Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieważne_kto

mam doła, wszystko jest bez sensu

Polecane posty

Gość nieważne_kto
no tak, ale po co ktoś (natura czy coś innego) w ogóle powołał życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
sorry ale na moim przestarzalym kompie nic nie obejrzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
tzn, nie jest przestarzały ale firmowy i ma blokady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xmldx
ann zobacz co sie dzieje na świecie, ciągle kataklizmy, wojny, kryzysy, brak pracy, politycy sie tłuka o stołki... środowisko coraz bardziej zanieczyszczone, gleby i wody skażone, żywność genetycznie modyfikowana, szpikowana chemią, będzie coraz gorzej, wiedząc to nie mam zamairu skazywać niewinnej istoty na taką przyszłość, po co? żeby musiała sie martwić o kolejny dzień? na tym ma polegać życie? moim celem nie jest niezaludnianie ziemi, bo ja nie mam na to wpływu, ziemia i tak się bedzie zaludniać ja nie mam celu a wynajdywanie na siłę może coś da na krótką metę o ile w ogóle coś da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok. Jestes ateistą i nie wierzysz w to że bóg stworzył świat i człowieka czyli ciebie? Bóg jest jak wiatr. Nie widać go a czuć. I do szczęścia potrzeba tego uczucia pewności, ufności i wiary. I całe życie jest takie łatwe. I nie jest powiedziane, że nigdy nic złego się nie zdarzy. Los nas doświadcza, czasami bardzo okrutnie. Na wszystko trzeba spojrzeć z dystansem, zastanowić się nad tym, wyciągnąć wnioski i iść dalej, nigdy się nie poddając.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
i tu jest paradoks. życie nie ma sensu. szkoda jest umierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
nie jestem ateistą. Wątpię w istnienie boga ale bardzo chcę by istniał. Nawet modlę się tak "na wszelki wypadek" gdyby okazało się, że jakimś cudem on jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
po co się nie poddawać? dla kogo to ma znaczenie czy poddam się czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xmldx
ann, nie jestem ateistką. Wierzę w Boga i chyba jeszcze dlatego żyję. Boję się potępienia i gdyby nie to, już dawno bym ze sobą skończyła. Szkoda ze człowiek nie może wybrać czy sie urodzić czy nie, szkoda ze decydują o tym inni ludzie którzy kierują się popędami a nie rozumem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
xmld jak jestes wierząca to zazdroszczę, ale może właśnie przed zstapieniem na ziemię wybrałaś życie? i dlatego tu jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nad czym sie zastanawiasz???
nic mnie nie obchodzi, ze jakbym umarla to malo kto zaplacze. Nic mnie nie obchodzi bezsens swiata. Robie tak, zeby mi bylo dobrze. Ty sie za bardzo przejmujesz wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
może w niebie było ci za dobrze i nudno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
masz rację, chyba za bardzo się wszystkim przejmuję, tylko dlaczego? wcale mi z tym nie jest dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak się modlisz? Taka modlitwa jest bez sensu? Kim jest dla ciebie Bóg? Może ( tak nawiązując do wypowiedzi xmldx jeśli wszystko się kończy bo gleba skażona, bo jedzenie modyfikowane itd itp) warto wyjść do parku, poczuć ten wiatr we włosach, poczuć zapach dnia, dotknąć liścia na drzewie, kupić zielone soczyste jabłko za własne zarobione pieniądze i zanim go spróbujesz, powąchasz i uśmiechniesz sie do pani sprzedawczyni a ona zapyta czy pyszne a ty to wszystko docenisz i podziękujesz, za to wszystko co masz, bo masz to co widzisz i takie jest jakim to widzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
jak się nie przejmować? nie jestem egoistą, przynajmniej tak mi się wydaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
jesli jest bóg, to jest wyrozumiały, akceptuje mnie , kocha i docenia. jest sprawiedliwy ale nie groźny i nie straszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudziutka_
ale wiara jest czymś trudnym łatwo jest powiedzieć że się wierzy myślę, że najbardziej czujesz istnienie Boga, gdy kochasz, ale tak serio, bezwarunkowo, całkowicie, gdy ktoś jest w twoim życiu ważniejszy od Ciebie samego. z tego powodu też kapuję dlaczego niektórzy poświęcają się opiece chorym itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
wiem, doceniam to , przyznam, że nie zawsze ale to nic nie zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieJestemTakaZłaJakMyślisz
kto Boga stworzył uczeń zapytał ksiądz dał się przyłapać poczerwieniał nie wie A Bóg chodzi jak po tatrach w niebie tak wszechmogący że nie stworzył siebie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nad czym sie zastanawiasz???
moze to kwestia wychowania - moze w dziecinstwie zabraniano ci wlasnego zdania, rodzice chcieli ukierunkowac tak a nie inaczej, itp... nie wiem ale naprawde, olac wszystko i myslec o sobie, to podstawa. Ale najpierw trzeba uwazac siebie za priorytet. Czyli tzreba cos w sobie docenic, stwierdzic: jestem zajebista:D a inni sa malo wazni. Wtedy juz tylko krok do kultu egoisty :D ja tak robie. Tzn mam partnera i dzieci.... i sa moim calym swiatem, im zawsze pomoge itp, zawsze jestem na zawolanie, ale robie wszystko tak, aby mi podpasowalo. Dzieci oddalam do zlobka jak byly male i w dupie mialam, co inni powiedza. Mezowi tez nienadskakuje jak kiedys w obawie, ze mnie zostawi - po prostu zyje :D zrobilam dodatkowe studia, mam fajna prace.... ale wlasnie dlatego, ze w pewnym momencie zycia stwierdzilam: koniec życia życiem innych, ja jestem na 1 miejscu :D moge Ci wiecej napisac jesli jestes zaniteresowana, bo nie chce na darmo sie rozpisywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
