Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nigella_82

czy warto? czy to bedzie ponizenie?

Polecane posty

Adrienne, mam dokładnie to samo - boję się, że już się tak nie zakocham. Ten chłopak intensywnie się o mnie stara od lipca, spotykaliśmy się zwykle w grupie znajomych ale od jakiegoś miesiąca umawiamy się "we dwoje". Dużo wnosi do mojego życia, znam siebie i wiem, że w innych okolicznościach na pewno by mnie zainteresował... dlatego nie kończę z nim bo w jakiś sposób jest dla mnie ważny i nie chcę go stracić, może też mam nadzieję, że z czasem poczuję do niego coś pięknego. I ze wszystkich kilknastu adoratorów zaczęłam spotykać się z nim jednym, więc może to cos znaczy. Czuję cos do niego, ale nie jest to tak silne jak u niego, nie wiem czy na chwilę obecną jestem w stanie dać mu to, czego on ode mnie oczekuje. Prędzej czy później bedę musiała z nim o tym porozmawiać, niech sam zadecyduje co dalej. Ja od początku miałam świadomość, że mój facet nie jest aniołem, no ale wierzyłam, że dla mnie jest "inny". Supersuper złapał na łzy, każdy facet jakoś zamota. A ja poważnie zaangażowałam sie po naszym pierwszym razie, poczułam wtedy jakąś niesamowitą więź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łoj dana- no moze warto zebys dala jeszcze czas i szanse temu chlopakowi..moze akurat cos z tego bedzie;) kto wie;) wiesz co ja niby tez mialam swiadomosc ze moj facet jak to ujelas nie jest aniolem..ale zlapalam sie na tą jego pewnosc siebie i poze takiego troche hmm niegrzecznego chlopca..teraz dopiero wiem ze nie jest wartosciowym facetem..wlasciwie bardziej pasuje do niego slowo: chlopiec;). Zreszta jestem pewna ze jeszcze niejedna sie zlapie na ten jego styl bycia..ja o tym wiem..a on to juz wogole zdaje soobie z tego doskonale sprawe:/. Ale mysle sobie ze on za jakis czas ,moze nawet dluzszy, niewazne, ale za jakis czas stwierdzi ze ja bylam dla niego dobra dziewczyna, ze z zadna nie bedzie mial tak jak mial ze mna dobrze;) bo on ma z milion wad a ja je akceptowalam..(w imie tzw. milosci). Juz raz sie przebudzil ...ale teraz moze sie przebudzic i nie bedzie mnie to interesowalo. nIE i to nawet w najmniejszym stopniu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
super super- moj tez przy mnie plakal..i co ztego?..oni doskonale wiedza co zrobic zebysmy widzialy ich takimi jakimi chca zebysmy ich widzialy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Ale właśnie chodzi o to, że koleś płakał szczerze. Tak często i tak wielkimi łzami, że aż się obsmarkiwał. I to mi wtedy powinno dać do myślenia, że to nie jest normalne, taka częsta chęć płaczu u dorosłego faceta. Chociaż z dorosłością to on wspólnego miał tak naprawdę mało, zreszta sam kiedyś w czasie naszego największego kryzysu powiedział, że "on nigdy nie dorośnie". Do dziś nie wiem, czy nie chce, czy nie umie. Ale od początku kiedy tak powiedział mam wrażenie, że to pierwsze. Mój teoretycznie też powinien docenić kiedyś, że miał przy sobie KOBIETĘ (sam będąc chłopcem), starszą, która go, że się tak wyrazę, trzymała mocno za pysk (przy jego całej nieodpowiedzialności, niedojrzałości i lekkomyślności), pomagała, wspierała i wyciągała za uszy z różnych opresji spowodowanych tymi cechami. Ale daję sobie obie ręce uciąć, że nigdy nie doceni. Znam go i wiem, jakie ma widzenie świata, i co jest dla niego ważne i jak postrzega świat, w tym sprawy damsko-męskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce i deszcz.
