Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość o nie moge no!

tesciowa ciagle przynosi/wciska nam jedzenie

Polecane posty

Gość o nie moge no!

juz zakladalam raz temat o tym ze co tydzien w niedziele mamy z mezem obowiazek isc na obiad do tesciow (rodzicow meza). Udalo mi sie jakos ten problem rozwiazac i juz 3 niedziele mielismy dla siebie (HURRRAAA). No ale widze ze to niczego nie zmienia bo skoro my nie przyszlismy na obiad to obiad przyszedl do nas....i to nie tylko w niedziele a w ciagu tyg rowniez. Słoik zupy to juz norma - prawie co dzien. A drugie danie 1-2 w tyg. No nerw mnie rusza! Wiem wiem co powiecie powinnam byc szczesliwa ze tesciowa tak sie martwi ze "nie mamy co jesc" ale 1. Odnosze wrazenie ze ona tym samym daje mi do zrozumienia jak kiepsko gotuje (chociaz wcale tak nie uwazam po porstu gotuje inaczej zamiast wysławionych ziemniakow z kotletem wole ryż, kasze lub warzywa z lekkim mieskiem/ryba) 2. jedzenie stoi w lodowce i sie psuje bo logiczne ze robimy zakupy ale jak tesciowa nas zarzuci fala swojego jedzenia ciezko jest to wszystko przerobic (jest nas dwoje tylko) 3. czuje ze ktos decyduje o tym co mam jesc, nie chce jesc tych rzeczy ktore ona daje ( i w sumie nie jem, gotuje sama dla siebie ale uwazam ze to smieszne ze moj maz wykańcza jej specjaly kiedy ja ugotowalam obiad dla siebie), nie jadam zup na kosciach zaprawianych suto smietana z polcentymetrowym tluszczem na wierzchu. i tam w lodowce stoi kilka sloikow zupy (jeden jeszcze z niedzieli), kilka dan drugich a ja mam dosc tego ciaglego przynoszenia jedzenia. Nie chce jej zrobic przykrosci ale widze ze juz nasze stosunki sie ochlodzily po tym jak dosc stanowczo odmowilam przyjscia na obiad cotygodniowy(wczesniej zawsze sie obrazala na nas i trzeba bylo pojsc). Nie mam pojecia jak z tego wybrnac a moj maz widze ze jest lekko przerazny tym ze stoi poniekad miedzy mlotem a kowadlem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drugie dania możesz mrozić :D może też jej coś ugotuj i przynieś kilka razy? coś, za czym przepada... przekona się, że synkowi jadła nie zabraknie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwsze co mi przychodzi do głowy, to takie w sumie mało logiczne zachowanie - powiedzieć teściowej, że bardzo dziękujecie za troskę, ale radzicie sobie sami ;P A druga wersja, to może zacznij mamusi przynosić w ramach podziękowania swoje jedzenie? Może zrozumie i przestanie Was uszczęsliwiać swoimi słoikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odkąd się wyprowadziliśmy też mamy ten problem - jedni i drudzy rodzice co chwilę nam coś podrzucali.Stało się to bardzo irytujące - doskonale cię rozumiem. Skoro delikatne prośby nie poskutkowały powiedziałam DOBITNIE, że stać nas na robienie zakupów, a jak nam braknie to wtedy na pewno wsadzę godność do kieszeni i poproszę o pomoc.Przyznają - musiałam to jeszcze kilka razy powtórzyć,ale wreszcie dotarło. Życzę stanowczości - bez niej nie dasz rady. A skoro teściowa się obraża,że na niedzielę nie wpadacie to może pogadaj z nią szczerze - pracujecie,więc chcecie też mieć trochę czasu dla siebie.Możecie się umówić,że jedną niedzielę w miesiącu u niej będziecie, jedną u drugich rodziców.I wszyscy będą zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słoiki z zupą możesz tanio sprzedawać menelom pod Biedronką :D popyt powinien być, w końcu konkretna strawa i jeszcze słoik do skupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie moge no!
