Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nigella_82

czy warto? czy to bedzie ponizenie?

Polecane posty

wyszlo na to ze mozemy byc znajomymi i spotykac sie od czasu do czasu..nie ukrywam ze chcialabym tych spotkan...jakiegokolwiek kontaktu..Przepraszal mnie strasznie, widzial jak mnie to boli...stwierdzil ze od jakis 2 tyg cos sie stalo..ze sie popsulo..jakby sie nagle cos skonczylo...powiedzialam swoje..ze gorsze dni sie w zwiazkach zdarzaja..i ze wtedy trzeba to naprawiac, a nie zostawic losowi. bo 2 tyg to nie podstawa do rozstania...ze gdyby tak mialo byc to nie byloby wielu par,malzenstw itp. Ale jak komus nie zalezy to nie ma co naprawiac..przyznal mi racje i pow.ze gdzies do poczatku sierpnia bylo ok,ze mu zalezalo a potem sam niewie co sie stalo. Tlumaczylam mu ze staralismy sie dluzszy czas zeby nam sie udalo, ze staralismy sie o ten zwiazek i ze tak sie nie robi bo przez chwile jest zle..ale nic to nie dalo, on woli imprezy i kumpli...Pow.ze wie ze to spieprzyl ale chyba jeszcze faktycznie nie dorosl do stalego zwiazku(nasuwa mi sie pyt. a kiedy dorosnie?..ale to raczej retoryczne) Pow. tez zebym czasem nie myslala ze znalazl sobie jakas inna bo tak nie jest..ze zadnej innej nie ma.. nie dociera do mnie to wszystko jeszcze..ale wiem ze w jakims stopniu tez to przezywa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adrianne- kochana, zwiewaj od niego jak najdalej!! myslisz, ze u mnie tak nie bylo? byla chec "rozmowy", przerwy kilkumiesiecznej na przemyslenia... ale cholera jasna- jak ktos nie jest pewny, to nie ma nad czym myslec! to koniec! wiesz, czytam Ciebie i widze siebie. tak, tez na poczatku nie wyobrazalam sobie bez niego zycia. dalby mi godzine tygodniowo i szalalabym z radosci, ze go jeszcze zobacze. plawilabym sie w jego "checi spotykania sie". a wiesz o co chodzi? o wyrzuty sumienia. on ma teraz cholerne wyrzuty sumienia jesli chodzi o Ciebie. nie wyczytalam dokladnie ile byliscie ze soba, ale on na tej rozmowie calowal Cie, przytulal, bo mial olbrzymie poczucie winy. to nie milosc do Ciebie, nie jej resztki, nie łudź sie. to zwykle wyrzuty sumienia! i z mojego doswiadczenia prawie miesiaca bez niego moge Ci powiedziec- spotykanie sie z nim, nawet jesli mowisz w tym momencie, ze tego chcesz, to rozdrapywanie ran. Ty bedziesz sie ludzila, ze on chce do Ciebie wrocic. ze przekonasz go do siebie tym, ze jestes piekna, zadbana, bedziesz wspominac przy nim Wasze dobre czasy... a on nie zmieni zdania. albo wroci do Ciebie dla seksu. takie sa brutalne fakty kochana. on tak postanowil, a Ty pokaz mu, ze mozesz zyc bez niego. ze mozesz byc bez niego szczesliwa i nadal piekna. nie placz przy nim, jesli juz to tylko w domu i ile chcesz. musisz byc silna, zeby pokazac samej sobie, ze jestes wartosciowa kobieta i zaslugujesz wlasnie TY na bycie z kims kto to doceni! kto bedzie traktowal Cie jak ksiezniczke. wierz mi, ze sa tacy faceci! mowiac o Tobie, mysle rowniez o sobie. bo ja CHCE byc w koncu kochana naprawde. nie chce zeby to mnie wybierano. ja chce wybierac, ja chce byc szczesliwa, ja chce kochac. Twoj eks, podobnie jak moj zmienil cale nastawienie w przeciagu bardzo krotkiego czasu. pomysl, czy jest mozliwe zmienic sie o 180 stopni w pare dni? moj tak wlasnie mial! i zobacz- moze on tak naprawde nigdy nie byl taki jak ja sobie wyobrazalam? moze udawal to wszystko w imie swojej wygody? naprawde sprobuj byc sama. sama i szczesliwa z sama soba. tego palanta sobie odpusc, bo to dzieciuch, ktory nie wie czego chce. przyjdzie czas, kiedy powie sobie, ze jest idiota, bo dal Ci odejsc. ale Ty wtedy juz bedziesz szczesliwa z kims kto na to zasluguje. bardzo w to wierze. trzymam kciuki za Ciebie Słońce! głowa do gory! