze Ci i wszystkim podczytujacym slonecznego i dobrego dnia. x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj messy :) jak dzionek mija? jak popoludnie? ja wlasnie pale papierocha jak zwykle kiedy zasiadam na kafe i rozkoszuje sie smakiem ;p Piszac z Toba wlasnie milo spedzam czas, czekam tylko kiedy odpiszesz bo jestem ciekawa co jak sie potoczy... I to wlasnie ja nie chce sie narzucac bo moze Ci to juz powoli przeszkadza? nie wiem, mam nadzieje, ze tak nie jest, ale jesli tak to powiedz, napewno sie nie pogniewam, a raczej zrozumiem... Milo mi, ze prawisz mi komplementy, czuje sie wtedy choc troszke komus obcemu potrzebna kto ma taki problem emocjonalny jak ja kiedys mialam i wiem jakie to bywa ciezkie, z tym, ze mi nikt nie umial tak pomoc po części... Zreszta pomimo mojej glupoty i mlodego wieku wlasnie to ja nikogo nie chcialam tak sluchac. Ja wiem, ze nie zalujesz tych chwil bycia z mężem, bo jak juz mowilas bylo dobrze, raz gorzej a raz lepiej, ale wlasnie napisalas wczesniej jeszcze, ze wiecej tych dobrych momentow przesłaniają te smutne, jak ciemne chmury zakrywają słońce... Odchodzi od męża - to Twoje postanowienie, ja to szanuje, robisz jak uwazasz i robisz tak jak to czujesz w glebi serca... Pomsyl z listem mysle, ze bedzie dobry i nie chodzi tu o to by mu tym listem jeszcze bardziej dopiec i go zranic, nie nie, o tym nie pomyslalam, ale chodzilo mi tu rowniez o to, ze taki wlasnie list moglby mu uswiadomic zeby wiecej razy z Toba sie nie kontaktowal w zaden inny sposob. List moglby by jak narazie zakonczeniem tego co jest miedzy wami, choc zobaczymy na jaką chwilę, a jesli bys go nie napisala i nie wyslala to podejrzewam i wiem, ze nie uwolnisz sie od jego smsow, telefonow, maili... Zobaczysz... Zauwaz, ze to juz drugi raz kiedy napisal Ci czy powiedzial, ze juz wiecej sie nie odezwie, nie kochana, on dopiero zaczyna ten "cyrk". Z tesknoty do Ciebie nie bedzie w stanie wytrzymac i co jakis czas sie odezwie, jestem teo pewna, a tym odzywaniem sie bedzie Ci mącił w glowie... No chyba, ze jestes na tyle silna i to Ty wytrzymasz jego odzewy... On napewno nie raz napisze smsa, maila czy zadzwoni, a jesli nie chcesz wyslac takiego listu to przynajmniej postaraj sie nie odpisywac mu na zadne jego smsy itd... Jesli odpiszesz na cokolwiek, odbierzesz telefon to on bedzie widzial, ze kiedy nie zadzwoni to Ty odbierzesz, faceci to czują, ze kobiecie kraje sie serce i postepują tak jak oni nami manipulują... Uwazam, ze moze po takim liscie on przestanie zawracac Ci glowe i sam rowniez stawi czoła temu wszystkiemu... Nie namawiam Cie do napisania tego listu, ale warto sprobowac, nie zakladaj z gory ze zranisz go jeszcze bardziej, zreszta gdybys do niego napisala to mozesz oznajmic, ze ten list nie jest po to by dobic nóż w jego serce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestes coollllll
PROWO;ALE JAK NIE ;TO ODEJDZ OD MEZ!!!!I TO SZYBKO NIE TRAC CZASU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witaj Sczesliwa :) absolutnie mi sie nie narzucasz! glupot nie gadaj :) bardzo sympatycznie mi sie z toba pisze mimo,ze temat niesympatyczny.. musze przemyslec sprawe z tym listem,moze masz raccje ze to dobra rozwiazanie. ale jak chce dzwonic i pisac to list i tak go nie powstrzyma.. jak nie bede w stanie rozmawiac to poprostu nie odpisze i nie odbiore.. narazie ciesze sie tym ze troche spokojniejsza jestem.. czekam na piatek, na spotkanie z X..potrzebuje paru spokojnych, milych dni