hej dziewczyny :) caly czas sledze watek, chociaz rzadziej sie udzielam jak widac. Adrianne, mysle, ze Twoja historia jest doskonalym przykladem, ze odgrzewane zwiazki nie maja sensu. jak juz raz cos sie w nim popsulo, jak osoba zawiodla to ciezko jest wrocic do stanu, kiedy bylo wszystko dobrze. trudne to jest do zaakceptowania dlatego czesto staramy sie ratowac zwiazek, probowac na nowo go odbudowac, ale zwyczajnie nie da sie tego zrobic. trzeba wytrzec lzy i probowac isc dalej. w koncu kazda z nas spotka kogos, z kim stworzy stabilny zwiazek, w ktorym bedzie duzo uczucia z OBU stron ;). od czasu do czasu moj ex daje o sobie znac, ale olewam go tak jak kiedys olewal mnie i przynajmniej mam satysfakcje, ze role sie odwrocily :P poza tym jezeli zalezy mu na odbudowaniu relacji ze mna to stara sie zdecydowanie za malo, stad moja obojetnosc do niego. nie wspomina nic o tym, dlaczego zachowal sie tak a nie inaczej, dlaczego zostawil mnie bez slowa, nawet nie probuje sie wytlumaczyc. zachowuje sie tak, jakby tego w ogole nie bylo :O dlatego mam go gleboko w d.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
supersuper- hmm u mnie warunkiem ze pozwole mu wrocic bylo to ze on postara sie wydoroslec..obiecywal mi to..mowil ze pora wreszcie wydoroslec..na obiecywankach sie skonczylo:).. na koncu sam powiedzial ze on jest jeszcze dzieckiem.. ze staly zwiazek chyba nie jest mu pisany..a przynajmniej nie teraz.. Supersuper-ciesz sie ze juz nie musisz go wyciagac z roznych opresji;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slonce i deszcz- masz racje to doskonaly przyklad na to..dlatego postanowilam sobie ze juz nigdy tego nie zrobie, chocbym niewiem jak kochala, to jesli facet ze mna zerwie to juz nigdy nie dam drugiej szansy..Nie i koniec..chocby niewiem jak prosil!!! slonce i deszcz- no i dobrze robisz ze go olewasz;) Mi jest ciezko w tym tyg...z powodu mysli o tym ze mielismy isc razem na ten slub..ale glowa do gory i trzeba isc dalej:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adrienne, widzę, że się zawzięłaś :) super :) ale wiesz nauczyłam się w życiu bardzo ważnej rzeczy: nigdy nie mów nigdy. Pamiętam, że słowa "nigdy" wręcz nadużywałam jako nastolatka... miałam nigdy nie mieć faceta takiego jakiego miałam... miałam nigdy nie dawać drugiej szansy, za szybko wybaczać... miałam nigdy nie studiować zaocznie i wiele innych. A teraz z perspektywy czasu widzę, że wszystko co miało nigdy nie mieć miejsca już się wydarzyło, jakby los się zemścił za moją pewność siebie. Także już niczego w życiu się nie zarzekam tak na amen. Owszem, jestem pewna niektórych rzeczy, jak np tego, że nie będę już z moim eks. Ale mam tez świadomość, że w życiu różnie się układa, różne popełnia się błędy a później ponosi się tego konsekwencje. Nie wszystko da się przewidzieć, czasami człowiek jest zaślepiony i myśli, że działa w imię jakiejś ważnej idei, a tak naprawdę robi głupio i bezmyślnie. Jesteśmy tylko ludźmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie można się dawać depresji, choć wiem, że wszystko jej sprzyja... Życie jest tak kruche i wbrew pozorom tak krótkie, że nie można marnować czasu, musimy zdążyć być szczęśliwe, musimy mieć na to czas. Choć sama wiem, że czasami jest ciężko. I ulatuje ze mnie życie, nadzieje i chęci jak te jesienne liście. Mimo to nie daję się, na siłę brnę dalej bo gdzieś w głębi duszy wierzę, mocno wierzę, że nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Mnie też coś łapie depresyjnego. Tak bardzo chciałabym, żeby w moim życiu już się poprawiło, było już dobrze. Smród po byłym ciagnie się dalej. Są zaczepki, dokuczanie, momentami bardzo niemiłe. Samoocena czy chcę czy nie chcę poleciała mi ogromnie, nie mam na to wpływu, poleciała jeszcze bardziej i niżej niż przez ostatnie pół roku (czas po zerwaniu i zachowanie byłego). Mam 25 lat, jestem pośmiewiskiem i kozłem ofiarnym 20letnich chłopców (taka jest mniej więcej średnia wieku tych ludzi). Ta świadomość jest przykra.Nie reaguję na to, nie mam zamiaru wdawać się w jakieś głupie pyskówki itp ani dawać im satysfakcji, że Ale obcować i mierzyć się z tym muszę, nie mam wyjścia. W życiu nie sądziłam, że znajdę się w takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