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adreinne bez obrazy... ale jeśli świadomie godzisz się na bycie kołem ratunkowym... to ja jedynie mogę Ci tylko współczuć. i żebyś na przyszłość nie narzekała, że jesteś samotna i nieszczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łoj dana mysle, że tu nie chodzi o bycie kołem ratunkowym... tylko ona w jego zachowaniu - przytulanie, wycieranie lez, calowanie, pieprzenie ze chce sie spotykac od czasu do czasu - ona w tym widzi nadzieje. i w kazdym jego gescie, slowie, zachowaniu wlasnie takim bedzie widziec nadzieje, ze moze jednak on cos czuje, ze moze cos sie zmieni, ze moze do niej wroci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigella wiesz znam takie sytuaje i nawet byłam w podobnej. to jest facet? to jest gówniarz, który sam nie wie czego chce. po co obiecuje jej podtrzymywanie znajomości, spotykanie sie? myslisz, ze robi to dla niej? otóż nie, on to robi dla siebie by mógł sam zadecydować i czuć się bezpiecznie, że tak to nazwę. gdyby coś czuł do niej nie pozwoliłby by tak cierpiała, przecież wie, że go kocha. nie dopuściłby do takiej sytuacji, bo rozumiałby jak ją rani. on tu myśli tylko o sobie. i wiem, że to co piszę jest przykre i co poniektórzy zaraz mnie zaatakują, że jestem sfrustrowana to dołuję innych itp. czas spojrzeć prawdzie w oczy. w miłości albo się wie albo nie. nie ma miejsca na stwierdzenia typu "nie wiem" "może". tu chodzi o uczucia, o ludzi a to nie są zabawki. ona ma być jego kołem ratunkowym, specjalnie jej to teraz wszystko mówi, żeby przypadkiem śmiertelnie się na niego nie obraziła a on mógł wrócić w razie czego np jakby mu się nudziło albo nie wyszło z inną. mój ex na pożegnanie też mówił, że będziemy się spotykać, że możemy ze sobą pisac itp. w dupie to mam za przeproszeniem. ja mam swoją godność, uważam, że takie fikcyjne podtrzymywanie relacji jest niezdrowe i uniemożliwia budowanie własnego życia na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej...ok..nalezalo mi sie "dostac" od was za to co napisalam.. ale mi nie przeszlo w ciagu zadnego krotkiego czasu i tak szybko nie przejdzie..bo go kocham, albo przynajmniej mi sie tak wydaje..mowie sobie ze bede teraz chodzic na imprezy i robic mnostwo innych rzeczy..a potem sobie mysle: ale po co.. i ze to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adrienne mam nadzieję, że sie nie obrazasz za moje opinie ale ja tez przez to przechodzilam. wiesz to są początki nie od razu wszystko bedzie normalne. ja chodzilam na imprezy i wracalam z nich z placzem bo czlam sie samotna, miala wrazenie, ze wszedzie są jakies zakochane pary tylko ja jak jakis odludek. ciezko mi bylo wychodzic. ale minely 4 miesiace, chodze na te imprezy w dalszym ciagu i czuje sie coraz lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciezko jest uwierzyc, zrozumiec, ze czlowiek z ktorym sie bylo, z ktorym tyle nas łączylo jest w rzeczywistosci taki jak to opisała łoj dana i dlatego mamy nadzieje :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigella, życie bywa podłe, nie potrafię na to wyrazić zgody bo w czym my jesteśmy gorsze? dlaczego to spotkało właśnie Ciebie, mnie czy Adrienne? Każda z nas, która wypowiedziała się w tym topiku po prostu szczerze kochała i w minimalnym stopniu oczekiwała tego samego. niestety nie warto jest kochać za dwoje. pisałam już to, ale sie powtórzę: nie sądziłam że z tak wielkiej miłości można przejść w taką prostotę i obojętność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Męzczyznę pozna się nie potym jak zaczyna ale po tym jak kończy- święte słowa. pamiętam jak dziś jego błagania- jesteś najlepszą osobą jaką znam, nikt nigdy nie był dla mnie tak dobry, od 7 lat nikt nie zrobił mi tortu na urodziny, bez ciebie nie mogę się odnaleźć etc... a za niecałe pół roku zostałam porzucona bez podania powodu. oczywiście przeczytalam o tym, nie zasluzylam na to by sie