do naladowania akumulatorow. narazie nie slyszalam od meza dzis. zobaczymy jak bedzie dalej. jak twoj dzien mija? x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moj dzien mija tez dosyc spokojnie, u mnie kazdy dzien jest praktycznie taki sam, pobudka rano przez małą, pozniej sniadanko, wyjscie do babci, na maly spacerek, potem dom, drzemka małej, a moje siedzenie na necie, potem obiadek, spacerek z córką i nadchodzący wieczor, czyli kąpanie szkraba, karmienie, usypianie, spokoj i odpoczynek dla siebie no i telefon od narzeczonego... Tak wyglada jak narazie moje zycie juz od dwoch lat :) czyli czasem nic ciekawego ;p Wiem, ze list do meza moze go nie powstrzymac ale byc moze bedzie tak, ze zrozumie, ze to ostateczna Twoja decyzja i niech da wam troche spokoju. Rozumiem, ze z Panem X idziesz na ten bal czy sama? a powiedz mi czy spotykanie sie z nim w takich chwilach jakie teraz przezywasz nie jest czasem po to by nie myslec o męzu? jets on Twoja deską ratunku bo nie chcesz byc sama w tak ciezkich chwilach? nie wykorzystuj go zabardzo, bo on tez moze poczuc, ze tylko po to jest Ci potrzebny... Nic nie narzucam, ale wiesz faceci tak jak kobiety zresztą roznie mogą reagować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
hej szczesliwa, znam go juz od 2 lat i to sie spotykamy teraz owszem pozwala zapomniec o mezu troche i daje wsparcie psychiczne ze jednak ktos jest i nie jestem calkiem sama ale absolutnie nie ma to nic wspolnego z wykorzystywaniem go. Za bardzo mi na nim zalezy i za wazny jest w moim zyciu zeby go wykorzystywac uwierz mi... twoje zycie jest bardzo inne od mojego pedzacego w szalonym tempie ale mysle ze ja tez juz bym tak chciala niedlugo.. nie chodzic do pracy, miec dzieciaczka i byc taka kura domowa troche...:) moze pewnego pieknego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to sie ciesze, rob tak by nie wygladalo to jak wykorzystywanie go w trudnych dla Ciebie momenatach... tak tylko o tym wspomnialam bo ludzie są rozni i wiesz... zapewne on sie tak nie czuje, bo jest w Tobie zakochanyi poswiecasz sie dla niego "na maksa"... no ale kto wie co komu do glowy strzeli ;p Ja troszke tesknie za moim dawnym zyciem, ale jest dobrze jak jest, nie narzekam az tak ale troche ponuro i dziwnie bo do pracy isc nie moge. Mala dopiero bedzie konczyc 2 lata we wrzesniu, a ja nie wiem co wyjdzie z tym pieprzonym sądem i z ojcem dziecka... W czwartek mamy sprawe zeby podpisac ta ugodę i jestem ciekawa co na tej sprawie będzie... Jestem nadzwyczaj spokojna, troszke sie moze obawiam, ale nie jest to dla mnie tak kłopotliwe jak nasza ostatnia sprawa w kwietniu o calkowity wyjazd za granice. Wtedy wiedzialam, ze cos pojdzie nie tak, moja intuicja podpowiadala mi, ze cos nie wyjdzie i jak sie okazalo - kicha wielka... Teraz gdy partner jest przy mnie swoim sercem i myslami to jestem spokojniejsza :) Pełnaaaa wyluzkaaaa :):):) a Ty czym sie zajmujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
zazdroszcze ci tego spokoju ducha :) napewno wszsytko sie ulozy, mysl pozytywnie! pracuje w finansach, lubie co robie. czasem nudne i mam sporo stresu ale fajne miejsce i super ludzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczeytałam wszystkie twoje
Szczęśliwa nie zachowuj się jak dziecko, reagujesz oburzeniem bo napisałam to co uważam. Nie muszę mieć żadnego upoważnienia, aby pisać na forum, a po drugie przecież napisałam, że tak WYWNIOSKOWAŁAM z twojego posta. Mimo wszystko życzę WAM dziewczyny szczęścia w miłość!!! A Tobie szczęśliwa udanego ślubu (wesela?) życzę :) oraz pomyślnego rozwiązania sprawy z ojcem dziecka! Pozdrawiam, A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka81