supersuper masz 25 lat? myslalam ze studiujesz na jednym roku z tym kolesiem... to juz mi sie chyba wszystko pomieszalo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigella, tak jestem wierząca. Nie do końca praktykująca, ale wierzę, że ktoś nad nami czuwa. A Ty? I tak naprawdę to wiara wielokrotnie uratowała mnie jako człowieka. A mój były... no cóż ten człowiek nigdy się nie zmieni, choćby nie wiem co. Gdy byliśmy razem często mnie olewał albo nie odzywał się kilka dni bo akurat miał jakieś ważne swoje sprawy z których, jak sam mówił, nie musi mi sie tłumaczyć. Tak więc od tygodnia błagał mnie o powrót, po czym nagle przestał się odzywać. Trochę mnie to zdziwiło, ale olałam temat. On natomiast odezwał się po 3 dniach mówiąc, że nie odzywa się bo ma dużo spraw na głowie ale na pewno odezwie sie na dniach. No kretyn, bo inaczej nie mogę go nazwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Tak, mam 25 lat. On jest młodszy o 3 lata. Byliśmy na jednym roku, to moj drugi kierunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem wierząca i praktykująca. Wierzę, że Bóg ma plan wobec każdego z nas i pragnie dla nas jak najlepiej... Tylko, że nie zawsze to czego on pragnie jest tym czego my chcemy... Dlatego czasami jest mi tak ciężko pogodzić się z niektórymi rzeczami, jak np to rozstanie... Ale chcę Mu ufać i wierzyć, że będzie dobrze... Że przyjdzie czas kiedy będę naprawdę szczęśliwa. Jest to trudne dla mnie, ale zaczynam uczyć się ufać Bogu i w takich złych chwilach, w cierpieniu zaczynać dostrzegać coś dobrego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Jasne, Nigella, zgadzam się z Tobą. Jest plan. Rozstanie ok, cierpienie też - podobno uszlachetnia. Ale po co w moim przypadku cała ta szopka itp po rozstaniu? Tego nie ogarniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Supersuper, wszystko co nas spotyka w życiu jest jakimś etapem, który się zaczyna i kończy, by mógł zacząć się kolejny. Moim zdaniem nic nie jest dziełem przypadku. Szopki, jak to nazywasz, inne wydarzenia - wszystko to dla Ciebie jest lekcją, próbą dla Ciebie samej. Uczysz się, wyciągasz wnioski. I z racji wolnej woli masz szansę nie popełniać tych samych błędów. Bóg dla każdego z nas ma inną drogę. Mój znajomy ksiądz często powtarzał, żebym była godna w znoszeniu cierpienia, bo tak naprawdę trzeba się ciszyć, że nas Bóg doświadcza, dzięki temu możemy pojąć mądrość życiową, tak przecież bardzo nam potrzebną - czy to dla siebie samych, czy dla dzielenia się nią z innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny:) łoj dana- zawzielam sie..bo nic innego nie moge juz zrobic..no to prawda ze lepiej nie zarzekac sie nic na amen..ale tak jak i ty wiem ze z bylym juz nie bede, nawet gdyby niewiadomo co zrobil. Wlasnie czlowiek mysli ze dziala w imie jakiejs idei..ja tez tak myslalam..jakie to fajne ze robie wszystko w imie milosci..ze we wszystkim bym mu pomogla, ze wszystko bym dla niego zrobila, on tez mi w sumie pomagal, ale nie zrobilby dla mnie tyle co ja dla niego. Nie chce miec normalnego, uporzadkowanego zycia to jego sprawa..jego wybor. Teraz wiem ze to moje w imie milosci to byla taka glupia iluzja.. i tez dopada mnie jakas depresja..taki brak motywacji do wszystkiego.. Supersuper- ja tu czegos nie rozumiem...masz 25 lat i przejmujesz sie jak to sama powiedzialas 20letnimi chlopcami? to ty powinnas sie smiac im prosto w twarz a nie oni tobie!:) ja przechodzilabym kolo nich z wysoka podniesiona glowa!:) i nie reagowala na zaczepki..bo oni sa smieszni i nic nie warci, a juz na pewno nie warci jakiejkolwiek reakcji z twojej strony!..TAKie jest moje zdanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łoj dana-nasi byli to chyba podobne "łosie" do siebie hehe;)..bo kiedys wspominalas cos o cwaniactwie o ile dobrze pamietam..a moj byly to tez taki cwany typ...a teraz mowisz ze o n sie nigdy nie zmieni.. moj eks tez sie nigdy nie zmieni..niewiem co musialoby sie stac zeby zaczal postrzegac inaczej swiat..a dziwi mnie to , bo spotkalo go wiele zlych rzeczy, ktore powinny na niego wplynac,a przynajmniej na normalnego czlowieka na pewno by wplynely. Wielu rzeczy nie zauwaza..Moze to glupie..bo nie jestem znim ale czasem mysle ze on sobie moze zmarnowac zycie..i w jakims stopniu obchodzi mnie to zeby tego nie zrobil..ale w sumie co mi za roznica nie? nie powinno mnie to obchodzic..ale taka jestem..zbyt wrazliwa. A potem cierpie przez to ze mam taki charakter. Loj dana- jak mozna z kim byc i nie odzywac sie przez pare dni .. to chore..i jeszcze powiedziec osobie ,ktora jest dla ciebie wazna..