ze mna spotkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Ja po rozstaniu kompletnie nie umiałam się odnaleźć. Bylam z tym człowiekiem zrośnięta - byliśmy jak bliźnięta (wiem, że to zła relacja, ale tak własnie było i przez to nie mogłam dojść do siebie), wszedzie razem, w ciągłym kontakcie, przyciągaliśmy się jak magnes. A kiedy jego zabrakło - jakby mi ktoś rękę odciął-dosłownie. Wiem, to uzależnienie-ale tak było. On zniknął, a ja nie umiałam się odnaleźć, do tej pory często (choć nie powinnam i wiem o tym bardzo dobrze) myślę co u niego, czy wszystko w porządku itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
supersuper to przykre. człowiek kocha tą drugą osobę bardziej niż siebie samego, kocha ponad wszystko aż nagle okazuje się, że zostaje się z niczym, bo już nawet siebie się zatraciło, nie jest się tym samym człowiekiem co kiedyś. kto by pomyślał? wiecie, pamiętam ten dzień gdy błagał mnie o powrót. jakaż ja byłam dumna wtedy, jak ja się cieszyłam, że w końcu role się odwrócily, że w końcu on wie jak to jest po tej drugiej stronie... i cóż z tego, skoro i tak i tak zostałam obdarta z godności. doszczętnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny co u Was????
hej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny! nie pisalam bo nie mialam czasu ..mimo ze nie mialam czasu to i tak po mojej glowie kreca sie mysli...czemu..co zrobilam nie tak..a przeciez wiem ze to nie moja wina..mimo to mysle, analizuje i tak na okraglo...jest koniec sierpnia i tak sobie mysle jakaaaaaaa bylam szczesliwa jeszcze miesiac temu. ale coz...(chyba ktorAS z was juz pisala to tutaj) facetowi moze sie odwidziec z dnia na dzien.. Ja tego nie rozumiem ale najwidoczniej moze.. Madeline Oh- zgadzam sie z toba..albo jest milosc albo jej nie ma. dokladnie szalalabym z radosci gdybysmy widywali sie chociaz przez chwile..a spotykalas sie z nim po rozstaniu? czy nie?pytam z ciekawosci..no nie wyobrazam sobie przestac go widywac.. Na pewno ma wyrzuty sumienia. to bylo widac. nie bylismy razem jakos szcegolnie dlugo...okolo 8 miesiecy...ale to wystarczylo zebym zakochala sie jak nigdy dotad..a wy ile byliscie razem? i z pewnoscia sa tacy faceci...nawet takiego poznalam jak mialam krotka przerwe z moim teraz juz bylym..ale nie chcialam tego chlopaka, nie dlatego ze mi sie nie podobal (bo byl przystojny), nie dlatego ze czegos mu brakowalo..tylko dlatego ze nie byl taki jak On...a chlopak zabiegal jak mogl..no ale ja go olałam. Dziekuje za slowa otuchy Madeline..ale pewnie bede potrzebowac jeszcze sporo czasu zanim dojde do siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łoj dana łoj dana- hmm nie to chyba nie chodzi o bycie kolem ratunkowym..w sumie to sama niewiem o co mu chodzi.. Nigella 82- to co powiedzialas o jego zachowaniu i o mojej nadzieji to prawda w 100%...nie chce tak myslec a jednoczesnie nie moge przestac... Łoj dana- absolutnie nie obrazam sie za twoje opinie..tylko nie umiem jescze przestawic swojego toku myslenia..jeszcze za wczesnie.. i wiesz co wlasnie zastanwiam sie tak jak napisalas..w czym ja jestem gorsza? w czym my jestesmy gorsze? zastanwiam sie czy nie zasluguje na szczescie czy o co chodzi..nie czuje sie brzydsza, glupsza itp. wiec dlaczego... i tez pamietam te jego blagania..pytal wtedy czy moze zadzwonic, czy chociaz z nim porozmawiam itp..nawet rozmawialam z jego kolezanka wtedy, ktora strasznie mnie przekonywala, ze on z nia rozmawial o mnie i wie ze zle zrobil i zebym jescze dala mu szanse..zrobil duzoo rzeczy wtedy zebym ulegla..wiec uleglam.. Super super- rozumiem...ja czuje taka pustke..jakby mi nagle cos zabrano..i nie chce mi sie w to wierzyc..ze to juz koniec, najgorzej jest jak sie budze rano..i zaraz mi sie przypomina, ze nie jestesmy juz razem. Skutecznie odbiera mi to chec, aby wstac, ubrac sie itp. W dodatku przypomnialo mi sie jak juz dalam mu ta druga szanse...a on mi dziekowal itp..i pow cos takiego: o maly wlos a stracilbym swoja druga polowke.. Jest mi zal ze to sie skonczylo, bo naprawde, swietnie sie dogadywalismy, strasznie sie przyciagalismy, potrafilismy sie razem smiac, wyglupiac itp.. No ale co ztego skoro wszystko zniszczyl..a jesli juz nigdy sie tak nie zakocham..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madelainea