Hej dziewczyny!!! Messy chciałam ci napisac, że stworzyłas taki wciągajacy topik że codziennie wieczorem siadam na kompa z ciekawością co sie dzisiaj wydarzylo w twoim zyciu.Wiem że to są twoje cierpienia ale powiem ci ze czytam to jak książkę która mnie bardzo ciekawi i wciaga.Chciałabym zeby ci sie ułozylo pozytywnie i jestem tego pewna ze tak własnie będzie.Sama wiesz niestety że na wszystko trzeba czas, ale ciesze sie że pomału wychodzisz na prosta.Fajnie ze dziewczyny cie wspomagaja, ale tak jak pisza decyzja nalezy tylko do ciebie!! Co do wypowiedzi "szczęśliwej" w stosunku do "przeczytalam wszystkie twoje" to tez odczulam oburzenie w wypowiedzi "szczęśliwej',ale to sa tylko moje odczucia i nie zamierzam się mieszac w to:-) Trzymam messy za ciebie kciuki, i za sczęsliwa tez, zeby pokonała ex w sądzie i była baaaaaaaaardzo szczęsliwa z narzeczonym. Piszcie dziewczyny jak wam się układa. Pozdrawiam.papatki:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zachowuje sie jak dziecko i nie zareagowalam gniewem na Twoja wypowiedz wczesniejszą, ja poprostu nie napisalam oficjalnie i wprost, ze ex mnie zdradzal, a Ty ubralas to wlasnie w te słowa, gdybym napisala otwarcie, ze jednak tak bylo to przyjelabym jakąś tam krytyke na klate, ale ze wcisnelaś w moje usta slowa ktorych nie wypowiedzialam to moja wypowiedz byla taka,a nie inna... Moze i zle napisalam, ze nie jestes upowazniona, bo to jest forum kazdy mowi co chce, ale ja nie akceptuje tego jak ktos mowi, a nie wie jak bylo... ale nie mam pretensji... No ale skonczmy z tym, moj facet byl gnojem tzn okazal sie nim być wiec tylko zmierzam do tego ze messy zaczela byc traktowana przez męża tak jak ja przez ex. Chodzi tu o uczucia, nie bylo ich, brak zainteresowania ze strony faceta, ktorego kocha kobieta, a on bagatelizuje wszystko, mysli ze swiat kreci sie wokol niego, a zapomina o najwazniejszej osobie jaką ma u boku, dlatego stwierdzilam tez ze mialam podobną sytuacje do messy i to w sumie nie raz... Messy, moj spokoj ducha jakos mnie zaskakuje, naarzie naprawde nie martwie sie o nic, bo w sadzie mam do powiedzenia wiele rzeczy na temat ojca dziecka, mam nadzieje, ze mi sie ulozy, zreszta mam chyba do tego prawo, by stworzyc nowa rodzine skoro wstepuje niedlugo w związek malzenski i chyba nikt nie ma prawa mi tego zabronic, tak uwazam. Mysle ze sad zauwazy to ile dobrego i ile korzysci wnosze w zycie mojego dziecka, ze staramy sie z narzeczonym by nie brakowalo jej niczego, ze chcemy by miala jak najlepiej... No ale zobaczymy co wyjdzie w czwartek. Dzieki wam laski, ze mnie troszke wpieracie, tez mi jest odrazu lepiej jak slysze od was słowa otuchy :) Messy, werka81, przeczytalam wszystkie Twoje - WIELKIE DZIĘKI :) a opowiedzcie moze cos o sobie, o swoim zyciu.... co? messy ju znamy, mnie troszke tez ;p ale moze i wy sie tutaj otworzycie... macie jakies problemy z ktorymi nie potraficie dac sobie rady? No i Messy napisz co u Ciebie.... czekam, pa :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzien dobry wszystkim, widze tu jakas mala dyskusja sie rozpoczela na inny temat, ktos cos zle odebral lub zle sformulowal ale ciesze sie,ze juz wyjasnione :) Szczesliwa, tak jak mowilas maz zadzwonil wczoraj w nocy.. Boze, tak strasznie