Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TradeMark

piosenki o miłości

Polecane posty

Gość fanka sagi
miłość powinna dawać radość, szczęście a u Was za często jest smutno zresztą tak to w życiu bywa :( więcej radości Wam życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Uważam, że staranie się, robienie czegokolwiek, żeby było dobrze, łagodzenie nieporozumień, nadrabianie i nadskakiwanie nie pozwala nam na całkowite odcięcie się od nich. Nie jest dobre dla naszego związku. Mam nadzieję, że masz tego pełną świadomość. To jest takie stanie w rozkroku, jedna noga tu, druga tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduardo enamorado
1. umarłem kilka razy 2. nie sprowadzaj tego do 2 wymiarów, sprawa jest wiele bardziej skomplikowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Jest ekstremalnie trudno. Nadal uważam tak, jak napisałam wyżej. To są 2 wymiary Eduardo. Owszem, to jest bardzo skomplikowane, ale nadal są to dwa światy, 2 wymiary. I uważam, że staranie się dla kogoś innego, łagodzenie spięć, utrzymywanie jakiegokolwiek poziomu zadowolenia tej osoby, nadskakiwanie, nie ułatwia bycia z drugą osobą, z tą, którą się kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka sagi
chyba nadszedł ten czas 🖐️ 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka sagi
piękne piosenki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Mam wrażenie fanko sagi, że Ty nic nie robisz, tylko czekasz na ten czas. Zastanawiasz się kiedy on nadejdzie. A jak nadejdzie, to będzie fajnie, będzie coś ciekawego, "będzie się działo". Ale widzisz, to nie do końca tak jest, to nie tak działa. Nie wiem czy Ty kogoś kochasz, a jeśli tak to z jakim natężeniem, jakie masz doświadczenia, a może w ogóle nie kochasz. Nie wiem czy wiesz, co oznacza umierać z tęsknoty za kimś każdego dnia, 1000 razy dziennie. Nie wiem czy wiesz, co oznacza dostawać białej gorączki kiedy nie możesz się spotkać z osobą, którą bardzo kochasz. Nie wiem czy wiesz, co oznacza nie widzieć żółtej koperty na wyświetlaczu swojego telefonu codziennie rano. Nie wiem czy wiesz, co oznacza nie móc bez kogoś żyć. Nie wiem czy wiesz, co oznacza pragnąć być z osobą, którą kochasz. Nie wiem czy wiesz. Ja wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduardo enamorado
Ja też wiem...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Zależy mi na Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka sagi
wywołana do tablicy muszę odpowiedzieć: .Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz,wiele razy umierałam z ponizenia, tęsknoty i rozpaczy. Znam ten ból i nie chcę go już przeżywać, bo wiem czym się może skończyć. Moja sytuacja jest nieco inna niż wasza, ale nie chcę o tym pisać. Przychodząc tutaj nie nad sobą się koncentrowałam (może tylko odrobinkę) a nad Wami. Kibicowałam Wam i Waszej miłości, chciałam by to love story zakończyło się szczęśliwie, chciałam poznać choćby tutaj przykład romansu z happy endem. Wiem naiwnie. Niestety w głębi duszy przeczuwam koniec, którego świadkiem być nie chcę . Tego dotyczyły moje słowa, nadszedł czas by uciec z Waszego topiku, zanim zaczniecie się żegnać a może i wzajemnie o coś obwiniać. Pomimo wszystko życzę Wam dużo szczęścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Fanko sagi, napisałam, że Cię nie znam. Nie wiem czy doświadczyłaś miłości czy nie. Nie wiem jakie są Twoje doświadczenia, przeżycia. Jednak po Twoim poście wnioskuję, że tak, że też kochałaś, a może nadal kochasz. Nie będę wścibska, nie będę się dopytywać. Przechodzimy teraz ciężki czas, ale nie chciałabym, nigdy, żeby nadszedł dzień, w którym pomyślę, że znałam kiedyś takiego Eduardo, z którym chciałam być na zawsze, którego uwielbiałam całować i przytulać się do niego, z którym rozmawiałam i śmiałam się całymi godzinami, z którym pragnęłam mieć dziecko i dzielić życie. Z którym łączyło mnie coś wyjątkowego. Słowa otuchy przydadzą się teraz. Dziękujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Tak bardzo za Tobą tęsknię Eduardo. Bardzo, niewyobrażalnie, nie da się opisać jak bardzo. Tęsknota tłucze się w mojej głowie, nie może znaleźć ujścia, miota się, krzyczy, rozpacza. Jest we włosach, ledwo słania się na nogach, próbuje się między nimi przedostać, ale nogi jej się plączą, przewraca się z rozpaczy. Jest w dłoniach, które piszą szybko i nerwowo, nie wiedzą, co ze sobą począć, tak bardzo tęsknią za Twoimi. Kąpie się we łzach, które mienią się na wilgotnych rzęsach. Jest uwięziona między wargami, gdzie nikt jej nie słyszy, bo ma zaklejone usta. Jest głęboko w sercu, wypełnia je całe, zakłóca jego rytm. Tam właśnie spotyka się z Miłością, długo rozmawiają, pocieszają się wzajemnie. Miłość jest bardzo wysoka, znacznie przewyższa wzrostem tęsknotę, jest silna i piękna. Ociera łzy Tęsknoty, głaszcze ją po głowie i mówi jej, że wkrótce Princesitka zobaczy swojego Eduardo. Tęsknota nabiera trochę otuchy, ociera łzy, podnosi wyżej głowę i idzie przed siebie. Już mniej się boi. Wie, że Eduardo ukoi ból delikatnymi pocałunkami, słowami prosto z serca, ciepłym dotykiem. A Princesitka odwzajemni każdy pocałunek, każde słowo, każdy dotyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduardo enamorado
Love