Adrianne-> przepraszam, bo nie przeczytałam wszytkich Twoich wypowiedzi bo wpadłam tu w przerwie od pracy, ale z tego co doczytałam to moja rada....zaprzestanie spotkań. Wiem,że chęc jest przeogromna, ze wydaje Ci sie ze bez niego nie dasz sobie rady, ze jest całym Twoim swiatem itd...ale im wiecej takich spotkan to predzej czy pozniej zauwazysz ze to Cie jescze bardziej boli. Takie posypywanie sola wciaz otwartej rany. Moze u Ciebie bedzie inaczej, ale ja w tym momencie patrze na moje wlasne doswiadczenia. Tez myslsalam ze po zakonczeniu zwiazku da sie ot tak spotykac, bo tez bardzo brakowalo mi jakiegokolwiek kontaktu z moim byłym chlopakiem i on tez chcial tych spotkań, ale po pewnym czasie to zaczyna strasznie bolec...spotykasz sie z kims kogo kochasz i wiesz ze nie mozesz tego kogos miec, byc z nim. I nibu\y jest okej, a tak naprawde....jest beznadziejnie. Teraz od ponad miesiaca zaprzestalam jakikolwiek spotkan, nie pisze do niego, z mojej strony nie inicjuje zadnego kontaktu. On pisze, choc juz rzadziej, kilkarazy proponowal spotkanie i był bnardzo zdziwony ze ja odmawiam. Poza tym miesiac po tym jak wyznawal mi milosc poznal inna dziewczyne z ktora sie zwiazał wiec dla mnie sytuacja spotkan z nim bylaby i jest bardzo bolesna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adrianne- Słońce, my bylismy ze soba ponad 2 lata, planowalismy ze soba przyszlosc... wszystko sie rozsypalo jak domek z kart, gdy tylko przyszedl kryzys. jednak wiem, ze ja zrobilam wszystko co moglam zrobic, niczego sobie nie moge zarzucic. dalam mu szanse po jego zdradzie, a on to zdeptal. w ogole zniszczyl czesc mnie. nie moge mu darowac jedynie tego, ze to tak dlugo trwalo. ze nie mowil mi o swoich watpliwosciach, ze odsuwal sie ode mnie powoli, a mowil, ze nadal kocha. chcial mi sie oswiadczyc jeszcze w czerwcu. dlaczego tak sie nie stalo? dlaczego byl tak slabym czlowiekiem i tak wielkim tchorzem?? do dzis sobie zadaje takie pytania, ale teraz juz wiem, ze nie bylabym szczesliwa z tym czlowiekiem. jemu bylo wygodnie byc ze mna. po rozstaniu nie bylo od niego ani jednego smsa, ja tez do niego nie pisalam. mozna powiedziec, ze od miesiaca nie mamy w ogole kontaktu. z jednej strony sie ciesze, bo wiem, ze dzieki temu szybciej zapomne, ale z drugiej... no wlasnie. chcialabym powrotu do tego, co bylo kiedys. ale tak juz nigdy nie bedzie i probuje sobie kazdego dnia to uswiadamiac. to juz nie wroci, tak jak nie wroci u Ciebie, czy u innych dziewczyn z tematu. to juz jest przeszlosc. wiem, ze w tym momencie chcialabys sie z nim spotykac, wiem to dokladnie. tez chcialam. zaciskalam jednak zeby, bo wiedzialam, ze jak bede to kontynuowac to strace do samej siebie szacunek. a jak ktos ma ciebie szanowac, skoro nie szanujesz samej siebie? dlatego odradzam spotykanie sie, odradzam plakanie przy nim. badz silna, nabieraj sily, az w koncu poczujesz sie szczesliwa i ktos bedzie chcial dzielic z Toba to szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Adrianne, zazdroszcze Ci faceta, który martwi się o Ciebie, czuje jakiekolwiek wyrzuty sumienia, że Cię zranił odejściem itp. Chciałabym tak, wtedy inaczej przeżyłabym to. U mnie tak jak mówiłam było 4 dni po zerwaniu sms "Nie pisz do mnie, męczy mnie to". A przy spotkaniach, kiedy musieliśmy sie widywac moje cierpienie było jego motorem napędowym i radością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