z tym zeby zanosic jej jedzenie juz probowalam. niestety tesciowi niesmakowalo - takie "ganiane jakies".... :/ Porbowalam dziekowac, tlumaczyc ze ja sama ugotowalam obiad - nic z tego. Mimo tego ze od 3 niedziel juz nie bylismy na cotygodniowym rytuale obiadowym i tak ponawiane sa zaproszenia, i to nie w formie jednego wspomnienia "a moze byscie wpadli" tylko kilku przypomnien i ponaglen zebysmy przyszli. Odnosze wrazenie ze ona mysli ze ja zaglodze jej syna na tych swoich salatkach i warzywkach. A co do mrozenia to calkiem zabawne ze ktos tu wspomnial... Mamy trzy szuflady w zamrazalniku i wszystkie sa wypelnione (golabki, grzyby, pomidory, mieszanki warzywne - prosto z dzialki, kotlety, schab, ciasto - wszystko od mamy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie moge no!
ahahahah dobre z biedronka! godne rozwazenia! ostatnio zalilam sie kolezankce, ona ma swoje dzieci i nie ma czasu gotowac, prosila mnie nawet zebym wszelkie zrzuty jej podrzucala bo na oewno sie nie zmarnuje. Chyba zaczne to robic. Zapomnialam dodac ze tescowie maja dzialke i mam teraz kuchnie pelna fasolki szparagowej, kopru, szczypioru, cebuli, ogorkow, marchwi, pomidorow..... Normalnie bym sie cieszyla bo lubie warzywa, a pomidory i ogorki zawsze sie przydaja ale nie w ilosciach hurtowych. Juz polowe tychzapasow zawiozlam babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fghfghfghfgh
te jedzenie które wciska teściowa jest niezdrowe dlatego autorkę chuj strzela :O mnie by strzelił chuj podwójnie gdybym miała taki problem, ... lej to ścierwo do kibla albo zanieś do stołówek dla ubogich a teściowa powinna dorosnąć !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONAMA111
TO WYŚLIJ MNIE TO JEDZENIE JAK NIE CHCESZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tesciowa chce wam pomoc - to nic zlego ... wydaje mi sie ze ty jej nie lubisz i dlatego az z takim wrogim nastawieniem o niej piszesz... czesto matki tak maja ze jedyne co moga dac dzieciom to jedzenie i o to sie martwia... zrozumiesz jak sama bedziesz matka a twoja synowa bedzie wrecz oburzona ze chcesz jej pomoc.. eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wysyłasz teściowej sprzeczne sygnały: z jednej strony mówisz,że nic nie jest wam potrzebne,gotujesz,radzicie sobie, a z drugiej bierzesz to,co ci przynosi. Skoro nie chcesz, a ona nadal przychodząc przynosi jedzenie, postaw sprawę jasno - mamusia wejdzie na kawkę,ale przetwory zabierze z powrotem. Jak dalej będziesz przyjmowała obiadki,to w życiu się nie uwolnisz. Jeszcze jedno - w tej kwestii musicie z mężem postępować tak samo (żeby on nie wyskoczył "bo mamusia dała").