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Bardzo Love

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Szyrlej bardzo długo czekała na spotkanie z Johnem. Ogromnie tęskniła, niewyobrażalnie, zdawało jej się, że chyba jeszcze nigdy nie doświadczyła tego uczucia z takim natężeniem. Wyobrażała sobie swojego Johna, myślała o nim przez cały czas, tęsknota doprowadzała ją do szału, wyprowadzała z równowagi, była przez to tak zła, że zachowywała się chwilami irracjonalnie raniąc go bezmyślnie. Jednocześnie czuła w sobie miłość do swojego komboja, miłość, która przepełniała całe jej ciało, umysł, duszę. Szyrlej pomyślała, że to uczucie musi znaleźć ujście, bo inaczej eksploduje albo umrze z tęsknoty. Z tego względu tak bardzo pragnęła spotkać się z Johnem. Pragnęła bliskości, uczucia ze strony swojego ukochanego, pocałunków, dotyku, rozmowy. Kiedy ten dzień w końcu nadszedł Szyrlej wstała bardzo wcześnie rano. Była podekscytowana, nie mogła się doczekać. Odliczała godziny, a w swoim wyszynku siedziała jak na szpilkach. Najchętniej wyprosiłaby gości i pobiegła do Johna. Jednak tak się nie dało, musiała odsiedzieć swoje nerwowo zerkając na dużą tarczę zegara. Kiedy tylko goście wyszli, Szyrlej w pośpiechu zabrała swoje rzeczy i udała się do wyjścia. Szła jak najszybciej mogła, najchętniej pobiegłaby, ale nie miała stosownego obuwia. Gdy zbliżała się do jego domu, ujrzała go z daleka, szedł szybkim krokiem patrząc w jej stronę. Kiedy już byli blisko siebie John uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. A gdy zbliżali się do drzwi, Szyrlej chwyciła Johna za rękę, oplotła ją palcami, poczuła jego skórę, poczuła, że bardzo go kocha. Kiedy tylko przekroczyli próg, prawie natychmiast zaczęli się całować i przytulać, było tak, jak Szyrlej sobie wyobrażała 100000 razy, było tak, jak pragnęła, żeby było. Było jak zawsze, długie dni rozłąki niczego nie zmieniły, a wręcz przeciwnie, zacieśniły więzi między Szyrlej i jej kombojem. Czuli się ze sobą jak ryba w wodzie, nie mieli przed sobą żadnych sekretów, mogli o wszystkim porozmawiać okazując sobie przy tym ocean uczuć. Postanowili, zresztą już nie pierwszy raz, porozmawiać o sprawach ważnych, a zarazem bardzo poważnych, o sprawach trudnych, z którymi przyjdzie im się zmierzyć w niedalekiej przyszłości. Oboje się tym denerwowali, ale czy istniała droga odwrotu? Oboje dobrze wiedzieli, że nie, już dawno jej nie było. Ich miłość wypełniała całe ich życie, urosła do megagigantycznych rozmiarów, była czymś najważniejszym w ich życiu. Podporządkowywali tej miłości wszystko. Nie mogli wytrzymać bez siebie chwili, i to nie jest wyssane z palca. To są fakty, rzeczywistość, choćby nie wiem co się działo Szyrlej i John mieli swój świat, w którym, mimo wszystko, byli szczęśliwi ze sobą. Szyrlej uwielbiała przytulać się do Johna, całować go po szyi, głowie, twarzy, ramionach. Nie przeszkadzało jej, że