plakal.. napisal potem sms mi,ze mnie prosil, blaga o ostatnia szanse..pisze Boze czemu ja ciebie stracilem.. to mu napisalm czemu, jak sie czulam sama w naszym zwiazku, czego mi brakowalo itp. Napisal,ze szkoda ze pamietam tylko te jego zle cechy a ja napisalam,ze oczywiscie ze nie i ze pamietam te dobre takze bo jakbym nie pamietala to nawet bym z nim nie gadala i nie byloby lez tylko bym szczesliwa i ze spokojnym suminiem odeszla.. I ze zadal pytanie to odpowiedzialam, i ze przeciez odeszlam z powodu zlych rzeczy a nie dobrych wiec dlatego je wymienilam co nie znaczy ze tych dobrych nie ma.. Jak on tak placze strasznie i cierpi to mi serce peka..wiem ze moze lepiej nie odbierac ale tak mi go zle samego z tym zostawic.. :( i pytal czemu mi to zrobilas, spotykalas sie z innym i tu mu przerwalam i powiedzialam ze wlasnie ddlatego nie mozemy teraz byc razem, bo zawsze on bedzie o tym rozmawial/wypominal/pamietal i ze po to mielismy nie rozmawiac zeby te negatywne emocje opadly.. dzis z kolei napisal,ze prosil o wybaczenie tyle razy i blagal o kolejne szanse a dostal po ryju wiec na tym konczy i ze sie cieszy bo teraz to juz tylko lepiej moze byc.. no wiec od teraz musze byc silna i nie pisac i nie odbierac telefonow bo nigdy nie zapomnimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem jedno messy, ze zawsze kiedy on zadzwoni, napisze czy cokolwiek i bedzie sie zalil to serce bedzie Ci pękac. Wiem tez ze minie troche czasu az zrozumiesz, ze on nie jest tego wart, wiem ze duzo razy bede musiala wałkowac ten temat i go poruszac no i wybijać Ci z glowy te Twoje pękane serce az w koncu sama zdasz sobie sprawe i zobaczysz, ze ta litosc nad nim niczego dobrego Ci nie przyniesie, ale nie martw sie, jestem tu z Toba, bede Cie wspierac tak jak inne laski, chce Ci pomoc to przetrwac, chociaz wiem, ze sie nie znamy i nie wiem czy tak naprawde do konca chcesz naszej pomocy... Kiedys sobie powiedzialam ( jak przezywalam z ex wlasnie takie chwile), ze nie zycze nikomu tzn zadnej kobiecie by czula sie skrzywdzona tak jak ja bylam przez ex wiec chce Ci naprawde pomóc... Widzisz historia lubi sie powtarzac... Mąż dzwoni, zali sie, placze, szlocha, a za chwile co sie dzieje? mowi ze na tym on juz konczy i wiem ze mowi to takim glosem jakbys wyrzadzila mu najwieksza krzywde na swiecie i chciala sie teraz na nim zemścic bo on tak to odczuwa, wiec unosi sie dumą i honorem i mowi : "czuje sie tak jakby dostal po ryju, koncze na tym.... itd, itd, itd..." Przeciez to juz chyba trzeci raz kiedy sie tak powtarza, nie dostrzegasz tego? On jest jak inni faceci, jak sluchasz jego placzu i jego slow to miękniesz w myslach i on to czuje, ale jak mowisz mu swoje i on wie ze masz racje to duma nie pozwala mu na to by przyjąc to w ten sposob na klate, wtedy zaczyna mowic juz po chamsku wedlug mnie, ze co to nie on, ze Ty mu niby bedziesz warunki stawiac? heheh jakbym widziala mojego ex..... to samo bylo miedzy nami... Messy zastanow sie dobrze, zobacz, ze on juz pare razy powtarza swoje zachowanie... To nie swiadczy o nim dobrze, on poprostu szaleje na Twoim punkcie, teraz akurat patrz mu sie o Tobie przypomnialo i mysli, ze w tak banalny sposob Cie zdobędzie. Sory, ale uwazam, ze gdyby tanczyl tak jak Ty mu zagrasz to wtedy mialby szanse, a tak? sam siebie pogrąża i doklada do pieca takim zachowaniem.... No a ja wlasnie odpoczywam po calym dniu łażenia po mieście, bo mialam sprawy do załatwienia, no a jutro sprawa w sądzie... Ciekawe co będzie, troszke jestem zdenerwowana, ale nie az tak, jutro 10:20 musze sie stawic, takze zobaczymy :):):) trzymajcie kciuki, napisze pozniej jak poszlo... ale narazie jeszcze tutaj jestem, papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wcale nie uwazam ze on