pisz! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
ale ja nawet czasem nie wiem czego właściwie chcę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xmldx
"kto Boga stworzył uczeń zapytał ksiądz dał się przyłapać poczerwieniał nie wie A Bóg chodzi jak po tatrach w niebie tak wszechmogący że nie stworzył siebie....." Sugerujesz ze Bóg nie jest wszechomogący bo siebie nie stworzył? Szukając logicznego wytłumaczenia na to co napisałaś jak Bóg mógł stworzyć siebie? Gdyby miał stworzyć siebie, najpierw musiałby nie istnieć. Jeśli nie istniał, nie był wtedy wszechmogący, bo wtedy go nie było. Bóg istnieje od zawsze, nie został stworzony. Tam gdzie kończy się logika zaczyna się wiara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne_kto
tak, bo nie ma innego wyjścia, by nie poddać się rozpaczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś kiedy byłam małą dziewczynką moja babcia bardzo wierząca praktykująca katoliczka nauczyła mnie bogobojności. W niedzielę rano słyszałam to samo: Jak nie pójdziesz do kościoła to cały tydzień będzie nie po twojej myśli bo Bóg ci pokarze. Bałam się tego. chodziłam do kościoła. Kiedy nie poszłam bałam się że coś złego się wydarzy i tak długo i mocno o tym myślałam ze to sie tak właśnie działo. A to dwója w szkole, a to dziura w spodniach. Dopiero teraz wiem ,że nie takiego Boga potrzebowałam. Nawet miałam chwile zwątpienia Ale na nowo go odnalazłam. Jest Dobry, kochający i się go nie boję i za wszystko jestem mu wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudziutka_
a może Bóg to nic materialnego może to błogostan, potęgą świadomości świata może Bóg to cała ta energia, która napędza wszechświat. A gdy umrzemy, będziemy unosić się jako cząsteczka i odwiedzać ludzkie dusze... można mieć całe mnóstwo założeń i hipotez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudziutka_
trzeba odnaleźć w sobie wewnętrzną harmonię poczucie wdzięczności również daje szczęście. Ludzie często widzą tylko złe rzeczy, a tyle dobrych się dzieje dookoła często przeraża mnie fakt, że wszechśweiat jest niezbadany, że żyjemy na jednej planetce i jesteśmy tacy mali i bezradni, na to co przynosi nam jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nad czym sie zastanawiasz???
hmmm no wiec u mnie to tak wygladało: byłam na studiach i juz w zwiazku z moim obecnym mezem od kilku lat. Staralam sie byc dla niego idealna - byl zazdrosny ,to nie spotykalam sie ze znajomymi, robiłam wszystko z myśla o nim. żeby mnie nie zostawił!! nawet rozważalam powiekszenie piersi silikonem :D dobrze, ze tego nie zrobiłam!!!! oczywiscie on nie zamierzal mnie zostawiac, to ja miałam taką obsesje. Co pomysla inni. Pomagalam wszystkim znajomym na studiach, zeby mnie akceptowali... mieszkałam w akademiku i co jakis czas łazili po pokojach goscie ktorzy nawracali studentow na wiare w Boga :D i przyleźli do mnie tacy. Pokazali jakas broszurke i tam 2 obrazki - jeden z podpisem "źle" a drugi z podpisem "dobrze". Na tym złym było krzesło, na którym siedzi wyraz "JA" a gdzies w oddali w rogu wyraz "Bog". A na tym dobrym - Bog byl na krzesle, a JA pod :D Wtedy cos we mnie peklo. Nakrzyczalam na nich ze mam dosc tego, ze ktos mi kaze byc istota podrzedna. Oni zwyzywali mnie od egoistek i sobie poszli. A ja pomyslałam: to ja musze byc na moim krześle :D:D:D wczesniej mialam mase kompleksow - male piersi, lekka nadwaga. Bylam troche zamknieta w sobie i niesmiala, wredne kolezanki mi dogryzaly, obgadywaly, a ja jakos nie chcialam sie dogryzac - moglabym ,ale po prostu nie mialam ochoty. No i jakos tak sie stalo, że stwierdzilam, że od dzisja jestem silna i ukierunkowana na siebie. w necie znalazłam ciekawa sentencje "nie czym priorytetu z kogos, dla kogo jestes tylko opcją". Tak wyszło, że polubilam siebie, dostrzeglam swoje zalety: że jestem zdolna (dobre wyniki w nauce), w sumie aldna, figura figurą - komus sie nie podoba, jego problem. I od wtedy jakos zaczelam sie podobac :D wielu facetow mnie podrywalo. Bo pokochalam siebie. Tłumione wczesniej odczucie wyzszosci nad debilizmem swiata wypłyneło. Moze nie mówilam tego na głos, ale wieszkosc ludzi uwazalam i nadal uwazam za idiotów :P poszlam na drugie studia-pierwsze byly ciekawe ale nieprzyszlosciowe. wyjechalam za granice, zarobilam sporo kasy, obkupilam sike w ciuchy i buty. I w sumie patrzac z zewnatrz tak wiele sie nie zmieniło - bo robiac mezowi kanapki na sniadanie nie mysle jak kiedys "poswiecam sie" tylko "no, ale on ma zajebista zone, bedzie musial mi to wynagrodzic wieczorem". Znalazlam fajna prace, dzieci mi nie przeszkodzily w karierze - majac w doopie opinie spoleczenstwa skorzystalam z isntytucji zlobkow i przedszkoli. no i mysle, ze jestem szczesliwa. A zmienilo sie tylko spojrzenie na swiat. Inne myslenie. A kiedys mialam mysli samobojcze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×