nie całują się przez cały czas w usta. John mógł jej coś opowiadać, czytać gazetę, czy spać, a ona mogła go delikatnie muskać wargami, głaskać, przytulać się do niego. Bardzo lubiła kiedy John był pochłonięty rozmową, żywo o czymś rozprawiał, a ona przerywała jego wywody namiętnymi pocałunkami, wpijając się w jego delikatne usta, po czym John próbował ponownie powrócić do tematu. Uwielbiała też siedzieć mu na kolanach i przytulać się na wszystkie możliwe sposoby. Te chwile należały tylko do nich i oboje marzyli, planowali, rozmawiali, aby było ich znacznie więcej, aby była to cała wieczność. Oboje bardzo tego chcieli. To stało się ich celem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduardo enamorado
Mhmmmmmmmmm, jak dużo :) Fenkju. Mitu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduardo enamorado
Tak..... w kwietniu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
No tak, dużo tym razem, bo chcę się z Tobą dzielić moimi myślami, wrażeniami i odczuciami. Kwiecień - to jakoś całkiem niedługo. 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduardo enamorado
John nie może tyle pisać, jest pod obstrzałem my Love.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
To niech John doprowadzi swoje bydło do porządku. W końcu to on tam rządzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduardo enamorado
On nie rządzi w 100 procentach. Jest w miarę demokracja i każdy może robić, co chce, w granicach oczywiście. John jest kombojem, surowość prerii go ukształtowała. Tam nie ma to, czy tamto. Nauczył się słuchać głosów każdego "obywatela" prerii. Kojota, tchurza, wilka, niedźwiedzia grizzli, sępa itp. Każdy ma coś do powiedzenia i każdy ma rację. John stara się zyć w zgodzie z naturą. Niczego nie narzuca. Słucha. Kocha Szyrlej. I stara się to dopasować do klimatu, w którym żyje. Stara się Ją (Szyrlej) wtopić w swoje otoczenie. Stara się. Myśli. Planuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessitka
Każdy ma coś do powiedzenia i każdy ma rację. To zaciekawiło Szyrlej. Ciekawe czy ten sęp, co bez przerwy lata na głową Johna i chce go mieć w swoich szponach, też ma rację? Szyrlej się zastanawiała. Pewnie tak, pomyślała w końcu. Każdy to każdy. I John słucha też tego ohydnego sępa. Ale co tam. Niech sobie jeszcze posłucha. Szyrlej chyba nie pasuje do otoczenia Johna. Nie jest kobietą prerii. Nigdy nie zgodziłaby się z władczym sępem. Nie akceptuje rozpasania młodych wilków czy byczków. Ale sęp, byczki czy tam młode wilki to sprawa Johna. Szyrlej nie chce się mieszać. John jest doświadczonym kombojem, zna się na życiu prerii, na pewno wie, co robi, to jego otoczenie. Szyrlej myśli, że stworzą z Johnem swoje własne otoczenie, gdzie będą obowiązywały ustalone przez nich zasady, gdzie wszystko będzie tak, jak sobie to wymyślą. Sami. Ciekawe jakie ono będzie, pomyślała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×