szaleje na punkcie Messy tylko nie moze przezyc, ze go zostawila, spotyka sie z Panem X i on tzn. maz, teraz nia sprytnie manipuluje. Szlag go trafia, ze zostal sam, ze nie ma sluzacej w domu, etc. Mial swoja szanse, stracil ja i niech sie buja. Messy - daj sobie z nim spokoj. Nie odbieraj telefonow, kasuj smsy bez czytania, to samo z mailami. Inaczej zniszczysz sie psychicznie. Odbierajac telefony, odpisujac ma smsy i maile, etc. podswiadomie dajesz mezowi nadzieje, ze jednak cos z tego Waszego malzenstwa jeszcze bedzie. A to duzy blad, bo on bedzie Cie dreczyl i dreczyl. Moj byly nie dawal mi spokoju miesiacami, ale byla inna sytuacja, bo on byl mi winny pieniadze, wiec musialam kontakt podtrzymywac. Nie daj mu sie zmanipulowac, Messy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Dziekuje za pomoc i wsparcie. naprawde doceniam twoje i wszsytkich dziewczyn dobry checi. ''a ja wcale nie uwazam'' wiem,ze masz racje ze nie powinnam odbierac tel i odpisywac ale to jest takie ciezkie...jestem przyzwyczajona do tego ze on jest w moim zyciu od 13 lati nie pisac i ie rozmawiac jest ciezko mimo,ze wiem ze to wcale nie pomaga ani mi ani jemu.. Nie sadze,ze on to robi specjanie i manipuluje mna, on chce zrobic wszystko zebym wrocila, nie wiem czy bardziej z powodu tego ze nie moze sie pogodzic z tym ze jego zycie sie zmienia i nic juz ie bedzie jak kiedys,boi sie byc sam i ma te wszystkie leki ktore ja mam czy tak strasznie mnie kocha..Tak nawet myslalam wczoraj,ze nawet jakbym jeszcze kiedys chciala mu dac sznase to duzo czasu musi uplynac i my musimy sie bardzo wyciszyc i odpoczac od siebie i na te chwile nie ma mozliwosci zebysmy sie zeszli. za duzo sie stalo. Musze byc silna i nie odpisywac. przepraszam ze tak krotko i chaotycznie pisze ale jestem na zebraniach dzis i mam zalatany dzien z milionem spraw na glowie.. milego dnia laleczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wcale nie uwazam ze on
dzien dobry :) no tak przez tyle lat przyzwyczailas sie do jego obecnosci w swoim zyciu na tyle,ze ciezko Ci jest ''odciac pepowine'', ale uwierz mi, ze to w tej sytuacji najlepsze wyjscie. Ile jeszcze chcesz czasu zmarnowac na niego?? przypomnij sobie te wszystkie zle chwile, jak Cie ponizal i jak chamsko sie do Ciebie odzywal. Trzeba sie szanowac moja Droga. Ja sie nauczylam i nie pozwole sobie, zeby facet traktowal mnie jak zero, zeby nie okazywal szacunku, etc. Moj byly tez sie kajal i obiecywal poprawe nie raz, a potem bylo to samo, az sie w koncu skonczylo na dobre, bo ilez mozna. Ile szans mozna dac?? Ciesze sie, ze sie uwolnilam raz na zawsze od niego. Toksyczny, nieszczesliwy zwiazek, to najgorsze co moze nas spotkac na tym polu i uczuciowe wspoluzaleznienie od drugiego czlowieka. Sama siebie skazywalam na bycie nieszczesliwa, bo z nim bylam mimo ze mnie poniewieral i nie szanowal, wyzywal, etc. Ale potem to ja bylam gora, bo mu pokazalam, ze nie jest pepkiem mojego swiata, ze potrafie zyc bez niego i swietnie sobie radze, a on swoja szanse (nie zlicze ktora) zaprzepascil bezpowrotnie. Trzeba zrobic krok do przodu, a nie stac w miejscu albo wrecz sie cofac. Milego dnia!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×