(skoro jest sie w zwiazku to powinna byc wazna ..)ze nie musi sie tlumaczyc..inne slowo niz kretyn faktycznie tu nie pasuje;) ale az przypomnialo mi sie jak moj byly nie odzywal sie kiedys przez caly wieczor..a nastepnego dnia ja bylam obrazona a on stwierdzil ze mnie nie przeprosi bo uwaza ze nie ma za co..(bo to przeciez nie jego wina ze sie upil i usnal prawda;)..przeciez nie chcial sie upic nie..tak tylko wyszlo) a ze ja sie martwilam to juz niewazne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jeszcze nie spie..chociaz juz naprawde powinnam bo rano do pracy;) wiecie co dziewczyny..najgorsze jest to ze ciagle szukam winy w sobie..przechodzi mi to na jakis czas a potem wraca.. a jak wraca to 150 razy mysle :czegos musii mi brakowac skoro jednak go nie zatrzymalam..naprawde robi sie juz to meczace dla mojej psychiki;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Adrianne, mam 25 lat. I tak, przejmuję się, kiedy ktoś pluje mi prosto w twarz, kiedy słyszę niemiłe teksty o tym, gdzie to mnie nie miał, jak jeżdziłam pod jego dom błagać go by ze mną był, i jak bardzo chciałam mieć z nim dziecko i naciskałam na ślub. Reaguję tak jak napisałaś, od początku praktycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaadc c
a naprawde takie rzeczy wygadywalas? ze chcesz miec z nim slub i dziecko? przeciez byliscie razem kilka miesiecy... do tego on ma 20 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Byliśmy razem dwa lata, on ma 22. Nigdy nie było takiego tematu z mojej strony, on kilka razy coś o tym wspominał, ogólnie wiązał ze mną (tak mówił) plany na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny a co sądzicie o książce mężczyźni są z marsa, kobiety z wenus? Szczerze mówiąc nie przeczytałam tej książki, tylko fragmenty... Jeszcze jedna książka dlaczego mężczyźni kochają zołzy... czy Wy stosowałyście się do tych rad? albo żyłyście z waszymi facetami na takich ''zasadach'' jakie są opisywane w wyżej wymienionych książkach? Ja nie... i czasami zastanawiam się czy to nie był mój błąd. może byłam za dobra? uważałam że związek to nie jest gra... i ja nie będę grać z facetem, udawać, stosować jakichś trików, żeby go zatrzymać przy sobie... nie będę zołzą opisywaną w książce, nie będę się stosować do tych chorych moim zdaniem reguł... uznałam, że będę sobą, będę kochać i dawać z siebie wszystko...... czy to był mój bląd? chciałam milosci i szczerosci, czegos wiecej niż gry miedzy kobieta a mezczyzna :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigella, zauważyłaś coś bardzo istotnego, bardzo często rozmyślałam nad tą kwestią. To bycie zołzą może i działa, ale chyba nie na każdego. Wydaje mi się, że wszystko zależy na jakiego typa człowieka się trafi. Ja byłam dla swojego eks dobra, dbałam o niego, troszczyłam się ale z drugiej strony miałam swoje zdanie, nie pozwalałam sobie rozkazywać... nie do końca byłam potulna. I wiesz, zauważyłam u niego pewną rzecz: on był podświadomym zdobywcą. Uwielbiał jak byłam niedostępna, widziałam, jak go to motywowało i czułam, że wtedy się stara. Jednak po 3 latach zaczęłam potrzebować "stabilizacji" i "uspokojenia się", ileż można bawić się w "kotka i myszkę". Temat rzeka i wydaje mi się, że jednoznacznej recepty nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigella jeszcze jedno: moim zdaniem z Twojej strony to nie był błąd, to dowód dojrzałości, skoro chciałaś grać w otwarte karty, postawiłaś na szczerość. Ale cóż, czasami chyba łatwiej być taką cwaną, wyrachowaną panienką, wydaje się, że one nie cierpią tak jak my. Nie Ty jedna chciałaś dać z siebie wszystko a nie dostałaś nic w zamian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie bawilam sie w takie rzeczy i bawic nie bede..bo nie umiem udawac, chce szczerego, normalnego zwiazku..:) a nie jak juz to zostalo powiedziane jakiejs gry;) byc moze i wyrachowane panienki maja latwiej ale ja nia nie jestem i wiem ze nigdy nie bede taka..chociaz niektorzy faceci (wlaczając w to mojego eks;P) powinni dostac takie zołzy ktore by ich doprowadzily do porzadku;P. Chociaz nie wierze ze jakas dziewczyna da rade "ustawic" mojego eks;)... dziewczyny tez tak macie ze czasem obwiniacie siebie o to ze nie udaly sie te zwiazki?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×