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie moge no!
dobra ale to nie rozwiazuje problemu. nie chce zeby sie na mnie obrazila smiertelnie (a juz raz sie to wydarzylo), nie chce robic jakis awantur, nie jestem typem zlosliwej malpy, nie wiem na serio jak wybrnac. Jak tlumacze mezowi czy w ogole komus opowiadam to wiekszosc ludzi mowi " ojej ona juz taka jest, lubi sie dzielic jedzeniem, musisz to zaakceptowac" a ja z kolejnym sloikiem czy pojemnikiem jedzeniea mam coraz bardziej dosc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie lepiej brac od niej to jedzenie - zeby byla zadowolona ze wam pomaga i samu nie gotowac ? ewntualnie przerabiac to co ona zrobila po swojemu albo normalnie wyrzucac ... jejciu ... moja mama czesto przynosi nam np. fasolke bo ona lubi i to zdrowe itd itd.. a my tego nie lubimy jesc wiec postoi troche w lodowce - jak znjaomi wpadna to zjedza a jak nie to wyrzucamy i juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--->żona-swojego-męża Troska troską,ale znam z doświadczenia uciążliwość takiej sytuacji.Pomoc jest wskazana wtedy, kiedy ktoś jej potrzebuje. W tym wypadku to jest nachalne wcinanie się tam,gdzie nie chcą człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z całym szacunkiem dla przedmówcy - jedzenia nie można wyrzucać.Gratuluję,że powodzi ci się w życiu,ale weź pod uwagę,że 1/4 polskich dzieci jedyny posiłek je w szkole (obiad fundowany przez MOPS). Równie ciężko przerobić zawiesisty sos na duszone mięso z warzywami :) Jeśli rozwiązaniem ma być wyrzucanie jedzenia to lepiej tego po prostu nie brać. Wolisz mieć przez jakiś czas obrażoną teściową czy lodówkę zawaloną jedzeniem,którego nie chcesz? Jeżeli twoje prośby do niej nie docierają i czuje silną potrzebę dokarmiania to niech w jakiejś jadłodajni się zatrudni lub pomaga biednym ludziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam z doświadczenia uciążliwość takiej sytuacji. na czym polega uciazliwosc tego, ze ktos nam cos daje? chetnie sie dowiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oddaj biednym i powiedz
to tesciowej, że jej zarcie dajesz potrzebującym. że ty nie potrzebujesz, a nie chcesz, zeby sie zmarnowalo, to dajesz biednym. Ona wtedy zrozumie, że nie podziwiasz wtedy jej kunsztu kucharskiego (a po to gotuje) i przestanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
salianka -> troche za bardzo globalnie podchodzisz do tego - to ze ja wyrzuce jedzenie nie da jedzenia innym ( to raczej polityczny itd poblem) a sprawi ze moja mama bedzie szczesliwa... wiec po co ta cala ideologia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego rodzice mają być szczęśliwi moim kosztem? Przecież to są dorośli ludzie.I moim zdaniem należy z nimi rozmawiać i postępować jak z dorosłymi, a nie dziećmi. Ja twierdzę,że chcą źle.Wiem,że to z dobrego serca.Ale każdy ma prawo żyć po swojemu.SKoro ja akceptuję ich zasady/przyzwyczajenia oni powinni zaakceptować (nie muszą popierać) moje życie i wybory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedzenia nie powinno się wyrzucać, nie jestem jakimś dusigroszem, ale za każdym razem gdy wyrzucam chleb czy wylewam zupę mam moralniaka :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie każdy lubi wyrzucać
jedzenie, a nie bardzo wiem jak można przerobić zaprawioną obrzydliwą zupę :o Jedyna rada to po prostu nie brać tego co ona przynosi. Nie bierz tego nawet do ręki, broń się, mów "Dziękuję, nie potrzebujemy, nie lubimy, nie służy nam taka kuchnia". Ja tak robiłam i podziałało. Każda wizyta na obiedzie u teściów kończyła się pakowaniem nam mnóstwa pojemników z jedzeniem: rosołek, mięsko, trzy rodzaje ciasta. Zwłaszcza to ciasto to był koszmar, bo żadne z nas nie je ciast, ale teściowa nie mogła tego pojąć i za każdym razem piekła wielkie blachy. Jak kilka razy nie wzięłam tego ciasta i potem tygodniami to jedli, to nagle okazało się że nie musi za każdym razem piec tych ciast. I jedyne co teraz bierzemy to jedną porcję mięsa jak mąż chce, bo sobie bierze następnego dnia do pracy i ma z bańki gotowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" salianka Dlaczego rodzice mają być szczęśliwi moim kosztem?" 1. jakim moim kosztem ? ze zjem to co mi dadza albo wyrzuce ? zadne koszt ... 2. wszystko zrobie zeby byli szczesliwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mężatka
Ja tak długo bym odmawiała, aż w końcu by odpuściła. Wcale bym się nie zdziwiła jakby po jakimś czasie teściowa wypomniała Ci, że ona czas i pieniądze traciła na dostarczanie racji żywnościowych, a Ty jesteś taka niewdzięczna. Swoją drogą... dostałam kilka "pysznych" gotowych obiadków od teściowej. W mig znalazłam tysiąc wymówek, żeby nigdy w życiu od niej nic nie brać. Póki co mam spokój ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama gotuje dobrze - no poza ta fasolka :) a tesciowa praktycznie nic nie doprawia - a i tak zadko cos daje ... wiec my mamy ogolem luzik ... i jedzenia nie wyrzucamy w podobym temacie : ja od swojej tesciowej ( przyznaje nieznosze kobiety - ale mam ku temu swoje powody ) raz dostalam komplet szklanek bo mojej jej sie nie podobaly ktore kupialam a ostatnio dala mi torebke - taka sama jak sobie kupila bo widziala ze nie mam fajnej torebki... ale mnie to nie wkurza a smieszy... torebka poszla do szafy a szklanki damy komus w prezencie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--->zawsze szczery - odpowiadam Uciążliwość polega na tym, że chociaż nie chcesz czegoś / nie masz na to ochoty / nie lubisz / masz inne plany ktoś ci coś wciska. Jednym może to pasować - podejdą do tematu "O,mam obiadek,więc nie muszę gotować". I dla nich jest ok - część z piszących właśnie ma takie podejście. Nie twierdzę,że jest złe czy niewłaściwe, ale ja (i autorka tematu również) akurat takiej sytuacji nie akceptujemy. Jak coś będę chciała to poproszę. Lub chciałabym,by mama zanim zjawi się z obiadem w drzwiach zapytała czy chcę. Takie jest moje zdanie i nikt go nie musi popierać/podzielać. Autorka szuka rady - jedyną jest dziękowanie i nie przyjmowanie jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×