supersupersuper a nie pomyślałaś o tym, że tak naprawdę nie ma czego zazdrościć Adrienne? Bo spójrz- gdyby ten Twój były zaczął się martwić jak się czujesz itp czy nagle nie zaczęłabyś mieć nadziei, że skoro sie martwi to może jednak będzie chciał wrócić, może jednak kocha etc? może zaczęłabyś na coś liczyć, sprawiłoby to, że nie mogłabyś oderwać się od tego co było i zacząć na nowo układać swoje życie. a tak to spojrzałaś prawdzie w oczy i wiesz, że nie masz na co liczyć ani na co czekać z jego strony. czasami taki "kubeł zimnej wody" wylany na głowę jest tak naprawdę lepszy niż czyjaś troska, która do niczego nie prowadzi. tak ja to widzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam do niego ogromny żal za to, o teraz się ze mną dzieje. nie wiem czy słusznie do niego... ale mogłabym go za to znienawidzić. nie potrafię zaufać żadnemu facetowi, nie potrafię odważyć się na zwykłą randkę. od razu nasuwają mi się myśli, że nic nie wyjdzie, że na pewno po jakimś czasie i tak się rozstaniemy a ja nie chcę mieć powtórki z rozrywki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Wydaje mi sie, ze zniosłabym to lżej w takiej sytuacji jak Adrienne. A tak to był bardzo mocny cios, za mocny. Raz -odejście, dwa-jakiś potwór bezlitosny na miejsce mojego L. I mam to samo - boję się zaufać, spotykać się z facetami, boje się znów usłyszeć "chciiałbym zapomnieć, że istniałaś", "żałuję że się z tobą zadawałem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adrienne uwierz mi ze nie znosilabys tego lzej... po kazdym takim spotkaniu wracalabys z placzem do domu. znam to z doswiadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Płacz tak czy siak był. Regularnie, az do ostatniego spotkania, czyli ponad dwa miesiace po rozstaniu. I jeszcze wstyd po tamtym wydarzeniu. Najlepiej w ogole nie widywac, u mnie to przynioslo same najgorsze rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Nigella
co u Ciebie? czy były pojawił sie znów u Ciebie w pracy? jakieś zmiany? Ylka, napisz coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
supersuper bidulko, trzymam za Ciebie kciuki, wiem przez Co przechodzisz i mimo wszystko rozumiem, chociaż ja mam troszkę inne podejście, po prostu walczę ze sobą i nie daję się. jak odezwał się do mnie ok miesiąc temu to akurat w radiu leciała nasza piosenka, tak się zamyśliłam wtedy o mnie i o nim a za chwilę już był sms od niego. zapłakałam wtedy nad tym wszystkim, ale za chwilę mnie olśniło, że przecież on nie jest wart ani jednej mojej łzy. ehhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
łoj dana- dzięki. Pamiętam pierwsze dni po rozstaniu, pamiętam sytuacje kiedy na dziedzińcu uczelni ja siedziałam na jednej ławce ze znajomymi, a on ze swoją siostra i koleżanką po przekątnej w odległości 40 metrów z uśmiechem na ustach. Czułam się jak zwierzę w klatce, jak małpa w cyrku, siedzieli i patrzyli jak cierpię. Bolało niesamowicie. Ja też mam świadomość, że on nie zasługuje na ani jedną moją łzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madeline oh- jak mam sie z nim nie spotykac..nie utrzymywac kontaktu...to jest takie ciezkie..ale nie odezwalam sie do niego od 4 dni..to juz sukces..ale jest ciezko.Na okraglo sie zastanawiam co moglam zrobic lepiej... supersuper- ma cholerne wyrzuty, ale za chwile o nich zapomni..a czy mi z tym lepiej sama niewiem.. ale twojego bylego to zupelnie nie rozumiem...mysle ze z nim jest cos nie tak..skoro cieszy go cierpienie osoby ktora kiedys byla mu bliska ..moze on ma jakies problemy z wlasna psychika.. na pewno cos z nim nie tak.. Do mnie jakby to wszystko nie dotarlo jeszcze, przeciez jakis czas temu bylo wszystko ok...chcielismy spedzzac razem kazda chwile..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×